Zmiany kadrowe w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. „Udacznicy” za nieudaczników

Są takie chwile, że za Chiny Ludowe nie chciałbym chodzić w butach mojego posła, a waszego premiera Mateusza Morawieckiego. O jego zastępcy Jacku Sasinie już nie wspomnę. Otóż obaj – jako właściciele majątku państwowego – zdecydowali zusammen do kupy ponad cztery miesiące temu, że prezesem giełdowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej zostanie prof. Barbara Piontek.

Nie dla pięknych oczu, rzecz jasna. Co to, to nie! Choć złe języki na Śląsku mielą, że profesorka wpadła w oko mojemu posłowi, ale nie będziemy tutaj zajmować się plotkami. Ani Morawiecki, ani Sasin nie złamaliby przecież  ślubów danych innym paniom i panom. Jako właściciele doskonale wiedzieli, kogo stawiają na czele strategicznej spółki węglowo-koksowej. Drugiej po Polskiej Grupie Górniczej, co warto podkreślić, największej firmy węglowej w Europie. To specjalistka od organizacji i zarządzania, wykładowczyni w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Do niedawna wiceprezeska najdynamiczniejszej w kraju Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz przewodnicząca rady nadzorczej wymienionej już PGG. Kompetentna w każdym calu.

Niestety premier i minister od aktywów państwowych tak już się rozpasali, że zapomnieli przed nominacją zapytać o zgodę reprezentatywne organizacje związkowe (ROZ): Solidarność, Związek Zawodowy Górników i ZZ Kadra. Właściciele pojęli swój błąd dopiero po protestach 1 lipca przed katowickim biurem poselskim premiera Morawieckiego i siedzibami kilku innych parlamentarzystów PiS. Protestujący zagrozili m.in. cofnięciem poparcia dla PiS, a co tym idzie, konsekwencjami przy najbliższych wyborach. Było już jednak za późno na posypywanie głów popiołem.

Ktoś, kto jest ponad właścicielami, podjął decyzję, a rada nadzorcza JSW ją skrupulatnie wykonała piątkowego 9 lipca, o odwołaniu pani prezes Piontek oraz dwóch wiceprezesów: Tomasza Dudy i Włodzimierza Hereźniaka. Sprawa tajemnicza, bo związki domagały się tylko głów Piontek i Dudy, uważając ich za nieudaczników. Inny wiceprezes, Jarosław Jędrysek, na wszelki wypadek sam zrezygnował z funkcji. Do czasu wyłonienia nowych władz spółki obowiązki prezesa JSW pełnić będzie prof. Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach. Artur Wojtków, wiceprezes ds. pracy i polityki społecznej, wybrany przez załogę (czytaj: reprezentatywne związki), będzie dodatkowo pełnił funkcję wiceprezesa ds. ekonomicznych.

Kiedy kilka miesięcy temu właściciele węglowej spółki decydowali o powołaniu na prezesa prof. Piontek, musieli wcześniej odwołać  dotychczasowego szefa Włodzimierza Hereźniaka. Hereźniak wziął 360 tys. zł odprawy, ale musiał szybko ją oddać, bo właściciele powołali go na zastępcę Piontek. Można założyć, że prof. Piontek zgarnie podobną kasę – w zamian nie będzie mogła przez jakiś czas zatrudnić się u konkurencji, czyli w amerykańskich i rosyjskich spółkach węglowych. Były wiceprezes Hereźniak dostanie teraz stosunkowo mniejszą odprawę.

Trzeba uczciwie przyznać, że część organizacji związkowych – w JSW jest ich 65 – wystąpiła do właściciela premiera Morawieckiego w obronie prezes Piontek. Niestety, nie posiadają one statusu związków reprezentatywnych. Ich argumenty nie przemówiły do szefa rządu. Bo kogo obchodzą takie fakty jak pierwsze od wielu lat spotkanie prezes Piontek ze wszystkimi związkami zawodowymi, a nie tylko tymi z ROZ. Albo wzrost za jej krótkiej kadencji ceny akcji giełdowej spółki o 8,5 proc. No kogo? Na początku lipca działacze ROZ jastrzębskiej spółki pokazali właścicielowi, gdzie mają nieuzgodnione z nimi nominacje na szefów JSW. Nieudacznicy musieli odejść. Na ich miejsce za zgodą właściciela i związkowców niechybnie przyjdą „udacznicy”. Jeszcze przed nominacją poznali swoje miejsce w węglowym szeregu.