Śląskie się uczy

W 1989 r. na 100 badanych uczniów w byłym województwie katowickim – tylko 19 wybierało szkoły maturalne, będące przepustką na studia wyższe. Należy przypuszczać, że w ówczesnych województwach bielskim i częstochowskim wynik byłby podobny. Dominowało szkolnictwo zawodowe.

Liczba studentów zamykała się zaledwie w 42. tysiącach.

A gdzie jesteśmy dzisiaj?

Niedawne badania statystyczne przeprowadzone w województwie śląskim pokazały, że w ciągu 20 lat dokonał się prawdziwy przełom świadomościowy i edukacyjny – w sumie cywilizacyjny.

Prawie 80 proc. gimnazjalistów decyduje się obecnie na szkoły uwieńczone egzaminem maturalnym!

Z nich aż 72 proc. deklaruje zamiar zdobycia dyplomu wyższej uczelni.

W blisko 50 szkołach wyższych naszego województwa kształci się około 200 tys. studentów. Może to niedużo, jak na 4,7 – miliony region, bo w samym Krakowie studiuje 212 tys. żaków, a w Małopolsce wyższe uczelnie są jeszcze w Nowym Sączu i Tarnowie, ale trzeba pamiętać, że pod Wawelem uniwersytet założono w 1364 r. za Kazimierza Wielkiego, a w Katowicach w 1968 r., za Edwarda Gierka. Do 1945 r. na dzisiejszym Śląsku nie było żadnej wyższej uczelni.
A przez lata PRL promowano i wychwalano rodziny, w których synowie szli śladami ojców i dziadków – wybierali pewne i dobrze płatne zawody górnika czy hutnika, a nie jakieś inteligenckie mrzonki.

Ponadto w województwie funkcjonuje prawie 30 filii i punktów konsultacyjnych uczelni pozaśląskich.

Można też założyć, że każdego roku przynajmniej kilkanaście tysięcy śląskich maturzystów wybiera studia na innych uczelniach krajowych, a także zagranicznych. Często znanych i prestiżowych.

Na terenie województwa działają m.in. trzy Uniwersytety: Śląski, Ekonomiczny i Medyczny, 4 wyższe szkoły techniczne, 14 ekonomicznych i 16 wyższych szkół zawodowych.

Każdego roku kończy je z dyplomami w kieszeni około 45 tys. młodych, wykształconych ludzi. To olbrzymi zastrzyk wiedzy i energii dla rozwoju wszystkich dziedzin życia regionu.

Najwięcej jest absolwentów wyższych szkół ekonomicznych – 32 %, szkół technicznych – 24% i Uniwersytetu Śląskiego – 18 %.

Tutaj pracuje i prowadzi badania naukowe prawie 10 tys. nauczycieli akademickich.

Cóż, minęło trochę ponad 20 lat od badań prowadzonych jeszcze w PRL. Ale czy faktycznie można już mówić o cywilizacyjnym skoku?

***

A ja, odwrotnie niż Śleper, nie ucieszyłem się z tego, że plany szybkiej kolei do Pyrzowic legły w gruzach. Już w marzeniach widziałem namiastkę „śląskiego metra” z Gliwic do lotniska, z odgałęzieniem do Zagłębia. Właśnie porządkując archiwum znalazłem propozycję sprzed lat budowy „górnośląskiego metra” po śladzie sztolni zbudowanej z Zabrza do Chorzowa w latach 1799 – 1868 (ponad 14 km). Przeczytam dokładnie i o tym opowiem, bo to chyba cudo sztuki inżynierskiej XIX wieku.

Co do przebiegu A – 4 przez Opolszczyznę, to proponuję nie narzekać, tylko pomyśleć: a gdyby autostrady nie było?

Z tego co wiem, to wspólna „Historia Górnego Śląska” ma mieć w pierwszym wydaniu zaledwie 2 tys. nakładu. Kropla w morzu.