W pandemii Polak potrafi więcej

… czyli nasz sprawozdawca donosi z gastronomicznego frontu walki z covid-19.

W piątek 15 stycznia w województwie śląskim otwarto całkiem sporo knajp. Nie, nie wpuszczano byle kogo, pierwszych lepszych z ulicy – zakaz to zakaz! Na przykład w katowickiej restauracji Bułkęs (ul. Wojewódzka – to informacja dla mundurowych spoza Katowic, gdyby ich ściągnięto do pomocy, bo miejscowi jakoś się nie sprawdzają) nie było ani jednego wygłodniałego przez pandemię gościa, tylko tłumnie zwalili się „testerzy smaku i jakości”.

Z kolei w Częstochowie w restauracji 68 trwają od piątku prace zespołu parlamentarnego, na które posłowie Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke zapraszają wszystkich sympatyków ich formacji, no i innych obywateli, którzy chcą się przysłuchiwać. Kiedy w 68 sanepid i policja zaczęły robić swoje, to właściciel połączył się z Braunem, a ten zdalnie poprosił mundurowych o opuszczenie lokalu i niezakłócanie sejmowych dyskusji. Oszołomieni, żeby nie powiedzieć ogłupieni funkcjonariusze pokornie (i z ulgą) się zmyli, ale rzeczniczka częstochowskiej policji powiedziała „Dziennikowi Zachodniemu”, że i tak przed wyjściem zrobili, co należało: spisali, pouczyli i przestrzegli przed konsekwencjami art. 54 kodeksu wykroczeń. Można mieć jedynie wątpliwości, czy na poselskich (parlamentarnych) spotkaniach należy serwować alkohol, ale nie będę się wtrącał do tajników sejmowej kuchni.

W Bułkęsie nie było tak łatwo… Tylko w piątek policja interweniowała trzykrotnie. Ale co taki granatowy ma zrobić, kiedy na sali i w długiej kolejce chętnych są sami testerzy smaku i jakości z umowami ustnymi lub na piśmie? O dzieło, rzecz jasna. Czyli pracownicy knajpy! No i co może zrobić policja? Przecież nie wyjmie pałek teleskopowych, nie puści gazu… To właściciele i testerzy są w prawie! Za to w kolejce oczekujących następnych testerów, tupiących nogami z zimna, po dłuższym czasie oczekiwania dało się słyszeć złorzeczenia na tych testujących w cieple. Ile można? Ponoć padła propozycja, aby badania jakości jedzenia i picia skrócić do godziny (czego miałaby pilnować policja), a testerów zatrudniać na dowód. Knajpa tylko dla mieszkańców Katowic.

W trzeciej wieczornej interwencji uczestniczyło kilka radiowozów, co zaprzecza złym językom, że stoją tylko na Żoliborzu. W tych dniach ulica Wojewódzka, choć w centrum miasta i blisko dworca, okazała się najbardziej bezpieczna ze wszystkich katowickich arterii. Co do tego ostatniego policyjnego razu, to trzeba przyznać z ręką na sercu, że mundurowi zachowali się w porządku: nikogo nie spisali, nikomu nie grozili, poprosili tylko o założenie maseczek i zachowanie odpowiedniej odległości w kolejce. Do środka już nie wchodzili. Brawo policja! – z uznaniem reagowali testerzy.

Na koniec właściciele restauracji dziękowali swoim czasowym pracownikom – wszem wobec, a także każdemu z osobna – za dobrze wykonaną pracę i zachęcali do kolejnego udziału w badaniach smaków i jakości. Dziękowali też za ścisłe stosowanie się do rygorów sanitarno-higienicznych wynikających z rozporządzenia Rady Ministrów z 21 grudnia 2020 r. Wszak podpisał je nie byle kto, tylko poseł naszej śląskiej ziemi – premier Mateusz Morawiecki. A któż inny niż on wie lepiej, że Polak potrafi.

Właściciele knajpy szczególnie dziękowali jeszcze za rozumne zachowanie odpowiednich odległości między stolikami i samymi testerami. Nie musieli chodzić z krawieckim centymetrem. Naród, jak trzeba, potrafi się zdyscyplinować. Gdyby takie rygory jak w Bułkęsie – tak sobie myślę – obowiązywały w salonach meblowych, w jakichś Castroramach czy na innych powierzchniach, gdzie ludzie cisną się na siebie jak, za przeproszeniem, na chama, często bez maseczek, a o dezynfekcji rąk nie wspominając – to w walce z koronawirusem bylibyśmy o krok do przodu.

PS Będę jednak oponował wobec niepoważnych sugestii, aby w całym kraju przy urządzeniach do dezynfekcji rąk stawiać policjanta, który swoją obecnością wymusi zabieg, a jak trzeba, to spisze i pogrozi. Nie da się bowiem wszystkiego opanować. Granatowych funkcjonariuszy mamy w kraju tylko trochę ponad 100 tys. Kto by wówczas pilnował porządku na Żoliborzu?