Śląsk. Co by tu jeszcze przeciąć?

Po sukcesie wizerunkowym, politycznym, no i w ogóle, związanym z otwarciem przez Mateusza Morawieckiego otwartego pół roku wcześniej mostu w Tylmanowej na Dunajcu premier, któremu tak dobrze to poszło, postanowił pójść za ciosem i sprawdzić, co jeszcze zostało otwarte, po czym zamknięte – i co znowu można otworzyć. Nowe otwarcie w końcu zawsze jest nowe. No i ten splendor… Jednym słowem: otwierać, otwierać, otwierać…

Skryty zamysł premiera, tę myśl nawet niewypowiedzianą, w lot złapał Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski, i zlecił swojej rzeczniczce prasowej zadanie. Trzeba zażądać od samorządów listy inwestycji, które mają być oddane od czerwca do końca sierpnia. I sprawdzić, czy na ich zakończenie planowane są jakieś uroczyste wydarzenia. Eventy, jak to się dzisiaj mówi.

Niestety, listy te przekreśliły nadzieje, które zaczęły tu, na Śląsku, nieśmiało kiełkować… Niektórzy naiwni i domorośli politycy uwierzyli, że jak premier otwiera otwarte w Małopolsce, to tym samym zaczyna tam swoją kampanię wyborczą. Że da sobie spokój ze Śląskiem, na którym ostatnio i jemu, i PiS szło jak po grudzie. Przypomnę tylko utratę władzy w naszym województwie pamiętnego listopada minionego roku, kiedy to jego zaufany marszałek Jakub Chełstowski przeszedł z kilkoma radnymi do Tak! Dla Polski. I że z tej właśnie przyczyny, zrażony i zraniony, postawi na bezpieczeństwo i na pewny elektorat małopolski. Tym bardziej że GUS przedstawił wyliczenia, z których jasno wynika, iż w Krakowie zarabia się najlepiej w kraju. Wszak Krakusy swój rozum mają, wiedzą, komu zawdzięczają ten fart, i potrafią się odwdzięczyć. Toteż gdyby Morawiecki zechciał startować nawet z samego okręgu krakowskiego, byłby noszony na rękach wokół Sukiennic i mandat posła spod Wawelu miałby jak w banku.

Tak sobie marzyliśmy, marzyliśmy, a tu masz… Epistoła do prezydentów, burmistrzów i wójtów z zapytaniem o daty otwarcia inwestycji, ich krótki opis, parę zdjęć ilustrujących projekt… No i czy – cytuję za „Gazetą Wyborczą” w Katowicach – „w związku z zakończeniem inwestycji planujecie państwo jakieś wydarzenie? Jeżeli tak, to proszę o informacje w tym zakresie”. O informacje w zakresie rzeczonych eventów poprosiła w imieniu wojewody rzeczniczka Alina Kucharzewska.

Zaznaczyła, że chodzi o inwestycje finansowane z programów rządowych – trzeba to uczciwie powiedzieć. Można przypuszczać, że wizytacją tych najważniejszych byłby zainteresowany sam premier z wojewodą pod rękę, a pośledniejsze otwierane byłyby z udziałem posłów i polityków PiS, kandydujących w najbliższych wyborach. Zresztą wojewoda już od jakiegoś czasu objeżdża miasta i gminy z wizytami gospodarczymi – niegdyś tak na Śląsku popularnymi, a przez lata niewdzięcznie zapomnianymi. Jednym słowem, przy użyciu specjalnie do tego przeznaczonych nożyczek – już otwiera i przecina. Jak to gospodarz całego województwa, choć jest przecież z nadania rządu, a nie z wyboru, ale niech tam… Rzekomo pilnuje, jak wydawane są rządowe pieniądze, a to funkcja odpowiedzialna i co tu gadać – cholernie niewdzięczna.

Epistoła z poleceniem dostarczenia list inwestycji z rządowych programów mocno rozsierdziła samorządowców. Wkurzyli się, bo rząd Morawieckiego, na bazie Polskiego Ładu, znacznie przecież obniżył dochody samorządów i oddaje im dużo mniej, niż zabiera. Na dodatek twierdzi, że jest odwrotnie.

Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca i lider Tak! Dla Polski na Śląsku, powiedział „GW”, że nie ma zamiaru chwalić się otwarciem najbliższych inwestycji, bo też w mieście nie ma zwyczaju robienia spektakularnych uroczystości z tej okazji:

„Jeżeli ktoś chce zobaczyć, jak zmienia się Sosnowiec, to zapraszamy. Mam nawet nadzieję, że premier Mateusz Morawiecki odwiedzi nas osobiście. Pokażę mu, co zrobiliśmy, i opowiem, jak wiele mogliśmy zrobić, gdyby rząd nie obniżył dochodów samorządów. Te dotacje strat nam nie wyrównają”.

Tak więc w Sosnowcu premier nie ma szans na otwarcie. Nawet jeszcze nieotwartego… A na zamknięcie otwartego i ponowne otwarcie – jak w Tylmanowej – przy tej samorządowej władzy nie ma co liczyć.

Nie lepiej jest w Bytomiu, rządzonym przez koalicję zbliżoną do Koalicji Obywatelskiej. Bytom nie będzie oddawał żadnej inwestycji wspartej rządowymi pieniędzmi. Michał Bieda, wiceprezydent miasta, powiedział, że większość wniosków o wsparcie rząd odrzucił bez podania przyczyn – ciekawe dlaczego? „Będziemy otwierali tylko inwestycje dofinansowywane przez Unię Europejską. Te dotacje to główne koło napędowe rozwoju Polski”.

Co więc mógłby otworzyć premier Morawiecki na Śląsku tak, żeby wcześniej nie zamykać? Coś się znajdzie… Rząd uruchomił specjalną stronę „Mapa inwestycji”. Ciągle uaktualniana, pokazuje szczodrość władzy, która rozdaje pieniądze, komu tylko może. Sęk w tym, że do tych inwestycji zalicza się wydatki na programy socjalne – choćby świadczenia 500 plus. Albo np. wycieczki krajoznawcze. W przywołanym już Bytomiu widać na mapie 80 inwestycji za 1,1 mld zł. A tak naprawdę w mieście było i jest realizowanych kilkanaście projektów za niewielki procent tej kwoty. Na mapie są dzieła, które nie są i raczej nie będą realizowane.

Cynizm polityczny, oszukiwanie wyborców? Skąd, to obce ludziom prawym i sprawiedliwym z natury. I pracowitym jak skrzydlate mieszkanki ula. Prezes, który do 17 jest królową pszczół, a od 17 naczelnikiem państwa, niepomny na ból kolana, jeździ i przekonuje przekonanych. Znany z prawdomówności premier tuż za nim snuje wizje zwycięstwa i niczym Kasandra wieści grozę, jeśli wygra oszust z Platformy. I aż przebiera nogami, żeby otwierać, bo każdy lubi robić to, w czym jest dobry.

Lecz w Bytomiu też nie będzie co otwierać – i cały event trafi szlag. Z niczego nie ma nic. Ale zawsze premier z wojewodą mogą poprowadzić wycieczkę krajoznawczą. To też inwestycja.

Tym bardziej że tuż za nimi przyjedzie Ziobro z kompanami – w ramach własnej, suwerennej inwestycji. No, kto to wszystko kupi? Znajdźcie sobie rym.