Z kacykiem na ławce… Dlaczego nie?

Wprawdzie pomysł SLD, aby rok 2013 nazwać w kraju Rokiem Edwarda Gierka – w 100. rocznicę jego urodzin – spalił na panewce, ale uroczystości trwają.

Ostatnia w Ustroniu, gdzie spędził blisko 20. końcowych lat życia (zmarł w lipcu 2001 r.). Na tym spotkaniu zaproponowano, by Gierka imieniem ochrzcić rondo lub jedną z ulic, albo (co się przecież nie wyklucza) postawić w pobliżu pomnik – ławeczkę z jego postacią. Każdy mógłby przy nim usiąść. I pogadać. Można byłoby go wyzwać od „kacyka peerelu”, jak wyzywano przed tym spotkaniem, albo powiedzieć: Edek, trochę w Polsce namieszałeś. W dobrym i złym znaczeniu.Akurat chętnie na takiej ławce przysiądę.

Ustroń, choć z dużym dystansem obecnych władz miasta i gminy, chce uczcić Gierka za (można powiedzieć) tzw. całokształt. Bez niego, no i oczywiście gen. Jerzego Ziętka, wojewody katowickiego – nie byłoby dzisiejszego miasta. Uzdrowiska. Słynnego już poza krajem kurortu. Z charakterystycznymi sanatoriami – piramidami i szpitalem reumatologicznym, uznawanym obecnie za jeden z najlepszy w Polsce. Nie byłoby wielkiego ośrodka narciarskiego i turystycznego.

Nie byłoby też (w tamtych czasach!) socjalistycznej autostrady – dwupasmówki z Katowic do Ustronia i do bram Wisły. Zbudowano ją pod koniec lat 60. Dzisiaj, jak wszyscy wiemy i widzimy, takie drogi ekspresowe, czy też szybkiego ruchu, rozlewają się i docierają do każdego zakątka kraju. No, prawie każdego. Nawet nasza stolica ociera się już o prawdziwą autostradę. Ale ponad 40. lat temu taka szosa do Ustronia i podobna do Bielska – Białej – to były nie lada wyczyny. Skopiowano je w latach 70. na „gierkówce” do Warszawy.

Można, oczywiście powiedzieć, że jeden i drugi kacyk PRL kazali sobie zbudować dogodny dojazd do chałupy. Tylko, że ich drogą do domu każdego roku jeździły miliony. A dziesiątki tysięcy z nich zbudowało w Beskidach swoje domy. Te gierkowsko – ziętkowskie (u Ziętka bywałem) to skromne strzechy wobec pałaców. A co w tym czasie zaproponowali inni kacykowie PRL?

Dużo by pisać, skąd takie wioski jak Ustroń – a przecież także Wisła, Szczyrk, Istebna i parę innych – nagle zmieniły swoje oblicza. Należy jednak przypomnieć, że ten śląsko – zagłębiowski duet (partyjno – państwowy), był w stanie zakazać, w tamtych latach, wielkim przedsiębiorstwo budowy domów wypoczynkowych i resortowych sanatoriów poza województwem. Miał taką siłę perswazji – o czym kiedyś opowiem – że państwowe giganty, mające w większości swoje władze w Warszawie, karnie rzuciły się do inwestowania w Beskidach!

Dobrze to, czy źle? – warto będzie pogadać na ławce w Ustroniu.

W Ustroniu – Zawodziu wybudowano dwie bliźniacze wille dla Gierka i Ziętka. Ziętek zamieszkał na stałe, Gierek (po przeprowadzce do Warszawy) pojawiał się sporadycznie. Częściej bywał w Katowicach – Brynowie, w równie szkaradnym socjalistycznym pomyśle na dom. Po wygnaniu z Warszawy i partii trzymał się Brynowa, który ostatecznie opuścił w 1993 r. Władze Katowic odebrały mu ten dom jako swoją własność i przekazały (sprzedały) kacykową rezydencję Wojciechowi Czechowi, wojewodzie.

Gierkowie przenieśli się na stałe do Ustronia. Wcześniej, od jesieni 1980 r., toczyli wielką walkę o ten dom. NIK, po wydaleniu Gierka z partii – kierowana wówczas przez Mieczysława Moczara, jego osobistego wroga – prześwietliła tę inwestycję do ostatniej cegły. To odbywało się w ramach słynnego szukania złotych klamek i sedesów w domach Gierków; niebotycznych kont w Szwajcarii i rachunków za cotygodniowe przeloty i pobyty pani Stanisławy Gierek u paryskich fryzjerów. Nic nie znaleziono oprócz kwitów potwierdzających zapłacenie za budowę w Ustroniu. Nie udało się złapać Gierka na łamaniu prawa.

Dopadnięto go za to za rozmiękczanie, a nawet zdradę socjalizmu. Za zbytnie zbliżenie z Zachodem, nadmierne zadłużenia, próbę otwarcia granic i za zbyt samodzielną politykę zagraniczną. Za to właśnie był internowany i poniżany. Głosem opozycji, a nie władzy, przypominano o zapisaniu w Konstytucji wiecznej przyjaźni z ZSRR. To paskudna karta w historii Gierka, ale bez niej, uważam, nie mógłby prowadzić dość samodzielnej polityki zachodniej. Coś za coś!

W ustrońskim domu dożył swoich dni. Do końca miał marną satysfakcję z tego, że sądy oczyściły go ze wszystkich kryminalnych i publicznych pomówień. To była przecież tylko polityka. Pani Stanisława zmarła w 2007 r.

Na ustrońskim spotkaniu zabrał głos prof. Paweł Bożyk, doradca ekonomiczny pierwszego sekretarza (dziś przewodniczący Ruchu Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka). Mówił o celowości zaciągania kredytów w latach 70. (dopiero niedawno spłaconych). Pozwoliły one na skok cywilizacyjny w tamtych realiach, a nasze zagraniczne zadłużenie to było ok. 10 proc. PKB. – Dzisiaj dług wynosi 55 proc. dochodu narodowego i nikt z tego powodu nie wyrywa sobie włosów z głowy – tak profesor tłumaczył gierkowskie lata.

Ale wróćmy do ławeczki. Warto byłoby na niej usiąść w Ustroniu, mieć za sąsiada spiżowego Gierka, i o jego czasach porozmawiać. Pokłócić się, ale też je zrozumieć.