Na progu Muzeum Śląskiego
Niebawem, bo już 26 czerwca, otwarcie nowego gmachu Muzeum Śląskiego, a w nim wystawy stałej – „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów”. Będzie się działo.
Tkane misternie przez życie losy Górnego Śląska, ujęte schematycznie w muzealne ramy, od lat wzbudzały emocje historyczne i polityczne. O poprzedni scenariusz wystawy potknęło się dwóch dyrektorów muzeum, a zawirowania wokół niego były jednym z pretekstów opuszczenia poprzedniej koalicji w Sejmiku Śląskim przez RAŚ.
Brałem udział w tej publicznej debacie o naszej małej ojczyźnie, a jedno jesienne spotkanie – niespełna trzy lata temu w Sali Sejmu Śląskiego, niezwykle burzliwe – nawet prowadziłem. Kiedy zaproponowałem, żeby nie obalać scenariusza, który tak rozpalił serca i umysły, ale spróbować go doszlifować, dopowiedzieć to, co nie zostało powiedziane – z sali rozległ się czyjś doniosły głos: a dlaczego nie obalić?!
Kto tylko żyw i rozumny był – wrzucał do wrzącej dyskusyjnej puli swój głos w sprawie wystawy stałej. Nawet panujący nam wciąż prezydent Bronisław Komorowski zauważył, że scenariusze wystaw historycznych z reguły piszą zwycięzcy. No i wywołał kolejną burzę, bo kwestia wskazania jednoznacznie wygranego w realiach Śląska – nie jest łatwa. Wicewojewoda Piotr Spyra dostrzegł w Muzeum Śląskim wizję regionu owianą nacjonalizmem niemieckim. Szefowi wojewódzkiego SLD Markowi Baltowi nie spodobał się fragment dotyczący Kulturkampfu jako akcji, która nie była wymierzona bezpośrednio w Polaków, ale wpisywała się w niemiecką rację stanu prezentowaną przez kanclerza Bismarcka.
Śląski Kościół w pisemnych uwagach do proponowanej ekspozycji uznał, że „w tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku”. Mocno powiedziane. Poprzedni dyrektor Muzeum Śląskiego Leszek Jodliński chciał widzieć w wystawie jakiś mit założycielski, co z kolei tonował prof. Ryszard Kaczmarek, zauważając, że mity są ważne, kiedy nie ma państwa – a teraz ono jest i nie ma potrzeby nic nowego zakładać.
I tak można byłoby ciągnąć – w nieskończoność, bo emocje związane z wystawą wybuchały niczym gejzery. Kto chciałby je uporządkować i zaprowadzić w dyskursie jakiś ład, stwierdziłby, że zderzają się w tym chaosie dwa nurty. Pierwszy – mówiący o nierozerwalnych związkach z niemieckim dziedzictwem i jego kreatywnym wpływie na Górny Śląsk. Drugi – podkreślający odwieczne związki z polskością. Trzeba szukać jakiegoś złotego środka – bo wiadomo, że prawda leży właśnie tam, chociaż mój ulubiony klasyk twierdzi, że leży tam, gdzie leży.
W połowie poprzedniego roku dyrektorem została Alicja Knast, mająca za sobą m.in. stanowiska kuratora Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie i pełnomocnika Wystawy Głównej Muzeum Historii Żydów Polskich.
Co się stało z kontrowersyjnym scenariuszem? Co nieco wiem i nawet jestem skłonny uchylić rąbka tajemnicy. Otóż nie został „obalony”, tylko (jakby to ująć?) zneutralizowany, skłaniający do własnych refleksji. Na pewno celem wystawy nie będzie tworzenie mitów założycielskich ani narzucania jednej jedynej wizji trudnej przeszłości Górnego Śląska.
W jednej z rozmów pani dyrektor Knast powiedziała, że widzi muzeum jako miejsce spotkania Ślązaków z własną historią, a także spotkania Polski ze Śląskiem. Rozumiem to tak, że każdy mieszkaniec – autochton czy napływowy – ma własną historię i powinien ją skonfrontować w muzeum z przekazem ogólnym. A ten przekaz reprezentuje obecny stan wiedzy historycznej – bez wskazywania na dziejową przewagę którejkolwiek ze stron dziejowego sporu.
Stojąc na progu nowego muzeum Śląskiego, warto wiedzieć, że jego serce – a to muzeum je ma bez dwóch zdań – bije pod ziemią, na terenie byłej kopalni Katowice. Dziś to imponująca Strefa Kultury, wręcz Śląsk Nowej Generacji. Jak do nas wróci ten Stary Śląsk? Doleje oliwy do dyskusyjnego tygla czy uspokoi wzburzone fale?
Wszystkiego dowiemy się już niebawem, za muzealnym progiem.
Wjeżdżam późną porą w tunel, nade mną oświetlona szklana kostka Muzeum wpisuje się w nowoczesny ciąg przemyślanej architektonicznej wizji. Światło historii… Będzie się działo.
Komentarze
Nie wiedzac o terminie Otwarcia Muzeum w swoim ostatnim poscie ( pod poprzednim wpisem Gospodarza ) nakłaniałem do chociaż przekartowania znakomitego dzieła Historia Górnego Ślaska -wydawca Dom Współpracy Polsko Niemieckiej – Gliwice 2011 – tu nie będe powtarzał
Spacerowałem w okolicach Muzeum przy okazji otwarcia Nowej Filcharmoni (WOSPR ) , Zobacze muzeum w październiku 2015 r .Wtedy będe miał możliwość konfrontacji tych opini które do tego czasu się pojawią .
Puki co 26 czerwca zobacze na TVS relacje ,
„Tkane misternie przez życie losy Górnego Śląska, ujęte schematycznie w muzealne ramy, od lat wzbudzały emocje historyczne i polityczne”. Ładne zdanie Gospodarza. Można tylko dodać, że te emocje wzbudza najnowsza historia tej ziemi, poczynając od zakończenia I wojny. Kiedy to na arenę dziejów państwowych wróciła odrodzona Rzeczpospolita i łasym okiem spojrzała na przygraniczną krainę z rozwiniętym przemysłem wydobywczym i przetwórczym. A że jej gospodarz dopiero co musiał podpisać kapitulację, chociaż żaden obcy żołnierz nie wszedł na jego ziemie, to pragnienie bogactwa odrodzonej stało u przyczyn dalszych zawirowań w Europie. Dzięki splotowi wydarzeń umiejętnie spreparowanych w kraju nad Wisłą, część tej ziemi ze znaczącą liczbą kopalń i hut, będących wtedy wykładnikiem potęgi gospodarczej każdego kraju, od czerwca 1922 roku znalazła się w granicach Rzeczypospolitej. I to bez konieczności wydawania ogromnych pieniędzy na inwestycje i straty czasu na budowę tej przemysłowej infrastruktury.
Górny Śląsk był najlepszym osiągnięciem II RP. Zdobytym niewielkim kosztem krwi mieszkańców tej ziemi. Dlatego w imię swej racji stanu zaczęła budowę nowoczesnego budynku muzeum mającego dokumentować polskie panowanie na Śląsku, drażniąc tym samym urażoną dumę poprzedniego suwerena. Polskie władze dla czystej propagandy zdecydowały się wybudować w Katowicach pierwszy budynek Muzeum Śląskiego, co spotkało się w niemiecką odpowiedzią w postaci bytomskiego Muzeum Górnośląskiego. A potem – po wkroczeniu armii Hitlera – rozebraniem katowickiego budynku do zera. Z czysto prestiżowych powodów.
O dziwo, istniejąca przez 45 lat PRL nie podjęła się odbudowy zlikwidowanego budynku. Muzeum Śląskie jako obiekt nie było jej priorytetem. Władze w Warszawie zadowoliły się akcjami propagandowymi, dokumentującymi polskość Śląska i całych ziem zachodnich i północnych, które objęła dzięki decyzjom Stalina i ugranym przez niego układom jałtańskim.
Idea budowy Muzeum odżyła w nowych warunkach ustrojowych i gospodarczych. W miejscu, gdzie przez 200 lat wydobywano węgiel kamienny, będzie można poznawać historię. I skonfrontować ją z przekazem ogólnym. A ten przekaz ma reprezentować obecny stan wiedzy historycznej, jak zapewnia nasz Gospodarz. Gorzej będzie, jeśli ten przekaz będzie reprezentował obecny stan polskiej polityki historycznej. Bo może się okazać, ze władze dla celów stricte politycznych wyrzuciły w błoto spore pieniądze. Z czym mieliśmy już nieraz w tym kraju do czynienia.
Zwiedzimy i zobaczymy jaka opcja wzięła górę – rzetelności i historycznej uczciwości czy hucpiarskiej propagandy.
zak 1953 !
O poranku przeczytalem Twój komentarz , przekrojowo historycznie opisujacy historie muzealnych obiektow Górnego Śląska w XX wieku – dziekuje z polskiego oddalenia n/Odrą .
ps .
Jak pisałem wyżej zobacze Nasze Muzeum w październiku i wtedy najbardziej będą interesowaly mnie czy ekspozycje obiektywnie pokażą decydujący wklad województwa Ślaskiego( ca.1% powierzchni Polski ) w rozwój biednej II RP .Nie mogła być zasobna jesli w latach 30-tych tamtego wieku ponad 30% obywateli tamtego kraju było analfabetami . Na Górnym Śląsku ten problem społeczny nie wystepował .
Szanowny Gospodarzu!
Dziękuję.
waldman
Wspomniana przez ciebie „Historia Górnego Śląska” jest wspólnym dziełem wydawniczym międzynarodowego grona osób, przez co ograniczono znacznie wpływ doraźnej polityki historycznej poszczególnych krajów na jego treści. Myślę, że to był krok w dobrą stronę, bowiem emocje zaciemniają zazwyczaj pokazywany obraz.
Wspomniane dzieło sporo różni w sferze komentarza od funkcjonującej od lat 70-ch „Historii Śląska” pod red. prof. Popiołka, dzieła pisanego z zastosowaniem nieco innej metodologii i innego przesłania, co nie przekreśla jednak jego wartości poznawczej. Podobnie jest z Encyklopedią Powstań Śląskich, która chociaż stworzona z jednoznacznym zamiarem gloryfikacji tych wystąpień przy jednoczesnej dyskredytacji niepolskich elementów w historii Śląska, umiejętnie czytana pozwala wyrobić sobie opinię o czasie pomiędzy końcem I wojny, a czerwcem 1922 – z wkroczeniem na Górny Śląsk wojska polskiego. Zamieszczone tam biogramy czołowych powstańców „śląskich” potrafiły wiele wyjaśnić. Jedno jest pewne. W świetle dzisiejszego prawa międzynarodowego, ten fragment naszej śląskiej historii musiałby być opisywany zupełnie inaczej. Ale wtedy były inne czasy i inaczej formułowano prawo. Serdecznie pozdrawiam.
zak1953
24 czerwca o godz. 12:58
Miałem w rodzinie powstańca, pradziadek ze strony mamy, zginął walcząc po polskiej stronie w wojnie domowej, zwanej przez polaków Trzecim Powstaniem Śląskim.
Jego córka, a moja ciotka, w czasie wojny pracowała jako pokojówka u zarządcy kopalni. Kiedy otrzymała nakaz wyjazdu na roboty przymusowe, pracodawca zalatwił jej prace u jego rodziny w Berlinie. spotkała tam przystojnego oficera Luftwaffe, pobrali się i żyli zgodnie przez 60 lat.
Taka ironia losu, ojciec walczył z Niemcami, córka wyszla za oficera niemieckiego.
pokazuje to, jak pokręcone są nasze losy.
zak1953
To nie Gospodarz. Jak troll zaatakował Antoniusa, nie wytrzymalem i napisalem gdzie trzeba.
Reakcja była szybka.
Antoniusie,pierona kandego,egal co nieftorzy szkryflajom,piszcie,bo przeca zescie som jednym z niewielu obiektywnie piszacych o slaskich problemach! Z glebokim powazaniem! (brzmi smiesznie). Hut ab!
Kuba!
„O poprzedni scenariusz wystawy potknęło się dwóch dyrektorów muzeum”
Doprawdy? Jeśli dobrze pamiętam wypowiedzi p. dyr. Leszka Jodlińskiego – w tym na Pana blogu, panie Redaktorze – powodem jego zwolnienia było to, że wykładanie historii jego zdaniem miało być domeną naukowców (historyków), a nie polityków.
Co do jego następcy – promowanego przez specjalistę d/s przemawiania do pustych krzeseł – p. Dominika Abłamowicza, to chyba został usunięty ze stanowiska z innych przyczyn, niż scenariusz wystawy? Zainteresowanych odsyłam do lektury: http://wyborcza.pl/1,75475,16207948,Dyrektor_Muzeum_Slaskiego_traci_stanowisko__Decyzja.html
Co do pierwotnego scenariusza wystawy – został wybrany w ramach konkursu, bliższe informacje znajdą Państwo tutaj: http://www.muzeumslaskie.pl/o-muzeum-wystawa-stala-o-historii-gornego-slaska.php
Taka ciekawostka: scenariusz tak zapalczywie piętnowany za „pro-niemieckość” został wybrane przez jury, w skład którego wchodziło wielu historyków o cenionym dorobku, m. in.:
* dr Paweł Ukielski – historyk, Zastępca Dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego
* Michał Niezabitowski – historyk, Dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa
* Alicja Knast – muzykolog, Dyrektor Generalny Wystawy Głównej Muzeum Historii Żydów Polski
Rozwadze PT Czytelników bloga pozostawiam, czy takie osoby mogły z szerokim uśmiechem zaakceptować jakąś pro-niemiecką propagandę – wszak nikt nie złożył votum separatum ani nie zaczął informować opinii publicznej o jakiś niezgodnych z faktami historycznymi elementami wystawy?
„a zawirowania wokół niego były jednym z pretekstów opuszczenia poprzedniej koalicji w Sejmiku Śląskim przez RAŚ.”
Zawirowania? Czy może bezceremonialne ingerencje polityków w (wyłoniony w ramach otwartego konkursu) scenariusz wystawy, zakończone usunięciem dyr. Jodlińskiego (pochodzącego z Małopolski, wysoko ocenianego za pracę w m. in. Muzeum w Gliwicach) ze stanowiska?
Pretekstów? Na pewno? A nie powodów?
„(…) prezydent Bronisław Komorowski zauważył, że scenariusze wystaw historycznych z reguły piszą zwycięzcy. No i wywołał kolejną burzę, bo kwestia wskazania jednoznacznie wygranego w realiach Śląska – nie jest łatwa.”
Ciekawe… Załóżmy, że zdaniem p. Redaktora prezydent RP jest mądrym człowiekiem i wie, co mówi. Skoro scenariusze wystaw historycznych piszą zwycięzcy a wystawa stała o historii G. Śląska została przeredagowana (o ile pamiętam publikacje prasowe, motywem wiodącym ma nie być industrializacja lecz okres międzywojenny), to wskazanie zwycięzcy jest chyba trywialnie proste? Oczywiście, sprawa przedstawia się inaczej, jeśli zdaniem p. Redaktora pan Prezydent RP jest swojską wersją Chaunceya Gardinera (czytelnicy prozy J. Kosińskiego proszeni są o uśmiech podczas czytania tego zdania)… 🙂 Kto wie, może faktycznie tak należy interpretować przejawy dysortografii, skakanie po krześle w japońskim parlamencie czy… inspirowanie tłumienia per fas et nefas jakichkolwiek śląskich aspiracji?
Mniejsza z wygranym – skoro Pana zdaniem panie Redaktorze tak trudno wskazać zwycięzcę, to może łatwiej wskazać przegranego? Któż to może być… Może oficjalnie nieistniejąca mniejszość, która nie może doprosić się środków umożliwiających pielęgnację swojego etnolektu? Podobno pięknej staropolskiej skamienialiny – której jednak prawie żaden polski polityk nie chce pielęgnować czy chociaż udokumentować…
„Szefowi wojewódzkiego SLD Markowi Baltowi nie spodobał się fragment dotyczący Kulturkampfu jako akcji, która nie była wymierzona bezpośrednio w Polaków, ale wpisywała się w niemiecką rację stanu prezentowaną przez kanclerza Bismarcka.”
Zerknijmy na definicję Kulturkampfu na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kulturkampf
Jak można się dowiedzieć, zaostrzenie germanizacji (w/w definicja mówi o ziemiach tylko zaboru pruskiego) miało miejsce głównie po 1878, czyli po zmianie polityki wobec katolików… Cóż, chyba bycie posłem nie gwarantuje nieomylności. 😉
„Śląski Kościół w pisemnych uwagach do proponowanej ekspozycji uznał, że „w tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku””
Śląski Kościół??? To coś na kształt Kościoła Anglikańskiego, lecz działającego na terenie Śląska? Całe moje już całkiem długie życie spędziłem na Górnym Śląsku, a takiej instytucji nie zauważyłem. 😉
Serio: na terenie Śląska działa 8 diecezji Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Biskupów tych diecezji mianuje papież, opierając się na liście nuncjusza z odpowiedniego kraju. Nuncjusz – wg biskupa Libery – „prosi o propozycje nie tylko konferencję episkopatu, metropolitów, biskupów z metropolii, ale również wiele innych osób (…)”. Jak można wnioskować, trudno zostać biskupem nie będąc popieranym przez episkopat danego kraju. Czy można zauważyć różnice w podejściu do Ślązaków pomiędzy biskupami – opolskim i katowickim (który to żyje na Śląsku, ale jest Polakiem)? Odnoszę wrażenie, że tak. Cóż może być tego przyczyną? Może to, że przed 2010 (obecny biskup opolski został mianowany w 2009) mało kto w Polsce słyszał o RAŚ, a po wyborach samorządowych w 2010 roku „szał narodowy” zacząć trafiać najzacniejsze nawet głowy i na biskupa katowickiego wybrano biskupa gwarantującego „jedynie słuszny kurs” wobec Ślązaków? A wracając do cytatu z wypowiedzi biskupa katowickiego (mianowanego w 2011 roku): „żyjemy na Śląsku, ale jesteśmy Polakami” – czyżby dla biskupa Skworca Ślązak przestawał być Ślązakiem, gdy nie czuje i myśli po polsku?
„Poprzedni dyrektor Muzeum Śląskiego Leszek Jodliński chciał widzieć w wystawie jakiś mit założycielski (…)”
Niesamowite – po kilku latach powszechnego egzorcyzmowania „niesłusznych politycznie” treści ze scenariusza, który wygrał wzmiankowany na początku komentarza konkurs, nie wie Pan, co miał na myśli dyr. Jodliński mówiąc o „micie założycielskim”??? Przecież wyraźnie mówił o tym w debacie, którą prowadził nie kto inny jak pan Jan Dziadul. Cóż, zacytujmy wypowiedź dyr. Jodlińskiego z tej debaty:
„Z oczywistych powodów ów współczesny mit założycielski dla Śląska (owe pytanie o to, czym jest Śląsk dla nas i dla innych) jest najbardziej potrzebny Polsce i Śląskowi (i Europie). Co więcej, i znowu czas na oczywistość, powinien to być mit, który dzisiaj bogato sięga po konsekwencje m.in. takich faktów jak globalizacja, technologie informatyczne, czy przesłanki ekonomiczne, w dyskursie o tożsamości pomijane i zdominowane przez treści historyczne i antropologiczne.
Obowiązujący nadal przekaz historyczny jest dyspozycyjny wobec unitarnej wizji tożsamości Polski i Polaków i grzeszy m.in. nagminnym obracaniem się w sferze stereotypów ery PRL-u i definiowaniem tego kim są mieszkańcy Górnego Śląska. Za dużo było w nim m.in. mówienia o etosie pracy i śląskiej rzetelności, a za mało o poczuciu solidarności wspólnotowej lub tego co jest tak bardzo europejskie i charakterystyczne dla 19 wieku, a czego tak naprawdę w tej skali nie doświadczyła 19. wieczna Polska, a mianowicie ewolucji od społeczeństwa rolniczego do zindustrializowanego.
Składnikiem górnośląskiej tożsamości jest zatem udział w industrializacji Europy z wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Polska tożsamość cywilizacyjna [ze skromnym udziałem Łodzi i Zagłębia] jest poza tym doświadczeniem, podobnie jak poza zjawiskiem gwałtownej urbanizacji i architektury tworzonej w kontekście przemysłu. Polska tożsamość była i nadal jest zanurzona w tradycji dworku i mitu arkadyjskiego (tradycji sarmackiej).”
Pełny tekst wystąpienia dyr. Jodlińskiego znajdą Państwo na stronie: http://www.muzeumslaskie.pl/debata-publiczna-poswiecona-scenariuszowi-wystawy-stalej-w-muzeum-slaskiem-w-katowicach.php
„Drugi – podkreślający odwieczne związki z polskością.”
Tak, tak, a plemiona germańskie żyjące wcześniej na terenie Śląska, a państwo Wielkomorawskie / Czechy – kandydatów do odwiecznych związków znalazłoby się trochę więcej, nieprawdaż? 🙂
„W połowie poprzedniego roku dyrektorem została Alicja Knast, mająca za sobą m.in. stanowiska kuratora Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie i pełnomocnika Wystawy Głównej Muzeum Historii Żydów Polskich.
Co się stało z kontrowersyjnym scenariuszem? Co nieco wiem i nawet jestem skłonny uchylić rąbka tajemnicy. Otóż nie został „obalony”, tylko (jakby to ująć?) zneutralizowany, skłaniający do własnych refleksji. Na pewno celem wystawy nie będzie tworzenie mitów założycielskich ani narzucania jednej jedynej wizji trudnej przeszłości Górnego Śląska.”
Jak rozumiem, pani Knast doszła do wniosku, że scenariusz, która zaaprobowała przed kilkoma laty, jest kontrowersyjny i wymaga neutralizacji (jak zasada kwasem)? Ciekawe, czyżby taki wybitny naukowiec nie mógł dojść do takiego wniosku kilka lat wcześniej? No, chyba że jakaś tajemnicza siła przyczyniła się do tak daleko idącej rewizji stanowiska pani Dyrektor…
Kwestię tego, co dyr. Jodliński uważał za „mit założycielski”, chyba już wyjaśniliśmy? Swoją drogą „mit założycielski” to jakiś dziwny i niejasny dla mnie (nie znalazłem go w 2 słownikach języka polskiego) neologizm, zresztą, chyba nie tylko dla mnie: http://pis.ka.edu.pl/numery/2011-4-Waniek.pdf
„(…) miejsce spotkania Ślązaków z własną historią, a także spotkania Polski ze Śląskiem (…)”
Jak rozumiem, spotkań Państwa Wielkomorawskiego / Czech, Austrii, Prus / Niemiec ze Śląskiem nie będzie na wystawie? Jeśli taki wniosek jest uzasadniony, to dlaczego? Widzę 4 możliwości:
1) zdaniem autorów „zneutralizowanej” wystawy w/w państwa nie spotykały się ze Śląskiem albo
2) zdaniem autorów „zneutralizowanej” wystawy spotkania takie były marginalne, w szczególności w porównaniu ze spotkaniami z Polską, że nie warto o nich napomykać,
3) zdaniem autorów „zneutralizowanej” wystawy w/w spotkania były co prawda znaczące lecz są dla wszystkich tak oczywiste, że nie warto o nich wspominać,
4) zdaniem autorów „zneutralizowanej” wystawy w/w spotkania trzeba z powodów politycznych przemilczeć (co prawda większość Ślązaków aż takiej ciemnoty nie da sobie wcisnąć, ale taki przekaz – wsparty autorytetem p. dyr. Knast, specjalisty d/s przemawiania do pustych krzeseł i samego Prezydenta RP – nauczy ludność przyjezdną, że Śląsk był zawsze polski, a kto twierdzi inaczej to w najlepszym wypadku idiota a w najgorszym – jakiś zakamuflowany faszysta-rewizjonista; a to zaś wykopie rów między autochtonami a allochtonami i zamknie RAŚ w śląskim „getcie”).
Mam nadzieję, że błędnie zinterpretowałem wypowiedź pana Redaktora – mam nadzieję znaleźć czas, by przekonać się o tym na własne oczy…
andrzej52,
Myślałem, że to Gospodarz pozbył się blogowego pasożyta. W każdym razie ja jestem wdzięczny wszystkim, którzy przyłożyli rękę do usunięcia go z blogu, bo przypiął się do mnie i wymądrzał ponad moją cierpliwość. Tak fałszywego i bezczelnego typa dawno nie spotkałem. Na dodatek jego wystąpienia realnie naruszały kilka paragrafów kk.
Co do rodzinnych zdarzeń i układów, to nie jesteś w tym odosobniony. Wg obecnego prawa międzynarodowego moi dziadkowie mogli by być zakwalifikowani jako terroryści, bowiem wystąpili zbrojnie przeciwko swemu państwu (roczniki 1987 i 1890) przy czym ten starszy najpierw był w armii Wilusia. Tyle, że temat powstań był w tabu. Dziadkowie ze swymi dziećmi tego tematu nie poruszali, także wnukom nie chcieli nic mówić. Podejrzewam, iż przyczyną były późniejsze podziały w związku powstańców. W każdym razie powstania nie uszły im na sucho. Przed drastycznymi rozwiązaniami ustrzegli ich niemieccy sąsiedzi i członkowie dalszej rodziny. Ale całą wojnę byli na cenzurowanym. I po wojnie też nie było wiele lepiej. Ale to już inna opowieść. Pozdrawiam
Andrzej 52
Dziękuje za interwencje .kropka
mały pluszowy miś
Twoje wpracowanie jest dla mnie samą wartością .Przed wyjazdem w październiku ponownie je przestudiuje , po to by być przygotowany lepiej do pobytu w Muzeum Śląskim , a czy Naszym to sie okaże .
Podoba mi sie wybór miejsca i otoczenie .
Serdecznie Pozdrawiam
Sądzę, ze Mały pluszowy misiek dość dokładnie ustosunkował się do meandrów polskiej polityki historycznej. Cóż ja mogę powiedzieć o historii Śląska (1000-letniej, a może jeszcze dalej)? Są spece, którzy zęby na tym zjedli i teraz nie mają czym się odgryźć „nowym” fałszerzom historii. Mam dużo do powiedzenia o latach po 1945 -tym roku – powiem jak uczeń Gołas odpowiedział mistrzowi Kobuszewskiemu – „tego nie piszę, bo pamiętam”!
Z literatury znam nieco kulisy kolonizacji niemieckiej z woli książąt śląskich i luźne fragmenty z walk o Śląsk miedzy Prusami a Austrią. Nie jestem tak stary jak pewien prezes GS, który oznajmił zebranym: „Jeszcze jak dziś pamiętam, jak 700 lat temu te ziemie były polskie”!
Otóż ja tego nie pamiętam i wątpię czy zachowało się dużo eksponatów muzealnych z tych czasów. „Par contre”, jak mawiają „Rosjanie”, znam wiele ciekawych reliktów panowania Niemców z tego „krótkiego” okresu, pewnie przeskoczonego w programie muzeum, np. fotografie Bytomia przed wojną (perła miast niemieckich) i dzisiejsze (kto obejrzy, sam wymyśli nazwę tej ruiny). Komentarz widza trudno przewidzieć, ale z pewnością będzie patriotyczny.
Jeśli nie będzie filmu z muzeum, to nie będę mógł ocenić, czy wyważono rozsądnie informacje z historii.
Miałem zamiar odwiedzić Muzeum na Górze św. Anny, o którym różne rzeczy słyszałem, ale kustosz mnie poinformował że wejście nie jest przystosowane dla osób niepełnosprawnych.
PS
Wczoraj zwróciłem się do gospodarza blogu z pewną prośbą. Mój komentarz znikł, ale mam wrażenie, że został brany pod uwagę. Dziękuję!
Antoniusie.Dziekuje.Krotko i tresciwie.Mam goraca prosba.Pisz.Pisz jak najwiecej.Bo Twoja historia jakos dziwnie pasuje do slaskiej histori mojej rodziny.Zbieg okolicznosci? A moze ta historia widziana Twoimi oczami jest ta prawdziwa?Oby.Pozdrawiam slicznie.
antonius, powtórz prośbę – do mnie nie dotarła.
Muzeum, ważna rzecz.
Ale mnie nurtuje inny problem.
Mamy tylu ‚patronów” ulic, rond, szkół, przywiezionych z Kongresówki, najczęściej zupełnie nieznanych autochtonom,a prawie w ogóle osób zasłużonych dla lokalnej społeczności.
przykład, kościół w mojej parafii jest przy ulicy kard. Wyszyńskiego, a dlaczego nie przy ulicy księdza Głowińskiego, założyciela parafii ?, Albo szkoła podstawowa nosi imię Jana Pawła II, dlaczego nie jednego z noblistów śląskich ? Czym Wojtyła zasłużył sie dla Śląska, dla mojego miasta ?
Naukę historii należało by zacząć od najniższego szczebla, od własnej okolicy.
@Jan Dziadul
25 czerwca o godz. 15:29
***antonius, powtórz prośbę – do mnie nie dotarła.***
Szanowny gospodarzu!
W zasadzie napisałem niewiele, ale komentarz ukazał się na blogu. Ku mojemu zdziwieniu zauważyłem na drugi dzień, że go nie ma!!! Nie znam kuchni blogowo-informatycznej, więc nie wiem co się stało. Myślałem, że usunął tekst moderator. Zasugerowałem Panu zajęcie się trollem, który zaśmiecał blog paszkwilami i zniechęcił kilka osób ze starej gwardii – m. in. mnie – do pisania na tym blogu (jakowalski). Mógłbym użyć tzw. „wzrotów” z już cytowanego skeczu „hydraulik”, ale się powstrzymałem. Powiedziałem tylko, że jeśli się coś nie zmieni, to ostatni autochton weźmie klawiaturowe nogi za pas. Rano zauważyłem znikniecie spamu i sądziłem,że Pan wziął sobie do serca to, co napisałem, ale teraz widzę, że była podobna reakcja innych blogowiczów i Pan zareagował. Moja prośba została więc już uwzględniona . Nie pamiętam dokładnego sformułowania mojego tekstu, bo ja krótkie teksty piszę w okienku blogowym, wtedy nie ma śladu na moim twardym dysku.
zak1953
25 czerwca o godz. 2:01
Trolla udalo sie pozbyć, ale za to, że kontaktowaliśmy sie z nim, zostaliśmy skazani na moderację.
Dziwie sie Redakcji, że go toleruje od prawie 3 lat.
Jeszcze jedna historia, pokazująca jak po drugiej wojnie władza traktowała Ślązaków.
Rodzice ojca mieli volksliste, babka miała jakieś niemieckie korzenie.
Z tego powodu najstarszy syn trafił do Wehrmachtu zaginął na wschodzie.
Babka po wojnie go szukała, m.in. przez czerwony krzyż. Kiedy pod koniec lat czterdziestych ojciec dostal powolanie do LWP, przydzielono go do Batalionów Pracy wyladował w kopalni w Nowej Rudzie. Oficjalnie mu powiedziano, że w związku ze slużbą jego brata w Wehrmachcie, zostal potraktowany jako element niepewny.
Wydaje mi sie, że takie historie powinny znaleźć sie w muzeum.
Pozdrowienia.
Szanowni Komentatorzy,
Muzeum to przede wszystkim wystawa i jej treść, zawartość merytoryczna. Odnoszę wrażenie, iż u nas to przede wszystkim budynek i jego nazwa. Tak bowiem działała dotąd władza państwowa, poprzez muzea realizując swoją rację stanu oraz rozumienie historii, czyli politykę historyczną.
Czy był nam potrzebny w Katowicach nowy budynek, a właściwie kompleks budynków muzealnych? Może? Osobiście nie jestem w stanie odpowiedzieć na takie pytanie. I co z obiektami dotychczasowymi? Muzeum przy al. Korfantego i Muzeum Górnośląskie w Bytomiu. Czy wydane na nowe obiekty pieniądze nie zostaną zmarnowane?
Co właściwie oznacza nazwa „Muzeum Śląskie”? Muzeum o Śląsku czy muzeum na Śląsku?
Dzisiaj nowe muzeum otworzy swoje podwoje i zaprezentuje pierwszym zwiedzającym nową wystawę. Przyznam się, iż jestem ciekaw, która koncepcja wystawiennicza zwyciężyła. Osobiście będę trzymał kciuki za nowym otwarciem. Oraz za rzetelną historią, nie zawsze wygodną i przyjemną ale prawdziwą. Za opowieścią o ziemi która przez wieki była dla Polaków bliską zagranicą, a od kilkudziesięciu lat dla wielu z nich jest także ich miejscem życia.
Powiem też, że nie chciałbym się kolejny raz rozczarować kierunkiem przyjętym przez władze.
andrzej52.brawo za Kagana!
Mam podobny zyciorys ze strony ojca:jeden jego brat walczac w 1939 w polskim wojsku stracil noge=umarl na Slasku,drugi brat ojca walczyl w Wehrmachcie=umarl w RFN!Typowy los Slazakow!
Na temat historii Slaska nie wypowiadam sie bo nieznam jej tak dokladnie jak moi zacni blogowicze!
Jak wiesz moja specjalnosc od minimum 50 lat jest pytanie:dlaczego Niemcy zawsze mieli i maja wysoki dobrobyt ,a warszawa robi wszystko zeby w Polsce tak nie bylo!
Druga specjalnosc ,to gornictwo ktore znam od 1954!
Miala byc pierwsza na kontynencie maszyna parowa do odwadniania kopalni , pracujaca w huku i spowita para , cud techniki dla ktorego geniusz Goethe tlukl sie setki kilometrow aby tylko zobaczyc jak dziala !
Skonczylo sie na ” malym modelu ” …
W calej okazalosci jest za to Fiat 126p oraz gilotyna z katowickiego wiezienia / przywleczona specjalnie z Birkenau / . OK , to obrzydliwe ustrojstwo nie bedzie stalo na srodku sali jak Fiat Bambino / nota bene produkt nie slaskiej lecz wloskiej mysli technicznej / ale na odpowiednim podwyzszeniu. Ktos w miare rozsadny zadecydowal zaoszczedzic dziatwie bezposredniej konfrontacji z eksponatem . Oczywiscie poszukujacy prawdy historycznej tata zawsze moze podnies pocieche na odpowiednia wysokosc …Niech sie dziecina uczy jaki byl wklad Niemcow w rozwoj Gornego Slaska . Szkoda jedynie ze pomimo dlugich poszukiwan nie udalo sie znalezc okowow germanskiej niewoli i pruskiego jarzma – dobrze ze jest chociaz gilotyna !
Gilotyn za Adolfa „pracowalo ” tylko w samej Rzeszy przeszlo 30 , praktycznie wszystkie wielkie wiezienia byly w nie zaopatrzone / takze Danzig , Breslau i Posen / . Tracono na nich kryminalistow ,komunistow i czlonkow ruchu oporu bez wzgledu na ich narodowosc .
Nikt nie neguje faktu ze pewna liczba Gornoslazakow zginela z rak Niemcow za swe propolskie przekonania . Ale jest tez faktem ze inni gineli z rak polskich za przekonania proniemieckie ! Badz tylko za to ze byli Gornoslazakami . Jak wygladaloby Muzeum Slaskie gdyby w ramach historycznej rownowagi wystawialo polskie narzedzia powojennej represji na Gornym Slasku : szubienice, palki,bagnety,buciory itp…
Przeciez to czysty absurd …
Co nieco o Muzeum Śląskim, specjalnie dla Antoniusa :
http://katowice.gazeta.pl/muzeumslaskie/index.htm#wstep
Więcej na :
http://katowice.gazeta.pl/katowice/0,0.html
Luap
Troll nadal wypisuje o p. Dziadulu i o nas kalumnie na blogu p. Kasprowicza.
Zasłyszane w radio.
Pan Piotr Spyra nie jest już wicewojewodą.
i dobrze.
Andrzej 52:zastanawiam sie ,czy wogole u Kasprowicza pisac:to niema sensu,mimo ze dokladnie to co pisze ,lepiej powiedziane,co winien pisac ,bardzo mnie interesuje.Poniewaz od wielu lat stosuje cenzure/wolno zmyslac,klac, popisywac sie swoja glupota.ale nie wolno krytykowac systemu stworzonego w 1922 w warszawie/chyba nie bede pisal u niego.Ci 3/niewiem dlaczego 1 znikl/ niech sie dalej popisuja swoja ignorancja!
Kagan jest,pomijajac nawet jego zboczenie ,coraz smieszniejszy;dla mnie tylko do potepiena= nie do dyskusji!
PeterPaul=Kagan,lec do apteki:kup sobie cos na wstrzymanie!