Polsko-polska wojenka węglowa

Już nie rosyjski węgiel psuje nam rynek i dobre samopoczucie, to już nie import z USA, o którym najlepiej cicho sza – to nasz rodzimy surowiec z Kompanii Węglowej robi wszystkim wbrew.

Tak przynajmniej uważa Lubelski Węgiel Bogdanka, który zawiadomił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów o sprzedaży przez KW węgla energetycznego po cenach daleko odbiegających od rynkowych, ba – niższych od kosztów wydobycia gdzieś o 30–40 proc. Podobnie zareagował Katowicki Holding Węglowy.

Mało tego: Bogdanka grozi zawiadomieniem Brukseli, że zapowiadana pomoc państwa dla kopalń, które z KW trafią do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, uderzy w zdrowe węglowe organizmy. Chodzi o to, że w SRK kopalnie nie będą likwidowane – na co jest zgoda na pomoc publiczną – tylko naprawiane w celu sprzedaży. A Bruksela na to nie pozwala. Bogdanka uważa, że w takiej sytuacji te kopalnie (mające finansowe wsparcie państwa) będą mogły sprzedawać węgiel „po każdej cenie” – stąd tak ostra reakcja, bo dobrze zarządzany węglowy biznes traci sens.

Bogdanka jest solą w oku śląskiego górnictwa. W 2014 r. zwiększyła wydobycie o jeden milion ton (do 9,3 mln), co oznacza „zlikwidowanie”, a delikatniej mówiąc – wypchnięcie z rynku kopalni wielkości „Pokój” w Rudzie Śląskiej. W tym roku Bogdanka chce zwiększyć produkcję do grubo ponad 11 mln ton. A więc kolejne dwie średnie (lub jedna duża) kopalnie na Śląsku stracą rację bytu. Zresztą elektrownie na południu kraju kupują już lubelski węgiel.

Polsko-polska wojenka węglowa ma swoje przyczyny w milionowych zwałach węgla leżących na składowiskach kopalń należących ciągle jeszcze do KW. Pomijając to, że z dnia na dzień traci on swoją wartość, to dodatkowo ceny węgla lecą na łeb na szyję. Racje KW są takie, że nie da się pozbyć węglowych hałd (ciągle rosnących) na warunkach rynkowych – trzeba więc opychać go za każdą cenę.

KW na stosowanie cen dumpingowych musiała dostać zgodę, choćby cichą, swojego właściciela – skarbu państwa. Ale nasz państwowy skarb jest też właścicielem KHW, który wdraża program naprawczy oparty m.in. na przewidywanych cenach węgla. Te oferowane przez KW niszczą rynek i wszelkie założenia naprawcze stają się nieaktualne. No i mamy pat. KW chce zachować płynność finansową w sytuacji, kiedy banki zamknęły przed nią drzwi – więc kombinuje, jak dobrać się do gotówki. Możliwe jest to tylko przy sprzedaży węgla po cenach promocyjnych. Z kolei taka promocja pociągnie na dno katowicki holding.

Reakcja prywatnej Bogdanki, spółki giełdowej, jest zrozumiała – nie może być zgody na tego rodzaju pomoc dla bankrutującej państwowej firmy. KHW chce zacisnąć pasa, ale to nic nie da, jeżeli tani węgiel zrujnuje rynek. KW uważa, że węgiel ze zwałów tyle już stracił na pierwotnej wartości, że cena za niego ma jak najbardziej charakter rynkowy.

Państwowy właściciel na razie nie reaguje na kłopoty swoich węglowych spółek. Nie, przepraszam, na portalu wnp.pl jest wypowiedź wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego: Jeżeli ktoś myśli, że odwołując się do Brukseli, rozwiąże problemy krajowego rynku węgla, to tak naprawdę doleje oliwy do ognia.

Spostrzeżenie trafne, tylko co dalej?