Autonomia przeszła

W dorocznych marszrutach Ruchu Autonomii Śląska (RAŚ) – w sobotę (13. lipca) przeszła 7. manifestacja – niezmiennie intryguje mnie pytanie: skąd u autonomistów tak osobliwy dystans, żeby nie powiedzieć obrzydzenie – do polskiej flagi?Przecież to Polska 15 lipca 1920 r. zgodziła się na autonomię Śląska i to Polska właśnie (ewentualnie) będzie decydować o dalszym statusie regionu już w XXI wieku. Wypadałoby w jej kierunku pomachać przynajmniej jedną biało – czerwoną faną.

Z wdzięczności.  Albo choćby tylko dyplomatycznie. Albo nawet dla zamydlenia oczu. A tu – nic! Znowu same żółto – niebieskie barwy (przedwojennego autonomicznego województwa śląskiego) jakby autonomiści sunęli marszowym krokiem po Księżycu lub wulkanicznym pejzażu Marsa. Choć tym razem raźny rytm wybijany werblami nie nasuwał wyobraźni scen z pamiętnego „Kabaretu”. A może pojemna jak worek bez dna wyobraźnia przyswoiła już ubiegłoroczne obrazy i zwyczajnie machnęła ręką.

Właśnie brak odniesienia do narodowych symboli kraju, w którym rzecz się dzieje –  zastanawia mnie . To, że lider autonomistów, Jerzy Gorzelik, nie wywiesza  polskiej flagi w narodowe święta (nie czynił tego nawet jak był wicemarszałkiem województwa śląskiego) – rozumiem. Za obawę, że na jego podniebnym piętrze zostanie obsrana przez  gołębie – wielki szacun.

Ostentacyjne odcinanie się od polskości – traktuję jako przejaw wolności i demokracji zarazem, co jest jawnym zaprzeczeniem twierdzenia, iż Ślązacy są gnębieni, żyją pod pantoflem warszawskiej Centrali i niczego im nie wolno. Wolny człowiek w wolnym państwie.

Tylko kolejnej autonomii, która ma się ziścić (według planów autonomistów) już  w 2020 r., RAŚ żąda nie od abstrakcyjnego bytu, tylko od symbolicznej biało – czerwonej. Kto miałby załatwić sprawę butnym marzycielom, skoro traktują potencjalnego interlokutora zwyczajnie „ z buta” ?

Przypomnijmy: 15 lipca 1920 r. Sejm Ustawodawczy RP uchwalił ustawę konstytucyjną zawierającą „statut organiczny województwa śląskiego”. Polska nie miała jeszcze swojej konstytucji – powstała dopiero w marcu 1921 r. – i raczkowała jako niepodległe państwo, ale błyskawicznie przygotowała konstytucję dla Śląska. Miała gest nadając regionowi status autonomii. Jego głównymi atrybutami miał być własny Sejm i Skarb Śląski. Choć takie województwo jeszcze nie istniało, a Górny Śląsk prawnie należał do Niemiec. Czekał na plebiscyt, w którym ludność miała opowiedzieć się za Niemcami lub Polską.

Autonomia wystartowała dopiero w połowie 1922 r. po objęciu przez Polskę władzy nad przydzieloną częścią Górnego Śląska. Dzisiaj zarzuca się II RP, że potem robiła wszystko, aby autonomię Śląska ograniczyć, a nawet znieść, ale jakość doczołgała się do września 1939 r. Przestała funkcjonować wraz z włączeniem Śląska do III Rzeszy, a formalnie zlikwidował ją dekret Krajowej Rady Narodowej z maja 1945 r.

RAŚ ruszył w 1990 r. z hasłami skopiowania przedwojennej autonomii. Ponieważ były to idee przeważnie utopijne, staroświeckie i nijak nie przystające do współczesnej rzeczywistości – Ruch uległ marginalizacji. Czekał na swojego człowieka. Prawie z niebytu wyciągnął go kilka lat temu Jerzy Gorzelik. Wytyczył cele – autonomia w 2020 r., a po  drodze m.in. uznanie narodowości śląskiej i śląskiego języka.

Awangardowe zapędy zaowocowały dobrym wynikiem w wyborach samorządowych 2010 r. (ponad 120 tys. głosów i 3 radnych w Sejmiku Śląskim) i wejściem Gorzelika do zarządu województwa. RAŚ dostał władzę m. in. nad historią, kulturą i edukacją regionu. Kiedyś powiedzianoby – otrzymał w pacht nadbudowę. W kwietniu br. autonomiści porzucili z hukiem koalicję z PO i PSL – poszło właśnie o nadbudowę. O historię, o czym wielokrotnie była tu mowa, a konkretnie o kształt wystawy historycznej w nowym Muzeum Śląskim.

Stąd sobotni (13 lipca) marsz był ważny dla RAŚ, bo po opuszczeniu koalicji słychać było, że jest w stanie poobijanym, a przynajmniej po ciężkich politycznych przejściach. Musiał więc pokazać swoją siłę. Przeciwnicy autonomistów doliczyli się ok. 700 maszerujących w katowickim pochodzie, a zwolennicy – prawie 4 tys. (ubiegłoroczny marsz miał trochę ponad 3 tys. zwolenników).

Nie to było ważne.

Ważne było i jest nadal zrozumienie, że większość mieszkańców Śląska, w tym rdzenni Ślązacy, nie chcą jakiegoś solowego dystansu wobec Polski. Nawet najmniejszego. Trzeba było zmienić taktykę i przewietrzyć ideologię.

W finale autonomicznego pochodu Jerzy Gorzelik przemawiał, niczym wizjonerski mąż stanu: „Domagamy się przywrócenia autonomii w zmienionej, dostosowanej do wymogów współczesności postaci. Być może tym razem silniejszy nacisk będzie położony na ten element naszego przesłania, który mówi o prawie do autonomii wszystkich regionów Rzeczpospolitej”.

Dlatego najbliższym celem RAŚ nie jest już Autonomia Śląska’ 2020, ale stworzenie „ogólnopolskiego ruchu społecznego na rzecz regionalizacji, na rzecz autonomii regionalnej”. Autonomiczne Mazowsze, Wielkopolska, Małopolska, Pomorze, Podlasie, Podkarpacie itd. – walczcie o swoje!  Ogarnijcie wzrokiem szeroko, aż po horyzont, piękną wizję, którą przesyłają wam wasi bracia prekursorzy – śląscy autonomiści.

A Warszawa?

To samotna wyspa w Polsce niezależnych regionów. Parastolica od spraw zagranicznych, wojska, policji już niekoniecznie, i wspólnej waluty. Kopia szczęśliwego tworu Tomasa Morusa – ni mniej ni więcej. Zresztą – może tego nie ogarniam i stąd ironiczny sceptycyzm. Może ktoś kupi taką wizję – mapę drogową dojścia RAŚ do upragnionej autonomii – czas pokaże.

Jednak na mego nosa: jeśli w marszach przyszłych autonomistów małopolskich, podlaskich, mazowieckich czy jakichkolwiek innych zabraknie biało – czerwonej fany, to wszystkie wizje raczej wezmą w łeb. A to oznacza koniec RAŚ w śląskim mateczniku.

Bo najprawdopodobniej na pospolite pytanie: ”Kto ty jesteś?” – pospolity śląski bajtlik wciąż odpowie: ”Polak mały”.

I tak niech zostanie. Amen.

Jan Dziadul: Śleper, winien jestem przeprosiny za poprzedni wpis, przy którym na głównej stronie nie pojawiały się komentarzeSą już, ale w archiwum. Musztarda po obiedzie. Wytłumaczono mi, że to jakiś chochlik internetowy, który może już więcej nie zagości. Serdeczności – również dla zak 1953, Adama 2222 i Luap.