Gorąco na Śląsku

To nie pogoda podnosi temperaturę, ale czyni to klimat polityczny. Ostrym recenzjom poddawana jest koalicja Platformy Obywatelskiej i Ruchu Autonomii Śląska w Śląskim Sejmiku Wojewódzkim. Opozycja wzywa do jej zerwania w imię polskiej racji stanu na Śląsku. W samej PO także słychać głosy niezadowolenia.

Wybuch politycznych emocji związany jest z niedawną 90. rocznicą objęcia przez Polskę suwerennych praw nad przyznaną jej częścią Górnego Śląska. Połączenie, przyłączenie, czy powrót do macierzy? – już na ten temat dyskutowaliśmy. Oliwy do ognia dolał – w przededniu obchodów – list otwarty Jerzego Gorzelika, szefa RAŚ i członka zarządu województwa śląskiego, w którym napisał, że Polska wyczerpała swój kredyt zaufania u wielu Ślązaków.

Ten list miał spowodować nieobecność prezydenta Bronisława Komorowskiego na uroczystej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego. A szkoda, bo może wtedy donośniej zabrzmiałby w Polsce wyważony głos Adama Matusiewicza, marszałka śląskiego, który w rocznicowym wystąpieniu ocenił stan śląsko – polskich spraw.

Oto co powiedział marszałek:

Szanowni Goście,

W czerwcu 1922 r. część Górnego Śląska stała się Polską.
Wojsko Polskie triumfalnie otwierało bramy kolejnych miast, przy wtórze rozradowanych mieszkańców.
Apogeum patriotycznego pochodu stanowił „Akt Zjednoczenia Górnego Śląska z Rzeczpospolitą Polską” – podpisany w Katowicach.
To działo się 90 lat temu i było zwieńczeniem drogi, jaką Śląsk szedł po I Wojnie Światowej do Polski, która dopiero odzyskała niepodległość.

W drodze tej przyszło się mierzyć z przeciwnościami: kruszono je w śląskich powstaniach i codziennie wyznawaną wiarą ojców, zwyczajami, tradycją przekazywaną przez pokolenia ojczystym językiem – choć ziemia ta od prawie sześciu wieków znajdowała się poza polską państwowością to Ślązacy ciągle czuli się Polakami.

Odrodzona Rzeczpospolita doceniła ten trud.
15 lipca 1920 roku Sejm Ustawodawczy uchwalił „ustawę konstytucyjną”, nadającą województwu de facto jeszcze nie istniejącemu – Statut Organiczny, który przyznawał województwu śląskiemu szeroką autonomię z własnym Sejmem i Skarbem.
Zdawano sobie niewątpliwie sprawę, jak ważna jest świadomość odrębności etnicznej, kulturowej, historycznej i gospodarczej tego szczególnego regionu.

W Polsce znalazło się 90 proc. górnośląskich zasobów węgla, 53 z 67 kopalń, 5 z 8 hut żelaza i wszystkie huty cynku i ołowiu. W latach 30. ubiegłego wieku najmniejsze województwo, zajmujące trochę ponad 1 proc. powierzchni kraju, wydobywało 75 proc. polskiego węgla, produkowało 100 proc. koksu, cynku i ołowiu, 75 proc. żelaza i stali oraz blisko 90 proc. kwasu siarkowego. Stąd pochodziło trzy czwarte nierolniczego eksportu Polski. Śląsk lśnił jak najprawdziwsza perła w koronie.

Bez śląskiego przemysłu trudno byłoby marzyć o rozwoju kraju, w tym o budowie Centralnego Okręgu Przemysłowego i Gdyni. Eugeniusz Kwiatkowski tak pisał w przedmowie książki Gustawa Morcinka: „Śląsk wciągnął całe społeczeństwo jeszcze silniej w orbitę cywilizacji zachodu…”.

To nie jest czas i miejsce na szczegółowy bilans osiągnięć polskiego śląska, ale chciałbym przypomnieć znaczenie Skarbu Śląskiego dla województwa. Śląskie Techniczne Zakłady Naukowe, Instytut Pedagogiczny, Konserwatorium Muzyczne i Muzeum Śląskie – powstały z własnego autonomicznego budżetu. To także ten właśnie Urząd Wojewódzki i Sejm Śląski, również Zamek Prezydencki w Wiśle podarowany Ignacemu Mościckiemu i wszystkim następnym głowom państwa polskiego.

Nie ma dzisiaj podstaw do reaktywacji autonomii w tamtej formie.
Głosów ze Śląska, przywołujących dawne wzory, nie należy odbierać jako zarzewie separatyzmu – raczej jako propozycję większej samorządności w ramach scalonego, dobrze funkcjonującego polskiego organizmu.

Pamiętajmy, że przedwojenne województwo śląskie to pogranicze – narodowe, językowe, kulturowe, a nawet religijne – przez wieki nie związane z polską historią. Jego specyfika odzywała się, kiedy trzeba było dokonywać – często pod przymusem – wyborów narodowościowych w czasie II Wojny Światowej. I po wojnie, w czasie tragicznych rozliczeń z najnowszą historią i w siermiężnym PRL-u, który z upodobaniem konserwował negatywne stereotypy. Wojna zmieniła społeczne oblicze regionu.

W miejsce wysiedlonych Ślązaków i Niemców napłynęli repatrianci „zza Buga”, a później tysiące polskich obywateli za pracą i lepszym życiem. To już 3-4 pokolenie, które – wraz z rdzenną ludnością – wpływa na współczesny kształt województwa.

Dzisiaj Śląsk to region wyjątkowy: z piękną Ziemią Częstochowską na północy i urokliwymi Beskidami na południu. Górnośląski Okręg Przemysłowy i Zagłębie Dąbrowskie to jedna z największych europejskich aglomeracji. Wierzymy, że ustawa metropolitalna jeszcze przyspieszy bicie przemysłowego serca województwa i kraju.

Śląsk nie ucieka przed wyzwaniami XXI wieku – dysponuje ogromnym potencjałem ludzi, kultury i gospodarki. Tu wypracowuje się około 14 proc. polskiego PKB! Region, przez wieki degradowany i dewastowany, w ciągu dwóch ostatnich dekad zmienił swoje oblicze.
To ziemia zielona i świeża, pachnąca lasami, ziołami i zbożem. Wiosną budzą nas ptaki, które co roku wracają do domu.
To zarazem inwestycyjny potentat – co piąta złotówka inwestowana w specjalnych strefach ekonomicznych
trafia do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Odwieczna „ziemia węgla i stali” stała się zagłębiem nowoczesnych, innowacyjnych technologii.

Wyższe uczelnie kształcą pięciokrotnie więcej młodych ludzi niż 20 lat temu, a ponad sto instytutów naukowo-badawczych codziennie mierzy się z najważniejszymi problemami nowego wieku.

To dzisiaj największy w kraju plac budowy imponujących architektonicznie obiektów kultury. Na katowickich pokopalnianych terenach rośnie Międzynarodowe Centrum Kongresowe, siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia i Muzeum Śląskie. Rozrasta się Filharmonia Śląska, a supernowoczesna biblioteka Uniwersytetów: Śląskiego i Ekonomicznego jest już na ukończeniu.

Nie ma takiej specjalności, w której śląscy lekarze nie odnosiliby światowych sukcesów.

O sile tej ziemi decyduje odwieczna wielokulturowość i otwarcie na europejskość. Mieszkają tu ludzie, którzy widzą i czują dalej niż czubek własnego nosa. Jednak pogmatwana historia połączona z dawną przynależnością Śląska do Niemiec i z przedwojennym statusem autonomicznym wciąż wzbudza emocje. Tutaj i w kraju. Niepotrzebnie. Często wynikają z nieuprawnionych jednostronnych dywagacji i uprawnionego uwrażliwienia.

Dlatego dzisiaj, w historycznej Sali Sejmu Śląskiego, chciałbym zapewnić: Śląsk jest i pozostanie mocnym filarem państwa polskiego.

Marszałek dostał świetne brawa z lewej i prawej strony i, oczywiście, ze swojego platformowego środka. To właśnie powinna usłyszeć Polska. Tymczasem debata publiczna – szczególnie ta prowadzona w Internecie – niepotrzebnie i niebezpiecznie zaostrza się. Do tego stopnia, że Piotr Spyra, wicewojewoda śląski, krytyczny wobec RAŚ Ślązak z pokoleniowymi korzeniami – podał do prokuratury jednego z internatów (ponoć zna jego personalia) za nawoływanie do waśni na tle narodowościowym.

O co poszło? O wpis wicewojewody na swoim profilu w Facebooku, w którym skrytykował posunięcia Gorzelika, szczególnie list otwarty do prezydenta, czym – jego zdaniem – chciał celowo zakłócić rocznicowe uroczystości. Internauta, który przedstawił się jako sympatyk RAŚ, tak to skomentował: „Czas skończyć tylko gadać. Niech poleje się polska krew”.
Trudno nie zgodzić się, że mamy do czynienia z mową nienawiści, ale czy warto ścigać kogoś za durne słowa, za słowa na Śląsku, na którym dominują: polska większość i Polacy – Ślązacy, czy też Ślązacy – Polacy? Tylko za słowa, bo przecież ta mowa nie przekłada się na śląską codzienność! Spyra twierdzi, że to nie pierwszy agresywny wpis – stąd zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – były też wpisy wymierzone w prezydenta RP. Internauta zdążył już niektóre wpisy wykasować, ale Spyra publicznie przyznał, że ma je sfotografowane do celów dowodowych. W każdym razie prokuratura będzie miała twardy orzech do zgryzienia.

Nie dziwi to, że opozycja nie zostawia suchej nitki na śląskiej koalicji PO – RAŚ. Zarówno lewica, jak i prawica jednym głosem mówią, że w Polskę idzie niebezpieczny przekaz o separatystycznych tendencjach na Śląsku. Z kolei Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO, wiceminister gospodarki i rdzenny Ślązak, uważa, że ta koalicja dobrze służy regionowi, a więc i PO. Czy faktycznie? Z ostatniego pomysłu RAŚ o przyłączeniu Opolszczyzny do województwa śląskiego – tłumaczy się w PO i publicznie nie Gorzelik, ale marszałek Matusiewicz. Nie jest jednak tajemnicą, że krzywo na koalicję patrzą działacze Platformy z Bielska – Białej, Częstochowy i Zagłębia.

Co będzie dalej? Wydaje mi się, że w koalicji będą zgrzyty, ale chyba dociągnie do końca kadencji. Mogą zakończyć ją, oczywiście, ostre żądania centralnych władz PO, ale nie widzę w tym doraźnych korzyści dla Platformy i regionu. Gorącą atmosferę mogą ostudzić mniej emocjonalne słowa w debacie publicznej. Słowa rozsądku, bo jak uczy historia od słów do fizycznej agresji – jeszcze nieznanej na współczesnym Śląsku – droga nie jest daleka.