Śląskie po wyborach: nie jest źle, choć mogło być lepiej
Na szczęście tylko częściowo sprawdziło się polityczne przekonanie, że kto wygrywa na Śląsku, to zwycięża w całym kraju. Z frontu zmagań o Senat – województwo śląskie ma w izbie wyższej 13 miejsc – doszły dobre wieści. KO zdobyło sześć foteli, PiS – pięć, Lewica – dwa. Dobre, a nawet bardzo dobre dlatego, że w poprzedniej kadencji PiS miał 10 senatorów. Wygrana opozycji wyraźna, bez dwóch zdań.
Co do Sejmu, to na wynik można patrzeć jak na szklankę stojącą na nocnej szafce: dla jednych będzie do połowy pełna, inni znowu zabiadolą, że w połowie pusta. Śląskie ma w sześciu okręgach 55 miejsc poselskich. W najbliższej kadencji w 27 z nich zasiądą posłowie PiS, w 20 KO, w 7 powracająca Lewica, a jedno przypadło politykowi Konfederacji. No i mamy tę naszą szklaneczkę z nakastlika: PiS na pierwszy rzut oka wyraźnie zwyciężył, ale w poprzedniej kadencji miał… 32 posłów.
Teraz we wszystkich śląskich okręgach wygrał PiS (42 proc. głosów) przed KO (32) i SLD (blisko 14). Jest zwycięstwo, ale już nie tak wysokie jak w całym kraju (43,59 proc.). Do tego partia władzy wysoko przegrała w Katowicach (41 proc. dla KO, 34 – PiS), choć wygrała w całym katowickim okręgu nr 31 (39 do 37 proc.).
Okręg nr 31 miał być pokazowy jak słodziutka wisienka na torcie pisowskiej wiktorii. Tutaj na „jedynkę” wyborczej szachownicy Wielki Rozgrywający wysunął samego premiera Mateusza Morawieckiego, uzbrojonego w cały aparat państwowy. Także w broń o szerokim zasięgu rażenia – pierwszą w historii Polski defiladę wojskową poza Warszawą. Premier na czas kampanii wyborczej niemal zamieszkał w Katowicach i okolicy. Obiecywał, rozdawał, otwierał, przyrzekał i przecinał wszystko, co tylko było do obiecania, rozdania, przyrzeczenia, otwarcia i przecięcia… Miało się z tego arsenału zrodzić miażdżące zwycięstwo nad Borysem Budką, wiceprzewodniczącym PO i „jedynką” KO w tymże okręgu. I było 133 687 głosów dla premiera wobec 99 550 oddanych na Budkę.
Czy – wobec użytej broni, odsieczy, zaklęć i miraży – miażdżące? W katowickim okręgu PiS i KO zdobyły po pięć mandatów, do tego po jednym Lewica i Konfederacja. Tak więc PiS utrzymał swój stan posiadania sprzed czterech lat, kiedy Morawiecki kojarzony był jeszcze z Wrocławiem i ani myślał, że dopadnie go namiętne uczucie do Śląska.
Cóż, kto zwycięża na Śląsku… Z pewnością zwycięstwo opozycji w Senacie, które uszczupliło stan posiadania PiS w województwie aż o pięć mandatów, było tą iskrą, która pozwala rozpalić marzenia o przejęciu izby wyższej przez zjednoczoną opozycję. Pod warunkiem, rzecz jasna, że nikt w Senacie nie zakałuży, nie wyciula wyborców, jak to na Śląsku onegdaj bywało. To zwycięstwo obfitowało w spektakularne rozstrzygnięcia, jak choćby w Częstochowie, gdzie kandydat Lewicy Wojciech Konieczny, dyrektor szpitala miejskiego, pokonał faworyta władzy, dotychczasowego senatora Artura Warzochę – jednego z pisowskich liderów spod Jasnej Góry. Rządzona przez lewicę Częstochowa znana jest (w imię Ojca i Syna) z fundowania in vitro, co znowu na PiS działa jak płachta na byka. Nie wiem, nie wiem, ale doszukuję się w tym związku przyczynowego, a wy?!
Cóż – i po wyborach. Mogły dla opozycji wypaść lepiej, ale trzeba też dziękować Opatrzności za to, co już zostało dane.
PS Jeśli w tym zakresie naszych wyborczych rozważań szklanka z pozycji nocnej szafki pozostaje do połowy pełna lub pusta – to wybory szwedzkiej Akademii są absolutną szklanką wypełnioną po brzegi, z meniskiem wypukłym!
Tak mogłoby się wydawać. A jednak znawcy tematu z Grzegorzem Braunem na czele wylewają całą jej zawartość za siebie i ukradkiem na wszelki wypadek spluwają. „Sen, mara, Bóg, wiara” – szepcą z niepokojem. „Autorka uporczywych napaści na Polskę, naród polski, kościół katolicki…”. A kysz! „Czarownica, propagatorka okultyzmu!”.
Pani Olgo, kłaniam się Pani w pas, do samej ziemi. Proszę dosiąść miotły, która uniesie Panią ponad to wszystko, proszę pogonić zwierza, w które zmienił się pan Braun, niczym Iwan Iwanowicz – i lecieć na bal u Wolanda. Od Pani będzie zależało, kto będzie się dobrze bawił. Mam nadzieję, że będzie Pani zachwycona.
Komentarze
Może umówmy się, że chodzi nie o Śląsk, tylko o woj. śląskie. Gdyby nie Częstochowa i Zagłębie, trudniej byłoby się uśmiechać.
„Morawiecki kojarzony był jeszcze z Wrocławiem i ani myślał, że dopadnie go namiętne uczucie do Śląska.” A od kiedy Wrocław to nie Śląsk?
Gdyby się trafił czytelnik Polityki równie kiepsko znający geografię i historię, to warto przypomnieć: https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85sk
KO miałaby pewnego siódmego senatora z tego województwa, gdyby nie kolejna „kałuża” – pierwsze miejsce na liście do Senatu w okręgu numer 74. Znam kilka osób, które zagłosowały na tego człowieka będąc przekonanymi, że głosuje na kandydata KO. Wyjątkowe draństwo, ciekawe, za czyje pieniądze?
@miś: komu jak komu, ale Tobie nie trzeba przecież tłumaczyć, że Wrocław został zasiedlony przez Polaków po IIWŚ, a na górnym i opolskim Śląsku uchowaliśmy się jako „autochtoni” i że są różnice kulturowe między tymi regionami. Jak słusznie wskazuje bubekró, niekoniecznie świadczące pozytywnie o naszych krajanach, choć poraz kolejny potwierdzający, że stąpają twardo po ziemi i żymła w garści jest dla nich ważniejsza od jakichkolwiek mniej przyziemnych argumentów dot. np. praworządności lub pielęgnowania języka śląskiego.
Lubię geniuszy od pouczania: Śląsk do Dolnego Śląska ma się mniej więcej jak Orlean do Nowego Orleanu albo York do New Yorku. Epatowanie umiejętnością czytania Wikipedii niewiele tu zmieni. Czy w Niemczech Dolna Saksonia to też Saksonia?