Śląskie bastiony i zagrody
Znowu coś kapnęło z ostatniego spisu ludności (2011 r.) – GUS podał, jak rozłożyły się deklaracje dotyczące narodowości śląskiej z podziałem na powiaty. Mamy więc swoistą zawartość Śląska w Śląsku.Wychodzi na to, że gdyby kryterium było jednolite, a Ślązacy ustawowo uznani byliby jako (przynajmniej) mniejszość etniczna, jeśli też uznany byłby język – to na terenach zamieszkałych przez ponad 1,5 mln ludności dałoby się wprowadzić dwujęzyczne nazewnictwo. Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym przyzwala na takie rozwiązanie w gminach, w których mniejszość to co najmniej 20 proc. mieszkańców.
Przypomnę, że w skali całego kraju spis wyłonił taki narodowościowy pejzaż śląskości: Ślązakami – w różnych konfiguracjach – poczuło się ok. 847 tys. polskich obywateli (z których ponad 36 tys. żyje poza Śląskiem i Opolszczyzną). Z tej liczby: 436 tys. osób wymieniło narodowość śląską na pierwszym miejscu – w tym 362 tys. jako jedyną! – a 411 tys. na drugim, po polskiej. I tak objawiła się, jak dotąd nie uznawana, mniejszość. Etniczna czy narodowościowa?
Niewiadomą w owym spisie był dotychczas rozkład śląskich sił w mateczniku. Tymczasem niespodzianek chyba brak – patrz tabela poniżej. Wiadomo, że bastionem jest nadal powiat rybnicki, gdzie do śląskości przyznało się 41,5 % ankietowanych, co dało 31,5 tys. deklaracji narodowości śląskiej. W powiecie mikołowskim – 40,5 % i ponad 38,1 tys. deklaracji. W samym Rybniku – 27 % i 39,3 tys. deklaracji. Zdumiewające jest więc to, że na tych terenach słaby wynik w wyborach uzupełniających do Senatu odnotował Ruch Autonomii Śląska, a Rybnik i okolice, to przecież matecznik autonomistów. Być może nie wszystkim Ślązakom z Rybnika i okolicy po drodze z autonomistami.
W liczbach bezwzględnych najwięcej Ślązaków mieszka w Katowicach – 24,4% i blisko 79 tys. deklaracji; i w Rudzie Śląskiej 35,8% – 51 tys. W innych dużych śląskich miastach wygląda to tak: Chorzów 38 tys. (34%), Siemianowice Śl. 21 tys. (30%), Mysłowice 20 tys. (26,5%). Bytom – 18%, Tychy – 16,5% Zabrze – blisko 15%, Jastrzębie – Zdrój – 10%, Gliwice – niespełna 10%, Bielsko – Biała – 0,8 proc.
Poza Śląskiem najwięcej deklaracji narodowościowych złożono w Warszawie – ponad 3 tys., a w Krakowie i Wrocławiu – po ponad 2 tys. Ciekawe są dane z powiatu cieszyńskiego, a więc z części historycznego Śląska Cieszyńskiego: 5,5% – i niespełna 10 tys. śląskich deklaracji! Dlatego ciekawe, że przyszła śląska autonomia miałaby i Cieszyn uszczęśliwić.
GUS po raz kolej sypnął liczbami, które pokazują śląskie bastiony i skromne zagrody. W żadnym powiecie mniejszość śląska, za jaką sporo Ślązaków chce się uważać – nie jest większością. Pewnie będzie to komentowane tak, że nadal sporo mieszkańców woj. śląskiego boi się przyznawać do śląskości. Albo, że tak już zobojętnieli na destrukcyjną wobec nich politykę państwa polskiego, że machnęli ręką i w żadne pozytywne zmiany nie wierzą. Albo, że są zwyczajnie dupowaci.
Powiem szczerze – w dupowatość Ślązaków nie wierzę, stykam się z nimi na co dzień. Czy zresztą dwaj słynni śląscy wodzowie toczyliby boje o względy i głosy ludu nieszczególnie rozgarniętego? Myślę raczej, że znakomita część mieszkańców Śląska, ta z dziada pradziada i nie tylko – pieczołowicie przechowuje swoją śląskość w sercu. W czasie, który uważają za odpowiedni – wyciągają ją na światło dzienne i pokazują z dumą całemu światu. Wiedzą dobrze, że są to wartości bezcenne, korzenie, Heimat. Nie boją się o swoje miejsce w Polsce i w Europie – patrzą dalej.
Grafika z rozkładem śląskości pokazuje miejsca, w których mieszkają Ślązacy, w sąsiedztwie z Polakami – Ślązakami, Ślązakami – Polakami i Ślązakami – Niemcami. A wokół – polska większość. Jak z tego zrobić jedną pięść i w zgodnym marszu poprowadzić do autonomii? Nie wiem. I niekoniecznie się tym martwię.
Komentarze
Redaktorze
” (z których ponad 36 tys. żyje poza Śląskiem i Opolszczyzną).”
I znowu kolejna wpadka, od kiedy Śląsk Opolski jest odrebna częścia Górnego Ślaska. Przeciez każdy bajtel wie, że Opole to historyczna stolica Górnego Śląska. A Pan tu znów wymyśla nowy region i nazwe, jak np. Podbeskidzie.
Redaktorze.
Dlaczego nie zamieścił Pan mojego komentarza z wczoraj, godziny przedpołudniowe. Była to odpowieź dla MP Misia. Czy było tak coś obraźliwego, coś czego nie zezwala regulamin bloga?.Ja tylko pytalem ilu jest rodowitych Ślazaków w Zarządzie Województwa.
Co zrobic z tym fantem panie redaktorze?
Ano poczekac! Zaloze sie o 100 $ przeciw 100 orzechom, ze „naród slaski” czeka taka sama ewolucja jak Mniejszosc Niemiecka.
Przyjrzyjmy sie wynikom Mniejszosci Niemieckiej do Sejmu na przestrzeni ostatnich lat.
1991 132.059 glosów 1,18 % 7 mandatów
1993 60.770 glosów 0,77 % 3 mandaty
1997 0,39 % 2 mandaty
2001 42.340 glosów 0,33 % 2 mandaty
2005 34.469 glosów 0,29 % 2 mandaty
2007 32.462 glosów 0,20 % 1 mandat
2011 28.014 glosów 0,19 % 1 mandat
A wiec w ciagu 20 lat lista glosów na Mniejszosc Niemiecka zmniejszyla sie 5ciokrotnie. To samo prorokuje dla wyników „narodu slaskiego”!!!!
Ponawiam moj apel:czekam na rzeczowe argumenty przeciw regionalizacji Kroestwa Warszawskiego.Na hasla nie odpowiadam
Autor i jego teorie. Gdzie zostało zapisane, że RAŚ jest partią etniczną i że autonomia to projekt tylko dla autochtonów?
A z tą „opolszczyzną” i Wrocławiem poza Śląskiem to nadaje się Pan tylko na korepetycje historyczno-geograficzne.
Mapka bardzo dobrze ukazuje (w przybliżeniu) granice Górnego Śląska.
Wspomniana przez autora śląskość w sercu niektórym zsunęła się ok. 60 cm niżej i nieco do tyłu w celu ułatwienia w razie potrzeby ewakuacji. Ślązacy bardzo dobrze znają takich niedzielnych i okazjonalnych niby-ślazaków, lecz specjalnie sobie nimi głowy nie zaprzątają i cytując autora „niekoniecznie się tym przejmują”- koniec cytatu. Ślązacy nie przywykli czegokolwiek udowadniać, są wyjątkowo cierpliwi i spokojnie czekają……
Panie Redaktorze!
Znowu z lekka pan dziadulisz. Rozumiem, że redakcje oszczędzają na korekcie i adiustacji tekstów. I redaktorzy winni sami dbać o poprawność swych tekstów. Warto przeczytać własny tekst trzy razy przed wysłaniem do redakcji. Zniknięte końcówki słów, to prawdziwy problem naszych czasów. Panu też zabrakło literek w tekście i psuje obraz profesjonalisty, jakim pan jest. Ale do rzeczy.
Śląska w Śląsku jest 100%. Inaczej ze śląskością na Śląsku. A to dwie różne kategorie – ziemia i ludzie. Śląsk to ziemia, śląskość – ludzie z ich odczuciem przynależności. Moja śląskość nie jest dla mnie problemem. Jest elementem mojej rodzinnej tradycji, obyczaju, materialnych śladów pozostawionych tutaj przez przodków. Z czym mogę się na co dzień identyfikować. Nawet gdybym stąd wyjechał, najpierw jestem Ślązakiem, a dopiero potem Polakiem (lojalnym obywatelem tego państwa). Pańska identyfikacja jest już inna. Być może pozostała tylko pańska polskość i nic więcej. Bo korzenie zostały tam, gdzie obecnie Polski nie ma. Choć, pozostali tam ludzie przyznający się do polskości. Znam Litwinów, Ukraińców i Białorusinów polskiego pochodzenia. Problem w tym, że niektórych boli to przyznawanie się do swego regionalnego pochodzenia. Jakby to miało być czymś wstydliwym. No tak, Polak na Wołyniu brzmiał dumniej niż Ukrainiec, chociaż ich przodkowie mieszkali w sąsiednich zagrodach od pokoleń. Tyle, że słychać to w mowie. Kresowiacy na Dolnym Śląsku nadal mówią po swojemu. Ktoś znający niuanse językowe dawnych regionów Rzeczpospolitej, bez problemu zlokalizowałby miejsce pochodzenia rozmówcy.
Redaktorze. Nie wiem, w jaki sposób GUS doszedł do wyników, na które się pan powołuje. Osobiście uważam ostatnie dwa spisy powszechne(?) za nierzetelne. Sam nie zostałem w żaden sposób spisany. Znam również wiele innych osób, których także nie objęto spisem. Skąd więc takie, a nie inne wyniki? Z ewidencji ludności (PESEL)? Może. W końcu każde państwo (w tym Polska), posiada wiele różnego rodzaju baz danych. Mieszając w nich, można uzyskać w zasadzie każdy wynik. Także dotyczący liczby osób przyznających się do śląskości, czy pochodzenia śląskiego (z racji miejsca urodzenia dziadków i rodziców).
Redaktorze. Przywołana tabelka nie budzi we mnie żadnych emocji. Natomiast, ciekaw jestem porównania jej z danymi dotyczącymi głosowania w trakcie plebiscytu z 1921 roku. Jakoś dziwnie przypomina mi rozkład głosujących wtedy za Polską. Tyle, że w wyniku historycznych zdarzeń, prawie nie ma już tutaj Niemców. Opuścili Śląsk zaraz po 1922 roku, albo po 1945, czy też w efekcie gierkowskiego otwarcia granic (1970-89). Miejsce etnicznych (jak to mówi się w Polsce) Niemców zajęli Polacy przybywający na Śląsk falami podobnymi do wspomnianych przeze mnie. Czyżby, ta tabela miała odzwierciedlać przemiany świadomości Górnoślązaków? Z dawnych – propolskich, na tą pełną zwątpienia, a nawet antypolską. Ciekawe, co mogło spowodować taką ewolucję poglądów? Czyżby to była ocena sytuacji życia mieszkańców i polskiej polityki na Śląsku?
Serdecznie dziękuję za bardzo ciekawe dane statystyczne.
Na gorąco pozwolę sobie na 2 uwagi do 1 zdania: 🙂
„Dlatego ciekawe, że przyszła śląska autonomia miałaby i Cieszyn uszczęśliwić.”
1. Polecam lekturę Art.1. Statutu Organicznego Województwa Śląskiego (http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19200730497)
Jak widać za czasów II RP ówczesna autonomia województwa Śląskiego uszczęśliwiała Cieszyn i chyba nikomu to z terenu dawnego Ks. Cieszyńskiego nie przeszkadzało?
Żeby było zabawniej, jednym a autorów w/w Statutu był wybitny syn ziemi cieszyńskiej Józek Buzek (http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Buzek), wg notki biograficznej na Wikipedii: „Zgłosił projekt konstytucji Polski jako państwa federalnego, który został odrzucony przez Sejm. W 1920 współpracował przy tworzeniu Statutu Organicznego Województwa Śląskiego.”
Jak Pan widzi, kilka pokoleń wstecz najwybitniejsi synowie ziemi cieszyńskiej myśleli o autonomii nie tylko dla woj. Śląskiego…
2. Jak rozumiem, pod pojęciem „śląska autonomia” rozumie Pan, panie Redaktorze, autonomię dla woj. Śląskiego? Bo chyba nie jest to podstępnie przemycana sugestia ;), że autonomia miałaby obejmować tereny zamieszkałe wyłącznie przez osoby deklarujące narodowość śląską? Jeśli ktoś chciałby poćwiczyć na wakacjach szare komórki, proponuję kilka prostych ćwiczeń:
a) jak rozkładał się udział obywateli II RP deklarujących narodowość śląską w podziale na powiaty? Krótki bryk z danymi zagregowanymi: http://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowo%C5%9B%C4%87_%C5%9Bl%C4%85ska#Do_II_wojny_.C5.9Bwiatowej
Czy zatem deklaracje narodowości śląskiej były zatem decydującą przesłanką dla uchwalenia przez Parlament II RP Statutu Organicznego Woj. Śląskiego?
b) czy autonomia jest możliwa tylko dla terenów, na których zdecydowaną większość ma zwarte skupisko innej narodowości? Proszę w tym o rozważenie przypadków USA, Niemiec, Austrii czy Szwajcarii… oraz II RP.
Wrocław poza Śląskiem. A patronka Śląska to skąd? z Mazur? Otóż nie – z Trzebnicy. 10 km na północny zachód od Wrocławia. Piastowie Śląscy też pewnie nie byli ze Śląska?
Szanowny Panie Gospodarzu blogu!
Wybrał Pan nośny tytuł blogu – „Śląsk z bliska”, który mnie zachęcił do czytania, gdy odkryłem kilka lat temu blogi Polityki. Kilku blogowiczów zarzuca Panu, ze niezbyt czuje Pan problematyki śląskiej i również ze znajomością skomplikowanej historii tego regionu nie jest najlepiej. Ja nie zamierzam dokonywać oceny, ale chciałbym Panu zwrócić uwagę na inny, niezwykle istotny aspekt dyskusji – każdej – również na temat Śląska i Ślązaków, autonomii itp.
Najważniejszym elementem, poprzedzającym dyskusję, jest ustalenie definicji pojęć podstawowych, gdyż w innym przypadku każdy dyskutant myśli o innym obiekcie i nigdy się nie dogadają, dyskusja jest zwykłym młóceniem słomy, tylko emocje wnoszą coś ciekawego.
Wiedząc o tym, trochę z racji zawodu, gdzie przed rozwiązaniem problemu musi się ustalić pojęcia podstawowe i wartości początkowe i brzegowe (matematyka i fizyka) spłodziłem wiele lat temu kilka rozprawek na tematy związane z odczuciami narodowościowymi mieszkańców Śląska. Próbowałem tym rozważaniom nadać charakter pseudonaukowy i opublikowałem u „konkurencji” – w internetowej „Silesii”. „Patrioci” nie lubili redaktora Silesii i artykułów w niej zawartych i zniszczyli witrynę internetową kilka razy. Dlatego nie mogę wskazać linku, aby blogowicze mogli skorzystać z moich przemyśleń.
Jestem człowiekiem, związanym ściśle ze Śląskiem od dziada, pradziada i jeszcze dużo dalej. Dysponuję dokumentami z połowy XIX wieku, które potwierdzają „polskie korzenie” mojej rodziny, ale już rodzice podlegali zdecydowanej germanizacji na początku XX wieku, a ja to już całkiem podlegałem wpływom Goebbelsowskiej propagandy.
Potem przyszły „wyzwolenia” (pierwsze w 1945 roku), potem drugie, organizowane przez Solidarność, a obecnie kończę żywot jako twór narodowościowo niezidentyfikowalny. Mam dobrą pamięć do spraw dawnych (typowe dla demencji starczej), ale sądzę, że moje przemyślenia mogłyby pomóc ludziom młodszym zrozumienie – choć częściowe – duszy autochtonów o podobnym losie. Jest nas pamiętających mgliście nawet czasy przedwojenne coraz mniej, ale nasze doświadczenia mogą nieco wzbogaci umysły młodych, nawet takich działaczy jak Gorzelik, a z pewnością dziennikarzy, którzy zawodowo zajmują się sprawami „śląskimi”.
Gdyby Pan był zainteresowany moimi wypocinami, to dostarczyłbym na podany przez Pana adres mailowy ciekawsze artykuły, zaczynając od dwóch w sprawie tożsamości narodowej takich ludzi jak ja i tych, którzy nie pojechali do Reichu, tylko pozostali wierni swej ojczyźnie.
Tytuły były następujące:
1) Uwagi Ślązaka na temat hasła „Ślązak=Polak”.
2) O czym należy pamiętać przy dyskusji o Śląsku i Ślązakach
Mam te teksty na twardym dysku, również w wersji niemieckojęzycznej (trochę innej wersji, strawnej dla czytelnika nie obeznanego z polskimi realiami).
Jeśli Pan jest zainteresowany, to proszę dać znać.
W ramach autopromocji (lokowanie produktu) mogę też wspomnieć, że wydałem książkę w Oficynie Śląskiej Pana Rocznioka, pod tytułem: „Wspomnienia śląskiego ‚srakotłuka'”, w której zawarłem moje wspomnienia z ponad pół wieku pracy w charakterze nauczyciela – od szkoły podstawowej do uniwersytetu włącznie, ale ze szczególnym uwzględnieniem pracy na wsi opolskiej, głownie wśród autochtonów, którzy mnie nauczyli „języka śląskiego”, który podobno nie istnieje!
Autokorekta do mojego poprzedniego wpisu:
Jest: „Żeby było zabawniej, jednym a autorów w/w Statutu był wybitny syn ziemi cieszyńskiej Józek Buzek”
Powinno być: „Żeby było zabawniej, jednym a autorów w/w Statutu był wybitny syn ziemi cieszyńskiej Józef Buzek”
Wszystkich, którzy mogli poczuć się urażeni niezamierzonym zdrobnieniem imienia p. Józefa Buzka, z serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że choć trochę tłumaczy mnie pośpiech i upał. 🙁
Dopóki poziom życia w Polsce nie zbliży się do poziomu Niemiec, będą stale kłopoty ze Ślązakami. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość na następne 30 lat, może do tego czasu już Heimat nie będzie potrzebny.
Ponawiam moj apel:czekam na rzeczowe argumenty przeciw regionalizacji KW.
Szanowny Panie Gospodarzu blogu!
Z braku ciekawszych zajęć przyjrzałem się dokładnie powiększonej mapie z Pańskiego wpisu, chcąc wyciągnąć dla mnie jakiekolwiek wnioski na temat struktury narodowościowej ludności na Śląsku, bo wydawało mi się, że Pan właśnie to chciał zobrazować. Naiwny jestem!
Wiem, że danym GUS’u nie można ufać, bo spis był wysoce naukowy – elektroniczny + manualny, ale nierzetelny. Ja się spisałem elektronicznie i podobno takim osobom po prosu skreślono „wygłup”, polegający na deklarowaniu śląskiej narodowości w rubryce „inne”. Nie wiem czy to prawda czy plotka, ale prawdą jest fakt, że do wielu autochtonów „spiskowcy” wcale nie dotarli, np. do członków mojej rodziny. Jaką wartość ma taki spis o nazwie „powszechny”???
Czemu nie wzięto wzorca ze starożytności, gdzie do spisu powszechnego pędzono nawet ciężarne kobiety przez piaski pustyń w spiekocie i trudach ledwie do zniesienia, nawet z dodatkową turystyką do Egiptu (święta rodzina), gdzie nas wysyła Kaczyński, choć tam mordują się nawzajem, jak świętych młodzianków około 2000 lat temu.
Skoro ten spis to fałszywka, lub wydumana rzeczywistość, to wyniki są jednak ciekawe, choć dla mnie nie są zaskoczeniem. Nikła deklaracja w powiatach Nysa, Brzeg i Namysłów jest zrozumiała. Tam można było u repatriantów zapytać o narodowość ukraińską, ale nie śląską.
Biała plama na wschód od Mysłowic nie dziwi również – to Czerwone Zagłębie, gdzie mieszkańcy kochają Ślązaków jak Kraków Warszawę i Radom Kielce, czy Toruń i Bydgoszcz.
Dziwna jest ta mapa!!!
Nie jest to Województwo Śląskie, a z pewnością nie Śląsk. To bezładna, geograficznie lub historycznie niepowiązana zbieranina regionów, trochę przypominająca w swoim trzonie tzw. Górny Śląsk – przynajmniej od strony zachodniej. Na wschodzie dodano za dużo szmelcu, aby „biel” raziła miłośnika RAŚ. Tu naprawdę przydałoby się trochę wiedzy historycznej.
Poza tym jest beznadziejny dobór kolorów – nur für Maler (van Gogi)! Rozróżnić odcienie czerwieni i brązu jest jeszcze trudniejsze niż kolory bil w Snookerze! Specjalnie zażyczyłem sobie HD, aby odróżnić brązową bilę od czerwonych, jeśli nie jest na swoim miejscu. Nawet „live” snookerzyści miewają z tym kłopoty, ale oni mają prawo zapytać sędziego. A kogo może zapytać blogowicz?
PS
We wspomnianym artykule rozważam dokładniej topologię Śląska i strukturę narodowościową na przestrzeni dziejów, szczególnie po roku 1945.
Andrzej-jestes naiwny,moze dlatego ze znasz Niemcy jak Ludowa Republike Zanzibaru i Wysp Zielonego Przyladka ,a gospodarke jak ta na ksiezycu!
@Andrzej
Przecież cały czas doganiamy te Niemcy a Ślązaków przybywa.
A może razem ze wzrostem PKB rośnie również świadomość obywatelska i prawo do własnej tożsamości?
W polityce i mediach występuje jako chyba najchętniej wykorzystana broń – bumerang!!!
Jest nośny temat, rozwija się radosna twórczość polityków i dziennikarzy, są ataki i kontrataki na wyimaginowanego wroga, są idiotyczne dyskusje i uchwały sejmowe. Dziennikarze zbierają szmal za wierszówki, politycy patrzą na słupki, czy im przypadkiem nie urosły dzięki ich aktywności. Ja obserwuję dwa takie nieśmiertelne bumerangi, które cyklicznie się pojawiają i burzą spokój w szklance wody:
1) Nazwa „polskie obozy koncentracyjne”. Jakaś publikacja o Auschwitz jako „polskim obozie”, oburzenie polskich patriotów, atak na media, przeprosiny i „apiat” za jakiś czas ten sam cykl, choć może o innym obozie.
2) Mniejszość polska w Niemczech i niemiecka w Polsce. Rzekoma asymetria w postępowaniu rządu niemieckiego i polskiego i żądanie „symetryzacji”.
zadko kiedy dyskutują ludzie, mający pojęcie o sytuacji prawnej problemu mniejszości etnicznych i narodowych, gdzie państwa są zobligowane do stosowania Uchwały Rady Europy – jeśli ją ratyfikowały. Ten fakt nastąpił i w Polsce i w RFN .
Ani politycy (nawet nie dokształceni prawnicy jak Kaczyński), ani dziennikarze nie znają obowiązujących ustaw, uchwalonych przez parlamenty obu krajów na bazie ratyfikowanej uchwały Rady Europy przez oba państwa. Bumerang aktualny wrócił pod nośnym i wiele sugerującym tytułem (na portalu TVN24):
Kiedyś mniejszość narodowa, dziś grupa etniczna. Polacy w Niemczech
Pod tytułem jest śliczna fotka pary młodych turystów niewiadomej narodowości na tle Bramy Brandenburskiej. Zdjęcie ma prawdopodobnie zobrazować okrutny los Polaków, mieszkających w Niemczech, tam pewnie więzionych bez prawa powrotu do ukochanej ojczyzny i gnębionych przez różne władze niemieckie. Nie potrafię umieszczać zdjęć na blogu, ale cytuję kłamliwy podpis:
Foto: TVN24/Archiwum / tvn24 | Video: tvn24 Polacy na mocy umowy z 1991 r. nie korzystają z praw mniejszości w Niemczech
Ten tytuł miesza prawdę z fałszem – na korzyść fałszu – niedomówienia.
Umowa międzynarodowa z roku 1991 nie zajmuje się ani definicją „mniejszości”, ani ograniczeniem ich praw – wręcz przeciwnie!!!
Pokazuje (przynajmniej na papierze) wszelką chęć zadeklarowaną przez sygnatariuszy do pomocy Polakom w Niemczech i Niemcom w Polsce (o obywatelstwach odpowiednich państw) jeśli sobie życzą zachowania i podtrzymania elementów kultury, związanych ze swoją narodowością. Tak naprawdę wystarczyłoby w rozmowach ekspertów wypełnić założenia treścią i byłoby cacy! Sprawa rozbija się o nazwę! Wrócę do tego później.
Dalej jest jakby kanwa późniejszych dywagacji uczestników dyskusji:
***Mogą być ich nawet dwa miliony. Ale statusu mniejszości narodowej i tak nie mają. Mieli kiedyś, przed wojną. Umowa z 1991 r. daje Polakom status „tylko” grupy etnicznej. Dlaczego? Bo zdecydowana większość z nich to imigranci stosunkowo świeżej daty, w przeciwieństwie do Niemców mieszkających w Polsce od wielu pokoleń. „Polska i Świat” o Polakach w Niemczech.
Polacy mieszkający w Niemczech […] z praw mniejszości nie korzystają, choć według niektórych badaczy tamtejszej Polonii chcieliby korzystać. – O tym od lat mówią Polacy mieszkający w Niemczech – twierdzi dr Zbigniew Tomasz Klimaszewski, autor książki „Emigracja polska w Niemczech”.***
Artykuł jest przeplatany wypowiedziami „mądrych i uczciwych” ludzi typu Kaczyński i jego pretorianina Brudzińskiego:
Brudziński o mniejszości niemieckiej: Kaczyński mówi to, co myślą setki tysięcy Polaków
Kaczyński o Niemcach w Polsce: Powinni mieć tyle praw, ile Polacy w Niemczech
***Polski imigrant
Jak wyjaśnia prof. Jacek Schmidt z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu „mniejszością narodową są ci, których przedstawiciele od przynajmniej 100 lat przebywają na naszym terytorium”. – Czego w zasadzie nie można mówić o Polakach w Niemczech – twierdzi profesor.
– Polacy, którzy są w Niemczech to jest albo najnowsza emigracja, albo potomkowie starej emigracji. Czyli w Niemczech są imigrantami, a nie żyją na swojej ziemi – komunikuje prof. Jacek Leoński, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.
– Natomiast Niemcy w Polsce żyją tu na swojej ojczystej, rodzimej ziemi – podkreśla. Jego zdaniem sytuacja Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce jest nieporównywalna, ponieważ nie ma tu żadnej „asymetrii”.***
Z tym się zgadzam, ale nie jest to pełna prawda. Profesor X nie dodał, że ten okres zamieszkania – >100 lat określił polski sejm dla obywateli polskich na terenach obecnej Polski, Niemcy mają w swej ustawie zdecydowanie ostrzejsze kryteria, choć nie podane liczbowo. To jest niby asymetria ustaw, choć obie bazują na tym samym dokumencie – uchwale RE. Nie jest to jednak kant prawny, bo przy definicji mniejszości i ustaleniu kryteriów Rada Europy nie zdołała wypracować własnych ustaleń i scedowała to państwom, które mają więc swoje własne ustalenia.
Są np. idiotyzmy według mnie przy ustaleniu liczby osób, niezbędnych dla stwierdzenia istnienia mniejszości etnicznych. Polska ustawa dopuszcza mniejszość, gdzie żyjących osób było 48, a niemiecka ustawa mówi o dużej liczbie – praktyczne milionach, choć konkretnej liczby nie podaje. Również inne kryteria obowiązują i przed dyskusją i pieprzeniu o asymetrii dyskutanci powinni najpierw zapoznać się z obu ustawami.
Ja to kiedyś zrobiłem, czytając oryginały, a szef Polonii w Niemczech o nich nie ma bladego pojęcia, co mu wykazywałem kilkakrotnie w mediach. Podobnie niedoinformowani są politycy PiS’u z senatorką „Kaszubką ” włącznie. Fakt, że niby prawnik Kaczyński nie zna się na prawie, mnie nie dziwi. Szkolenie polskich prawników jest żałosne i takie daje wyniki – uczył Marcin Marcina i „jaki profesor taki absolwent”.
Ciekawy jest podtytuł:
***Status mniejszości sprzed wojny
Jednak według autora książki o polskiej emigracji w Niemczech, byłoby co porównywać. I być może ta historia nie sięga 100 lat, ale czasów przedwojennych na pewno – a wtedy Polacy mieli status mniejszości.***
Widać autor książki zapomniał, że w Republice Weimarskiej m. in. Pomorze i Śląsk należały do Niemiec i wtedy Polacy byli tam znaczącą mniejszością, mieli organizacje i partie polityczne – do 1933 włącznie istniała „Polenpartei” i brała udział w ostatnich wyborach przed wojną.
Jeśli ktoś nie wierzy, mogę mu dostarczyć komplet kartek wyborczych z Regencji Opolskiej z nazwiskami kandydatów na różne stanowiska (plus wyniki, zapisane ręką mojego ojca!). Ze wstydem muszę przyznać, że w naszym grajdołku ta Polenpartei nie odegrała dużej roli – uzyskała tylko zero głosów na około 300 wyborców!
Wygrała NSDAP i bruździła mojemu ojcu – naczelnikowi gminy – którego Centrum Chrześcijańskie też przegrało wybory.
Obecnie Polacy są chyba większością na tych terenach, czy się mylę? Co podaje spis powszechny na temat liczby Polaków np. w Kołobrzegu i Bytomiu?
***- Jednak Polacy są imigrantami – powtarza prof. Leoński. A państwo polskie powinno robić wszystko, by im pomagać.***
Z tym się zgadzam i do tego wystarczy umowa z 1991 roku.
***Brudziński o mniejszości niemieckiej: Kaczyński mówi to, co myślą setki tysięcy Polaków
Brudziński opowiada się za zniesieniem przywilejów wyborczych dla mniejszości niemieckiej
Brudziński powtórzył to, co zapowiedział Kaczyński, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to zniesie przywilej wyborczy dla mniejszości niemieckiej (w wyborach do Sejmu nie musi ona przekraczać 5-proc. progu).
Dodał, że wolałby, żeby Sikorski zwracając się do Merkel, zaapelował raczej o to, aby niemiecki obywatel polskiego pochodzenia mógł ze swoim dzieckiem porozmawiać po polsku.***
Mniejsza o różne przemyślenia panów B. i K., ale to ostatnie zdanie mnie wkurzyło. Trzeci „bumerang”, który mnie wciąż irytuje – ta rzekoma dyskryminacja niemieckich obywateli polskiego pochodzenia, polegająca na zakazie rozmawiania z dziećmi po polsku. Ten idiotyzm jest powtarzany setki razy, a jest pokłosiem jednej sprawy uprowadzenia dziecka z rodziny mieszanej do Polski przez polską matkę, ściganą później Europejskim Nakazem Aresztowania za kidnaping.
Jugendamt zażyczył sobie, żeby rozmowy rodziców i dziecka w obecności urzędnika odbywały się po niemiecku, aby potencjalny przestępca nie mógł bezkarnie planować porwania.
Zapytałem kiedyś panią senator (Kaszubkę) jak zachowałby się polski „jugendamt” w sporze małżeństwa polsko-wietnamskiego??? Pozwoliłby Wietnamczykowi na urabianie dziecka, nie rozumiejąc wypowiedzi?
Teraz cytuję kilka genialnych, choć niekonieczne prawdziwych myśli prezesa:
***…po 1989 r. polskie władze z powodów „idealistycznych” nadały mniejszościom narodowym „daleko idące uprawnienia”, nie dbając o to, by Polacy za granicą mieli podobne.
– Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość dojdzie do władzy, to będzie stosowana zasada następująca: tyle praw Niemców w Polsce co Polaków w Niemczech. Asymetria będzie zniesiona – zapowiedział Kaczyński.
Dodał, że należy też znieść w Polsce przywilej wyborczy dla mniejszości.***
Komentarz jest krótki: Nawet nowy premier nie będzie mógł zmienić niemieckich ustaw – za krótkie nóżki! Może w Polsce zmienić ustawę o mniejszościach na bardziej restrykcyjną (o czym marzą opolscy posłowie z PiSu), ale i tak w oparciu o ratyfikowaną uchwałę RE. Bezdennie głupie jest gadanie o powodach idealistycznych – po prostu kierowano się obowiązującą uchwalą RE!!!
Do metody prezesa – wiem, ale nie powiem – przyłączył się poseł PiS’u:
***Ciągłe incydenty i prowokacje ze strony mniejszości niemieckiej i Ruchu Autonomii Śląska nie pozwalają nam spokojnie żyć w tym województwie – skwitował Kłosowski. poseł PiS***
Trochę mnie to zaskoczyło – szczególnie to „nam”! Kogo obywatel miał na myśli? „Nas” autochtonów, którym się utrudniało i utrudnia życie od chwili „wyzwolenia”, czy funkcjonariuszy jedynie słusznej partii?
Żyję spokojnie w tym regionie (ostatnio w województwie opolskim) od 80 lat i nie słyszałem o żadnych prowokacjach ze strony wymienionych grup społecznych – chyba że wystarczającym przestępstwem (wrzodem na dupie Narodu) jest samo ich istnienie!?
O incydentach po niemieckich mszach i zamalowywaniu tablic dwujęzycznych słyszałem, ale nie podejrzewam, aby te wykroczenia były sprawą mniejszości, to raczej czyni większość .
Inny ciekawy podtytuł:
***”Germanizujemy Polaków”
Jego zdaniem, na poziomie „wysokich urzędników” w Niemczech stanowisko jest takie, by nie przyznawać Polakom żadnych przywilejów, bo się szybko asymilują.
– Jednym słowem: germanizujemy Polaków – stwierdził Kaczyński, mówiąc jak odbiera działania strony niemieckiej na rzecz Polaków w Niemczech. – Zgadzać się na to nie możemy, bo jeśli się będziemy zgadzali na tę obecną sytuację, to będziemy budowali poczucie wyższości i arogancję ze strony mniejszości niemieckiej – dodał.***
Nie wiem co drzemie w sercach i umysłach wysokich urzędników niemieckich – prezes je prześwietlił i wie – ale prawdą jest, że Polacy szybko się asymilują w Niemczech. Znam tego wiele przykładów, dawnych i obecnych, choćby Opolanin Klose, który „mit Inbrunst” śpiewa niemiecki hymn na boisku – ten jest chyba stracony dla Polonii. Podolski jest twardszy i pozostanie wierny kulturze polskiej – i chwała mu za to! To szanuję!
Śmieszny jest przykład moich sąsiadów – rodem z centralnej Polski. Syn ożenił się z Ślązaczką i wyemigrował za chlebem. Gdy przyjeżdżają na wakacje, to wnuki z dziadkami rozmawiają po polsku, a między sobą po niemiecku i to jest raczej typowe.
***W spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim w Opolu wzięło udział kilkaset osób. Aula Uniwersytetu Opolskiego przy ul. Oleskiej była wypełniona po brzegi.
Uznał, że obecne polskie władze wyznają zasadę nienarażania się „siłom zewnętrznym”, a politykę wobec Niemiec i Rosji uprawiają, leżąc już nie na kolanach, ale plackiem na twarzy. ***
Nie potrafię ocenić poziomu poddaństwa wobec „sił zewnętrznych”, choć tu prezes może mieć rację, skoro nie potrafią sobie poradzić z wrogimi „siłami wewnętrznymi”. Dalszych bzdur prezesa nie komentuję, ale żałowałem przez chwilę, że bracia Kowalczykowie skapcanieli i już nie produkują bomb. Szybko jednak wygnałem tę myśl z mej steranej głowy, bo jednak poczekam na sprawiedliwość dziejową, lub w innym świecie. Poza tym szkoda mi auli, którą własnymi „ręcami” odgruzowywałem. Niech służy nawet PiSowi po wygraniu wyborów!
PS
W pogoni za chwytem dziennikarskim, widocznym też na blogach Polityki – próbą wymyślenia nośnego tytułu (bo często czytelnik czyta tylko nagłówki), wymyśliłem to australijskie dziwadło – bumerang, na cyklicznie pojawiające się tematy w mediach.
Nawet przy tym nie pamiętałem o jednej z właściwości tej broni. Gdy zostaje wymierzona w wroga, to w braku celności wraca do rzucającego i może go dotkliwie zranić. Gdy sobie tak analizowałem moje boje anty-bumerangowe stwierdzam, że wielokrotnie takie zjawisko występowało, gdy obnażyło się głupotę, ignorancję i zacietrzewienie rzucających tym bumerangiem bez potrzeby.
Antoniusie ;
Serdecznie dziękuję za opracownie z 2 sierpnia .
Z Pozdrowieniem
Waldemar
Luap:ponawiam apel!!
@Antonius
/Jakaś publikacja o Auschwitz jako „polskim obozie”/
Wiesz, to ale to działa mniej więcej podobnie jak dowolna publikacja, w której pisze się o „Zawierciu na Śląsku” albo o „Śląsku i Opolszczyźnie”, zaraz masz głosy że jak tak można.
Kilka tygodni temu zadałem na tym blogu pytanie, na które otrzymałem właśnie odpowiedź i choć jest ona niepełna, naszpikowana uszczypliwościami autora, to jestem usatysfakcjonowany. Po pierwsze Panie Dziadul dlatego, że jeszcze przed owym spisem powszechnym (tylko z nazwy) nie było śmiałka (w tym i mnie), który namalowałby tak optymistyczną dla autonomistów mapkę. Większe zadowolenie czerpię jednak z tego typu publikacji, ponieważ (po drugie) one bardziej niż „trąby” RAŚ rozgłoszą na Śląsku tą dobrą nowinę i przyczynią się do refleksji tych, którzy jeszcze wątpili, zastanawiali się, a nawet obawiali takiej śmiałości. Ileż to ja się natłumaczyłem (natuplikowoł żech sie) znajomym bliższym i dalszym, że trzeba wreszcie wyjść z tego kąta, do którego postawili nas Polacy po wojnie i śmiało im powiedzieć kim my jesteśmy i czego od nich oczekujemy.
Od Pan Dziadula oczekuję na przykład porzucenia polskiej kalki mocarstwowości przykładanej do Górnego Śląska, który się wedle wyników spisu skurczył terytorialnie, co zdaje się, daje autorowi jakiś rodzaj satysfakcji. Mnie to nie martwi Pani Dziadul, bo niby dlaczego ktoś miałby przymuszać mieszkańców okolic Cieszyna i Bielska do wpisywania się w śląską autonomię?
@ bartoszcze
3 sierpnia o godz. 19:27
Ja się tylko zastanawiam, kogo obraża zestaw – Zawiercie-Śląsk?
Mój szwagier (z Dąbrowej G.) i towarzysz Edward nie żyją – więc mnie to wisi!
PS
Kiedyś postawiłem na innym blogu hipotezę, że każdy Warszawiak (lub prawie każdy) uważa Gierka za Ślązaka i strasznie mnie atakowano, a ja przecież nie jestem Warszawiakiem!!! Ja odróżniam nawet odmianę gwary!
@Antonius
/Ja się tylko zastanawiam, kogo obraża zestaw – Zawiercie-Śląsk?/
Każdego łowcę felerów 😉
@ bartoszcze
„Wszystko zależy od ‚eli’ ” Jeżeli rozpatrujemy Zagłębie jako pojęcie geograficzne, to:
(Cytat z „Przewodnika po Zagłębiu Dąbrowskim – Sosnowiec 1938):
…Omawiana dzielnica kraju nie stanowi bowiem jakiejś odrębnej, indywidualnej jednostki przyrodzonej, wręcz przeciwnie – jest ona dalszym ciągiem Wyżyny Śląskiej, stanowiąc jej wschodnie przedłużenie.
…W zakresie szerszym, mianem Zagłębia Dąbrowskiego obejmuje się zazwyczaj powiaty: będziński, olkuski i zawierciański województwa kieleckiego wraz z miastem Sosnowcem.
Przede wszystkim to w Polsce nie ma, i to praktycznie od końca lat 1940tych, żadnej mniejszości niemieckiej, gdyż ci, którzy podają się dziś w Polsce za Niemców (bądź też Niemco-Ślązaków), to są w 99% potomkami Słowian. Pochodzą oni więc z plemion śląskich, a więc (zachodnio)słowiańskich, a te pozostałe 1% to są, owszem, tak jak np. ja, potomkowie niemieckich osadników (w moim przypadku to z Bawarii), ale są oni praktycznie w 100% spolonizowani, i to od wielu pokoleń. Jeśli znają oni język niemiecki, to tak, jak ja znam angielski – jako język obcy, a poza tym, to oni nie tęsknią do Niemiec, a zresztą nie są oni tam dziś mile widziani, jako iż Niemcy od mniej więcej 30 lat pogrążone są, i to coraz bardziej, w kryzysie, a więc nie ma tam pracy dla milionów Niemców, nawet tych, którzy zawsze mieszkali w Niemczech.
@Sceptyk35
6 sierpnia o godz. 22:42
Masz rację z tym…
***”Wszystko zależy od Elly!***
Gdy tak mawiałem, to bratanica zawsze protestowała mówiąc, że od niej niewiele zależy.
Trzeba ustalić pojęcia podstawowe. Jeśli (eli) chcesz geograficznie, to wytłumacz mi pojęcie „indywidualnej jednostki przyrodzonej”!
Czy Zagłębie jest (lub nie jest) siostrą lub bratem przyrodnim Śląska? Byłbym skłonny to zaakceptować, bo i gadki są zbliżone, tylko zagłębiańska jest bardziej śpiewna. Poza tym nawet bracia bywają różni (Kain i Abel).Za moich czsów ówiło się o „Zagłębiu Śląsko-Dąbrowskim … i nikomu to nie przeszkadzało.
***W zakresie szerszym, mianem Zagłębia Dąbrowskiego obejmuje się zazwyczaj powiaty: będziński, olkuski i zawierciański województwa kieleckiego wraz z miastem Sosnowcem.***
Tu chyb już zapomniałeś o geografii, bo to jest podział polityczny, a politycy raczej nie czują subtelności lokalnych, planując podział na województwa i powiaty jak Stalin operacje wojskowe na łysinie Chruszczowa (użytej jako globus) – np. Racibórz, jedną z pereł wśród miast Opolszczyzny, łaskawie sprzedano Katowicom wbrew wszelkiej logice.
@trasat
7 sierpnia o godz. 6:55
Szanowny trasacie!
Zbytnio sobie uprościłeś problem. Tak prosto nie jest. Z całego wywodu bezsporną sprawą jest tylko to, że Niemcy wcale nie kochają swoich braci w diasporze i wolą, aby zostali w Polsce lub Rosji.
***Przede wszystkim to w Polsce nie ma, i to praktycznie od końca lat 1940tych, żadnej mniejszości niemieckiej, …***
Z tym twierdzeniem udobruchałeś patriotów polskich i „uszatego” kardynała, który dokładnie to samo powiedział dawno temu i pomysł posług religijnych w nieprawomyślnym języku potępił mówiąc, że nie będą polscy księża germanizowali Polaków. Szkodził jak mógł naszemu biskupowi, ale ten go olał i „germanizuje” starców, którzy lepiej mówią po niemiecku niż biedny ksiądz, nieprzygotowany w seminarium do pracy na Śląsku.
Twierdzisz, że Twoi Bawarczycy się 100 % spolonizowali – chwała Wam za to. Moje pokolenie niestety – mimo polskich korzeni – było 100 % zgermanizowane i mamy lekkie kłopoty z adaptacją zwaną repolonizacją. W jednym pokoleniu to nie zachodzi, ale po dwóch następnych będzie tak daleko, jeśli nie powstaną szkoły przynajmniej dwujęzyczne.
Może Twoje dzieci zrozumieją wtedy stary dowcip o protoplastach-Bawarczykach.
Pytanie: „Jak można nauczyć Bawarczyka szczekania”?
Oryginał: Wie lernt man einen Hinterwäldler bellen?
Wystarczy zawołać: „Freibier”! (Piwo za darmo)
Natychmiast szczeka: „Wou, wou, wou, wou!!! (gdzie…)
PS
Piszesz:
***ci, którzy podają się dziś w Polsce za Niemców (bądź też Niemco-Ślązaków), to są w 99% potomkami Słowian. Pochodzą oni więc z plemion śląskich, a więc (zachodnio)słowiańskich, a te pozostałe 1% to są, owszem, tak jak np. ja, potomkowie niemieckich osadników ***
Jesteś dobry z matematyki, ale skąd masz konkretne dane? W moim drzewie „ginekologicznym” (nazwa własna) są polskie nazwiska, ale też Schneidery i Winklery. Procentowo nie mógłbym podać wpływu niemieckiej krwi (spermy).
***Jeśli znają oni język niemiecki, to tak, jak ja znam angielski – jako język obcy, ***
Tu mogę tylko się roześmiać i przypomnieć Tisznerowskie prawdy (szczególnie trzecią)!
Antonius-ja go nazywam pisz,pisz.Nie bierz go powaznie!Cierpi na pieniactwo tzn.on ma zawsze ,swoim zdaniem ,racje!Ostatnio zlapalem go na wlasnym przekreceniu tzn. najpierw bylo be,a potem ok:Pisze szybciej niz mysli-na mnie jest wsciekly bo mu nie odpwiadam.O Slasku wie tyle samo co o ksiezycu!!!!
Panie Dziadul-poniewaz przy pomocy moderacji wylaczyl Pan moj apel:moze obydwaj podyskutujemy!Co Pan na to?
trasat 7 sierpnia o godz. 6:55
To co napisałeś jest pewnie efektem długotrwałych badań nad niemieckim etnosem na Śląsku i tylko zapomniałeś nam podać tytuł tego dzieła, no i oczywiście autora. Podejrzewam jednak, że tym autorem jesteś ty, a całe dzieło zmieściło się w kilku zdaniach.
Kolego ja, się też czasami kompromituję, ale nie na taką skalę, jakaś granica musi istnieć.
trasat
7 sierpnia o godz. 6:55
Zupełnie pomijasz działalność wojenną różnych nacji od dalekich Azjatów , ludów z południa północy i zachodu. Kazdy może być ich potomkiem. Ty zas miast potomkiem tych z Bawarii możesz byc potomkiem Huna który tubylców przepędził z tych ziem ( być może uciekli aż do Bawarii)
Antonius, Śleper
Dyskusja z tym osobnikiem nie ma najmniejszego sensu. To go tylko napędza.W styczniu wystepował jako kagan, został przez Redakcje wyrzucony za obrażanie blogowiczów, powrócił błyskawicznie jako trasat. Wejdźcie na blog Pana Kasprowicza, tam wyciął juz wszystkich normalnych blogowiczów. On zieje nienawiścia do Ślązaków i Niemców, oraz każdego kto sie z nim nie zgadza.
Pozdrawiam
Dlaczego Bielsko-Biała jest tak mało ślunska?
@Andrzej52
Jeśli to kagan, to jest to jeden z bardziej znanych trolli w polskim internecie, nie ma co mu przypisywać jakichś konkretnych poglądów.
Tych z Was ktorych interesuja autonomiczne rozwiazania winni sobie przeczytac wiele razy historie powstania Gornej Adygi.Finasowo jest to tak,ze 90% dochodow zostaje na miescu co spwodowalo m.innymi niesamowity rozkwit tej pol prowincji.Warto to przesledzic ,zeby zrozumiec dazenie RAS!
Otto von SchmarK:bo nigdy nie byla calkowicie pruska!
bartoszcze
Tak, to ten sam @kagan. W to , że ma bolszewickie poglądy, wierzę. Poczytaj jego wpisy. Poza tym potrzebuje terapeuty na oddziale zamkniętym. Na szczęście blog Pana Dziadula jest moderowany, a czas jaki upływa do publikacji komentarza jest dosyć dlugi, on nie ma możliwości trollowania. Dziwię sie Redakcji, że po usunieciu go w styczniu, nie zanotowano w pamieci jego adresu inernetowego.
„A wokół – polska większość’
Mocne jak nie wiem co. Przypuszczam ze na miarę sławnego transparentu sławiącego Lechistan
Jakoś nikt nie próbował podpowiedzieć, dlaczego rybnicki kandydat RAŚu do senatu był mało skuteczny. Wystarczy zapoznać się bliżej z osobą kandydata, poczytać jego publiczne wypowiedzi by pojąć, że nawet Rybniczanie, sympatycy (nie członkowie) Ruchu, bardzo szybko dostrzegli efektowny strzał w kolano.