W poszukiwaniu zaginionych dekomunizatorów

Z niepokojem obserwuję uwiąd dekomunizacyjnego zapału w zamiarze wymiatania plew z przestrzeni publicznej. I to akurat przed wyborami?!

Chciałoby się w imieniu suwerena zapytać: za co wojewoda i jego ludzie, a także rzuceni na ten front pracownicy IPN – biorą pieniądze? Nie wiem, jak jest w innych regionach, ale w Katowicach i na Śląsku euforia dekomunizacji – po okresie szczytowania – popadła w fazę kompletnego uwiądu.

Wiem, wiem – rozkaz to rozkaz. Każdy głos może być na wagę złota.  Wygramy wybory, to same samorządy rozprawią się z zafajdaną postkomunistycznymi nazwiskami i symbolami przestrzenią. Jak przegramy, to pokażemy tym pożal się Boże samorządowym spadkobiercom poprzedniego ustroju siłę państwa. Państwa, które wzniosło się z kolan ku górze, zrzucając w tym akcie kajdany teoretyczności.  Ja to wszystko rozumiem, ale drzazga w sercu tkwi. I uwiera.

Bo jak to – 21 października Katowiczanie będą cichcem przemykać do lokali wyborczych przez plac Wilhelma Szewczyka zamiast dumnie kroczyć przestrzenią upamiętniającą parę prezydencką? Ci z okolic Parku Powstańców Śląskich chyba w ogóle nie pójdą do urn, bo jak pokonać drogę obok budzącego odrazę pomnika generała i wojewody Jerzego Ziętka? Obrzydliwego od stóp do głów komucha? Tego pomnika nie zapomnimy obecnemu prezydentowi Katowic Marcinowi Krupie, oj, nie zapomnimy! Wszak sam prezes namaścił go na prezydenta miasta ze swego pisowskiego ramienia – a on bezczelnie prezesowi wywinął taki numer! Zamiast Jorga rozebrać – przekazał chytrze park i pomnik Muzeum Miasta. No  i dupa blada. Nawet IPN ma związane ręce. I jeszcze ten szczwany Krupa chwali się w przedwyborczych gonitwach, że uratował Ziętka i pamięć o nim. Nie wiem, czy prezes nie powinien cofnąć swego namaszczającego ramienia i pokazać Krupie jakąś inną, bardziej pasującą do sytuacji, część ciała.

Pochwalić za to należy pomysł wojewody śląskiego, Jarosława Wieczorka, aby w dniu wyborów zamknąć dla ruchu katowickie Rondo im. Jerzego Ziętka i Park Śląski w Chorzowie – pod tym samym patronem. Chodzi o to, żeby suwerenowi nie robić wody z mózgu. Dekomunizujemy albo nie dekomunizujemy?

Ja akurat mieszkam w takim szczęśliwym mieście i miejscu, że na wybory chodzę ulicą Krasickiego. Wcześniej Janka, teraz biskupa.

A poza tym wszyscy zdrowi.