Karbunkuły pierońskie

Czyżby dopadło i mnie? Rozglądam się – gdzie ja jestem? Dookoła sami narzekacze, wybrzydzacze, obrzydliwi malkontenci. Jakże pięknie wpisuję się w ten krajobraz nędzy i rozpaczy – nie wyróżniam się w tłumie, pasuję jak ulał.Bo też ranking śląskiej niemocy w ostatnich latach – licząc tylko na palcach jednej ręki – jest porażający: Stadion Śląski, Muzeum Śląskie, Koleje Śląskie, most autostradowy na A1 w Mszanie i olbrzymi terminal w Zwardoniu przy granicy ze Słowacją.Co z jednej strony polepszymy – z drugiej w try miga spieprzymy. Te nasze niemoce  traktuje się jak wrzody na śląskiej dupie. Wrzód  (bardziej uczenie: karbunkuł) może dopaść każdego. Ale żeby tyle naraz? Jak tu usiedzieć! Gojenie jest kosztowne, przebiega powoli, odbija się czkawką i zostawia blizny. Na wojewódzkim organizmie – szczególnie szpetne i brzemienne w finansowe skutki.

Stadion Śląski. Według planów z 2008 r. przebudowa – z zadaszeniem włącznie – miała kosztować 280 mln zł i zakończyć się w 2011. Wtedy kwota wzrosła już do 465 mln zł, a oddanie stadionu przesunięto na następny rok. Ale w połowie 2012 wydarzyła się katastrofa budowlana – pękły tzw. krokodyle, uchwyty mocujące dach. Szczęście, że jeszcze w czasie budowy, a nie meczu. Szczęście w nieszczęściu. No, ale stadion miał już kosztować 510 mln zł. Teraz wyszło, że na kontynuację budowy zadaszenia należy dodatkowo wysupłać 129 mln zł. Dzieło ma zostać dokonane w 2016 r. No, chyba że po drodze znowu jakieś mleko się rozkida. W sumie przebudowa naszego Kotła Czarownic pochłonie blisko 640 mln zł. Kto wysupłuje kasę ze śląskiego mieszka musi przecież wiedzieć, że za to już dawno można byłoby mieć nowy stadion, całkiem niezły.

Muzeum Śląskie. Jeśli chodzi o finanse – tu akurat w porządku. Miało kosztować 300 mln zł i nawet chyba trochę zaoszczędzono.  Śląski wrzód wykwita w rejonie kadrowym. Ubiegłoroczna awantura o kształt wystawy i o projekcję historyczną Górnego Śląska wymiotła dyrektora muzeum. Potem dziwaczny  konkurs wyłonił  nowego, ale władze go nie zaakceptowały. Wygrał, ale przegrał. Konkursu już nie będzie. Nowego dyrektora szuka się w Warszawie, a nawet poza granicami kraju. Cudaczny to zabieg. Wygląda na to, że w 4,6 – milionowym województwie śląskim nie ma ani jednego muzealnika lub historyka, który mógłby pokierować muzeum. To jest dopiero wielgachny wrzód!

Koleje Śląskie. Jakie są – każdy widzi. Zwijają trasy, a w zamian windują ceny biletów. Trwają poszukiwania nowego prezesa. W jednej z informacji podano, że są już zadłużone na 800 mln zł, a tegoroczne straty mają wynieść 50 mln zł. I w tym miejscu należy spuścić zasłonę milczenia. Gdzie jest skalpel?!

Most w Mszanie. Miał być częścią autostrady A1. Prowadzi nad doliną. Dołem z wolna płynie strumyk – czyż może być piękniej? Uważany jest za jedną z największych takich konstrukcji na świecie: ma 400 m długości i 42 metry szerokości. Duma rozpiera moją śląską (choć nie z dziada pradziada) pierś. Ale samochody po nim nie jeżdżą, bo został wadliwie zbudowany. Za 120 mln zł. Na dokończenie budowy i program naprawczy trzeba będzie wysupłać następne 40 – 50 mln zł. Proponuje się, uwaga – żeby most rozebrać, a w jego miejsce „wykreować” nasyp z przepustami dla strumyczka i zwierząt. Ale spaprany most ma swoje dobre strony. Dzięki niemu autostrada nie jest płatna.

Terminal graniczny w Zwardoniu. W tym przypadku nie chodzi o jakieś wielkie pieniądze – ot, budowa na 6. hektarach za zwykłe 80 mln zł. Terminal otwarto na początku 2006 r., a zamknięto w grudniu 2007 r. – po wejściu Polski i Słowacji do układu Schengen. I po granicy! Ktoś zapomniał, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Możecie ów okazały twór sobie kupić za niecałe 13 mln zł. Na razie chętnych brak.

Pewnie macie swoje karbunkuły. Proszę bardzo – czekam. Zróbmy swoistą aukcję, wyciepmy na rodzimy parkiecik nasze żale, fochy i pretensje. Swoiste śląskie allegro. Tylko niech coś się z tego urodzi. Niech to nie będzie potok, w którym „słowotok trafia na słowopijcę”.

No, styknie. Wiem, że długo nie dam rady w tym towarzystwie (o którym na wstępie) i powolutku, chyłkiem, raczkiem wycofuję się z tłumu, który permanentnie jest niezadowolony ze wszystkiego.Bo przecież cały czas Śląsk pozostaje regionem z wysokim etosem pracy i jej dobrą organizacją. Ze świetnymi fachowcami i uczonymi. Z potencjałem. Także ludzie, których los tu zagnał pokochali tę ziemię i chcą jej służyć całym sercem, rękami i głową. Więc „nie kryjmy dzioba w piasek” – bo „co warte jest życie w barłogu, gdy ciało uwiera i kiśnie”.

Ach ta Agnieszka…Idę za nią jak w dym.