Metropolia do kosza
Jest ustawa o związkach metropolitalnych. Bez słowa sprzeciwu podpisana przez panującego prezydenta – choć uchwalił ją poprzedni Sejm. Jest, ale jakby jej nie było, bo rząd Beaty Szydło nie chce wydać rozporządzenia, które wprowadzałoby ją w życie.
Ta ustawa rodziła się w bólu przez osiem lat. Motorem napędzającym był Śląsk – i właśnie miasta zrzeszone w Górnośląskim Związku Metropolitalnym żyły nadzieją, że metropolia wystartuje 1 stycznia 2017 r. Ów organizm działający na prawach powiatu potrzebny jest 14 miastom Górnośląskiego Związku Metropolitalnego i tym 24, które chętnie by do niego dołączyły, jak rybom woda.
Wielki twór metropolitalny zostałby pod każdym względem w Europie dostrzeżony i miałby szanse na szybszy rozwój. O tym właśnie się mówi podczas prowadzonych konsultacji społecznych, wymaganych przed akcesem miast do metropolii. Jednym głosem optują za nią – co jest rzadkością – prezydenci i burmistrzowie miast Śląska i Zagłębia. Są gotowi dać pieniądze z własnych budżetów – co jest jeszcze większym ewenementem. Dwukrotnie już upraszali panią premier o rozporządzenie. Dość proste w swej istocie: dotyczące m.in. granicy metropolii, nazwy i trybu składania wniosku o jej ustanowienie.
Zgody nie ma. Ustawa o związku metropolitalnym nie jest „śląska” – daje możliwość tworzenia takich organizmów wszystkim obszarom mającym minimum 500 tys. mieszkańców, ściśle ze sobą połączonych układem komunikacyjnym, gospodarką odpadami, sprawami komunalnymi itd. Obszar taki musi mieć miasto na prawach powiatu, będące siedzibą wojewody lub marszałka. Źródłem dochodów dla metropolii mają być m.in. udziały w podatku PIT, składki gmin, dotacje z budżetu państwa. To na początek.
Naturalnym adresatem ustawy są więc Śląsk, Warszawa, Trójmiasto, dalej Łódź, Poznań, Kraków, Wrocław, no i Bydgoszcz z Toruniem w tandemie. PiS nie podoba się granica pół miliona mieszkańców, bo jego zdaniem faworyzuje największe ośrodki i prowadzi do pogłębienia różnic. Zresztą PiS nie podobał się pomysł metropolii od samego jego zarania. Jeżeli już, to dla wszystkich – od B do Z, od Białegostoku po Zieloną Górę, o Kielcach i Opolu nie zapominając. Metropolie dla wszystkich, a co! Damy radę.
No i po ptokach, czyli po metropoliach. Oczywiście, ubiera się to w inne słowa: ustawa niedopracowana, pełna usterek… Jaki problem, żeby ją poprawić w trakcie metropolitalnego prania?!
Mój nos mówi jednak, że prawdziwy sens oporu rządzących tkwi gdzie indziej – chodzi o władzę nad przyszłą metropolią. Na razie śląską, która najlepiej jest do startu przygotowana, a de facto już istnieje. Najpierw PiS chce zdobyć władzę w samorządach (mówi się o odbiciu samorządów), a potem – już w swoim gronie – można będzie rozmawiać o swojej metropolii. I to o takiej, żeby broń Boże, za bardzo nie wybijała się na samodzielność. A na śląską samodzielność to już po stokroć nie!
Pani premier wychowywała się, pracowała i mieszka (Brzeszcze) po sąsiedzku śląsko-zagłębiowskiej aglomeracji i doskonale zna problemy związane z zarządzaniem jednym, choć poszatkowanym organizmem. Wie, jak trudno było ustalić jeden bilet autobusowy między miastami przedzielonymi tylko ulicą. Może i nawet popchnęłaby rozporządzenie, ale na stanowcze „nie” jest wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński, co oznajmił na posiedzeniu sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego. Chyba więc nie damy rady.
Śląska metropolia właściwie istnieje, ale dzisiaj to wydmuszka – gdyby napełnić ją treścią, powstałby twór silniejszy od stolicy; z perspektywy Brukseli widoczny jak na dłoni. I może tu leży ten pogrzebany pies.
Komentarze
Do kompletu dołożyć należy ogólny szacunek dla postaci choćby Jerzego Ziętka – a kto to widział w IV RP czcić pamięć „komuchów”.
Sami Państwo widzą, do czego prowadzi centralizacja państwa.
Gdyby każda jednostka administracyjna danego szczebla realizowałaby wszystkie obowiązki, jakim może samodzielnie podołać – ciesząc się równocześnie stosownymi prawami jak też środkami finansowymi do ich realizacji, to dowolne grupy miast / gmin mogłyby zakładać metropolie a wszyscy wiceministrowie świata mogliby co najwyżej groźnie pokiwać palcami w butach.
Cóż, po bezprawnym unicestwieniu w 1945 autonomii woj. Śląskiego – jaskółki innego (rzekłbym: bardziej europejskiego) modelu administracyjnego, stawianego za czasów II RP za wzór do dalszych przekształceń administracyjnych ówczesnego państwa polskiego – panuje pełna centralizacja wg sprawdzonych wzorców… zaraz, zaraz, jakie to wzorce wprowadzano w państwie polskim w 1945 roku i późniejszych?
Efekt owej centralizacji jest, moim skromnym zdaniem przekomiczny – otóż ustawa została uchwalona przez sejm, senat, podpisana przez prezydenta i… nic, bo jaśnie pan wiceminister z rządu w Warszawie pokazuje „środkowy palec” i konstytucyjne organy ustawodawcze z prezydentem na czele mogą jaśnie panu wiceministrowi… no właśnie – co? Stanowczo pogrozić palcem w bucie? No cóż, najwidoczniej tylko tyle.
Tak na marginesie – pisze Pan, panie Redaktorze o „śląskich miastach”. Nic mi nie wiadomo, by Wrocław, Opole i pomniejsze śląskie miasta w jakikolwiek sposób były zaangażowane w tworzenie metropolii – bo przecież są to miasta śląskie, nieprawdaż?
Na wszelki wypadek przypominam encyklopedyczną definicją słowa „Śląsk”:
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85sk
M.in. „Śląsk (śl. Ślunsk, Ślůnsk, niem. Schlesien, dś. Schläsing, czes. Slezsko, łac. Silesia) – kraina historyczna położona w Europie Środkowej, na terenie Polski, Czech i Niemiec. Dzieli się na Dolny i Górny Śląsk. Historyczną stolicą całego obszaru Śląska jest Wrocław. (…)”
Śląska samodzielność?
Nie czuje Pan o co tu chodzi? Samodzielność, a potem może autonomia z urzędowym językiem śląskim i możliwość ucieczki od tej katastrofy, którą PiS szykuje.
Jarosław nikomu nie wierzy, dlatego wszystko razem z TK chce mieć pod ścisłą kontrolą.
Rozumiem, że Pan Dziadul broni swojego.
Ale może jednak tutaj PiS ma trochę racji. Bo z tymi przywilejami to jest tak, że zawsze są kosztem innych. Nawet sławne 500+ jest też czyimś kosztem. Rozumiem, że to przyjemnie mieć przywileje. Można się pochwalić i patrzeć z góry na innych. Ale czy o to chodzi? Dlaczego niektórzy mieli by mieć więcej uprawnień od innych. Rozumiem inwestycje. Ale ich liczba jest jakoś ograniczona. I ci, którzy je otrzymają bo mają przywileje choćby podatkowe, otrzymają je kosztem innych. O to chodzi?
Czy zadaniem państwa nie jest jednak dbanie o wyrównanie poziomów, o równy rozwój i nie popieranie jednych kosztem drugich.
Warszawa jest dzisiaj trzecim najbogatszym miastem w Europie. tylko Londyn i Bruksela mają więcej. Ale tu ciągle mało. Warszawa ściąga dotacje i inwestycje z najbiedniejszych okręgów w Polsce, które przez to jeszcze bardziej biednieją. A tu ciągle mało. Jakież to awantury o „janosikowe”. Rośnie chciwość a nie solidarność. A jako metropolia Warszawa będzie ściągać jeszcze więcej i jeszcze bardziej bezwzględnie kosztem najbiedniejszych. I to samo może się stać na Śląsku.
Czy nie lepiej jednak by było stworzyć osobne województwa, jak to warszawskie? I niech się wtedy sami martwią o siebie.
To moje uwagi ogólne. Nie pretenduję do adekwatnego opisu i nie obrażę się na krytykę.
Warszawa jest dzisiaj trzecim najbogatszym miastem w Europie. tylko Londyn i Bruksela mają więcej.
„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„
Czy moge prosic o jakies zrodlo (zrodla) potwierdzajace
powyzsza informacje?
Panie Redaktorze, z Pana tekstu odczytuję,że jedynm celem tejustawy miałoby chyba być załatwienie problemu z „ustaleniem wspólnego biletu”.
Ale to moim zdaniem trochę już raczej problem „wydumany” – związany raczej z brakiem kompetencji, wizji i zdrowego rozsądku dyrektorów w KZK GP (pewno są obsadzani po „partyjnej linii” więc zero kompetencji i sobie nie radzą).
A wystarczy popatrzeć jak to od lat robią po sąsiedzku w PKM Jaworzno – wsiadam do ich autobusu i jest zawsze automat który przyjmuje gotówkę (drobne), akceptuje kartę płatniczą – także zbliżeniowo, tylko klikam na panelu gdzie chcę jechać, przykładam kartę – klik klik drukuje bilet i po problemie.
A w KZK GOP po staremu – nadal funkcjonuje system dystrybucji biletów po kioskach ruchyu jak 30 lat temu, teoretycznie można kupić bilet u mrukliwego kierowcy, który jak zawsze „nie ma wydać”, próbują niby na pewnych przystankach wprowadzić biletomaty, które ciągle się psują i nic nie drukują.
Jaworzno bez ustawy metropolitalnej daje radę – to po co nam w sumie ta ustawa ? Myśli Pan że z tą ustawą dyrektorzy z KZK GOP lepiej sobie „dadzą radę” z tym, z czym inni sobie już dawno dawno temu dali radę ?
ZWO jakie przywileje? To wieczne wytykanie innym że mają więcej to już paranoja. Aglomeracja Śląska to olbrzymi zurbanizowany region. Region rozwijany od setek lat przez wszystkich władców tych ziem. Co w imię „sprawiedliwości społecznej” mamy wszystko zaorać i zejść do poziomu wiochy z polski wschodniej gdzie diabeł mówi dobranoc? Nie każdy obszar potrzebuje metropolii. I nie wynika to tylko z ilości mieszkańców ale i gęstości zaludnienia (na co nikt jakoś nie zwraca uwagi). 75% mieszkańców tego kraju już mieszka w miastach. I ta liczba będzie się zwiększać. Wiara w to, że mieszkańcy miasteczek i wsi będę mieć poziom życia Warszawy, Śląska czy Krakowa to absurd. I z ekonomicznego punktu widzenia jeszcze większy absurd. Absurd na który nas nie stać. Koszt udostępnienia usług publicznych w miastach (zwłaszcza dużych) na mieszkańca jest niższy niż na prowincji czy prowincji prowincji. Żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Ani próba wiązania ludzi do ziemi i utrudnianie przemieszczania się im.
Silne samorządy to słaba stolica. A PiS zawsze sprzeciwiało się wszystkim tendencjom federacyjnym.
Janosikowe to również szczyt idiotyzmu. Skoro gmina, powiat lub województwo nie jest w stanie się utrzymać powinno zostać zlikwidowane i włączone do silniejszego organizmu. A nie utrzymywane na siłę, gdzie od lat rządzą te same rodziny (tak rodziny nie ludzie). Pokażcie mi choć jedną gminę wiejską która jest zamożna i się rozwija (i nie jest to rozwój na kredyt).
Podział administracyjny powinien zostać zaktualizowany. 25 lat to dość czasu aby sprawdzić czy dana gmina, powiat (15 lat) i województwo samorządowe powinny istnieć czy zostać zlikwidowane. Gminy wiejskie tracą mieszkańców i tym samym dochód z PIT i CIT. I co będziemy je dotować jak kopanie? Gminy wiejskie i miejsko-wiejskie to gminy socjalne, istnieją tylko po to aby były w nich urzędy, które dają pracę. Likwidacja gminy to ograniczenie biurokracji do biura podawczego.
A co do Aglomeracji Śląskiej powinna powstać ale w połączeniu z Krakowem. To jeden obszar jeszcze nie do końca zintegrowany ale w tym kierunku powinno to pójść. PiS nie lubi metropolii bo metropolie to miasta. PiS przegrywa w miastach. Zjednoczona Aglomeracja Śląska to obszar na którym mieszka 12% ludności tego kraju z Krakowskim Obszarem Metropolitalnym ponad 15%. Obszar, gdzie PiS przy obecnym prawie wyborczym nigdy by nie wygrało.
@ ZWO
Dlaczego usprawnienie ludziom zycia w metropoliach mialoby byc czyimkolwiek przywilejem? I kto by zbiednial z powodu rozwoju slaskiej metropolii?
ZWO 24 marca o godz. 12:53
Chpie, o czym ty piszesz? Związek metropolitalny miast śląskich ma działać na prawach powiatu i to wszystko. Co to daje? Proszę się zapoznać z kompetencjami samorządu powiatowego.
Jeśli zaś chodzi o tzw. rozwój kraju, to mogą to zrobić o robią wielkie miasta. Nic na to nie poradzisz kolego, bo po to właśnie ludzie miasta w ogóle zakładali.
Zwłaszcza Górny Śląsk – region od setek już lat ukształtowany historycznie(bez znaczących wpływów Polski) i kulturowo, „perła w koronie” kolejnych władców, jest wciąż, niestety, traktowany koniunkturalnie. Zwodzony obietnicami, gdy stanowił podporę gospodarki – lekceważony i ignorowany, gdy zadania swe wypełnił. Mimo lojalności wobec władz, otaczany jest murem nieufności i niezrozumienia. A tymczasem 12 noblistów ma Śląskie korzenie. Niestety takie są FAKTY !! Czy to znaczy, że Ślązacy nie powinni wyciągać wniosków z nastawienia Polski do nich?