Bezimienne rondo im. E. Gierka

Jeżeli wojewoda śląski, mocą nadanego mu prawa w tzw. ustawie dekomunizacyjnej, każe usunąć z ronda w Sosnowcu imię Edwarda Gierka – wbrew mieszkańcom i władzom miasta – to ci ostatni zapowiadają kategorycznie, że rondo pozostanie bezimienne.

Ten czas nadchodzi, decyzja ma zapaść na początku grudnia. Władze – centralne, rzecz jasna, wespół z IPN – osiągną szczytowanie z tytułu złośliwej satysfakcji, a sosnowiecki durny, niereformowalny naród i tak będzie dalej jeździł po rondzie Gierka.

Nawet prof. Adam Gierek, syn Edwarda, który początkowo bronił imienia ojca w miejskiej przestrzeni publicznej, powiedział ostatnio, że wojewoda, jeśli mu prawo tak nakazuje, powinien zmienić nazwę ronda Gierka. Jeśli to takie dla dzisiejszej Polski ważne, jeśli bez tego ruchu jej idea zmiany Polaka w innego, lepszego Polaka sięgnie bruku – to niech tak będzie. Ale ten ruch i tak nic nie zmieni w mentalności ludzi. Ludzie swoje wiedzą.

Wojewoda ma prawo unieważnić uchwałę Rady Miasta o pozostawieniu Gierka na rondzie, a zarządzeniem zastępczym wymazać go z sosnowieckiej przestrzeni urzędowej. Bo jeśli chodzi o przestrzeń publiczną, czyli naszą – nikt nam nie podskoczy. Nie ma siły na przerobienie tego, co ludziom chodzi po głowach, na to, co chodzi po głowie władzy. Już to przecież nie raz przerabialiśmy. Rondo pozostanie urzędowo bezimienne. W przestrzeni publicznej pozostanie rondem Gierka. W końcu to rondo sosnowieckiego suwerena. To nie koniec zamieszania i ustawowej plątaniny. Wojewoda ma obowiązek do 2 grudnia wskazać nowego patrona. Wskazać, ale nie narzucić (póki co) miejskim władzom.

Propozycje już padają – sosnowiecki Klub „Gazety Polskiej” wnioskuje do wojewody, aby za Gierka był obecnie panujący prezydent USA Donald Trump, jako że „już dziś jest postacią historyczną i wielkim przyjacielem Polski i Polaków”. Zgoda. Mr Tramp to na pewno postać historyczna, nawet dość złożona. Po swojemu lubi Polaków, zgoda. Kusząca propozycja, ale na mojego nosa sosnowiecki suweren jej nie kupi i nadal będzie uparcie przemierzał bezimienne rondo im. E. Gierka. A z drugiej strony… Trump – czy nie ma już bliższych nam bohaterów wśród poległych i żywych?

W samym IPN przyznają, że zaczęli dekomunizację ze złej strony. Najpierw należało oświecić i wyedukować naród, jakim to komunistycznym kanalią był Gierek, a dopiero potem przeprowadzać proces usuwania delikwenta z przestrzeni. Choć warto na marginesie przypomnieć, że prezes, ekspert od „kanalii i mord zdradzieckich”, uważał Gierka przez stosowną chwilę za polskiego patriotę. O tym, że nic nie zastąpi konsekwentnej, cierpliwej indoktrynacji, wiedział już przebiegły Jago, zawistny kumpel Otella. Bo ludzie, jak to ludzie – zapomnieli już, że Gierek, ten podporządkowany Moskwie aparatczyk partyjny, groził w pamiętnym 1968 r. w Katowicach warchołom warszawskim, że im śląska woda pogruchocze kości. A później, w Radomiu, kazał (zezwalał) pałować robotników. I jeszcze wiele innych szkód Polsce przyniósł. Z faktami się nie dyskutuje. Niektóre są czarno-białe. Większość pławi się w szarościach.

Naród, choćby sosnowiecki, swoje wie. Krzywdy pamięta. Złe słowa pamięta. Pamięta też, że to syn ich ziemi, wcześniej zapyziałej, czarnej ziemi zagłębiowskiej, bez tunelu ze światełkiem nadziei; że to rodak, który dla Sosnowca i okolic, dla województwa coś stworzył. Porwał się na niemożliwe. Ucywilizował. Zostawił po sobie namacalny, materialny ślad. Ludzie nie widzą już w Gierku I sekretarza KW PZPR w Katowicach, a później I sekretarza KC PZPR w Warszawie – widzą w nim nowoczesnego polskiego polityka lat 60.-70. ubiegłego stulecia. Widzą też swoją młodość. I jak syna swojej ziemi, swojej małej ojczyzny, przytulą do serca i złe wybaczą. Nawet jeśli to byłby syn marnotrawny, który poszedł daleko i narobił wiele zła – to przecież tutaj był jego dom, jego hajmat. Zakasał rękawy i zabrał się do pracy – druga szala, z dobrem, zaczęła się podnosić. Sosnowiczanie czuciem i wiarą lepiej wiedzą, która szala przeważa. Szkiełko i oko władzy mają gdzieś.

I jak teraz im wytłumaczyć, że ich rodak to symbol represji, autorytaryzmu i zgnilizny ówczesnego systemu? Że nie tylko grzebał w tym zgniłym systemie palcem, ale cały się w nim zanurzył, po pachy? Że dlatego właśnie nie zasługuje na biblijny finał przypowieści o synu marnotrawnym, jeno na kategoryczne – paszoł won! Jak to ludziom wbić do głów, no jak? Cholera wie.

Coś się chyba zaniedbało „na odcinku” edukacji narodu, który pozostaje durny, mimo że bierze 500+. Nic do niego nie trafia.

Sosnowiec będzie ostro bronić Gierka – oczywiście w granicach prawa. Jeszcze większe działa w obronie Jerzego Ziętka wyciągają Katowice. Tu dopiero będzie się działo – o czym niebawem.