Tony przed człowiekiem
Kiedy dochodzi do takich tragedii, jak piątkowa w kopalni Wujek–Śląsk, to momentalnie pojawiają się przed oczami dwa obrazy. Jeden w tonacji totalnie ponurej, wręcz czarnej, a drugi – jaśniejszej i radośniejszej.
Rok 1979 – kopalnia Silesia w Czechowicach–Dziedzicach. Pożar odcina pod ziemią kilkudziesięciu górników. Z perspektywy powierzchni obserwowałem akcję ratowniczą. Ratownicy opowiadali, jak metr po metrze schładzają strop i wszystko dokoła, żeby czołgać się w ich kierunku. Parę minut pracy – zmiana. I tak dzień za dniem. Potem zaczęli wywozić górników. Przez kilkanaście sekund widziałem, co wysoka temperatura może zrobić z człowiekiem. Nie pamiętam twarzy ratowników – pamiętam nie większe niż metr zwęglone ciało.
I drugi obraz – mieszkanie górnika z kopalni Śląsk w Rudzie Śląskiej. Jak dzisiaj, tak i wtedy, kopalnia była na ustach wszystkich. Ratownicy w ostatnim momencie przekopali się przez zawał, który odciął kilkunastu górników. Gospodarz opowiadał, że nie było już czym oddychać, że słyszeli idących z pomocą, ale tracili wiarę, że zdążą na czas. Mówił, że on i koledzy, w świetle gasnących lampek, wyskrobywali czym popadło, i na czym kto mógł, kilka ostatnich słów do najbliższych. Podziemny testament pisany na deskach i stalowych osłonach. Gospodarz o tych paru wydrapanych zdaniach opowiadał ze łzami w oczach. Wokół gwar i śmiech. Radość. Byli sąsiedzi i koledzy z kopalni. Lał się alkohol. Kilkanaście godzin po ocaleniu był już dystans wobec śmierci, która czaiła się pod ziemią.
Znam górników, którzy przepracowali ćwierć wieku na dole i nie mieli nawet drzazgi za paznokciami. A wśród ofiar katastrofy w Halembie w listopadzie 2006 r. był chłopak, który miał zaledwie cztery dni pracy pod ziemią.
Między tymi dwoma obrazami, niczym biegunami, mieszczą się wszystkie górnicze tragedie przy których byłem, i o których słyszałem. Śmierć i życie. Rozpacz i radość. Tak będzie też w domach górników kopalni Wujek–Śląsk.
* * *
Rozpoczęło się badanie przyczyn tragedii – za najbardziej prawdopodobną uznano zapłon metanu. Tylko co było powodem zapłonu? Wyszło na jaw, że wcześniej górnik informował ABW, a ona policję, że odczyty z metanomierzy są fałszowane. Sprawę badał Wyższy Urząd Górniczy, którego inspektorzy nie stwierdzili, aby takie praktyki miały miejsce. Ale znajomy ekspert górniczy przedstawił mi taką (hipotetyczną) wersję wydarzeń: – Dochodzą do mnie skrawki informacji, że w ścianie, w której doszło do tragedii nie przeprowadzono tzw. wyprzedzającego odmetanowienia. W tej ścianie lada dzień miała zakończyć się eksploatacja, a odmetanowienie wymagałoby jej zatrzymania, zbudowania tam. Czy znowu tony postawiono przed człowiekiem z przekonaniem, że jakoś to będzie? Metan się zbierał – nie wiadomo tylko, co spowodowało iskrę, która go zapaliła. Mogła powstać przy urabianiu skał, kiedy kombajn trafi na piaskowiec lub łupek – podpowiadają fachowcy. Mogła zostać wywołana uderzeniem metalu o metal. Mógł nastąpić samozapłon węgla. Dochodziło także do wybuchów po zapaleniu na dole papierosów. – Jeżeli sprawdzą się moje przypuszczenia, to by oznaczało, że górnikom w kopalni Wujek–Śląsk kazano pracować w warunkach przypominających pole minowe.
Bywa, że szczęściarzom udaje się przez nie przejść.
Komentarze
Szanowny Panie Redaktorze.
Jezeli Panskie przypuszczenia sa sluszne to oznacza to ze gornicy od Pomocy dolowej do Naczelnego Inzyniera wlacznie sa idiotami.(Dyrektorow Kopaln wykluczam bo co raz czesciej slysze ze to Prawnicy,Ekonomisci i Bog wie kto jeszcze).
Zaprzeczyl temu Pan Markowski-byly vice minister i ratownik gorniczy i ja swoja skromna osoba tez goraco protestuje przeciwko takiemu stawianiu sprawy.
Do kiedy wlasciwy Urzad Gorniczy pod nadzorem WUG-u nie zakonczy dochodzenia,nie spekulujmy prosze,chocby li tylko z szacunku dla ofiar tej tragedii.
Chyba ze jak przeczytalem w komentarzu do Panskiego komentarza:Inspektorzy OUG to tez mafia i wypisuja w zarzadzeniach po-kontrolnych co im „Dyrekcja”podpowie.
Jezeli to prawda to znaczy ze juz etos pracy gorniczej zaginal bezpowrotnie i polskie gornictwo jest skorumpowane do cna.
Jesli tak to dlaczego polskie gornictwo nie jest jeszcze sprywatyzowane?
Dlaczego gornik poszedl na policje ze falszuja odczyty a nie do zwiazkow zawodowych?Pewnie dlatego ze Prezes Jastrzebskiej Spolki Weglowej ma ich 60 na etacie i nie moze za zadne skarby ich wywalic na zbity pysk lub zapedzic do roboty.
60 ludzi! toz to oblozenie na dwie sciany z recznym ladowaniem.
Dlaczego polskim gornictwem rzadza nominacje polityczne,ksiegowi,prawnicy i dentystki w radach nadzorczych.
Dlaczego zlikwidowano cale szkolnictwo zawodowe?
Jaki jest poziom szkolenia?
To moje przypuszczenia i jesli sie sprawdza to posrednio wielu innych ma krew na rekach.
Dwa tygodnie temu Ben Magara CEO Anglo American,firmy jak najbardziej prywatnej,zatrzymal wszyskie operacje gornicze na dwa dni z powodu dwoch kolejnych drobnych wypadkow w tej samej kopalni.Zalecenie-wszyscy zrewiduja swoje procedury i przedstawia wnioski.
Prywatny Pracodawca!
BHP Billiton jest slynne ze swojej obsesji na punkcie bezpieczenstwa pracy.
To samo X-Strata i wszystkie inne pomniejsze.
Wszystko firmy prywatne.
W zadnej nie ma zwiazkowca siedzacego na etacie.
Na co czekamy?
Z Uklonami
Panie Dziadul Znam panskie nazwisko od wielu lat. Pisał pan o górnictwie. Zaskakuje mnie jednak to, że od wielu lat pan to robi zachowując dziewictwo niekompetencji. Po ewidentnym kolejnym zamordowaniu górników – robione jest wszystko by ukryć prawdę i osłonić funkcjonariuszy państwowych ptrzed odpowiedzialnościa za kolejne śmierci górników. Męczy pana pytanie co było przyczyna zapłonu metanu? Już panu odpowiadam! W zrobach ściany numer 5 w pokładzie 409 na kopalni Śląsk pali się węgiel pozostawiony w trakcie rabunkowej i niechlujnej ekspoloatacji! Poklady rudzkie do których należy wspomniany pokład 409 mają kruchy strop bardzo utrudniajacy prace obudowy zmechanizowanej i prowadzenie wydobycia. Od lat siedemdziesiatych Urzedy Górnicze wydają zgodę na pozostawianie półek węglowych w stropie. pozostawiony wegiel zapala się. W sytuacji bez zagrożenia metanowego – udaje sie żonglując intensywnością przewietrzania przeprowadzić eksploatacje do końca. czasem nie i wtedy rejon sie tamuje. Jesli jednak występuje metan – taka dyrektorska zabawa z bezpieczenstwe, konczy sie jan na Jas-Mos czy Rydułtowach w 2002; Bielszowicach, Halembie czy teraz na Śląsku. Jesli ekspert o którym pan wspomina udzielił panu informacji w takiej formie w jakiej pan ją podał – to z miejsca pana informuję iż był to jakis idiota kopalniany albo ekonomista z zarządu KW SA. Proszę tego nie brac jednak do siebie. Przecie sam prezes WUG-u gaworzy po głupiemu o zaiskrzeniu kamienia albo o pożarach endogenicznych starając się ta naukową (według niego) formułką wskazać na przyczyny leżące po stronie matki Natury. Proszę wpaść na KWK Śląsk i zajrzeć do Planu Ruchu na rok 2009. Jestem prawie pewien, że znajdzie pan zezwolenie OUG katowice na prowadzenie ściany numer 5 w pokladzie 409 z półką węglową w stropie. Może będzie napisane że OUG wyraża zgodę na półkę tylko 20 centymetrową ale zapytaj pan jakiegoś kombajnistę czy potrafi jeździć kombajnem w pionie. I z jaką przecyzją. Jeśli będzie panu wdzięczny za flaszkę, którą go pan obdaruje to może pana wiele nie scygani i powie, żę pół metra to dokładnośc nieosiągalna. Jeśli ma pan jeszcze jakieś wątpliwości – proszę zamajlować.
Panie „antares” i po co te mędrkowania, popisywania wiedzą, wytykania niekompetencji dziennikarzowi opisującego mój Śląsk jak najbardziej prawdziwie i rzetelnie. Zapewniam pana, że w tej chwili uaktywniło się setki, jeśli nie tysiące ekspertów od bezpieczeństwa w kopalniach i każdy z nich wnosi jakąś cząstkę prawdy o tym co robić, ażeby taka tragedia się nie powtórzyła. Dziennikarz nie ma obowiązku być inżynierem górnikiem, albo przedstawicielem innej wysoce specjalistycznej profesji, ażeby opisywać czytelnikom świat, a jedynie musi napisać to co osobiście widział i słyszał.
Teraz ustosunkuję się do pana wywodów tyczących sposobu prowadzenia eksploatacji z pozostawieniem półki węglowej w stropie pokładu, co pan uważa za jakieś dziwo i przypisuje tej metodzie sprastwo nieszczęść związanych z wybuchem metanu. Od pożaru w zrobach do wybuchu metanu daleka droga i jeśli jest pan takim fachowcem za jakiego się podaje, to musi o tym wiedzieć. Bez tej metody nie dalibyśmy rady wybrać na kopalni w której pracowałem grubych pokładów 509 i 510, ponieważ jak górnikom wiadomo, pokłady te należy podzielić na warstwy. Ażeby nie dopuścić do pożarów w zrobach stosowaliśmy metodę przemulania ich pyłami dymnicowymi, a w skrajnych przypadkach metodę azotowania zrobów. Pożary owszem zdarzały się, ale nie często i były zawsze skutkiem niechlujnego stosowania wyżej opisanych metod.
Problem podejmowanego ryzyka przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na kopalniach, jest tutaj sednem problemu, pownieważ na skutek wczesnego przechodzenia na emerytury, kadra techniczna jest bardzo młoda, a co za tym idzie skłonna do ryzykownych zachowań. Możliwe, że nie mam racji stawiając taką(kolejną) diagnozę, ale warto by to sprawdzić.
I juz Pan ma,
Panie redaktorze, odpowiedz na poprzedni komentarz dotyczacy przyszlosci gornictwa weglowego w Polsce.
Oglagajac wczoraj rano na kanale informacyjnym to, co wydarzylo sie w ubjeglym tygodniu w kraju, uderzyly mnie zeznania anonima, o stosunkach panujacych na „Wujku“. Wszystko co opowiadal zgadza sie z tym, czego sam doswiadczylem, pracujac pod ziemia do 70-go roku – na dole, w dozorze. Moim wiec zdaniem, jakosciowo nie moglo sie zmienic wiele. O inspekcji Urzedu Gorniczego wiedzielismy z reguly tez na trzy dni wczesniej i dzialalismy tak, zeby wszystko bylo OK. Dobra strona tego bylo, ze przynajmniej wtedy dolozylismy staran, zeby posprzatac troche i usunac balagan. Ponadto jednak, zajeci bylismy glownie tworzeniem pozorow prawidlowego dzialania. A inspektorzy na ogol nie zadawali zbytecznych pytan. Relacje z wlasnym dyspozytoren byly podobne jak opowiadal czlowiek odwrocony tylem do kamery. Zbytecznych pytan nie zadawano – a ponadto – sytuacja jak na froncie i walka o pelne wozy.
Co mnie jednak naprawde przerazilo, to stopien desperacji na dzien dzisiejszy. My wiedzielismy co to metan /nie bylo mowy o paleniu/. Byla to tez tzw. kopalnia „gazowa“ i tego rodzaju manipulacje byly wtedy jednak nie do pomyslenia. Nie wiem do jakiego stopnia wiarygodny jest ten filmik z tym metanomierzen i kto go zrobil, ale widoczne tam 8,6, co by wskazywalo na stezenie metanu w powietrzu, powinno u czlowieka ktory zna sie tyklo troche na rzeczy natychmiast wywolac parcie ponizej pasa. Ta mieszanka powietrza jest absolutnie wybuchowa. Zignorowac taki wynik znaczy, nie miec jekiejkolwiek fantazji, chyba, ze chodzi o jeszcze cos gorszego. Dlatego nasuwa mi sie ta ww sytuacja frontowa bo sam wiem, jak szybko mozna sie przyzwyczaic do stale nowych zagrozen i zaimputowac sobie samemu pozory normalnosci. Jestesmy generalnie wtedy sklonni wmawiac sobie, ze to ryzyko jest do skalkulowania. Tak egzystuja wedlug moich wyobrazen zolnierze frontowi. Wchodzimy wiec w rutyne.
Tu trzeba by rzeczywiscie przywolac sprawe z przed dwu laty na „Halembie“. Chodzilo tam o tzw. roboty rabunkowe. Dla niewtajemniczonych w tej terminologii wyjasnie, ze chodzi o prace majace na celu wydobycie cennego materialu z wyrobisk, do ktorych nie ma sie zamiaru jeszcze raz powrocic. O ile tam pracowala prywatna firma na zlecenie kopalni to moglem sobie jecze wyobrazic, ze mogly tam panowac specjalne stosunki, ktore mogly ujsc uwagi zleceniodawcy – a o znikomej dociekliwosci w takich sprawach wspomnialem powyzej. Teraz chodzilo jednak o normalny cykl produkcyjny, a to juz musi przerazac. Nawet jezeli chciano tylko szybko jeszcze „wymiesc“ resztki wegla bez dodatkowego nakladu, to nie mozna tego nazwac inaczej, jak zbrodnicza chciwoscia. Nomen omen est.
Majac 21 lat odpowiadalem na zmianie za paredziesiat ludzi. Lezac na scianie /bo tak bylo nisko/ ksztuszac sie spalinami po materialach wybuchowych i zapierajacym dech pylem skrawanego kamienia pytalem sie, co ja tu robie. Choc bylem gornikiem trzecim pokoleniu, nie potrafilem w tym bycie odkryc jakiego kolwiek etosu, nawet jekiego kolwiek sensu. Przyrownanie do kreta nie trafie w sedno, czulem sie raczej jak szczur. Po dwoch latach wyciagnalem nie na koniez z tych powodow daleko idace konsekwencjie.
A tu wspomniane statystyki w Pana komentarzu na stronie glownej, o przyszlosc wegla na Slasku i o tym, w jakim kierunku zmierza to gornictwo weglowe. Pytanie, jest tam jeszcze wybieralny wegiel, tzn ktory lezy plyciej i ma lepsze warunki geologiczne. Jezeli go juz niema, to i tak po sprawie. Jezeli jest, to gdzie nowe kopalnie? Utrzymywanie stuletnich kopaln i wybieranie ponizej tysiaca metrow uwazam bowiem za szalenstwo, o ekonomicznym sensie takich poczynan nie wspomne. Moze sa gdzies na swiecie inne, lepsze warunki na takie glebokosci, ale ja o nich nic niewiem. Wiem tylko tyle z czasow kiedy uczylem sie tego fachu, ze dolna granice wybieralnosci gornoslaskich zloz kalkulowano wiele ostrozniej, wlasnie ze wzgledu na nie tak optymalne warunki.
Jezeli mialo by byc tak, ze trzeba poprzeczke wszelkich kalkulacji zanizyc doslownie i w przenosni o te tysiac metrow ponizej pp, to nie widze w weglu kamiennym zadnej przyszlosci dla Gornego Slaska.
Z pozdrowieniami
pepegor
@pepegor
Oczywiscie wydobywanie wegla z takich glebokosci nie ma zadnego sensu ale tych 60 zwiazkowcow o ktorych pisze Janusz/Zulu nie pozwoli na zamkniecie „tradycyjnej galezi przemyslu” bo by stracili posady a za nic nierobienie nikt im placil nie bedzie.
Zamkniecie nierentownych kopaln trzeba bylo zaczac przygotowywac gdy staly sie one nierentowne 20 lat temu ale niestety decydenci zawsze bali sie zwiazkowcow.
@Sleper,pepegor,zorro,antares.
Spokojnie Panowie spokojnie.
Oczywiscie wszyscy macie racje i z pewnoscia lezy Wam na sercu dobro polskiego gornictwa.To czuc.
Jestem stary to moge juz opowiadac anegdoty.Oto jedna z nich.
Wczesne lata szescdziesiate -pelna komuna.W poniedzialek dzwoni sekretarka Dyrektora Kopalni(przedwojenny inzynier) do sekretarki Zawiadowcy Szybu z pytaniem czy Dyrektor moze zlozyc wizyte na szybie w srode o 10 rano.
Oczywiscie moze.
Zawiadowca wysyla sekretarke do delikatesow zeby kupila kawe i cygara bo sam pija herbate.Koniak armenski ma w biurku.
Przyjezdza Dyrektor kawa lampka koniaku,cygaro i opowiada o swoich wrazeniach w wycieczki na Kube(Partia Go wyslala w nagrode)Piekne plaze,pomarancze na drzewach ,dorodne Mulatki.Przyjemnie mija czas.wy chodzac przy pozegnaniu mowi:Acha Zyziu chcialbym bys od poniedzialku fedrowal o 70 ton dziennie (strome poklady).
Wnioski.
Przyjechal fachowiec do fachowca,mlodszego prawda,wyksztalconego,zatwierdzonego na stanowisko,odpowiedzialnego za ludzi i mienie,z bezwglednym poczuciem odpowiedzialnoci za swoje postepowanie.
Nikt od nikogo nie zadal trzech kwotacji na niezbedne urzadzenia,nie przewracal map i planow,prowadzil nieskonczonych mitingow nie wiadomo o czym.Nikt nie pisal programow jak nafedruje wiecej i czekal niecierpliwie na pytanie pryszczatego 28 letniego ksiegowego o wskaznik utylizacji i wydajnosci.
Zyzio fedrowal.
A dzisiaj Drodzy Koledzy?
Sedno sprawy to sposob zarzadzania Kopalnia.To dobrze ze kadra jest mloda,nie widze problemu ze Inspektor zapowiada sie tydzien naprzod.
Kopalnia ma rzadzic gornik.Moze byc despota tyran i co tam jeszcze ale odpowiedzialny fachowiec.Ksiegowy i prawnik to tylko jego doradcy nigdy przelozeni.
Inspektor -stary doswiadczeniem minimum KRG.Nikt mu ciemnoty nie wcisnie i na pewno bedzie zadawal trudne pytania.
Dzisial -trend to niestety ogolnoswiatowy-fachowcy zajmuja sie produkcja papierow na wypadek gdyby sie nieszczescie przydazylo to bedzie czarno na bialym ze to nie ja.Kolega a najlepiej sam poszkodowany.Nie zyje? A tak zesmy go szkolili tyle papierow i certyfikatow w jego teczce.
Panowie.
Ta tragedia to znakomita okazja zeby przywrocic swietnosc polskiemu gornictwu.
Ci mlodzi sa zdolni i odpowiedzialni.
Pytanie tylko czy bedziemy na tyle zdeterminowani by wymoc to na politykach?
Z Uklonami
Do „Śleper pisze: 2009-09-21 o godz. 11:37 „.
Nie wie pan śleprze o czym pan pisze. Eksploatacja Redena czyli pokladów 507 i 510 o miąższości dochodzącej do 10 metrów w Bytomiu to nie eksploatacja z półką węglową w stropie, tylko eksploatacja na warstwy. Na ogół na trzy, choć wskutek niechlujnej pracygórniczej na dwie , bo pierwszą ścianę pędzono od spęgu do stropu niszcząc pokład. po latach udawało sie po uspokojeniu górotworu przejechać drugą warstwę. W Bytomskich kopalniach zginęło sporo ludzi przez taką robotę górniczą. na Dymitrowie 34-ech w październiku 79. Maszynowcy i elektrycy nazywaki tam górników „kanibalami”. A jak na pańskiej kopalni mówią?
Janusz/Zulu pisze:
2009-09-21 o godz. 22:23
„Kopalnia ma rzadzic gornik”. Tak powinno byc. A kto powinien rzadzic Polska – HISTORYK? Czy rolnik to odpowiedni zawod by zarzadzac przemyslem? Ilu gornikow jest w ministerstwie gornictwa?
warszawiak pisze: 2009-09-22 o godz. 08:01
a ja go pytam czy w w warszawskim rządzie mają być tylko warszawiacy? Pomyśl pan, że na kopalniach w przeszłości rządzili ich właściciele. Schafgotsche, Ballestroemy, Winklery czy Donnersmarcki. Żaden z nich nie był magistrem inżynierem górniczym, a i tak zbudowali potężny przemysł węglowy. Byli właścicielami i w głowie mieli jedynie jak najlepiej wykorzystać posiadany majątek. O mafii weglowej warszawiak nie słyszał? WSZYSCY dyrektorzy kopalń od 1990 są jej cząstką. Mają czym obłaskawiać także miejscowych prokuratorów czy inspektorów Urzędów Górniczych gdy trafi się taka katastrofa jak ostatnio.
antares pisze:
2009-09-22 o godz. 08:20
Im dalej w przeszlosc tym wiecej bylo wypadkow. Zycie gornika nie znaczylo wiecej dla Schafgotsche, Ballestroemy, Winklera czy Donnersmarcka.
W kazdej dziedzinie gospodrki jest tak; nie dostaniesz pracy jezeli nie masz odpowiedzniego wyksztalcenia i doswiadczenia. Ta regula jakos nie dotyczy politykow i ich partyjnych kolesi. Spolki pod kontrola rzadu to miejsca na parkowanie partyjnych kolesi. Widzielismy to na podstawie kariery Piotra Kownackiego – Polityka (kilka miesiecy temu). Piekna to byla kariera z partyjnym poparciem. Gornictwo i caly przemysl cierpia z tego powodu.
O mafii styszalem i co z tego. Czy to nie jest sprawa dla CBA?
Zgadzam sie w 100% z wypowiedziami „antaresa”.Rzeczywiscie,kiedys wlascicielami kopaln byly rodziny wyzej wymienione i mozliwe jest ze nie dbaly one o poszczegolnych gornikow ale takich masowych wypadkow nie bylo.Nie bylo tyle pozarow poniewaz za „panowania”owych wlascicieli resztki wegla zmiatalo sie(znam to z opowiadan rodzinnych),kazdy z gornikow pracowal przy otwartym ogniu(lampy karbidowe)ktorych nie dalo sie oszukac.Wszystkie zbiorowe wypadki gornicze przypisuje rabunkowej gospodarce pokladami wegla wprowadzonej po wojnie.Pracowalem przez 13 lat na kop „Dymitrow”w Bytomiu i osobiscie przezylem wypadek o ktorym pisze „antares”.takze prawda jest ze poklad 510 o grubosci do 14m zostal wybrany tylko czesciowo (3,5m)reszta zostala bezpowrotnie na glebokosci ok 800m.Czuje pogarde i wstret do ludzi ktorzy wtedy byli odpowiedzialni za marnotrastwo bogactwa naturalnego a przez wladze odznaczani najwyzszymi odznaczeniami panstwowymi,bo byli to ludzie niby wyksztalceni,majacy,wladze dana im z rak wlasnego ludu a mimo to przez prywate chec zdobywania wyzszych stanowisk doprowadzili do tego ze wydobycie wegla na Slasku juz sie nie oplaca.Zadne statystyki (z tego co wiem )nie podawaly nigdy ze do 1983roku kazdy milion ton wydobytego wegla byl okupiony zyciem ludzkim,o wypadkach ciezkich nie wspomne.
Z tego co piszesz”antares” znasz gware dymitrowska wiec moge podejzewac ze takze na tej kopalni pracowales?
Z uklonami Iwo
@ warszawiak
Jutro rano lece do Zimbabwe.Sluzbowo.Wracam w poniedzialek.
Moze zagralibysmy w golfa? 0828816206.
Z Uklonami
Iwo pisze: 2009-09-22 o godz. 15:41
Jeśli IWO pracowałeś na Dymitrowie to na pewno mnie znasz. Pozdrawiam
Panie „antares”, bardzo mi się nie chce, ale wyjaśnię panu jak można wybrać gruby pokład węgla, podzielony na 4 warstwy i to w kilku wariantach:
1. Jeśli zależy nam na ochronie powierzchni, wybieramy kolejne warstwy od spągu pokładu na podsadzkę hydrauliczną.
2. Po udostępnienu pokładu, wybieramy warstwę przystropową na zawał, następne z zastosowaniem podsadzki hydralulicznej, z tym że wybierając ostatnią, przypinamy półkę węglową w stropie(przypominam, że wybieramy warstwę pod zawałem wybranej warstwy przystropowej)
3. Postępujemy jak w punkcie 2, tyle tylko że ostatnią warstwę wybieramy na zawał z przypiętą półką węglową pod zrobami wybranej warstwy przystropowej.
4. Wszystkie warstwy wybieramy na zawał rozpoczynając oczywiście od warstwy przystropowej i stosujemy przemulanie zrobów pyłami dymnicowymi w celu konsolidacji skał zawałowych i profilaktyki przeciwpożarowej. W tym wariancie przypinamy półkę węgla, do każdej wybieranej warstwy pod zrobami.
Wymieniłem tylko te warianty z którymi zetknąłem się osobiście w swojej praktyce zawodowej i nie mogę powiedzieć, że właśnie ta technologia przyczyniła się w jakiś spósób do zwiększonej ilości wypadków śmiertelnych, czy innych katastrof górniczych. Jednocześnie chcę powiedzieć, że nie każda kopalnia może stosować tą technologię we szystkich wymienionych wariantach, ale negowanie tych doświadczeń to brak profesjonalizmu panie kolego.
Śleprze! piszesz co wiesz ale nie wiesz co piszesz. Poklad 409 nie jest brany na warstwy. Jest eksploatowany na Wujku-Śląsku na zawał co w warunkach zagrożenia metanowego jest niebezpieczne. Idiotą jest kopalniany baran stosujący pyły dymnicowe do podsadzania wyrobisk. Dyrektor bierze łapówkę od firmy przewożącej popiół z elektrowni do kopalni. Przywóz tony tego popiołu kosztuje więcej niż tona węgla. Pogłupieliście już do cna.
Anteras chopie ty czytej coś tam napisoł nojprzod, a niy monć sprawy nowym pokładym, bo i tak ześ jest ciynki jak goma z batkow we fedrowaniu. Tak to sie możes łosprawiać z gorolami z Warszawy i łoni byndom cie podziwiać, ale ty chopie śrajbujes do berkmana i niy rob z siebie gupka, bo jesce trocha, a bydzies mie przekonywoł, że wyngel sie poli. Takich mondrokow jak ty jest kiej wanckow, nadołbyś sie jak nic do rzondu, ino sie tam zgłoś chopie to ty bydzies broł te łapowy ło ftorych tak gryfnie śrajbujes.
I wylazł wreszcie ze ślepra normalny kanibal.