Przecież się nie rozerwę…

Zarejestrowano nową partię polityczną – Ślonzoki Razem. Będzie w kontrze do powstałej ciut wcześniej Śląskiej Partii Regionalnej. Którą formację tu wybrać?

Nieborakom takim jak ja zaczyna mieszać się w głowie od dostatku partyjności. I ta rozterka… Niczym u żaby, co to na pytanie, czy chce być mądra, czy piękna, odpowiada ze stoickim spokojem: przecież się nie rozerwę!

Mnie na taki stoicyzm póki co jeszcze nie stać. Jestem też uwikłany. Córka przyjaciół szuka pracy, w czym pomagam, w szeroko pojętej „strefie kultury” zarządzanej na Śląsku przez reprezentantów Ruchu Autonomii Śląska, czyli przez przywódców Śląskiej Partii Regionalnej, wykreowanej na fundamentach autonomistów. Mówi się nawet o niej: RAŚ bis.

W Sejmiku Śląskim Klub RAŚ (cztery szable, w koalicji z PO, PSL i SLD) zmienił nazwę na Klub Śląska Partia Regionalna. Szefem klubu i równocześnie sekretarzem generalnym partii został Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ. To ciekawy zabieg, bo na etapie zawiązywania się partii Gorzelik dystansował się od tego pomysłu. Ale polityka jest polityką… Portal Silesion zapytał więc, co dalej z RAŚ.

„Zgodnie z przyjętą przez nas strategią śląskie interesy w życiu politycznym będzie reprezentowała Śląska Partia Regionalna. – wytłumaczył Gorzelik. – RAŚ jako stowarzyszenie będzie działał nadal, pogłębiając wysiłki nad promowaniem śląskiej świadomości i idei autonomii.

To ważna deklaracja, ponieważ nie możemy zapominać, że wciąż aktualny jest program sprzed dekady – Autonomia’2020 – którego mapa drogowa wyznacza referendum na Śląsku w sprawie zmian granic województwa i akceptacji autonomii, które miałoby się odbyć… w roku bieżącym. Poza obszar autonomiczny zostałyby wyrzucone Częstochowa i Sosnowiec. Częstochowianom współczuję z całego serca – ale co robić… Pozostaje Wam Jasna Góra. Natomiast dla Zagłębia możliwe jest intrygujące małżeństwo ze Śląskiem, które w skrócie można nazwać: autonomia w autonomii.

Ubolewając nad stratą Częstochowy, ucieszyłem się z faktu, że w granicach nowego autonomicznego tworu mile widziana byłaby Opolszczyzna. Tym sposobem autonomia mieściłaby się prawie w historycznych granicach Górnego Śląska. Poza nimi pozostawałyby ziemie górnośląskie w Republice Czeskiej, ale nic to – przecież jakoś z sąsiadami się dogadamy.

W przyszłym roku ma być ogólnokrajowe referendum konstytucyjne w sprawie autonomii dla Śląska – i tu rzucam moją refleksję. Żeby wyszło taniej, należałoby połączyć je z proponowanym przez Pana Prezydenta referendum konstytucyjnym. Proste? Proste. A w 2020 r. Sejm powinien przyjąć Statut Organiczny Województwa Śląskiego w innych, nowych granicach, rzecz jasna – czyli śląską konstytucję. Są oczywiście malkontenci, ludzie małej wiary, twierdzący, że to wszystko się nie uda, ale ja do takich nie należę. Naprzód, Autonomio!

RAŚ nadal będzie ciągnął jak koń po górę ten projekt – z kolei Śląska Partia Regionalna zajmie się naszą codziennością. Bardzo ucieszyła mnie deklaracja jej liderów, że partia odżegnuje się od jakichkolwiek objawów separatyzmu. Tu pełna zgoda. Nie rozumiem jednak, dlaczego w kolejnej deklaracji głosi, że nie ma ambicji ogólnopolskich? Przecież dzisiejsza reprezentacja województwa śląskiego w Sejmie to z 50 posłów, nie licząc senatorów. Wielka siła, która może sporo dobrego dla Śląska zrobić. Obecni śląscy posłowie reprezentują PiS i PO. A dlaczego nie mieliby być przedstawicielami partii regionalnej? Należy tylko zmarginalizować obecność partii ogólnopolskich na Śląsku: PO, PiS i powstający w województwie prawie z niebytu SLD. Proste? Proste.

Pierwszym najważniejszym celem ŚPR będą nadchodzące wybory samorządowe, w których zdecydowanie chce poprawić poprzedni wynik RAŚ (czterech radnych). Na swój sztandar partia wpisuje zarówno ogólnopolskie, jak i regionalne hasła.

Te pierwsze to: zwiększenie uprawnień prawodawczych samorządów, stanowienie przepisów dedykowanych poszczególnym regionom i zwiększenie ich finansowania poprzez przekazanie po 1 proc. VAT proporcjonalnie do liczby mieszkańców każdego szczebla samorządu (3×1 proc. VAT). ŚPR chce m.in. regionalnego systemu gospodarki odpadami, kolei aglomeracyjnej, „bonów na kulturę” dla dzieci z rodzin wykluczonych społecznie, zwiększenia edukacji regionalnej w szkołach, no i działania na rzecz poprawy życia mieszkańców w pojęciu ogólnym.

Jest też konkret: zmiana w rządowym programie Mieszkanie Plus. Chodzi o to, żeby na Śląsku dotyczył on zdegradowanych, poprzemysłowych centrów miast – a nie nowych mieszkań na peryferiach. To proponuje umiarkowana i stonowana ŚPR – tak się uważa, a przynajmniej za takiego uważany jest Henryk Mercik, lider partii i wicemarszałek śląski – jak przystało na partię trzymającą władzę.

O Ślonzokach Razem niewiele jeszcze można powiedzieć. Po nazwiskach ojców założycieli – Jerzy Bogacki, Dariusz Dyrda, Adam Pustelnik, Andrzej Roczniok i Leon Swaczyna – byłych działaczy RAŚ, powiązanych też ze Stowarzyszeniem Osób Narodowości Śląskiej, można wnioskować, że będzie radykalniejsza i wyrazistsza w swojej śląskości niż w/w śląska konkurentka. Ślonzoki też pragną osiągnąć świetny wynik wyborczy, a przy okazji chcą połączenia wszystkich ziem górnośląskich w jedno województwo, uznania języka i narodowości śląskiej oraz przywrócenia autonomii Górnego Śląska. Słynny apel jednego z ich liderów, skierowany do prezydenta Putina tak bezpośrednio, że niemal face to face, aby rosyjskie atomówki nie były wymierzone w Śląsk (bo co my winni, że pod polską administracją?), wydaje się pozostawać aktualny.

„Dla nas najważniejszy jest Śląsk jako odrębna od reszty Polski narodowość, język, kultura i historia” – powiedział Leon Swaczyna po rejestracji partii. Mocno i ładnie powiedziane.

I co w tej sytuacji ma zrobić taka żaba jak ja? Kogoś przecież wybrać muszę… Czy RAŚ w przebraniu, czy Ślonzoków, co chcą mnie uchronić przed ruskimi Iskanderami?

Może oddam głos na którąś z partii ogólnopolskich? Ale byłoby to pójście na łatwiznę, po linii najmniejszego oporu… Wszak nie po to powstają nowe partyjne byty, żeby być bytami martwymi. Z drugiej strony – przecież się nie rozerwę!