Spis emocjonalno – polityczny

Trwają narodowe i narodowościowe mobilizacje przed spisem powszechnym, który rozpocznie się lada chwila –1 kwietnia. Kim ty jesteś? – odpowiedzi na to pytanie, które zaczną padać od Prima Aprilis, nie wszystkim będą do śmiechu. Szczególnie w województwach śląskim i opolskim. Na razie mamy tu do czynienia ze stanem emocji i chaosu, i z wielką niewiadomą: jak się spiszemy?

W spisie z 2002 r. do narodowości innej niż polska przyznało się w całym kraju 471 tys. osób (1.5 proc. obywateli RP), z tego grubo ponad 300 tys. na Śląsku i Opolszczyźnie. Po podaniu wówczas wyników: Ślązacy – 173 tys., Niemcy – 153 tys. – wszyscy krzyczeli: za mało, za dużo, to efekt manipulacji spisowych, zabiegów socjotechnicznych, złej metodologii itp. Wszyscy byli pokrzywdzeni. Czas więc na wyrównanie rachunków. Szczególnie w sytuacji, kiedy istnieje możliwość wyboru. Bo po pytaniu: Jaka jest Pana(i) narodowość?, pada drugie: Czy odczuwa Pan(i) przynależność, do innego narodu lub wspólnoty etnicznej?

Do ograniczenia emocji związanych ze spisem nawołuje Związek Górnośląski (założony w 1989 r.), który apeluje o deklaracje zgodne z sumieniem, a nie podporządkowane aktualnym grom politycznym. W stanowisku „w sprawie narodowości w kontekście pierwszego Europejskiego Spisu Powszechnego” ZG wyjaśnia: ”Związek Górnośląski jest organizacją, gdzie spotykają się ludzie różnych narodowości i wyznań religijnych. Jednakowo są dla nas ważni bracia Ślązacy, którzy mówią o sobie, jesteśmy: Polacy, Niemcy, Czesi, Słowacy, Żydzi, Ormianie, Ukraińcy, Ślązacy i także inni złączeni myśleniem o Śląsku jako naszym wspólnym dobru i solidarni w pomnażaniu jego wartości”.
Zwiążek przedstawia stan serca i duszy Górnoślązaków, z których wielu identyfikuje się się kulturowo i emocjonalnie z narodem polskim i nie wolno nie uszanować tej deklaracji, która ma charakter tożsamościowej aprobacji wartości bliskich Polakom. Dalej: wielu Górnoślązaków chce także opowiadać się za opcją duchową, związana z tradycjami zarówno państwa, jak i cywilizacji i kultury niemieckiej na Górnym Śląsku. Wreszcie: wielu Górnoślązaków widzi dzisiaj głęboki sens odpowiedzialnego opowiedzenia się się za śląskością, jako pewna formacją duchową, zakorzenioną w doświadczeniu, kulturze i umysłowości, w języku i historii: „Jest to świadomy wybór pewnej opcji wspólnotowej, która dopiero się kształtuje, a nie deklaracja polityczna czy też państwowa” – podkreśla Związek Górnośląski i jednoznacznie kieruje tę myśl ku Ruchowi Autonomii Śląska.

A RAŚ rusza do ofensywy propagandowej, jakby sprawa nie dotyczyła spisu, a prawie plebiscytu. Autonomiści przypominają, że wspieraną przez nich „narodowość śląską” podało wcześniej, jako swoją, 173 tys. osób – teraz liczą na co najmniej 300 tys. – ale tylko 56 tys. wymieniło godkę, jako język domowy (z tego połowa przyznała się do narodowość innej niż śląską). Wyniki spisu będą, bez wątpienia, ważnym argumentem dla Sejmu w sprawie uznania godki za język regionalny.
RAŚ przygotowuje ulotki, plakaty, spoty telewizyjne i radiowe, a działacze ruszą w teren – wszystko po to, żeby na pierwsze pytanie, w którym podano 14 oficjalnych narodowości dopisać – pozycja 15. Narodowość inna (podać jaka?) – śląska! Ciekawe, jakie w tej grupie będą padać odpowiedzi na drugie pytanie?

Mobilizują się Niemcy sfrustrowani wynikiem poprzedniego spisu. Wtedy szacowali się na przynajmniej 300 tys. – wyszło 153 tys. w całej Polsce, z czego 90 proc. przypadło na Górny Śląsk. Liczą, że kiedy do identyfikacji „niemieckiej” można będzie dopisać „śląską”, to Niemców – Ślązaków znakomicie przybędzie. Są ku temu podstawy, bowiem w poprzednim spisie 280 tys. obywateli Rzeczpospolitej przyznało się, że posiada równocześnie obywatelstwo niemieckie. A to oznacza, że aż 130 tys. mieszkańców, głównie Śląska i Opolszczyzny, posiadających niemieckie paszporty – nie przyznało się do niemieckiej narodowości. Za to 203 tys. obywateli polskich stwierdziło, że w domu rozmawia po niemiecku. To wszystko pokazuje – patrząc z niemieckiego punktu widzenia – ułomność poprzedniego spisu. Teraz Niemcy w swoich ulotkach instruują, aby w pytaniu o język domowy wskazywać niemiecki i śląski.

Niemcy mają problem (przy spisywaniu się) z ok. 100 tys. osób pracujących w Niemczech i Holandii. W 2002 r. nie mieli motywacji, aby przyjeżdżać do domu akurat na spis. Teraz sporo przyjedzie na Wielkanoc, a do tego sprzyjać im może metodologia spisu, która ogólnopolskie wyniki ustalać będzie po szczegółowych badaniach 20 proc. respondentów wylosowanych z ogółu obywateli. Organizatorzy twierdzą, że to są europejskie standardy i nie ma mowy „ślepym losie”, a więc o niedoszacowaniu czy przeszacowaniu jakieś grupy. Zobaczymy…

A co na to Polacy? Co na to Ślązacy związani z opcją polską? Syn bliskich znajomych – rodzina spod Kielc, on urodzony w Katowicach pod koniec lat 70. – mówi, że wpisze, oczywiście narodowość polską. Zastanawia się, czy odpowiedzieć na drugie pytanie? Urodził się i mieszka na Śląsku, więc czuje się Ślązakiem. Ale narodowości śląskiej nie wpisze, bo się do niej nie poczuwa, to raz, a dwa – gdyby to zrobił, to nie chciałby, aby jego identyfikację Polaka – Ślązaka RAŚ dopisywał do swojego (ewentualnie) narodowościowego sukcesu.
W Internecie znalazłem rozmowę z prof. Franciszkiem Markiem, pierwszym rektorem Uniwersytetu Opolskiego, rodowitym Ślązakiem urodzonym w Bełku koło Rybnika. Jak zwykle wsadza kij w polsko – niemiecko – śląskie mrowisko. Na pytanie, jaką poda narodowość, odpowiedział, ze wstyd go o to pytać, bo oczywiście podkreśli, że jest Polakiem. Do niczego innego się nie przyzna, bo byłoby to dzisiaj wspieraniem separatystycznych poglądów.

Spis budzie emocje, ale jest też demonizowany. Polskość nie powinna się skurczyć, ale znajdzie się – co najwyżej – w różnych konstelacjach narodowościowych. Obywatel polski nie musi mieć przecież jednej tożsamości. W poprzednim spisie pojawili się „kosmici” i nikt z tego powodu nie rwał włosów z głowy.

***

Czuję, że sprawa przejazdu autostradą A1 idzie w dobrym kierunku i na śląskim odcinku Pyrzowice (lotnisko) – Gorzyce (granica z Czechami) będzie ona bezpłatna. Szykują się bowiem przedwyborcze gesty wobec olbrzymiego śląskiego elektoratu.