Ślonzoki oddają Częstochowę
Zarejestrowana pod koniec maja partia Ślonzoki Razem (ŚR) popiera oderwanie Częstochowy od Katowic – ogłosili odważnie liderzy formacji, która zadebiutuje w najbliższych wyborach samorządowych.
Częstochowa, jak ktoś nie pamięta, to zabór rosyjski. A dla nas najważniejszy jest Śląsk jako odrębna od reszty Polski narodowość, z własnym językiem, kulturą i historią – przedstawiają się Ślonzoki Razem. Stąd popieramy dążenia Częstochowy do secesji…
Partia póki co niewielka – gdzieś z 40 głów, a co za tym idzie, 80 rąk urobionych po pachy w dążeniu do szczęśliwego finału swej awangardowej idei. Partyjny zaczyn wyrósł na bazie secesji od Ruchu Autonomii Śląska. Partia, można powiedzieć, kadrowa, zresztą bez przekąsu, bo wiadomo od dawna, że kadry decydują o wszystkim. „Partia Ślonzoki Razem wchodzi do polityki po to, by na każdym jej poziomie dbać o najbardziej fundamentalne dla nas sprawy: tożsamość i samookreślenie, historia i kultura, mowa śląska i edukacja regionalna” – można przeczytać w manifeście programowym.
W jakimś też stopniu ŚR, to partia rasowa. „Kierujemy nasze postulaty głównie do autochtonów, do Ślonzoków, którzy na przestrzeni stuleci zbudowali bogactwo tej krainy – powiedział Darek Dyrda, jeden z liderów, redaktor naczelny miesięcznika „Ślunski Cajtung” (cytuję za Onetem, bo nie zostałem zaproszony na prezentację programu wyborczego). – Jeśli nie zadbamy o naszą tradycję i tożsamość, obawiamy się, że będziemy ostatnim pokoleniem Ślonzoków”.
Ślonzoki chcą połączenia ziem górnośląskich w jedno województwo, co oznacza przyłączenie Opolszczyzny i ziem leżących w Czechach. Nie może bowiem tak być, żeby pół województwa śląskiego tworzyły zamierzchłe ziemie małopolskie, świętokrzyskie i częstochowskie. Oprócz tego domagają się uznania języka i narodowości śląskiej oraz przywrócenia autonomii Górnego Śląska w ramach Rzeczpospolitej.
To zupełnie inna jakość – choć niektóre postulaty są podobne – niż proponowana przez RAŚ i założona przez autonomistów Śląska Partia Regionalna (ŚPR). Ślonzoki się od nich odcinają. Uważają, że to, za przeproszeniem, kupczenie śląskością.
U nich, czyli w ŚPR, Ślązakiem może być każdy, kto się nim czuje, szanuje historię i tradycję tej ziemi, wspiera dążenia do autonomii Śląska lub przynajmniej do poszerzenia samorządności. Ślązakiem nie musi więc być autochton, tylko pierwszy z brzegu – choćby taki jak ja. Osobiście jestem wdzięczny za taką możliwość, uważając, że może to być transakcja korzystna dwustronnie. Między śląskimi partiami jest jeszcze różnica co do statusu ziem obcych. Śląska Partia Regionalna, za ojcem założycielem (RAŚ), nie wypiera się np. Sosnowca i całego Zagłębia – skłonna jest nawet dać ziemiom zza miedzy autonomię w autonomii. A co do Częstochowy – wspaniałomyślnie daje jej wolny wybór, może sobie odejść, ale nie musi.
Będą wybory! Będzie się działo! – na śląskiej scenie – pośpiewuję sobie wespół z Dżemem. Śląsk stanie się areną starcia i bratobójczej walki dwóch rodzimych politycznych gladiatorów. Wszystko zależy teraz od tutejszego suwerena – a właściwie od jego wyborczego kciuka. W czyjej intencji uniesie go ku górze, a kogo wbije w piach, kierując ów znaczący palec ku dołowi? Czas pokaże.
A co do Częstochowy? Pod Jasną Górą powinni zacierać ręce po deklaracji Ślonzoków. Pamięć o niepodległości jest przeogromna, a próby jej odzyskania – cykliczne. Kosy na sztorc (część wzięła udział w ostatniej defiladzie w stolicy) czekają.
Entuzjazmu jednak nie słychać i nie widać. Po doświadczeniach 1975–98 mało kto chce się dobrowolnie z Częstochową się zadać. Lubliniec i okolice to czysto śląskie ziemie. Olesno, Dobrodzień, Praszka – to śląska Opolszczyzna, która woli pielgrzymować na Górę św. Anny, a nie (wyobraźcie sobie!) na Jasną Górę. Pajęczno znowu dobrze się czuje we władzy Łodzi, a Radków chce, aby panowały nad nim Kielce. Koniecpol i Szczekociny ciążą ku Katowicom – nawet czarna polewka podawana przez Ślonzoków nie jest w stanie poronić tego stanu. A utworzenie województwa częstochowskiego z Kłobuckiem i Myszkowem to ciut za mało, żeby ambicjom stało się zadość.
Zwycięstwo Ślonzoków Razem w wyborach samorządowych, a następnie parlamentarnych daje Częstochowie nadzieję, zapala światełko w tunelu… Tylko czy wygrają? Póki co podpowiadam, aby duchowej stolicy Polski nadać specjalny status, coś na kształt Miasta Stołecznego Warszawa, która jest w województwie mazowieckim, a w nie nie wchodzi. Żeby wilk był syty i owca cała. I żeby się działo. Dla samego dziania.
Komentarze
To już lepiej zrobić woj. nowoczęstochowskie z J. Górą i uliczkami przylegającymi, a starą część miasta dokleić choćby do Kielc.
Rozumiem Pana ironię. I nic nie mam przeciw.
Ale dobrze by było odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: Co to jest autochton i od kiedy się nim jest. Czy dzisiejsze wnuki urodzonych pod Lwowem to już autochtoni? Przecież wielu mówi po śląsku.
Bo jeśli tak, to śmiech może Panu W gardle, na ustach czy jak tam, ale na pewno przeminąć. Na dodatek więcej zależy od Warszawy niż od Częstochowy.
Powolanie nowej partii tj. sabotaz wymierzony przeciw Slaskowi ! Czy rzeczywiscie te stare pryki nie wiedza ,ze im wiecej partii , tym szansa przegrania 1 idei rowna jest 100!
Nie przypuszczalem ,ze na Slasku petaja sie takie matoly!
Ślonzoki razem – zusammen do kupy.
Nie Cząstochowę, a Tchenstochau. I nie Ślązaki a Schlesier (Schläsinger).