Śląskie bastiony i zagrody

Znowu coś kapnęło z ostatniego spisu ludności (2011 r.) – GUS podał, jak rozłożyły się deklaracje dotyczące narodowości śląskiej z podziałem na powiaty. Mamy więc swoistą zawartość Śląska w Śląsku.Wychodzi na to, że gdyby kryterium było jednolite, a Ślązacy ustawowo uznani byliby jako (przynajmniej) mniejszość etniczna, jeśli też uznany byłby język – to na terenach zamieszkałych przez ponad 1,5 mln ludności dałoby się wprowadzić dwujęzyczne nazewnictwo. Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym przyzwala na takie rozwiązanie w gminach, w których mniejszość to co najmniej 20 proc. mieszkańców.

Przypomnę, że w skali całego kraju spis wyłonił taki narodowościowy pejzaż śląskości: Ślązakami – w różnych konfiguracjach – poczuło się ok. 847 tys. polskich obywateli (z których ponad 36 tys. żyje poza Śląskiem i Opolszczyzną). Z tej liczby: 436 tys. osób wymieniło narodowość śląską na pierwszym miejscu – w tym 362 tys. jako jedyną! – a 411 tys. na drugim, po polskiej. I tak objawiła się, jak dotąd nie uznawana, mniejszość. Etniczna czy narodowościowa?

Niewiadomą w owym spisie był dotychczas rozkład śląskich sił w mateczniku. Tymczasem niespodzianek chyba brak – patrz tabela poniżej. Wiadomo, że bastionem jest nadal powiat rybnicki, gdzie do śląskości przyznało się 41,5 % ankietowanych, co dało 31,5 tys. deklaracji narodowości śląskiej. W powiecie mikołowskim – 40,5 % i ponad 38,1 tys. deklaracji. W samym Rybniku – 27 % i 39,3 tys. deklaracji. Zdumiewające jest więc to, że na tych terenach słaby wynik w wyborach uzupełniających do Senatu odnotował Ruch Autonomii Śląska, a Rybnik i okolice, to przecież matecznik autonomistów. Być może nie wszystkim Ślązakom z Rybnika i okolicy po drodze z autonomistami.

W liczbach bezwzględnych najwięcej Ślązaków mieszka w Katowicach – 24,4% i blisko 79 tys. deklaracji; i  w Rudzie Śląskiej 35,8%  – 51 tys. W innych dużych śląskich miastach wygląda to tak: Chorzów 38 tys. (34%), Siemianowice Śl. 21 tys. (30%),  Mysłowice 20 tys. (26,5%). Bytom – 18%, Tychy – 16,5% Zabrze – blisko 15%, Jastrzębie – Zdrój – 10%, Gliwice – niespełna 10%, Bielsko – Biała – 0,8 proc.

Poza Śląskiem najwięcej deklaracji narodowościowych złożono w Warszawie – ponad 3 tys., a w Krakowie i Wrocławiu – po ponad 2 tys. Ciekawe są dane z powiatu cieszyńskiego, a więc z części historycznego Śląska Cieszyńskiego: 5,5% – i niespełna 10 tys. śląskich deklaracji! Dlatego ciekawe, że przyszła śląska autonomia miałaby i Cieszyn uszczęśliwić.

GUS po raz kolej sypnął liczbami, które pokazują śląskie bastiony i skromne zagrody. W żadnym powiecie mniejszość śląska, za jaką sporo Ślązaków chce się uważać – nie jest większością. Pewnie będzie to komentowane tak, że nadal sporo mieszkańców woj. śląskiego boi się przyznawać do śląskości. Albo, że tak już zobojętnieli na destrukcyjną wobec nich politykę państwa polskiego, że machnęli ręką i w żadne pozytywne zmiany nie wierzą. Albo, że są zwyczajnie dupowaci.

Powiem szczerze – w dupowatość Ślązaków nie wierzę, stykam się z nimi na co dzień. Czy zresztą dwaj słynni śląscy wodzowie toczyliby boje o względy i głosy ludu nieszczególnie rozgarniętego? Myślę raczej, że znakomita część mieszkańców Śląska, ta z dziada pradziada i nie tylko – pieczołowicie przechowuje swoją śląskość  w sercu. W  czasie, który uważają za odpowiedni – wyciągają ją na światło dzienne i pokazują z dumą całemu światu. Wiedzą dobrze, że są to wartości bezcenne, korzenie, Heimat. Nie boją się o swoje  miejsce w Polsce i w Europie – patrzą dalej.

Grafika z rozkładem śląskości pokazuje miejsca, w których mieszkają Ślązacy, w sąsiedztwie z Polakami – Ślązakami, Ślązakami – Polakami i Ślązakami – Niemcami. A wokół – polska większość. Jak z tego zrobić jedną pięść i w zgodnym marszu poprowadzić do autonomii? Nie wiem. I niekoniecznie  się  tym martwię.