Szczyrk po pogrzebie. Niech im chmury śniegiem będą

Stało się to przy ulicy Leszczynowej późnym wieczorem, dokładnie o 18:26. Dwa tygodnie temu zginęło tu osiem bliskich sobie osób – czworo dorosłych i czwórka dzieci. Zabrał ich nagły wybuch gazu. Dzisiaj w samo południe Szczyrk pożegnał ofiary w uroczystej ceremonii pogrzebowej. Rodzina Kaimów spoczęła w jednym grobie. Burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy mówił w tych godzinach: – Dziś wielu zadaje sobie pytanie: dlaczego? A może nawet dramatyczniejsze: gdzie byłeś, Boże?

W kondukcie ich portrety nieśli strażacy uczestniczący w akcji ratowniczej. Przyszły setki mieszkańców okolicznych miejscowości i ludzi z różnych zakątków kraju, przede wszystkim ci, którzy pierwsze narciarskie kroki stawiali na stoku „Kaimówka”.

Śledztwo w tej sprawie prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Bielsku-Białej z art. 163 kk (spowodowanie zdarzenia zagrażającego życiu, zdrowiu lub mieniu, m.in. w postaci pożaru, zawalenia się budowli) – doprowadziło do zatrzymania trzech osób. To Roman D., prezes firmy budowlanej, która zleciła przewiert pod ul. Leszczynową, oraz Marcin S. i Józef D., pracownicy spółki specjalizującej się w przewiertach podziemnych, wykonujący właśnie to feralne zlecenie.

Dokładnie ustalono miejsce, w którym na głębokości 140 cm przewiercili się przez gazociąg. Zdaniem prokuratury mieli świadomość tego, co się stało – czuli zapach gazu, ale nie zadziałali, nie ostrzegli – opuścili plac budowy. Powiedzieć na coś takiego niechlujstwo czy skrajna głupota – to nic nie powiedzieć. Gaz ulatniał się przez 20 min. To sporo czasu, żeby wszcząć alarm, ostrzec okolicznych mieszkańców o wycieku, zawiadomić odpowiednie służby o konieczności natychmiastowej interwencji! Rodzina mogła ocaleć. To, że coś złego dzieje się z gazociągiem, pierwsi zauważyli pracownicy Polskiej Spółki Gazownictwa, operatora sieci. Odnotowali gwałtowny wzrost ciśnienia gazu i wysłali w to miejsce pogotowie gazowe. Ale było już za późno.

Dwóm pracownikom grozi od dwóch do 12 lat więzienia, bo ich działania i zaniechania spowodowały śmierć ludzi. To najsroższy paragraf w art. 163 kk. Grozi im także dożywotni wyrzut sumienia.

Minęło już popołudnie, kiedy Antoni Byrdy żegnał nad wspólnym grobem każdą z ofiar tragedii. Rodziny zaprzyjaźnionej z górami na dobre i złe. Góry też się pewnie dziwiły – to przecież one zabierają swoich wybrańców, a tu – wybuch…

Burmistrz Antoni mówił: – Naprawdę z tym światem jest coś nie tak. Niech Wam chmury śniegiem będą.

Dobrze powiedział. Tam, gdzie się wszyscy wybieramy, będziemy mieli to, co dla nas ważne. Kaimowie będą mieli śnieg.