PiS zwija górnictwo, a kampanię zwieńczy na Spodku. Czy Spodek wytrzyma?

Ostatnia przedwyborcza konwencja PiS odbędzie się w Katowicach. Spodek zapewni imprezie spektakularny odlot. Partia Kaczyńskiego będzie musiała spojrzeć w twarz górnikom, dzięki którym w tłustych latach na Śląsku wygrywała. Co powie im teraz, kiedy górnictwo zwija się w tempie niespotykanym od rządów AWS?

Wydobycie spada, import rośnie

W czasie władzy PiS wydobycie w naszych kopalniach spadło z 72 mln ton w 2015 r. do 53 mln ton w 2022. W pierwszym półroczu tego roku produkcja zmniejszyła się jeszcze o prawie 5 mln ton (sic!) w stosunku do tego samego okresu w roku minionym. Można niemal bez ryzyka założyć, że tegoroczne wydobycie zamknie się w przedziale 44–45 mln ton. Lecz nie załamujmy rąk i nie bójmy się zimy – węgla nie zabraknie. Trwa niekontrolowany import, który w tym roku może dojść do 24 mln ton.

Trzeba pamiętać, że wygraną na Śląsku partia Jarosława Kaczyńskiego zawdzięczała zmasowanej krytyce polityki swoich poprzedników, czyli rządów PO-PSL. Krytyce z przytupem podgrzewanej przez wierną władzy śląską Solidarność. Leciały w eter hasła o totalnej zapaści górnictwa i o państwie w ruinie. Państwo i górnictwo miało się podnieść z kolan i ruin przy wsparciu nowej, empatycznej władzy, która bierze sprawy w swoje ręce. I tak oto dzięki sile polskiego węgla nasz kraj uzyska energetyczną niezależność i urośnie w siłę, a tym samym ludziom będzie się żyło dostatniej. W 2015 r., u progu rządów, na przedwyborczym wiecu w Rudzie Śląskiej Jarosław Kaczyński zapewniał: to, co oni zlikwidowali, my odbudujemy!

Niebawem te obietnice powrócą na polityczne łono prezesa niczym upierdliwy bumerang. Jak przekazał PAP Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS, ostatnia partyjna Ogólnopolska Konwencja Wyborcza odbędzie się w katowickim Spodku. To tu 44 lata temu meldowano Gierkowi, że mamy już 200 mln ton węgla rocznie, a będzie jeszcze więcej. Jeszcze grzmią gromkie okrzyki: Gierek – Partia, Partia – Gierek. Jestem przekonany, że w pobłażliwą dla wszelkich maści eventów przestrzeń ulecą niebawem wzniosłe: Jarosław, zwyciężymy! No i: Jarosław, Polskę zbaw! Nietrudno być w tej sprawie rzetelną wróżką.

Pewnie skandować będzie także górnicza Solidarność, która z rozbrajającą manierą rżnie głupa i udaje, że nie widzi, jak pod jej parasolem grzebane jest górnictwo.

„Śląsk to gospodarcze serce Polski, dzięki sprawnej polityce rządu region jest kluczowym miejscem rozwoju Polski”, podkreśla sekretarz Sobolewski. Jednym słowem – Śląsk jest w grze. To świetne hasło – zawsze dobrze być w grze. Grasz, to się liczysz, jesteś ważny. Śląsku – jesteś dla nas ważny! Dla nas, czyli dla… Polski?

PiS gra o Śląsk, ale…

W PiS, choć nie tylko, panuje przekonanie, że kto zwycięża na Śląsku, zwycięża w całym kraju. Czyli wygrywa w grze. W ostatnich latach rzeczywiście tak było, choć niedawno okazało się, że tak być nie musi. W minionym roku przejście najwierniejszych z wiernych (22 listopada 2022) na stronę opozycji, z marszałkiem śląskim Jakubem Chełstowskim na czele, pozbawiło PiS władzy nad Śląskiem.

Jak na ironię losu stało się to dokładnie w tym samym czasie, kiedy prezes Kaczyński nawiedzał nasze województwo. Był w Katowicach, Jastrzębiu-Zdroju, Częstochowie, Bielsku-Białej, Żywcu… Spotkania zamknięte. Wszędzie wyselekcjonowani aktywiści ochraniani przez setki policjantów. „Jarosław Polskę zbaw!” – było elitarnym przebojem tych spotkań.

W przededniu partyjnej wolty, która odebrała PiS-owi Śląsk, prezes gościł w Gliwicach, w studyjnym kinie Amok. Amok mieści 339 widzów plus dostawki. Amok to amok. Jarosława otaczało 238 policjantów jawnych plus ci, co po cywilnemu. Wisienką na ochroniarskim torcie był sam zastępca komendanta wojewódzkiego policji. Pierwsze doniesienia z Gliwic mówiły o ponad 400 policjantach, ale po ścisłej weryfikacji okazało się, że było ich trochę mniej niż fanów Kaczyńskiego. Pomyślałem sobie, że weryfikacja mogła mieć luki, bo przecież wśród policji także prezes może mieć fanów. W każdym razie kordon ochrony był tak gęsty, że zza jego pleców ani rusz nie dało się dostrzec niebezpieczeństwa politycznego przewrotu, choć dział się on przecież niemal za rogiem.

Wróćmy jednak do naszych baranów. Spodek to nie Amok. Ma moc. Może pomieścić nawet 10 tys. członków i miłośników obecnej władzy, która chce być naszą władzą na zawsze. Frekwencję zapewni także, rzecz jasna, wierna górnicza Solidarność, która jak zawsze entuzjastycznie przyjmie prezesa i jego zapewnienia o miłości do Śląska. O nieustającej trosce PiS o polskie górnictwo i górników, którzy są solą tej ziemi. Jesteście gwarantem naszego bezpieczeństwa energetycznego, jesteście solą tej polskiej ziemi! – Jestem przekonany, że Kaczyński tak właśnie powie. Czy naprawdę nikt nie chce się ze mną założyć o coś cennego? Śląsk jest w grze – być może jeszcze coś dorzuci, ale o to się już nie założę, bo jaka jest gra, każdy widzi.

No i jeszcze będzie, wiecie, o „tym”, którego imienia nie wymienię, ponieważ sam prezes wymieni je po tysiąckroć, by odbiło się od ścian Spodka i poszybowało hen! – wielokrotnym echem i by powtarzały je dębom dęby i bukom buki. I jak u wieszcza – nawet jak prezes mówić skończy, wszystkim będzie się zdawało, że on mówi jeszcze… A to dęby i buki.

Będzie entuzjastycznie i patriotycznie – bo to o Polskę wszak chodzi. O Ślązakach, o zakamuflowanej opcji niemieckiej będzie cicho sza, ani ani.

Tymczasem…

Węgla drugi i trzeci sort

Tymczasem górnictwo zwija się w niespotykanym w ostatnich latach tempie. W 2021 r., jeszcze przed wojną w Ukrainie, importowaliśmy 12,5 mln ton węgla, z tego 8 mln z Rosji. Ale to my pierwsi postawiliśmy umowny szlaban rosyjskiemu surowcowi. Inne kraje UE usiadły, sprawdziły, co mają – i na embargo pełną gębą zdecydowały się kilka miesięcy później. Zaniepokojonych rodaków rząd zapewnił, że dziurę po rosyjskim węglu da się zasypać wzrostem wydobycia w naszych kopalniach. Przynajmniej częściowo, a potem się zobaczy.

W roku wojny wydobycie nie tylko nie wzrosło, ale spadło do 52 mln ton – przypomina portalowi wnp.pl Jerzy Markowski, górniczy ekspert, były wiceminister gospodarki, który nie lubi owijać faktów w bawełnę. To o 3 mln ton mniej niż przed wojną, choć zapewniano, że nasze górnictwo ma potencjał na zwiększenie wydobycia.

Dziurę trzeba było zasypać… węglem zza mórz i oceanów. Poszliśmy więc w niekontrolowany import – rok temu kupiliśmy 20,2 mln ton, powodując „nadpodaż” w stosunku do roku poprzedniego w wysokości 8 mln ton. I ta nadpodaż to nie był niestety pierwszy sort. Często nawet nie drugi, a na drugim sorcie znam się dobrze i jest mi bliski, choć w innym zakresie. Ci, co palą w piecach, mówią, że daleko mu też do trzeciego. Zamorska nadpodaż, która podczas długiej podróży obniżała swój stopień sortu, leży teraz na składowiskach portów i na gminnych placach w całym kraju.

Kiedy w świat poszła wieść, że Polska na gwałt szuka węgla, jego ceny poszły w górę, co biznesowo jest jasne jak słońce – tak więc sprzedaż dla odbiorców trzeba było dotować z budżetu państwa. I to jest biznes.

Kopalnie można zamykać

Nie ma się więc co dziwić, że konfrontacji z importowanym węglem, gorszym od naszego, lecz hojnie sponsorowanym przez państwo, nie wytrzymują polskie kopalnie. Agencja Rozwoju Przemysłu, monitorująca sytuację w górnictwie, podała, że w pierwszym półroczu 2023 wydobyliśmy 4,7 mln ton węgla mniej niż w tym samym okresie roku poprzedniego. A sprzedaż krajowego urobku zmniejszyła się o 6,4 mln ton, bo oferowano węgiel z importowanych zwałów. Tak to wygląda.

Nasze kopalnie fedrują na dole sobie a muzom, bo na wierzchu, na zwałach leży 3,3 mln ton węgla, którego nikt nie chce, bo także elektrownie mają kilkumilionowe zapasy. To odpowiada dzisiaj miesięcznemu wydobyciu całego naszego górnictwa węgla kamiennego! Obrazowo mówiąc – można byłoby zamknąć na miesiąc wszystkie kopalnie i nikt by tego nie zauważył ani nie odczuł.

W tym samym czasie kwitnie import: do sierpnia br. przekroczył już 12,5 mln ton, czyli tyle, ile kupiliśmy w całym 2021. Jerzy Markowski tak to ocenia w wnp.pl: „Równocześnie koszty wydobycia stale rosną. Ta logika jednoznacznie wskazuje, że wprawdzie nie robimy żadnego kroku w kierunku dekarbonizacji, ale uniemożliwiamy realny dostęp do węgla z kopalń w Polsce.

Nie moją sprawą określać to w kategorii doktryn politycznych i ubierać w górnolotne hasła o suwerenności gospodarczej. Ale jeżeli gdzieś zaplanowano likwidację polskiego górnictwa – zwłaszcza węgla kamiennego energetycznego – to wybrano niezwykle skuteczną drogę”.

I tak pod rządami PiS systematycznie likwidowane jest polskie górnictwo, choć ze strony rządzących ciągle padają zapewnienia, że jest wręcz odwrotnie, i kłamliwe wizje o jego potędze i niezbędności dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Śląsk jest w grze! Naprawdę?

Jak tu nie kochać PiS

Nie ma nic złego w zwijaniu słabych kopalń, które nie są w stanie konkurować z węglem importowanym. To jasne jak słońce. Tak jasne, że nie wymaga mamienia i krętactwa. Wymaga natomiast uczciwych reguł… gry.

Długonosy „premier ze Śląska” udaje, że gra jest uczciwa, a jedzie na politycznym oszustwie i wyborczym kłamstwie. Prosty górniczy naród udaje, że to kupuje, bo malejące wydobycie nie wpływa na zarobki. Portfele coraz grubsze, a pracy mniej. Jak tu nie kochać partii Kaczyńskiego?

„W końcu jednak przychodzi taka chwila, że nie chce nam się dłużej udawać. Stajemy się sami sobą zmęczeni. Nie światem, nie ludźmi, tylko sobą”*.

Wymyśliłem sobie, że katowicki Spodek, raz na jakiś czas, kiedy ma dość taniej propagandy, odlatuje w przestworza, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wymyśliłem sobie, że to się stanie, kiedy wszyscy w środku będą skandować „Jarosław, Jarosław, Jarosław” – jak niegdyś za Gierka. Wtedy Spodek też odleciał. Zabrakło świeżego powietrza. Spodek wygląda jak latający talerz nie z powodu graficznej koncepcji, tylko matematycznych i architektonicznych wyliczeń. „Jego konstrukcja jest w kształcie ściętego stożka nie z pobudek estetycznych, lecz dlatego, że architekci wyliczyli, iż taka konstrukcja może wytrzymać wstrząsy górnicze”**.

Czy Spodek wytrzyma dyrdymały plecione przez obóz władzy? Szczególnie w temacie uwzględnionym przy projektowaniu konstrukcji, czyli górnictwie? Odleci, na bank. Jest cholernie wyczulony na brak świeżego powietrza.

* Wiesław Myśliwski „Traktat o łuskaniu fasoli.
** „O spodku. Fakty i liczby” – strona internetowa.