Kolejny trup w diecezjalnej szafie

Póki co nie ma chętnych na posadę biskupa ordynariusza diecezji sosnowieckiej, a lepiej może być nieszybko. Tron zwolnił się pod koniec ubiegłego października. W atmosferze gejowskiego skandalu rezygnację złożył bp Grzegorz Kaszak, a papież Franciszek błyskawicznie ją przyjął. Administratorem diecezji sede vacante został abp katowicki Adrian Galbas, choć sosnowieckie biskupstwo należy do archidiecezji częstochowskiej.

Wśród śląskich księży mówi się, że do tej pory przynajmniej ośmiu biskupów pomocniczych z diecezji całego kraju odmówiło objęcia funkcji po bp. Kaszaku. A ostatnie wydarzenia w Sielcu, dzielnicy Sosnowca, gdzie w mieszkaniu ks. Krystiana K., rezydenta parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny znaleziono zwłoki młodego mężczyzny – raczej nie pomogą „w łapance” na biskupi tron. Na pewno do Wielkanocy pozostanie pusty.

Pojawiają się nawet głosy o rozwiązaniu powstałej w 1992 r. diecezji sosnowieckiej, obecnie jednej z najbardziej ateistycznych w kraju – najmniej wiernych na niedzielnej mszy i tych przyjmujących komunię – i podzieleniu jej parafii między Częstochowę, Katowice i Kraków. Byłby to powrót do tych archidiecezji, z których powstało sosnowieckie biskupstwo.

Kiedy do sosnowieckiej kurii, ciągle nieobsadzonej (sede vacante), dotarła wiadomość o tajemniczych zwłokach młodego człowieka znalezionych w mieszkaniu księdza K., ta wydała oświadczenie: „Kuria diecezjalna z głębokim smutkiem i niedowierzaniem przyjęła do wiadomości informację o zdarzeniu mającym miejsce na terenie mieszkania zajmowanego przez księdza jednej z sosnowieckich parafii. Pomimo reanimacji podjętej przez księdza oraz wezwanych przez niego ratowników medycznych nie udało się uratować życia młodego mężczyzny obecnego w mieszkaniu”.

Niedowierzanie i smutek są głęboko uzasadnione, bo to na przestrzeni 12 miesięcy kolejny trup w sosnowieckiej „kościelnej szafie”. A grzesznych czynów sług bożych – jeszcze więcej.

Prokuratura i policja znają tożsamość młodego człowieka, ale nie ujawniają, zasłaniając się dobrem śledztwa. Nieoficjalnie to 30-letni pracownik cmentarza parafialnego. Grabarz, ale z tych „modelowo przystojnych” – oceniają wierni. Sekcja zwłok nie wykazała żadnych obrażeń zewnętrznych ani wewnętrznych. Teraz trzeba poczekać na badania histopatologiczne i toksykologiczne, które zwyczajowo trwają parę tygodni. W każdym razie powstępowanie wszczęto z art. 155 kk – „kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka”. To główny wątek sprawy. Wątek poboczny związany jest z posiadaniem narkotyków.

Ks. Krystian K. był rezydentem w parafii Niepokalanego Poczęcia, co oznacza, że nie sprawował żadnej funkcji duszpasterskiej. Podobno „lada chwila” miał być przeniesiony do innej parafii. W tym budynku, sąsiadującym z kościołem, ma również mieszkanie proboszcz Stanisław Rozner.

Ks. Krystian został w dniu ujawnienia zwłok zatrzymany na 48 godzin, stąd litera K. W piątek usłyszał zarzuty dotyczące narkotyków – taką informację przekazał TVN24 Zbigniew Pawlik, szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Północ: „Chodzi o posiadanie narkotyków. (…) Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. (…) Mężczyzna objęty został dozorem policyjnym i ma zakaz opuszczania kraju”. Wiele spraw wyjaśniła już sekcja zwłok, a wiele doda analiza białej substancji w buteleczkach odkrytych przez psa tropiącego za oknem jego mieszkania. Przesądzające będą badania histopatologiczne i toksykologiczne – przyczyny śmierci będą znane prawdopodobnie do trzech tygodni.

Katowicka „Gazeta Wyborcza” szybko odkryła, że to nie byle jaka postać w sosnowieckiej kurii. Gwiazdor w sutannie, a zarazem doktor prawa – studia doktoranckie ukończył w Instytucie Obojga Praw Wydziału Prawa Kanonicznego na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. Jako pierwszy sosnowiecki duchowny odbył półroczny staż w Trybunale Roty Rzymskiej – to sąd przy Stolicy Apostolskiej, który rozpoznaje apelacje od decyzji sądów diecezjalnych i metropolitalnych.

Ks. Krystian przed trafieniem do Rzymu był wykładowcą prawa cywilnego i kanonicznego na wydziale prawa Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie i w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Po powrocie do diecezji został zastępcą oficjała, który sprawuje w imieniu biskupa kościelną władzę sędziowską – i sędzią Sądu Biskupiego w Sosnowcu. W dniu postawienia narkotykowych zarzutów został z sądu odwołany.

W 2017 r. „GW” ujawniła, że ks. Krystian K., przejeżdżając przez Katowice, został zatrzymany przez patrol. Były duże problemy z nawiązaniem z nim kontaktu. Badania alkomatem dały wynik negatywny, za to narkotesty – pozytywny. Wszczęto śledztwo w sprawie posiadania substancji psychotropowych (fiolkę znaleziono w aucie) i prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Jednak sprawę umorzono, a bp Kaszak przeprowadził z ks. K. ojcowską rozmowę. Trudno powiedzieć, na ile pomogła.

Zgon w mieszkaniu księdza to ciąg dalszy czarnej serii wydarzeń w kurii sosnowieckiej. Jej zwieńczeniem było ubiegłoroczne gejowskie party w mieszkaniu służbowym ks. Tomasza Z. z Dąbrowy Górniczej. Sprawa wyszła na jaw całkiem przypadkowo. Ksiądz – gospodarz orgietki – uniemożliwił bowiem udzielenie pomocy nieprzytomnej „męskiej prostytutce”, co zmusiło policję do interwencji. Sprawa znalazła się w prokuraturze, a przede wszystkim w mediach. Jej rozgłos doprowadził do odwołania, pod płaszczykiem rezygnacji, bp. Grzegorza Kaszaka. Sam ksiądz Z. został aresztowany, przedstawiono mu cztery zarzuty: nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia; dwa kolejne związane są z posiadaniem i rozprowadzaniem środków psychoaktywnych i psychotropowych. A ostatni dotyczy „wolności seksualnej i obyczajowości”. Śledztwo trwa.

W tych dniach zakończyło się śledztwo w sprawie innych bulwersujących wydarzeń z marca 2023 r., pod samym bokiem i okiem bp. Kaszaka. To wtedy w Sosnowcu rzucił się pod pociąg ks. Robert Sz. sprawujący posługę duchową w bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – najważniejszej świątyni w całej kurii. Tam właśnie znajduje się tron biskupa diecezjalnego. Duchowo jednak nie dał rady. Przy samobójcy odkryto spory, 21-centymetrowy zakrwawiony nóż. Jakiś czas później przy garażach należących do probostwa znaleziono ciało diakona Mateusza B. z tej samej katedralnej parafii. Zadano mu 12 ran kłutych i 6 ran z pistoletu małego kalibru. Broń została porzucona obok zwłok. Kościelny monitoring zarejestrował w jego pobliżu, tuż przed ustalonym czasem śmierci, postać ks. Roberta. Śledztwa – prowadzono je osobno – właśnie umorzono. Sprawa była tajemnicza, fatalny ciąg zdarzeń – może nie tak dramatyczny jak w opactwie z „Imienia Róży” Umberto Eco, ale robi wrażenie.

Chociaż… Okazuje się, że proza duchownego życia niewiele odbiega od inwencji pisarza. Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu nie miała wątpliwości, że to ks. Robert w brutalny sposób zastrzelił (choć na broń nie miał pozwolenia) i ciosami noża dobił diakona Mateusza. Wśród wielu innych obciążających dowodów tylko na samym nożu odkryto ślady DNA mordercy i ofiary.

O motywy zapytał „Dziennik Zachodni”: „To była swoista zazdrość – powiedział prok. Waldemar Łubniewski z sosnowieckiej prokuratury. – Ksiądz był zazdrosny o rosnącą pozycję diakona w hierarchii kościelnej”. Zawiść i zazdrość, ten zielonooki potwór drzemiący odwiecznie w tyle naszej głowy i budzący się znienacka, właśnie dał o sobie znać.

To tylko dwa ze starszych przykładów wyjętych z czarnej kryminalnej dziury sosnowieckiej kurii. A było ich – tych, które ujrzały światło dzienne – o wiele więcej…

No a śmierć sprzed dwóch dni? Na pewno nie da się jej zamieść pod kościelny dywan. Jakie tajemnice, jakie grzechy skrywa diecezja, nad którą wisi fatum jak amen w pacierzu…