Prezydent (Katowic) ma jaja!

A udokumentowane posiadanie tychże stanowi ważny atut – nie tylko w naszym przebrzydłym patriarchalnym świecie, który właśnie wydaje z siebie ostatni, tęskny łabędzi trel.

Tym bardziej więc za jaja należą się gromkie brawa, które niniejszym biję.

Brawo, Panie Prezydencie Marcinie Krupo – za cholernie inteligentny fortel w sprawie pomnika Jerzego Ziętka w Parku Powstańców Śląskich w Katowicach. To prawny majstersztyk, za który szczerze i nisko chylę czoła. Chodzi o to, że wojewoda śląski Jarosław Wieczorek wraz z IPN domagali się, żeby tę komunistyczną, przebrzydłą personę wywalić spektakularnie z tzw. przestrzeni publicznej. Do końca marca – zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną.

Gdyby tak się nie stało, to wojewoda wraz z IPN musieliby sami obrócić w perzynę popularnego „Jorga”. Rachunek za ów fizyczny wysiłek nie byłby wcale taki mały. „Masz babo placek” – skwitowałby ów rachunek prezydent Krupa, który musiałby go urzędowo uiścić.

A tu masz… Prezydent, który onegdaj nie grzeszył aktywnością w obronie pl. Wilhelma Szewczyka przed Parą Prezydencką, narzuconą przez wojewodę (17 maja Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach ma rozstrzygnąć sprawę upamiętnienia), teraz pokazał z zaskoczenia, że jest w posiadaniu owego męskiego organu, o którym wyżej.

I to mimo namaszczenia w nadciągających wyborach na kandydata PiS przez samego Prezesa tej wszechobecnej partyjnej formacji! Wiadomo jednak, że na Śląsku nie wygra się żadnych wyborów – nawet z pocałunkiem prezesa na billboardach – startując przeciwko Ziętkowi, byłemu wojewodzie.

Co zrobił Marcin Krupa? Uczynił elegancko i bez zarzutu gest Kozakiewicza. Podziwiajmy to dyplomatyczne, ba!, pokerowe zagranie wszyscy – od Morza Bałtyckiego po Morskie Oko. Pomnik i ziemię wokół, całe niemal 50 m kw., prezydent przekazał Muzeum Historii Katowic w celu… prowadzenia na tym terenie działalności edukacyjnej.

Najzupełniej zgodnie z prawem, bo art. 5a w punkcie 3. ustawy dekomunizacyjnej głosi, iż nie stosuje się jej do pomników „wystawionych na widok publiczny w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej, naukowej lub o podobnym charakterze w celu innym niż propagowanie ustroju totalitarnego”.

Czy ta spiżowa postać generała Z. podpierająca się nieodłączną kryką, oceniona przez prawą i sprawiedliwą ławę przysięgłych jako komunistyczny złoczyńca, propaguje ustrój totalitarny? W życiu!

Raczej przebiega wzrokiem z brązu jakieś kartki papieru, na których widnieje całkowicie jednoznaczny napis: „Zawsze Śląsk, zawsze Polska”.

Już oczami wyobraźni widzę początek roku szkolnego 2018–2019 na dwa miesiące przed wyborami. Pod piękny Pomnik Powstańców Śląskich – słynne trzy skrzydła – zdąża szkolna wycieczka, tak na oko wczesne liceum… W tle Spodek, Rondo, siedziba NOSPR, w oddali widać wieże Muzeum Śląskiego… Przepyszny zakątek Katowic.

A ten tam grubasek, stojący o lasce i z papierami w prawej ręce, to kto? – pyta Jaś nauczycielkę. I jak tu odwrócić uwagę od postaci zamkniętej w brązie, no ale mleko się wylało… Nauczycielka kombinuje jak koń pod górę.

To, dzieci drogie, komunistyczna zakała, która zniewalała nas przez ponad 40 lat i nie pozwalała Polakom i Ślązakom rozwinąć skrzydeł – mamrocze z obrzydzeniem. – To Ziętek, komunistyczny aparatczyk, zapamiętajcie: bez niego świat byłby lepszy.

A tata mówi, że to jemu zawdzięczamy budowę Spodka, Ronda, Parku Śląskiego, dróg, sanatoriów – Jaś brnie w niebezpieczne tematy. – Gówno prawda – wyrwało się ciału pedagogicznemu. – IPN temu przeczy! Gdyby nie tacy jak ten z kryką, to takie Spodki i Ronda byłyby w każdej gminie…

A jak ja na niego patrzę, to tak go nienawidzę, że… – wyrwało się Małgosi. Pani pogłaskała ją po głowie. Dzieci rozsiadły się pod pomnikiem. Powyjmowały bułki z salcesonem, strzeliły puszki z colą. – Proszę pani, a do Parku Śląskiego imienia generała Ziętka, do Wesołego Miasteczka i ZOO też pojedziemy, prawda?

Oj, Jasiu, Jasiu… Po pierwsze się nie garb, a po drugie – jutro w szkole widzę twojego ojca, a po trzecie… koniec lekcji historii, wracamy.

Tak już niebawem będzie. Nie daję za to głowy, że ostanie się Rondo im. Jerzego Ziętka albo sanatoria w Ustroniu, też bezmyślnie ochrzczone imieniem tej komunistycznej swołoczy. Chociaż kto wie… Jeżeli wojewoda wraz z IPN i posłem Stanisławem Piętą nie przewrócili do tej pory popiersia Jerzego Ziętka w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim – w miejscu jak najbardziej publicznym – to wszystko może się zdarzyć. Może i wojewodzie, wraz z IPN, Ziętek przestanie się kojarzyć z komunistycznym aparatczykiem. Przynajmniej do wyborów…

Panie Prezydencie – ponawiam brawa. To owacja na stojąco. Proszę o bis.