Pozdrowienia ze Stalinogrodu

Stalin zmarł, według oficjalnej wersji, 5 marca 1953 r., a dwa dni później Katowice nosiły już jego dumne imię – Stalinogród! Ale akurat nie szybkość jego nadania robi wrażenie – możliwa przecież w tamtych czasach z godziny na godzinę – lecz tempo zmian w codziennym życiu miasta i województwa.

7 marca, to była sobota, ludzie szli spać w Katowicach, a obudzili się w zupełnie innej rzeczywistości; jakby wszystko, co „katowickie” – nigdy nie istniało. W większości byli nieświadomi, bo niedziela rządziła się swoimi prawami, ale w poniedziałek Stalinogród spadł już na nich jak grom z jasnego nieba. Wprawdzie już w sobotę wieczorem podróżnych na katowickim dworcu entuzjastycznie witano: Tu stacja Stalinogród!, ale chyba mało kto brał to sobie do serca.

Choć legendy z tamtych latach mówią, że sporo podróżnych bało się wysiadać w Katowicach (przepraszam, w Stalinogrodzie), bo – szczególnie po mocnym śnie – wydawało się, że dowieziono ich do Stalingradu. Inne polityczne legendy głoszą, że początkowo imię Stalina chciano nadać Częstochowie, lecz ktoś w najwyższym partyjnym gremium zauważył, że byłoby niestosowne, aby katolickie pielgrzymki zmierzały do Matki Boskiej… Stalinogrodzkiej. I akurat nie o Matkę Boską Częstochowską chodziło, ale o obrazę komunistycznego Boga na ziemi. Jeszcze inne podpowiadają, że wojewódzkie władze próbowały nieśmiało sugerować Jakubowi Bermanowi (wówczas numer 2. w PZPR i w PRL), żeby to były Stalinowice, bardziej pasujące do reguł i melodii naszego języka, ale zostały zbesztane: ma być Stalinogród, ponieważ jednoznacznie kojarzy się ze Stalingradem! Sprzeciwów nie było.

Zakorzenianie Stalinogrodu zaczęło się już w sobotę (7 marca) tuż po dekrecie Rady Państwa wymazującym Katowice z ówczesnych map – dopiero jednak w poniedziałek (9 marca) okazało się, jak mocne ma korzenie miasto Stalina w naszej rzeczywistości. Wiemy dzisiaj, ile jest biurokratycznych kłopotów przy zmianie nazwy jednej ulicy. Wówczas taka operacja dotknęła dużego miasta i kilkumilionowego województwa. Dotknęła wszystkich i wszystkiego: komitety partyjne, kościelne parafie, administrację, zakłady pracy – każdego towarzysza i obywatela, którym należało błyskawicznie wymienić legitymacje partyjne, dowody i wszystkie inne dokumenty. Nikt nigdy nie policzył tych kosztów zmian. Wiadomo, że dobrze spisali się stalinogrodzcy kolejarze, którzy rzetelnie informowali podróżnych o miejscu przeznaczenia – chwaliła prasa. Ale na pochwałę zasługiwała też mała spółdzielnia wyrabiające pieczątki, która do poniedziałku przygotowała ponad 5 tys. stempli tylko dla samego Stalinogrodu. Dzięki nim dzieci urodzone po 7 marca 1953 r. miały już stalinogrodzkie miejsce poczęcia.

W każdym razie tamte władze, bez historycznej ironii, potrzebowały jednej niedzieli, aby zmienić codzienną biurokratyczną katowicką rzeczywistość – w stalinogrodzką. Podobną, ale przecież inną przynajmniej z nazwy. Tylko podziwiać za sprawność organizacyjną!

Stalina pochowano w Moskwie w poniedziałek (9 marca) – w tym dniu partyjna „Trybuna Robotnicza” wyszła już jako organ Stalinogrodzkiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Dzień później pisała: „Zamilkł uliczny gwar w ruchliwym zwykle Stalinogrodzie”, jakby od wieków miasto nosiło tę nazwę. A górnicy ze Stalinogrodzkiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego wezwali, dla uczczenia pamięci Stalina, do ponadplanowego wydobycia węgla ponad już podjęte zobowiązania. Z kolei kolejarze postanowili podnieść o 1 % regularność biegu pociągów. Bo nazwa Stalinogród zobowiązuje!

Dopiero pod koniec kwietnia 1953 r. zaczęła się państwowo – prawna legalizacja tego partyjnego zabiegu ze zmianą historycznej nazwy dużego miasta. Wnioskował o to, i uzasadniał w Sejmie, Gustaw Morcinek, znany pisarz, autor lektur szkolnych, poseł Stronnictwa Demokratycznego. Wiele jest wersji na temat zmuszenia Morcinka do takiego kroku. Choć to była już musztarda po obiedzie, to swojego czasu Edmund Osmańczyk, który był wówczas na Wiejskiej, mówił o swoim przyjacielu tak: Gustaw wyglądał na mównicy, jak trup, który wie, że jest trupem.

Katowice były Stalinogrodem do października 1956 r. W metrykach urodzenia miasto wodza komunizmu wpisano dokładnie 16.719 osobom. Jeżeli w tych dniach padać będzie pytanie: dlaczego akurat Katowice zostały w Polsce „wyróżnione” Stalinogrodem, odpowiedź jest banalnie prosta: ponieważ były tu władze gotowe wykonać każdy partyjny rozkaz. I rządziły społeczeństwem dokładnie spacyfikowanym przez wojnę i powojenną rzeczywistość. Nigdzie nie było lepszego fundamentu pod taką stalinogrodzką budowlę!