Honor i historia

Jutro (w czwartek) dowiemy się, czy Barbara Blida została honorową obywatelką Siemianowic Śląskich, rodzinnego miasta.

O tragicznych wydarzeniach sprzed 5 laty pisze w komentarzu Piotr Pytlakowski. Sprawa honorowego obywatelstwa wyszła od radnych Platformy Obywatelskiej. Blida zrobiła sporo dla Siemianowic – taka
satysfakcja, przede wszystkim dla rodziny, byłaby jak najbardziej potrzebna i słuszna. To moje zdanie.

Ale też rozumiem oponentów tego pomysłu. Czy aby nie za wcześnie? Tyle kwestii nie zostało jeszcze wyjaśnionych… Źle by było, dla pamięci o Barbarze Blidzie, gdyby uchwała o uhonorowaniu utonęła w partyjnych połajankach, a w końcu przeszła minimalną liczbą głosów. Ona na to nie zasługuje.

Z innej beczki: nie byłem jeszcze na „Miłości w Königshütte” w Teatrze Polskim w Bielsku – Białej, więc nie powinienem zabierać głosu. Zbyt jednak często sztukę recenzują ci, którzy jej nie widzieli. Jak Stanisław Pięta, poseł PiS, który domaga się odwołania Roberta Talarczyka, dyrektora teatru, za wpuszczenie „Miłości…”, w jego ocenie „antypolskiego spektaklu”, na bielskie deski.

Wyjaśnień od Talarczyka zażądał Jacek Krywult, prezydent Bielska – Białej (teatr jest własnością miasta). W piśmie do dyrektora zauważa, że problemy poruszone w „Miłości…” dotyczą Górnego Śląska, a tym samym obce są dla miasta związanego historycznie i kulturowo ze Śląskiem Cieszyńskim (Bielsko) i Małopolską (Biała). Dyrektor jeszcze na list nie odpowiedział, ale zdążył publicznie zauważyć, że po co w takim razie w teatrach wystawiać „Wesele”, skoro rzecz dotyczy tylko małej wioski w Małopolsce?!

Sztuka Ingmara Villqista dotyka rozliczania się z tragiczną powojenną historią Śląska. Ale czy tylko Śląska? Dotyczy bowiem dramatów tysięcy ludzi winnych tylko tego, w 1945 r. żyli tu i teraz. Jedni na Wschodzie, inni na Zachodzie. Na Górnym Śląsku i w obecnej Bielsko – Białej. Ma wymiar uniwersalny.

Nie wiem, czy jest dobra, czy zła – na pewno kontrowersyjna, bo wzbudza skrajne polityczne emocje. Ale to jeszcze za mało, by żądać za to głowy dyrektora. Wydawało się, że te czasy bezpowrotnie minęły.