Chrzest na licytacji
Tropienie historycznych odrębności Ślązaków od Polaków kwitnie. Właśnie Rada Górnośląska, skupiająca kilkanaście regionalnych stowarzyszeń, objęła patronat nad uroczystościami 1150. rocznicy chrztu Śląska. A Polska, co niektórzy podkreślają z przekąsem, zbliża się dopiero do obchodów 1050-lecia swojego przyłączenia do chrześcijańskiej Europy.
Tak więc zupełnie możliwe, że duszyczki plemiennych praojców dzisiejszych Ślązaków (Górnoślązaków) – choć pewnie nie byli to Ślężanie od których Śląsk wziął swoją nazwę – wznosiły się do nieba o cały wiek wcześniej, niż poddani Mieszka I – Polanie, którzy dokończywszy pogańskiego żywota – zasłużenie smażyli się w piekle!
Państwo Wielkomorawskie przyjęło chrzest w 863 r. z rąk Cyryla i Metodego, choć nie brakuje historycznych źródeł, że wielkomorawskich i czeskich władców już wcześniej (w roku 822 lub 831) pokropili sąsiedzi z państwa wschodniofrankijskiego. Ale zostańmy przy Cyrylu i Metodym.
Wielkie Morawy miały w tamtych latach władzę nad ziemiami, które wieki później stały się śląskie – to według jednych historyków; zdaniem innych były to tylko tereny do najeżdżania i grabienia, a wszelkie inne związki z wielkim państwem na południu – wątpliwe.
Chrzest wówczas przyjmował władca, jego zbrojna drużyna i dwór. Zanim chrześcijaństwo ogarnęło całe terytorium zdobyte przez tych kompanów – mijały dziesięciolecia, a nawet wieki. Chrzest Polski (umownej Polski) w 966 roku także nie był wydarzeniem jednodniowym, ale długim, rozrastającym się procesem.
Czy w takim razie mówienie o chrzcie Śląska (umownego Śląska) w 863 r. i wpisywanie dzisiaj tego niebagatelnego zdarzenia na sztandary organizacji wchodzących w skład Rady Górnośląskiej – m.in. Ruchu Autonomii Śląska i Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej – nie jest postawą nader ryzykowną? Inicjatorzy tego przedsięwzięcia chcą pokazać, że mają w swojej historii momenty własne, z których są dumni. Niech będą – chapeau bas.
Z tym, że dumą z wcześniejszego chrztu muszą się podzielić z Wiślanami zamieszkującymi ziemie obecnego Śląska i Małopolski, którzy wtedy też krążyli na orbicie Wielkich Moraw. A niegdysiejsi Wiślanie, to dzisiaj Polacy z krwi i kości – każdy w Krakowie wam to powie.
Do tej pory emocje historyczno – polityczne wywoływały XX – wieczne wydarzenia na Śląsku, m.in. powstania śląskie, oceny plebiscytu, przyłączenia (inkorporacji) części Górnego Śląska do Polski, wojenne lata 1939-45; i następne, związane z Tragedią Górnośląską (1945-48), pod którą to nazwą kryje się szereg represyjnych, także zbrodniczych działań wobec cywilnych mieszkańców. Historia Śląska jest skomplikowana i wymyka się jednoznacznym ocenom. Widać to choćby po emocjach wokół wystawy stałej w budowanym Muzeum Śląskim.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że bez przerwy otwierane są nowe historyczne fronty. Ot, choćby sprawa ks. kardynała Augusta Hlonda, rodowitego Ślązaka, pierwszego biskupa katowickiego, a w latach 1926-1948 prymasa Polski. Sejmik Województwa Śląskiego ogłosił rok 2013 – rokiem Augusta Hlonda. Natychmiast wystąpił Związek Ludności Narodowości Śląskiej z oświadczeniem, że podejmie próbę opóźnienia trwającego od 1992 r. procesu beatyfikacji ks. Hlonda, ponieważ nie protestował on przeciwko wydarzeniom związanym z Tragedią Górnośląską. Tym samym okazuje się, że Ślązak Hlond – prymas Polski, nie jest postacią godną wpisania na dzisiejsze śląskie sztandary. A szkoda.
Wokół historycznych zdarzeń buduje się (lub próbuje się to czynić) – śląską tożsamość. Wygląda to na gorączkową akcję szukania mitów założycielskich. Teraz w chrzcie sprzed 1150. laty. Na odrodzenie Wielkich Moraw nie ma już chyba szans… Ale można przecież pogrzebać jeszcze głębiej w mrokach historii. Jakby tak dobrze pokombinować, pójść o kroczek dalej, to może… Cyryl i Metody byli Ślązakami? To byłby mit!
Komentarze
Zawsze uważałem ,ze jeżeli coś ludzi ma łączyć lub dzielić to niech to będzie miłość do zupy pomidorowej, albo do krupnioka.
Niestety , jeżeli dyskusja wkroczy na teren przynależności etnicznej ,czy tematy plemiennych religijnych totemów to sytuacja przypomina tę rodem z różnego rodzaju konkurencji sprawnościowych.
Na przykład słynna gra w dwa ognie.
Szanowny Panie Gospodarzu (blogu)!
Kpi Pan sobie nieco z usiłowań ludzi, którzy po 60 latach gnojenia próbują ratować resztki tożsamości narodowej (lub czegoś zbliżonego). Sięgają daleko w przeszłość, bo wbijano im do głów przez dziesiątki lat o odwiecznej polskości śląskich ziem i ludzi. Następuje przeskok przez 700 lat lub więcej, bo te lata nie miały rzekomo wpływu na życie i liczy się tylko to co było wiele wieków temu oraz raj dla niegodnych tego szczęścia autochtonów od roku 1945. Nazwanie kilku lat „Tragedią Górnośląską” – 3 lata, a reszta to sam miód, to jest dość haniebna próba relatywizacji historii. Proszę porozmawiać ze starymi autochtonami, którzy na swojej skórze przeżyli „wyzwolenie” – i dziesiątki lat po takowym – przede wszystkim wyzwolenie z wszystkich złudzeń.
Zestawić to jeszcze z opinią Kaczyńskiego, który jak papuga próbuje zdyskredytować wszystko co ma związek z rodzimą ludnością. Ostatnio znów się popisał w Opolu. Czekam teraz, aż zacznie nawracać na właściwy patriotyzm tą szabelką , którą mu nienawidzący autochtonów, nowi „właściciele” Śląska, wręczyli, aby uciął głowy odradzającej się hydrze własnej tożsamości i odrębności, wynikającej z wielowiekowych wpływów różnych kultur i nacji.
Sam jestem przykładem człowieka, który zaczął życie w jednej kulturze i kończy w innej. Nie interesuje mnie zbytnio wszelki ruch autonomiczny, bo prywatnie nie będę już beneficjentem ewentualnego sukcesu zmagań, a moja rodzina może się tylko łudzić, że coś się dla nich zmieni na lepsze, ale wyrażam uznanie i sympatię do aktywistów ruchów, które próbują przypomnieć szerokiej rzeszy Polaków, że Ślązacy to nie jakieś Untermenschen, których jedyną racją istnienia jest niewolnicza praca i uwielbienie dla Warszawy. Prawdę mówił Kutz, że nie ma co liczyć na tych „ciulów” z Warszawy, jeśli tu na miejscu pozwalamy sobie napluć w gęby, lub nasr.ć na głowy przez takich ludzi jak Kaczyński i jego wiernych towarzyszy na Śląsku. Opolszczyzna jest nawet w gorszym położeniu niż reszta Górnego Śląska i to z różnych powodów, nie będę ich wymieniał. Właśnie posłowie z Opolszczyzny byli hamulcowymi przy opracowaniu ustawy o mniejszościach i torpedowali wszelkie próby jej wykorzystania w praktyce.
Taki drobiazg lokalny. Zaczyna się jak w bajce i kończy morałem, ale smutnym. Była sobie pewnego razu mała wioska, gdzie zupełnie przypadkowo nie wszyscy autochtoni wyjechali do Niemiec. Zachciało im się skorzystać z uprawnień, wynikających z ustawy i założyli szkołę z językiem niemieckim jako głównym. We wsi mieszkało również kilka rodzin repatrianckich i one zaprotestowały starym, znanym okrzykiem: ” Nie będą nam dzieci germanic!” Sprawa się rypła i jest w zawieszeniu – władze dumają, jak tu ominąć ustawę i „upatriotycznić” szkołę, aby wyeliminować potworne zagrożenie germanizacji porządnych Polaków.
Gdzie tu jakaś logika??? Zamiast się cieszyć, że przyzwoite dzieci polskich patriotów będą znały również język sąsiedniego kraju i to za darmo! Byłoby im łatwiej załapać się na lepsze fuchy poza Polską. Nikt nie chce ich przekwalifikować na Niemców – ba! Ta wioska była źródłem wielu polskich powstańców. Mieszkańcy chcieli tylko, aby ich dzieci mogły się porozumieć z krewnymi w Niemczech, tyle i tylko tyle!
Ci, którzy z przekonania czuli się Niemcami, wyjechali mimo ogromnych trudności pół wieku temu, część wyjechała „za chlebem”, jak patrioci polscy, którzy teraz płaczą o uznanie ich za mniejszość narodową w RFN. Reszta to po prostu Ślązacy, którzy nie chcą zrezygnować z dwukulturowości, bo mają widać taką potrzebę i do tego mają prawo i możliwości formalne, torpedowane jednak przez lokalny, naprawdę ciemny lud Kulturträgerów ze wschodu.
Wiem jak przykra jest sytuacja w rodzinach „mieszanych”. Podczas świąt miałem zjazd rodzinny, a młodzież musiała rozmawiać ze sobą po angielsku. Gdyby była inna polityka władz wtedy moje dzieci też umiałyby po niemiecku i nie musiałyby szwargotać z kuzynami po angielsku.
Mają prawo! Mogą sobie szukać swoich protoplastów nawet wśród apostołów. Nic nam do tego. Ze względu na naszą historię (zabory) powinniśmy ich zrozumieć i jakoś tak po ludzku podejść do tego, aby się wyzwolili spod polskiej okupacji i mieli wreszcie swoje państwo. Wolne, suwerenne. Mówię poważnie, Śląsk – nic dobrego nie wynika z tego, że jest w Polsce (zresztą, nie z woli Polaków, ale 1) samych Ślązaków, którzy wszczęli powstania, aby być w Polsce; 2) wielkiej trójki (ZSRR, Anglia, USA).
Ciekawe, jak Ślązacy traktują Kutza? Ta perła w koronie to i owszem, ale tą koroną wszak Niemcy, bo przecież nie Polska.
Swietowanie sluszne i niesluszne…
Kiedy co jakis czas hucznie swietuje sie w calej Polsce kolejne okragle rocznice odrodzenia Panstwa Polskiego jako nietakt odbiera sie niesmiale glosy zazenowania tzw. prowincji.
Glosy plynace z regionow , ktorych mieszkancy w roku 1918 byli raczej dalecy mysli o czekajacej ich zmianie przynaleznosci panstwowej !
Jeszcze bardziej absurdalna jest rozpowszechniona na calym Slasku praktyka swietowania rocznic powstania przeroznych obiektow uzytecznosci publicznej. Dzieci z zapalem swietuja 80-cio czy 90-cio lecie powstania ich szkoly gdyz odpowiedzialni politycy dobrotliwie / po co dziecim macic w glowkach ?/pomijaja milczeniem niewygodny fakt istnienia tej szkoly dlugo przed rokiem 0…Na terenach dla ktorych rokiem zero jest dopiero rok 1945 zdarzaja sie sytuacje jeszcze bardziej irracjonalne .
Tablice pamiatkowe na scianach przeroznych obiektow odwoluja sie do dat nie majacych zadnego pokrycia w rzeczywistosci historycznej .
Ciekawe ze praktyki te nie sa bynajmniej zwiazane z systemem politycznym i z rownym zapalem falszowano historie w okresie miedzywojennym jak i w PRLu czy tez obecnie.
Falszowaly i falszuja wladze centralne ale takze sami Gornoslazacy ! Przykro mi Radaktorze ale w obliczu powyzszego inicjatywa swietowania chrztu osobno od reszty Polski nie jest w stanie mnie zbulwersowac , pozostawia raczej obojetnym !
Co do gloryfikacji Hlonda to sytuacja wcale nie jest taka klarowna ale to juz calkiem inny temat…
Bawarczycy lub Nadrenczycy nie chca sie amputowac od wielkich Niemiec, Slazacy chca wolnosci spod panowania Polski, bo juz nie moga zniesc balaganu rzadzenia, korupcji, pogardy dla pracy, cwaniactwa, kumoterstwa i nepotyzmu…
Jesli panstwo dobrze rzadzi to nikt nie chce sie wyrywac spod skrzydel silniejszego, jesli stoi odwiecznym bezrzadzem i balaganem polskim to trzeba sie szybko ewakuowac z tego narzuconego malzenstwa. Dzis w obronie nas jest Unia, bo wy nie dajecie sobie rady z rzadzeniem nami i cala reszta. I nie ma znaczenia ilu rodowitych Slazakow jeszcze zostalo ilu to element naplywowy, ta ziemia ma bogactwo ktore musi byc dobrze zarzadzane i ktore musi przynosisc bogactwo tam pracujacym, Polacy od zawsze nie daja sobie rady z rzadzeniem. Jesli bedziecie sie upierac w naleznosci Slaska do Polski to kto wie czy skonczy sie to nienawiscia i pogarda dla was jak Niemcow wobec „przekletego polactwa, cwaniakow, nierobow i pijakow….”
Hlond był zręcznym aparatczykiem ale nie ma żadnych zasług dla Śląska, Ślązaków czy Polski. Jego zawzięte walki z panstwem polskim o wyrwanie kolejnych dóbr i funduszy jako żywo przypominają działalność obecnych hierarchów. Sposób w jaki czmychnął z Polski we wrześniu 1939 roku też nie nastraja do tego pana przyjaźnie.
Ale nie rozumiem, gdzie tkwi cel i sens powyższego tekstu. Polacy pieją o swoim chrzcie, tolerancję i równe prawa dla innych nazywają „przywilejami” i zwalczają ile sił, boć Polak to zawsze i tylko katolik (choć to dalekie od prawdy bardziej być nie może) a Ślązakom nie wolno?
Na te daty należałoby spuścić zasłonę milczenia. Wspominanie procesu, który doprowadził dzisiejszą Polskę do poniżającego uzależnienia od watykańskiej mitomanii, nie przynosi chluby. Zapici alkoholem, tolerujący zboczenia „arcypasterze”, administratorzy KK zaślepieni chciwością! Jest co wspominać???
„Czy w takim razie mówienie o chrzcie Śląska (umownego Śląska) w 863 r. (…) nie jest postawą nader ryzykowną?”
Cóż, mówienie o chrzcie Śląska w 863 r. ma chyba podobny sens jak mówienie o chrzcie całej Polski w 966 r. – nieprawdaż, panie Redaktorze? Skoro Polska świętowała 1000-lecie chrztu, to czemu Ślązacy nie mieliby świętować 1150 rocznicy chrztu Śląska?
Jeśli spadkobiercy ówczesnych Wiślan chcieliby świętować wraz ze spadkobiercami ówczesnych Ślężan, Dziadoszan, Gołęszyców etc. – osobiście przyklasnąłbym takiej inicjatywie, przysłużyłaby się wszak znajomości historii, nieprawdaż?
Co do Tragedii Górnośląskiej – tak, popełniano zbrodnie. Mając dwadzieścia kilka lat przeczytałem „Oko za oko” Johna Sacka. W audycji radiowej IV programu PR wysłuchałem wypowiedzi jednej z ofiar, komentującej tą książkę, która drżącym głosem powiedziała, że działy się rzeczy straszniejsze, niż opisane w tej książce, do których nie chce wracać… Potem film dokumentalny o obozie w Łambinowicach w III programie TVP. Po tym filmie zasnąłem dopiero nad ranem. Czy Pan redaktor potępia te zbrodnie, czy je pochwala, jak niektórzy „prawdziwi Polacy”, którzy twierdzą, że katowano i mordowano tylko Niemców a więc wszystko było w najlepszym porządku? Niestety nie żartuję, kilkanaście miesięcy temu na spotkaniu poświęconemu Tragedii Górnośląskiej, w którym brałem udział, pojawił się taki „prawdziwy patriota” i takimi mądrościami uraczył m. in. rodziny ofiar.
Rozpierałaby mnie duma z ziomka, gdyby kard. A. Hlond występował przeciwko represjom i zbrodniom, w tym na tych dokonywanych na krajanach. Jeśli jednak ZLNŚ ma rację… To zadajmy sobie proszę następujące pytania:
Skoro pan, panie Redaktorze – osoba świecka – potępia (jak sądzę) te zbrodnie, to czy nie można by oczekiwać tego samego od osoby duchownej, nawet w czasach powojennych?
Przyjmując optykę guru „prawdziwych patriotów” pana J. Kaczyńskiego („My jesteśmy tu, gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO”) – po której stronie był A. Hlond? Czy taka postawa jest najlepszą rekomendacją do beatyfikacji? Można chyba sobie wyobrazić lepsze rekomendacje? Czy wyrażanie takich opinii to „nowe historyczne fronty”?
Fajne to, gra wedle zasad narzuconych przez przeciwnika, ale mnie to osobiście nie grzeje. Jeśli już, to wolę galeickie Cut-owice. Gdzieś mi się przeczytało, że języka polskiego nauczyli się „dzicy” od Ślązaków, a teraz wpierają nam, że nasza godka jest jakimiś prymitywnym i o zgrozo zniemczonym narzeczem, niegodnym uznania przez „wybitnych” językoznawców z prezydentem RP w bulu na czele.
Naszej śląskiej tożsamości nie da się zbudować takimi fikołkami jak domniemane chrzty lub mityczni Celtowie (to już bardziej prawdopodobne), ona musi się tworzyć w kulturze, a to już jest zadanie dla twórców tej czarodziejskiej metody, dzięki której można się jakoś odróżnić.
Tego nie zrobią politycy, którzy ubzdurali sobie, że posiedli umiejętność tworzenia ducha.
Ostatnio nawet Szczepan Twardoch („Morfina”) zadeklarował pomoc i wsparcie dla nas, „śląskich separatystów”, ale z całą pewnością ręce mu opadną, gdy będzie się musiał mocować ze zwolennikami dowodzenia pierwszeństwa w chrzcie z „dzikimi”.
Czekam na ciosy.
Chyba w „Żywocie św Metodego” mowa o ochrzczeniu w IXw. księcia Wiślan. Nie ma żadnych źródel, mówiących o ochrzczeniu kogokolwiek z terenu obecnego Śląska. Zdaje się że na terenie Małopolski czy w samym Krakowie odkryto ślady chrześcijaństwa sprzed 966r, a na Śląsku? Żenujące zmyślanie historii mające udowodnic wyższość „narodu” śląskiego nad narodem polskim
Ile jeszcze czasu upłynie (i wody w Odrze), zanim odrębna kulturowośc (lub dwukulturowośc – jak kto chce) Ślązaków stała się czymś oczywistym i nie budzącym sensacji, lęków i uprzedzeń? Czy dopiero upływający nieuchronnie czas i nieuchronne procesy biologiczne spowodują zanik mentalności typu „jak brat bratem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem”?
Komuniści w roku 1944 i następnych nie mając żadnej legitymacji do objęcia rządu dusz w Polsce straszyli przez dziesięciolecia odwetowcami zza Łaby. Skutecznie, bowiem z pozoru światli i otwarci ludzie z pokoleń wychowanych na „czterech pancernych” nadal usztywniają się, gdy słyszą cokolwiek na temat odrębności Ślązaków.
Pan Gorzelik nie jest z mojej bajki, ale autonomiści swoimi inicjatywami – może wbrew woli – wprowadzają normalnośc i odkłamują zafałszowaną historię. I za to im chwała.
W Warszawie powiadają, że miarą postępu cywilizacyjnego jest stosunek do gejów i lesbijek. Ja, w Katowicach, oceniam polityka lub publicystę poprzez pryzmat jego fobii antygermańskich.
Jak nie wiadomo, o co chodzi …. Chodzi prawdopodobnie o dotacje z Unii Europejskiej dla mniejszości narodowych. Działacze chcą się obłowić.
A doskonałą ilustracją moich przemyśleń z 10:32 jest uwaga blogowicza o nicku „Andrzej”.
No cóż, u drugiego drzazgę, u siebie belki redaktor nie dostrzega. Niszowe ZLNŚ wyrasta tu na znaczącą siłę społeczną, podczas gdy to tylko kilku sfrustrowanych kumpli szukających pola do zaistnienia, usuniętych przed laty z RAŚ. Redaktor nie wspomina, że w Radzie Górnośląskiej jest również Związek Górnośląski, którego członkami jest wciąż kilku obecnych posłów. Czy formuła chrztu z 863 r. zmieniła się w stosunku do tej, która obowiązywała gdy przyjmowało go księstwo Mieszka I? Czyż wówczas chrzczono wszystkich poddanych, czy wyłącznie księcia i jego drużynę? Dlaczego więc mowa o chrzcie Polski w 966 r. nie jest w tym wypadku wielce problematyczne, nie określa Pan tego jako próby budowania mitu założycielskiego? Bo narusza Pańską tezę?
@Andrzej – więc jak im się udało namówić setki tysięcy ludzi na ten pomysł???
Co za dziad(ul)owskie dyrdymały. Jak Mieszko brać chrzest to wielka to rzecz i cała Polska bierze, a jak Śląsk brać to nie bo Morawy, bo król, bo rozwleczone w czasie.
Hipokryzja leje się jak ze szlaucha strażackiego.
Towarzysz redaktor Dziadul konsekwentnie realizuje zadania Frontu Jedności Narodu wyznaczone przez partię przodującej klasy robotniczej tej jakże słusznej instytucji, mającej zapewnić zgodne budownictwo socjalizmu na ziemiach polskich po II wojnie światowej. Dzięki rozumnej i dalekosiężnej polityce wielkiego Stalina naród polski uzyskał możliwość tworzenia swojej wielkości i dobrobytu pomiędzy Odrą i Nysą Łużycką, a Bugiem. Cel wszystkim – prawda historyczna niczym. Nawet nie trzeba wiele kłamać. Wystarczy tylko pominąć niewygodne fakty, daty i osoby. A następne pokolenie uzna każde słowo pisane za prawdę. Tak jak stało się z beletrystyką Henryką Sienkiewicza pisaną ku pokrzepienia ducha poddanych Króla Polskiego i Cara Wszechrusi w kraju przywiślańskim, a po latach traktowaną prawie jak dokument historyczny. Niestety, publicystyka pana Dziadula jest zbyt młoda, aby można ją było traktować, jako teksty źródłowe. A to z dwóch przynajmniej powodów. Po pierwsze – żyją jeszcze czytelnicy pierwszych tekstów redaktora. Po drugie – „Trybuna Robotnicza” była cenionym pracodawcą dla dziennikarzy w dawnym województwie katowickim, jako najważniejsza partyjna gazeta regionu. Jako świadek czasów, mogę potwierdzić – pan redaktor kontynuuje i twórczo rozwija doświadczenia tego zasłużonego organu partii. W końcu PZPR, choć głosiła internacjonalizm, była polska. W nazwie i działaniu. Przy aktywnym wsparciu szanownego redaktora. Że czasy się zmieniły? Też widać. Mieszkający od lat na Śląsku redaktor zaczął pisać więcej o tej ziemi i jej historii. Pisać nieźle, bo „pióro” ma wyrobione, a warsztat bogaty i doświadczony. I wszystko byłoby pięknie, gdyby redaktor pisał rzetelnie i uczciwie. Bo, tak miało być po zmianie ustrojowej. Miało być uczciwie, sprawiedliwie i ogólnie inaczej, aniżeli w czasach PRL-u. Tymczasem redaktor powiela PRL-owskie kalki i bajki. Wydaje się, że nie dotarło jeszcze do niego, iż posługiwanie się fałszem bądź półprawdami nie przystoi rzetelnemu człowiekowi pióra. Człowiekowi mającemu ambicje wpływania na opinie i poglądy społeczeństwa. Przykładem powyższy tekst. Niczego nie uczy, tylko jątrzy. Zamiast wiedzy, przynosi emocje. A przecież wystarczyłoby powiedzieć, że w Polsce nie uczymy się prawdziwej historii tego kraju, tylko zlepku różnych zdarzeń przemieszanych z fikcją i umyślnymi kłamstwami, stworzonymi na polityczne zamówienie. A redaktor dokłada do tego nurtu w polskiej historiozofii swoje trzy grosze. Dziaduląc nam historię.
Memy. Memy everywhere 😉
Kurka wodna, myślałem że będzie więcej okazji pośmiania się za zacietrzewionych zwolenników odrębności Śląska i jego mieszkańców, a tu taki spokój. Nawet Śleper ludzkim językiem przemawia 🙂 przy okazji, ukuony 😉 Panu Śleperowi.
Niektóre komentarze są takie żałosne, że nie warto reagować. Śleper oczekuje ataku, a ja jestem daleki od linii frontu, raczej dekownik! Ma rację, pisząc:
***Naszej śląskiej tożsamości nie da się zbudować takimi fikołkami jak domniemane chrzty lub mityczni Celtowie…***, ale niestety nie podaje dobrej i łatwej recepty na zatrzymanie zaniku.
Ubawiły mnie kpiny gospodarza o Wielkiej Morawie, którą trudno odbudować. To fakt, ale pomarzyć można. Piłem kiedyś w Jeseniku znakomite piwo w towarzystwie tubylców. Po kilku kuflach chcieli się na mnie obrazić, gdy nazwałem ich Czechami. Oni się czuli Ślązakami morawskimi, co dla mnie było dziwolągiem, ale mam za mało wiedzy na temat mojego „heimatu”, aby na ten temat dyskutować.
bever
2 kwietnia o godz. 15:25
„Bawarczycy lub Nadrenczycy nie chca sie amputowac od wielkich Niemiec…”
Szanowny Panie,
jesli cidzi o Bawarie, to polecam strone: freiheit-fuer-bayern.de.
Zawarte tam tresci zdaja sie przeczyc panskiej tezie.
Jesli chodzi o NRW, to nastroje separatystyczne przycichly po tym,
jak ten land z platnika przeksztalcil sie w odbiorce dotacji z budzetu federalnego.
@Antonius. Co do twojego pierwszego tekstu o szkole dla mniejszości, to taki cyrk oglądaliśmy niedawno (a właściwie jeszcze trwa) w niedalekim moim sąsiedztwie. Na własne oczy i uszy przekonałam się jakie bzdury i kłamstwa podają kochane media a kuratorium podejmuje decyzje, co do których nie jest władne. Włos się jeży i nóz w kieszeni otwiera….
Tworzenie tożsamości śląskiej na fałszowaniu historii do niczego pozytywnego nie doprowadzi. Chrzest Mieszka w 966r to fakt historyczny, mówią o nim średniowieczne kroniki. Zjazd gnieźnieński w 1000r. to tez fakt. O jakich faktach można mowić w wypadku obszaru, który później stal się Śląskiem? Za czasów piastowskich powstało w 1000r biskupstwo we Wrocławiu, pierwszego biskupa wrocławskiego (sląskiego?) wyświęcono w Gnieźnie, stolicy Polski
Ależ @Antoniusie, chyba nie doczytałeś mojego komentarza do końca, bo receptę podałem. Kluczem są twórcy kultury, dla których Górny Śląsk z całym bagażem dziejów może być tworzywem, z którego mogą tworzyć fascynujące treści. Nie jest ważne w jakim języku będą je tworzyć, ważne żeby były pierwszej jakości, co zapewni im szeroki odbiór poza Śląskiem. Litwini budowali swoją suwerenność w języku polskim i nikogo z nich w tamtych czasach to nie dziwiło. Ciągle brakuje w księgarniach książek historycznych, które potrafiłyby zaciekawić przeciętnego odbiorę, a te już wydane (między innymi Historia Górnego Śląska – praca zbiorowa historyków z Polski, Czech i Niemiec) są po prostu nudne. Nie chodzi mi przy tym, ażeby pisać bajki mijające się z faktami, ale o ciekawy przekaz pozbawiony tasiemcowych wyliczanek z niekończącymi się odwołaniami do źródeł. Na wyobraźnię odbiory największe oddziaływanie ma jednak powieść, teatr i film, a z tym już jest coraz lepiej, choć do produkcji scenicznej i filmowej potrzebne są coraz większe pieniądze, a tych raczej pilnują zwolennicy falsyfikacji dziejów.
Co do blogowych zmagań opinii, to już utraciłem ochotę do ciągłego prostowania nieścisłości i fałszerstw polskich źródeł, ponieważ przywołujący je dyskutanci tylko je powtarzają, bo niby skąd mieliby wiedzieć, że było inaczej. Poza tym, większość chce w to wierzyć tak samo, jak pewna część obywateli w smoleński zamach, bo prawda jest bardziej skomplikowana (choć z punktu widzenia fizyki banalnie prosta) od „prostych” wyjaśnień spisku. A cóż tu dopiero mówić o komplikacjach wydarzeń na przestrzeni ostatnich 800 lat śląskich dziejów, których nikt nie rejestrował sekunda po sekundzie w jakiejś czarnej skrzynce.
@trstitia:
Kto google’a, nie błądzi:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,10650,116479154,116587312,gora_Gromnik_slad_chrzescijanstwa_na_Slasku.html
http://chomikuj.pl/ashandia/Historia+Sztuki/Historia+Sztuki+(rok+II)/Semestr+III/Historia+*c5*9blaska/SLASK-OKRES+PRZEDPIASTOWSKI,2111234724.doc
Chyba dość dobrze zorientowany autor: http://www.archidiecezja.wroc.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=12:2-wpywy-chrzecijaskie-na-lsku-przed-r-1000&catid=6:historia&Itemid=15
Od zawsze czytałam Pana artykuły. Cieszyłam się, że dostał się Pan jako jedyny przedstawiciel katowickich dziennikarzy do mojej ukochanej „Polityki”.
Po tym tekście, nie będę Pana artykułów czytać. Uzasadnienia w listach internautów. Więc nie będę się powtarzać. Może Pan przeczyta co powiedział Kazimierz Kutz w rozmowie z M. Zasadą w „Dzienniku Zachodnim”. Wstyd mi za Pana.
Ślązaczka
Autor przypomina trochę Radio Erewań.
Szkoda również że nie podał ws. ZLNŚ numeru KRS.
Może dlatego że ten fakt nie pasuje do jego tezy.
A tymczasem:
„W dniu 28 kwietnia 2013 (niedziela) w gliwickiej katedrze św. Piotra i Pawła o godz. 14.00 zostanie odprawiona Msza Św. w 1150 rocznicę misji św. Cyryla i Metodego o trwanie w wierze ludu śląskiego. Koncelebrowanej mszy będzie przewodniczył ks. Robert Chudoba.
Po mszy (godz. 15.00) w Gliwickim Centrum Edukacyjnym Jana Pawła II ks. prof. Kazimierz Dola wygłosi referat związany z tą rocznicą.
Zapraszamy do jak najszerszego udziału w uroczystościach.
Patronat na uroczystaściami objęła Rada Górnośląska.”
http://slonzoki.org/2013/04/1150-rocznica-chrztu-slaska-upamietnienie-pod-patronatem-rg
Cała ta śmieszna inicjatywa z „chrztem Śląska” zasługuje na wzruszenie ramion, na nic innego.
Jak dla mnie, mogą sobie nawet świętować 2000-lecie chrztu Śląska, albo 100 rocznicę lądowania Ślązaków na Marsie. 🙂
Skoro wierzący w Yeti mają prawo do upamiętnienia rocznic jego ukazania się, to dlaczego wierzący w chrzest Śląska z rąk Cyryla i Metodego nie mogliby świętować tego rzekomego zdarzenia? Do kabaretu w każdym razie nadaje się to znakomicie.
Natomiast wystąpienie ZLNŚ dotyczące kard. Hlonda jest przejawem wyjątkowo groteskowego zacietrzewienia. Dobrze, że kompletnie nikt nie przejmuje się tym, co ta grupka ma do przekazania, a jej wpływ na rzeczywistość jest równy zeru.
Również część powyższych wpisów tutaj – tych „zachęcających” Polskę do „zostawienia Śląska” dowodzi, że coraz częściej spotykane szyderstwa ze ślązakowców mają swoją podstawę. Biedaki, biedulki , jak oni przeżywają to ze Śląsk należy do Polski – chyba nigdy już nie będą mogli spokojnie do tego faktu podejść, to jest jak żywa rana 🙂 🙂
Nic, tylko współczuć 😉
Kpiny fałszywego „Górnoślązaka” mnie nieco dziwią. Nie musi zrozumieć motywów postępowania prawdziwych Ślązaków do czczenia czegokolwiek, ale może wzorują się podświadomie na wielkich braciach z plemienia Żoliborskiego”, którzy idiotycznie i namiętnie czczą ostatnie miejsce pracy swojego guru?
Dłużej pracował dla „dobra narodu” w innym miejscu, może nawet z pożytkiem dla narodu? Dlaczego tam nie ma pielgrzymek i wieców?
Na ostatnim miejscu pracy tylko ośmieszał siebie i Naród polski, przysparzając mu tylko wrogów. Czy to jest podstawą do uwielbienia? Według mnie – wcale!
Jestem bezbożnikiem i nie podnieca mnie rocznica chrztu, nawet mojego, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę wewnętrzną, dlaczego miałby tego nie robić? Niezainteresowani nie muszą na to zwracać uwagi, ale kpić z tego to nawet może podpaść pod paragraf „o zaprutych winem starców”.
Górnoślązak 4 kwietnia o godz. 19:52
Skoro nikt się nie przejmuje, to dlaczego się tak tak plujesz boroku?
.Górnoślązak
4 kwietnia o godz. 19:52
Istny , a przeżywosz to tyż że Polska do Unii należy?
Antonius
5 kwietnia o godz. 10:50
jaki on tam fałszywy górnoślązak. Zwyczajny spadochroniarz ino z parasolką lecioł.
a tak po prawdzie to jak otworzyłem komputer i napis czerwony a pod nim
Chrzestna licytacji
to miałem pytać czemu licytacje chrzczą(może tak jak kiedyś wino czy gorzołka).
Wszystko sie wyjasniło—- bez bryli ani rusz.
Nie ma żadnych historycznych dowodów przemawiających za przynależnością Śląska do państwa morawskiego w roku 863, więc świętowanie 1150-lecia chrystianizacji Śląska jest tak samo zasadne jak świętowanie 1050-lecia chrystianizacji Śląska za 3 lata 🙂
A wymienianie ZLNŚ to bezsensowne dowartościowanie malutkiej kanapy.
Szanowny Antoniusie Twoj wpis z 2 kwietnia przeczytałem z uwagą i aprobatą
Ponad miesiąc w Krynicy -Zdrój odciąlem sie całkowicie od polskich mediow .
Po powrocie via Krakow i Katowice od wczoraj czytam komentarze na blogach Polityki . Trudno wpisać się w cokolowiek , Polacy zamęczą sie sami ,trzeba im pozwolić targać sie po morduniach z byle powodu ,co tak uwielbiają.
Niestety nie udalo mi sie dostać dobrych biletów na spektakl w Teatrze Śląskim (adaptacja Piatej Strony SWIATA K.Kutza ) dostępne miejsca na 5 kwietnia tylko balkonowe ,dalekie .
Niestety też wyciągarki na peronach nowego dworca kolejowego w Katowicach jeszcze nie uruchomione ,pytałem z myśla o Tobie .
Pozdrawiam tez Kamratki i Kamratów ,z łatwością można odczytać kto jest kto .
ps.
Porównując autostradowe odcinki A-4 Kraków – Krzyżowa z S-3 Gorzów -Szczecin ta ostatnia zdecydownie wygrywa jakoscia . Fatalnie na odcinku Swiebodzin ( tam gdzie króluje koszmarny pomnik Jezusa ) aż do Gorzowa .Buduja ,ale finisz na „oko” dopiero w 2015 . Dla tych co lubia wygodną i szybka jazdę proponuje kontynuację jazdy z Krzyżowej via niemieckie autostrady i Berliner -Ring . Po drodze za Wroclawiem najliczniejsze samochody z rejestracja D i woj Opolskiego . Ta taka wspólczesna ilustracja wyjazdów do pracy po światecznej przerwie w niedziele 7 kwietnia.
Co ciekawe: na stronie Ruchu Autonomii Śląska (http://raslaska.aremedia.net/pol/oslasku/02a/0208KonfliktGrazynskiKorfanty.htm) p. Dariusz Jerczyński pisze tak:
„Na tej fali Polacy np. konfiskowali wydania opozycyjnej prasy z antyniemieckimi artykułami (głównie autorstwa Korfantego) oraz skazali w roku 1934 na 10 miesięcy więzienia Artura Trunkhardta z Rybnika, redaktora niemieckojęzycznych gazet oraz uczestnika polskich powstań na Górnym Śląsku, za artykuł krytykujący… Adolfa Hitlera (!). Nazistowsko-sanacyjny alians trwał przez dwa lata do śmierci Józefa Piłsudskiego w roku 1935” (podkr. JKM).
================
Jeżeli to prawda, to ciekwie w historii bywało…..
Byli juz noblisci, byla awangarda cywilizacji technicznej zachodu, ktorej Goethe sie klanial, beda i swieci. Jaki cyryl takie metody
Dodane do Antoniusa.
Majstersztykiem jest to, że Ślązakom wmówiono że rodacy z kongresówki to Prawdziwi
Polacy, a my to przybłędy szwargotające po niemiecku. Moi dziadkowie byli dwujęzyczni
czego sobie i moim potomnym bym życzył. Ich dziadowie musieli mówić i uczyć się
po rosyjsku, ale o tym cisza. Sami patrioci na ruskim pasku. Jak zobaczyli Śląsk to myśleli że Pana Boga za nogi złapali.
Mity jakoby na Śląsku nie było wykształconych ludzi pokutuje do dziś.
Ludzi z wykształceniem podstawowym, zawodowym i średnim było zawsze dużo więcej
niż w innych rejonach Polski. Wmawianie nam że na Kresach była tylko Polska, to największe oszustwo
powtarzane od 90 lat. Prawdziwa Polska była w ramach granic Piastowskich, dalej to
tylko „dzikie pola”, z ludnością tak wymieszaną, że do dzisiaj nie wiadomo kto Polak, Litwin, Rusin, Ukrainiec czy Żyd.
Powtarzane kłamstwa osiągają swój cel.
Jak się przed tym bronić? Nie wiem. Młodym ludziom są to tematy coraz bardziej
odległe, a używanie haseł typu „gorol” niczego nie zmieni.
Nasi Patrioci mają cały arsenał haseł w zanadrzu, od RAŚ po „ukrytą opcję”.
Trzeba by ich pytać skoro to nam zarzucają, co porabiali ich dziadowie, jakie szkoły kończyli, jakim się językiem posługiwali i dlaczego „rusek” będzie mi fandzolił co
to patriotyzm.
Pozdrawiam Gabriel
Przyznam szczerze, że bardzo żałuje że nie jestem ze Śląska i zazdroszczę wszystkim Ślązakom za tą właśnie silną przynależność, którą odczuwają. Są bardzo dumni z faktu, że są Śląska i pragną pielęgnować swoją kulturę i tradycję. Ja nie widzę w tym nic złego. Żałuje, że na lubelszczyźnie tak nie ma, stąd raczej wszyscy za wszelką cenę uciec i już nie wrócić. Pamiętajmy, że ta grupa która chce się odłączyć to jest garstka.
@Ola
3 kwietnia o godz. 18:00
***@Antonius. Co do twojego pierwszego tekstu o szkole dla mniejszości, to taki cyrk oglądaliśmy niedawno..***
Droga Olu!
Nasz cyrk trwa i przybrał ciekawy obrót. Polscy rodzice protestowali i nie wyrazili zgody na zaproponowaną formę wykształcenia ich biednych dzieci (ta haniebna i potworna germanizacja). Wedy dyrektor nie wpisał dzieci „protestantów” na listę uczniów. Błyskawicznie zajął się tym strasznym przestępstwem prokuratura i postawiła dyrektorowi zarzut „przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza państwowego”.
Cieszę się, że tak troskliwie dba polskie państwo o jedyny znany mi przypadek „mniejszości”, uciskanej przez chamską większość. Brawo!!!
walcze oczywiscie z wiatrakami, ale jeszcze raz pragne zwrocic uwage,
ze w prl zadnego komunizmu nie bylo, tylko czerwono lakierowany faszyzm,
a kolaboracja kk z rezymem byla wrecz perfekcyjna(nie mogles zostac ministrem nie bedac uprzednio ministrantem, a pierwszym sekretarzem musial miec swiadectwo chrztu, sic); moim zdaniem formacja religijna promujaca faszyzm ma duze szanse na
ostateczne zawladniecie swiatem, ale z naukami chrystusa nie ma to wiele wspolnego;
wspomne jeszcze, ze 99, 99 procent kleru niemieckiego stalo murem za adolfem
– do stalingradu.
p.s.
wszystkim polecilbym chetnie moja strone internetowa, gdzie zamiescilem dluzszy esej
na temat roku 1942, bo moim zdaniem byl to punkt zwrotny XX w., ale boje sie,
ze znowu zostane „storpedowany i zatopiony”, jak to mialo miejsce ostatnim razem gdy dalem link; odblokowanie strony trwalo pol roku i kosztowalo mnie kupe nerwow i forsy,
wiec nie bede ryzykowal, bo po prostu nie mam juz sily biegac po sadach…