Śląskie nowe huty
W Nowej Hucie, obchodzącej 60 – lecie, do dzisiaj słychać śląskie akcenty. A ile takich nowych hut, już z małych liter, powstało po wojnie na Śląsku? I co się z nimi dzieje?
Ze Śląska do Nowej Huty zaczęto ściągać fachowców dopiero wtedy, jak kombinat metalurgiczny wyłonił się z ziemi. Wcześniej (od połowy 1949 r.) potrzebne były ręce do łopat, cegieł i cementu. Do tego wystarczyła młodzież z wiosek z całej Polski. Najwięcej – spod strzech. Potem zaciąg śląski uruchamiał wielkie piece (w lipcu 1954 r.), stalownie, walcownie, koksownię – tysiące ludzi ze Śląska i Zagłębia związało się ze sztandarową inwestycją pierwszych lat PRL.
Tradycyjny Kraków do dzisiaj ma pretensje za lokalizację kombinatu 10 km od Rynku Głównego. Uważa też, że powstające od podstaw nowe socjalistyczne miasto miało zmarginalizować rangę Krakowa, który nie wykazywał entuzjazmu wobec planów budowy komunizmu w Polsce. Nie udało się! To wiemy. Nowa Huta pod Krakowem od początku miała wymiar polityczny, społeczny i gospodarczy. Można dyskutować, który z nich był najważniejszy? Przed wojną podobnymi kategoriami (choć z mniejszą dozą polityki) mierzono budowę Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego.
A tak na marginesie – Polska, tuż po wojnie, planowała budowę dużej huty stali pod Gliwicami, w sąsiedztwie kanału, na terenach gdzie dzisiaj jest Opel. Kanał był ważny, bo szwedzka ruda miała płynąć do huty Odrą, wówczas znakomicie żeglowną. Tak by się stało, gdybyśmy się znaleźli w objęciach „planu Marshalla”. Wpadliśmy w objęcia Stalina – do dzisiaj pokutuje przekonanie, choć ja ma wątpliwości, że to on osobiście zdecydował o lokalizacji kombinatu metalurgicznego pod Krakowem.
Ale wróćmy na własne podwórko. Czy za PRL powstało na Śląsku coś, co można byłoby porównać do projektu takiego, jak Nowa Huta? Może Nowe Tychy, chyba najbliższe (socrealizm) architektonicznie krakowskiej dzielnicy? Może blokowiska Żor i Jastrzębia budowane dla potrzeb nowych kopalń? Może Huta Katowice z osiedlami, jak nowe miasta, w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu? Można jeszcze wymienić kilka sztandarowych dla PRL inwestycji na Śląsku, które skutkowały budową w pobliżu wielkich osiedli, prawie miast.
– Ale żadne od początku do końca nie miało takich założeń ideologicznych, jak Nowa Huta – mówi prof. Jacek Wódz z Uniwersytetu Śląskiego. Na szczęście projekty budowy wielkiego przemysłu i miasta „przeciw komuś” zaczęły się i skończyły na Nowej Hucie i Krakowie.
W tamtych realiach koncepcję samodzielnego miasta szybko zmieniono na pomysł (w 1951 r.) włączenia Nowej Huty do Krakowa. Początkowo wyglądało to tak, jak wpuszczenia lisa do kurnika. Nowa Huta dominowała we władzach partyjnych i administracyjnych Krakowa i województwa, ale w miarę upływu lat zaczęła przechodzić na krakowską stronę mocy. Najpierw w Kombinacie Metalurgicznym im. Lenina była największa organizacja PZPR w kraju – potem w hucie pod tym samym patronem była największa organizacja Solidarności w Polsce. – W wielu śląskich socjalistycznych inwestycjach można doszukać pewnych podobieństw do politycznych i społecznych koncepcji Nowej Huty, ale nie da się przy żadnej postawić znaku równości – ocenia Wódz.
Choćby sprawa wiary. Nowa Huta pomyślana została jako „miasto bez Boga”, bez kościołów niepotrzebnych nowemu socjalistycznemu człowiekowi. – To był najgłupszy pomysł na jaki władza ludowa wpadła – mówi Wódz. – Najpierw przesiedlała ludność z najbiedniejszych wiosek, o tradycyjnym wyobrażeniu katolicyzmu, a potem zaczęła odmawiać im kościołów. Nowohuckie gumioki, wsioki i wieśnioki (jak ich nazywał stary Kraków) stoczyły w latach 60. i 70. wielki i wygrany bój z władzą o kościół zakończony budową słynnej „Arki Pana” (Kościół Matki Bożej Królowej Polski).
Na wielkich budowach socjalizmu na Ślasku takich problemów już nie było. Z okien bloków i hoteli robotniczych można było dostrzec wieże kościołów. No, może poza blokowiskami Jastrzębia, gdzie też początkowo lansowano filozofię nowego miasta bez kościołów. Ale kiedy w latach 70. kilkudziesięciu jastrzębskich górników przyjechało do Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach z prośbą o zgodę na budowę kościoła, i z groźba, że jeżeli jej nie będzie, to nazajutrz zjawią się w sile kilku tysięcy pod sąsiednim gmachem KW PZPR – to decyzja zapadła od ręki. Potem już nie było większych problemów z budową kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Tego – Na Górce.
Do Nowej Huty przyjeżdżali ludzie, którzy uważali, że wanna jest dobrym miejscem na hodowlę świniaka – na Śląsku już tacy się nie pojawiali. Integracja nowych ze starymi na Śląsku i w Zagłębiu przebiegała zupełnie inaczej niż między Krakowem i Nową Hutą. Powiedziałbym: ze zrozumieniem wobec wyborów i życiowych losów innych ludzi, na które tubylcy nie mają wpływu. Przyjaźniej. A stary Kraków poszedł początkowo z nowymi na noże. I odwrotnie.
Nigdzie też na Śląsku nie było aż tak wielkiego uzależnienia funkcjonowania miasta, osiedla, czy nawet dzielnicy – od stojących w pobliżu kopalń, hut i elektrowni. Kiedy w 1989 r. przecięta została pępowina łącząca Nową Hutę z Kombinatem im. Lenina, to ta ponad 300 – tysięczna (wówczas) dzielnica Krakowa znalazła się na równi pochyłej i dalej się stacza. W realiach Śląska, tam gdzie padły kopalnie i inne wielkie firmy, też było biednie po stracie żywiciela, ale wydaje mi się, że śląskie nowe huty szybko znalazły pomysły na nowe życie.
Może dlatego, że skala eksperymentu z Nową Hutą była przeogromna. Dobrze, że nigdzie więcej się nie powtórzyła.
***
PS. Przepraszam za zwłokę, niebawem odniosę się do węgla i innych spraw. Serdeczności dla wszystkich.
Komentarze
Szanowny gospodarzu w jakich kategoriach chciałbyś, aby Twoi interlokutorzy zabrali głos w podniesionym przez Ciebie wątku ? Bo tezy nie łapie… Jeżeli chciałeś przez to pokazać, że nie tylko Śląsk miał przerąbane za rządu komunistów to się zgodzę, tak było ba nawet wysunę śmiałą tezę, że w porównaniu z innymi regionami kraju na Śląsku było więcej marchewki… pozdrawiam 🙂
Panie Redaktorze! Przepraszam, że tak późno odpowiadam, jestem trochę w rozjazdach.
Dziękuję za propozycję. Na razie nie mogę jednak z niej skorzystać. Przede wszystkim dlatego, że sam próbuję dojść do prawdy w kilku istotnych sprawach rodzinnych. Wersje wydarzeń są rozbieżne, a żyjących i pamiętających te fakty świadków coraz mniej. Niektóre ‚prawdy rodzinne’ znam w wersji uproszczonej (odpowiadającej możliwościom recepcji małego dziecka, czyli usłyszanych przeze mnie kilka lat temu), o innych sprawach różni krewni opowiadają nieraz bardzo różne historie. Jest niewiele rodzinnych dokumentów, które mogą je potwierdzić albo zanegować. Do dziś nie wiem na przykład, czy brat dziadka był w Armii Czerwonej czy tylko w niewoli radzieckiej. Tutaj na pewne uproszczenie mogłem sobie pozwolić, poza luźną dyskusją forumową już nie. Dziadek nie żyje, jego brat też nie – trzeba zajść do doświadczonych krewnych i porozmawiać, na to jednak nie zawsze jest czas i nie zawsze wszyscy chcą mówić. Trochę to rozumiem – sam wiem, że nie o wszystkich sprawach chcę pisać na forum; tak jak mnie trudno pisać, innym trudno o nich rozmawiać. Jestem jednak dobrej myśli.
Sam pomysł jest moim zdaniem bardzo cenny i będę o nim intensywnie myślał… Rzeczywiście losy „Ślązaków” zasługują na przedstawienie (piszę w cudzysłowie, tak żeby uwzględnić wszystkie śląskie ‚oboczności’).
Kilka miesięcy temu było głośno o powstającym w Rudzie Śląskiej Instytucie Karskiego, który ma się zajmować sprawami dialogu i tolerancji. Przy tej okazji właśnie wiele razy pojawiały się stwierdzenia, że niewiele jest miejsc w Polsce, a nawet szerzej, gdzie losy ludzi są podobnie zagmatwane. Coś w tym jest. Myślę, że jeśli Śląsk zyska taką samoświadomość, to będzie to ważny punkt odniesienia dla żyjących tutaj ludzi i ważny element tożsamości regionu. Na razie jednak nie są to rzeczy oczywiste i stąd potrafiący nieprzyjemnie zaskoczyć szowinizm.
Jeśli już dojdę do względnego ładu (nie wierzę, że kiedyś będę znał pewny historycznie całokształt) z kilkoma poplątanymi wątkami w mojej rodzinie na pewno się odezwę!
Przepraszam, że wyprodukowałem taki długi post zupełnie nie w temacie, za to znowu o historii. Następnym razem postaram się już pisać przepisowo.
Pozdrawiam! 🙂
Nowa Huta to zupełnie inny temat. Porównywanie ze Śląskiem regionu który wywodził się z niezwykle sponiewieranej przez zaborcę jak też przez II – RP Galicji jest nieco chybione.Społeczność Śląska kształtowała się z rozwojem przemysłu bardziej lub mniej nowoczesnego,przez kilka pokoleń, a społeczność nowohucka uczyniła to praktycznie w jednym pokoleniu.Pytam czy ktoś widział i może to udowodnić, hodowane w wannie świnki?
Znowu temat zeby oplywac PRL. Gdyby teraz planowano inwestycje jak Nowa Huta na pewno nie zrobiono by to w ten sam sposob. Bledy mniejsze lub wieksze popelniaja wszyscy, nawet na ukochanym zachodzie.
Obecnie nic sie nie planuje ani nie buduje. W ostatnich 20 latach nie bylo nawet jednej inwestycji o ktorej warto wspomniec. Poza budowa kosciolow, szatanskich symboli zniewolnienia umyslowego. Jaka jest ich kontrybucja do PKB ?
Solidaruchy nie potrafia nawet prowadzic zakladow wybudowanych w PRL. Upadaja huty, kopalnie, stocznie …. Solidaruchy nie potrafia nawet dobrze sprzedac, bez kretactwa, korupcji i zlodziejstwa. Jezeli w spolkach kontrolowanych przez solidaruchow jest taki burdel jak w TVP to katastrofa jest nie do unikniecia.
Dlaczego jest tak trudna zajac sie obecna sytuacja przez dziennikarska profesje. Czyzby nie czuli sie wystarczajaco wolni?
Howa Huta byla sukcesem, pobobnie jak mnostwo innych PRL owskich inwestycji. Huta Katowice, Port Polnocny…. i nie zapomnijmy 1000 szkol na tysiac lecie. Nawet w latach 80, latach zwiazkowej anarchii wybudowano elektrownie Belchatow.
Brak inwestycji w ostatnim 20 leciu uderzy w przyszle pokolenia.
brak inwestycji i własnych naukowych badań, święta prawda doprowadziło do jeszcze gorszego zacofania i poddaństwa. Powiedział jeden z nawiedzonych premierów; po co nam badania kupimy sobie technologie na zachodzie. No to kupujmy.
Wszystko ok, ale akapit o tym, że śląskie osiedla lepiej poradziły sobie z upadkiem przemysłu jest – moim zdaniem – przesadzony. Tak się składa, że mieszkałem w Nowej Hucie, teraz mieszkam w Chorzowie i sporo czasu spędzam w tzw. dzielnicach nędzy, zwłaszcza Bytomia, mam więc porównanie. O ile w Nowej Hucie coś się jednak dzieje, to np. w Bobrku czy na Rozbarku jest kompletny zastój. Bezrobocie, brak aktywności, wczesne emerytury pobierane przez b. górników powodują, że dzielnice te osuwają się w depresję, podczas gdy Nowa Huta powoli się podnosi z upadku. Nawet przestępczość, być może wyższa w Hucie niż w biednych śląskich dzielnicach, jest przejawem aktywności. Na Bobrku nawet mordy nikomu obić się nie chce…
Podobno na osiedlu A w Tychach też pierwsi lokatorzy przyjechali z całym swoim inwentarzem i w pierwszych dniach zamieszkania trzymali kurki na nowych parkietach gdyż jak wiadomo nowe mieszkania były wyposażone w piękne parkiety.
Legendą jest lub prawdą, że na osiedlu A w Tychach zwierzęta umieszczane nad drzwiami wejściowymi były nie po to by ozdobić wejścia, a służyły tym mieszakńcą którzy nie potrafili czytać i pisać. Poprostu nie mówili mieszkam pod jednynką, a mieszkam pod koziołkiem. Legenda to czy prawda?
@Michał, wysoka przestępczość w NH to stereotyp, którego nie potwierdzają policyjne statystyki. wręcz przeciwnie, to jedna z bezpieczniejszych dzielnic Krakowa i rzeczywiście szybko podnosząca sie z upadku. „antynowohucki sentyment” także wydaje się być w zaniku. tym bardziej, że to świetnie zaplanowana i „zielona” dzielnica i po prostu wygodnie się tam mieszka.
co do „śląskiego zaciągu”, to nie jestem na tyle poinformowany, aby wątpić w słowa Autora. niemniej, przypomnę, że Akademia Górnicza (potem AGH) została powołana w 1919 r. m.in. dla obsługi „polskiego Śląska”. w 1945 r. była to jedyna uczelnia techniczna „na chodzie”. co więcej, kadrowo przyczyniła się do powstania uczelni politechnicznych w całym kraju.
tak że pozostając w szacunku dla Śląska, trzeba stwierdzić, że wiedza ekspercka była również na miejscu…
Huta Katowice akurat nie lezy na Slasku.
warto sie o to spytac miejscowych.
taka Nowa Huta na Slasku to to jest trojmiasto Legnica-Lubin-Polkowice i cale Zaglebie Miedzi.
W końcówce XIX GOP był jednym z światowych liderów nowoczesnej produkcji przemysłowej ( 40% światowej produkcji cynku 67 kopalń węgla, 15 kopalń rudnych37 wielkich pieców, 25 odlewni ,12 stalowni, 12 hut cynku itd). Efektem I wojny światowej było rozdzielenie tkanki przemysłowej pomiędzy dwa państwa i związany z tym (oraz późniejszym kryzysem) znaczny spadek produkcji przemysłowej. Efektem II wojny była ucieczka kadry technicznej na zachód, oraz wywóz licznych linii technologicznych na wschód. Po początkowym powojennym okresie rozwoju produkcji (głównie zbrojeniowej) nastąpiła totalna dekapitalizacja i śmierć techniczna śląskiego przemysłu.
Bobrek, Rozbark i wiele innych miejsc poza istnieniem w przeszłości dużego zakładu przemysłowego nie mają nic wspólnego z Nową Hutą. Wspólnie z Bytomiem (perłą secesji) przeżywały lata prosperity, wspólnie też umierają.
W latach 80-tych we Wroclawiu (na Sepolnie) hodowano swinie na dzialkach. Temat ten byl wowczas poruszany w lokalnych mediach. Komus ewidentnie zabraklo komunistycznych kartek na mieso.Co sie tyczy inwestycji w Polsce niepodleglej (od 89). Sa one szacowane na jakies 200 miliardow dolarow (direct investments). Inwestuje sie w przemysl wyrafinowany (hi-tech) gdzie prym wiedzie elektronika (Toshiba, Sony) i komputery (o transferze zakladow DELL z Irlandii do Lodzi wie cala Europa za wyjatkiem bylych czlonkow PZPR wypowiadajacych sie na tym forum). Ogromne naklady przeznaczono rowniez na przemysl samochodowy.Polska jest po Slowacji najwiekszym producentem samochodow w regionie. Inwestuje sie rowniez w nauke. Liczba studentow w dzisiejszej Polsce jest kilkakrotnie wieksza niz za komuny. Rosna zarobki. Moc nabywcza pracownika w obecnej Polsce jest przynajmniej 5 razy wyzsza niz w 89 roku. No i mozna cos kupic za te pieniadze.
Artur pisze: 2009-07-09 o godz. 17:06
„Swinie hodowano na dzialkach w latach 80”, to bylo wynikiem zwiazkowej anarchi. „Inwestycje w Polsce niepodleglej od 89”. Szanowny blogowiczu, nie ma Polski niepodleglej. 15 listopada 1989 Lech Walesa zadeklarowal wasalstwo w Kongresie USA, ku zdziwieniu obecnych. (ogladalem osobiscie). Obecnie decyzje o Polsce podejmowane sa w Brukseli, Washingtonie, Watykanie, w Nato i przez obcy kapital. Nigdy w przeszlosci nie bylismy tak zalezni.
Zgadzam sie o prywatne inwestycje. Duzo obcych firm przyszlo do Polski otworzyc przedstawicielstwa. To jest pozytywne. Sa na to dwa powody, tania sila robocza i rynek zbytu.
„Szkolnictwo”, niedawno w gazetach opisano wyniki matur, tylko 30% potrzeba zeby zaliczyc (jak w krajach trzeciego swiata) i 20% nie zdaje.
Odnosnie studentow wyzszych uczelni, spotykam ich regularnie za granica szukajacych pracy.
„Najwieksi producenci samochodow w rejonie po Slowacji”. Nieprawda, Rosja jest najwiekszym producentem samochodow (w rejonie). Tania sila robocza jest nasza atrakcja. Czy istnieje polski samochod? Podobnie z Dell, przeniesli sie do Polski z powodu taniej sily roboczej.
Przecietny zarobek w Polsce jest 2900 zl na miesiac. Za to nie mozna wynajac nawet kawalerki w wiekszym miescie. Emerytura wysokosci 800 zl miesiecznie (jest to ‚wysoka’ emerytura) wystarcza tylko na zaplacenie czynszu za mieszkanie kwaterunkowe. W styczniu tego roku mala dziewczynka zmarla z glodu w Gdyni.
Kupno mieszkan jest poza zasiegiem przecietnego Polaka, w Warszawie 10 000 zl za metr kwadratowy!!! To jest 350 przecietnych pensji lub 28 lat splat pomijajac oprocentowanie za 100 metrowe mieszkanie.
„Moc nabywcza pracownika 5 razy wieksza”, nie jestem tego pewien. Jak jest to mierzone. Dzisiejszy dollar to zaledwie 25% dolara z 89 roku. A o ile wzrosly koszty zycia? O tym nie nalezy zapominac.
Zgoda jest na co wydawac pieniadze, ale szanowny blogowiczu rozejrzyj sie. W przecietnym sklepie elektronicznym 95% produktow pochodzi z importu, w supermarketach co najmniej 50% to import. Sa konsekwencje z tego powodu. I jescze jedno dlug kraju 180 miliardow dolarow i rosnie.
Nigdy nie bylem w PZPR ani zadnej innej organizacji o charakterze politycznym.
Wracajac do Nowej Huty. Inwestycje tego rodzaju jak huty i elektrownie sa przewidywane na 40 lat. 60 rocznica istnienia Nowej Huty jest wielkim sukcesem ekipy projektowej, wykonawcow i uzytkownikow.
W ostatnich 20 latach nie bylo zadnej inwestycji z skarbu panstwa !
Sorki za bycie trollem, ale co do „W ostatnich 20 latach nie bylo zadnej inwestycji z skarbu panstwa !” To dobrze, I Jastrzebie sie wyludnia nawet. Jakis postep jest!!!
Tak się składa, że mieszkam w Tychach, „Nowych Tychach” jak autor napisał. Niestety jestem za młody żeby pamiętać jak wyglądały Tychy do lat 50tych poprzedniego wieku, czyli do czasu zanim powstało w Tychach pierwsze osiedle – A. Wyobrażenie o „Starych Tychach” znam tylko z opowiadań mojej rodziny, ew. starych fotografii oraz tego co sam mogę oglądać na obrzeżach miasta.
A propos opowieści o świniach w wannach nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć. Ale wiem jedno – w czasie budowy „Nowych Tychów” na pewno nie było wesoło. Do tzw. miasteczka barakowego pościągano ludzi z całej Polski. Byli to ludzie różni ale wśród nich nie brakowało bandytów i pospolitych zbirów (wówczas okolice miasteczka barakowego to było jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Śląsku a może i w kraju). Nie mówiąc już o takich którzy pałali czystą nienawiścią do miejscowych wyzywając ich od krzyżaków, prusaków itd. Świat się wtedy mieszkańcom „Starych Tychów” wywrócił lekko do góry nogami.
Do dzisiaj osiedle A w Tychach ma opinie najgorszego, z patologiami itd. Choć z tego co sam już zdążyłem zauważyć zaczyna się zmieniać. Mam wrażenie, że kiedyś było gorzej. Urbanistycznie osiedle A podoba mi się tak samo jak Nowa Huta. Place, zieleń, sensowne uliczki i chodniki i niska zabudowa. I z tego co słyszałem od moich kolegów z Karkowa zaczyna się zmieniać podobnie jak NH. Młodzi ludzie zakładający rodziny, chcący coś osiągnąć zmieniają obraz tego osiedla, Nowych Tychów na lepsze.
Mój opis jest oczywiście subiektywny, znany mi z opowieści i z tego sam zaobserwowałem.
Na szczęście Tychy przez ostatnie 20 lat mocno się zmieniły. Zniknęła etykietka „miasta sypialni”. Pojawiło się sporo nowych zakładów pracy (KSSE), uczelnie wyższe, sklepy, nove kino, knajpy itd. Brakuje mi jeszcze nocnej komunikacji. Niestety jak zawsze istnieje druga storna medalu. Zniknęło wiele przybytków, które lata swej świetności miały w okresie międzywojennym i po II WŚ.
Mimo to lubię Tychy za to jakie są obecnie i to jak się transformują. Z ludzi którzy zjechali się z całego kraju i „tubylców” powstało społeczeństwo, jedność mieszkańców miasta Tychy. Oczywiście dalej istnieją jakieś niesnaski ale czas leczy rany i już nie długo nie będziemy pamiętać o krzywdach tylko myśleć razem o dniu dzisiejszym i o przyszłości.
Jeżeli cały czas będziemy grzebać w przeszłości i gdybać co, jak, kiedy, po co, kto jest temu winien to niczego nie osiągniemy. Nie twierdze, że mamy się odciąć od przeszłości i zapomnieć. Chciałbym tylko żeby skończyło się w końcu wieczne wyciągnie brudów gościa A na gościa B bo krzywo na niego spojrzał. W ciągu 20 lat państwo nie poradziło sobie z lustracją itd. to nie poradzi sobie już nigdy. Zacznijmy w końcu myśleć do przodu a nie patrzeć wstecz.
Wątek przydługi i może z dziwnym rozwinięciem ale właśnie to chciałem przekazać.
Pozdrawiam Wszystkich
Kuba to co napisałeś jest bardzo fajne.Takie podejście do terażniejszości budzi nadzieję na przyszłość Pozdrawiam trzymaj tak dalej
@ Warszawiak:
>>nie ma Polski niepodleglej
A ze tak zapytam kiedy byla? W 20 leciu miedzywojennym? Nie jestem zwolennikiem deklarowania wasalstwa wzgledem kogokolwiek, bo to sie nie oplaca, ale narzekanie ze „Obecnie decyzje o Polsce podejmowane sa w Brukseli, Washingtonie, Watykanie, w Nato i przez obcy kapital.” jest bezproduktywne. Jakie to decyzje zostaly podjete ktore Polsce tak uwlaczaja? Problem polega na tym ze zachod ma lepsza lub gorsza ale jednak dzialajaca koncepcje rozwoju i rozwiazywania problemow a Polska w ostatnim polwieczu nie wyszla nigdy poza plany 5 letnie i „srednioterminowe prognozy” wiec raczej nalezy zaadaptowac model zachodni do naszych potrzeb (zwlaszcza ze nikt nie zmusza do wzorowania sie na Niemcach – mozna na Szwecji lub Finlandii ale to trudniejsze) niz wymyslac kolo od poczatku.
>>Nieprawda, Rosja jest najwiekszym producentem samochodow (w rejonie). Tania sila robocza jest nasza atrakcja. Czy istnieje polski samochod?
Rosja nie jest w EU wiec nie jest w „regionie”. A co do pytania o samochod to czy istnieje samochod Niemiecki, Wloski, Amerykanski, Japonski? 80% samochodow na swiecie ma ABS firmy Bosch. Stylistyka wiekszosci samochodow (Japonskich i Koreanskich tez) jest produktem wloskich biur projektowych, czesci sa produkowane w roznych krajach a montaz koncowy odbywa sie w innych. Wagowo 80% samochodow produkowanych w Polsce jest polskich ale mowienie o „narodowosci” samochodu jest archaizmem bo jakiej narodowosci jest Peguot 107 i Toyota Aygo zjezdzajace z czeskiej linii produkcyjnej z polska skrzynia biegow, silnikiem bodajze francuskim (ten sam silnik w obu) i okabolowaniem chwilowo nadal polskim ale od przyszlego roku rumunskim? Prosze zauwazyc ze nie wchodze tu w szczegoly takie jak ABS, Airbag, Projekt etc.
>>Moc nabywcza pracownika 5 razy wieksza”, nie jestem tego pewien.
W koncowce komunizmu (1988) srednia placa (moi rodzice z reguly zarabiali cos okolo sredniej) wynosila USD 15 teraz wg danych zamieszczonych powyzej ponad USD 900 czyli 60 razy wiecej – jezeli dolar jest wart 25% tego co byl wart wtedy to sila nabywcza bylaby 15 razy wieksza.
I mozna by tak dalej.
zorro pisze: 2009-07-13 o godz. 15:05
Tak zorro i ‚mozna by tak dalej’. 70% polakow zyje w biedzie.
W 1988 zlotowka nie byla wymienialna na zachodzie, byl bojkot zlotowki.
@ warszwiak,
Chodzilo mi o to ze mozna by tak dalej zbijac twoje argumentry.
W 1988 roku nikt zlotowki nie chcial bo Polska w 1980 roku przestala splacac kredyty (to sie technicznie nazywa bankructwo) i zaczela je splacac dopiero w 1994 roku (moge sie mylic o rok lub dwa).
Nie mozna miec zachodowi za zle ze nie chcial zlotowki jezeli nie mogl za nia nic kupic – do momentu przywrocenia wymienialnosci byl to pieniadz praktycznie bez wartosci.
A te 70% biedy jak policzyles? Ciekawi mnie metodyka – czy jest to liczba osob zarabiajacych ponizej 70% sredniej krajowej (taka jest miedzynarodowa definicja).
wychodząc z całkowicie fikcyjnych danych dochodzi się w obliczeniach do fikcyjnych wyników. Porównywanie wskażników rodem z PRL-u do obecnych jest udawadnianiem ,że waga muchy równa jest wadze słonia.
Ciekawe, że wśród komentatorów każdego bloga zawsze musi się znaleźć ktoś taki jak warszawiak. Chyba w salonie24 znalazłby lepszą publiczność dla swojej mantry: „Polska nie jest niepodległa” „to wasal Brukseli” „coraz większa nędza społeczeństwa” – jakbym słyszała combo Leppera z Giertychem, z podkładem muzycznym Rydzyka… I to Twoje biadanie że nie było inwestycji ze skarbu państwa: no i dobrze! Skarb Państwa nie jest od tego, aby prowadzić działalność gospodarczą!
Tak naprawdę, warszawiaku, wszyscy malkontenci powinni iść na kolanach do Częstochowy w podziękowaniu za bezprecedensowe historycznie 20-letnie pasmo sukcesów ukochanej Ojczyzny!
Weź sobie do serca albo lepiej do głowy to co pisze zorro, wypij ziółka na uspokojenie i pomyśl, że jesteś szczęściarzem, bo Polakiem….
zorro pisze: 2009-07-14 o godz. 14:27
„W 1988 roku nikt zlotowki nie chcial bo Polska w 1980 roku przestala splacac kredyty (to sie technicznie nazywa bankructwo) i zaczela je splacac dopiero w 1994 roku”
Na jakiej wiec podstawie podales ze w 1988 przecietny zarobek w Polsce byl $15 ?.
Nie kpij z biedy, jezeli nie jestes nia dotniety to dobrze, inni sa. Z 27 krajow UE Polacy sa najbiedniejsi obok bulgarow i rumunow. Jest duzo informacjii na ten temat. Byly rowniez komentarze w Polityce.
norymberga pisze: 2009-07-15 o godz. 11:42
„Skarb Państwa nie jest od tego, aby prowadzić działalność gospodarczą!”
Skarb panswta ma wazna role w gospodarce kraju. Wiekszosc miejesc pracy w Polsce 70-80% znajduje sie pod kontrola skarbu panstwa.
Widac ze jestes zaszczuty zachodnia propaganda sukcesu.
Dla twej informacji jestem racjonalista. Religijne brednie mnie nie interesuja.
warszawiak, Popieram Twoje argumenty. Byłem zawsze w pobliżu Nowej Huty. Kilka czynów społecznych i częste wizyty we wspaniałym Teatrze Ludowym Skuszanki. Akcenty ideologiczne zawsze były na drugim miejscu. Ogrom przedsięwzięcia i osobiste kariery zawodowe tysięcy ludzi przeważały. Kraków był zawsze blisko a teraz organizmy stał się integralną częścią pod każdym względem. Masz racje twierdząc, że w „niepodległym” XX leciu solidarnościowym nie zbudowano w Polsce nic. Z Polski uczyniono kolonię obcego kapitału pompowaną ze wszystkich dóbr. Pompuje się z pomocą wielu naszych mężów stanu typu Balcerowicza lub Lewandowskiego a tzw przywódcy nie skalali się nigdy własna pracą. Są leniwi, ograniczeni i bez wyobraźni. Doświadczenie zdobywali w rozróbach i intrygach partyjnych.Stąd kraj nie ma żadnej wizji przyszłości i nikt na ten temat nie dyskutuje. Nieszczęściem tego kraju był fakt, że Jaruzelski przekazał władzę w ręce najgorszego, zdegenerowanego elementu na czele z Wałęsą lub Mazowieckim. To była katastrofa na dziesięciolecia, o ile nie na zawsze. Wstrętną rolę w tym upadku odgrywa Kościół, bogacąc się jak nigdy i jak nigdy ogłupiając naród.
Jak pan się nie wstydzi pisać takich bzdur.”Ciemny lud to kupi”Wygląda jakby był pan dziennikarzem 3 Rzeczpospolitej
Panie redaktorze mam olbrzymią prośbe do Pana,nigdzie nie mogę znaleśc odpowiedzi na temat siły nabywczej złotówki w latach 1987-88,na Słąsku w Zabrzu.Pomogłoby mi gdybym miała np.takie oto dane :ile kosztował w latach 1987-88 np.1m2powierzchni mieszkalne,ewentualnie mieszkanie np.2 pokojowe.Dane potrzebne mi są w związku z waloryzacją renty wyrównawczej (po wypadku w kopalni)mojego taty.Dziekuję bez względu na to czy sie znajda te dane .Pozdrawiam serdecznie.