Dezubekizacja – do de?

Znajomy śląski polityk PiS – bywają też porządni ludzie po tej stronie mocy – wytłumaczył mi, na czym polega to całe zamieszanie związane z de-dezubekizacją.

Że rządzący chcą ustawę dezubekizacyjną złagodzić, że niby niekonstytucyjna… Z jakiej paki nagle chcą zwracać honory i pieniądze ludziom służącym z oddaniem Polsce po 1990 r., choć urodzonym – za przeproszeniem – w PRL? Z jakiej racji robią suwerenowi wodę z mózgu?

Sprawa jest prosta jak budowa cepa. Chodzi o wybory w Warszawie. Przepraszam, że wchodzę w stołeczną szkodę i tym samym mieszam się w nieswoje – wszak ze stolicą łączy mnie tylko praca i przynależne patriotycznie uczucie.

Jednak swoje powiedzieć muszę. Warszawa, jak wiadomo, nasączona jest byłymi funkcjonariuszami SB, UOP, WOP (Wojska Ochrony Pogranicza), WSI (Wojskowe Służby Informacyjne), WSW (Wojskowe Służby Wewnętrzne), ABW itd. – jak dobra wielkanocna baba rodzynkami. Mieszkania i meldunki przydzielano tu komu popadnie. Dzisiaj to całe tałatajstwo ma prawo głosu. Z rodzinami to niezła wyborcza siła. I wyobraźcie sobie, wyobraża sobie polityk PiS, że niejaki Jaki z Trzaskowskim idą w wyborach łeb w łeb. Każdy poszczególny głos jest na miarę zwycięstwa!

A tu do urny zbliża się niejedna peereolwska kanalia, dajmy na to gen. Gromosław Czempiński. Nie byłbym skłonny szastać takim określeniem na lewo i prawo, szczególnie na łamach, gdyby nie przetarł drogi Mały Klasyk – w Sejmie. Tu znowu dygresja – „mały klasyk” nie znaczy bynajmniej w tym przypadku nic obraźliwego, o nie! Był przecież Mały Rycerz, Mały Korsykanin – Mały Prezes jedynie uświetni ten szereg i to jest oczywista oczywistość.

Wróćmy więc do wyżej wspomnianej kanalii zmierzającej w stronę urny. Słusznie odebraliśmy jej (w imieniu suwerena) znaczną część emerytury. Bo nie można na jednej szali stawiać zasług dla USA, jak np. uratowanie kilku agentów CIA w Iraku czy darowanie Polsce kilkudziesięciu miliardów dolarów długów z tym czynem właśnie związanych, a na drugiej nasz honor ojczyźniany, nasze poczucie prawa i naszej sprawiedliwości… Temidzie ciut omsknęła się opaska i nagle odzyskała dar widzenia. Zda mi się nawet – nie, jestem niemal pewien – że puszcza do nas, popłuczyn drugiego sortu, perskie oko. Może przyszedł jej na myśl pewien prokurator ze stanu wojennego, który ze stanem tym walczył chytrze i z ukrycia, zdeterminowany do cna, niczym mickiewiczowski Almazor – być może nawet złożył pocałunek na ustach generała w ciemnych okularach, bo wiadomo, jak to wszystko się skończyło.

Sam prokurator skończył jednak inaczej, niż niesie pieśń – ma dobry humor, chodzi w laurowym wieńcu i para się dobrą zmianą, ze szczególnym uwzględnieniem prawa i sprawiedliwości. W zaciszu domowym sprawdza, w której todze jest mu bardziej do twarzy – obrońcy księży, którzy lubią małe dziewczynki, czy raczej oskarżyciela sędziów – pospolitych złodziei.

Niech tam… zemsta ponoć jest rozkoszą bogów, toteż im zostawiam tę ironię losu i wracam do urn. Liczy się wasz głos w słusznej sprawie – każdy głos!

Bo zupełnie niepoważnie traktuję insynuacje, że po odebraniu wam, w imieniu suwerena, niegodnych was emerytur, otrzymujecie z USA – i za pośrednictwem CIA – jakieś rekompensaty. Mówią na mieście, że mogą one sięgać tysięcy dolarów miesięcznie! Prawdziwy Polak i patriota nie wyciągnąłby ręki po te judaszowskie srebrniki. Ale wyszło szydło z worka – jak mówi jeden z byłych policyjnych generałów.

Wracam do urn, bo sprawa de-dezubekizacji rozstrzygnie się ostatecznie przy urnach wyborczych. Dotyczy ok. 40 tys. osób (razy rodziny), którym emerytury niebotyczne obcięto do 700–1700 zł. Z tego połowa – mieszka w Warszawie. Wasze nazwiska są znane. Nie ma też większych problemów, aby w urnach kartki wyborcze odkładały się w sposób prawidłowy, zgodnie z osobą i czasem głosowania. Teraz wszystko zależy od was, esbecy i inni uopowcy – na kogo postawicie krzyżyk. I zastanówcie się dobrze. W imieniu suwerena możecie dostać z powrotem prawie pół miliarda złotych ze słusznie zabranych emerytur. Albo nie dostać. Wybór należy do was.