Górnicy się odkochują
A na imię miałaś właśnie Beata… – śpiewali rozmarzeni górnicy z końcem ubiegłego roku pod oknami pani premier. Echo niosło tęskne dźwięki, jak każdej jesieni augustowskimi nocami. Gdzie Rzym, gdzie Krym – powie kto mądry… Jednak finał wydaje się podobny. Choć jednak niezupełnie.