Ślązacy wychodzą na prostą

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu stanął po stronie Ślązaków. Mogą zrzeszać się i działać jako narodowość śląska. To polskie sądy, odmawiając rejestracji Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, złamały prawo gwarantujące wolność zrzeszania się.

Polska pogwałciła art. 11 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, gwarantujący prawo do swobodnego stowarzyszania się.

W środowiskach śląskich wyczuwa się radość, ale euforii jeszcze nie ma. Ślązacy dopiero wyszli na prostą. Do pokonania są jeszcze dwie fosy z wodą. Chodzi o uznanie mowy śląskiej za język regionalny – co obiecał Donald Tusk w kampanii wyborczej, a czym Sejm ma się zająć już w drugiej połowie marca. Oraz uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną, na co trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, choć wydaje się, że są bliżej niż dalej do osiągnięcia tego celu.

„To orzeczenie ma wymiar historyczny – napisał na platformie X śląski europoseł Łukasz Kohut. – 600 tys. ludzi, którzy zaznaczyli w spisie powszechnym śląską tożsamość, zostały uszanowane przez europejski trybunał. Uznanie języka śląskiego za język regionalny to jedno, ale także już najwyższy czas, aby Ślązaczki i Ślązacy zostali uznani w Polsce za mniejszość etniczną. Taki jest bowiem stan faktyczny – jesteśmy największą nieuznaną mniejszością etniczną w Polsce. I będziemy walczyć o uznanie tego statusu i nasze prawa – jako dumni obywatele Polski i Europy, ale o śląskiej tożsamości”.

W ostatnim spisie powszechnym narodowość śląską, w kilku konfiguracjach, zadeklarowały 596 224 osoby. Z tego 236 588 osób jako narodowość pierwszą, w tym 187 372 osoby – jako jedyną. Do narodowości śląskiej i polskiej przyznało się 385 046 mieszkańców Polski.

Batalia Ślązaków o „stowarzyszenie śląskiej mniejszości” zaczęła się przed blisko trzema dekadami. Pod koniec 1996 r. członkowie Ruchu Autonomii Śląska, z Jerzym Gorzelikiem na czele, złożyli w Sądzie Wojewódzkim w Katowicach wniosek o rejestrację stowarzyszenia: Związek Ludności Narodowości Śląskiej.

Po kilku miesiącach sąd dokonał rejestracji ZLNŚ, ale katowicki wojewoda złożył apelację. Sąd Apelacyjny uchylił decyzję pierwszej instancji i wniosek o rejestrację oddalił.

W odpowiedzi założyciele stowarzyszenia wnieśli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego – została oddalona. Wniesiono więc skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a z niego do Wielkiej Izby Trybunału. Wyrok zapadł 20 lat temu, w lutym 2004 r.

WIT oddaliła skargę, podkreślając, że jej zadaniem nie jest rozstrzyganie o istnieniu śląskiej mniejszości narodowej, lecz w jej opinii polskie sądy miały prawo odmówić rejestracji stowarzyszenia. Rejestracja skutkowałaby automatycznie nabyciem przez stowarzyszenie praw przewidzianych m.in. w ordynacji wyborczej, które zwalniają mniejszości narodowe z obowiązku przekroczenia 5-proc. progu w skali kraju.

Pod koniec 2011 r. zaczęła się druga śląska batalia, która swój finał uzyskała parę dni temu. Wówczas Sąd Rejonowy w Opolu zarejestrował Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Postanowienie sądu zaskarżyła Prokuratura Okręgowa w Opolu, podnosząc, że decyzja o rejestracji SONŚ jest sprzeczna z ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych – bo nie ma w niej wzmianki o narodowości śląskiej.

Kiedy Sąd Okręgowy oddalił apelację prokuratury, ta wniosła skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego.

SN stwierdził m.in.: „Szanując przekonanie części Ślązaków o ich pewnej odrębności, wynikającej z kultury i regionalnej gwary, nie można jednak zaakceptować sugestii, iż tworzy się naród śląski, bądź już istnieje – w liczbie kilkuset tysięcy osób, którzy zadeklarowali przynależność w spisie powszechnym” (chodzi o spis z 2011 r. – JD).

Sąd uznał, że Ślązacy nie są osobnym narodem, więc nie może działać stowarzyszenie z nazwą odnoszącą się do narodowości śląskiej. SN nakazał działaczom SONŚ usunięcie z nazwy i statutu wszelkich kwestii odwołujących się do „śląskości”. W tymże wyroku z 2013 r. Sąd Najwyższy odniósł się także do zgłaszanych przez SONŚ i RAŚ postulatów autonomii: „Dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób narodowości śląskiej na terenie Śląska należy ocenić jako dążenie do osłabienia jedności i integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP”.

Sprawa wróciła na Opolszczyznę i po kolejnych procesach zakończyła się wyrokiem Sądu Rejonowego w Opolu – o wykreśleniu SONŚ z rejestru stowarzyszeń. Po czym ponownie przeszła apelacyjną i kasacyjną drogę, zakończoną odmową przyjęcia przez Sąd Najwyższy skargi śląskiego stowarzyszenia.

Pod koniec marca 2017 r. założyciele SONŚ, reprezentowani przez mec. Waldemara Murka, członka władz RAŚ, złożyli kolejną skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Po siedmiu latach, 14 marca 2024 r., ETPC uznał skargę za dopuszczalną i jednomyślnie orzekł, że doszło naruszenia art. 11 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W wyroku czytamy: „Trybunał uważa, że władze kraju nie wykazały, że nazwa skarżącego stowarzyszenia i brzmienie dwóch postanowień statutu stowarzyszenia, które odnosiły się do narodowości śląskiej, mogły stanowić zagrożenie dla porządku publicznego”.

ETPCz uznał, że powody, na które powoływały się władze w celu rozwiązania skarżącego stowarzyszenia, nie były „istotne i wystarczające” i nie wykazały, że rozwiązanie SONŚ wynikało z „pilnej potrzeby społecznej”.

Co ten art. 11 oznacza w praktyce? Daje każdemu prawo do swobodnego i pokojowego gromadzenia się i stowarzyszania. Tylko tyle, a dla Ślązaków aż tyle!

I gdyby zostali ustawowo uznani za mniejszość etniczną – etniczną, a nie narodową, bo ten ostatni przywilej przynależy mniejszościom mającym oparcie we własnych niepodległych państwach, np. Białorusinom, Niemcom, Rosjanom, Ukraińcom, Żydom – więc gdyby zostali uznani za mniejszość etniczną, to i tak nie ominęliby 5-proc. progu wyborczego. A właśnie ten próg był przez dziesięciolecia głównym punktem zapalnym w ocenach śląskich dążeń.

Nie ma też powodów, aby stawiać znak równości między prawem do zrzeszania się i ewentualną destabilizacją 38-milionowego kraju. Hasła o autonomii lansowane przez RAŚ lata temu przeszły do historii, zanim jeszcze na dobre wybrzmiały. Po prostu w 4,5-milionowym województwie śląskim, zdominowanym przez napływowy żywioł jednoznacznie do bólu polski, nie ma szczypty przyzwolenia na jakiekolwiek odrębności od Polski.

Ale na większą samorządową przestrzeń – już tak! Jak zresztą dla wszystkich innych województw w kraju.

Wygrali my!

Tak napisali na profilu SONŚ działacze stowarzyszenia – jeszcze w likwidacji: Pejter Długosz i Wojtek Glensk. Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ, skomentował: „To wielka chwila dla przywiązanych do swej tożsamości Ślązaków”.

I tego się trzymajmy.