Czy dojdzie do strajku generalnego na Śląsku?
Przyzwyczailiśmy się w ostatnim czasie czytać informacje z koloru dymu. Jeżeli chodzi o generalny strajk na Śląsku, zaplanowany na wtorek przyszłego tygodnia (26 marca), to jest on, póki co, czarny. Choć przez tydzień może jeszcze zmienić swoją barwę.
Ale bez względu na to ważniejsze jest pytanie: O co i po co jest ten protest? Referendum strajkowe przeprowadzono w prawie 600 zakładach (w tym 350 placówkach oświatowych i służby zdrowia) zatrudniających 300 tys. pracowników. Głosowało 147 tys. – 95 % było za strajkiem! Stąd musi paść kolejne pytanie: Czy taka reprezentacja ma prawo decydować o paraliżu 4,6 mln regionu i kawałka kraju, bo jak na 4 godziny stanie transport – to skutki tego odczuje pół Polski?Samo przygotowanie do strajku, to cwany polityczno – związkowy zabieg, ale mieszczący się w granicach prawa. Kiedy w październiku ub. r. zawiązywał się Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno – Strajkowy (MKP-S), to liderzy tego porozumienia – Dominik Kolorz, szef śląsko – dąbrowskiej Solidarności, i Bogusław Ziętek – Sierpnia`80 – nie kryli, że ich celem jest zmiana polityki rządu, a jeżeli to się nie uda, to będą dążyć do wysadzenie z siodła Donalda Tuska i jego ekipy. Tym samym świetnie wpisali się w bieżącą politykę PiS. Pozostali partnerzy – wojewódzkie struktury OPZZ i Forum Związków Zawodowych – aż tak radykalni politycznie nie byli, ale weszli do tej rzeki i dali się ponieść jej nurtowi.
Solidarność – wiadomo, mówi językiem Piotra Dudy, który grozi strajkiem generalnym w całym kraju. A że to Solidarność bez wątpienia stoi na czele śląskiego protestu, to jawi się on jako swoista „rozwiedka bojem” przyszłych wydarzeń w Polsce.
Związkowcy mogą pyskować na rząd, co im ślina na język przyniesie, ale nie mają prawa strajkować przeciwko rządowi i jego polityce. Mogą za to podjąć akcję solidarnościową wobec tych, którzy prawa do strajku nie mają. I tak stanęli w obronie pracowników sądownictwa domagających się – w sporze zbiorowym ze swoim pracodawcą – podwyżki płac i zaniechania likwidacji sądów. Pytanie w referendum (do górników, hutników, kolejarzy itp.) brzmiało więc: Czy jesteś za przeprowadzeniem strajku solidarnościowego w celu poparcia żądań Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Pracowników Sądownictwa z siedzibą w Katowicach?
Ale przecież nie o sądowe sekretarki i protokolantki chodziło MKP-S, choć zarabiają marnie, ale o wyartykułowanie swoich postulatów. Związki żądają: nowego pakietu ochronnego dla firm w czasie kryzysu; rekompensat dla przedsiębiorstw, których dotkną skutki pakietu klimatyczno – energetycznego; ograniczenie stosowania tzw. umów śmieciowych; likwidacji NFZ; utrzymania emerytur pomostowych dla zatrudnionych w warunkach szczególnych; zatrzymania likwidacji szkół.
Postulatów jest sześć, każdy ma wiele podpunktów – MKP-S zdecydował, siadając w ubiegłym tygodniu do rozmów ze stroną rządową z wicepremierem Januszem Piechocińskim na czele, że jeżeli spełnionych zostanie 70 % żądań (w każdym z punktów), to strajku nie będzie. Ale spełnienie tych żądań, już tylko obniżenie akcyzy na energię, doprowadziłoby do zawirowań w napiętym budżecie i postawiło rząd pod ścianą.
Jedyny punkt, który udało się załatwić, to decentralizacja NFZ i likwidacja jego centrali. Sporo było momentów zbieżnych, tyle też rozbieżnych – jak choćby powrót emerytur pomostowych sprzed 2009 r.
Dojdzie więc do strajku czy nie? Dominik Kolorz zostawił furtkę: zadeklarował, że jeżeli rząd wycofa się z nowelizacji Kodeksu pracy przewidującej roczny okres rozliczenia czasu pracy (chodzi o możliwość elastycznego ustalania czasu pracy), to związkowcy gotowi są zawiesić strajk i dalej negocjować. Wicepremier Piechociński zapowiedział, że o ustaleniach negocjacji i konkretnie o tej propozycji poinformuje 19 marca premiera i pozostałych ministrów.
Na koniec rozmów związkowcy komplementowali wicepremiera i biorącego udział w rozmowach Władysława Kosiniaka – Kamysza, ministra pracy i polityki socjalnej, za to, że podjęli merytoryczny dialog, choć nie zakończony porozumieniem. Kiedy się dogadywali, to wtrącał się przedstawiciel ministra finansów i d… blada. Bogusław Ziętek, szef Sierpnia`80, zauważył, że jeżeli dojdzie do strajku, to nie będzie to wina wicepremiera Piechocińskiego i ministra Kosiniaka – Kamysza. Ciekawa to próba wbicia klina w rządowe ciało.
Jeżeli nad Śląskiem w najbliższych dniach nie pojawi się symboliczny biały dym, to nie będzie to, oczywiście, wina związków zawodowych. Tylko czyja? Pytanie jest retoryczne. Odpowiedziała już przecież na nie Platforma Oburzonych. A ja powtórzę swoje: czy 147 tys. uczestników referendum, niewielka w sumie grupa pracujących w ponad 4,6 mln województwie, ma prawo do sparaliżowania regionu. W imię czego i w imię kogo?
Komentarze
Panie Redaktorze!
Czy może mi Pan wyjaśnić, dlaczego nie ulega zmianie ustawa o związkach zawodowych?
Dlaczego w niektórych firmach państwowych są związki zawodowe, żerujące na ich majątku, czasami w liczbie kilkunastu (KGHM, PKP).
Wystarczy aby związki pokrywały pracownikom same straty w zarobkach w czasie strajku, a na pewno analiza celowości strajku byłaby zupełnie inna.
Wynagrodzenie związkowców kadrowych. Kto powinien im płacić? Dlaczego my, trafieni strajkami (ostatnie protesty na kolei) nie mamy możliwości wyegzekwowania poniesionych strat?
Pan Duda inaczej mówiłby, gdyby to ze składek otrzymywał swoje wynagrodzenie. Czy mam rację?
Serdecznie pozdrawiam
Dokładnie jakbym czytał Trybunę Ludu o strajkach pierwszej Solidarności 🙂 Nie wiem skąd wynika przekonanie dziennikarzy, że to zawsze władza ma rację, a nie związkowcy. Ostatnio nawet MFW się przyznał, że pomylił się w kuracji dla Grecji – a więc rację mieli strajkujący Grecy. A poza tym na tle Europy Polacy naprawdę kiepsko wypadają pod względem liczby strajków – jesteśmy na szarym końcu. Może gdyby wcześniej posłuchano związkowców rząd kiwnąłby jednak palcem ws. Fiata, albo nie utopiono by milionów w dyletanckie wprowadzanie Kolei Śląskich. Wcale władza nie wie lepiej 🙂
Szczerze mówiąc, wolałbym dyskusję o postulatach zanim zacznie się w ogóle mówić o strajku.
Gospodarz nie zalinkował postulatów. Wersja, którą znałem podobała mi się umiarkowanie, gdyż owszem, chciałbym zmian na Śląsku pozwalających podnieść zatrudnienie, zdynamizować przemysł, a przy tym jestem zaniepokojony pomysłami liberalizowania prawa pracy i uważam, że zmiany wymagają wsparcia ze strony rządu; ale w postulatach związków widziałem propozycję utrzymania stanu obecnego, a nie poszukiwania przyszłościowych rozwiązań.
Wystarczy jeden niezbyt rozgarnięty poseł i skutki jego ” działalności” odczuwa cały kraj.
Demagogia ? Oczywiście, ale argumenty szanownego redaktora wcale nie są innej natury.
Niestety, władza ustępuje tylko przed brutalną i bezpośrednią siła. Ponieważ upadł przemysł i nie ma już skupisk dużej ilości ludzi pracy, tylko nieliczne grupy zawodowe są skuteczne w wymuszaniu swoich żądań. Pozostali: górnicy ( strajk lub ich groźba, najlepiej zimą ), kolejarze – okolice Świąt lub ferii szkolnych, energetycy – każdy czas strajku lub jego groźba jest dobry.
Przez 24 lata S i reszta ZZ były skutecznie trzymane za twarz przez urzędników watykańskich. Tak ze Buzek mógł sobie pozwolić na strzelanie do górników w czasie Barbórki. I dlatego Tuski pozwalają im bezkarnie grabić Polskę, być ponad prawem i mieć polskie paszporty dyplomatyczne.
Ale akcja Dudy pokazała, ze S i ZZ urywają się z pod kontroli kleru. Wiec Tusk, Głódziowi w Gdańsku pogroził
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019379,title,Abp-Glodz-nie-stawil-sie-w-sadzie-sad-nalozyl-grzywne,wid,14201948,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,8173,title,Powazne-zarzuty-wobec-abp-Slawoja-Leszka-Glodzia-Pil-wyzywal-ponizal,wid,15421075,wiadomosc.html
“Związkowcy mogą pyskować na rząd, co im ślina na język przyniesie, ale nie mają prawa strajkować przeciwko rządowi i jego polityce”. ??? Czy mógłby Pan to zdanie wyjaśnić ?
Czyżby dlatego, ze Według Indeksu Genworth, tylko jedno na sto polskich gospodarstw domowych jest stabilne finansowo. III RP wypadła gorzej od pogrążonej w kryzysie Hiszpanii.
A może dlatego żeby geniuszy z III RP stać było nawet na milionowe premie ?
Albo spędzać ponad 120 dni w roku na wojażach zagranicznych ?
No właśnie szanowny Panie Zalega. 100% zgody.
Śmiech historii to już rechot pełną gębą.
„Wadza” (także ta tzw. czwarta) która powołuje się na słuszność strajków w 1980, oraz trochę wcześniej i później, sprzeciwia się im teraz w dokładnie tym samym stylu, co ówcześni towarzysze. Brakuje jeszcze niesakramentalnego „kto za tym wszystkim stoi?”
Dezerter proroczo śpiewał : „Umiemy teraz robić rzeczy którymi gardziliśmy, powtarzamy to co robią ludzie, z których się śmialiśmy” – jeszcze przed 1989!
A postulaty są po prostu słuszne.
Mają prawo, czy nie? Otóż tak się składa, że mają, ponieważ kiedyś, dawno temu zapisano to w ustawach. Związki zawodowe w dzikim kraju jakim jest Polska prawie nie istnieją, a premier w parlamencie może całkiem bezkarnie nazwać przewodniczącego najliczniejszego związku pętakiem. W liście otwartym do Dudy jakiś bęcwał w roli przewodniczącego kółka „pracodawców”, jawnie nawołuje do łamania prawa i szydzi z ludzi na głodowych pensjach. Aż dziw bierze Janie, że po czymś takim nie dochodzi do kryteriów ulicznych, jakie oglądamy z miast zachodniej Europy, gdzie pracownikom najemnym aż taka krzywda się nie dzieje. Doprawdy nie potrafię sobie wyobrazić, co by się tam działo, gdyby padły tam takie słowa pod adresem szefów związków zawodowych i pracowników.
Jak to jest, że najpoważniejsze media (tytuły) od lat upatrują w związkach zawodowych tzw. czarnego luda, który ubzdurał sobie bronić praw, które prawie sto lat temu wywalczono i do niedawna nikt tych ustaleń nie kwestionował. Dzisiaj się dowiaduję, że jest całkiem realnym znieść 8 godzinny dzień pracy, bo ma to pomóc pracodawcom w rynkowej konkurencji. Świetnie, może jednak ktoś sobie uświadomi, że raz ruszony mur legnie w gruzach i pracownik najemny stanie się jak niegdyś tylko przedmiotem w rękach kapitału.
Niech ktoś w końcu zada podstawowe pytanie takiemu ciulowi, jak temu np. od kółka pracodawców: po kiego (tu obelżywe słowo) się tak wysilasz w „tworzeniu” miejsc pracy, nie gwarantujących zatrudnionemu dochodu, z którego się będzie w stanie utrzymać? Następne pytanie powinno brzmieć: skoro wszyscy wiedzą jaka ma być minimalna płaca, to jaka powinna być górna granica dochodu, albo rozpiętość dochodów?
Ktoś kto nie potrafi na takie pytania odpowiedzieć, prędzej czy później obudzi się w płonącym domu i będzie się dziwił przemocy ze strony tych, którym podobno robił wielką łaskę dając im zarobić parę groszy. Tu właśnie powinno wkroczyć państwo, ono musi stać na straży porządku i bezpieczeństwa, bo niektórym już całkiem odbiło, żyją w inny świeci (im jest dobrze, tak stwierdził przewodniczący kółka „pracodawców”).
Zgadzam się, że w działalności związkowej mamy do czynienia z patologiami i jeśli już komuś zależy na „dołożeniu” związkowcom, to droga wolna, proszę ich demaskować, ale mnie się zdaje, że władzy jest na rękę taki układ, bo jest mniej kosztowny.
„Ostatnio nawet MFW się przyznał, że pomylił się w kuracji dla Grecji – a więc rację mieli strajkujący Grecy”
Tzn w czym konkretnie mieli rację strajkujący Grecy?
Proszę rozwinąć temat.
I zgadza się MFM się pomylił w tym jak długo trzeba ciąć i oszczędzać przy wychodzeniu z gospodarki na kredycie, co nie zmienia faktu, że nie ma innych wyjś niż bankrutować natychmiastowo i równowazyć budżet w ciągu pół roku, lub równoważyć budżet powoli jak się to dzieje teraz.
Ciekawe za którym wyjściem byli „strajkujący Grecy” 😉 ?
„Czy taka reprezentacja ma prawo decydować o paraliżu 4,6 mln regionu i kawałka kraju”
W porywie warcholskiego zdziczenia w 1980 nikt nie zadawal takich pytan. Juz przez 23 lata warcholy z 1980 dostaja najwyzsze odznaczenia panstwowe. Im wiecej czasu mija tym wiecej warcholow-bohaterow tamtych strajkow dostaje odznaczenia.
Obecny rzad nie wie po co rzadzi. Ja tez niewiem, przegladam Polityke przez ostanie 6 lat i nie widze zadnych informacji. Po co ta Tuskowa sekta rzadzi ??? Oni sami tego nie wiedza. Nie wiedza po co wycwaniakowali wladze.
Dlatego strajk jest potrzebny. Oby byl generalny i pogonil te PO-PiS-oswska klike zlodzieii, zdrajcow, klamcow i cwaniakow. Do chlewa do o rzadzeniu nie ma to pojecia.
„- Przyznajmy ze smutkiem, że wrednie jest w Polsce.
Wredne są media i nie ma co ukrywać: wrednie jest też w Kościele – nie owijał w bawełnę podczas spotkania w Poznaniu o. Maciej Zięba, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dominikanów w Polsce. „
Dziękuję Redaktorowi za rzeczowy i wyważony tekst. Natomiast co do komentarzy – od Zalegi począwszy, a z wyjątkiem MMK – trudno dociec, czego w nich więcej: kultury wysławiania się (tu na wyróżnienie zasługuje axiom1) czy głębi przemyśleń. W każdym razie zacząłem pragnąć, aby żądania działaczy związkowych zostały w pełni spełnione. Ja wprawdzie też bym na tym stracił, ale jakaż przyjemność widzieć, w jakich rozkoszach by się pławili ci mędrcy!
Trochę dzisiaj w GW było o perspektywie emerytalnej ludzi (przeważnie młodych) pracujących na umowach śmieciowych i zdziwiło mnie w tej enuncjacji (słowo może mylić, bo to nie rząd oświadczał, a powinien) odkrycie tego, co ja od dawna powtarzam. Olbrzymia rzesza ludzi za 20-30 lat nie będzie miała absolutnie żadnych uprawnień (stażu pracy – lat składkowych) do otrzymywania najmniejszej nawet emerytury.
Tutaj Duda ma moje całkowite poparcie i powinien się skupić głównie na tym problemie, bo obecny rząd sam z siebie nic nie uczyni w celu ściągania składek ubezpieczenia emerytalnego, od zatrudnionych na umowach śmieciowych.
Problemem w tym dzikim kraju nie jest kwestia tzw. elastycznego zatrudnienia, bo ono i tak już jest bardziej elastyczne od super kauczuku tzn. każdy może wylecieć z roboty kiedy tylko pójdzie coś nie tak w przedsiębiorstwie. O tym już każde dziecko wie, więc nie kitujmy, że chodzi o jeszcze większą swobodę w obchodzeniu się z pracownikiem najemnym.
Dziwię się, że Pan Jan Dziadul prowadzacy blog o Górnym Ślasku, czyli regionie w którym auchtochtoni zawsze przykladali wielka wage do swojej kultury, toleruje jezyk osobnika podpisujacego sie @axiom1. Wstyd Panie Janie.
Pozdrawiam
Andrzej52
20 marca o godz. 7:15
I to wszystko co masz do powiedzenia/napisania na temat proponowanego strajku ?
Dzisiaj słuchałem rano w TOK FM rozmowę z posłem PO Jackiem Żelkiem na temat e-sądów oraz prawie o fundacjach.
Dowiedziałem się z niego, ze oprócz Żydów i cyklistow winnych aktualnego stanu rzączy dołaczyła jeszcze jedna grupa – LISTONOSZE.
Tematu nie bedę rozwijał ale kosę już zdjąłem z kosiska – czekam aż się ociepli by przekuć ją na sztorc !
Nareszcie ktoś znalazł sposob na „bezrobotnych”
http://biznes.onet.pl/skladka-wazniejsza-od-pracy,0,5448714,1,news-detal
Moze ktos znajdzie też sposób na Pana Dude i innych zadymiarzy, ktorzy na faktycznie bezrobotnych chca robic kariere polityczna.
Na takich Panów Dudów jest bardzo prosty sposób. Wszyscy pracodawcy, których pracownicy spóźnią sie do pracy z powodu strajku komunikacji, powinni złozyc w sadzie pozew zbiorowy o odszkodowanie przeciwko organizatorom strajku. Nic tak nie działa, jak kara finansowa.
Miałem wczoraj pecha. Już napisałem zjadliwy komentarz do sprawy sytuacji związków zawodowych w tzw. wolnej Polsce i padł komputer, tzn. zaciął się Word i „zeżarł” moje genialne uwagi. Po resetowaniu udało się odzyskać tylko trzy zdania, a resztę dawno zapomniałem. Dziś od rana – słoneczko świeci – a wiec i humor lepszy, zabrałem się do czytania komentarzy i bardzo mi przypadł do gustu szczególnie jeden, który praktycznie wyraża to co ja myślę na temat ZZ w Polsce i w ogóle. Mam tylko lekki niepokój, związany z nickiem. Podobno „nomem – omen”, a nick to podwójny skrót (inicjały) niezbyt ukochanego przeze mnie człowieka – JKJK!!! Przytoczę prawie cały komentarz, jako kanwę moich przemyśleń w tej sprawie.
Żal mi utraconego tekstu, wiec zaczynam od tych kilku zdań, które odzyskał Word po awaryjnym starcie:
***Nie będę analizował, czy strajk będzie legalny czy nie i jakie szkody wyrządzi gospodarce. Polska jest krajem zamożnym, bez zadłużeń i jakieś tam strajki nie są dla narodu szkodliwe, a ile frajdy! Więcej niż ze smrodu palonych opon i tych błyszczących łańcuchów do ograniczenia wolności osobistej tych głupich „przedstawicieli narodu”, którzy bonzom związkowym zafundowali superustawę. ***
To był autocytat z utraconego tekstu (raju).
Zadałem sobie trud i przeczytałem pierwszych kilkadziesiąt artykułów ustawy o związkach zawodowych, szczególnie artykuły w pobliżu 30-go. Do tej ustawy odnosi się też ten ukryty, podwójny „Jarosław Kaczyński” (JKJK) i byłby to pierwszy rozsądny krok ze strony prezesa. Ale nie jednemu psu Burek! Pamiętam J. Kaczynskiego ze superstacji, który miał zupełnie rozsądne poglądy! On był towarzyszem redaktora X (zapominałem nazwisko) i występował na zmianę z Rozenkiem i przed wylewem z Kopffem.
@JKJK
18 marca o godz. 12:41
***Panie Redaktorze!
Czy może mi Pan wyjaśnić, dlaczego nie ulega zmianie ustawa o związkach zawodowych?
Dlaczego w niektórych firmach państwowych są związki zawodowe, żerujące na ich majątku, czasami w liczbie kilkunastu (KGHM, PKP).
Wystarczy aby związki pokrywały pracownikom same straty w zarobkach w czasie strajku, a na pewno analiza celowości strajku byłaby zupełnie inna.
Wynagrodzenie związkowców kadrowych. Kto powinien im płacić? Dlaczego my, trafieni strajkami (ostatnie protesty na kolei) nie mamy możliwości wyegzekwowania poniesionych strat?
Pan Duda inaczej mówiłby, gdyby to ze składek otrzymywał swoje wynagrodzenie. Czy mam rację?***
Pierwsze zdanie nie jest chyba ścisłe, bo ustawa ulegała różnym zmianom, ale na gorsze, patrząc z perspektywy zwykłego obywatela. Ja korzystałem z ujednoliconej wersji po poprawkach. Pytanie należałoby zmodyfikować:
„Dlaczego nie została ta ustawa wyrzucona do kosza po doświadczeniach z Solidarnością kolejnych pseudopolityków – tego z wąsikiem à la Adolf i byłego komandosa, który się zna głównie na łańcuchach i i chce lepszej fuchy politycznej niż Śniadek – może diety euro-osła?
Jestem człowiekiem, który dobrze pamięta swoje większe wpadki w życiu, nawet gafy z dzieciństwa, przypominane na każdej uroczystości rodzinnej, aż do wymarcia świadków. Jeszcze niedawno temu starsza siostra przypomniała mi, że poprosiłem żonę kierownika szkoły, aby mnie podniosła, żebym mógł klepnąć w tyłek wiszący model samolotu.
„Frau Kunze, heb mich mal, ich hau dem Flieger eins auf den Arsch”. Zdarzyło się to w roku 1934 albo 35, a przypomniano mi to, gdy przekroczyłem dawno 70-kę.
Tym bardziej pamiętam kłopot z matury, gdzie we wszystkich przedmiotach brylowałem, a miałem kłopot tylko z jednym pytaniem – do dziś nie umiem na nie sensownie odpowiedzieć: „Nowa rola związków zawodowych”.
Wiedziałem oczywiście o tym, jak powstały związki, jakie miały metody i cele i z czyich pieniędzy żywiono aktywistów – wyłącznie ze składek członków. Związki walczyły z brzydkimi kapitalistami, więc idiotyzmem byłoby, aby kapitalista opłacał swojego śmiertelnego wroga. Związek gromadził też fundusze strajkowe, aby strajkujący przeżyli strajki. To jeszcze rozumiałem. Ale co z tą nowa rolą związków w państwie zmierzającym do komunizmu, gdzie środki produkcji były własnością ludu pracującego???
Autodestrukcja? To przecież paranoja! Rola służebna? Może tak, ale wobec kogo? Wybrnąłem jakoś na maturze, ale problem tej „nowej roli” nurtuje mnie do dziś. Jest wciąż nowsza i nowsza, ale nie wiem jaka.
Wywalczyła klasa robotnicza – na czele z konserwatorem wózków akumulatorowych – dziki kapitalizm, chwała jej za to! Zaczęły to związki zawodowe, których kontynuatorami są obecne związki. Teraz nie walczą specjalnie z kapitalistami, to się nie opłaca, ale wrogiem jest państwo. Jest tylko jeden element wspólny dawnym i obecnym związkom – doskonałe życie przywódców związkowych.
Jak sobie wywalczył odpowiedni standard życiowy wspomniany spec od wózków, to każdy wie – opieka zdrowotna i odpoczynek po tej walce w Miami. I tak rozumiem tę „nową rolę” aktualnie – wynieść na znakomite fuchy wszelkich nierobów, aktywistów związkowych, proporcjonalnie do zajmowanego stanowiska.
Szczęka mi opadła, gdy przeczytałem, że wystarczy 10 pracowników, aby założyć ZZ. Zbierze się przy piwie 10 facetów, wybiorą 7 osób do komitetu założycielskiego, a 3 pozostałych wysyłają do Tesco po zagrychę. Potem wyłonią zarząd i komisję rewizyjną, bo tych pracodawca nie może zwolnić lub pogorszyć warunki pracy. Alleluja i do przodu! A pracować nie ma komu!
PŁACENIE AKTYWISTOM ZWIĄZKOWYM PRZEZ PRACODAWCĘ TO JEST NAJWIĘKSZY IDIOTYZM NASZYCH CZASÓW.
Trochę podobnym to utrzymanie partii z budżetu państwa. Taki system musi zbankrutować i to nas czeka, po Cyprze, Grecji itp. Każdy rząd w obawie o niezadowolenie takich Dudów zwiększy zadłużenie zgodnie ze starymi zwyczajami i powiedzonkami że „rząd się wyżywi” i après moi le déluge”, aby do wyborów – do tego najlepiej wygranych.
W tym działaniu ważnym elementem jest ta „nowa rola związków zawodowych”.
Tak jest, szanowny Panie Stupecki.
Nie ma to jak siła Pańskich argumentów. Poddajemy się.
Nie wiem tylko, czy byłem wystarczająco kulturalny; może należy tytułować Pana: „Jaśnie Oświecony” lub „Wasze Błagarodje”?
„Czy dojdzie do strajku generalnego na Śląsku?”
Sądząc po liczbie wpisów, mało to kogo obchodzi.
@ Andrzej52 20 marca o godz. 7:15
Nie wstyd Ci, ze upodobniasz się do Pawłowicz, Pitery i innych demokratów ?
Nikt Ciebie nie zmusza do czytania kogoś z kim się nie zgadzasz i nie lubisz
Wszyscy macie rację, pisząc o chorej ustawie o związkach zawodowych w Polsce i zdaje się, że jest to już dla was wystarczający powód do wyrzucenia ruchu związkowego z krajobrazu politycznego państwa. Argumentując swój sprzeciw wobec strajków, wpisujecie się w retorykę PRL-u, który doskonale potrafił policzyć od ręki straty jakie wywoła strajk, a jakoś nie potrafił sobie poradzić ze względnie prostymi rachunkami w pojedynczym przedsiębiorstwie. Dzisiaj mamy w pewnym sensie małe deja vu, gdy czytamy doniesienia prasowe opisujące miliardowe straty budżetu, spowodowane niekompetencją ministerstwa finansów. Podam tylko te z ostatnich dwóch tygodni za Polityką: 0,5 mld strat w podatku vat od stali zbrojeniowej, 2,8 mld w plecy spowodowane podrabianym alkoholem. Gdyby tylko chodziło o te sumy, ale przecież taka polityka ministra, sprowadza huty i gorzelnie w przepaść realnego bankructwa, co w przypadku (jak piszecie) pogróżek strajkowych Dydy nigdy nie nastąpi. Domagacie się od strajkujących rekompensaty, więc bądźcie konsekwentni i żądajcie tego samego od Vincenta Rostowskiego.
Antonius,
Bez obawy. Jestem daleki od JK, o którym myślisz. Zdublowane inicjały miały mnie przed tym panem zabezpieczyć.
Co pewien czas przenikają do prasy informacje, co się dzieje w KGHM. Strach pomyśleć, co ma miejsce w przedsiębiorstwach (jeszcze państwowych), które budzą mniej emocji.
Nie widziałem, ani nie słyszałem, aby któryś z dziennikarzy zapytał pana Dudę o wynagrodzenia członków zarządu związków i dlaczego jest to płacone z kasy przedsiębiorstw.
Politycy, także jak ognia unikają tego tematu w dyskusjach. Dlaczego?
Może to, ktoś spróbuje mi wytłumaczyć.
Pozdrawiam
Z ostatniej chwili:
http://www.polskatimes.pl/artykul/787966,niemcy-strajk-personelu-lufthansy-odwolano-prawie-700-lotow,id,t.html?cookie=1
Ciekaw jestem, czy tam też będzie ktoś żądał odszkodowań od związku zawodowego za odwołane loty? Ludkowie mili, pooglądajcie sobie trochę świata chociażby przez internet, żebyście w przyszłości nie pisali głupstw.
„. Związki żądają: nowego pakietu ochronnego dla firm w czasie kryzysu; ”
Ja k to się ma do braku zgody na propozycję rozliczania czasu pracy w okresie rocznym? Po prostu obłuda. gdzie byl Pan Duda, jak FIAT zapowiadał zwolnienie 1500 pracowników, dlaczego tam nie pojechal protestować. A teraz żada od rzadu dodatkowych pieniędzy dla zwolnionych z FIAT-a.
Śleper
21 marca o godz. 15:45
Czy ktoś w Niemczech będzie żadał odszkodowania za strajk sie nie dowiemy.
JKJK
21 marca o godz. 12:36
Ustawe o zwiazkach zawodowych pisali byli zwiazkowcy, czy mozna było sie po nich czegoś innego spodziewać?. dzisiaj sprawa jest nie do ruszenia, zadna partia nie zaryzykuje kryterium ulicznego, które byłoby odpowiedzia zwiazkowych baronów na propozycje niekorzystnych dla nich zmian.
Adam 2222
21 marca o godz. 6:02
Nie chodzi o to , czy kogoś lubie czy nie. Osobnik ten zaśmieca fora Polityki (jak by nie było powaznego pisma) swoim jezykiem , którego nawet menel spod budki by sie wstydził. Czy mamy sie godzic na powszechne schamienie?
„Olbrzymia rzesza ludzi za 20-30 lat nie będzie miała absolutnie żadnych uprawnień (stażu pracy – lat składkowych) do otrzymywania najmniejszej nawet emerytury”
Najniższa emerytura przysługuje zawsze. I zawsze grupa emerytów wyborców w rejonie najniższej emerytury będzie najliczniejsza.
FUS zbankrutuje jeśli radykalnie nie zmniejszy wypłacanych świadczeń w ciągu kilku(nastu) lat.
Jesli ktoś wobec powyższego wierzy, że mając więcje składek dostanie proporcjonalnie wyższą emeryturę, to niech sobie uświadomi jak wyglądała już ostania waloryzacje emerytur ;).
Z tego prosty wniosek że nie ma sensu fundowac emerytur dzisiejszym emerytom i lepiej odkładać sobie samodzielnie na emeryturę, tak żeby państwo nie położyło łapy na tych oszczędnościach i móc wyjechać zanim socjalistyczny raj etatystów i związkowców, jaki może w Polsce powstać zamknie banki i granice ;).
Tyle odnośnie perspektyw emerytalnych 20-30 latków, proszę im nie wciskać kitu powyższego jako „solidarności pokoleniowej” ;).
„Najniższa emerytura przysługuje zawsze.”
Oczywiście, że tak kolego, tylko zapomniałeś o minimum lat składkowych jakie trzeba mieć w celu uzyskania uprawnień emerytalnych. A dalej też piszesz banialuki, podobny tym głoszonym przez JKM.
Cały czas zastanawiam się, jaka jest istota tego strajku… jakoś nie dostrzegam sensu…
@ Andrzej52 21 marca o godz. 22:22
Ludzi nie zmienisz, a cenzury i zamykania gęby mamy pod dostatkiem, a warto wiedzie co nawet “chamy” myślą. Ale nie musimy tego czytać.
Tusk z poparciem demokratów, co zawodowo zajmują się mieleniem językiem chciał wprowadzić podwyższenie wieku emerytalnego.
Ponieważ “cham” Kaczyński zebrał ponad 2 mln podpisów żądających referendum w tej sprawie, to zawodowo mielący językiem, w POLITYCE tez, oznajmili ze referendum i demokracja nie może być zastosowane bo to Kaczyński zebrał te 2 mln podpisów.
Oczywiście, ze nie mam złudzeń, ze Kaczyński zrobiłby to samo.
Następna sytuacja.
Palikot zaskarżył wiszący w Sejmie krzyż do sądu i katolicka sędzina, na zamówienie polityczne Sejmu, Senatu, rządu Tuska oraz hr. Komorowskiego, po chamsku odrzuciła pozew.
Mając, jak w tytule artykułu Kasprowicza, w dupie Konstytucje III RP
@ Antonius 20 marca o godz. 11:05, JKJK 21 marca o godz. 12:36 i inni anty ZZ
W porównaniu do przywilejów, kasy, możliwości psucia Polski
przez Tuska,
Sikorskiego,
hr. Komorowskiego,
Kopacz,
Borusiewicza czy choćby przez
samorządy lub
wojewodów
oraz ich ludzi, to
nie należne przywileje ZZ są mniej niż pikuś.
Ale Tusk specjalnie utrzymuje złe prawo związkowe, by ci co zawodowo mielą językami i on, Tusk, z geniuszami III RP mieli chłopców do bicia
ZZ są tak słabe, ze nawet nie mogą wyegzekwować do rządu Tuska czy Kaczyńskiego zastosowanie istniejącego prawa przeciwko przedsiębiorcą, którzy okradają pracowników nie płacąc im pensji.
To ss trwa do początku katolickiej III RP.
Na związkowe zadymy, jak to jest na rękę rządowi, to on pozwala.
A jak rząd nie pozwala to nie ma zadymy.
Tak było w W-wie, rząd mógł swobodnie nie dopuścić do przyjazdu autobusów do W-wy i aresztować w każdym autobusie ludzi posiadających środki wybuchowe i palne.
Ale tego nie zrobiono by mieć „Żyda” i „Cyklistę” by było czym nas straszyć
W tych rozważaniach ciągle nie uwzględnia się wpływu kapitalizmu pozbawionego konkurencji i przez to stającego się coraz bardziej nikczemnym . A przecież pamięć o rewolucji nie zaginęła i szybko nie zaginie.