Krew na węglu
Podano przyczyny ubiegłorocznej tragedii w kopalni Wujek – Śląsk, w której, w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego, zginęło 20 górników (12 na miejscu, 8 zmarło w szpitalach), a 34 zostało rannych (Polityka – 2009-10-03 „Dokąd prowadzi ten chodnik”). Wierzyć się nie chce i nóż się w kieszeni otwiera. Czy nasze górnictwo fedruje w cywilizowanej Unii Europejskiej, czy w jakimś „kłaju”, gdzie życie ludzkie równa się paru tonom węgla?
Piotr Litwa, prezes Wyższego Urzędu Górniczego, powiedział, analizując okoliczności katastrofy z 18 września 2009 r., że skala zaniedbań go przeraziła. Nie zdawał sobie sprawy, że można posłać ludzi do pracy tam, gdzie w ogóle nie powinni przebywać. Można byłoby już na tym zakończyć, bo reszta należy teraz do prokuratora, który – idąc po drabinie decyzyjnej od dołu, aż po kopalniane szczyty – powinien zidentyfikować osoby decydujące wówczas o pracy górników 1050 m pod ziemią. Ale zdziwienie prezesa WUG mnie dziwi dlatego, że – znając trochę górnictwo – wiem, iż nie był to jednostkowy przypadek. To nie w tym feralnym dniu, i nie po raz pierwszy, złamano wszelkie normy i zasady sztuki górniczej. W tym dniu po prostu stała się tragedia, do której kiedyś musiało dojść. Wcześniej jakoś się udawało. Tak więc prokurator, idąc po tej drabinie, powinien ją podstawić jeszcze pod okna właściciela kopalni – Katowicki Holding Węglowy, i pod urzędy górnicze, których psim obowiązkiem jest kontrolowanie zasad pracy pod ziemią.
Do wybuchu doszło po zwarciu w przewodach elektrycznych zasilających urządzenia klimatyzacyjne. W tym dniu były naprawiane, łatane na przetarciach. Generalnie były w fatalnym stanie. Lecz takie zwarcie w normalnych warunkach pracy kopalni, to jak wybuch kapiszona. Nie powinno nic złego się stać nawet w sytuacji największych zagrożeń metanowych i wybuchu pyłu węglowego. To tylko zapalnik nie mający większego znaczenia, jeżeli nie jest w środku bomby. Akurat tego dnia on tkwił w bombie. Ustalono: w wyniku szwankującej wentylacji w ścianie zaczął gromadzić się metan. Prąd opływowy powietrza, który powinien go wypchać i zabierać na zewnątrz był o 20 proc. za słaby. Do tego tzw. lutniociągiem docierało do wyrobiska o połowę mniej powietrza. To wszystko było monitorowane na powierzchni. Wiedziano, że górnicy pracują w warunkach zagrożenia. Był czas, żeby ich stamtąd wycofać.
Dalej: rejon wybuchu znajdował się w strefie szczególnego zagrożenia tąpaniami, co oznacza, że w feralnym chodniku nie powinno być nikogo. Było 22 górników. O czym tu jeszcze mówić? Strefa zagrożenia powinna być oznaczone, a wejście do niej ewidencjonowane. Górnicy nie wiedzieli, że pracują w takim niebezpiecznym miejscu! Na polu minowym. Metan to kolejny zapalnik, który spowodował wybuch pyłu węglowego. Ustalono, że pył nie był neutralizowany wodą, co jest podstawową czynnością profilaktyczną. Zaniedbań było więcej, z brakiem szkoleń bhp włącznie – ich suma doprowadziła do tragedii.
Ważne mogło też być zmęczenie materiału. Tego ludzkiego. Swoje dochodzenie prowadziła Państwowa Inspekcja Pracy. Wykryła spore przekroczenia czasu pracy – rekordowy wynik miał górnik, który pracował 52 dni na dole bez należytego wypoczynku. Najpierw swoje fedrował jako etatowy pracownik kopalni, a potem zostawał w tym samym miejscu, bo był na umowie w spółce zewnętrznej, której kopalnia zlecała określone roboty. Problem w tym, że KHW ma udziały w tej spółce. Prawo było więc naginane, łamane i omijane. Dwudziestu górników przepłaciło to życiem, kilkudziesięciu kalectwem i zdrowiem. Zawinili ludzie, parę osób kiedyś stanie przed sądem. I co dalej?
Bo prawo nadal jest naginane, łamane i omijane. Wiedzą to wszyscy: od władz kopalni, węglowych spółek, urzędów górniczych – po policję i prokuraturę. Sprawa jest prosta: gdyby prawo było na dole przestrzegane od A do Z, to wydobycie w polskim górnictwie musiałoby spaść o połowę. Może jednak warto spróbować pójść w tym kierunku?
***
Wszystkim Wielkie Serdeczności Wielkanocne!
Komentarze
Generalnie podąża Pan redaktor właściwym tropem, mógłbym nawet powiedzieć, że z ust mi to wyjąłeś. Chciałbym jednak dodać kilka uwag i zacznę od tych, które dotyczą tworzenia przepisów bezpieczeństwa pracy w kopalniach i nie tylko. Otóż każdy przypadek katastrofy górniczej i pojedynczego wypadku śmiertelnego, jest szczegółowo analizowany pod kątem przyczyn i we wnioskach musi się znaleźć antidotum na przyszłość. Jak wiemy z codziennej praktyki, większość nieszczęśliwych wypadków ma za przyczynę ludzką nieodpowiedzialność i głupotę, toteż ci którzy analizują takie przypadki, często idą po najkrótszej drodze i od razu tworzą memoriały, w których coś zabraniają, nakazują, rekomendują pod sankcją dyscyplinarną i karną. Nowoczesne maszyny i technologie w dzisiejszych czasach projektuje się jednak tak, ażeby nie zaszkodziły „głupiemu”, pod jednym wszak warunkiem, że użytkownik nie zmieni ich budowy i funkcji, a tak się często zdarza na kopalniach i wszyscy o tym wiedzą łącznie z prezesem WUG. Wszelkiego typu instytucje kontrolne mające wypełniać swoje zadania, w górnictwie opanowały do perfekcji tzw. metodę RWD (Ratuj Własną Dupę), która w skrócie polega na tym, że tworzy się „papierowe” środki, mające uniemożliwić następne nieszczęście, ale niestety jak widać, to nie działa, czego też nikt nie chce dostrzec. Wspomniane papierowe środki często są tworzone na wyrost, wbrew zdrowemu rozsądkowi, co widzą praktycy górnictwa i bez specjalnych wyrzutów sumienia olewają takie przepisy, a skutek nie daje na siebie zbyt długo czekać, ponieważ ci mniej świadomi myślą, że skoro można omijać jakiś nieżyciowy przepis, to da się ominąć także te istotne. Niech mi wytłumaczy prezes WUG dlaczego np. w strefie szczególnego zagrożenia tąpaniami może przebywać przykładowo 3 pracowników, a 5 już nie. Czy mam(y) rozumieć, że jak zginie 3 ludzi, to da się wytrzymać, natomiast liczba 5, jest niedopuszczalna? Niech mi(nam) wytłumaczy, w jaki sposób jakaś tablica z zakazem wstępu powstrzyma pracownika, który musi tam wejść natychmiast(powody mogą być różne) i czy naprawdę myśli, że prowadzonej ewidencji nie można fałszować, nawet bez złych intencji?
Potwierdziło się więc wszystko, co od początku można było przypuszczać. Jeszcze raz powtarzam: W górnośląskich warunkach nie można prowadzić bezpiecznych robót na tej głębokości. Zbyt wiele zależy tu już od czystego przypadku i prawa serii. A opadające standardy i zasady działania faktycznie przypominają dziki kraj.
Nic sie nie zmienilo.W roku 1979 (najlepszym pod wzgledem wydobycia) statystycznie przypadalo jedno zycie gornika na milion ton/200-smutne i zarazem przerazajace.Po trzydziestu latach zostalismy w punkcie wyjscia.
Dalej wazniejsza sprawa jest „wydarcie” tony wegla,jak zycie ludzkie.
Sprawy mafijnych powiazan ludzi odpowiedzialnych za bezpieczenstwo pracy,pracodawcow i glupoty ludzkiej przemilczam.
Ma redaktor jak i Sleper racje ze jakos sie temu „leb”ukreci a odpowiedzialni przejda na inne (moze lepsze)stanowiska,;znam to sprzed 25 lat.Przed laty takze mialem prawo do jednego dnia wolnego w miesiacu
tzw:eski,moze ktorys z starszych czytelnikow jeszcze to pamieta.
Pepegor po czesci masz racje;gdyby nie rabunkowa gospodarka zlozami,tempo prowadzenia prac gorniczych,wieksza inteligencja dozoru i mozliwosc jakiegos odwolania sie od decyzji kierownictwa kopaln,nie byloby tylu zbiorowych wypadkow smiertelnych.
Wydaje mi sie ze zaden taki wypadek nie poprawi wizerunku polskiego gornictwa bo jest ono nadal glownym dostarczycielem „dewiz”i podstawa energetyczna kraju,dalej prowadzona bedzie rabunkowa,bezkarna,nawet gloryfikowana odznaczeniami i nagrodami polityka wydarcia kazdej tony za obojetnie jaka cene.
Pesymistyczne to stwierdzenia ale tak jest i bedzie,doskonale wie o tym Sleper i kazdy kto pracowal „na weglu”!
Zdrowych i pogodnych Swiat zycze!
Szczesc Boze!!!
W latach 1976-1986 pracowałem w dużej firmie produkującej urządzenia elektryczne i elektroniczne dla górnictwa. Widziałem w jakim stanie te urządzenia przychodziły do naprawy ,jak taki nie potrafił otworzyć zasilacza , aby go zbocznikować (obejść) , to brał kilof i rozbijał żeliwną obudowę. To świadczy o kulturze technicznej tych ludzi , najczęściej importowanych z Polski.
A teraz o kontrolach BHP ,ale w innej branży
Od 1986 r prowadzę mały warsztat stolarski i kilka lat temu miałem kontrolę Inspekcji Pracy. Otóż Pana Inspektora zupełnie nie interesował stan maszyn ,osłony ,czy porządek w warsztacie ,a tylko dokumenty , instrukcje BHP, szatnia itp. Przez pół roku przychodził i tylko raz był w warsztacie.
Zyczę wszystkim wesołych i zdrowych Świąt.
Komisja ustaliła, że niebezpieczny pył węglowy nie był zmywany wodą, co jest czynnością jałową, jeśli nie doda się do wody detergentu, ale system RWD wykrył i już może pochwalić się sukcesem. Przepracowałem na kopalni 28 lat i oprócz głównych wyrobisk (przekopów , przecznic) nikt nigdy nie zmywał pyłu węglowego, a jeśli już to prowadzono eksperymenty zmywania wodą z dodatkiem detergentu i na tym się kończyło, ponieważ jest to metoda uciążliwa i nieefektywna, więc stosuje się powszechnie opylanie wyrobisk pyłem kamiennym (mieszanka pyłu węglowego z kamiennym w odpowiednich proporcjach jest niewybuchowa). Najistotniejszym czynnikiem, przyczyną tej tragedii był metan, którego nie byli w stanie usunąć niewydolną wentylacją, a inne uchybienia to tylko sprzyjające okoliczności, ale to nie one spowodowały wybuch.
Podczas jednej z niezliczonych kontroli OUG, kontrolujący inspektor, uczepił mi się pracownika, który zamiast flanelowej koszuli miał na sobie bawełniany T-shirt i rozdął tą sprawę do nieprawdopodobnych rozmiarów, co miało odbicie w sporządzonym protokole pokontrolnym – koń by się uśmiał!!!
Pozdrowienia dla wszystkich i serdeczne życzenia świąteczne od Ślepra.
http://www.youtube.com/watch?v=DJc1qPbMFr0
Generalnie zgadzam się ze „śleprem”, dodam jednak jeszcze jedna – fundamentalną przyczynę tragedii: EKSPLOATACJA PODPOZIOMOWA. W IV kategorii metanowej i na tak iej głębokości to jest główna przyczyna nie wydajnej wentylacji.
Za „moich” czasów Okręgowe Urzędy Górnicze tylko z rzadka dawały zezwolenia na „podpoziomy”. Pozdrawiam i życzę Wesolych Świąt.
Żeby konkurować ze światowym górnictwem trzeba produkować taniej. Twarde prawa ekonomii może złamać tylko polityka – patrz lata przed 1998 r.
Stąd przedostatnie zdanie powinno brzmieć: „Może warto pójść w ślady Belgii, Francji i Niemiec”
@górnik teoretyk
Całkowicie zgadzam sie z Tobą , tylko powiedz to jakiemuś górnikowi (pracownikowi kopalni) ,nie zdążysz uciec
Pozdrowienia
Na drogach giną ludzie,co nie znaczy że ktoś te drogi chce zamykać albo zakazać poruszania się po nich pojazdami mechanicznymi ! Gdyby tylko przepisy były przestrzegane nie doszłoby do wielu tragedii. Tak jak w przypadku wypadku drogowego tak w przypadku tragicznych zdarzeń na dole są ludzie za to odpowiedzialni ! Niestety w Polsce na odpowiedzialność tak polityków czy zarządzających trudno liczyć ! Dotyczy to nie tylko górnictwa !!!
Szanowni przedmówcy ja przygodę życia z Górnictwem węglowym zacząłem w 1966 roku a skończyłem 1991 roku.
I wiem że termin kontroli na danym odziele kopalni przez Urząd Górniczy jest ustalany przez dyrekcję kopalni jak i urząd.
Tak było za moich czasów tak jest jeszcze teraz więc dziwię się panu urzędnikowi że nie wiedział że tak są łamane kanony sztuki górniczej przez samych górników jak i dozór.Bo skąd miał boroczek wiedzieć jak tydzień przed jego wizytą oddział się przygotowuje do spotkania z nim pod każdym względem
Sprawa jest naprawde przykra, te wszystkie zaniedbania ,o ktorych Pan Redaktor pisze swiadcza tylko o glupocie i niefrasobliwosci osob za nie odpowiedzialnych, jednak tego rodzaju tragedie zdarzaja sie nie tylko w polskich kopalniach ale nawet w tak uprzemyslowionym kraju jak USA np. w stanie West Wirginia w zeszlym roku zdarzyla sie podobna tragedia gdzie zginelo chyba tyle samo gornikow i to z tego samego powodu: wybuch metanu, nie mowiac juz o okropnym tego rodzaju bilansie w Chinskich kopalniach, jak widac dazenie do jak najwiekszych zyskow ze sprzedazy wegla prowadzi do takich tragedii, dlatego przestrzeganie przepisow prawa regulujacych bezpieczenstwo pracy w kopalniach powinno byc rygorystycznie przestrzegane, i tyle.
Z powazaniem
Red. Dziadul pozuje na śląskiego eksperta i jest zaskoczony przyczyna tej tragedii ?
Cos to nie gra.
Wirginia Zachodnia -USA – wczoraj wybuch gazu w kopalni -25 zabitych i 21 rannych .
Adamie 2222 – jesli masz wiedzę uzupłenij ,czy też tylko potrafisz być złośliwym wobec red .Dziadula ?!