Widziane z Mazur
Przez kilka ostatnich dni żegnałem się z osobliwym dla mnie zakątkiem na Mazurach: z przylepioną do niewielkiego jeziora Czarna Kuta wsią Kuty k. Pozezdrza – poza wielkimi mazurskimi szlakami, ale ze swoimi klimatami. Przed laty przywędrowali stąd na Śląsk moi przyjaciele: Daniel i Maciek Tresenbergowie. Potem pozwalali mi spędzać wakacje w swoim mateczniku.
Przyjaciele nie żyją. Maciek chciał być koniecznie pochowany w Kutach, choć tutaj – w Katowicach, Sosnowcu i Bielsku – Białej – zaczął budować, i w dużej mierze mu się to udało, życiowe twierdze dla siebie i najbliższych: Gabi i Iwy.
Daniel na zawsze związał się z Katowicami. Zmarli rodzice. Niebawem ktoś inny powiesi w ich domu swoje kapelusze. Nadszedł więc czas, aby odświeżyć i zamknąć wspomnienia. I pozabierać parę drobiazgów.
Może ktoś wcześniej słyszał o Kutach? O tej malutkiej wsi było głośno w 2000 r., kiedy Jadwiga Tressenbedrg (jej synom w metryce urodzeń wykreślono jedno „s”) została jeszcze za życia – zmarła w 2004 r. – patronką szkoły podstawowej w Pozezdrzu. W głosowaniu wygrała z Janem Pawłem II. Jedyny taki przypadek w kraju! Prawica odsądzała wtedy nauczycieli, rodziców i dzieci od czci i wiary, domagano się zmiany decyzji, ale Pozezdrze się nie ugięło.
Wisia Tressenberg, z d. Stefańska, przywędrowała tutaj po wojnie spod Grodna. Jej mąż, Ludwik Tressenberg, też z Wileńszczyzny (z korzeniami kurlandzkimi), był jednym z pierwszych leśniczych na tych ziemiach. Wisia była nauczycielką, bibliotekarką i pisarką. Zbierała mazurskie legendy i tworzyła swoje baśnie.
Ale to nie tylko twórczość literacka, spowodowała, że jeszcze za życie sama stała się legendą Warmii i Mazur.
Była bowiem mazurską Siłaczką. Dobijała się o podniesienie z wojennych ruin kościołów i dbała o to, aby zachowała się pamięć o poprzednich gospodarzach tej ziemi. Wydawała każdy prywatny grosz, aby do kuchennych pieców nie trafiały XIX – wieczne wydania dzieł Goethego i Schillera.
I najważniejsze dla mnie: zagubionym po wojnie ludziom próbowała stworzyć w Kutach i Pozezdrzu ich nową małą ojczyznę.
W ławkach szkolnych miała dzieci z rodzin repatriantów i tych z centralnej Polski. Z rodzin przesiedlonych tu w ramach akcji „Wisła”, w tym członków UPA, i takich, które pod zmienionymi nazwiskami chciały ukryć się w mazurskiej głuszy przed powojennymi rozliczeniami. I miała dzieci z rodzin mazurskich i niemieckich, które tu zostały – wśród nich dzieci z gwałtów, które tu się dokonały. Kiedy zacząłem tam przyjeżdżać, to wieś żyła w zgodzie, choć ze swoimi tajemnicami.
W nagrodę za tą nową małą ojczyznę Jadwiga Tressenberg jest dzisiaj patronką szkoły, ma szlaki turystyczne nazwane jej imieniem i coroczne rajdy śladami jej legend i baśni. I setki innych upamiętnień na Warmii i Mazurach.
Kolejny raz o Kutach stało się głośno w 2006 r., kiedy premier Jarosław Kaczyński przekazał wsi, tuż przed wyborami samorządowymi, autobus internetowy. Dziękowali mu za to dwaj miejscowi chłopcy – bliźniacy. Było pięknie, ale potem – jakby za sprawą jakichś mazurskich diabłów z legend Wisi Tressenberg – wszystko się popsuło. Okazało się, że wieś nie ma zasięgu. Autobus stał w stodole u jednego ze zwolenników PiS, a potem został sprzedany, choć nie wiadomo komu i za ile. Tak mówią we wsi. Z kaganka oświaty został tylko marny popiołek.
To tylko gwoli przekazania klimatu tej mazurskiej wsi. Rzecz jest bowiem w czymś innym.
Muszę wrócić do 1987 r. Wtedy Maciek kupił w Kutach rozpadający się dom. Istną ruinę. Rodzice zbliżali się do emerytury i wiedzieli, że będą musieli opuścić państwową leśniczówkę. Do bloków pójść nie chcieli, a o przeprowadzce z mazurskich lasów na Śląsk – w ogóle nie było mowy! Takich drzew już się nie przesadza. Maciek miał firmę remontowo – budowlaną, która dobrze sobie radziła w końcówce PRL, więc zaczął inwestować w Kutach. W kilka miesięcy z ruiny odrodził się piękny budyneczek.
To było wielkie wydarzenie w całej gminie. Od wojny większość gospodarzy palcem nie kiwnęła w swoich domach, które z roku na rok marniały w oczach. A tu rzecz niebywała: po raz pierwszy ktoś ładuje olbrzymie, jak na tamte czasy, pieniądze. Jakby na zawsze chciał tutaj zostać.
– Inwestuje w tę ziemię, niczym ten Herrmann – mówiono wówczas.
I tak po raz pierwszy usłyszałem o Herbercie Herrmannie, gospodarzu ze wsi Kronowo nad jeziorem Dejguny w gminie Ryn, gdzieś 20 km od Kut. Pojechałem do Herrmannów. Napisałem o nich reportaż – „Stawiam na Polskę” – na konkurs ogłoszony przez tygodnik „Krajobrazy” z Suwałk. Zdobył główną nagrodę. Teraz, żegnając się z Kutami, odnalazłem maszynopis. Opowiem więc w skrócie o Herrmannie, bo tamta historia nadal jest aktualna. Nie tylko na Mazurach.
Początek był taki:
Ależ go nienawidzą!
Czterej młodzieńcy, bynajmniej nie letnicy, którzy w żniwne południe siorbią nad Dejgunami najtańsze wino, więc ci młodzi ludzie, spoglądający na kołyszący się na wodzie jacht przy prywatnej przystani, nie mogący oderwać wzroku od wznoszącego się powyżej gospodarstwa, które przerasta wszystko, co mają i znają razem wzięte – potrafią powiedzieć tylko jedno: To się skurwiel dorobił!
Spluną jeszcze przez zęby na widok Herberta Herrmanna – zjeżdżającego z pola z rodziną i najętymi ludźmi na godzinny, południowy wypoczynek wraz z obiadem – najmłodszego poślą po następne butelki, które jeszcze spotęgują zazdrość i nienawiść. Tego skurwysyna, szkopa, szwaba, tego bogacza, kułaka i panichę – najchętniej widzieliby daleko stąd, w kraju mlekiem i miodem płynącym, o którym marzą leżąc nad Dejgunami.
W rodzinnych domach, jak tylko pamiętają, mówiło się źle o Herrmannie. Niegdyś ojcom, dziś im, psuje wygodny obraz przeciętności i niemożności. Można żyć po ludzku, lecz nie tutaj, nie w tym kraju. Nie ma w nim perspektyw. Wiedzą o tym dobrze: patrzą przecież na to wszystko przez szczeliny rozpadających się stodół, przez pryzmy gnojowisk sąsiadujących ze studniami, przez tonące w błocie podwórka…I wszystko byłoby takie proste, gdyby nie Herrmann”.
Tak się zaczynała moja opowieść o jednym z najlepszych rolników nie tylko Mazur, ale całej PRL. Więcej dawał na socjalistyczny rynek niż niejeden PGR. Pod koniec lat 80. rolnicy z całego kraju zwożeni byli do Herrmanna na poglądowe wycieczki.
W tym czasie Herrmann miał 80 hektarów własnej ziemi i kilkadziesiąt dzierżawił od pegeeru. Przydomowy ogród pani Cecylii Herrmann, dziś głowy rodziny, wyglądał wtedy jak wielki ogród botaniczny. Mieli rasowe psy – cudaczne, jak mówiono nad Dejgunami. Spory basen. Fontannę przed domem. Pięć koni pod siodło. Jacht. Motorówkę potrzebną do wydziwiania na nartach wodnych. Uprawiali surfing. Co roku byli za granicą. Pod domem stało parę dobrych samochodów.
Nie wiedzą już co z pieniędzmi robić! – spluwano nad Dejgunami.
Stare zapiski odświeżają pamięć. Na wieczorne spotkanie w Herrmannem czekałem w olbrzymiej kuchni, jak z amerykańskich folderów (porównywałem wówczas); to było istne kuchenne laboratorium. Gospodarz spóźnił się o godzinę. Przepraszał. Bo u niego w gospodarstwie pracuje się – oprócz żniw i wykopków – od ósmej do siedemnastej (z godzinną przerwą na obiad). Ale dzisiaj ładowali na wagony 42 tony ziemniaków na eksport do Bułgarii i 21 ton do Argentyny. Poszłoby szybciej, lecz bocznica nie ma zmechanizowanych urządzeń załadunkowych. A tu tylko ręce i plecy.
Ale nie narzekał. Twardą polszczyzną pouczał, że to dobry kraj dla rolników, w którym można dojść do wszystkiego. Pod warunkiem, że chce się pracować.
Wtedy Herrmann zatrudniał trzech pracowników. Mieli u niego rodzinne mieszkania, darmowe i świetnie wyposażone, miesięczne pensje i działki wydzielone z jego pola, uprawiane tak, jak pozostała ziemia. Pracowali, jak on, od ósmej do siedemnastej. To był kolejny powód niechęci. Istny kułak. A oni, jako parobcy, byli pośmiewiskiem we wsi.
Herrmann skarżył się wówczas na jednego z pracowników, że jak weźmie wypłatę, to przez trzy dni nie przychodzi do roboty, bo pije. Mówił, że praca na państwowym i prywatnym zatarła się za sprawą mieszkań. On ich u siebie zameldował, a teraz nie może zwolnić, bo musiałby zapewnić im dach nad głową. Już miał z jedną rodziną taką przygodę: zwolnił, ale przez kilka miesięcy musiał ich znosić, bez żadnej korzyści dla gospodarstwa, aż nie wyprosił we gminie jakiegoś mieszkania. Wtedy żył nadzieją, że jak temu pracownikowi skończą się pieniądze, to wróci do roboty.
Zanim Herrmann powiedział, że to dobry kraj dla rolników szedł dwiema drogami. Typową i nietypową. Typowa: Były na niej takie momenty, jak służba Mazurów, Slązaków i Kaszubów w Wehrmachcie; była niewola, spłacanie długów za Uralem, chociaż tacy jak Herrmann w niczym nie przyczynili się do ich zaciągnięcia. Było odesłanie z ZSRR w „Giermanju” i były piętrzące się przeszkody przed takimi, którzy chcieli wracać do swoich. Do swoich małych ojczyzn.
Bo Herrmannowie – w okupowanych Niemczech Herbert odnalazł brata Oskara – poszli, dwa lata po wojnie, drogą nietypową. Ruszyli na Mazury: Wracali w nieznane, pod prąd milionom, które płaciły za przegraną wojnę. Jakże trudna była to decyzja… Dlaczego? – pytałem przed laty. Jestem Mazurem! – twardo podkreślał. Ich bin eine Masure! – tłumaczył przyjeżdżającym tutaj Niemcom, którzy dziwili się jego trwaniu w tym miejscu i w tym czasie. W czasie, kiedy trwał exodus Ślązaków i Mazurów na Zachód.
W Kronowie odnalazł najbliższych, lecz w zupełnie pustych zabudowaniach. Wojsko i szabrownicy wszystko wymietli. Herrmann powiedział mi wtedy, że startował z takiej samej pozycji, a może gorszej, jak pozostali gospodarze, którzy przybyli na ziemie odzyskane: z padającym koniem z zagranicznych darów i cudem uratowaną krową.
Pisałem: Już następnego dnia, w tym czasie, kiedy w nowo zasiedlonych okolicznych gospodarstwach zaczynało się wieloletnie oczekiwanie na powrót na poleskie klepiska, czy w bieszczadzką biedę – Herrmannowie zabrali się do pracy. (…) Kiedy sąsiedzi interesowali się tylko kawałeczkiem przydzielonego im pola, wystarczającym jedynie do przeżycia, Herrmannowie popatrzyli na całe swoje gospodarstwo, skalkulowali siły na zamiary i bezpłatnie wydzierżawili 40 ha PGR – erowi, aby tylko ziemia nie leżała odłogiem. Herrmannowie od początku byli „na swoim”. Inni do „swojego” latami się przyzwyczajali, niektórzy czynią to do dzisiaj.
Potem było „normalnie”: władza rekwirowała im traktory, groziła kolektywizacją, odmawiała sprzedaży cementu na rozbudowę budynków gospodarczych – a oni zaciskali ręce z bezsilności widząc, że ten cement skamieniał. Na 80 – hektarów ziemi piątej i szóstej klasy przydzielano im ćwierć tony nawozów. Nowe budynki kilka razy trafił ogień podłożony cudzą ręką.
Kiedy byłem u Herrmannów, to widziałem i pisałem: Ma wszystko, o czym kilkunastu rolników razem wziętych do kupy może tylko marzyć. Cztery traktory, wszelkiego typu kombajny, od ziemniaczanych i buraczanych po zbożowe, poza tym każdą inną maszynę, która ułatwia w gospodarce pracę. Ma deszczownicę ciągnącą wodę z jeziora, która pozwoliła Herrmannowi zapomnieć, co to jest susza. Ziemia Herrmanna rodzi równo, niezależnie od tego, czy Pan Bóg zsyła deszcz, czy go nie daje. Tutaj zna się jedynie dwa pojęcia: urodzaj, albo klęskę urodzaju. A motor deszczownicy jest awaryjną elektrownią, kiedy nad Dejgunami, a zdarza się to bardzo często, na kilka lub kilkanaście godzin wyłączą prąd. I za co siedzący przy lampach naftowych mają lubić Herrmanna?
Tak się wówczas zachwycałem gospodarstwem Herrmanna. Pisałem też o tym, że Herrmann i kilku rolników, którzy szli w jego ślady, nie wpuścili do Kronowa pierwszej „Solidarności Wiejskiej”, za co też był przez rolników wyzywany. Dlaczego nie było w Kronowie Solidarności? Bo w programie było tylko biadolenie nad ciężką dolą polskiego rolnika indywidualnego, a nie było nic o ciężkiej pracy! – tłumaczył Herrmann.
Rzecz o Herbercie Herrmannie miała takie wzniosłe zakończenie: I chociaż jest noc, chociaż jesień posmutnia Mazury, jak żaden inny region, Herrmann – patrząc na ciemną taflę Dejgun – jest w stanie powiedzieć: Nie ma na świecie piękniejszego zakątka, niż moje Mazury. Moje Mazury!
Nad Dejgunami jest obecnie Agroturystyczny Pensjonat Herrmanns Hof.
W Kutach, gdzie przed laty Maciej Tresenberg zaczął pierwszy inwestować „w moje Mazury”, jak powtarzał – niczym ten Herrmann – kilkanaście domów odzyskało swój blask, jak w czasach, kiedy wisiały tu mazurskie i niemieckie kapelusze. Powstało parę nowych budynków. Ale zostało sporo, w których czas zatrzymał się, z niezrozumiałych już dzisiaj względów, w 1945 r. Słowa: moje Mazury – trudno jeszcze wykrztusić.
Szkoda i nie szkoda żegnać się z takimi Mazurami.
*****
W Kutach nadal są takie problemy z Internetem, jak po podarowaniu wsi autobusu przez premiera Kaczyńskiego. Stąd dopiero zaczynam wczytywać się we wpisy po Cudzie, który zdarzy się w Mysłowicach. Pozdrawiam.
Komentarze
w 1933 większość mieszkańców Mazur głosowała na NSDAP
Z dalekiego Rochester dziekuje za piekny tekst o Mazurach. Spedzilem na Mazurach okolo dwudziestu wakacji i zaluje, ze nie bylem tam od dwudziestu lat. Wiec dziekuje za ten wpis.
Jedna z ulubionych książek z lat mojej młodości opowiadała o harcerzach przybywających na Mazury na obóz. W spotkaniu z miejscowymi dziećmi (młodzieżą?) padają informacje o pochodzeniu: ten zza Buga, ten Niemiec, ten przyjechał spod Białegostoku.. Na pytanie „a Mazurów tu nie ma?” pada odpowiedź: „Mazurzy to ci Niemcy”. Jako opis, nie jako wyzwisko.
Wydana w głębokim PRL-u, za Gomułki jeszcze.
Panie „lsm”, w 1933 nie bylo jeszcze niemieckiej wersji PiS, wiec na kogo mieli glosowac?. NSDAP obiecywala to, na co w duzym stopniu oczekuje kazde spoleczenstwo. Wtedy nie bylo jeszcze mowy o tym co nastapic mialo pozniej, a zatem panskie „odkrycie” mozna zaliczyc tylko do ciekawostek.
Stara, dobra szkoła reportażu – gdzie na tematem pracowano bywa, miesiącami, ale powstawały z tego teksty jak ten powyżej fragmentami cytowany, albo te drukowane w Ekspresach Reporterów. Dziś spuśćmy zasłonę milczenia na rodzimą publicystykę tego typu.
Bardzo dawno temu razem z żoną wiosłowaliśmy w kajaku po Czarnej Hańczy i licznych mazurskich jeziorach i strugach. Na trasie ze Starego Folwarku (jeziora Wigry) podpływaliśmy czasami wieczorami do gospodarstw usianych wzdłuż naszego kajakowego szlaku. Oprócz map mieliśmy zawsze w plecaku książkę Melchiora Wańkowicza „Na tropach Smętka”- był to nasz przewodnik po krainie i ludziach. Już z kajaka łatwo rozpoznawaliśmy kto jest mieszkańcem obejścia i domu, do którego mieliśmy zamiar zapukać. Zawsze było tak, jak opisuje to Pan Jan – bajzel i totalna rozpierducha na podwórku wskazywał na repatrianta, porządek i czysty dom był własnością Mazura. Szczegóły mogę podać jak przyjdzie do zaczepnego ognia wiecznych na tym blogu patriotów.
Kawał czasu temu POITYKA opublikowała tekst, lub część książki dotyczący losu Mazurów po wojnie – tytuł brzmiał „Zgoda na wyjazd”. Jeśli ktoś z blogowiczów wie coś na ten temat więcej, proszę o link do tego tematu.
start do „zaczepnego ognia wiecznych na tym blogu patriotow” ogloszono o godzinie 00.05. Na temat patriotyzmu w ostatnim numerze POLITYKI jest godny przeczytania wywiad z Markiem Kondratem, w ktorym przypomnial jakze trafne slowa Oskara Wilde „w tym temacie”. Sasiedzi i robotnicy Herberta Herrmanna o ktorych pisal Pan Dziadul, tez byli patriotami – o czym swiadczy ich pogarda i nienawisc do tego „szwaba”. W tym samym numerze tygodnika, jest praca dyplomowa obecnego prezydenta RP na temat wydarzen zwiazanych z przylaczeniem Wilenszczyzny do Rzeczpospolitej. Wszystko co wowczas sie dzialo, nierozerwalnie laczy sie z patriotyzmem i „interesem narodowym”. Dzis ONET donosi ze mamy obecnie jak najgorsze stosunki z Litwa, a jedna z przyczyn jest to ze Kowalski ma sie pisac Kowalskis. Wychodzi na to ze „Litwa dla Litwinow”. Ale to dobrze nam zrobi na drodze wyzwolenia sie z manii protekcjonizmu wobec mniejszych sasiadow. Na UMCS w Lublinie pani prof.Jedynak powiedziala do mlodszej kolezanki w obecnosci studentow „ty Zydowo!”. Byla zdenerwowana, ale czy mozna odmowic jej patriotycznej postawy?. Zycze dobrego dnia Patriotom, oczywiscie tym zza Brynicy takze!.
@Zosienko, nie szukaj tak daleko, przeczytaj najnowszy blog redaktora Szostkiewicza. I jak tu nie mieć guzioli po kabzach.
…ale kto czyta Szostkiewicza i jemu podobnych?. W kraju w ktorym dominuje glos Michalika, Ryczana, gen.Leszka Slawoja i tego safandyly z Mszany Dolnej, nie ma szans na zmiany.Nossol, Tischner i w pewnym sensie Twardowski, to wrzody na zdrowej dupie polskiego kosciola. Ci ludzie pana Herrmanna opisani przez Pana Jana, to takze dzieci tego kosciola. Oni zastali swiat po swoich dziadach i ojcach, kto ich mial zmieniac?…wladza ludowa?…kosciol?. Ten ostatni moglby, ale po co?.Nadmiar wiedzy zawsze byl kosciolowi grozny, a zwlaszcza jego kasie.Tow.Leszek Miller (mozna go lubic, lub nie) moze wiele powiedziec ile umizgow trzeba bylo robic aby uzyskac laskawosc kosciola wobec przystapienia Polski do UE. Teraz Tusk oglasza ze „nie pojdzie na walke z religia” – tak jakby sciganie hochsztaplerow w sukienkach bylo walka z Bogiem. Pasozyt i wydrwigrosz z Torunia smieje sie w zywe oczy z panstwa i jaka krzywda go czeka?. Jego czcicielki (i czciciele) nie czytaja Szostkiewicza, a w „Naszym Dzienniku” czy „Gazecie Polskiej” o tym nie ma. Co najwyzej o tym, jak ruskie wywolali mgle nad Smolenskiem, albo jak Zydzi wymyslili Jedwabne.
Dziwny tekst. Oparty głównie na reportażu, powstałym w ostatnich latach PRL. W reportażu była m. in. mowa o niechętnym stosunku Herrmanna do Solidarności. Reportaż powstał, gdy rządziła PZPR, a Solidarność była nielegalna. Herbert Herrmann z pewnością był pracowity i utalentowany. Ale czy w PRL prywatny przedsiębiorca mógł odnieść taki sukces, nie mając dobrych układów z władzą ? Z tekstu wynika przynajmniej to, że Hermanna i władze PRL łączył stosunek do Solidarności.
Panie Janie !
Wczoraj wieczorem przeczytałem Pańską niezwykłą opowieść o rodzinie Tassenbergów i o Herbercie Herrmannie a dzis powróciłem do czytania i zmyśliłem się o tych rodzinach i ich fantastycznym trwaniu w swoim Heimacie bądź budowaniu nowego siedliska ,nowych moich Mazur .
Niestety ,nie znam tego pieknego regionu .Wyciągąłem stara grubą książkową mapę samochodową i szukam . Nie było łatwo ,ale mam! .
POZEDRZE w połowie drogi miedzy Giżyckiem a Wegorzewem ( przed laty epizodycznie samochodem ),w prawo Kuty i dwa małe jeziora .w okolicy dwa o opisanych nazwach j. Pozedrze i j. Krzywa Kuta .
To gotowy scenariusz na mądry serial historyczny ,edukacyjny bez napaści ,(bo niby na kogo?!) ale jednocześnie pokazujacy wartość pracy ,kwalifikacji upartości i umiłowania do zachowania oraz odbudowy własności zrujnowanej wojną , bądź budowania nowej histori Rodziny , o nowym majatku na nowej ziemi .
Autobus z internetem ? Pamietam, choć nie kojarzyłem z Mazurami .
Przed tamtymi samorządowymi wyborami z 2006 inny znany czynownik PiS -Joachim Brudzinski rodem z okolic Nowego Sącza (absolwent zasadniczej szkoly rybołówstwa dalekomorskiego w Ś-ciu ) oznamił zdumionej Polsce po wizycie J.Kaczynskiego w tymże Świnoujsciu ,iż dopiero PiS przyłączył to miasto do Polski.Mial na mysli projekt tunelu lub mostu wysokowodnego .Już późny Gomułka zapowiadał taka inwestycje ( pokazywano projekty )ale on Tow. Wiesiu chciaz zbudował tam nowoczesny port przeładunkow masowych i tory kolejowe via Lubuskie z obowodnicą Szczecin- Dabie – do transportu wegla i rudy .Działo się to w 1969 roku.
Dziś , dupa blada podobnie jak interent w Kutach . Teraz Ś-cie ma ekstra połaczenie z Berlinem i może powiedzieć Polsko -do widzenia !
Pojawia się drugi bohater Herbert ,Szukam Kronowa gmina Ryn Jest!! ale na wschód za pasmem cudownych jezior Mamry ,Dragin ,Kisajno .
Jest jezioro Dejguny . Niedaleko Ketrzyn no i Gierłoż .
Nie będę się wygłupiał pisząc chwalebne słowa pod adresem Herberta z Kronowa . Szkoda ,żal ze takich odważnych Herrmannów nie zostało więcej ,że takich Tassenbergów nie pojawilo się więcej .Sporo lat przepadlo ,ale są już w rozlicznych miejscach na TYCH ziemiach dobre przykłady .
Składam panu ,panie Janie Serdeczne Podziękowania za opis dwóch rodzin , tak ważnych symboli ,dla Regionu Mazurskich jezior , ale jednak szkoda straconych lat .
ps.
Nie czytałem komentarzy Blogowiczow ,jesli się powtarzam to przepraszam .
Zwiewam do swojego Haimatu .
@Zosienko, zupełnie nie załapałaś w czym rzecz z tym tekstem Szostkiewicza, w którym pomieszczono polityka o lewicowo-żydowskich korzeniach razem z czarnym księdzem.
Jeśli uważasz nagazowanych winem leni za patriotów, tylko z powodu ich zawiści do bogatego Mazura, to pogratulować. Im by wcale nie przeszkadzał ten Herman, gdyby chodził w dziurawych portkach i dawał ściepę na kolejne wino. Ci ludzie przeniesieni z ówczesnych kresów przeskoczyli nagle z epoki feudalnej, w której to Pan troszczył się czy mają łapcie z łyka i kaszę do garnka. Ich własne gospodarstwo nie interesowało, bali się odpowiedzialności za swój los, choć jednocześnie nienawidzili swojego Pana całym sercem. Czy ja mam im za złe, że tacy byli? Nie, nie mam, bo to dzicy ludzie byli @Zosienko. Czasem jednak wśród tych nieszczęsnych repatriantów znajdowali się tacy ludzie jak Jadwiga Tressenbedrg, która naraziła się wszystkim, ratując po kulturze Mazurów co się tylko dało. Dlaczego dla miejscowych stała się ważniejszą postacią od wikarego spod Wadowic? Może dlatego, że zamiast mówić o szacunku dla innego, okazała go, wszak została tam rzucona nie z własnej woli i czuła się raczej gościem, a nie butnym rządcą. Z czasem (tego nie wiem) może poczuła się Mazurką w swojej nowej ojczyźnie?
A polski kler z naczelnikiem Rydzykiem interesuje mnie średnio, to nieodrodni synowie NARODU. Jacy mieli by być? Druga strona tego narodowego medalu to rządzący – toż NARÓD ich wybrał. Miał ci wybór jak 150, jeden wariat, drugi Bronek.
Oj! ,przepraszam z Heimatu TRESENBERGÓW za nazwanie ich Tassenbergami .
zalapalam, zalapalam Panie Sleper… ale mnie rajcuja pobocza meritum. Czyli jak to jest, ze tak jest.
dolaczam podziekowania pod adres pana Dziadula za bardzo dobry reportaz.
Moje drobne osobiste uwagi:
„Herrmannowie „wybrali „droge pod prad milionom….. „jakze trudna byla to decyzja?”
Moim zdaniem nie byla to kwestia decyzji tych ludzi, poprostu udalo im sie wrocic na ziemie, z ktorych pochodzili, w tym wypadku na Mazury !
Miliony innych nawet przez sekunde by sie nad tym nie zastanawiali, gdyby im na to pozwolono. Jeszcze w poznych latach 50-tych wielu uciekinierow i wysiedlencow mielo nadzieje na powrot w swoje strony ojczyste, bez wzgledu na to, do jakiego panstwa te ziemie po wojnie nalezaly.
Juz w maju 1945 roku ruszyla armada uciekinierow w strone na wschod, na Slask, Pomorze i Prusy Wschodnie. Wiekszosci to sie juz nie udalo, bo byli nad Odra i Nysa Luzycka zatrzymywani, rowniez gwaltownie z bronia.
Man ciagle problem z tym, ze podkresla sie szczegolnie ta odrebnosc Slazakow, Mazurow i Kaszubow w kontekscie ich sluzby w Wehrmachcie. Moze zle to rozumoje, ale mam takie wrazenie, ze probuje sie dzielic zolnierzy w sluzbie niemieckiej na tych „dobrych” (autochtonow, obywateli niemieckich pochodzenia lub mowy polskiej i na tych „zlych” (etnicznych Niemcow). Moim zdaniem to zla droga. Zreszta Herrmanowie w tym wypadku to kto ?
Gospodarz (z krwi i kosci) deklaruje sie jako Mazur: ” ich bin ein Masure”, chociaz ma niemieckie nazwisko. Byly niemiecki minister Hans-Jürgen Wischnewski, ktory pochodzil z Prus Waschodnich, to Mazur czy Niemiec ?
Faktem jest, ze zdecydowana wiekszosc Mazurow (mieszkancow tej ziemi) deklarowala sie jako Niemcy ( tak jak Bawarczycy sie jako Niemcy rozumieja) , w dodatku z przewaga wiary ewangelickiej. Na Gornym Slasku bylo to troche inaczej.
Szkoda, ze tak niewielu moglo pozostac na swojej ziemi ojczyznianej (kleine Heimat) lub na nia powrocic. Razem z nowymi mieszkancami z innych terenow Polski jak rodzina Tressenbergow duzo mogliby osiagnac z pozytkiem dla wszystlich.
Dzisiejsze Mazury to Mazury bez Mazurow !!!
P.S. Co do tych glosow na NSDAP w Marcu 1933 trzeba dodac, ze w niektorych rejonach Niemiec padlo stosunkowo duzo glosow na NSDAP, na zachodzie Niemiec byl to ubogi i zapomniany rejon Fryzjii Wschodniej, polnocnej czesci Dolnej Saksonii, terenow Bawarii przy granicy z Czechoslowacja. Natomiast duze miasta, jak stolica Berlin, glosowaly w mniejszym stopniu na „brunatnych”, W duzych miastach byl jeszcze silny proletariat. Nie widze potrzeby rowniez tutaj dzielic rejony niemieckie na „lepsze” i „gorsze”.
Ach MAZURY!
Przepiękna – bo taką jest bez wątpienia – prapolsko, piastowsko-jagiellońska kraino!
Pan Dziadul zna prawdziwych Mazurów, a to szczęściarz z niego, bo tych na Mazurach obecnie tylu, co w Puszczy Białowieskiej białych żubrów!
Rodzinie Tressenberg, „zabrano” z nazwiska jedno „s”, ale za to Hubertowi Herrmann pozostawiono podwójne „r” i „n”, oraz pozwolono na posiadanie(?) 80. i dzierżawienie dodatkowych kilkudziesięciu hektarów ziemi? Możliwe, ale tylko pod warunkiem, że on, lub ktoś z jego najbliższej rodziny, należał albo miał niesamowite „układy” w przest…… organizacji, której nazwy teraz nie wymienię, bo mi znów tego posta ktoś wychłosta.
Pan Redaktor z pewnością wie więcej na ten temat, ale proszę, gdyby coś dopisywał, to dokładnie i bez BYKów ja tych w: „Ich bin eine Masure”.
A´ propos Mazurów, ci – co powszechnie wiadomo – podobnie jak Kaszubi i Ślązacy, słowiańskim szczepem, do Macierzy zawsze dążącym byli, więc jak tylko nadarzyła się okazja (plebiscyt, 11.07.1920) dali temu wyraz, oddając ok. 3% głosów za Polską i tylko ok. 97% za pozostaniem w granicach państwa niemieckiego (u tych krzyżaków, wicie !). I choć wyniki z całą pewnością brutalnie sfałszowano, no bo jakżeby inaczej, to nie wybuchło żadne Powstanie Mazurskie? Bo i niby po co; kopalń i hut tam, jak na lekarstwo, odległość z Warszawy przeogromna (jakiż pociąg pancerny dojechałby na czas?), a i mazurskiego Korfantego, ani słychu, ani widu.
Miał ale za to ten mazurski lud swego polskiego „wieszcza” MICHAŁA KAJKE, (w urzędowych papierach, czasami jako: Michael Kayka), którego patriotyczna twórczość pomogła przetrwać wszystkim na tych ziemiach, kolejne 25 lat prusackiej niewoli i upodlenia.
Aż w 1945 roku skończył się mazurskim „autochtonom” czarno-biały thriller i nastała epoka „technicoloru”.
Ale czemu ja niby o tym Kajce (rączka w górę, jeśli ktoś wie, o kim mowa)?
No bo tenże Kajka, został we wczesnym peerelu wykreowany na wielkiego piewcę polskości
Warmii i Mazur. A w tej, prostym językiem swego przodka opiewanej, krainie, żyła wtedy jeszcze jego liczna rodzina, ale wyobraźta se ludkowie, iż z czasem tak się ona zbiesiła, tak się niewdzięczną wobec nowej, wielce ją hołubiącej władzy ludowej, okazała, że „członek po członku” rodu tego Kajki, krainę tysiąca jezior opóścił, osiedlając sie w – Hospodin pomiluj – …………….., kto zgadnie gdzie?!
@Waldemar,
jest to „na temat” Pana Redaktora, albo kolejny ślizg po bandzie?
@Zosienka,
zupka Twa niestety znów cieńka,
myślisz, że jak naraz wrzucisz wszystko do gara,
przysmak z tego bedzie zara?
______________________________
Wybacz Pani;
ale z pamięci mej ciągle nie umyka,
że „przeganiałaś” tutaj (29.09, 17:29) dwóch panów z lewego, na prawy brzeg strumyka.
Cóż to za rzeczka, spytał ktoś z gawiedźi,
no i do dzisiaj odpowiedź na to, ością w gardle Ci siedzi!(?)
…myslalam ze to Felek Strychowski, a to Klopfer napisal wierszyk ku mej czci. I to nieskazitelna polszczyzna… ho,ho!. Przed nim byl tylko Mickiewicz Adam, tez autochton. Merci, spasiba… ale przede wszystkim danke!. Nie jestem zlosliwa, tym razem nie wspomne o lewatywie i geriavicie na dobranoc.
@Zosienka,
ZOFIO;
wierz mi, że roskoszną jest udręką oczekiwanie na lewatywę „podaną” Twoją ręką.
Choć sen mi z powiek spędza ta sprawa, że Ty nie bardzo chyba wiesz, która jest Twoja lewa, a która prawa?!
I o „Geriavicie” nie wspominaj tu, mój Bóże,
bo choćbym pakunek cały na raz połknął, nic mi już to nie pomoże!
Ach, czyż nie zmięknie Ci w końcu serce, na proźby starego człowieka,
który wiedzieć chciałby jedynie, jak zwie się TA „Twoja” rzeka?!
PS
A te Strychowskie i Mickiewicze, czy jak im tam, niech się od Ciebie „odstosunkują”, bo………………..
witaj Zosienko o poranku!. Zazdroszcze Ci tego poety-adoratora, chociaz z drugiej strony potocznie mowi sie o takim „stara pierdola”. Dobrego dnia!
Na tym blogu jednego tylko mam „stracha”,
że zagadując Zosieńkę, od razu w……..i sie Bacha!
„No i masz bacho placek”!
czesc Bacha!. U nas tez tak mowia. Niedawno mialam podobnego pacjenta.Facet ma I grupe wg. zusowskiej klasyfikacji OWUD. Tez mowi do rymu i nienawidzi Polski i Polakow. Rozgaduje ze to za przesiedlenia, a prawda jest prozaiczna. Otoz dawno temu, jako czlonek OHP zostal podczas sianokosow ugodzony grabiami po plecach przez innego ohapowca, rodem z Kurpiow. Ze Slawomirskim jest podobna historia.Podobno jakis ORMOwiec dal mu w zeby za zaklocanie pochodu 1-majowego. Od tamtej pory szukuje sie z atakiem na Kreml. Pozdrawiam!
@Zosienka
Hej „Dzidzia”, do kogo Ty pijesz?
Co to znaczy „….TEŻ nienawidzi Polski i Polaków”?
Podbierasz psychotropy pacjentom?
Chciałem Ci jeno przez kwiatki powiedzieć, iż mimo żeś taka intelektualna gigantka,
to lewej od prawej strony odróżnić nie potrawisz!
Jest na to jakaś jednostka chorobowa?
No i co na to Bacha?
@Christian, żołnierz w tamtych czasach nie miał wpływu w jaki mundur zostanie ubrany, a nawet jak się identyfikował z państwem, które ubierało go w te łachy, to nie znajdował osobistych powodów, ażeby ochoczo wyskakiwać z okopu i strzelać do tych po drugiej stronie. Mazur, Ślązak a także Niemiec mieli taką samą alternatywę, mogli od razu kapitulować przed plutonem egzekucyjnym, albo szukać szansy przeżycia na froncie. @Zosienka – po przeczytaniu wywiadu z Markiem Kondratem – w swoim poście poruszyła ten problem w kontekście patriotyzmu, który w Powstaniu Warszawskim nie uznawał kompromisów (innego rodzaju patriotyzmu). Kto mógł się spodziewać, że barbarzyństwo II wojny zostanie przeciągnięte na okres pokoju i odpowiedzialnością obarczy się ludzi, którzy szczęśliwie przeżyli i wrócili do swoich domów. Na Mazurach i Śląsku wkrótce dowiedzieli się, że nie są wystarczająco polscy i z powodu tego drobiazgu muszą pakować tobołki i wyruszać do kraju, w którym z kolei nie byli wystarczająco niemieccy (choć wcześniej pod hełm byli jak najbardziej).Choć nikt ich już stamtąd nie wyganiał, jednak zanim ktoś przystawił pieczątkę takim uchodźcom, musiał mieć czarno na białym, że o jakąś kategorię niemieckości się otarli.
Nikomu nigdy do czaszki nie wpadła myśl, że dla tych ludzi polskość nic nie znaczy, bo ojczyznę zawsze kojarzyli ze znajomym pagórkiem lub jeziorem.
W 1941r. nakręcony został hitlerowski film propagandowy „Heimkehr”, którego scenariusz zatwierdził Heinrich Himmler. W tym antypolskim filmie nazistowskim zagrało paru polskich aktorów, m. in. stryj Marka Kondrata, Józef Kondrat. Może poglądy M. Kondrata wzięły się z kompleksów związanych z udziałem bliskiego krewnego w antypolskim przedsięwzięciu propagandowym.
…a pamietacie jakie larmo bylo pare lat temu, ze oto POLSKI sedzia przyznal wracajacej z Niemiec starej Mazurce prawo do odzyskania utraconego domu?. Nie bylo (poza „NIE”) gazety ktora mialaby odwage wytlumaczyc ludowi, ze tak powinno byc zawsze i wszedzie, nawet u Czukczow.
zawsze lubiłem Kondrata (nawet jak grywał w wazeliniarskiej propagandzie na cześć służb typu Ekstradycja) – no to teraz lubię go jeszcze bardziej. Niby dlaczego Kondrat miałby mieć wyrzuty sumienia za STRYJA??? Jakoś wyrzutów sumienia nie dostrzegam u aktorów z chamsko-bogojoczyźnianych produkcyjniaków typu Czas Honoru czy inne Czarne Chmury (zwłaszcza pamiętając KTO był prawdopodobnym autorem scenariusza tego ostatniego) o tak ordynarnie antyniemieckim wydźwięku, że aż Sienkiewicz zwinąłby się z zazdrości – a oni tam grają osobiście a nie „po stryju” za przeproszeniem.
A wracając do ciekawego wątku mazurskiego. Kłopot w tem, że nawet tutaj broniąc autochtonów „robi” się z nich na siłę „polaków” (czy wtedy mogliby zostać? czy jak? tylko wtedy dotyknęła ich krzywda?) co rzekomo uszlachetnia…. Tak jakby nie można było być Słowianinem i woleć niemieckie państwo jako miejsce do życia. Nie wydaje mi się by Serbom z Lausitz tylko z racji słowiańskiego pochodzenia i języka tudzeż wielowiekowej presji germinizacyjnej automatycznie należy „przypisać” polską tożsamość czy narodowość. A w przypadku Ślązaków „nie-uważających-się-za-Niemców, Mazurów, Kaszubów, Słowińców czy nawet Pomorzan z Vorpommern i Hinterpommern ROBI SIĘ TO NIEJAKO AUTOMATYCZNIE!. Na jakiej podstawie? A może Michał Kajka wolał być pruskim poddanym? Nacjonalizm mocn tkwi w głowie w perspektywie postrzegania świata! A może trzeba tutaj przypomnięć innego prócz Korfanty wybitnego śląskiego polityka: Kożdonia „Za Niemca się nie uważam! Ale Polakiem także nie jestem!” (czy jakoś tak cytuję z pamięci). Niemcem nie będąc POLAKIEM BYĆ NIE CHCĘ! Bo ani to zaszczyt ani…. więc na siłę niczego w brzuch nikomu wmawiać nie można.
Kłopot i w tym, że i Niemcy, także tacy, którzy tylko za Niemców się uważali – także byli tu u siebie i na swoim. I nie było powodu by im tego odmawiać, bo oczadziałym nacjonalizmem przywódcom odbiła palma. Odróznianie niemieckich mieszkańców Mazur od „zniemczonych” ale swoich – to już jest obrzydliwy ukłon w stronę nacjonalizmu. Pominę tutaj szlachetną pamięć Josifa Dżugaszwili, który z racji tego prezentu jaki uczynił dzielnym miateżnikom w 1945 zapewne cichaczem doczeka się kalpliczki na Wawelu – warto jednak pamiętać, iż w ramach słowiańskiego braterstwa pomysły takie miewał np. Pobiednoscew (taki rosyjski nacjonalny i konseratywny ideolog z końca XIX w.) a ponoć nawet Aleksander I Romanow – Król Polski znakomity na Kongresie w Wiedniu w 1815 chciał nieco swych „patriotycznych” poddanych z okolic Warszawy nieco na zachód „przesunąć”…..
a co do sprawy starej Mazurki – po kampanii propagadowych oszczerstw (w stylu opowieści o Litwinach znęcających się nad polskim nazewnictwem – warto pamietać jak tameczni Polacy zachowali się w 1991 r. – to nie usprawiedliwia łamania konwencji międzynarodowych ale tłumaczy wiele) polski sąd nadwyższy a za nim „patriotyczne” sądy innych instancji jako prawdziwe volksgerichty dostrzegły swe narodowe powołanie i orzekają inaczej – żeby było zabawniej w ramach innej nieco wykładni tych samych przepisów. Przepisy pozostały te same – interpretacja się zmieniła „w jedynie słusznym duchu”.
Wot, Rechtsstaat, versione polacca?
tez znowu swoje!…gacie opadly do konca!. A kto TU z Mazura robi Polaka?. Rzeczywiscie pieprzniety ten internacjonalista. A z nienawiscia do Slowian to juz kompletny zajob.
może szeleczki?
najlepiej biało-czerwone…
Zosienko, czy to ten Twoj pacjent, co Kurp pogonil go grabiami?
Ręce po prostu o(d)padają!!!
Pozdrowionka dla k.u.k. Galicyjok-a!
Mile Panienki B. i Z. Dajcie spokoj. Macie przed soba osobnikow prawdopodobnie okrutnie potraktowanych prze los. Tu chodzi o cos powazniejszego niz grabie. Oni maja duzo racji na temat Polski i Polakow.Polska od stuleci nia miala dobrze zorganizowanego panstwa. Ale miedzy innymi z tego powodu, nie potrafila stworzyc w miare komfortowych warunkow do przesiedlen w latach 1945-47, a wczesniej do zorganizowania plutonow egzekucyjnych. Byl ciemny antysemityzm przed, i po wojnie, byl rok 1968, rozne ekscesy i glupstwa bywaly. W sumie jednak na tle innych nacji (zwlaszcza tych bardziej ucywilizowanych) Polacy nie wypadaja zle. Bylo Jedwabne, ale ci ucywilizowani nie powstrzymali polska ciemnote przed barbarzynstwem. Nie ma ani jednego potwierdzonego przykladu, aby polscy barbarzyncy oddzielali niemowleta od matek. Polacy zawsze byli bylejacy, dlatego Adolf H. organizujac zaplecze militarne z obcych nacji, nie bral ich wcale pod uwage (jako chyba jedynych w Europie). I dzieki Bogu. I jeszcze jedno; w panstwach dobrze zorganizowanych jak na przyklad Niemcy, osobnicy chorobliwie nastawieni antyniemiecko na ogol tego nie ujawniaja swoich fobii w obawie o zastosowanie wobec nich odpowiednich paragrafow. Kolorowych snow mile Panienki!.
dziadek Ignacy pokazał ignorancję. Hitler był przede wszystkim rasistą i Polaków uważał za gorszą rasę. Rasę przeznaczoną w większości do wytępienia.
„Nie ma ani jednego potwierdzonego przykladu, aby polscy barbarzyncy oddzielali niemowleta od matek.”
bo znajdowanie przyjemności w torturach to cecha narodowa? czy może rasowa?
a wyodrębniłej już Waść gen perwersyjnej przyjemności (najlepiej cały zespół genów)?
strach pomyśleć, że może być też „gen powstańca”…..
a może to lektury dziecięce? np. czytelnicy bajek Braci Grimm wyrosną na okrutników wyrywających skrzydełka muszkom, podczas gdy czytelnicy „Krzyżaków” będą łagodni i będą bawić się z owieczkami….
ach, jak Ci nadwiślsńscy Słowianie kochają sielanki….
@Ignac, masz całkowitą rację, w Polsce nigdy nic do końca nie przeprowadzono porządnie, wszystko było byle jakie, nawet zbrodnia ocierała się o groteskę. To doprawdy wielka szkoda, że Adolf nie stworzył w Polsce faszystowskiego rządu (liczni palili się do tego) i sojuszniczej armii. Wojna z tego powodu nie trwałaby ani o jeden dzień dłużej, natomiast terytorium Polski powojennej różniłoby się zasadniczo i w ten sposób Mazurzy pozostali by na swoim tak samo jak mieszkańcy Śląska (i to całego). Masz też rację co się tyczy wizerunku Polaka na tle innych nacji – nie jest źle piszesz. Ja jak dostałem tróję w szkole, zawsze tłumaczyłem mamie, że byli też tacy jak ja, a nawet jeszcze gorsi.
Na koniec wyjaw jeden niemiecki paragraf, który każe ścigać obywatela łającego głupotę, bezmyślność, ujawniane prawdy historycznej.
Nie zwracam się do @B i @Z per Pani, ponieważ w blogosferze jest to dziwactwo, ale nie nazwałbym ich Panienkami, więc zanim postanowisz następnym razem kogoś pouczyć, klupni się we własne czoło.
@ dziadek Ignacy,
za „… rozne ekscesy i glupstwa bywaly” masz cmoka w czółko!
Jakaż „słodka” dobranocka dla panienek.
A z tymi glupstwami nie przesadzajta, jak bywały , to najwyżej tylko głupstewka.
A co to niby się w tym 1968 roku wydarzył? Wiecie coś bliższego na ten temat, „dziadku Ignacy”!?
a uzupełniając wątek Ślepera warto przypomnieć byłego premiera (przedwojennego) Leona Kozłowskiego – po co przemaszerował pół Eurazji z Buzułuku do Berlina?
że o dziwnych okolicznościach powrotu oraz śmierci Rydza-Śmigłego nie wspomnę….
@Śleper,
nie dziw się, że ja tutaj – w tej blogosferze, jak to nazywasz – „paniuję i panuję”, ale „pod moją szerokością geograficzną”, za zwrócenie się do obcego „za jedno” dostawało sie zarozki w pomyjok!
szwadron ruszyl ze zmasowanym atakiem. Zapalczywosc jednego z pokrzywdzonych doszla do tego, ze kwestionuje genetyczna sklonnosc danej nacji do zlych rzeczy – a rownoczesnie stale podkresla genetyczna niezdolnosc Polakow do czegokolwiek pozytywnego. Doprawdy, ekwilibrystyka mozgowa w zenicie. Rok 1968 to bezdyskusyjnie ciemna plama, ale jak wiekszosc (?) Austriakow i Niemcow nie odpowiada za Adolfa, tak wiekszosc Polakow za tow.Wieslawa i tow.Moczara, prawda?. Mozna tylko przypuszczac, ze jednak inne nacje „lepiej” moglyby to zorganizowac. Dowody w historii byly, nie tylko nad Renem, Innem czy Sekwana.Najciekawsze jest jednak to, ze w moim teksciku nie padlo ani jedno zle slowo o Slazakach. W swoim zyciu zawodowym i sportowym, mialem przynajmniej 300 przyjaciol Slazaczek i Slazakow (rowniez takich co wyemigrowali nad Ren) ale u zadnego z nich nie bylo tyle fanatycznego rozedrgania ile tu widze. Nie psujcie mi zachowanego dobrego obrazu, tak jak Wam popsul jakis idiota z Puszczy Knyszynskiej, co poslugiwal sie grabiami. Dobrego poniedzialku zycze. (ps.”bylemu czlowiekowi” dziekuje za przyblizenie sylwetki Adolfa H.)
Na stronie Gazety Wyborczej dziś przeczytałem wywiad z prof.Kaczmarkiem autorem ksiażki „Polacy w Werhmachcie ” – DF .
Z odpowiedzi profesora na pytania dziennikarza dowiaduję się ,że jest to dzieło poświęcone udziałowi Ślazaków w tymże Werhmachcie a nie Polaków ,ale nie czepiajmy się takiego drobiazgu jak tytuł dzieła. Podaje profesor z US ,że u Andresa walczyło 87 tysiecy Ślazakow ( mam ponad 1000 -stronicowe dzieło pt. Ślask pamieci Monte Casino -wydanie z 1999 r.)
Warto zajżeć na stronę GW jeśli kogoś to interesuje .
Po tej lekturze o pokoleniowych doświadczeniach w XX wieku które dotkneły rodowitych Górnoslazków intyryguje mnie pytanie, czy i ilu z kolejnego pokolenia zgłosiło akcez do zwodowej armi IIIRP .Tym razem byłoby to dobrowolne . Dane takie jeśli są dostępne ,to zapewne dotyczą woj. Ślaskiego czy Opolskiego, a to nie oto chodzi.
Pochodzę z Pieczarek koło Pozezdrza. Dzięki za wspaniały, ciepły tekst o okolicach mojego dzieciństwa! Pozdrawiam autora.
@Waldemarze, przecież żołnierzem Wehrmachtu nie mógł być Polak, komunistami nie byli Polacy, innowiercy też Polakami nie są, więc nie dziw się wypowiedziom takich czy innych ludzi. Jakby tak posłuchać narodowo – katolickich polityków i ich wielbicieli, to okaże się, że w zasadzie nikt z panteonu wielkich na miano Polaka nie zasługuje. Ich @Ignacowa logika nie objęłaby represjami z jakichś tam paragrafów porządnego państwa.
@Ignac zrozum, że nam tu nie chodzi o stawianie kogokolwiek przed sądem, chcemy tylko – skoro już żyjemy w jednym państwie – ujawnienia tych wszystkich świństw szerokiej opinii publicznej. Swoim znajomym Polakom (z całą pewnością jest ich więcej niż 300) nie wytykam tych wszystkich niegodziwości jakie popełnili ich ziomkowie na Śląsku, ponieważ to nie do nich należy odsłonięcie tej prawdy. Od tego jest państwo polskie @Ignac, które rżnie głupa nawet po 89 roku, co daje nam z kolei wiele do myślenia o tej sielance międzywojennej.
ani tak ani siak, jak nie kijem to pala, pomieszanie z poplataniem. Cos o sielance, cos o represiach, cos o niegodziwosciach. Jezeli Ciebie Sleper nikt dotychczas nie przeprosil, to ja to czynie w tym miejscu. W imieniu sanacji, w imieniu PRL, w imieniu III RP i wszystkich zmarlych i zyjacych – jak to powiadasz – barbarzyncow. Z Bogiem.
/Adolf nie stworzył w Polsce faszystowskiego rządu (liczni palili się do tego)/
W ilościach porównywalnych ze Ślązakami śliniącymi się do władzy ludowej.
piekny gest Dziadku, ale musisz przeprosc takze Franka z Lipin, Krystiana z Orzegowa, Erwina z Helemby, Gustlika z Orzesza, Jorga z Chebzia… ze nie wspomne o Ginterze z Zawady. Jaruzelski przeprasza i przeprasza, i co?…w grudniu bedzie ciag dalszy. Jelcyn przepraszal, Gorbaczow przepraszal, Putin przepraszal i co?. Z tego wszystkiego wynika, ze ten Knyszynianin wcale nie grabiami atakowal, tylko inszym narzedziem.
Śleper jak zwykle kłamie, tym razem o Polakach, którzy rzekomo chcieli tworzyć faszystowski rząd podległy Hitlerowi.
Czyżby miało okazać się ,ze nie znajdzie sie tu opis innej rodziny tak zacnej jak TRESENBERGOWIE , czyżby naprawdę Blogowicze tak chetnie tu piszący (historycznie super sprawni!) ,nie znali choćby jednego przykładu pojawienia sie „Architekta” zmian cywilizacjnych na nowych ziemiach Polskich po 1945 r..Oczywiście licza sie tylko opisy z małego landu ,takiego gdzie osiedlili sie Kargule i Pawlaki .
Poznałem Holendrów ,którzy po 1990 roku gromadnie (kilka rodzin )pełni entuzjazmu osiedlili sie na Zadupiu jakich jeszcze do dziś pełno w Polsce ( ziemia po PGR-owska,)być może wieksze te zadupia niż na tzw. scianie wschodniej . Oni, niedawno po 15 latach prosperity zlikwidowali wielkie gospodarstwo i wyjechali z Polski . Ich Polscy sasiedzi podobni do Herrmanowych , wybili im z głowy próby niesienia kaganka rolnicznej oświaty i innych nowinek .Uprawiali m.in. Kartofle na eskport -frytkowe odmiany .Holendrzy mieli prawo wyboru a Tresenbergowie -nie !
Sleper uprawia demagogie o 14.00, czyli w bialy dzien. Kto tu gada ze Polak nie moze byc bandyta, zlodziejem, pedofilm albo szpiclem?. Moze byc komunista, a nawet antykomunista, takze faszysta elbo ekologiem zawieszonym na drzewie. Moze pisac proza, a wieczorem gadac do rymu – tak jak Kaszub, Slazak albo Zyd. Jedyne czego Polak nie moze to miec inne zdanie od Slepera.
Szanowni Państwo , o Mazurach najfajniej pisał Igor Neverly . Polecam . Od nieco „produkcyjniakowatego ” „Archipelagu ludzi odzyskanych ” po ostatnie dojrzałe „Zostało z uczty bogów ” i ” Za Opiwardą … ” . Znacznie lepsze od Wańkowiczowskiego „Smętka ” . Wańkowicz to wykopaliska i był też bufonem !
Co do losu Mazurów rdzennych i inn. Holendrów … to jeśli w Polsce będzie funkcjonował dowcip ” pojedż do Niemiec , twoje auto już tam jest ” – to będzię dobrze . Kiedy ? Chyba nigdy !
Istniejąca silna szalona partia PiS odwołująca się do trupiej stęchlizny politycznej i cwane – piarowskie PO do tego nie doprowadzą . Nawyki „patriotyczne ” to wręcz uniemożliwiają !
Szacunek dla PAŃSTWA I PRAWA jest w Polsce nikły . Spowodowały to również rządy styropianowców , rżnących WSZYSTKO co przed nimi było , pozwalających na ekscesy „zawłaszczeniowe ” Kk , afery , stworzenie z Polski państwa bez przemysłowej dumy ( jesteśmy tylko poddostawcą ) itp.
Wymagałoby to jednak rozwiązań w stylu Tiananmen i kapitalizmu państwowego . Ale – był niestety inteligent Gorbaczow i 20 lat bajzlu …
Nie ma więc dynamicznego rozwoju , surowości prawa i DUMY z osiągnięć i PAŃSTWA .pzdr
@dziadek Ignacy,
„Rok 1968 to bezdyskusyjnie ciemna plama….”, a to niby czemu, z powodu słabych wyników na olimpiadach w Grenoble i Meksyku? Oświećta mnie (nas?) Ignacy dziadku, co to z tym `68 w peerelu faktycznie było?
Przepraszasz Ślepera; „W imieniu sanacji, w imieniu PRL, w imieniu III RP i wszystkich zmarlych i zyjacych…” Cóż za gest!
Był kiedyś we Francji taki przewodniczący rady państwa, Ludwik Czternastyński, co to mu się w pijanym widzie wypsnęło: ” L’État, c’est moi!”(państwo to ja!), ale widzę, że to jakiś pikuś w porównaniu z Tobą, bo on mówił jedynie za siebie „tu i teraz”, a Ty prawie cały wiek XX. „ogarniasz”.
@Waldemar,
artykuł w GW? Przeczytałeś go dokładnie? Już sam tytuł powinien powalić Cię z nóg: „Co czwarty Ślązak i Kaszub”…służyli w Wehrmachcie.
Prastary problem w peerelu i do dzisiaj w Polsce polega na tym, że za ŚLASK uważa się „okolice” między Katowicami i Opolem. To że CAŁY ŚLASK jest(był) historycznie „ciut” większy, nie dociera prawie do nikogo!
Pomijając Ślązaków, obywateli II Rzeczpospolitej, z terenów przyłączonych do państwa polskiego po 1922, WSZYSCY pozostali Ślązacy (czyli setki tysięcy) – naprawdę rzadko na ochotnika – służyli w Wehrmachcie, lub innych militarnych formacjach III Rzeszy.
@Klopfer ;
Dobrze , że uzupełniłeś o Swoje oceny . Skupiłem sie tylko na fragmencie zwiazanym z Monte Cassino ,bo mam powody rodzinne a dodam ,ze wsród tych ca.3000 -cy podanych przez profesora ,znalazl się też rodzinny żołnierz ,który wracał z Berlingiem i zginął w nurcie Wisły kiedy wywołano to niezapomniane powstanie 1 sierpnia 44 .Też niema grobu .
Ej,zostawmy te trudne strony jest w koncu 2010 rok a niestety dobrych projektów nima o czym wyżej pisze @Q ,a ja zgadzam się z jego opiniami . Podwykonawcy, to nowa nasza specjalność , dotyczy IIIRP członka UE.
no wlasnie! Dziadek nie przeprosil Klopera, chociaz wszystko wskazuje na to, ze to wlasnie Kloper dostal po bani w 1968 roku od innego OHPowca. Za dziadka i tego kamrata z sianokosow przepraszam ja!
wy nie przepraszajcie, bo wasze „przeprosiny” nikomu nie potrzebne i nikt ich nie oczekuje…. podobnie jak przeprosin jaruzela, spadkobierców józefa dzugaszwili i innych, którzy Priwisliniu sprezentowali ziemie zachodnie i północne…..
…zamiast tego raczej się wynoście (i nie chodzi o ludzi tu mieszkających ale o warszawską „władzę” – kraje nadbałtyckie kiedy oderwały się od ZSRR też pozwoliły pozostać rosyjskiej ludności). Śląsk bez was i waszej wątpliwej łaski lepiej sobie da radę….
….nikt tu po was tęsknił nie będzie a w Muzeum Powstania będzie wam dobrze – będziecie mogli do woli odprawiać martyrologiczne gusła. Coż z tego, że wątpliwej prawdziwości, w religijnych ideologiach nie o to wszak chodzi…
po co komu to wasze „grunwaldzkie zadęcie” – jeszcze od tego pękniecie
@Ignac, nie obraź się, ale jo wasze przepraszam mom w rzici, czytej w końcu co ktoś pisze, a pisza na tym blogu cały czas to samo, że aż mnie wstyd za te ciągłe powtórki. Niektórym rzeczywiście może się wydawać, że mają do czynienia z wariatem, ale co rusz ktoś tu wpada i trza wszystko zaczynać od nowa. Już mi się nie chce.
@Q, dzięki za przypomnienie Igora. Nie chciał się babrać w bogojczyźnianym szambie, więc pisał o tym co najpiękniejsze.
@Jarosław, gdybym napisał odwrotnie, to byłbyś pierwszy do wylania mi pomyj na głowę, więc napisałem tylko o klasyfikacji, którą prowadzą na wewnętrzny użytek twoi rodacy.
@Helmut, ja jako notoryczny kłamca podaję link do interesującego cię zagadnienia. Jak trochę poszperasz, znajdziesz więcej. Jest tego niewiele, jak pisze @bartoszcze, więc teraz możecie śmiało na wszytkich pluć.
http://archiwum.polityka.pl/art/polska-bez-quislingow-ale-,396683.html
@Bacha,
jako że rymowankami się brzydzisz,
więc nie spytam:
Bacha,
która u Ciebie (Was) pęka właśnie flacha?
Tylko polecę prozą;
daj se siana Mości Dobrodziko,
mnie nikt za nic, przepraszać nie musi, to Twój(?) Dziadek -raz z małym, raz z wielkim „D” – „ugłaskuje” Ślepera. Ale nareszcie dzięki Tobie wiem, co się w tym 1968 roku tak ważnego nad Wisłą wydarzyło, ot OHPowcy nap……..i się po baniach, ale czemy zaraz z tego powodu o czarnych plamach mówić, jak ten
D(d)ziadek Ignacy?
I jeszcze jedno, w zasadzie najważniejsze w tym poście;
nie nazywaj mnie proszę Kloperem, bo ja Cię Blachą też nie „przezywam”!
Zanim odpowiesz, skonsultuj to proszę z Zosieńką, żebym potem na dwa fronty nie musiał odpowiadać.
Klopfer. Glicyjok, Sleper…w sumie zapyzialy grajdolek i meczenstwo. Tu juz nawet lewatywa nie da rady. No i ten finezyjny dowcip Klopfera, przednia marka!
przepraszam Ciebie Klopfer za pomylke „w druku”. Dzieki za wierszyk, krotki jak fraszka Reja, ale piekny. Nie zamierzam byc adwokatka dziadka Ignacego. Masz racje ze to co On adresuje do Slepera moze wygladac na „uglaskanie” – ale nie sadze zeby ta sztuka Mu sie udala. Sleper, Galicyjok i Ty, macie ugruntowane poglady na swiat – a probowanie tego cokolwiek zmienic jest z gory skazane na niepowodzenie. To tak jakby sluchacza radia Maryja namawiac na ateizm, albo probowac nauczyc orangutana grania na skrzypeczkach. Sleper mowi, ze w zyci ma ignacowe przeprosiny – a zatem odzyskanie przez niego rownowagi i pogody ducha moze nastapic po wymarciu wszystkich goroli. Poza tym On oczekuje ujawnienia prawdy, a z tym zawsze sa klopoty. Przykladem jest oczekiwanie na prawde o tragedii smolenskiej – a przeciez ci co oczekuja znaja prawde, i to od samego poczatku. A w ogole, to gdy czytam Twoje i Sleperowe teksty, to przypomina mi sie pewien Japonczyk co ukrywal sie przed Amerykanami w puszczy malajskiej przez ponad 30 lat i nie wierzyl ze wojna sie skonczyla. Nie wiadomo czy Amerykanie go przeprosili, czy on Amerykanow. Moj Tata mi mowil ze kibole Stali Sosnowiec nie przeprosili do tej pory kiboli Unii Chorzow za lanie przy Alei Mireckiego, a ci drudzy za rewanz przy ulicy Cichej. Podobno teraz jest spokoj, bo obie ekipy sa rozdzielone, a ponadto zeszly na psy. No i na razie jest swiety spokoj, czego i Tobie zycze na dzis.
„sierpien 80” – zakonczenie:
po lecie na saksach wrocilem do polski i wytrzeszczylem galy,
a pare miesiecy potem szczena mi opadla –
caly kraj byl na haju, a trip mial nazwe: solidarnosc…
nawet czlonkowie kc pzpr ruszyli churmem aby „dolaczyc”,
ale to juz zupelnie inna historia…
O, @StanŁohajo też swoje trzy centy na mój temat dorzucił. Czuję się zaszczycony uwagą światowca. A tak w ogóle, to ło co chodzi?
@Bacha, co ty możesz wiedzieć o ugruntowanych poglądach?
Każdy z tutejszych członków NARODU na jakąkolwiek najdrobniejszą uwagę o licznych pryszczach na pysku, od razu wyskakuje z: „a u was murzynów biją” – więc nie mów mi @Bacha o jakichś poglądach. Od tego waszego internacjonalizmu wolę już przytyki o dziadku z Wehrmachtu.
ten zas o wehrmachcie…zlituj sie Sleper!. Gadej o rybach, o grzybach, o d…Maryni i dej se juz spokoj z obsesjami swemi.
@Śleper ;
Swietnie w adres @StanaŁochajo ,Pojawi sie taki z „wielkiego świata ” i od razu na samym stracie musi nazwać się a’la@Państwo Polska .Oj ,OJ te kompelksy ŁOCHAJO .
ps.
Cierpliwie oczekuję (od 18.10 g.17.56 ) na wpis o Tresenbergach z innych regionów zachodu i północy dzisiejszego terytorium Polski .Napewno tacy swietni obywatele byli i zasłużyli na ich poplularyzacje na tym blogu . Niemożliwe ,by tylko Tresenbergowie w Kutach i tamtym regionie Mazur .
Może ktos wie , może ktoś widział ,że przywołam motto znanego programu TV.
O!@Jaroslaw ,wywołany jesteś do Tablicy ,napisz komentarz uzupełniajcy do red.Jana Dziadula .Napisz ,po prostu napisz !
Wieczorem ,po powrocie zerkne tutaj , napewno przekroczysz swoje zwyczajowe dotychczasowe jednozdaniowe wpisy .Jestem optymistą !
Ladies first
@Bacha,
jak lekko rozprostujesz piąstki, wychodzi całkiem inna lekturka.
„Sleper, Galicyjok i Ty, macie ugruntowane poglady na swiat – a probowanie tego cokolwiek zmienic jest z gory skazane na niepowodzenie.”
Nie wiem jakie, Sleper i Galicyjok mają poglądy, a tym bardziej czy są one ugruntowane, jeśli o moją skromną osobę chodzi, mylisz sie bardzo, przynajmniej co sie „niezmienialności” tychże tyczy.
Przykład i to akurat „w temacie”, bo i Ty o Smoleńsku wspominasz.
Otóż zaraz 10.kwietnia byłem przekonany, że było to polskie samobójstwo, i to tak polskie, że „polszczejsze” już być nie mogło, dziwiło mnie jeno, że wśród szczątów samolotu nie odnaleziono resztek huzarskich skrzydeł, tudzież pawich piór.
Potem jednak słyszałem jak w tramwaju jedna pani opowiadała, że jakiś pan twierdził, iż zna kogoś, kto w wojsku widział, jak można mgłę wyprodukować, a oprócz tego ruske mają ponoć gigantyczne magnesy, chyba nie po to aby igieł szukać, tylko…………..
I od razu ZMIENIŁEM POGLAD i ugruntowałem sie w przekonaniu, że to był jednak zamach!
Czemu teksty moje i Sleperowe przypominają Ci tego Japończyk, co to 30 lat nie wiedział, że się wojna skończyła, nie pojmuję? Gościu faktycznie nie miał zielonego pojęcia, co sie wokół niego dzieje, my (Ty też) natomiast wiedzieliśmy to świetnie. Każdy to jednak inaczej interpretuje. A jeśli Ci o samo przepraszanie chodzi, to nie mam pojecia, jak to sie miedzy tym biednym Japończykiem a USA odbyło, to już ostatecznie prawie 40 lat temu było, wiem natomiast, że Ty masz poważne problemy, z tym co się na tym blogu dzieje obecnie.
Piszesz na przykład „Sleper mowi, ze w zyci ma ignacowe przeprosiny….”, a on tymczasem najwyraźniej godo, że MO wasze przepraszam w RZICI(!) Prawie to samo, ale nie tak samo!
@StanOhio,
przepraszam, ale o 03:44, to po Klopfer jest kropka, czy przecinek?
sprawa jest beznadziejna. Zanim ostatni „gorol” kopnie w kalendarz, to kilku z was dostanie kompletnej szajby. Prznajmniej takiej jaka wykancza Waldemara. Podobny do was pojawil sie dzis w Lodzi.
http://film.onet.pl/zwiastuny/0,70169,1,1,322,fotonews.html
@kibic Bachy, wasze strzelanki w Łodzi i gdziekolwiek w Priwislanskim Kraju nie interesują nas tu wcale. Noo, chyba że wystrzelacie się wszyscy w tym waszym wariatkowie, co byłoby warte, nawet dostania szajby kompletnej.
@drogi Kibicu,
pomijajac taki „drobiazg”, że wycieranie sobie twarzy – niezaleznie od politycznych sympatii – śmiercią człowieka, który nie był publiczną osobą z politycznego świecznika (wieszanie psów na ludziach dobrowolnie garnących się do władzy i polityki jest formą kontroli nad ludzmi władzy i dla nich własnym i dobrowolnym wyborem). sam jednak ten wątek zacząłeś.
należy jednka zauwazyć, iż całe zajście miało miejsce w Prywislinkim kraju a napastnik jest tego Priwislinia mieszkańcem. Co to ma zatem wspólnego ze Śląskiem? Nic.
Wbrew temu cobyście może chcieli nie stanowimy i stanowić NIE CHCEMY z wami mieszkańcami Priwilsinia żadnej wspólnoty. Łączy nas jedynie czysto formalna pzrynależność do tego samego obywatelstwa i zamieszkanie w granicach jednego kraju. Nic więcej. Między innymi z powodów takich zachowań jak to w Łodzi i prób jego politycznego zdyskontowania przez innych „patriotów” – z obu stron politycznej barykady. To jest własnie to co w was drodzy Priwislincy budzi największą niechęć i obrzydzenie – skonność do politycznej przemocy a potem próba wykorzystania tego. Takie zachowania są obce jak dotąd innym prowincjom tego kraju (jeżeli nie liczyć politycznej przemocy i wojny domowej na Śląsku zwanej trzema powstaniami). Kto sieje wiatr, niestety zbiera burzę – kto kultywuje „powstańcze” tradycje bojowców rzucających bombami w carskich urzędników, niestety tworzy klimat zachęcający do takich gestów ze strony rozmaitych wariatów czy innych nawiedzonych szaleńców.
Bardzo szkoda człowieka, który zginął i tego który został ranny – nie ma bowiem takich politycznych racji, które usprawiesliwiają stosowanie JAKIEJKOLWIEK przemocy w polityce. Nawet najłagodniejszej.
To nas rózni i zawsze róznić będzie od Priwislinkiego kraja….. Tutaj nawet najgorszy polski nacjonalista, który by wszystkich nas w obozach pozamykał ku chwale ojczyzny, moze spokojnie spacerować w ciemnej ulicy i nikt mu z tego tytułu krzywdy nie uczyni (najwyżej mu gebę obiją „polscy” kibice z szalikiem białoczerwonym….
@kibic Bachy,
a Pan to przepraszam, z jakiego „gulika ” tu nagle wyskoczyłeś?
Jak bym sie zniżył do Twego poziomu, co mi się niestety nie uda, bo mam lęk dużych głębokości,
to musialbym napisać – wielce dyplomatycznie – że Pan chyba chwilowo(?) postradałeś zmysły!
Ale tu już nie ma co obwijać w bawełnę, Ciebie chopie pizło ańfach fest na dekel, a takie stany nie są raczej uleczalne!
Ty możesz ludzi z tego blogu „posądzić” prawie o wszystko; ocieplenie klimatu, wygnanie Cyganów (przepraszam, Romów) z Francji, czarne dziury na słońcu i to że ono nieregularnie krąży wokół Ziemi, co powoduje, że pandy nie są tak płodne jak za czasów Mao, ale nie o te Wasze polskie hece, a teraz już pomału jatki! To jest wyłącznie Wasz produkt, choć niekoniecznie chyba „Dobry bo Polski”.
Ale czy kibic Bachy (liga okręgowa) jest w stanie pojąć co jest grane w nadwiślańskiej II.lidze?
Przypuszczam, że wątpię.
Witajcie!. Bacha nie ma racji co do orangutanow. Kiedys bylem w cyrku gdzie wystepowala kapela tresowanych orangutanow z Europy. Grali jazz tradycyjny, taki w stylu nowoorleanskim. Ciekawostka bylo to, ze dwa orangutany pochodzily z polskich zoo. Jeden gral na klarnecie i podobno pochodzil z zoo w Chorzowie, a drugi – jako chyba mniej zdolny – walil w perkusje i mial papiery z warszawskiego zoo. Czyli jednak cos w tym musi byc, ze slaski klimat bardziej sprzyja rozwojowi istot zywych, niz na pozostalych terenach Polski – zwlaszcza tych nad Wisla. Klopfer i pozostali macie chyba racje.
… i jeszcze cos o kibolach. Galicyjok ma racje, bo kiedys sam bylem swiadkiem jak ci w szalikach zolto-czarnych przekazywali sobie na wzajem z kibicami w szalikach niebieskich znak pokoju. Nie wiem jak jest teraz, ale mniemam ze nadal ok.
to o czym pisze czlowiek z OHIO jest malo wiarygodne. Ostatnimi powaznymi badaniami na ten temat zajmowal sie dr Alfred Rosenberg w latach 30. ubieglego wieku – ale nie dotyczyly one orangutanow, tylko ludzi. Doktor Rosenberg udowodnil wyzszosc rasy germanskiej nad innymi, ale wsrod rasy germanskiej nie wymienil rasy slaskiej. Sytuacja jest zatem patowa, czyli na dwoje babka wrozyla – albo jak kto woli „ni pies, ni wydra – czyli pol litra na trzech”. To ze obecni tu Sleper, Waldemar, Klopfer, a zwlaszcza Galicyjok, wyrozniaja sie sposrod innych pod wzgledem wiedzy i inteligencji – to jeszcze nie dowod ze tak jest wszedzie. Tym bardziej ze znaczna czesc Slaska lezy po obu stronach rzeki Wisly w biegu gornym – a wedle teorii Galicyjoka rzeka ta wywiera negatywne promieniownie na stopien inteligencji i w ogole. Zgadzam sie natomiast ze Sleperem w kwestii internacjonalizmu. Wspomniany dr Rosenberg tez zaliczyl internacjonalizm obok masonerii, do plag XX wieku. Wesolej srody zycze wszystkim.
@StanOhio,
…Ty kiedyś byłeś w cyrku? Jako kto, jeśli wolno spytać?
A te orangutany, to się przedstawiły i zdradziły z jakich miast pochodzą, albo wyłapałeś to fonetycznie, bo warszawski mówił, a chorzowski godoł?
Najśmieszniejsze, że tacy artyści jedżą sobie do USA bez wizy, a Ty,…… długo o nią walczyłeś?
@dziadek Ignacy,
widzicie dziadku, ktoś kto pisze:
„Tym bardziej ze ZNACZNA (podkreślenie moje – Klopfer) czesc Slaska lezy po obu stronach rzeki Wisly w biegu gornym…”, udowadnia, że o Śląsku – w każdym razie o jego geograficznej wielkości – ma bardzo bladziutkie pojęcie. Albo myli Wam się tylko górny bieg Wisły ze środkowym Odry?
Ale może przynajmniej o tej „plamie z 68” jesteście lepiej poinformowani?
Licząc dalej na Was, również przyjemnej środy życzę.
Prasa donosi, że w warmińsko-mazurskiej wsi Chełchy nadano szkole podstawowej imię Lecha Kaczyńskiego. Inicjatorem tego dzieła okazał się dyrektor szkoły i radny PiS w jednym, który nie zaspał i tuż po katastrofie samolotu (10 dni po) zarządził głosowanie. Zaskoczeni i skołowani ludzie głosowali za, choć Lech Kaczyński i jego bliźniak przegrywali tam w wyborach prezydenckich. Wspomniana wieś nie leży aż tak daleko od Pozezdrza (na północ od Ełku) i jak napisałem, swoje poglądy polityczne lokowała (w większości) poza obsesjami „patriotów”. Mieszkańcy Pozezdrza mieli szczęście, wybrali patronkę szkoły bez takiego ciśnienia, a obywatelom Chełchy pozostanie kac.
Dyrektor owej szkoły trochę mi przypomina pewną nauczycielkę, która uczyła dzieci (też chyba w tych okolicach), że Krzysztof Kolumb był wielkim polskim naukowcem.
A co na to NARÓD?
jak bedziesz Klopfer dalaj dokazywal, to pozbawimy Ciebie obywatelstwa polskiego – co automatycznie wykluczy Ciebie spod opieki Matki Boskiej Krolowej Polski. Ona nadal sie waha czy brac ten klopot na swoja glowe, ale poslowie PiS mocno zabiegaja aby sie zgodzila. Na geografii sie nie znam, zatem nie dziwuj sie ze mylnie zaliczylem do Slaska czesc Slaska Cieszynskiego, skrawek ziemi oswiecimskiej i okolice Czechowic-Dziedzic. A Ty sie nie nerwuj jak pozostali operatorzy ciezkiego sprzetu.Pozdrawiam cieplo.
@Dziadku Ignacy ;
Panie Ignacy rozumiem skutki wieloletniego treningu ciężkiegoatelty z dużymi łapami (to podany przez pana identyfikator),co może powodować na seniorskie lata trudnosci z odzyskiwaniem pamieci faktów zapisanych na osobistym dysku .Cierpliwie czekam na podanie terminu meczu LA -NRD -POLSKA na stadionie SLASKIM w Chorzowie w czasie którego pański idol Janusz Sidło ( mój ziomek )zostal ….ect .
Czyżby na stare lata chciałoby się zostać operatorem cieżkiego sprzetu a tu „fotele ” zajęte . Przekroczył pan granice śmiesznosci i brnie pan dalej .Na szczescie odzyskuje pan rozum i stateczność opini na innych blogach POLITYKI .
Po co niszczy pan swój wizerunek ,to kolejny życzliwy apel z mojej strony.
Zapewniam ,iż tylko skończe z panem tą dogrywkę dotyczacą Janusza i będzie ..z Bogiem (to pana ulubione słowo na wycofanie ).Jednak szybko nastepuje powrót i został pan kamratem intelektualnym StanaŁochajo .
Podpowiadam ,iz tematem jest historia Tresenbergów i pewnego Mazura ,byłoby fajnie (red. Jan Dziadul mialby satysfakcjie) ,gdyby pan coś skrobnał na temat .
@Ignac, napisz @Waldemarowi, że się pomyliłeś z tymi gwizdami, bo kula spadła ci na głowę i miałeś omamy dźwiękowe. Albo napisz, że chciałeś nam dokuczyć, przecież w takiej sprzeczce zawsze się coś takiego zdarza, ale nie wchodź w slalom niczym kombinator alpejski, bo to nie twoja dyscyplina. Niektóre twoje posty na blogach POLITYKI są naprawdę dobre i czasami dowcipne, więc po kiego pierona żeś się wdoł w coś, o czym masz nikłe pojęcie. I nie chodzi mi tu wcale o twoje opinie – zresztą tak jak i innych – ale mijanie się z faktami.
Niejakiemu @Helmutowi podałem link na „interesujący go temat”. I co, odniósł się do tego? Nie. On i wielu tu obecnych dyskutantów ma „ugruntowane poglądy” i myślą, że to wystarczy, ażeby kogoś zakrzyczeć.
Zacny Slewperze… po pierwsze omamow nie mam, kula mnie nie dotyczyla z powodu niedostatkow (184 na 82 kg to ciut malo), rzeczywiscie to byl meeting a nie oficjalny mecz, ale najwazniejsze ze dupa pana Janusza byla w 100% prawdziwa, przyodziana w czerwone majtki (patriotyczne,polskie) i wypieta w kierunku poludniowo wschodnim na rozbiegu nieopodal wiezy z zegarem. Adresatami byli patriotycznie nastawieni tubylcy. Przekaz to temu operatorowi Waldemarowi co ma niezwykle dociekliwa nature Rolanda Freislera i Zobry Zbigniewa do kupy. Poza tym nie mam chyba sklonnosci do przeinaczania faktow, nawet w kwestii tresury orangutanow. Naprawde wierze, ze takze egzemplarze o polskich korzeniach moga nauczyc sie gry na wiolonczeli, o ile znajdzie sie dobry treser. Uklony!
@Ignacy !
Widzę rzucony ręcznik na ring …Z Bogiem .
ps.
Twoj Idol, a moj ziomek miał wujka(brat ojca ) który za wybitne osiagnięcia kryminalne (przez lata scigany bezskutecznie )powinien otrzymać wysoki wyrok .Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary ,w uzasadnieniu podając okoliczności rodzinne (czytaj zasługi Janusza Sidły dla Sportu i barw biało-czerwonych) .Ten fakt został przyjety mało życzliwe w naszym Ślaskim środowisku i jedynie na tym tle mogly (a znam szczegóły ) wystąpić stadionowe gwizdy . Napewno nie z powodu tego ,że Janusz występowal w Czerwonych Batkach .Zawsze w nich startował kiedy Helda miał w ręku .
Ingacy o tym chcialem Tobie napisać , gdybyś zachował się po męsku .
@Waldemar czytał „Piątą stronę świata”, a nie wiem czy @Ignac też, więc przypomnijcie sobie to słynne z oszczepu nazwisko, które pojawia się w książce z dokładną konotacją. Sidło zresztą nie krył, czym zajmowała się jego rodzina, a on sam miał taki w tym instynkt, że kiedyś kazał kierowcy zawrócić z drogi na lotnisko, bo miał przeczucie, że okradają mu mieszkanie. Tak też było, nakryty złodziej na gorącym uczynku dostał niezły wycisk.
Jak widzisz @Ignac, trochę tu o sobie wiemy i nie zamierzamy nikomu przerabiać życiorysu.
nie czepiaj sie mojej meskosci Waldemarze. Czy to tak bardzo istotne czy to byl meeting czy mecz? DDRowcy byli w niebieskich koszulkach i bialych majtkach (jak tak lubisz szczegoly), nasi tradycyjnie. Pamietam jeszcze Wernera Proske, ktory po czasowej emigracji, zdaje ze wrocil do Lodzi jako trener 400 metrowcow. Historie rodziny p.Janusza znam z relacji pana Kutza.Poza tym szafa gra i kasa sie zgadza, czego i Tobie zycze.
@dziadek Ignacy,
o 9:54 piszesz (albo jakiś inny dziadek Ignacy?) „znaczna część Śląska” (bezprzedmiotnikowo),
a dwie godziny póżniej żąglujesz tutaj śląskami cieszyńskimi, ziemiami oświęcimskimi i okolicami czechowic-dziedzic niczym te łohajowskie orangutany instrumentami muzycznymi, aby tę „znaczność” usprawiedliwić.
Czyli z geografią faktycznie cieniutko, no a z historią i religią, to już kaplica totalna!
Matka BOSKA nie ma się nic do wahania, czy być, czy nie być Królową Polski, bo jej tę fuchę narzucono już bardzo dawno temu, nie pytając o zdanie. „Tera” idzie oto, aby jej syn, ten no BOSEK, został królem, tylko nie wiadomo, czy będzie musiał poczekać najpierw na abdykację mamy, albo sobie popanują wspólnie?
Na razie sytuacja jest patowa, bo nikt nie ma jasności, jakie jest w ogóle stanowisko ojca BOSKA w tej sprawie.
Podokazywałem dalej, czy nie? Pytam bo piszesz, że pozbawicie (czyli Ty i kto, ten drugi dziadek Ignacy?) mnie obywatelstwa polskiego. Chciałbym przeto wiedzieć, czy należy to traktować jako groźbę, czy „wręcz przeciwnie”?
dziadek nie wyjasnil Waldemarowi czy Sidlo rzucal „heldem” czy szwedzkim „saabem”. Kiedys po wspolnych manewrach NATO i Rosji, pulkownicy popijali i bawili sie w „wiem wszystko”.Ameryknin pyta Anglika i Rosjanina, kiedy zrzuciliamy bombe na Hiroszime.Obaj zgadli jak trzeba. Anglik pyta Amerykanca i ruskiego ile bylo ofiar, z dokladnoscia do tysiaca. Obaj odpwiedzieli prawidlowo. Na koncu Rosjanin pyta Anglika i Amerykanina o nazwiska ofiar. Turniej wygral Rosjanin. Moze to byl ten Waldek w ruskim przebraniu?. Mimo wszystko wole dziadka za ironie i dystans. Operatorzy, rzeczywiscie ciezkiego kalibru.
dziadku Ignacy, nie uzywaj metafory ani ironii. Tu trzeba armaty. Kloppfer ma racje, bo on duzo wie. Z pewnoscia udowodni ci ze w nie 50, lecz 44,564 ha pastwiska w Bieruniu nalezalo do Wilusia, a 37,232 ha do Franza Josepha.
@Jaroslawie ! Brawo !KLASA DOWCIPU ! g.20.48
Legitymujesz się stanem swojego umysłu bez konieczności podpalania tobie stóp czy jajek .Wiem, że nie napiszesz nawet za rok lub dwa żadnego sensownego zadania .Po prostu nie umiesz .Wywołałem Ciebie do tablicy byś zauważył wysiłek red.Jana Dziadula i napisał na temat ,ale gdzie tam !! ,siedzisz dzień, dwa jak wystraszony DUPEK i potem ….SRU j/w. z Bogiem .Szkoda śmiecenia na tym blogu .
@Bahha,
dziadek Ignacy i metafory? To ironia?
A „na temat” reszty Twego posta;
owszem, podobno ten widziany wczoraj na Kasprowym świstak był Słowakiem.
Waldemar, piszesz lekko i dowcipnie. Ale mimo wszystko opanuj sie.Lubie folklor i dowcip slaski, ale bez przesady.
hej Jaroslaw, nie kazdy koparkowy jest chamem i prostakiem. Daj se spokoj z tym „salonowcem”.
jak ktoś lubi dziurawe drogi, śmierdzące toalety a nadto skorumpowane i niewydolne państwo, sądy i administrację to mu będzie w Priwisliniu dobrze… brak cywilizacji i mordujacych się polityków zrekompensuje sobie wzniosłymi i patriotycznymi uroczystościami czy to w muzeum czy pod pochodniami na parteitagu (to bardzo ciekawe jakie akurat niemieckie pomysły nad Renem odsądzane od czci i wiary nad Wisłą znakomicie się przyjmują)…. Haj można sobie aplikować na różne sposoby – niekoniecznie dopalaczem….
jeżeli jednak Śląsk i inne niz Priwislinie prowincje kraju chcą nadgonić cywilizację i zadbać o przyszłośc własnych dzieci to muszą myśleć o pójściu własną drogą bo wkrótce będzie za pózno. Czas nie stoi w miejscu. A autonomia to „program minimum” tej ucieczki z bagna do którego wciąga nas patriotyzm w wydaniu Priwislinkiego Kraja
…w paryskim metrze czesto spotykam faceta ktory rozdaje jakies broszury, wyglasza oredzia przeciw Sarkozy’emu i francuskiemu bajzlowi. Taka francuska wersja Mr Galicjoka?…pasazerowie maja go za popapranego.
Ty Galicyjok zamiast ino pyskowac i wygloszac godki, wez sie lepi do roboty. Zorganizuj jakies referyndum przynajmi, albo namow Gorzelika do zorganizowania jakigos batalionu powstanczygo. Klikanie w klawisze to kozdy gupek potrafi.
Znam Pozezdrze, Kuty i okolice 🙂 Mieści się nieopodal, bo w Przerwankach baza obozowa Hufca ZHP w Otwocku. Dziękuję za wpis. Odżyły wspomnienia :)))
troche nudzicie panstwo na temacie tak oczywistym.
tez Polka byc nie chce ( i nie potrafie) a za Francuzke sie nie uwazam ( i uwazana nie jestem). No i co ? Lepsza wzrocznosc tylko z tego wynika. Zadnych przewzruszen i mgiel historii na oczach.
Nie wiem czy na temat aktualny bo przy czterdziestym komentarzu zasnelam. Zachwycilam sie tylko ze w tym malym kraiku (krajiku ?) oprocz stopki red Polityki i Nie jest kilku medytatorow-wizjonerow-przesmiewcow
@Maria, czyżby francuska wersja naszego kamrata @Galicyjoka ruszyła Francuzów do generalnych strajków? Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że te strajki organizowanie są dla poparcia Sarkozy’ego ( może nie wystarczy deportować Cyganów?)
Witej @zelda lipowsky, u nos na blogu sie niy bydziesz nudzić. Napisz, czy też jeździsz tym samym metrem co @Maria, a jeśli tak, to skrobnij, czy @Maria nie kłamie. I nie zaczynaj od „małego kraiku”, bo czujni blogowi patrioci 40 milionowego NARODU, zaraz ci się dobiorą do …….
brzydzem się powstaniami. każdymi. to obciach. stosowanie przemocy dla osiągania celów politycznych? – waść mnie pomyliłeś z „patriotami” z Priwislinia co mieli zwyczaj rzucać bomby w dzieci carskich urzędników i teraz Wielki Prezes chce im pomniki stawiać jak kraj długi i szeroki…..
Slper & Galicyjok – mozecie dalej bredzic. Ja jutro jade ogladac piramidy i waszego pieprzenia czytac nie bede. Egipcjanie sa mili i jak stwierdzilewm o Slasku nic nie slyszeli – natomiast o BOLANDA czyli o Polsce bardzo duzo….
Salam alejkum ciule !
Waldemar Kiepski syn Ferdynanda, wcale nie ustepuje naszemu tu Waldemarowi pod wzgledem wyksztalcenia – ale nie obraza innych. Intelektualnie nie dorownuje Sleperowi ani Galicyjokowi, ale nie ma napadow wscieklicy. A co do „Wielkiego Prezesa”, to ktos juz tu obliczyl ze najbardziej ceniony jest przez malorolnych z „priwislinia” i bezrolnych na Slasku.
/mieli zwyczaj rzucać bomby w dzieci carskich urzędników/
No tak, to znacząco się różni od tych dobrych ludzi, którzy w sierpniu 1920 roku spotkali w Kattowitz na swojej drodze lekarza spieszącego do rannych i skierowali go do bardziej potrzebujących na dnie Rawy.
Kurwa fix, NARODZIE, dzisiaj GW donosi na pierwszej stronie, że mówicie po śląsku, ponieważ język którym się posługujecie i nazywacie polskim, faktycznie jest językiem śląskim. Spotkał was los pan Jourdaina (Molier, „Mieszczanin szlachcicem”), który nie wiedział, że od 40 lat mówi prozą. Wkurza się też w dzisiejszym felietonie GW Kazimierz Kutz na „wdzięczność” PO, w której pokładał nadzieję na nadanie Ślązakom statusu mniejszości narodowej z językiem śląskim. W świetle nowych odkryć postuluję w zakresie języka sprawę uprościć, zmieniając nazwę języka polskiego na śląski, co jest zadaniem dość karkołomnym, ale nie niemożliwym.
Na tym oczywiście odkrycia naukowe się nie kończą, ponieważ o zgrozo, jesteśmy my Hanyse protoplastami ludzkości zamieszkującej Priwislanskij Kraj. Na razie nie mam pomysłu, co zrobić z narodowością Polaków – liczę na przewrotny dowcip @Galicyjoka.
W całym tym piorunującym pasztecie jest jednak coś, co może nastrajać optymistycznie, a mianowicie to, że za wszystko są odpowiedzialni nasi bracia z Czech.
@sleper:
tak, wszystkiemu winne pepiczki…
i ciagle trzeba tym nieudacznikom spieszyc z bratnia pomoca…
ostatnio: 1938, 1968.
bracia z Czech sa Slowianami, a z tego co mozna sie tu dowiedziac, Slazacy wywodza sie bezposrednio od Celtowikingokosmitow. Jezeli nie wszyscy, to z cala pewnoscia Sleper, Galicyjok i Waldus.
wy sie tu nie smiejecie i drwicie, ale nie mozecie zaprzeczyc ze niektorzy Slazacy naleza do najbardziej przesladowanych osob na terenie obecnej Polski. No moze tylko niektorzy czlonkowie i aktywisci PiS maja jeszcze gorzej.
W dzisiejszym „Dzienniku Zachodnim” przeczytałem, że Marszałek Sejmu nadał bieg ustawie o Języku Śląskim. Jadnak na cos to „wkurwienie” Pana Kutza sie przydało. Moze coś dobrego z tego będzie.
@andrzej52, dotarło że jednak stary Kutz coś tam dla PO zrobił i nic nie otrzymał w zamian. Teraz też może zrobić – choć właściwie już zaczął – ale już dla kogoś innego, a PO dostanie niejednego pstryczka i nie tylko od Kutza. Pierwszego pstryczka otrzymali już w Świętochłowicach, przy okazji wystawiania kandydata na prezydenta miasta.
kto zna przepis na krupnioka?
Mosz sam link, ino niy wiym, czy niy lepi kupić całego wieprzka, najonć masarza i wyrychtować świniobicie.
http://www.biznet1.com/cooking/silesian/81.htm
A tak w ogóle @byku, to co ci tam zaś za szaps w gowie świto?
@byk,
chodzi Ci faktycznie o przepis na richtige ślonske KRUPNIOKI (Żymloki też mogą być?), albo tylko o procedury przyrządzania „paprow” typu kaszanka i bułczanka?
To ważne, bo te receptury pochodzą z dwóch, całkiem innych (kulinarnych) ŚWIATóW!?
@sleper:
ano, geburtstag rychtuje…
dziekuje, znakomite!
@klopfer:
sama prawda…
@bartoszcze
„powstańcy” wrzucili doktora do rzeki? no popatrz Pan… kto by pomyślał? i za to im postawili pomnik w Kattowitz?
/“powstańcy” wrzucili doktora do rzeki?/
Zapomniałem, że Pan Galicyjok nietutejszy i o Śląsku wiedzy nie posiada. Najmocniej przepraszam za posądzenie o tę wiedzę.
Wszyscy znają bajki o smoku wawelskim, królewnie Śniezce, szewczyku Dratewce i Andrzeju Mielęckim. W kolejce na nowe życiorysy zgodne z odpowiednią racją stanu czekają Kozdoń i Ulitzka, dlatego kazdy kto zna jakikolwiek fragment z życia świadczący o propolskości, antyśląskości, antyniemieckości w/w proszony się o kontakt z misjonarzami propagującymi odwiecznie polski Sląsk
J. Kożdoń, wieloletni burmistrz czeskiego Cieszyna, w 1943r. otrzymał honorowe obywatelstwo miasta. Od lokalnych władz NSDAP
Państwo polskie – rozciągające się wielowiekowo daleko na wschód od Śląska otrzymało Ziemie Zachodnie i północne z łaski ZSRR. Od Józefa Stalina. „dobre bo polskie”? i gratulujemy dobrego samopoczucia.
dzis o godzinie 12.54 bez konkretnej przyczyny, nastapilo powazne pogorszenie stanu zdrowia niejakigo Galicyjoka.
cieszę się, że za to @Helmut w pełni zdrów
1. Dlaczego czytając ten artukuł wzrasta złość i bezradnośc?
2. Dlaczego nie śmieszą żarty o piekle w którym Polaków nie trzeba pilnować bo sami siebie pilnują by którys z kotła nie uciekł?
3. Dlaczego nie smieszy żart o amerykanie który chce mieć 100 krów więcej niż sąsiad i Polaku który chce bu sąsiadowi zdechły krowy w takiej ilości by miał jedną mniej od niego?
4. Dlaczego aż ręka świeżbi by użyc guzioli z kieszeni?
Właśnie rozpoczynam pisanie pracy magisterskiej na temat życia i działalności Jadwigi Tressenberg. Z Pana tekstu dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, jednak to wciąż zbyt mało … Potrzebne są mi informacje na temat męża Wisi Stefańskiej, jej synów, wnuków, wszystkiego, co jej dotyczy i mogłoby wzbogacić monografię. Na pewno posiada Pan arcyciekawe wspomnienia z pobytów w Kutach, rozmów z Panią Stefańską. Może jest pan w posiadaniu dokumentów bądź też fotografii dotyczących rodziny z Kut. Bardzo proszę o odpowiedź na mojego maila: echudzinska@wp.pl
Chciałbym podziękować za ten wpis , ponieważ dzięki niemu mogłem dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojego dziadka. Wiedziałem tylko ,że był znanym gospodarzem. Rozmawiałem trochę z ojcem na jego temat i o jego historii. Szkoda, że nie mogłem porozmawiać z nim osobiście… Dziękuję
S.Herrmann
„lśm 15 października o godz. 19:29
w 1933 większość mieszkańców Mazur głosowała na NSDAP”.
I to wszystko wyjaśnia. I rest my case, Your Honour!