Cud się zdarzy w „Mysłowicach”

Narodziła się inicjatywa rewitalizacji kopalni „Mysłowice” na miarę tego, co z podobnymi starymi firmami zrobiono w Niemczech w Zagłębiu Ruhry, a we Francji – w Pas de Calais. Wreszcie powstanie coś wielkiego i mądrego na postindustrialnym Śląsku.

Za kilkanaście miesięcy w kopalni „Mysłowice”, prawie w 175. rocznicę uruchomienia, wydobyta zostanie ostatnia tona węgla. Od 1837 r. wyjechało z niej grubo ponad 150 mln ton. Przez ostatnie lata dziesiątki wiekowych kopalń, i innych przemysłowych zakładów – świadków historii i motorów rozwoju swoich małych ojczyzn – znikło ze śląskiego krajobrazu. Szkoda.

„Mysłowicom” raczej to nie grozi.

Na początku 2009 r. zawiązywało się Stowarzyszenie Ochrony Dóbr Historycznych KWK „Mysłowice” i Opieki nad Pomnikami I Powstania Śląskiego – „Pamięć”. Krzysztof Urban, działacz Solidarności, jeden z inicjatorów powołania stowarzyszenia, powiedział, że jego celem jest przetrwanie kopalni nie tylko we wspomnieniach.
Właśnie w „Pamięci” zrodziła się inicjatywa rewitalizacji „Mysłowic” na miarę tego, co w Niemczech zrobiono w Zagłębiu Ruhry, we Francji – Pas de Calais, a w Belgii – Bois – du Cazier. Te państwa zlikwidowały górnictwo, albo radykalnie ograniczyły wydobycie – nie zapomniały jednak o korzeniach dzisiejszego dobrobytu i potęgi ekonomicznej, które tkwią w węglu i stali.

Czas pójść tą sprawdzoną drogą. Na pewno trudną, bo takiego zabiegu – zmieniania czarnego oblicza olbrzymiego górniczego kompleksu przemysłowego na centrum zdominowane przez kulturę, muzealnictwo, naukę, sport, turystykę i rekreację – jeszcze w Polsce nie było!

Jakąś próbą odniesienia może być porównanie z rewitalizacją słynnej już Manufaktury w Łodzi, ale z jedną zasadniczą różnicą: – Nikt nie chce, aby powstała tu kolejna galeria handlowa! – podkreśla Paweł Dyl, prezes spółki Polskie Centrum Inwestycyjne, powołanej do przeprowadzanie projektu rewitalizacji „Mysłowic”. To nie będzie następny hipermarket, jak kopalnia „Kleofas” (wcześniej „Gottwald”), której część obiektów zostało wtopionych w kompleks Silesia City Centrum w Katowicach.

To ma być najlepsza postindustrialna wizytówka Śląska.

Nic nie trwa wiecznie. Kopalnie będą budowane, jak były, tak samo będą likwidowane. Od kilkunastu lat „Mysłowice” były okrętem flagowym Katowickiego Holdingu Węglowego. Zresztą mysłowicki węgiel, to marka od ponad wieku rozpoznawana w Europie – była synonimem dobrej jakości we wszystkich państwach: w Prusach i w II Rzeczpospolitej, w PRL i dzisiejszej Polsce.

Kopalnia „Mysłowice”, jak mało która, zasługuje na to, aby pozostać solą tej ziemi, ale już w innym charakterze. Można znaleźć setki powodów, dla których ta mała ojczyzna, dla wielu górniczych pokoleń,
powinna przetrwać. Przywołam kilka z nich.

Do rozwoju Mysłowic, miasta mającego już ponad 600 – letnią historię, i tej ziemi, najbardziej przyczyniła się w XVII i XVIII wieku krakowska rodzina Mieroszewskich – w 1678 r. stała się właścicielem ordynacji mysłowickich – choć od kilku wieków tereny te już nie leżały w granicach państwa polskiego. Jej najwybitniejszym przedstawicielem był Krzysztof Mieroszewski, sekretarz czterech kolejnych królów Polski: Władysława IV, Jana Kazimierza, Michała Korybuta – Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego. Ten ostatni zatrzymał się w Mysłowicach w drodze z odsieczą do Wiednia.

Powstała na początku XIX wieku kopalnia była motorem rozwoju Mysłowic, jednego z najbardziej dynamicznych i znaczących miast Górnego Śląska. Tu zrodziły się technologie węglowe (podsadzka płynna) do dziś wykorzystywane w górnictwie na całym świecie. To tutaj społeczny i tragiczny w skutkach zryw górników w sierpniu 1919 r. stał się zaczynem I Powstania Śląskiego oraz ważnym etapem na do drodze Górnego Śląska do Polski.

W II Rzeczpospolitej kopalnia „Mysłowice” była perłą w węglowej koronie, a w latach PRL jedną z najlepszych kopalń i zagłębiem kadrowym polskiego górnictwa.

Niebawem „Mysłowice” zakończą przygodę z węglem. Kopalnie czeka transformacja: ze świata węglowego do szeroko pojętej sfery kultury. W zrewitalizowanym kompleksie powstanie także muzeum, w którym eksponowana będzie historia górnictwa na tych ziemiach, miasta i samej kopalni. Przebogata historia, w której widać, jak w zwierciadle, że kopalnia wywierała przemożny wpływ na oblicze miasta, i odwrotnie – miasto kształtowało świadomość pracujących tu górników: zarówno autochtonicznych, jak i napływowych, zakordonowych, jak ich kiedyś nazywano, a po wojnie – werbusów.

Pomysł rewitalizacji szybko zaczyna nabierać rumieńców i zyskiwać zwolenników. Powstał Zespół Architektoniczno – Urbanistyczny, którego zadaniem jest inwentaryzacja zabytkowych budynków kopalni oraz opracowanie planu i harmonogramu zagospodarowania 44 hektarów po KWK „Mysłowice” i dodatkowo około 100 hektarów w sąsiedztwie. W grę wchodzi także modernizacja 780 mieszkań w zabytkowych familokach w dzielnicy Piasek.

Tak więc zrobione zostały pierwsze kroki w kierunku rewitalizacji kopalni.

Kolejnym ważnym posunięciem było podpisanie w lutym 2010 r. porozumienia o współpracy pomiędzy Stowarzyszeniem „Pamięć” i Polskim Centrum Inwestycyjnym a Akademią Górniczo – Hutniczą w Krakowie, Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie i Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach.

AGH odpowiadać będzie za zbadanie i zabezpieczenie terenu kopalni. – Nasi specjaliści od geofizyki zajmą się zdiagnozowaniem i usunięciem wszystkich pustek i deformacji w ziemi – powiedział wtedy prof. Antoni Tajduś, rektor AGH. A więc wyeliminują możliwość powstawania w przyszłości jakichś niekorzystnych zjawisk, które mogą być efektem prowadzonej przez 175 lat eksploatacji węgla.

W AGH zrodził się pomysł wykorzystania podziemnych wód – po zalaniu chodników i wyrobisk – nagrzanych naturalnym ciepłem jakie znajduje się w górotworze. – Istnieją realne możliwości łatwego i efektywnego pozyskiwania z nich ciepła – uważa prof. Andrzej Gonet, dziekan Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu AGH. System pozyskiwania ciepła i technologie z nim związane byłyby podobne do rozwiązań wykorzystywanych w projektach geotermalnych.

Prof. Jacek Siwczyński, dziekan Wydziału Architektury Wnętrz krakowskiej ASP, rodowity mysłowiczanin, uważa, że zamknięcie kopalni otwiera przed miastem nowe szanse: – Błędem wielu miast europejskich było całkowite pozbywanie się zamykanych zakładów – nowa przestrzeń, która tu powstanie spowoduje, że Mysłowice staną się absolutnie niepowtarzalne. Zapowiada, że krakowscy studenci będą organizować tu organizować plenery malarskie.

Ma rację. Wiele rzeczy zostało zniszczonych na Śląsku, zbyt wiele. Nie możemy sobie pozwolić, aby do tej listy dołączyło dziedzictwo kopalni „Mysłowice”. Ale to będzie cholernie drogo kosztować. Bez pozyskania środków z Unii Europejskiej ten projekt zmarnieje i może być tak, jak w słynnym powiedzeniu: chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze!

Póki co szansę na budowlany start już w przyszłym roku ma kompleks sportowo – rekreacyjny, którego wizytówką będzie całoroczna hala narciarska wzorowana (prawdopodobnie) na projekcie z Neuss w Zagłębiu Ruhry (otwarta została w 2001 r.). Rocznie odwiedza ją ok. 1, 2 mln osób.

Całoroczne hale narciarskie, to hit ostatnich 15 lat, którego prekursorami byli Japończycy. Na swój grunt ten pomysł przeszczepiła Europa. Powstały już hale w Belgii, Holandii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Trwają budowy hal w Rosji, Hiszpanii i Chinach. W naszej części Europy będzie to pierwszy tego typu obiekt. A wokół znajdą się boiska sportowe, korty tenisowe, baseny, ścieżki rowerowe, place zabaw, hotele i restauracje.

W części nazwanej w projekcie „Nauka” znajdzie się muzeum – Izba Pamięci KWK „Mysłowice” i Powstańców I Powstania Śląskiego. Przewidziane są galerie sztuki, miejsca wystawowe i centrum edukacyjne, które zagospodarują wyższe uczelnie, które uczestniczą w projekcie rewitalizacji. Powstanie wielkie centrum konferencyjne. W przestrzeni „Praca” utworzone zostaną parki technologiczne i inkubatory przedsiębiorczości. Będzie też rejon „Wypoczynek” z akademikami, loftami i mieszkaniami. To wszystko już dzisiaj widać, ale – póki co – na zdjęciach i filmach ze zrewitalizowanych terenów poprzemysłowych Niemiec, Francji i Belgii.

Jeżeli tam się udało, to dlaczego nie miałoby się udać u nas?
Czy wierzycie w to cudowne zmartwychwstanie kopalni „Mysłowice”?

***
Żałuję, że „Śląsk – ostatni wagon Solidarności” nie rozpędził się, na co liczyłem. Ustawię go jeszcze raz na wielkiej rozrządowej górce pod koniec roku, kiedy będzie okrągła rocznica zatrzymanej „za pięć dwunasta” interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Polsce, o którą zabiegało sporo osób z ówczesnych władz w Katowicach.

Nie było żadnej cenzury związanej z tym wpisem (Śleper i Kartka z podróży są najbliżej prawdy), ot taki zabieg techniczny, który zadziałał, a pod moją nieobecność nie miał go kto odblokować. Choć, co do cenzury, to ręka zaczyna świerzbieć. Nie chodzi nawet o wojnę śląsko – polską (i odwrotnie), która wybucha przy każdej okazji – do jej wywołania (zauważyliście?) wystarczy wpis o dupie Maryni, albo o kolorze krzesełek – ale o język, o broń stosowaną w tych potyczkach.

Co do krzesełek, Waldemar, to w Gdańsku, na Legii, w Poznaniu, Krakowie, czy Wrocławiu stroi się stadiony klubowe – jak Ruchu Chorzów, czy Górnika Zabrze – a Stadion Śląski nigdy taki nie był. W ostatnich latach bywają na nim śląskie derby, ale częściej występowali tu biało – czerwoni. A pamiętacie pierwszy koncert U2 i żywą biało – czerwoną flagę? Popatrzcie też, bez emocji, na zestawy kolorów: zieleń, niebieski, czerwień i biel. Gdyby dwa ostatnie zamienić na żółto – niebieski, to nawet daltonista tego by nie kupił.

I jeszcze Waldemarze jedna uwaga: moja teściowa, i inni gorole, szli na przymusowe czyny społeczny, ale akurat na budowę Parku szli w podskokach. Kiedy mieszkaliśmy w Katowicach, to był prawie park przydomowy. Teraz też do Parku mam rzut beretem, choć rzadziej bywam. Ostatnio trochę po nim połaziliśmy. Oprócz kilku miejsc w centrum, to jedna wielka zgroza. Dzicz. To chyba najbardziej zaniedbany park w Europie. Społeczny wysiłek sprzed lat, bez względu na jego charakter, poszedł na marne.
Poza tym – Serdeczności.