Soma – igranie z losem
Katastrofa w kopalni w tureckiej Somie jest niewyobrażalna – pochłonęła już 282 ofiar i wszystko wskazuje na to, że jej zachłanność będzie rosła. Jej zasięg jest szokiem – szczególnie dla Europy. Tak tragiczne wieści w XXI wieku napływały do tej pory z Chin. Ale Soma wymusiła pytanie: czy do podobnego dramatu może dojść w polskich kopalniach?
Nie można jeszcze precyzyjnie wskazać przyczyn katastrofy w Turcji. Prawdopodobnie w wyniku awarii transformatora iskry spowodowały wybuch pyłu węglowego. O tureckiej kopalni pisze się, że wydobywa węgiel brunatny, ale fachowcy mówią, że to specyficzny gatunek: pośredni między brunatnym i kamiennym. Każdy rodzaj pyłu w określonym stężeniu może być zabójczy – jeżeli nastąpi wybuch.
W miejscu eksplozji temperatura sięga 1200 st. C. Nie daje żadnych szans na przeżycie. Już ona sama pożera prawie wszystko. Wywołany wybuchem podmuch dopełnia tragedii: unicestwia obudowy, doprowadza do zawałów, odcina górników z dalszych wyrobisk. Przeżyją, jeżeli będą mogli zaczerpnąć powietrza… Jeżeli po ich stronie zawału doszło do zapalenia się węgla, to kolejny dramat – tlenek węgla.
Czy tak było w Somie? Czytam, że kwestionują to eksperci tureccy z branżowej górniczej Izby Inżynierów i Elektryków. Ich zdaniem doszło do endogenicznego zapłonu węgla. To dość częste zjawisko, którego przyczyną jest samozagrzanie się węgla w tzw. zrobach ścianowych, czyli miejscach po eksploatacji węgla.
Zwykle nie ma tam otwartego ognia, ale pojawia się dym i podnosi temperatura. Sytuacja niebezpieczna, ale jeszcze nie tragiczna – pożary endogeniczne powinny być wykryte przez kopalniane czujniki, alarmujące o podwyższeniu stężenia tlenku węgla i innych gazów. W takiej sytuacji izoluje się to miejsce specjalnymi tamami od innych części kopalni. Wtłacza się tam gazy, m. in. azot, który wypiera tlen i przyśpiesza gaśnięcie pożaru. Bywa, że proces wygaszania trwa miesiącami.
Eksperci tureccy twierdzą, że endogeniczny pożar spowodował zapalenie się otwartym ogniem węgla – czego nie wykryły systemy monitorowania, bo były niesprawne, zużyte i stare. Z kolei pracujące na całość wentylatory wpychały ogień, gazy i dym w miejsca eksploatacji węgla. Sekcje zwłok wydobytych górników dowodzą, iż większość zgonów spowodowało zatrucie tlenkiem węgla.
To, co się zdarzyło w Somie – piszą w raporcie tureccy inżynierowie – „nie było wypadkiem, ale zabójstwem” – cytuje CNN.
Kwintesencja odważna i szokująca, ale też endogeniczny pożar mógł doprowadzić do wybuchu pyłu węglowego, co skumulowało tragiczny bieg zdarzeń.
Po raz ostatni wybuch metanu i jednocześnie pyłu węglowego w Polsce miał miejsce w styczniu 2008 r. w kopalni Wesoła w Mysłowicach – też po samozapaleniu się węgla. Zginęło dwóch górników, jeden został ranny. Do najtragiczniejszego w ostatnich latach wybuchu metanu i pyłu węglowego doszło w listopadzie 2006 r. w kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej – w katastrofie zginęło 23 górników, a jeden został ranny.
Statystyki Wyższego Urzędu Górniczego podają, że w latach 1922–2012 w polskim górnictwie doszło do 35 wybuchów i zapaleń pyłu węglowego, w wyniku czego zginęło 268 górników. Najczęstsze przyczyny, to: niezgodne z przepisami roboty strzałowe, palenie papierosów (niegdyś dozwolone, teraz bezwzględnie karane) i korzystanie z niesprawnych urządzeń elektrycznych.
Nie zamierzam naszych statystyk porównywać z tragedią w Somie. Jednak takie zdarzenia same zmuszają do pytań o stan bezpieczeństwa w kopalniach rodzimych. Dzisiejsze systemy zabezpieczeń i monitoringu – jeżeli są sprawne i należycie obsługiwane – minimalizują niebezpieczeństwa na dole. Ale tylko minimalizują. Nieodłącznie związane z górnictwem zagrożenia – pozostawione same sobie – są karkołomnym igraniem z losem.
W Somie być może igrano z losem, akceptując działanie niesprawnego transformatora. Być może prowokowano los, zezwalając na pracę zepsutych urządzeń monitorujących albo ignorując bezpieczeństwo przy sterowaniu kopalnianą wentylacją. Może…
Choć na dole przeciwnikiem górników jest Wszechpotężna Natura i jej zacietrzewienie jest zrozumiałe – wszak strzeże swoich skarbów – to rodzime statystyki jasno mówią, że za 80 proc. wypadków, (wszystkich wypadków!) odpowiada tzw. czynnik ludzki.
Komentarze
Cześc ich pamięci i współczucie dla opłakujących a także bezkompromisowe dochodzenie przyczyn i bezlitosne ukaranie winnych.
Mam wrażenie,nie jestem i nie byłem górnikiem dołowym,lecz dziadowie zasłuzyli się dla górnictwa polskiego,a ja wyrastałem w miescie górniczym i zajmowałem się automatyką na kopalniach ,że czas najwyższy pozbyc się fałszywej dzisiaj mitologii ,że „Polska węglem kamiennym stoi”.Mitologii b.wygodnej dla polityków,bez pojecia o godpodarce współczesnej i z musu akceptowanej przez „hajerów” uwiązanych do tej niewolniczej pracy bowiem innej brak.
Jak już mają palic opony to niech palą w imię ZMIANY .Niech warunkują zgodę nie wykrętnymi obiecankami a instytucjonalnym zapewnieniem ZMIANY.Z odpowiednim doborem ludzi tą ZMIANĄ kierujących.
Takie mam marzenie.
Z sentymentu do dziadów
http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=21&t=11936
Szanowny Gospodarzu. Natura nie jest zacietrzewiona i nie stosuje żadnych retorsji wobec eksploatatorów. To ludzie czasami błędnie oceniają warunki i sposoby korzystania z dóbr, jakie znajdują się pod powierzchnią Ziemi. Pogoń za zyskiem, korzyścią ekonomiczną sprzyja łagodzeniu i omijaniu rygorów, jakie muszą być przestrzegane w pracach podziemnych. Niestety, ryzyka nie unikniemy nigdy. Można tylko próbować ograniczać negatywne skutki naszej działalności – dla środowiska i dla człowieka. Chociaż bywają sytuacje, że życie człowieka może przedstawiać mniejszą wartość dla biznesu, aniżeli wartość dóbr pozyskanych. W końcu ludzie cały czas się rodzą. I kiedyś i tak muszą umrzeć.
Szanowny Panie Gospodarzu!
W kapitalizmie liczy sie tylko zysk. Tak wiec w kopalniach ignoruje sie iskrzace transformatory, w ciezarowkach toleruje sie lyse opony i niedzialajace hamulce a linie lotnicze (ostanio Qantas) pozbywaja sie tratew ratunkowych. Niestety, ale kapitalizm zabija, i to wrecz doslownie.
Szalom!
Odnośnie pańskiego artykułu o Katowicach w kwestii Gliwic.
Proponuję bardziej sprawdzić te informacje odnośnie hali Podium a obecnie Gliwice. Wsparcie samorządu wojewódzkiego było uzależnione od wsparcia Unii Europejskiej. Tam oceniono, że projekt jest nierentowny zaproponowano, że jeżeli zostanie zmieniony pieniądze zostana przyznane. Ze względu na odmowę zmiany projektu pieniędzy nie przyznano i tyle w tej kwestii.
http://gliwice.gazeta.pl/gazetagliwice/1,95519,11765456,Hala_Podium_nie_powstanie__Stanowcze__Nie__Brukseli_.html
Dalej pisze pan, że to Frankiewicz miał być zastępcą Uszoka. Jak widać Frankiewicz nie był w stanie się dogadać. W końcu to jest charakterystyczne dla tego pana, że jest skłócony z wszystkimi a jedynie dlatego jest na urzędzie gdyż jest chroniony przez PO przez Komorowskiego, Buzka, Kaźmierczaka.
Niejako w zastępstwie Marcina Króla, który tak pisze w dzisiejszej świątecznej GW: ” Po konferencji wersalskiej przeprowadzono w Europie kilkanaście plebiscytów, w których kazano ludziom – na Górnym Śląsku Ślązakom – wypowiadać się, czy są Polakami, czy też Niemcami. A oni byli Ślązakami, a powstanie śląskie było rodzajem wojny domowej i doprawdy nie chcieli się narodowo dookreślać.”
Zawsze Pan dobrze godo. Szkoda, że kurcze nikt pana nie słucho.