Sojusz ołtarza i benzyny. Czy Orlen wykupi Kaufland?
Abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki, pochwalił PKN Orlen. Ten doniosły akt miał miejsce nie byle gdzie, tylko na dorocznej pielgrzymce do Sanktuarium Matki Bożej Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich – pielgrzymowali mężczyźni i młodzieńcy.
Pochwała dotyczyła wykupienia przez PKN Orlen prasy regionalnej z niegodnych niemieckich rąk. Niegodnych i wrażych – wszak to niemieckie wojska weszły do naszego kraju, zabijały, paliły, niszczyły, a potem nie dały grosza rekompensaty i po prostu się wypięły. To znaczy dały, ale nie tym, co trzeba. Trudno o tym zapomnieć, zamknąć rozdział i iść do przodu, bo choć historia zdarzyła się 82 lata temu, to wciąż przecież jest świeża. Można uznać, że ironizuję, można uznać, że nie – wolny wybór.
W każdym razie arcybiskup wybrałby wersję drugą. Wziąwszy pod uwagę wywód prezesa wszystkich prezesów, komentujący oskarżenia NIK – że tylko prawdziwi mężczyźni podejmują odważnie właściwe decyzje – należy potwierdzić, że szef Orlenu Daniel Obajtek prawdziwym mężczyzną jest na pewno. A także arcybiskup i prawdopodobnie słuchający go pątnicy.
Taki mamy klimat, że trudno Kościołowi odwoływać się do Ewangelii i Słowa Bożego. Jeszcze trudniej pochylać się w społecznym przesłaniu kierowanym w stronę pielgrzymów nad dolą czy niedolą górników i hutników, bo prawie nie ma już o czym mówić… Czasy mamy takie, że łatwiej i bezpieczniej pochwalić Obajtka za odbicie gazet z krzyżackich rąk – może przy okazji coś kapnie na tacę? – niż zajmować się kościołami pustymi od wiernych i ucieczką młodych z religii. Taki klimat, sorry.
Abp Skworc odważnie zauważył z wysokości piekarskiego wzgórza i Kalwarii Piekarskiej, że dobrą orlenowską zmianę widać już w „Dzienniku Zachodnim” (największej i najbardziej dochodowej gazety w portfolio szwabskiej Polska Press). Nie tylko ze wzgórza, ale i ex cathedra. Jeszcze do niedawna przez kręgi zbliżone do katowickiej kurii i dobrej zmiany politycznej, rzecz jasna, gazeta ta pogardliwie traktowana była jako „Der Zeitung”. Powiem uczciwie: do niedawna była to zwykła gadzinówka (dla młodych: „gadzinówkami” nazywano polskojęzyczną prasę kolaboracyjną w czasie II wojny światowej).
Zamiast reprezentować polską, a więc też śląską rację stanu, rację stanu śląskiego Kościoła, to „zeitungowcy” zajmowali się takimi, za przeproszeniem, durnotami jak współpraca abp. Skworca ze Służbą Bezpieczeństwa. Albo tuszowanie pedofilii w Kościele, kiedy Skworc był ordynariuszem w Tarnowie. Albo upierdliwe wytykanie katowickiemu arcypasterzowi, że wymyślił dzieło nazwane Panteonem Górnośląskim – na miarę proboszcza z Koziej Wólki lub innego Pcimia (proboszczów z obu cudnych miejsc z góry przepraszam)…
A teraz „DZ” wrócił do normalności. Można było Markowi Twarogowi, byłemu redaktorowi naczelnemu, tak prowadzić gazetę? No, można było! I trzeba było, ot co. Kary boskiej na takiego nie było, aż Orlen musiał stanąć w obronie wartości.
Złe języki, niektóre związane z katowicką kurią, mielą, że w Piekarach Śląskich abp Skworc przemawiał językiem rządzącej partii. Ale do kogo miał się odnieść, gdzie szukać zrozumienia, kiedy nadciąga sądny dzień, w którym i on, i cały episkopat ma się stawić przed Franciszkiem II do rozliczenia z pedofilii i stanu Kościoła w Polsce? Podobne zawezwanie biskupów Chile do papieża trzy lata temu zakończyło się dymisją całego tamtejszego episkopatu. Abp Skworc zaliczany jest do tych hierarchów, którzy najszczelniej trzymali i nadal trzymają parasol ochronny nad pedofilami w sutannach. I wciąż naucza, jak być dobrym, prawdziwym, odważnym katolikiem. Wróci z Rzymu z podniesioną głową czy pokornie, we włosienicy? Z tarczą czy na tarczy?
Zapowiedzią tego, co może czekać w Stolicy Apostolskiej naszych hierarchów, niech będzie niedawna kara nałożona na bp. Tadeusza Rakoczego, byłego ordynariusza diecezji bielsko-żywieckiej, wchodzącej – jak tarnowska, gdzie biskupem był Skworc – w skład metropolii krakowskiej. Choć bardzo niespiesznie, bp Rakoczy został ukarany za zaniedbania w sprawie nadużyć seksualnych na swoim podwórku: zakazem uczestnictwa w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych, nakazem prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy, zakazem uczestniczenia w zebraniach plenarnych Konferencji Episkopatu Polski, nakazem wpłacenia z prywatnych środków odpowiedniej sumy na rzecz Fundacji Świętego Józefa – powołanej przez KEP dla zadośćuczynienia ofiarom pedofilskich kapłanów… To kary kościelne, nasz świecki wymiar sprawiedliwości boi się tknąć takich Rakoczych i jemu podobnych.
Ale wracajmy do naszych baranów… W Piekarach Śląskich abp Skworc nie tylko pochwalił Orlen i jego prezesa za pozyskanie dla Polski prawdziwie polskiej prasy – do tej pory jedynie polskojęzycznej – ale też pogroził palcem w sprawie koncernu Ruch, który też jest w rękach Obajtka. Można powiedzieć, że zachował się jak dobry, ale surowy ojciec: tu pogłaskał po głowie, a tu pasem przyłożył. Chodzi o to, że kontrolowany przez Orlen Ruch wprowadził u siebie usługi pocztowe, co pozwala tej sieci handlować w niedziele, nie zważając na świętość tego dnia i depcząc zawołanie zrodzone w Piekarach Śląskich jeszcze za prymasa Stefana Wyszyńskiego: „Niedziela jest Boża i nasza”.
Może by abp Skworc tak mocno Ruchu nie zrugał, gdyby nie niemiecka – co warto podkreślić! – sieć handlowa Kaufland, która tuż przed piekarską pielgrzymką oświadczyła, że ona też wprowadza w niedzielę usługi pocztowe. A wiadomo, co się za tym kryje. Perfidne zamiary, aby oderwać prawdziwych Polaków od niedzielnego stołu i nabożeństwa – co widać w działalności sieci Żabka i sklepów Polomarket. A teraz jeszcze ten niemiecki Kaufland! A wiadomo, że Niemcy 82 lata temu…
Kaufland to akurat mój ulubiony sklep, najlepiej poukładany w Polsce, w którym po ciemku wiem, gdzie co leży… Chętnie w niedzielę kupiłbym w nim papier toaletowy, znaczki i wysłał parę groszy na Fundację Świętego Józefa. Ocenę moich niecnych zamiarów zostawiam niebieskiemu Szefowi jego ziemskich szefów.
Zastanawiam się tylko, po co od razu z wysokości ambony i Kalwarii Piekarskiej grzmieć na Kauflanda (to prawie 300 sklepów w kraju) i inne handlowe sieci. To już nie wystarczy zaapelować do owieczek bożych, może nawet placem pogrozić: nie róbcie zakupów w niedziele, bo będziecie się w piekle smażyć! Dlaczego, księże arcybiskupie, już to słowo nie wystarczy? Jakaś choroba niewiary czy co? Jeszcze nie daj Bóg przejdzie z pasterza na owieczki, jakby covid nie wystarczył.
Z okolic kurii biskupiej doszły mnie głosy, że w Piekarach Śląskich zrodził się pomysł, aby Orlen wykupił także sieć Kaufland z niemieckich rąk – i byłby spokój. Jak z „Dziennikiem Zachodnim”. Myśl rzucona chytrze, tylko czy Obajtek, zwany przez niektóre złośliwe kręgi Don Orleone, złapie ją w locie jak Obama muchę?