Wujek – teorie spiskowe i prawdziwe
Kiedy historię próbuje się ukrywać i zakłamywać, a tak było w przypadku „Wujka”, to musiała ona obrosnąć w legendy i spiskowe teorie.
Jedną z nich było odebranie przysięgi od górników przez księdza Henryka Bolczyka, że będą walczyć do ostatniej kropli krwi. Służba Bezpieczeństwa robiła wszystko, żeby połączyć księdza ze śmiercią górników. Trzykrotnie zgarniano go sprzed krzyża pod „Wujkiem”. Nie udało się. Rzekoma przysięga była tylko odpuszczeniem grzechów. O to błogosławieństwo poprosiła Bolczyka grupa górników, kiedy 15 grudnia, wieczorem, opuszczał po modlitwie kopalnię: – Miałem wątpliwości, czy to błogosławieństwo nie podgrzeje atmosfery, czy nie zostanie źle odebrane – wspomina Bolczyk. – Dlatego zamiast po polsku udzieliłem go po łacinie.
Pod koniec lat 80. kiedy już wiadomo było, że będzie zgoda na odrodzenie się Solidarności, w kręgach partyjnych zaczęto kojarzyć to z wydarzeniami w „Wujku”. Uknuto taką teorię, że to działacze tego związku specjalnie podgrzewali atmosferę w kopalni, żeby doszło do ostrej konfrontacji: – Historia uczy, że nic tak nie pomaga przetrwać ideom, jak krew na sztandarach – mówiono z sarkazmem w kończącym żywot KW PZPR.
W wojsku łączono tragedię „Wujka” z możliwą prowokacją wobec gen. Wojciecha Jaruzelskiego, głównego autora stanu wojennego: – Przez cały 1981 r. władze partyjne, z Andrzejem Żabińskim na czele, parły do siłowej konfrontacji z opozycją – mówił gen. Jana Łazarczyk, wtedy szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego. Żabiński należał do grupy partyjnych jastrzębi (byli w niej m.in. Tadeusz Grabski, Stefan Olszowski i Mirosław Milewski), która dążyła do ostrej rozprawy z kontrrewolucją. Groźnie wymachiwała szabelką katowicka SB i milicja. Nie brakowało tutaj zwolenników interwencji; dzielono już stanowiska po wejściu wojsk Układu Warszawskiego: – Od pierwszych dni stanu wojennego wytykano nam, że zbyt łagodnie obchodzimy się z opozycją – wspominał Łazarczyk. Jaki cel miałaby taka prowokacja? – Mogę sobie wyobrazić taki tok myślenia, że mogłoby chodzić o skompromitowanie ekipy Jaruzelskiego, a zabici górnicy byliby świetnym pretekstem do zmiany władzy.
Albo też krew miała zamknąć na długie lata jakikolwiek dialog z opozycja?!
Taki scenariusz mogła np. realizować po „Wujkiem” (dzień wcześniej pod „Manifestem Lipcowym”) Grupa Perka – specjalny oddział SB, ochrzczony tak od nazwiska dowódcy, działający po cywilnemu i uzbrojony podobnie jak milicyjny pluton specjalny, który ostatecznie został oskarżony o użycie broni. Jej rola w wydarzeniach na „Wujku” do dzisiaj nie została wyjaśniona. Jerzy Gruba, w tamtych latach komendant wojewódzki milicji w Katowicach, tak scharakteryzował zadania perkowców: – Mieli wchodzić w środek demonstracji i strajków, przejmować kontrolę, identyfikować przywódców, w odpowiednich momentach wyłuskiwać najaktywniejszych. A więc także podgrzewać atmosferę strajków i demonstracji? – Może raczej działać destrukcyjnie na pewne struktury i przedsięwzięcia.
Płk. Kazimierz Wilczyński, dowódca oddziałów ZOMO odblokowujących „Wujka”, powiedział, że z Grupą Perka nie miał łączności radiowej i nie wie, jakie były jej zadania: – Oni komunikowali się bezpośrednio z szefami SB.
Górnicy pamiętają, że ich rannych kolegów wyciągali z karetek jacyś cywile.
W październiku 1982 r. funkcjonariusz podobnej grupy z Krakowa zastrzelił w czasie manifestacji w Nowej Hucie jednego z demonstrantów, Bogdana Włosika. Od tego momentu takim specgrupom w całym kraju zakazano wchodzić w strajki i demonstracje z bronią. Ich działalność stopniowo ograniczano, a ślady po niej zacierano. W 1988 r. SB rozwiązała te oddziały. Na dobrą sprawę nie wiadomo dzisiaj, kto wchodził w ich skład. Ppłk. K. Perek zmarł na początku lat 90.; jego żona została zamordowana.
15 grudnia 1981 r. nominację na wojewodę katowickiego dostał gen. pilot Roman Paszkowski. Do Katowic przyjechał dzień później, już po tragedii „Wujka”. W drodze przeglądał jakieś dokumenty, w których natknął się na wypowiedź Tadeusza Grabskiego, który krytykował władze za zbyt łagodne rozprawianie się z opozycją: – Dziesięć tysięcy trupów, to 10 lat spokoju – cytował Paszkowski po latach. Powiedział, że na jego nominację do Katowic należy patrzeć również z tego punktu widzenia: – Tu w partii, w milicji i SB panował specyficzny klimat nastawiony na rozwiązania siłowe. Musiałem spacyfikować to towarzystwo.
Ten klimat czuła Solidarności, stąd jej działacze zarzucali, że krwawa pacyfikacja „Wujka” została od początku zaplanowana, a jej pokazowym celem było zastraszenie i złamanie ognisk oporu w całym kraju. Tą drogą szła Nadzwyczajna Komisja Sejmowa ds. Zbadania Działalności MSW, tzw. komisja Rokity. Na początku października 1991 r. komisja uznała, że zabójstwo górników było zamierzone, zaprogramowane i zaplanowane. Ujawniono winnych tragedii: płk. Jerzy Gruba – komendant wojewódzki milicji, płk. Zygmunt Baranowski – I zastępca ds. SB, płk. Marian Okrutny – zastępca komendanta i szef sił wyznaczonych do odblokowania strajkujących zakładów, płk. Kazimierz Wilczyński – dowódca ZOMO, chor. Romuald Cieślak – dowódca plutonu specjalnego (antyterroryści) i ppłk. Kazimierz Kudybka – naczelnik Wojewódzkiego Stanowiska Kierowania.
Komisja oznajmiła, że dysponuje planami zamiaru dokonania zbrodni: „Autor planu przewidział użycie broni i wskazany jest kierunek strzału. Ten materiał w decydującym stopniu przesądza o zamiarze kierownictwa Sztabu KW MO”. W tym momencie wydawało się, że prawda o tragedii „Wujka” jest na wyciągnięcie ręki. Należało jeszcze tylko poszczególnym osobom przypisać zbrodnicze role. Kazimierzowi Kudybce zarzucono opracowanie planu i wskazanie kierunku (co do centymetrów), z którego miały paść strzały.
Ustalenia komisji w części dotyczącej „Wujka” szybko zaczęły się sypać. Było to polityczne i prawne dyletanctwo Rokity – i zacietrzewienie, które nakazało odłożyć na bok logikę. Okazało się bowiem, że Kudybka, jeszcze przed stanem wojennym, znalazł się w szpitalu. Do pracy wrócił na początku stycznia 1982 r.: – Wtedy dostałem polecenie odtworzenia tragicznych wydarzeń w kopalni – mówił przed śmiercią. Stąd z taką precyzją można było zaznaczyć „kierunki strzałów”: – Za plany sporządzone kilka tygodni po tragedii skazano mnie na śmierć cywilną. Może i tę prawdziwą – Kudybka zmarł jeszcze przed zakończeniem prokuratorskiego śledztwa, które nie potwierdziło rewelacji sejmowej komisji o zaplanowanym od początku do końca zamiarze zabicia górników.
Po tragedii „Wujka” nadal strajkowała kopalnia „Piast” w Bieruniu (pod Tychami). Dwa tysiące zdeterminowanych górników pod ziemią. Opowiadał mi gen. pilot Roman Paszkowski, od godzin wieczornych 15 grudnia 1981 r. wojewoda katowicki (do Katowic dotarł już po pacyfikacji ‘Wujka”): – Dwa – trzy dni później pojechałem do kopalni „Generał Zawadzki” Dąbrowie Górniczej i obiecałem, że na Śląsku więcej się krew nie poleje. Myślę, że słowa dotrzymałem…
– Ale już pod pana rozkazami odbyło się drugie odblokowanie Huty” Katowice”, a potem kopalń „Piast” i „Ziemowit”… W hucie ostro targano po szczękach…
Gen. Paszkowski: – Między targaniem po szczękach a użyciem broni, jest chyba zasadnicza różnica? Huta była dla nas groźnym punktem zapalnym, ale jeszcze dramatyczniej było w „Piaście”. Czy pan wie, że przychodzono do mnie – do wojewody i szefa Wojewódzkiego Komitetu Obrony – po zgodę na interwencję na dole? To były chore pomysły ze strony milicji. Takim pomysłodawcom kazałem się wynosić za drzwi. Okazało się, że można z górnikami rozmawiać i przeczekać największe emocje. Do Świąt, ale bez dramatu, który miałby o wiele większy wymiar niż w „Wujku”.
Gen. Gruba: – Zgadzam się, że już za Paszkowskiego w kilku kopalniach przeczekano strajki, ale w tamtym czasie rodziły się (nie twierdzę, że za wiedzą wojewody), zupełnie tragiczne pomysły w Ministerstwie Górnictwa i Energetyki. Przypomnijmy, że ministrem był gen. Czesław Piotrowski, członek Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego: – Tam zaczęto tworzyć specjalny oddział do interwencji w podziemiach kopalni – opowiadał Gruba. – Kazano mi wycofać z ORMO wszystkich górników i oddać ich do dyspozycji ministerstwa.
Ponoć jeździli szkolić się w kopalniach czechosłowackich, pod Ostrawę? – Słyszałem, szczegółów nie znam. Gruba twierdził, że od początku był przeciwny powstaniu takiej jednostki. – Pół mojej rodziny pracowało w tym czasie w kopalniach, więc zdawałem sobie sprawę czym to grozi. Mało tego: właśnie w czasie strajków „Piaście” na zebraniu WKO zastanawiano się – i to nie była propozycja śląskich milicjantów! – nad sposobami usunięcia górników z dołu kopalni: może podtopić, może wyłączyć prąd…Nie uwierzyłbym, gdybym tego nie słyszał!
Czy głośno o tym myślał gen. Jerzy Bejm, komendant główny milicji? – Tak, ale takich „górników z Warszawy” było więcej. Bejm ściągnął, po „Wujku”, pod Katowice dziesięć tysięcy milicjantów z całej Polski. Każdy hotel był zajęty, każde schronisko w górach. Kiedy się sprowadza takie siły, to trzeba im coś dać do roboty, czyż nie?
Czeski ślad, o którym opowiadał mi Gruba, nie był fantazją. Ale był on bardziej związany z podgrzewaniem atmosfery na Śląsku przed stanem wojennym, niż z jakimiś akcjami odblokowania strajkujących zakładów. Przed laty prowadziłem swoje śledztwo w sprawie „Wujka”, którego finałem była książka „Rozstrzelana kopalnia”, później film Kazimierza Kutza – „Śmierć jak kromka chleba”. Wtedy dostałem materiały od Polaków z Zaolzie (przekazane przez Tadeusza Kijonkę, posła pierwszej kadencji) o szkoleniu specjalnych grup czechosłowackiej SB (StB) do tłumienia strajków w kopalniach (dobierano znających język polski). Zdaniem informatorów grupy takie działały w 1981 r. i na początku stanu wojennego na Śląsku.
Na początku 1991r. o pomoc w wyjaśnieniu czeskiego śladu zwróciłem się – poprzez Konsulat Generalny w Katowicach (jeszcze Czechosłowacji) do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych CSRF. Odpowiedziała mi ich ówczesna Federalna Służba Informacyjna: „Rozwojowi sytuacji w Polsce około 1981 r. czechosłowacki kontrwywiad poświęcił uwagę w akcji „Sever”. Materiały z wyżej wymienionej akcji 7 kwietnia 1987 r. pod. 1.dz.24670 przekazano do archiwum i w roku 1989, w grudniu, zostały skartowane (zniszczone). Z pozostałych materiałów wynika, że akcja „Sever” była skierowana przeciwko ruchowi strajkowemu, ‘Solidarności” oraz rozwojowi sytuacji w Polsce. Ze względu na przeprowadzoną skartację materiałów byłej Służby Bezpieczeństwa, nie ma już konkretnych danych do dyspozycji (…)”.
I na tym zakończył się mój czeski ślad.
Wiemy na pewno, że „Wujek” był największą tragedią stanu wojennego.
Od lat zastanawiam się, dlaczego opór przeciwko wojskowej dyktaturze był największy na Śląsku?
Do „Wujka” wojskowa dyktatura była przedsięwzięciem zupełnie udanym.
Więc gdyby nie było „Wujka”, to co?!
Komentarze
dlaczego tutaj opór był największy? bo tutaj zawsze polska władza od 1918 roku przychodziła z karabinem i bagnetem…
No właśnie Janie, wyjaśnienie zbrodni na Wujku podjął się gość, którego ograłaby w tamtym czasie moja teściowa. Nie wierzę, że w tamtym czasie, tuż po 89 roku nie można było skompletować kompetentnego zespołu śledczych i prawników, którzy bez ideowego płomienia mogli dojść do prawdy. W śledztwie jest tak ( wiem to od ludzi którzy się tym trudnią), że raz popełniony błąd jest właściwie nie do naprawienia, a kilka z rzędu prowadzi do kompletnego chaosu i wędrówki na manowce. Od takiego momentu już nic się nie da ustalić ponad wszelką wątpliwość, tym bardziej, że w rzeczonej sprawie polegało się tylko i wyłącznie na zeznaniach świadków, bo dowodów nie tworzono, a jeśli nawet, zostały zniszczone ( przypadek czeskiego śladu).
Komisja Rokity stanęła naprzeciw starym wyjadaczom i profesjonalnym kłamcom z aparatu bezpieczeństwa PRL. Oni też popełniali błędy, co mogę przytoczyć z własnego doświadczenia. Ktoś popełnił błąd w pisowni mojego nazwiska i zamiast mnie, na przesłuchanie do komendy MO „zaproszono” mojego kolegę, który jąkał się niczym kiedyś Michnik, i zanim wyjaśnił oficerowi (SB?), że popełnili błąd, sprawa się rypła. Zainteresowany, czyli ja, był już przygotowany, ale dali mi spokój, element zaskoczenia został utracony.
Osobiście nie mogę się pogodzić z tym, że mordercom górników z Wujka udało się wymknąć sprawiedliwości, nawet nie wiem komu przypisać taki stan rzeczy. Fakt, ukarano kilka osób, ale one nie decydowały, to były pionki. Nie zanosi się na to, że cokolwiek się w tej sprawie zmieni, czas upływa, a wraz z nim rodzą się coraz bardziej niewiarygodne mity.
Nikogo nie oskarżam, ale tak sobie myślę, że gdyby ówcześni decydenci w mundurach mieli czyste sumienie, to sprawcy tej prowokacji ( tak nazywają tą zbrodnię) siedzieliby w kazamatach jeszcze w latach 80-tych. A jeśli nie wtedy, to już z cało pewnością po 89 roku, bo podanie na tacy tych rzeźników, otwarłoby drzwi wspaniałej kariery w nowej Polsce.
Czy do kopalni wtargnęły oddziały wojsk i milicji i bez pytania zaczęli strzelać do modlących się i spiewających nabożne oraz patriotyczne pieśni górników?
Z tego co ja słyszałem, to tam toczyła się regularna bitwa. Na kopalni jest mnóstwo środków i materiałów dających się wykorzystać jako broń a znając temperament górników nie wykluczam, że z tej możliwości skorzystali. Czy po stronie interweniujących nie było poszkodowanych ? Jakoś się o tym nie wspomina !
Rozmawiałem z kolegami, którzy mieli pecha i okres ich służby wojskowej przypadł na okres stanu wojennego ( ja szczęśliwie zakończyłem służbę na miesiąc przed wybuchem strajków w 1980r. a później widać uznano mnie za niezbyt pewny element ) i musieli w podobnego typu akcjach uczestniczych. Przed wejściem do akcji mieli wiele wątpliwości – „jak to – tam są rodacy, tam może być kumpel, brat „. Gdy stanęli oko w oko z tłumem wrogo nastawionym wątpliwości natychmiast zniknęły !
” Chłopie – mówił mi – ja tam zobaczyłem wroga i albo ja jego albo on mnie !!!”
Tak więc prosiłbym, aby sprawy przedstawiać we wszystkich jej odcieniach szarości a nie tylko jako czarno – białe.
Opór był największy na Śląsku? No tu to Pan Redaktor już pojechał 😉
W sierpniu 1982 leżałem w jednym z warszawskich szpitali na jednej 3 łóżkowej salce z chłopakiem z „Wujka”. Opowiadał on m.in., że przez pierwsze dni walki z milicją traktowane były przez górników jako „zwyczajne naparzankii”. Lali się jak pod remizą a potem wybiegali z obu stron ludkowie z białymi flagami i zbierali „swoich” rannych. Strzelaniną zaskoczeni byli i górnicy i milicjanci oraz zomowcy i romowcy. Obie strony były tym przerażone – bo to nie tak miało być. Do tego sierpnia, kiedy z tym chłopakiem współnie „leżeliśmy” nie było też jeszcze żadnej martyrologii mimo, iż było już przecież po zadymach pierwszo i trzeciomajowych …
no tak -mainstreamowe media mają o czym pobajdurzyć.
Tylko podatnik z dnia na dzień musi sobie coraz więcej od ust odkładać.
kaesjot
15 grudnia o godz. 9:26
Wkopane i przygotowane do zerwania zaworów butle z gazami technicznymi to nie broń, zaostrzone pręty zbrojeniowe, pyrliki, sztyle, butelki z benzyną również…….
Po obu stronach byli ludzie.
Czy komuś puściły nerwy i pociągnął serię, czy była to świadoma prowokacja? Rozstrzygnąć ciężko. Jednak to wojsko, milicja, to wszyscy Polacy, tak jak strajkujący.
A pokojowe manifestacje górników zdarzały się i w wolnej Polsce- śruby, mutry, petardy, pały…..
Dymisja rządu za spacyfikowanie kiboli na przykład?
Motłoch bezkarny bo „vox populi vox Dei”????
@kaesjot
Pod Twoim komentarzem podpisuję się obiema rękami.
PS. Najlepsza pora roku to wiosna „81, chyba wiesz co mam na myśli
Moje wspomnienia z tamtych dni.
Owego dnia czułem się źle i lekarz dał mi L-4. Z trudem dostałem się do domu kontrolowany po drodze kilka razy przez patrole milicyjne. A mieszkałem wówczas na 10-tym piętrze bloku ok. 500m od miejsca, gdzie później zginęli górnicy (pan Jan był kiedyś u mnie).
Około południa usłyszałem trzask zamykania stalowych drzwi prowadzących na dach. Zaciekawiony wyszedłem na klatkę schodową i zobaczyłem mężczyznę w wieku ok. 40 lat czekającego na windę. W ręku trzymał futerał jakby od klarnetu. „Pan szuka kogoś?” zapytałem. „Tak, przyszedłem pomuzykować do kolegi, ale chyba pomyliłem bloki” odpowiedział. „Jak się nazywa – może jednak tu mieszka” – „Jan K.” – „To jednak tutaj” – rzekłem, bo moim sąsiadem był faktycznie Jan K. (bardzo popularne nazwisko). „Nie, to na pewno nie on” – usłyszałem w odpowiedzi i mężczyzna wsiadł do windy, która akurat nadjechała.
———————
Kilka dni później mieliśmy kolędę. Przyszedł ksiądz H.B. Po modlitwie siadł i zapytał: „A co u was kochani?”Od razu zasugerowałem, że pamięć ludzka jest ulotna, ale on ma okazję zbierać wspomnienia ludzi z wiadomych wydarzeń. Na to on zerwał się, krzyknął: „To wszystko to sprawka diabła” i nie żegnając się wybiegł z mieszkania.
Jak się później dowiedziałem, podobne zdarzenie miało miejsce u jednego z sąsiadów kilka pięter niżej.
—————————
Gdy dowiedziałem się, że prowadzone jest śledztwo w sprawie wydarzeń na „Wujku”, (1991?) zadzwoniłem do prokuratury informując o moim spotkaniu (prawdopodobnie) ze snajperem. Pan który odebrał telefon poinformował mnie, że śledztwo jest w zasadzie zakończone, ale gdyby… „Gdyby” nie nastąpiło.
—————————
Gdy ogłoszono wyrok w procesie przeciwko członkom Plutonu Specjalnego znów próbowałem poinformować o swoich obserwacjach kancelarię adwokacką która broniła oskarżonych i prasę (GW). Odezwał się tylko red. Krzyk z GW informując, że sprawa jest im znana, ale nie będą jej nadawać biegu.
a jaka byla rola pana ksiedza i pana przewodniczacego Solidarnosci na tej kopalni? Czy nie bylo ich zadaniem „studzic” temperament gornikow, a moze bylo inaczej…
A teraz o starych animozjach, czyli wrogich stosunkach sąsiadów znad Brynicy i Przemszy.
Na początku lat 90-tych przeprowadzono eksperyment z tzw. gospodarką społeczną i w przedsiębiorstwach rozpoczęto wyłaniać w wyborach Rady Pracownicze. W założeniu miały być kopią takich ciał biorących udział w zarządzaniu przedsiębiorstwami niemieckimi. Nic z tego nie wyszło, ponieważ z jednej strony barykady ustawili się Balcerowicze a z drugiej Wrzodacy, więc skończyło się jak zawsze.
Tak się złożyło, że kopalnią na której pracowałem rządził chłopak z Sosnowca, komunista i solidarnościowiec w jednym, który dzięki tej wewnętrznej niepodzielności prosperował w starych i nowych czasach.
Na jednej z narad Rady Pracowniczej – jak zawsze – rozpatrywaliśmy prośby różnych organizacji, instytucji, a także osób prywatnych o dotacje finansowe na opisane przez proszących cele. Jedna z próśb dotyczyła wsparcia produkcji filmu Kutza „Śmierć jak kromka chleba” i gdybym tam nie był, nigdy nie dałbym wiary, że ktoś kto chlubił się walką z komuną (będąc jednocześnie członkiem tej ferajny), odmówi najskromniejszej dotacji na film o nas. Nie spuściłem głowy jak wszyscy, choć moje wojowanie było i tak daremne, skończyło się na zbiórce do skarbonki ustawionej na cechowni.
Na tej samej radzie ów Zagłębiak odrzucił wniosek jednego z górników, którego w stanie wojennym bardzo skrzywdzono za to, że przez trzy dni strajku na mrozie kojarzył przychodzące pod bramę zapłakane rodziny z ich bliskim przebywającym na terenie kopalni. Czego odmówił? Chodziło o porządne buty do biegu maratońskiego, bo był naszym reprezentantem na okolicznościowych zawodach (między innymi Biegu Solidarności).
Kiedy nareszcie się go pozbyliśmy, został prelegentem od spraw górniczych w Radiu Maryja.
@ksj:
chcesz znac prawde?
nie;
to „champ”(w polsce zwany „gromo”) sie modlil;
gornicy – przeklinali.
stan wojenny jednym zdaniem?
aborcja.
p.s.
moim zdaniem piosenki kelusa i kaczmarskiego najlepiej oddaja atmosfere tamtych dni…
na dobrego historyka przyjdzie jeszcze troche poczekac…
Z innej beczki (bo nie chcę wracać do wcześniejszych notek): w Czechach ogłoszono wyniki spisu powszechnego, który zakończył się 14 kwietnia. Jak widać, w 4 razy mniejszym kraju zliczanie wyników też trwało długo.
Śląsk z bliska:
Aby zrozumieć Śląsk i Ślązaków należałoby przede wszystkim przejść się wokół Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, gdzie z jednej strony pewnie siedzi na koniu Józef Piłsudski, a z drugiej stoi stłamszony Wojciech Korfanty. Wszystkie uroczystości państwowe odbywają się tutaj zawsze pod koniem marszałka, nigdy przy największym Ślązaku, jakim był Korfanty. Ale dobrze, że w ogóle pomnik Korfantego stoi. Dlaczego tak się dzieje, ponieważ antagonizmy w naszym regionie zawsze były i wcale, jak niektórzy próbują to dzisiaj tłumaczyć, nie zacierają się między Ślązakami i ludźmi mieszkającymi w Zagłębiu i Ziemi Zawierciańskiej. Potwierdzeniem niech będzie ostatni pomysł lokalnej społeczności na utworzenie w naszym regionie silnej metropolii (co wiąże się z wielkimi korzyściami dla wszystkich – wielkie dotacje z UE), niestety totalnie storpedowany przez ludzi z Sosnowca, którzy na każdym kroku znowu zaczęli podkreślać, że z kulturą Śląska nie mają nic wspólnego. Nie jest również tajemnicą tutaj, że prawie wszystkie śląskie urzędy w Katowicach są od lat „okupywane” przez całe rodziny z Zagłębia. To trwa już od 1922 roku. Za komuny w milicji również nie pracowali Ślązacy, ich praktycznie w tych szeregach nie było. Nie wspominam już o ZOMO, bo do tych formacji zaciągano prawie całe wioski z Ziemi Zawierciańskiej. W tamte tereny wyjeżdżały już w latach 70. specjalne autobusy aby werbować młodych ludzi do pracy w milicji na Śląsku. I nagle przychodzi Stan Wojenny. Kto przeważnie stał na barykadach? Wniosek jest prosty. Ale życie na szczęście idzie po woli tutaj do przodu, jesteśmy w Unii Europejskiej, która przede wszystkim uczy Polaków tolerancji wobec różnorodności kulturowej. Niewiedza zawsze prowadziła do nieporozumień. Ślązacy naprawdę nie gryzą, nie spiskują i są na pewno Słowianami, nigdy Niemcami.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/lekarze-o-pacyfikacji-wujka-to-bylo-zabojstwo,1,4968737,wiadomosc.html
——————–
Po 30 latach lekarze przypomnieli sobie……
Wydaje mi się że z PM-63 [RAK] ciężko przestrzelić człowieka na wylot.
Z AK-47 jest to możliwe, tylko że nie było ich tam w użyciu. Dziwne że dopiero teraz takie fakty wychodzą na jaw.
Natomiast z broni snajperskiej, jak najbardziej. Dragunow to dobra broń.
@ Śleper 14 grudnia o godz. 17:59
„sprawcy tej prowokacji ( tak nazywają tą zbrodnię) siedzieliby w kazamatach jeszcze w latach 80-tych”
Po oby stronach jest kłamstwo i oszustwo dlatego uważam ze jogi 15 grudnia o godz. 12:31 ma racje mówiąc :
„no tak -mainstreamowe media mają o czym pobajdurzyć. Tylko podatnik z dnia na dzień musi sobie coraz więcej od ust odkładać.”
Podzielam opinie
kaesjot 15 grudnia o godz. 9:26
Dyzio 15 grudnia o godz. 11:56
otu 15 grudnia o godz. 15:44
A dla uczczenia śmierci górników z Wujka należy spełnić to do czego dążyli czyli w każdą rocznice należy wyłączać ogrzewanie dla Katowic
W pełni zgadzam się z kaesjot,też mam takie przemyślenia.Dodałbym jeszcze problem kierujących tym oporem.Pamiętam,że kiedy dowiedziałem się o ofiarach w „Wujku”,pierwszą moją myślą były słowa…”a najdzielniej biją króle,a najgęściej giną chłopi”.Cytat może nie jest dokładny,ale tak się zapamiętał w mojej głowinie.
Jakże łatwo dzisiaj mówić o mordercach i katach którzy strzelali do górników w Kopalni Wujek. Jak łatwo osadzać tych którzy podejmowali decyzje bądź uczestniczyli w ich podejmowaniu. Daliśmy sobie narzucić pewien ton dyskusji – wszystko co robili „oni ” było złe ! Wszystko co robiliśmy my było piękne i dobre. Po tylu latach od tej tragedii dalej nie ma racjonalnego wytłumaczenia zaistniałej tam sytuacji.Kazda ze stron trzyma się na upartego swojej wersji wydarzeń i śmiem twierdzić ze blokuje dojście do prawdy .Nigdy polskie społeczeństwo nie ujrzało oryginalnych zdjęć z interwencji milicji w tej kopalni .Kazda taka operacja w stanie wojennym była filmowana i to z rożnych stron.Od czego ginęli górnicy to wiemy- od kul karabinowych ale z jakie broni, tego już nie wiemy. Od czego ginęli i odnosili ciężkie obrażenia milicjanci tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy . Bo jest to wstydliwa sprawa, bo to my piękni i katolicy sprawialiśmy również krwawa łaźnie naszym braciom, pewnie tez katolikom.Obrzydliwe jest dzisiaj doszukiwanie się drugiego dna w tej sprawie bo jest oczywiste ze geneza tego wydarzenia jest w nas wszystkich. Nawet dwadzieścia lat wolnej Polski nie uwolniło nas od polskich demonów.Bo nigdy nie wiadomo czy kiedyś dzisiejsi sędziowie nie okażą się naszymi oprawcami.
Interwencja w kopalni Wujek, bardzo zaszkodziła ówczesnej władzy, natomiast była bardzo na rękę Solidarności. Prawdy, nigdy się nie dowiemy, więc dajmy spokój spekulacją, uszanujmy pamięć poległych. Jednym i drugim chodzi o jedno, o władzę i dominację. Wstyd, aby śmierć ludzi, była kartą przetargową do pogrążenia przeciwnika.
Historię zawsze piszą będący u władzy, w formie dla nich odpowiedniej.
Mam swój pogląd na dzisiejszą propagandę, pewne wydarzenia znam z rzeczywistości i nijak nie pasują do przedstawianej obecnie ich wersji.
Na to, jak żyje się ludziom nie ma wpływu panujący ustrój, ale ludzie będący u władzy.
Powszechnie wiadomo, że często ludzie są gorsi od zwierząt.
Przeważnie jest tak, że ci którzy powinni łagodzić emocje, często je podsycają, aby uzyskać zamierzone efety.
@ollendorff(9:29),
„Wszystkie uroczystości państwowe odbywają się tutaj zawsze pod koniem marszałka, nigdy przy największym Ślązaku, jakim był Korfanty.”
Chopie, pisz sie co chcesz;
że Anna Grodzka jest seksi, Donaldinho uratuje Europa, Miller jest „lewicom”, a Kaczyński orłem (z koronom!) intelektu,
ale nie, że Adalbert K. jest (boł) nojwienkszym Ślonzokiem!
Ino mi sie przipadkiem nie zapytej, pojakiemu?!
W tym całym gadaniu jest kompletny brak info kto z KOR miał pod “opieka” kopalnie Wujek.
Czy te osoby/a były w czasie strajku na kopalni czy na zewnątrz. W jaki sposób kontaktowali się z szefami Komitetu Strajkowego.
Jak się nazywali/ją bo nigdy o nich media nawet się nie zająknęły,
(nawet u Urbana).
Nazwiska komuchów są łatwo dostępne w mediach.
Jakie KORowcy dawali rady. Czy po pierwszych rannych górnikach dalej podjudzali czy zażądali od KS by górnicy nie opuszczali kopalni.
Jak się zachowali/a po pierwszych trupach górniczych, co mówili do czego namawiali ?
Szkoda ze pan Dziadula nie zada tego typu pytań szefom Komitetu Strajkowego. I proszę ich zapytać, tych z KOR i KS dlaczego nie przeszkadzała im polska krew.
Kim są dzisiaj ci z KOR i KS, jak im się powodzi, gdzie żyją.
W artykule w POLITYCE wspomina Gospodarz, że w 2007 roku wyrok wydała sędzia Śliwińska. Była ona ( zapewne jest nadal) żoną oficera ABW o słusznych poglądach. Jej właśnie dotyczyły słowa ( chyba Jarosława Kaczyńskiego) o tym procesie : sąd mamy zabezpieczony.
ZOMO-wców skazano na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej bez udowodnienia konkretnych win. Czy na tej podstawie ETS może nakazać Polsce wypłacenia im odszkodowania ?
Gdyby pluton ZOMO stał naprzeciwko oddalonych o kilkadziesiąt( a nawet kilkanaście) metrów górników i strzelał w ich kierunku, to ilu górników by zginęło ?
Cieślak w NIE przedstawiał fałszowanie przez sądy i prokuraturę dowodów.
ZOMO-wcy musieli zostać skazani, gdyż jest zapotrzebowanie na kozły ofiarne. Nikt nie jest zainteresowany wyjaśnieniem wszystkich okoliczności tej tragedii. Skazano ZOMO-wców i nie ma sprawy.
Historię piszą zwycięzcy. Miejmy więc tego świadomość i nie oczekujmy od Paczkowskiego, Dudka, Kurtyki, Roszkowskiego i innych obiektywizmu, do którego byliby zobowiązani jako historycy. Oni są( Kurtyka był) pracownikami frontu ideologicznego i starają się dobrze wywiązać z obowiązków.
Bardzo żałuję, że tak potoczył się los Krystyny Kersten. Chyba tylko ona jedna byłaby zdolna do rzetelnego napisania historii PRL-u.
Ojej, jaki zlot zomowców na ten blog się zrobił. Ale to przebija bezczelnością wszystko:
/Od czego ginęli i odnosili ciężkie obrażenia milicjanci tego nie wiemy /
Ilu milicjantów zginęło na Wujku??
Próba tworzenia jakiejś symetrii – cóż, każdy sposób jest dobry, żeby wybielić swoich.
/kto z KOR miał pod “opieka” kopalnie Wujek/
Prześmieszne. Proponowałbym zapytać milicji, kogo z korowców nie aresztowali zawczasu, kogo wpuścili na teren otoczonej kopalni, i kogo wypuścili po zakończeniu pacyfikacji. Doprawdy, nawet Urban się wstydził uważać braku dowodów za dowód, to dopiero zwyczaj wprowadzony przez kaczystów.
Proszę moderatora o odrzucenie poprzedniego komentarza, z powodu błędu w formatowaniu.
bartoszcze
17 grudnia o godz. 10:01
„Ilu milicjantów zginęło na Wujku?”
No własnie, i za to, że nie zginęli to może Cieślak powinien dostać medal a nie 6 lat odsiadki?
bartoszcze
17 grudnia o godz. 10:01
To nie byli swoi ani obcy. Po obu stronach byli Polacy……
A że mający inne koncepcje polityczne?
A jak jest teraz? Mamy zgodę narodową na temat przyszłości?
Jedyną różnicą jest zmiana systemu niedemokratycznego- narzuconego nam siłą- na w miarę demokratyczny.
A władza dalej musi siłą wkraczać w antagonistyczne stosunki pomiędzy grupami obywateli. Ma tylko lepsze wyposażenie i ostrożniej podchodzi do użycia broni……
O to walczyli górnicy i stoczniowcy, że ich zakładów już nie ma?
O wille dla przywódców? Saksy swych dzieci?
Oszukane pokolenie, nie znające skutków swych działań…..
I oto nadszedł historyczny moment w którym muszę się zgodzić z „Ojej, jaki zlot zomowców na ten blog się zrobił.”
Ludzie, czy wy nie macie wstydu? A może nie wiecie co to jest? Czym chcecie usprawiedliwić strzelanie do ludzi? Zimnymi kaloryferami? Dlaczego wasi wszechwiedzący generałowie nie zadbali o zapasy węgla na składach i w elektrowniach? Skoro nie zapomnieli zawczasu wyłapać rebeliantów, przygotować dla nich cele, zaplanować gdzie i ile wojska oraz milicji posłać, to czemu pominęli fakt nadchodzącej zimy?
Nie dyskutujemy tutaj o słuszności wprowadzenia stanu wojennego, ale o śmierci niewinnych ludzi i braku kary dla tych, którzy kierowali tą akcją.
Spór o stan wojenny jest nie do rozstrzygnięcia, każda ze stron będzie obstawać przy swoich argumentach, a że są z natury polityczne, więc pat będzie trwał. Osobiście wiem, że dobrego wyjścia nie było, ale strzelanie do ludzi jest zawsze rozwiązaniem fatalnym, rozwiązaniem kładącym na łopatki najlepsze intencje.
@śleper
„Ludzie, czy wy nie macie wstydu? A może nie wiecie co to jest? Czym chcecie usprawiedliwić strzelanie do ludzi? Zimnymi kaloryferami? Dlaczego wasi wszechwiedzący generałowie nie zadbali o zapasy węgla na składach i w elektrowniach? Skoro nie zapomnieli zawczasu wyłapać rebeliantów, przygotować dla nich cele, zaplanować gdzie i ile wojska oraz milicji posłać, to czemu pominęli fakt nadchodzącej zimy?”
Czy Szanowny Pan ma jakiekolwiek pojęcie o realiach Polski 1981 ? Ten cytat o tym nie świadczy.
Z góry uprzedzam, że nie bronię ZOMO-wców, ani ich przełożonych. Chciałbym tylko, aby w III RP skazywano za popełnione przestępstwa, a nie na żądanie publiczności.
To właśnie ponad 20lat kłamliwej propagandy stworzyło ludzi i sytuacje w których dojście do prawdy dziś jest niemożliwe. Nigdy nie bylem w ZOMO, MO , PZPR, ORMO,jestem katolikiem ale nie jestem idiota , któremu podkładają papkę informacyjna. Czyżby upadek moralności jest tak wielki ze samo zadanie dojścia do prawdy wyzwala kakofonie obelg .Tak chodzi również o druga stronę . Bo tam tez byli młodzi ludzie i tez mieli rodziny i byli zmuszeni do tej służby. Gdzie podziały się nauki JP2 o miłości i przebaczeniu ? Skoro nienawiesc i zemsta święci triumfy?
/ może Cieślak powinien dostać medal/
I jeszcze pokojową nagrodę Nobla, bo zastrzelili tylko dziewięciu, a mogli dziewięciuset.
@wiesiek
Po jednej stronie byli strzelający, po drugiej ostrzelani. To się już nigdy nie zmieni.
Zresztą Śleper napisał już, co było do napisania.
bartoszcze
18 grudnia o godz. 19:34
bo zastrzelili tylko dziewięciu, a …
Nie zastrzelili drogi Panie tylko „pobili ze skutkiem śmiertelnym przy pomocy broni palnej w ten sposób, że …” itd itd. Proszę się wyrazać precyzyjnie, jak „niezawisły sąd”.
tym razem zgadzam się z kolegą @bartoszcze…
władza strzela do ludzi i jeszcze twierdzi, że dla ich dobra?
ja za to zawsze pamięta, że do górników strzelali żołdacy odziani w polski mundur i z orłem na czapce. a rozkaz strzelania wydała po polsku władza siedząca w warszawie.
czy może być lepsze podsumowanie tego co się dzieje na Śląsku od 1918 r?
od tego dnia dla ludzi w tym mundurze i z tym symbolem nie powinno być ani miejsca ani szacunku „po tej stronie Brynicy”. nie było wtedy ani wojny ani innego powodu by mierzyć do cywilów ale jak widać nawet na tym forum wielu tego nie rozumie
Jak zwykle u red. Dziadula ciekawy i wyważony tekst. Konkluzje po latach smutne. Podżegacze uniewinnieni, omnipotencja państwa skazana. W tym groteskowym kraju każdy lump i idiota ględzący na ławce w parku o ładzie krajowym i światowym ma natychmiast podetknięty mikrofon dziennika TVP1 albo innego TVN.
/20lat kłamliwej propagandy stworzyło ludzi i sytuacje w których dojście do prawdy dziś jest niemożliwe/
Bzdura. Dojście do pełnej prawdy jest niemożliwe przede wszystkim dlatego, że w 1981 roku sprawcy zatarli ślady.
/ tam tez byli młodzi ludzie i tez mieli rodziny i byli zmuszeni do tej służby/
Jak się Panu myli ZOMO z ORMO, to lepiej niech Pan nie zabiera głosu.
/ podziały się nauki JP2 o miłości i przebaczeniu/
Kiepski z Pana katolik, skoro nie odróżnia Pan kwestii przebaczenia od kwestii sprawiedliwości. Tak to bywa, jak kontakt z kościołem się miało tylko jako kamuflaż na akcjach rodziców.
/Chciałbym tylko, aby w III RP skazywano za popełnione przestępstwa/
To strzelanie do bezbronnych nie jest przestępstwem? Cieślak i spółka nie zostali skazani za wielokrotne zabójstwo, bo do tego istotnie trzeba byłoby ustalić z czyjej broni wystrzelono kule, które zabiły.
J.S.18 grudnia o godz. 16:42
Zacznijmy od tego, że ani szanowny, ani pan, tylko śleperek (odsyłam do słowników).
Tak się jakoś zawsze składało, że nigdy nie potrafiłem się porozumieć z Polakami, ponieważ dla mnie słowa składane w zdania miały i mają dalej przypisane znaczenie, przekładające się na realne działania i skutki z tego działania wynikające. Twój komentarz do moich postów (zakładam, że przeczytałeś wszystkie) jest tego kolejnym dowodem. W jednym zdaniu ganisz zomowców ( to już coś), a w drugim insynuujesz mi tanią zemstę. Żeby jednak mi dokopać, postanowiłeś w pierwszym zdaniu zakwestionować moją percepcję czasów historycznych. Problem jest taki, że doskonale rozumiesz co napisałem, ale z jakichś mi nieznanych powodów, stajesz tam gdzie stało zomo.
drmarian 18 grudnia o godz. 18:45
„Czyżby upadek moralności jest tak wielki ze samo zadanie dojścia do prawdy wyzwala kakofonie obelg .Tak chodzi również o druga stronę .”
Mocne, choć ja tylko apeluję do „usprawiedliwiaczy” o odrobinę przyzwoitości, która nie dopuszcza myśli o użyciu kul w sporze. Spór na słowa, choćby i najgrubsze, pozostanie tylko sporem, i to nawet w przypadku gdy strony zakończą go rękoczynami. Jeśli jednak ktoś argumentuje salwami z karabinów, to mamy do czynienia ze zbrodnią. Cóż znaczą słowa wobec kul?
Pozdrawiam
@ Śleper 18 grudnia o godz. 0:13
@ Bartoszcze 17 grudnia o godz. 10:01
Bądźcie chłopami z jajami i wyłączcie sobie ogrzewanie przy –25 C na tydzień.
To samo powinni zrobić ci z Wujka którzy przeżyli, prokuratura, sędziowie i wszyscy ci którzy uważają ich za bohaterów. Skoro chcieli tym uszczęśliwić cale Katowice.
Gdyby ogłupieni i oszołomieni górnicy zdobyli elektrociepłownię to by ją tak zniszczyli ze nawet w tydzień by jej się nie uruchomiło.
“i braku kary dla tych, którzy kierowali tą akcją.”
Dlatego chciałbym tez poznać z nazwisk, tych co wymyślili wyłączenie elektrociepłowni. I nazwiska tych co podpuszczali i zbroili będących w amoku młodych ludzi. Co się z nimi dzisiaj dzieje.
I życzyłby sobie by prokuratura, sąd, media i IPN nie oszukiwali mnie.
Inwektywy zostawcie na boku.
drogi @Adamie2222
czy poza ubeckimi ulotkami czy fiszkami ktoś widział jakieś dowody na to, że górnicy z Wujka chcieli zniszczyć elektrociepłownię uprzednio ja zdobywszy? co za brednie po tylu latach powielane? nie chcieli opóścic okupowanego zakładu a był to dobry pretekst by ludowi pracującemu dać „lekcję” (jest taka piosenka Młynarskiego „ballada o dwóch koniach” – krótkie wyjaśnienie o co chodzi).
w tych blokach mieszkały także rodziny tych górników, którzy w Wujku strajkowali
@śleper
Mój wpis odnosił się do zaznaczonego cytatu. I niczego więcej. Jeżeli znasz realia 1981 roku to powinieneś wiedzieć jak wyglądało np. wydobycie węgla. Z Twojego wpisu wywnioskowałem, że nie masz pojęcia .
Proponuję potępić WSZYSTKICH strzelających do bezbronnych cywili. W II RP zabito wielu robotników i chłopów. Nikogo to nie obchodziło, gdyż wówczas nie mieli godności i nie byli ludźmi. Dopiero po 1944 roku robotnicy i chłopi stali się ludźmi i zyskali godność.
W czasie dyskusji na temat pomnika poświęconego robotnikom Semperitu jeden z krakowskich radnych powiedział :” To był motłoch, do którego można strzelać. I chwała policji, że strzelała celnie”.
@Nemer
Proszę mi patrzeć na usta:
ZASTRZELILI.
Pojęcie „zastrzelenie” nie jest kategorią prawa karnego (co innego „zabójstwo”).
@Galicyjok
/„po tej stronie Brynicy”/
To zastrzeleni nie byli Polakami?
@Adam222
/Gdyby ogłupieni i oszołomieni górnicy zdobyli elektrociepłownię/
To trzeba było zatrzymać tę kolumnę górniczych czołgów jadących na elektrociepłownię.
A tych, którzy kierowali akcją, nie skazano, bo uciekli na tamten świat.
J.S. 19 grudnia o godz. 12:16
Doprawdy, nie musisz nikogo na Śląsku przekonywać o dyktatorskich rządach IIRP, a pomnik Piłsudskiego w Katowicach jest dla nas obelgą.
A jeśli mówisz o godności robotników i chłopów, to powstanie Solidarności wiąże się z tym bezpośrednio, toć o przywrócenie godności głównie chodziło. System komunistyczny zbankrutował w sferze gospodarczej i ideowej. Wprawdzie zapewnił każdemu pracę i wynagrodzenie, jednak posiadał nieusuwalną wadę, nie produkował nic co byłoby potrzebne zwykłym ludziom. Z powodów idiotycznej doktryny, pozbawiał ludzi cech obywatelskich, wykształcił postawy obojętnego trwania, czyli homosovietikusa. Ale zgadzam się z tobą, robotnicy i chłopi odzyskali godność po 1944r z tym, że zaraz im ją odebrano.
Na tym blogu nie znajdziesz piewców IIRP, i nie spotkasz się z zachwytami nad PRL-em, tak tu już jest.
/To zastrzeleni nie byli Polakami?/
nikt ich nie pytał kim są i za kogo się uważają
zaś oprawcy byli nimi na pewno
(i nie mają co do tego wątpliwości ci, którzy ich na tym forum bronią)
@ bartoszcze 19 grudnia o godz. 14:36
@ Śleper 19 grudnia o godz. 16:59
talk i cheap,
kiedy wyłączacie sobie ogrzewanie ?
Dlaczego nie chcecie znać pomysłodawcę/ów zdobycia elektrociepłowni ?
I tych co ogłupili górników i kazali im wyjść z kopalni i walczyć z uzbrojonymi w bron palna ?
Dlaczego uważacie ze oni nie powinni tak samo odpowiadać za ta tragedie, gdzie po oby stronach polała się polska krew ? Ślązaków tez uważam za Polaków i uważam ze to oni powinni rządzić Śląskiem a nie W-wa.
Śleper, czy Ty naprawdę nie widzisz co się dzieje obecnie na świecie
i klepiesz w kółko mantrę KOR ?
Czy gdyby dzisiaj, kibole, którzy nie lubią Tuska i PO chcieliby zrobić to samo co górnicy z Wujka, tez uważalibyście ze to patriotycznie ?
Czy byście zadali od rządu by spuścił im wpier… ?
@ Galicyjok 19 grudnia o godz. 8:55
Ulotek SB nie czytałem bo wtedy bylem tak samo ja ci górnicy otumaniony propaganda KOR, S, Krk i Hollywood i chciałem już natychmiast mieć bogactwa Ameryki.
Bylem uzbrojony tak samo jak górnicy i czekałem na kogoś kto by mi pokazał co mam zdobywać i z kim walczyć.
Po grudniowym strajku brałem tez udział w zadymach.
Tylko po to by Geniusze z KOR, S i krk dorwali się do koryt i spuścili na szczaw 50% Polaków i żyli na koszt dzisiejszego i przyszłych pokoleń.
Info dlaczego górnicy wyszli z kopalni o fałszerstwach dowodów w prok. i to ze sędzia, wiedząc o tym, na tej podstawie skazał politycznie niepoprawnych Polaków, jest dostępna.
Trochę wysiłku i znajdziesz.
@Śleper
19 grudnia o godz. 16:59
***A jeśli mówisz o godności robotników i chłopów, to powstanie Solidarności wiąże się z tym bezpośrednio, toć o przywrócenie godności głównie chodziło.***
Z tym się zgadzam, jak również z faktem przekształcenia wielu z nas mimo woli w „homo sovieticus” . Resztę skomentuję mimochodem w związku z tym co napisał Nemer.
@Nemer
18 grudnia o godz. 20:50
Nemerze szanowny!
Piszesz, że:
***Nie zastrzelili drogi Panie tylko „pobili ze skutkiem śmiertelnym przy pomocy broni palnej w ten sposób, że …” itd itd. Proszę się wyrazać precyzyjnie, jak „niezawisły sąd”.***
Mogę to uznać za kpiny, albo traktować poważnie .. i dosłownie!
Biorę to za dobrą monetę i potwierdzam, że takie pobicie jest możliwe, chociażby kolbami nawet nie nabitych karabinów. Zakłada to jednak bardzo bliski kontakt górniczo-zomowski. Musiał być szturm, czyli gwałtowne zmniejszenie się odległości między grupami „przyjaciół” plus oszołomienie i żądza mordu (sądzę, że z obu stron). Jedynie środki nie były współmierne, ale o tym chyba górników poinformowali przywódcy i doradcy? Sami mogli być zaślepieni i uważać, że czołgi są z kartonu, a lufy służą do suszenia kalesonów (szarży ułańskie z 1939 roku były oparte na tym samym założeniu).
Nie mam tzw. wiedzy na temat „Wujka” i z tego co przeczytałem na tym blogu nie jestem mądrzejszy ani o odrobinkę, raczej mam mętlik. Mogę tylko ekstrapolować moje doświadczenia z „umownych” walk na barykadach, których planami zajmowali się członkowie S u nas, gdzie w sumie żadnych incydentów nie było – i chwała Bogu! Planowano zaopatrzyć się we wszystkie możliwe i tanie środki „miłości” wzajemnej, dostępne obecnie każdemu kibolowi. Czy były to oznaki miłości i braterstwa z tymi, których oczekiwano za barykadami? Nie wydaje mi się. To piękne hasło o „…jesiennych liściach, symbolizujących wiszących komunistów…” raczej przekonuje mnie, że ślepa nienawiść do bliżej niesprecyzowanych komunistów i w ogóle władzy + wojsk okupacyjnych ze wschodu, była raczej powszechna i nie wróżyła dobrze, rozsądna, spokojna dyskusja raczej nie wchodziła w rachubę. Sam brałem udział (i do dziś się temu dziwię) w protestach – marszach pod koszary radzieckie, ale 30 lat wcześniej, w latach 50-tych, też podjudzany i podburzony tym co się działo na Węgrzech. Dobrze, że „sołdaty” nie wyszły z koszar, bo pewnie nie pisałbym dziś na tym blogu. Histeria mas, łatwa do uzyskania jest nieobliczalna w skutkach i wystarczy czasem strach lepiej uzbrojonego przeciwnika i wywołuje gwałtowną reakcję. Górnicy pewnie też pozbierali wszystko co leży w kopalni, aby nieco przylać siłom „porządkowym”. Czy to miało sens? Dla niektórych obecnych polityków oczywiście tak. Mogą sobie gęby wycierać tymi ofiarami i wnioskować, że te ofiary nie były daremne, bo stały się zaczynem prawdziwej wolności (od wszystkiego, jak postulował Kononowski). Od majątku narodowego, zmarnowanego kompletnie przez „dzieci” panny S! Zresztą, czego można oczekiwać od „bękartów” (panieńskich dzieci), które nie zaznały miłości w przyzwoitej rodzinie?
Uzyskaliśmy bardzo dużo, np. wspaniały i szybki, nawet gwałtowny wzrost …długu państwa…, wystarczy spojrzeć na zegar Balcerowicza. Uwłaszczenie wszelkich szumowin, uczynienie ich bogaczami kosztem właśnie tych, którzy uwierzyli w hasło walki o wolność. Niestety była to wolność „najmity” z wiersza Konopnickiej.
Żaden człowiek nie lubi ucisku psychicznego ze strony władzy i ma podświadomą potrzebę wolności, którą mogą wzmagać prowokatorzy, doprowadzając do wybuchu, potem już działa instynkt zagrożonego stada. Cudownie widać to w komediach, choćby taka ogólna bitwa, wywołana niechcący przez Franka Dolasa w jugosłowiańskiej knajpie. Nikt się nie interesował, jaki był początek i jaka przyczyna, każdy lał każdego. Tam przynajmniej reżyser wprowadził element stabilizujący – właściciela knajpy (Benoit) i jego „narzędzie pracy”. Czy byli tacy rozsądni stabilizatorzy z władz Solidarności, którzy próbowaliby uświadomić górników, że działają nierozsądnie? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. A może było dokładnie odwrotnie? Osobiście uważam, że ich śmierć była daremna, gloryfikowanie ich postępowania a szczególnie przypisywanie mu sprawczych efektów w kierunku uzyskania wolności uważam za śmieszne mrzonki i wygodne hasła propagandowe, świetne w obecnej walce politycznej o żłób, naprawdę zginęli nadaremnie! Najlepiej rozumieją to rodziny ofiar.
Adam 2222 19 grudnia o godz. 21:48
Twoje rozczarowanie dzisiejszą Polską przypisujesz ludziom, którym kiedyś uwierzyłeś, bo obiecywali ci odzyskać podmiotowość. Ty jednak myślałeś, że od razu po obaleniu komunizmu, staniesz się bogaty za niewielką cenę. Teraz masz wszystkim za złe, że nie zastrzelono w grudniu jeszcze więcej protestujących, którzy z czasem dopięli swego i odsunęli komunistów od władzy, gdy tylko nadarzyła się okazja. Ale najbardziej cię boli, że nie dopchałeś się do stołu (koryta), a przecież tak dzielnie walczyłeś w strajkach i na ulicach. Możesz tak kwiękać do śmierci, ale możesz też przyczynić się w najskromniejszy sposób do pogrzebania homosovietikusa, wystarczy przyłączyć się do jakiejś grupy ludzi, którzy twierdzą, że państwo powinno być ich, czyli obywateli. Rewolucje i strzelanki odchodzą w przeszłość, liczy się codzienna mitręga wybijania władzy z głowy, że państwo jest właścicielem obywateli.
Nawet obecnie rządzący premier, powtarza ci przy każdej okazji, że niczego nie zrobi, jeśli go nikt nie zmusi. Zmuś go, z całą pewnością nie będzie nikt do ciebie strzelał.
Czy św. Wojciech stojąc naprzeciw Prusom miał większe szanse na porozumienie, niż nabuzowani testosteronem i adrenaliną młodzi ludzie w Wujku? Jedni w mundurach, inni w arbeitancugach, wszyscy w hełmach i uzbrojeni? Wszyscy byli dzielni, chętni wykazać się przed kolegami…do końca…..
Nie znam szczegolow na temat tego jak na Wujku bylo na prawde. Z tego co dotaralo do mnie to mowilo sie ze gornicy z Wujka byli uzbrojeni we wszystko co na kopalni bylo dostepne. Zrobili sobie z pretow metalowych dzidy, uzbroili sie w lancuchy, a prawdopodobnie tez w laski dynamitu. To juz nie byla zadyma ktore maja miejsce na stadionach. Mysle ze tych ludzi ktos podpuscil po to by rozwiazanie silowe bylo konieczne dla propagandowego oddzialywanie na caly kraj. Przypomnijmy ze w tym czasie tez pod wielkim piecem w hucie chyba Katowice uzbrojeni w materialy wybuchowe czekali na interwencje robotnicy aby wysadzic ten piec. Ta sytuacja zostala rozwiazana w sposob pokojowy. Teraz dochodzac do tego kto powinien beknac za wydarzenia na Wujku to jest rzeczywisty dylemat. Najprosciej zwalic wine na wykonawcow, czyli ludzi postawionych w pierwszej linii ktorzy maja do wyboru: oni albo my.
Skoro Jaruzelski i Kiszczak dotad nie zostali ukarani za wprowadzenie stanu wojennego sadzenie tych na samym dole i wymierzanie im surowych kar jest zwyczajnym szukaniem kozlow ofiarnych i marnowaniem spolecznych pieniedzy na bezsensowne ciagnace sie dwie dekady procesy.
@Adam
Strajk na Wujku trwał od 13 grudnia. Wyłączono to ogrzewanie czy nie? Jak nie, to weź się strać z tą bzdurą.
/kazali im wyjść z kopalni/
Górnicy zostali zastrzeleni na terenie kopalni czy poza nim? Jak na terenie kopalni, to weź się strać z tą bzdurą.
Za strzelanie do nieuzbrojonych (do niektórych w plecy) odpowiadają STRZELAJĄCY. To nie była sytuacja walki wręcz, gdzie być może jakiś górnik atakowałby zomowca zaostrzonym sztylem. Co do innych, można debatować, jak będą konkrety.
Antonius
20 grudnia o godz. 11:37,
piszesz – ***Nie zastrzelili drogi Panie tylko „pobili ze skutkiem śmiertelnym przy pomocy broni palnej w ten sposób, że …” itd itd. Proszę się wyrazać precyzyjnie, jak „niezawisły sąd”.***
Szanowny Antoniusie,
Miło widzieć głosy rozsądku. Rzeczywiście, chciałem sobie nieco zadrwić z tych, których satysfakcjonuje finał sprawy i którzy – moim zdaniem – zbrodnię sadową akceptują bez szemrania i są wyrokiem usankcjonowani, choć na kilometry widać, że uzasadnienie dopychane było kolanem. Uważam, ze winnych przestępstw należy sądzić i skazywać ale tak naprawdę to przecież winni, nie wiem którzy to i z której strony barykady ale najmniej, to własnie ci zomowcy. Za to, ze domagam się obiektywnej oceny zdarzeń, zostałem wyzwany od obrońców zabójców z ZOMO. Doszedłem do wniosku, że przegrałem z adwersarzami, których nie razi, ze skazano zomowców za pobicie, choć żaden z nich żadnego z poległych czy rannych górników nie dotknął ani ręką ani żadną bronią.
Ja nie wiem, jak doszło do tych tragicznych wydarzeń, nie wiem dlaczego wysłano komandosów zomowskich z gołymi rękoma i tylko z bronią palną. Nie wiem z czyjej inspiracji górnicy rzucili się na zomowców ale wiem, że „Solidarność” śląska była stworzona przez aparat partyjny i bezpiekę jako coś, co powstać musi (po wydarzeniach na Wybrzeżu a następnie w centrum) i nadźgana była agenturą więc prowokacji ze strony „kontrolujących” związek w postaci napuszczenia i podjudzenia górników z „Wujka” nie wykluczam ale takiej hipotezy nikt się nie ośmieli postawić bo będzie obrazoburcza. Znaleziono kozłów ofiarnych, poszło się na łatwiznę i cześć a „ciemny lud” – jak to widać na tym chociażby blogu – to kupuje. Ja się poddaję, przekonano mnie, że żądanie od wielbłąda by wyglądał jak Gioconda jest uzasadnione i trafne. Głupek jestem po prostu.
Pozwól, ze nie zgodzę się z oceną, iż śmierć tych górników, była daremna. Świadczyła bowiem o tym, ze władza jest zdeterminowana i gotowa do tego, by rozlać krew. Kto wie, czy bez wydarzeń w „Wujku” ofiar stanu wojennego nie byłoby więcej. Dlatego mam wątpliwości, czy te zdarzenia nie były sprowokowana przez którąś z koterii partyjnych. Jeśli tak, to zomowcy, którzy odsiedzieli kary więzienia nie dość, że z art. godnego wynalazku Wyszyńskiego, to jeszcze z ustawy o nieprzedawnianiu się „komunistycznych zbrodni”, jakby wprowadzonej na zamówienie. To cyrk jest a nie państwo prawa. Naprawdę winnych nikt nigdy nie skaże i może o to chodzi.
Pozdrawiam, Nemer
Skazano z art .kodeksu karnego „mówiącego” za udział w bójce ze skutkiem smiertelnym dlatego i tylko dlatego ,iż wcześnejsze wieloletnie próby skazania Zomowca X za zastrzelenie górnika Y były nieskuteczne . Nieskuteczne z prostego powodu ,nie można było udowodnić na rozprawie sądowej ,iż X strzelając ( to sądzę było do udowodnienia ) ugodził górnika Y i zabił go!!
Dlatego przyjęto takie a nie inne rozwiazanie ,znowu w „stanie wyższej konieczności ”
Niektórzy prawnicy kpili z kwalifikacji prawnej , a inni mówili OK , lepiej tak niż wcale ,mieliby być bezkarni ??!.Skazanie za udział w bójce ze skutkiem … nie brzmi fajnie choćby ze względu na Polityczny wymiar Wujka ,ale zostali skazani . Per saldo myśle ,że na niższe wyroki ( nie znam szczegołów !) niż gdyby udowodniono zastrzelenie każdemu ze skazanych . Udowodniono strzelanie !!!!
W Bójce jak to w bójce , jest też druga strona ( tu wielostroność skompikowana ponad moje wyobrażenia ) ale w tym procesie chyba ten aspekt pominięto?! . Było wieloletnie zapotrzebowanie na wyrok i zostało ono spełnione .
Nie wiem ilu Blogowiczów piszących do tej pory pod tym komentarzem red. Jana Dziadula było pod brama „Wujka”?
Ja bylem kilka lat po tej tragedi na Ślasku pod brama” Wujka „,warto tam pobyć i zobaczyć stare zabudowania tej kopalni i jak niewielkie odleglości dzielą je od bramy ,którą rozwalił czołg .
To nie konfiguracja zabudowań na powierzchni nowych kopalń np . tych z JOW.( Jastrzębie ).
@ Śleper wie o czym pisze .
@Nemer
21 grudnia o godz. 16:20
Mam tylko prośbę. Przy ewentualnym przyszłym komentarzu proszę zwrócić uwagę na precyzję przy cytowaniu. Z tego co czytam, każdy może wyciągnąć fałszywy wniosek że pomysł prawniczy -„udział w bojce…itd” jest moim wymysłem, ale jest tylko cytatem, który skomentowałem. Cytaty piszę między zespołami po 3 gwiazdy. Już nie pamiętam, kogo cytowałem, może Nemera?
Pozdrawiam!
Antonius
22 grudnia o godz. 10:56
„Mam tylko prośbę. Przy ewentualnym przyszłym komentarzu proszę zwrócić uwagę na precyzję przy cytowaniu. Z tego co czytam, każdy może wyciągnąć fałszywy wniosek że pomysł prawniczy -„udział w bojce…itd” jest moim wymysłem, ale jest tylko cytatem, który skomentowałem.””
Szanowny Antoniusie,
Tak, tak bardzo przepraszam, to był cytat z mojego tekstu a forma jaką fatalnie zastosowałem rzeczywiście wprowadza zamieszanie i może wprowadzać czytelnika w błąd. Biję się w piersi i proszę o wybaczenie. Nobody is perfect, a ja w szczególności. Jeszcze raz przepraszam, Nemer
Śleper 20 grudnia o godz. 15:28
kiedy Ty i ci którzy uważają górników, którzy chcieli wyłączyć ogrzewanie dla Katowic za bohaterów, wyłączycie sobie zima ogrzewanie na tydzień ?
S 80 (cześć z nich to byli górnicy) chciała zmusić premiera Buzka, wiec ten na Barbórkę kazał do nich strzelać.
Dobre panisko z obecnego szefa PE, kazał użyć broni gładkolufowej.
@ bartoszcze 21 grudnia o godz. 15:43
kiedy zima wyłączysz sobie ogrzewanie na tydzień ?
Bierzesz się do debaty nie mając informacji.
A strać się leniu albo weź się do roboty i poszukaj innych źródeł niż oficjalne.
dlatego ze KOR i S zrobili z tej tragedii hece propagandowa, ci którzy strzelali w plecy nigdy nie zostaną odkryci i ukarani.
Widać ze masz problemy ze zrozumieniem języka polskiego, bo nie wierze, ze wybierasz sobie kto jest a kto nie Polakiem.
„Dlaczego uważacie ze oni nie powinni tak samo odpowiadać za ta tragedie, gdzie po oby stronach polała się polska krew ?”
Kamraty, demjy juz spokoj tym berkmanom z gruby „Wujek” , niych jym tam anieli grajom.
Wczora przynioszech z pywnicy krisbaum, ze szranku wyciong kartongi ze roztomajtymi ciacikami i wystrojyłch cało chałpa na Dzieciontko. Jako bajtle, nie czekali my żodyn na świynta Bożonarodzyniowe, godało sie ino ło Dzieciontku. To Dzieciontko przilatywało pod nasz krisbaum zawsze przy wiecerzy, kero trza było spożyć cołko, jak mama nawarzyła. Nojgorzi było z tom siymiyniotkom, takom zupom uważonom z konopi, cebuli i krupow, a po tym już było z gorki: karp, makowki i moczka.
Pamiyntom jak przed jednym Dzieciontkym fater i ujek poszli zy mną do sklepu, żeby łobejżeć (kupić) śliździuchy do przykryncanio na zolowki. Byłech pewny, że je kupiyli, ale coś mie pocyganiyli i do samy Wilije byłech chory. Przi siymiyniotce nie pomogały groźby mamy, że jak niy zjym to Dzieciontko nic mi niy nakładzie, boło mi wszystko jedno.
Śliździuchy boły jednak pod krisbaunym, sprawiyła mi ta niyspodzianka tako radość, że pamiyntom to do dzisioj.
Wom Janie i wszystkym kamratom z blogu życza tyż taki niespodzianki, żebyście pamiyntali ło ni zawsze.
No, to pyrsk ludkowie
Śleper ;
Siymiyniotka, moczka to pozostały wspomnienia z rodzinnego domu ,ale Makówki wyeksportowalem skutecznie do US ,gdzie co roku sa na stole a Ja mam możliwosc sprawdzania poprzez skejp czy tradycja jest kontynuowana w domach moich dzieci i wnukow .Jest !!! .
Gorzej ze Karpiem ,tylko wtedy kiedy jestem tam na wigili ( wtym roku dlugo tam posmykalem sie ,wiec wystarczy ) ,karp jest ( ale to nie ten polski krolewski ) przegrywa czasami z lososiem lub inna bialą rybą, ale indyk ponownie pojawia sie po listopadowym dniu Dziekczynienia .
Tobie ,naszemu seniorowi Antoniusowi ,Kamratom ,Blogowiczom i naszemu Gospodarzowi Janowi , życze milych dni swiatecznych i dobrego Nowego Roku .
Waldemar
ps.
siymiyniotka i moczka znikaja nawet u mojej najbliższej rodziny na G.Ślasku – może pozostaly na stole wigilijnycm u kogos z dalszych kuzynow w Szopienicach i okolicy 15-20 km ?
@Śleper
22 grudnia o godz. 22:52
Schlepper’ze!
Muszan Ci znów pedzieć, że nie na całym Ślunsku godka jest taka sama, a u nas lepsza. My z Opolszczyzny widać lepiej znali niemiecki i nasze przeróbki są gryfniejsze! Nie żadne „berkmany” tylko „Bergmany”, gruba i szrank som ok., ale ten krisbaum jest do d.. – brakuje „t” w tym kristbaumie! Tylko nie „siymiyniotka”, a zwyczajnie „siemionka”, a te „śliździuchy” mnie dobiły doszczętnie – to szlencuchy na korbka, miołech takie, ale również „Gleitschuhe” o podobnym zastosowaniu na drodze, ale nie cieniutkie płozy tylko cała blacha pod butami. Abyś sobie przypomniał co nieco spróbuję dołączyć krótkie ogłoszenie, które tylko prawdziwy Ślązak jest w stanie zrozumieć – i docenić. Chyba już je kiedyś umieściłem w necie, ale co to szkodzi? Od początków istnienia telewizji mamy na wiliją „Kevina samego…kajsik” i nikt nie narzeka. Jedno muszę Ci przyznać – u nas też od zawsze przychodziło „Dzieciontko”, nawet jeśli nazywało się kiedyś „Christkind”. Ani niemiecki Weihnachtsmann, ani radziecki Dziadek Mróz nie mieli szans, a o Gwiazdorze słyszałem dopiero w tym roku.
Ogłoszenie!
Skuli gibkiego wyjazdu do Reichu przedam drabko:
1) Wertiko na wysoki Glanz
2) Schrank ze trzema drzwiami
3) Szezlong odwanckowany
4) 2 Kronleuchtry
5) 2 Liegestuhle
6) 2 Nachtischle
7) Tepich wyklupany
8) 4 Gardinstangi
9) Patefon na kurbla
10) 1 Landszaft zagraniczny
11) 1 Blumsztender ze mertą
12) 1 doniczka z sznitlauchem
13) Bifej, Rondel, durchszlag na nudle
14) Szufladka ze niciami i jegłami
15) Stricknadle, Haarnadle i Tollschera
16) Zwickre i maszynka do Gehacktes
17) Buechsa po Maggiwuerflach
18) Topfkratzer, Flaschenputzer, spinka do włosów
19) Schranczek na sztrzewiki, fyrlaczka
20) Ausguss zabudowany
21) Kibel i kokotki
22) Badewanna, Kohlkastla
23) Houk z messingowym grifem
24) Żdrzadło, Kleiderstaender
25) Pelzmantel z Hutem
26) Oberhemde z zapasowymi kraglami i sztulpami
27) Hosentregry, spodnioki bez Rostfleków
28) 3 poory Fussaecklów posztopowanych
29) 6 bindrów na guminach
30) szlubny Anzug
31) Mantelschuerza z Gurtem
32) Zweter z Rollkraglem
33) Sztrzewiki na wysokim kromfleku
34) Pliszhut z szeroką krempom
A poza tym:
Kryka po Opie, Gebiss po Omie, skrobione Taschtuchy, Buegelbrett, 2 Strohsacki, Schwenker ze Waschmaschiny, kista flaszek po piwie, wringa, bratfanna, klopper, Szlencuchy na kurbla, Strumpfhaltre, brelly po Omie, 2 małe kufre, krauza po flaumusie i apfelmusie, badki, garnietz, waschbrett, touczka
i wszystko pooglondać można u
Grete Truechta
wele Kochlowitz ,Jungfer Allee 8
Przelezom bez Einfahrt do Hinterhausu, drugi Stock, drzwierza na lewo
PS
Może trochę przesadziłem z tą nazwą „hanfzupy”, bo u nas byli „ansiedlowani” z Rudzieńca, którzy też mówili „siminotka”, ale jedli to na słono – pfui! Ja wolałem siemionkę z grysikiem, bo nienawidziłem „pogańskich krup”, obecny przysmak – po zmianie nazwy na kaszę gryczaną, ale faktycznie, Dzieciątko po świńsku czekało, aż przełknąłem ostatnią łyżkę. Po Christbaumie i Ueberraschungu dopiero wpieprzaliśmy makówki i po pasterce śledzie i znów makówki. Mama przygotowała całą wanienkę do bielizny, więc starczyło.
miała być wolność a wyszła Polska? (a ścisle: miała być wolność w granicach obecnego państwa polskiego a wyszła Wielka Kongresówka z jej obciachowo – wykluczającym nacjonalizmem a la endecja)
czy to pierwszy raz nas nabrali? a w 1918? a w 1945?…..
w każdym razie życzę Wesołych Świąt i Nowego Roku….
także cudzoziemcom z Królestwa Kongresowego 😉
@Śleper, jo zowdy czekoł na taki maly cug na glajzach na sztrom, ale Dzieciontko mi go nigdy niy prziniosło. Za to zawszy była pelno tyta łorzechoe i apfluzyny ze Kuby, bo inkszych u nos w sklepie niy było.
Ale za ty na dworze mieli my zowdy kupa śniega, i z rantow jeździło sie na nartach, a piyrsze zrobił mi na Dzieciontko moj Fater, kery był stolorzym. Taki ślynzuchy teyż żech kiedyś dostoł, ale niy nauczył żech sie jeździć.
Życza wszystkim Blogowiczom i Gospodorzowi zdrowych, rodzinnych Świąt, i bogatego Dzieciontka, a Moderatorom życza żeby na tym blogu gibcij brali sie do roboty.
PS
„Weisswurszty” zniknęły z naszego stołu w 45-tym roku, bo polskie dzieciątko ich nie znosiło! W Niemczech do dziś się je jada na wigilię – z mouczką, którą nazywają sosem weihnachtowym – świnstwo!, ale oni mają inne dzieciątko, bardziej liberalne.
Śmieszne jest to, że moja córka, patriotka polska po mamie z pod Tarnopola, zamiast kutii musi ten sos ugotować i kiełbaski przysmażyć, bo jej teściowa-ciotka ze Śląska jest zbyt chora! Rodzi się nowa tradycja: Pierogi z kapustą i grzybami (import z Polski), Weisswurst i „mouczka” o innej nazwie, paranoja!
@Adam222
Jeszcze powiedz, ciołku, że to korowcy pochowani przy zaworach ciepła strzelali w plecy górnikom. Dalej, śmiało, masz czelność insynuować półsłówkami, powiedz otwarcie o co chcesz oskarżać, o jakie esbeckie wymysły.
Idą Święta, niech Ci Dzieciątko rozumu i otrzeźwienia przyniesienie.
Wesołych Świąt wszystkim!
@ bartoszcze 23 grudnia o godz. 13:46
Wesołych Świąt i Dosiego Roku
Dopisek do moich życzen wyżej napisanych , ale do tych samych adresatów.
Nowy Roczek cyfrę zmienia,
to też ślemy Wom życzenia.
Byście zawsze zdrowi byli ,
w szczęściu i radosci żyli .
Byście mieli co Wom trzeba
i nie brakło nigdy chleba .
By się zawsze Wom szczęściło,
w życiu cały czas darzyło .
Byście mieli dość pieniedzy,
nie musieli zaznać nędzy.
Byście w Nowym Roku
jeszcze lepi mieli,
nigdy nie płakali,
a zawsze się śmieli.
Takie Wom życzenia
dzisaj przynosimy
i z całego serca
tego winszujemy .
ps.
Takie piekne życzenia otrzymałem dziś poprzez pocztę , a są takie bardzo nasze – Ślaskie .Dlatego dzielę sie nimi .
Nadesłała je moja sympatyczna koleżanka Renia ,od urodzenia mieszkająca na Giszowcu (popularnej Korei ) -osiedlu domków w których mieszkają kolejne pokolenia górnikow i ich nastepców .
Renia jest Prezesem Ślaskiego Stowarzyszenia Miłośników Folkloru w Katowicach , o czym tu pisze jako o okoliczności która dowodzi o moich trwałych związkach z Górnym Ślaskiem .
@Antoniusie, twój puryzm językowy jest przesadny,a skoro tak, nie daruję:
„18) Topfkratzer, Flaschenputzer, spinka do włosów”
Żodyn na Ślonsku nie pedziołby na szpanga – spinka do włosów.
Jeśli zaś chodzi o potrawy na wilijo, sam z tym eksperymentuję, ponieważ po latach pracy zarobkowej mogę nareszcie robić to, co było moim powołaniem, a mianowicie gotowanie. Nie przygotowuję jedynie potraw mięsnych, tu trzymam się tradycji.
Za bajtla po pasterce niosło nas do domu jak na skrzydłach, ponieważ mama zawsze przygotowywała gotowaną szynkę i wszyscy chcieli skosztować w tą noc choć po plasterku. Był w końcu pierwszy dzień świąt i można już było coś zjeść z mięsa.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
Waldemar
23 grudnia o godz. 10:31
Siemieniotki sie u mnie niy warziło, ale moczka robiła moja babka, a makówki , których chyba nie znaja Śleper i Antonius, kiedyś u mnie robiło sie cały waszbek, mogłem je jeść od rana do nocy. niestety dzisią moge tylko po troszce posmakować, bo zaraz odezwie się wątroba. Lata lecą.
Pozdrawiam
Śleper, niy dziwuj sie Antoniusowi, Jego Ślubno jest z dalekigo wschodu, to sie mu trocha matle.
Antoniusie , niy przejmujcie sie Śleprym, ino szkryflejcie dalij.
PS. Co do szpangi, jakoś spinka do włosów by mi bez gardło niy przeszła.
Pozdrowienia dla obydwu.
Dodatek śląski
Rozgorzała dyskusja o różnicach i ewentualnej wyższości odmian śląskiej godki, którą zresztą ja zacząłem. Trzeba co nieco uporządkować:
1) Ogłoszenie nie jest mojego autorstwa – nie znam autora. Przy kopiowaniu wlazł ten emotikon bezprawnie.
2) Może i śląska dama nie używa „spinek”, ale wschodniaczka też nie – żona korzysta ze „wsuwek”!
3) Nie zgadzam się na zrównanie spinki ze szpangą, szpanga to bardziej skomplikowane narzędzie tortur o charakterze zamocowania jak broszka.
4) Jeśli o damskich kudłach jest mowa, to haarnadla to jeszcze inne ustrojstwo – długie, wężowate i w kształcie litery „U”.
Inne uwagi:
Nie czytacie uważnie moich komentarzy, posądzając mnie o to, że nie znam makówek. Pisałem, że matka przygotowywała je w wanience do prania, to więcej niż w waszbeku!
Teraz już nie pamiętam, jak smakują, bo po zapaleniu trzustki żona już maku nie kupuje, podobno mi nie wolno.
Na szczęście moja matka nie znała „mouczki” i nie wiem jak (nie)smakuje. Gotowała czasem coś co się nazywało „Schlesisches Himmelreich”, bardzo dziwna potrawa – kluski, wędzonka, śliwki i nie wiem co jeszcze i to na słodko – bardzo dziwna potrawa, nie doradzam. Może to jest odpowiednik „mouczkowaty”?
PS
Sięgnąłem do wiarygodnego źródła – do pamięci mojej dużo starszej ode mnie siostry. Uzgodniliśmy, co to szpangi – typu broszka, haarnadle w kstałcie U, a te wsuwki wschodnie to „klemy” (Haarklemme). Tollszera itp. to banalne – tłumaczenie zdeformowane z niemieckiego – przeciwieństwa do prostownicy. Istnieją jeszcze pewne szpangi, zupełnie innego typu jak diadem wciskane do włosów, przytrzymujące włosy, ale to u nas nazywano „głową”.
Znam jednak skądś pojęcie „spinka do włosów”, to widocznie prawdziwie polskie (kongresówka?). Te wyrazy nie wyczerpują fryzjerskich możliwości , bo są jeszcze „lockenwicklery” różnego typu, z gumkami lub „jegłami”.
Wybaczcie, że tak świątecznie piszę o pierd…, taki jakiś dziwny nastrój. Pierwsza wigilia, że jesteśmy tylko w dwójkę, reszta wyfrunęła, dalej lub bliżej. Siemionkę siostra gotuje i rozprowadza rodzinie, ale na kilo konopi kilo cukru, nie mogę tego jeść z powodu cukrzycy, makówki – gestrichen – z powodu trzustki, zostały niektóre pierniki i to tylko symbolicznie, smutek!
„Frohe Weihnacht” życzę „zakamuflowanej opcji”.
Errare humanum est!
Przyznaję – zgrzeszyłem! Nie pamiętam numeru przykazania, ale gdzieś pod koniec dekalogu – skłamałem szanownym blogowiczom! Poświadczyłem nieświadomie nieprawdę.
Pisałem, że to pierwsza wigilia, spędzona wyłączne z ślubną. Trochę później sobie przypomniałem, że taki ewenement już miał miejsce dawno temu. Był to okres mojej „drugiej” młodości, podczas pierwszego, prawdziwego wyjazdu z kraju (poza NRD). W bardzo smutnych okolicznościach wyjechałem na staż naukowy do Paryża – 3 dni po pogrzebie matki. Chyba tym samolotem, w którym lata później zginęła Anna Jantar. Byłem w fatalnej kondycji psychicznej, zupełnie samotny w obcym kraju i niezbyt przyjemnie przyjęty przez zespół młodych naukowców, bo sprowadził mnie ich szef (polski Żyd), a oni bali się konkurencji. Tak a propos! Francuzi to ciekawy naród. Są oficjalnie bardzo mili i grzeczni do momentu, kiedy obcy zagrozi ich sytuacji, np. jest lepszy i mógłby zająć ich stanowisko. Wtedy koniec z „miłością” i zaczynają się szykany. Ta niechęć do mnie na początku, nie najlepsza znajomość języka i zwyczajów jeszcze się nałożyły na moją osobistą tragedię.
W pierwszą niedzielę po przylocie udałem się do polskiego kościoła, z którego transmitowano wówczas co niedzielę mszę, którą matka często słuchała przez radio. Minęło blisko 40 lat od tej chwili, a mam łzy w oczach, gdy sobie te niedzielę i okoliczności przypominam. Z moich listów (telefonowanie było marzeniem ściętej głowy) żona wyciągnęła poprawny wniosek, że coś złego dzieje się z moją psychiką i postanowiła przyjechać na Boże Narodzenie. Był to początkowy „Gierek” i otrzymanie paszportu graniczyło z cudem. Ostrzeżona przez uczniów z klasy „milicyjnej”, że nie dostanie paszportu, bo moglibyśmy wybrać „wolność”, a dzieci ściągnąć przez Czerwony Krzyż (typowe działanie) zabrała się ze skargą do KW jeszcze przed oficjalną odmową, gdzie ze zdziwieniem spotkała męża koleżanki, który ją wsłuchał, niczego nie powiedział ani obiecał, ale paszport dostała. Prawdopodobnie poręczył za nią, jak nasz Kierownik Katedry za mnie. Przyjechała przed wigilią i wybraliśmy się na pasterkę do Notre Dame (maksymalny szpan dla biednego Polaka, bezbożnika!). Siedzieliśmy chyba od siódmej lub ósmej w kościele, pasterkę „zaszczycił” siedzący obok nas już nie żyjący kardynał Marty (przed Lustigerem – tym o polskich korzeniach). Przeżycie było duże, ale potem nie jeździło już metro i pieszo poszliśmy na dworzec Montparnasse, kawał drogi. A tu „siurpryza”! Pierwszy raz w życiu widziałem dworzec kolejowy, zamknięty na klucz na noc! Spacerowaliśmy dookoła wieży Montparnasse, wypiłem kilka piw w jedynej otwartej knajpie do jej zamknięcia nad ranem. Znów trochę spacerów, aż do pierwszego pociągu podmiejskiego do obserwatorium w Meudon (12 km), gdzie miałem pokój. Sylwestra też byliśmy sami, piliśmy najtańszy prawdziwy szampan „Mercier” (wtedy 35 franków), a nie wino musujące, uchodzące u nas wtedy za szampan (9 FR) i żona ku zdumieniu wszystkich znajomych wróciła do Polski po Nowym Roku, prosto na zajęcia w szkole. Zameldowała się telefonicznie u dyrektora i zapowiedziała spóźnienie z powodu koniecznej wizyty u fryzjera. Dyrektor nie zdradził tej informacji i zakłady i hipotezy sięgnęły szczytów… Zaczęły się zajęcia…”a jej nie ma…”. Wielu kolegów przyjęło jej pojawienie się niezbyt radośnie, ale znieśli bohatersko przegrane zakłady: Wróci – nie wróci!
Była to więc bardzo ciekawa wigilia, oryginalna, niemile wspominam tylko ziąb nad ranem. Stypendium miałem głodowe, a z oszczędności kupiłem już żonie modny płaszcz, bo przyjechała w barankach, a w Paryżu kwitły stokrotki, co obecne nie jest u nas ewenementem – kilka dni temu, przed pierwszym śniegiem, kwitły w moim ogródku. Chciałem wziąć taksówkę, ale moja oszczędna żona wolała, abyśmy pomarzli taniej (3 piwa, które ponadto musiałem wypić sam).
Antonius
25 grudnia o godz. 11:07
„… a oni bali się konkurencji. Tak a propos! Francuzi to ciekawy naród. Są oficjalnie bardzo mili i grzeczni do momentu, kiedy obcy zagrozi ich sytuacji, np. jest lepszy i mógłby zająć ich stanowisko. Wtedy koniec z „miłością” i zaczynają się szykany.
Szanowny Antoniusie.
Widzę, że nie czytałeś o tej polskiej lekarce, która pracowała w Wlk.Brytanii i właśnie wygrała sprawę sądową i odszkodowanie 4 500 000 funtów za mobbing.
Pozdrawiam, Nemer
Boże, czego tu nie napisano…
Że obawa przed wyłączeniem elektrociepłowni, że wyostrzone style, że to nabuzowana adrenaliną młodość. A w ogóle, to za tym stał KOR (nieistniejący od września 1981 roku) i znany powszechnie Szatan, któremu na imię Michnik.
13 grudnia nam, którzy nie stali tam, gdzie stało ZOMO zabrano:
– karnawał, jedyny w swym rodzaju w tej części Europy w tym czasie,
– podmiotowość, którą naród wziął sobie w sierpniu’81 od komunistów sam,
– nadzieję.
Z tego zrodziła się determinacja. Która musiała nieść za sobą ofiary. Strajkowano w setkach zakładów. Na Śląsku i w Zagłębiu w bodaj najważniejszych, w tym w Hucie Katowice, gdzie próbowano (i wojsko i milicja) kilkakrotnie, w różny sposób sforsować bramy. Byłem, widziałem.
Gdzieś MUSIAŁO pęknąć. Stało się na Wujku.
Zginęło dziewięciu młodych ludzi, reprezentacja całej Polski, bynajmniej nie rdzennych Ślązaków.
Pochylmy się nad nimi, wciąż oczekują tego ich rodziny.
Zastanówmy się dziś raczej nad tym, jak w tych rodzinach wyglądały Święta A.D. 1981. Miast snuć rozważania a propos.
@Nemer
25 grudnia o godz. 20:38
Czytałem!
@ Antonius 25 grudnia o godz. 11:07
fajne to, dzięki
Prezenty odpakowane, chwalmy Pana (Dzieciątko)
Lubię takie drobne prezenty, lubię też je dawać. Żeby uniknąć wymuszonej radości z otrzymanego prezentu, ja i żona wypisujemy na karteczce do Dzieciątka listę tych „niespodzianek”, które chętnie byśmy widzieli pod choinką. Przekazujemy sobie te karteczki, a potem już tylko wypada czekać, co też z tej listy odpakujemy. W tym roku odpakowywałem paczkę z drżącym sercem, ponieważ jej waga sugerowała hantle (tego nie chciałem), choć kształt opakowania sugerował raczej książkę (umieściłem kilka na liście). Rzeczywiście, po odpakowaniu trzymałem w rękach książkę o wadze 2,5 kg, czyli „Historia Górnego Śląska” opracowana przez: Joachim Bahlcke, Dan Gawrecki, Ryszard Kaczmarek. Wspominałem tutaj, że zaraz po promocji książki chciałem ją kupić, ale trochę mnie zniechęcała jej cena. Księgarze się opamiętali (pewnie czytali moje labidzenie) i obniżyli cenę do 109 zł, więc cieszyłem się podwójnie z tego prezentu. Szczerze mówiąc, jest warta tej ceny przed obniżką, a nie mam tu na myśli treści, tą zaczynam powoli przyswajać i z oceną zaczekam do ostatniej strony.
Śleper ;
Kamracie mam prośbe .Zerkniej na nazwe wydawnictwa tej ksiażki „Historia Górnego Śląska ” Po lekturze Twojej info . byłem i pytalem u mnie w miescie –
w Empiku ,WeltBildzie , i dwóch dużych ksiegarniach .Niema ,niema też w zasobach informatycznych tych miejsc gdzie dzis byłem.
Mowia mi bym podał wydawnictwo ,to może znajdą .
Na Googlach wyczytałem ,że prezentacja dzieła ( 32 autorów ) miala miejsce w Katowicach w połowie listopada ,a wiec niedawano .
Tą ksiażkę chcę i musze mieć – dwa egzemplarze -jedna dla mnie druga na eksport do US , latwiej by bylo gdybym moim bliskim w Katowicach podal nie tylko tytuł ale i wydawnictwo .Oni mi kupią
Pomożesz?
Pozdrawiam
Wydawca DWPN Haus – Gliwice, pozycja widziana w sieci księgarni MATRAS i księgarni Muzeum Śląskiego. I wydanie 2000 szt rozeszło sie chyba szybciej niz przewidywali autorzy. Z tego co wiem to Dzieciątko wykupiło sporo egzemplarzy. Co do kategorii tej pozycji, potwierdzam waga ciężka. Na prezentacji nabyłem 5 egz i miałem żyły z karku powyżej czupryny (nota bene niezbyt okazałej). Od 2-ch tygodni reglamentuję sobie po kilka stron dziennie by chwila trwała jak najdłużej.
@ Waldemar, Kaufhaus internetzowy wyśli Ci kaj chcesz za 119 zł yno musisz wlyść na zajta Silesia Progres
Już ci @Waldemarze służę pomocą, podaję link:
http://www.matras.pl/historia-gornego-slaska-polityka-gospodarka-i-kultura-europejskiego-regionu.html
Dzień po promocji tej książki wysłałem do Empiku maila z zapytaniem o możliwość kupna i do dzisiaj nie otrzymałem pozytywnej odpowiedzi, nie mieli wtedy ( było im podobno przykro) i nie mają dzisiaj. W Bytomiu otwarto niedawno księgarnię sieci Matras i tam ją wypatrzyłem przez internet, więc byłem spokojny wypisując życzenia do Dzieciątka. Żona powiedziała mi, że wcale się nie musiał tam fatygować, ponieważ zamówiła ją w księgarni na naszej ulicy, po tej samej cenie jak w Matrasie. Sprawdziłem i wydaje mi się, że nie będziesz miał problemu z zamówieniem tych dwóch egzemplarzy.
O księgarni Matras mam dobre zdanie, to fajny salon z książkami, gdzie można usiąść w wygodnym fotelu przy stoliczku, zamówić dobrą kawę, wyjąć z półek kilka książek i je przejrzeć zanim się je kupi.
Pozdrawiam
Kamraty !
Dziekuje ,jak bede mial kupione napisze !
Moze przypomne:
Górnicy chcieli odlaczyc ogrzewanie Katowicom.
A „powstancy” slascy(?) odcieli Katowicom wode……..
Tylko tak, dla przypomnienia, czy to cos znaczy, czy cos daje do myslenia – nie wiem. Ale analogia jest. 2x „bohaterzy”……..
Sąd zgodził sie na wpisanie Stowarzyszenia Ludności Narodowości Ślaskiej do KRS. Czyżby pierwszy krok do uznania nas za narod?
Niestety linka nie podam, gdyz w GW wisiał bardzo krótko.
Jak wisiał bardzo krótko, jak wisi od dawna?
http://wyborcza.pl/1,75248,10888071,Czujesz_sie_Slazakiem__Masz_legalne_stowarzyszenie.html
@bartoszcze!
Przeczytałem i bardzo mi się spodobało zdanie:
***Tyle że my nie mówimy o narodzie śląskim, ale o narodowości śląskiej – przekonywał Piotr Długosz, aktywny działacz śląski, członek Ruchu Autonomii Śląska.***
Przyznaję, że na razie tego nie rozumiem. W przyszłym roku zabiorę się do rozbioru logicznego tej zagadki, albo poczekam, aż pan Długosz mnie przekona, że wyrazy „autonomia” i „autonomiczny” nie mają absolutnie żadnego związku!
Dosc juz o Wujku. Ile mozna pisac bredni i wykorzystywac Wujka do podzegania konfliktu miedzy polakami.
Wczoraj czytalem ze nie bedzie sprawy przeciwko generalowi Gromoslawowi za lapowki i nie prawidlowosci ktorych sie dposcil wbrew przysiedze wojskowej na poczatkach lat 1990 nawet do 2004. Powodem jest przedawnienie pomimo ze prokuratura ma dowody zebrane w ciagu ponad 10 lat pracy.
Wujek jest co najmniej 10 lat starszy od lapowek generala Gromoslawa. A wiec ciagle szczekanie o Wujku jest tylko prowokacja.
ZOMO bylo tam zbyt lagodne, solidarnych sabotazystow nalezalo traktowac jak zdrajcow i zamykac w poligonowych osrodkach rehabilitacji. Na traktowanie w stylu Abu Ghraib wiecej niz zaslugiwali. Co oczywiscie podabalo by sie solidarnym bo zaden z nich nie potepil Abu Ghraib.
Na ten Nowy Roczek Redaktorowi i wszystkim Kamratom życzę przede wszystkim kochanego zdrowia, szczęścia w Rodzinie i uznania nas za naród.
PS. A może mi ktoś powiedzieć w jaki sposób wpisać komentarz pod artykułem Polityki, jeśli jest sie pierwszym. Chciałem sie wpisać pod artykułem Redaktora o rejestracji Stowarzyszenia, i w żaden sposób nie potrafię.
Pozdrowienia dla wszystkich.
wtręty @warszawiaka wiele mówi o warszawskiej mentalności. bliżej tam do Rosji Carów-Królów Polskich niż do zachodu Europy. To jest właśnie powód, że Autonomia jest niezbędna – inaczej zdziczejemy pod tą władzą jak Priwislinie.
I nie mówimy tu o konfliktach miedzy „polakami” – na Śląsku mieszkali i mieszkają (na szczęście) nie tylko „polacy”.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku