Historia i histeria
W Moskwie podkuwają konia, którego nazwano „historyczną krucjatą przeciwko Rosji”, a śladowy i bezskutecznie starający się o rejestrację od 13 lat Związek Ludności Narodowości Śląskiej (a więc nie istniejący z formalno – prawnego punktu widzenia), jak żaba podstawia swoją nogę.
W gazecie internetowej Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, Siergiej Naryszkin, szef administracji prezydenta Rosji i przewodniczący nadzwyczajnej komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji, oskarżył Polskę o podniesienie fałszowania najnowszych dziejów – związanych przede wszystkim z II wojną światową – do rangi polityki państwowej. Moskiewski punkt widzenia poparli działacz ZLNS, bo uważają, że Śląsk, jak Rosja, także jest ofiarą zakłamanej polskiej polityki. Zaskakujący znak równości. Woda na młyn rosyjskiej polityki historycznej. I tak z niebytu nacjonaliści śląscy weszli ponownie na międzynarodową scenę (głośno o nich było przy okazji skargi na Polskę do europejskich trybunałów, za odmowę rejestracji narodowego związku), na której grany jest drugowojenny rocznicowy spektakl.
Ich zdaniem Ślązacy po wojnie światowej doznali takich krzywd i poddani zostali takim prześladowaniom, jak nigdy wcześniej w historii. Obozy koncentracyjne, obozy pracy, wypędzenia, przesiedlenia, ograniczanie praw obywatelskich – takie zarzuty, za krzywdy po 1945 r., padają wobec dzisiejszej Polski. Polska je przemilcza, a więc tym samym fałszuje historię. Śląsk niewątpliwie potrzebuje historycznej prawdy o swoich wojennych i powojennych losach; bez wątpienia przez dziesięciolecia lekceważona była pamięć Ślązaków, ale w ocenie tego, co za nami potrzebny jest umiar i stosowane powinny być należyte proporcje. Moskwa bowiem w każdym geście i słowie broni stalinowskiego totalitarnego reżimu, a rosyjska polityka historyczna usprawiedliwia każde wojenne i powojenne kroki ZSRR. A więc również te, często zbrodnicze, wobec Śląska. Dobrze byłoby, gdyby ofiary pamiętały, kto występował w roli głównego kata, bo w tak uprawianej polityce historycznej łatwo pomylić sanatorium z krematorium. Najlepiej byłoby deklarację ZLNS, bytu wirtualnego, pominąć milczeniem, ale w kraju uznano, że to rzecz najważniejsza z ważnych: zagraża bowiem polskiej racji stanu. I tak historia przeradza się w histerię.
Wchodząc na Śląsk Armia Czerwona przekroczyła przedwojenne granice III Rzeszy. Mogła więc, według wojennego prawa, prawie bezkarnie robić wszystko. I to robiła. Kto jak kto, ale ludzie próbujący rozbudzić śląski nacjonalizm powinni o tym wiedzieć. W Auschwitz – Birkenau, i w blisko 40 filiach obozu funkcjonujących w sąsiedztwie śląskich kopalń, hut, elektrowni i zakładów zbrojeniowych, NKWD z marszu założyła swoje łagry (później przekazywano obozy polskiej bezpiece). Dla jeńców wojennych i niemieckiej ludności cywilnej, również Ślązaków. Tylko do końca września 1945 r. z Oświęcimia – Brzezinki Sowieci wywieźli do ZSRR blisko 20 tys. jeńców wojennych i 4 tys. cywilów, w większości fachowców z rodowodem śląskim. Takie transporty szły prawie z każdej większej stacji dzisiejszego Śląska. Całe górnicze zmiany po wyjeździe z dołu ładowane były do pociągów kierowanych na Syberię. Szacuje się, że w pierwszych powojennych miesiącach wysłano ze Śląska do ZSRR blisko 100 tys. zdolnych do pracy ludzi. Po tysiącach ślad zaginął. Sowieci demontowali i wywozili całe zakłady przemysłowe. Front był już daleko za Śląskiem, a tu – w Bytomiu, Gliwicach i Zabrzu – paliły się domy, mordowano, grabiono i gwałcono rodzimą ludność, choć administrujące Śląskiem radzieckie komendantury wojskowe miały świadomość, że te ziemie, decyzją zwycięskich mocarstw, znajdą się w granicach Polski. Tylko w jednym obozie NKWD w Toszku k. Gliwic od maja do listopada 1945 r. zmarło 3, 3 tys. z 4, 5 tys. osadzonych tu więźniów. W tym czasie w Toszku obowiązywał czas moskiewski – warto o tym „czasie” pamiętać przy wystawianiu Polsce rachunku za powojenne krzywdy.
Choć bez wątpienia Ślązacy takich doznali. Od swoich, a więc od Polaków. Dlatego polski Śląsk potrzebuje prawdziwej, aż do bólu, opowieści o swojej historii. Gdzie był przez wieki i jak wojennym zrządzeniem losu znalazł się w granicach Polski; czym był i jest dla kraju? Byłoby to swoistym zerwaniem zasłony nieufności wobec Śląska, na którym dzisiaj przeważa polski żywioł, a wraz z ludnością identyfikującą się jako Ślązacy – Polacy jest on wręcz dominujący. Stąd zadziwiające są wręcz alergiczne reakcje, z polską racją stanu w tle, na wszystko, co powie się i napisze na jednej z tysięcy śląskich politycznych kanap. Od razu ubiera się to w szaty zdrady, separatyzmu, oderwania od Polski itd. – Polska zupełnie nie wie na czym, jak mówią moje urodzone tutaj córki, dzisiejszy Śląsk polega.
ZSLN ma rację, że historia Śląska jest niedopowiedziana, czy może nawet zakłamana. Nie ma racji wpisując ją w rosyjską politykę historyczną. Główny kat – dla którego Ślask był niczym innym, jak zdobyczą wojenną – nie powinien pochylać się nad losami swoich ofiar.
Komentarze
Historię Śląska zakłamują śląscy szowiniści z kręgu ZLNŚ i RAŚ i oczywiście śląscy Niemcy. By o tym się przekonać, wystarczy poczytać ich wpisy na śląskich forach portalu Gazeta.pl. Skoro zbliża się 70. rocznica wybuchu II wojny, można przypomnieć, że na początku września 1939r. tysiące obywateli polskich z województwa śląskiego wyległy na powitanie wojsk Hitlera. Kim byli ludzie. witający z radością żołnierzy niemieckich ? Śląskimi Niemcami oraz tzw. Ślązakowcami, czyli zwolennikami Józefa Kożdonia, uważającymi się za odrębny naród śląski.
Mnie sie wydaje, ze przemilczanie (np. „witający z radością żołnierzy niemieckich”) to jednak cos innego niz zaklamywanie (historii). No bo, czy Polacy ktorzy przemilczaja Jedwabna, tez zaklamuja historie?
Oczywiscie, bez przytoczeneia wszystkich faktow, nie ma poznania objektywnej historii. Poniewaz nikt nie moze przytoczyc wszystkich faktow, kazda historie bedzie mniej czy wiecej subjektywna. Ale temu jeszcze daleko do swiadomego falszowania histori (zaklamywania).
Mnie osobiscie zalezy bardziej na zrozumieniu drugiego czlowieka (stanowiska) niz na instrumentalizowaniu histori do „przepchania” wlasnego stanowiska. Oczywiscie nie znaczy to, ze trzeba sie z tym innym stanowiskiem zgadzac. Ale dyskusja (bez proby wygrania czy „nawracania”) moze byc owocna i moze poszerzyc wlasny horyzont.
Wydaje mi sie, ze gospodarz blogu wlasnie to ma na celu. A ja jako Slazak juz sie duzo na tym blogu o mojej historii dowiedzialem. Dziekuje panie Janie i innym blogowiczom. Prosze tak dalej!
Mi wystarczył wywiad z Jerzym Gorzelikiem pt. „Silezjaczek ci ja” jaki się ukazał na łamach „NIE” żeby to całe towarzystwo traktować jak hołote i potencjalną V kolumne. Najlepsze ze Gorzelik zdaje sie być poddenerwowany wyskokiem kretynów ZLNŚ – za wczesnie !??? A tak na marginesie – w latach 50-ych historyka zbierąjacego materiały o bohaterskiej walce harcerzy w Katowicach odwiedziło paru smutnych panów konfiskujac materialy – historyk staral sie ustalic (nie znana) tożsamość harcerzy. Po latach starano sie dociec co UB z tymi materialami zrobila i po interwencji u Gen.Kiszczaka okazalo sie że takiej akcji nie ma w spisie oddzialu UB na Śląsku. Wygląda wiec za protoplaści Gorzelika & Co. ukradli dokumenty podając się za UB – gdzie są one teraz !????????
Pomijajac pierwszy wpis, wybitnie prowokatorski (nieistotne z czyjej strony), powiem tak: budzacy sie nacjonalizm (to za mocne slowo na to, co dzieje sie, czy bedzie sie dzialo na Slasku) moze tylko i wylacznie „przytulic” Polska. Inaczej znajda sie tacy, co beda chcieli to wykorzystac. Dzwonek ostrzegawczy dla centrali i calej Polski. Ale nie stalo sie zle, stalo sie dobrze z tym wpisem propagandowym Rosjan (ale sie bedzie dzialo przed i po wizycie Putina). Z historii wyciagajmy wnioski i nie dajmy sie rozbic. Azeby do tego nie dopuscic – decentralizacja Polski w ramach regionow, wojewodztw czy powiatow jest NIEZBEDNA (pierwszy raz drukowanymi pisze!). Bo zeby ktos nie dal sie skusic podszeptom o autonomii musi sie czuc jak u siebie, na wlasnym podworku. I uwierzcie mi, wtedy dopiero Polska bedzie kwitla. Bez umizgow, razem, ale osobno!
Your report is very interesting indeed.
I invite You to see my Italian-Estonian site http://www.pillandia.blogspot.com
You’ll find a rich collection of photos of political borders from all the world.
Best wishes!
Zamiast puscic mimo uszu co kilku panow na Slasku powiedzialo lub napisalo, polska prasa robi z igly widly.
Zwiazek jak na razie nie istnieje wiec byla to tylko prywatna wypowiedz.
A juz w najmniejszym stopniu glosem Slazakow.
Autor blogu ma racje ze Slazacy doznali wielu krzywd po 1945.
ale nie tylko w Bytomiu i Opolu. Rowniez w Katowicach i Rybniku.
A to byli obywatele polscy.
Nawiasem mowiac lepszego TW jak pan Roczniok polskie ABW i PiS chyba nie znajda:)
Ale w teorie spiskowe nie wierze – w nie wierza tylko ci ktorzy sami spiskuja.
„Choć bez wątpienia Ślązacy takich doznali. Od swoich, a więc od Polaków.”
nie wiem kiedy autor przybyl na Gorny Slask, ale nowoprzybyli Polacy nie traktowali Slazakow jako swoich. Tak bylo przynajmniej na terenie bylej prowincji gornoslaskiej.
A i wiekszosc Slazakow nie uznawala nowych sasiadow za swoich.
Wydarzenia na Slasku po wkroceniu tam tak zwanych wyzwolicieli jest tematem w Rosji malo zmanym, i to moze lepiej, borzopiscy od historji z bandy Putina jeszcze tam nie wpchneli swego ryla. I to jest okazja do rozpowszechnienia wiedzy o rzeczewistych dziejach tej ziemi wraz po wojnie.
mój dziadek został wywieziony prosto z szychty na kopalni Luisa w Zabrzu. babcia czekałą na niego pod kopalnią i widziała jak wyprowadzali całą zmianę górników. W 1948 powrócił piechotą jego przyjaciel – poświadczył, że dziadek zginał w kopalni. nie został pochowany nawet. cześć jego pamięci i pamięci wszystkich górników, którzy tam zginęli!!
dziadek nie uczestniczył w żadnej z wojen, ciężko pracował na utrzymanie rodziny