Śląska mniejszość (nie)etniczna
Jutro (w piątek) reprezentanci śląskich organizacji regionalnych będą w Sejmie. Broń Boże nie z jakimiś groźbami, oponami czy kilofami – nic z ciężkiej artylerii.
Podrzucą tylko 124 tys. podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy, która uznałaby Ślązaków za mniejszość etniczną i przywróciłaby im dawno upragnioną wolność i poczucie należnej godności. Bez tego aktu czują się społecznością upodloną i gnębioną niemal od średniowiecza – jak twierdzą niektórzy klasycy rozdzierający koszulę na barykadach strzegących odwiecznej śląskości.
Ślązacy policzyli się w ostatnią sobotę (12 lipca) w trakcie VIII Marszu Autonomii w Katowicach. Szło około 5 tys. zwolenników powrotu do autonomicznych korzeni, co nie jest liczbą imponującą, ale podsumowanie akcji zbierania podpisów może już zwolenników autonomii satysfakcjonować.
Inicjatywa ustawodawcza ruszyła w kwietniu br. – zgodnie z prawem jej komitet miał trzy miesiące na złożenie projektu popartego przynajmniej przez 100 tys. osób. Termin mija jutro właśnie, a od 18 lipca w ciągu kolejnych trzech miesięcy musi odbyć się pierwsze czytanie w Sejmie. I już wtedy może pojawić się wniosek o jej odrzucenie.
Wejście na obywatelską drogę ustawodawczą było odpowiedzią na skasowanie, w grudniu 2013, przez Sąd Najwyższy rejestracji (przez sądy opolskie) Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Nie ma takiej narodowości w obowiązującym prawie, więc i organizacja pod taką nazwą nie może istnieć. Takie mniej więcej było uzasadnienie. A że regionalni działacze żarliwie podkreślają, że są pełnoprawnymi obywatelami RP, podlegają prawom i przywilejom obywateli, a więc to o swoje chcą walczyć na drodze prawa i dialogu.
Dlatego nie proponują teraz „narodowości śląskiej”, tylko dopisanie do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych śląskiej mniejszości etnicznej. Jako piątej po Karaimach (kilkaset osób), Łemkach (10 tys.), Romach (17 tys.) i Tatarach (23 tys.). Już ten zabieg dałby Ślązakom, jako mniejszości etnicznej, finansowe wsparcie od państwa na instytucje kulturalne, przedsięwzięcia artystyczne i pielęgnowanie godki (języka).
I co dalej? W Sejmie przepadały obywatelskie projekty z milionami podpisów poparcia. Obliczono, że w ciągu 15 lat zgłoszono blisko 150 oddolnych inicjatyw ustawodawczych, z tego niespełna 40 trafiło pod obrady. Uchwalono 11, ale w mocno okrojonych kształtach lub po pożenieniu z kontrprojektami.
Wróżąc z fusów i podpierając się szczyptą rozumu, można przewidywać, że za odrzuceniem w pierwszym czytaniu będzie PiS (wrażliwe nosy złapią ten obrzydliwy odorek skrywającej się po kątach opcji niemieckiej) i PSL (ludowcy nie mają na Śląsku posła). Za dalszym procedowaniem sprytnie stanie murem SLD i Twój Ruch (wspierające śląskie etniczne ambicje). W PO dyscypliny nie będzie, ale wiadomo, że w sprawie etniczności Ślązaków większość będzie raczej na nie. Tak więc wydaje się, że inicjatywa przepadnie z kretesem.
Hola, hola – coś jednak każe uważnie przyhamować. To nie musi być takie proste. Nowelizacja wpisuje się w jesienne wybory samorządowe. Od dawna wiadomo, że jak partia wygrywa na Śląsku, to raczej także w całym kraju. Znajdą się tacy odważni, co pójdą na udry z prawie 850 tys. ludzi, którzy w ostatnim spisie powszechnym przyznali się do śląskości w rożnych konfiguracjach (z tego 436 tys. złożyło jedną czystą deklarację śląską)?
Jeśli przed eurowyborami premier Tusk spacyfikował swoim wilczym wzrokiem górnicze związki zawodowe, które nie tylko chciały go rozszarpać, ale i (ach, naprawdę, naprawdę nie wiem, czy wypada mi użyć tego paskudnego określenia, co na to kodeks honorowy Władka Boziewicza…) – „zaj**ać”, to może i w tym przypadku pochyli się nad śląskimi postulatami. Wprawdzie 124 tys. podpisów to niewielki procent Śląska, ale pokazujący, że są sprawy ważne dla niemałej w sumie grupy obywateli.
Można sobie wyobrazić, choćby teoretycznie, że będzie zgrzytanie zębów, ale śląski projekt przejdzie przez pierwsze czytanie, a po wyborach trafi do jakichś sejmowych komisji, w sumie – do zamrażarek i innych zakamarków. Odgrzany zostanie w okolicach przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. I po ptokach. A może się mylę?
W każdym razie w tym przypadku Ślązacy idą zgodnie z prawem, a jak nie przejdą przez Warszawę (bo w Sejmie strach przed Śląskiem stoi), to skierują się do Brukseli. Na pewno nie dadzą o sobie zapomnieć.
Wszak najlepszym sposobem przewidywania przeszłości jest jej tworzenie – stwierdził mądrze Peter Drucker.
Komentarze
Podziwiam Kaszubow. 0ni zawsze sa + byli Polakami.
Slazacy natomiast sa jak choragiewka w wietrze.
ja nie widzę żadnego problemu…odseparować Śląsk z zadłużonymi kopalniami od Polski….wszyscy wtłaczamy tam co roku ciężkie miliony. Niech sobie stworze własne państewko i dbają o swe przestarzałe kopalnie i wygodnickich górników.
Nie wiem czy SLD znowu tak poprze ten projekt. Leszek Miller jest zaskakująco wrogi i cięty w sprawach Śląska i mówi stanowcze nie wobec emancypacji ruchów śląskich.Dał tego pokaz kiedyś wylewając kubeł zimnej wody na RAŚ. Ta woda była bardziej lodowata niż PiSowa „opcja niemiecka”.Nie wiem skąd to się bierze u tego akurat polityka taka niechęć, ale podejrzewam że to gra pod publiczkę. Poza Śląskiem nastroje są takie, że Polaków-swojaków bardzo mierzi i brzydzi chęć Ślązaków do wyrzucania się poza narodowy Polski nawias. Powiedzmy sobie, odrywając się od wszelkich sympatii i antypatii, że taki stereotyp krąży w każdej dzielnicy Polski: od Podkarpacia do Zachodniopomorskiego. Spotykam się też dość często z opinią podobną jaką wygłosił Ostatni Prorok a mianowicie o Kaszubach, którzy umieszczają się ze swoją etnicznością w nurcie narodowym oraz Ślązaków, którzy jakby nie mieli ochoty wpasować się w ten narodowy nurt. Swoje narobili też pan Hupka, antyniemieckie fobie PRLu oraz fakt, że w tym samym PRL Śląsk jawił się wielu Polakom jako osobne księstwo w sposób arogancki mlekiem i miodem płynące. Jak się zbierze szable sprawie tej ustawy to wychodzi na 250 tys Ślązaków na przeciw reszty Polski, szczególnie tej ciemnogrodzkiej która wykarmiła się endeckością i komunistycznymi sloganami o powrocie Niemca. Prosty lud Polski nie lubi śląskości. Wiedzą o tym doskonale politycy, którzy muszą zebrać elektorat, nawet w wyborach samorządowych na wyniki wciąż wpływają ogólnopolskie podziały polityczne. Jeśli zaś chodzi o górniczy klincz to sprawa narodowości śląskiej nie jest wcale obecna w związkowej frazeologii. Co więcej nigdy sprawa narodowości śląskiej nie będzie żadną kartą w grze o obronę przywilejów górniczych. Większość związkowców to Gorole a Hanysi to może góra 20% obecnie fedrujących.
„…która uznałaby Ślązaków za mniejszość etniczną i przywróciłaby im dawno upragnioną wolność i poczucie należnej godności…”
Bylem ci jo na gryckiej wyspie i w jednym Zimmer obok bylo jidno slunska familjo. Godoli on ganze cajt to nimiycku zas by ich „gorole” obok (tj. my !) ni rozumieli. Kiedy w restauracji jeden z nich poprosil po polsku o Salz (czyli sól) i uslyszal ode mnie „Aber selbstverständlich mein Herr !” to przastali godoc po nimiycku ino pierdolili po polskiemu. Tyle jest to Wasze zasrane „poczucie należnej godności” warte. Wolicie ino „Exrtrawurst” i jakiegos „Gauleitera” z Brukseli…. Einen scheenen Tag für Sie – „down unten” 🙂
@Ostatni Prorok 17.07.2014 12:41
Ciekawy wpis odnośnie Kaszubów, pozwoliłem sobie skonfrontować go z notką z Wikipedii – poniżej fragmenty, które chyba jednak niezbyt pasują do Pana stwierdzenia, tak kategorycznie sformułowanego:
„Kaszubi stanowią typową ludność pogranicza, która w ciągu wielu wieków żyła na terytorium zmieniającym przynależność państwową. Wielu z nich uległo germanizacji lub asymilacji z resztą narodu polskiego, proces ten miał charakter przymusowy lub naturalny. Wielu znanych wojskowych pruskich i niemieckich miało pochodzenie kaszubskie, ale nie poczuwało się do związków z rodzimą kulturą lub ulegały one całkowitemu zerwaniu w następnym pokoleniu. Z tego powodu trudno dokładnie zdefiniować, którą z postaci historycznych wolno uznać za Kaszuba, a którą za Niemca lub Polaka pochodzenia kaszubskiego.” (…)
„Część Kaszubów zachowała własną kulturę i język. Współcześnie w socjologii i historii dominuje pogląd, że Kaszubi stanowią grupę etniczną narodu polskiego. Zdecydowana większość Kaszubów posiada podwójną identyfikację – narodową polską i etniczną kaszubską.” (…)
„W spisie powszechnym z 2002 r. 5062 obywateli polskich zadeklarowało narodowość kaszubską[10]. Jest to ok. 1% całej społeczności kaszubskiej. Rzeczpospolita Polska nie uznaje tych deklaracji za wiążące (podobnie w przypadku Ślązaków), stąd Kaszubi nie znaleźli się na oficjalnej liście mniejszości narodowych sporządzonej przez MSWiA. Co ciekawe, w tym samym spisie powszechnym język kaszubski zadeklarowało 52665 osób.
W 2011 r. podczas Narodowego Spisu Powszechnego, narodowość kaszubską zadeklarowało 228 000 osób, w tym 16 000 osób zadeklarowało ją jako jedyną narodowość, 1000 jako pierwszą przy zadeklarowaniu również drugiej narodowości, 211 000 jako drugą narodowość.
Kaszubski ruch narodowy, choć nie należy do głównego nurtu w ruchu kaszubsko-pomorskim, ma jednak długoletnią tradycję. Za odrębny naród słowiański uważał Kaszubów zasłużony dla literatury kaszubskiej Florian Ceynowa, w okresie międzywojennym jego myśl kontynuowali działacze z kręgu tzw. Zrzeszeńców, którzy w PRL byli represjonowani przez UB, a następnie SB i zepchnięci na margines działalności publicznej. Po 1989 tę samą myśl w ruchu kaszubskim reprezentowało pismo Tatczëzna, obecnie zaś Kaszëbskô Òdroda.
Z powodu odmienności językowej Kaszubi byli już przez sanację posądzani o separatyzm, tj. chęć oderwania od Polski części jej terytorium (…)”
Może się mylę, ale dostrzegam wiele punktów zbieżnych między obiema społecznościami słowiańsko-germańskiego pogranicza. Jak również długie tradycje traktowania przez polskie władze – mniejszości, nieprawdaż?
Dla zainteresowanych – ciekawe losy Słowińców, w tym próby polonizacji i ich rezultaty, są również opisane na Wikipedii – http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owi%C5%84cy – dla nielubiących klikać, pozwoliłem sobie wybrać fragment z rozdziału „Historia”:
„Od XVIII wieku, Słowińcy ulegali naciskom germanizacyjnym np. stopniowo, w kolejnych wsiach obowiązywał nakaz prowadzenia nabożeństw w języku niemieckim.
Po roku 1945 Słowińcy, traktowani jako Niemcy – zamieszkujący przed wojną ziemie niemieckie i posługujący się językiem niemieckim, byli szykanowani i wysiedlani. Wielu z nich zmuszono do emigracji do Niemiec. Znaczna liczba znalazła się w obozie przesiedleńczym w dzielnicy Hamburga, Finkenwerder; osiedlając się później w kilku sąsiadujących ze sobą dzielnicach miasta i pobliskich wsiach. Nie wszyscy jednak zostali wysiedleni; dzięki różnym zabiegom udało się zatrzymać migrację ludności ze wsi Kluki – około 100 osób, jednak w większości wyemigrowali oni do Niemiec w latach 70. XX w.
Jednym z głównych powodów emigracji Słowińców z Kluk, po początkowym wysiedleniu części niezweryfikowanych mieszkańców w latach 40., był ustawiczny konflikt z grupą przesiedleńców, której przewodzili członkowie ORMO: Antoni Korczyński (kierownik punktu połowowego) oraz Michał, Alfred i Kazimierz Woronko. Grupa ta ciesząc się poparciem komendanta lokalnego posterunku MO w Gardnie Wielkiej oraz kierownika działu społeczno-administracyjnego powiatowej Rady Narodowej w Słupsku, Koguta, regularnie szykanowała autochtonicznych mieszkańców Kluk dopuszczając się rozbojów i kradzieży. W związku ze skargami mieszkańców, w 1953 roku grupa warszawskich redaktorów zainteresowanych problemem Słowińców skierowała do kancelarii prezydenta Bolesława Bieruta oraz na ręce sekretarza KC PZPR Edwarda Ochaba petycję z prośbą o usunięcie z Kluk Korczyńskiego i Woronki jako głównych sprawców zajść we wsi, na skutek których ludność słowińska występowała o zezwolenie na wyjazd do Niemiec. Petycja ta, jak i następne skierowane do Ministerstwa Państwowych Gospodarstw Rolnych, premiera Józefa Cyrankiewicza oraz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, nie odniosły żadnego skutku. Jedynie na skutek interwencji Tadeusza Bolduana oraz Stanisława Rzeżuchowskiego u szefa Wydziału Śledczego w Komendzie Głównej Milicji Obywatelskiej udało się tymczasowo usunąć Korczyńskiego z ORMO z odebraniem broni włącznie. Komendant powiatowy MO w Słupsku w raporcie do Komendy Głównej informował o łamaniu prawa w Klukach i skierowaniu przezeń spraw o znamionach przestępstw do prokuratury, w której były one blokowane.
Kolejne interwencje i skargi Związku Kaszubskiego i Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich kierowane w latach 1957-60 do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komitetu Centralnego PZPR nie przyniosły rozwiązania problemu. W 1958 zmarł Michał Woronko, a w latach 60. większość autochtonicznych mieszkańców Kluk wyemigrowała do RFN. W 1974 pozostało tylko 5 osób. Do Niemiec wyemigrował wówczas także Antoni Korczyński żonaty ze Słowinką oraz Kazimierz Woronko żonaty z Irmą z domu Barnow.
Współcześnie Słowińcy i ich potomkowie czują się Niemcami, jedynie dzieci pochodzące z małżeństw mieszanych czują się także Polakami. Tylko ci drudzy przyznają się do nazwy „Słowińcy”. Wielu byłych mieszkańców Kluk odwiedza Kluki i spotyka się na dorocznych zjazdach.”
Ciekawe losy, ciekawe podejście polskiej administracji do ludzi, którzy Pana zdaniem „zawsze sa + byli Polakami”, nieprawdaż?
nie zwroca autonomii jaka przed wojna mieli, wyjada, dostana niemieckie paszporty, zaczna walczyc w ramach unii jako niemcy o polityke regionow, ktora pl nie przestrzega. a zreszta po co polsce ten slask, nie potrafia zarzadzac, zniszczyli wszystko, wypedzaja ludzi, dawny swiniarz dostal pod opieke caly zajazd z pgieerem. w koncu po tylu historycznych kleskach polacy powinni poznac swoje miejce w dziejach jako parobki.
to gdzie znajda koryto dziesiątki tysięcy kolesi popłuczyn styropianowych, gdyby Śląsk otrzymał autonomie ?
Przecie już teraz żrą się o koryta podsłuchując się lub w zamian szczują spec służbami
Dlatego pryncypialnie prawdziwi polscy patrioci wszelakiej maści mówią Nie !
Szkoda tylko, ze ci wszyscy prawdziwi polscy patrioci, od Tuska, hrabiego, Kaczyńskiego itp. „zapominają”, ze 11 lipca są rocznice ludobójstwa ~ 250 000 Polaków, przez banderowców
Witam panie Redaktorze,
szczerze powiedziawszy, byłem bardzo zaniepokojony Pana milczeniem po ostatnim Marszu Autonomii, podejrzewałem nawet odnowienie się kłopotów kardiologicznych, całe szczęście, jest Pan cały i zdrów – milczenie wynikało jak sądzę z wyjątkowo starannego redagowania wpisu. Niestety, nie żyję z pióra, obowiązki służbowe bardzo ograniczają możliwości wymiany myśli, postaram się jednak zamieścić skromną polemikę.
„Broń Boże nie z jakimiś groźbami, oponami czy kilofami – nic z ciężkiej artylerii.”
Czytając Pana wpisy w przeciągu ostatnich kilku lat mam wrażenie, że z czymś o wiele straszliwszym… czytajmy dalej, zobaczymy. 🙂
„Podrzucą tylko 124 tys. podpisów”
Tylko 124 tysiące? Śmiem twierdzić, że to całkiem niezły wynik – większość popierających musiała się pofatygować do punktu zbierania podpisów, wziąwszy pod uwagę, że w np. Gliwicach był tylko jeden taki punkt, który zbierał podpisy też z okolicznych miejscowości… W porównaniu z ok. 850 tys. deklaracji narodowości śląskiej wg GUS… Porównajmy to ze zbieraniem podpisów za referundum w/s przywrócenia kary śmierci, które były zbierane jakieś 10 lat temu – uzbierano ok. 140 tysięcy. Wg Wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kara_%C5%9Bmierci_w_Polsce#III_RP) poparcie dla kary śmierci oscyluje w Polsce wokół 70%. Wynika z tego, że za referendum w/s przywrócenia kary śmierci opowiedziało się 140 tysięcy, czyli jakieś 5 promili popierających, zaś w/w nowelizację ustawy – 14,6 procenta deklarujących narodowość śląską, a zatem proporcjonalnie do liczby zwolenników – ponad 20 razy więcej niż w/w referendum.
„przywróciłaby im dawno upragnioną wolność i poczucie należnej godności. Bez tego aktu czują się społecznością upodloną i gnębioną niemal od średniowiecza – jak twierdzą niektórzy klasycy rozdzierający koszulę na barykadach strzegących odwiecznej śląskości.”
Pierwsze słyszę, panie Redaktorze, by zdaniem jakichkolwiek „klasyków” akt „podrzucenia” 124 tysięcy podpisów miał przywrócić reprezentantom śląskich organizacji regionalnych „dawno upragnioną wolność i poczucie należnej godności”. Szczerze mówiąc (pisząc) nie chce mi się wierzyć, by ktokolwiek przy zdrowych zmysłach mógł uzależniać przywrócenie tak fundamentalnych wartości od faktu „podrzucenia” podpisów. Ale zapewne nie pisze Pan tego bezpodstawnie, więc nie będzie dla Pana żadnym problemem podanie listy tych „klasyków” oraz linków do ich wypowiedzi, w których takie twierdzenia formułują. Jeśli Pan tego nie uczyni, uznam, że celowo wprowadza Pan w błąd czytelników Polityki w błąd, pisząc „informacje”, które nie znajdują żadnego pokrycia w faktach.
„Ślązacy policzyli się w ostatnią sobotę (12 lipca) w trakcie VIII Marszu Autonomii w Katowicach.”
Byłem obecny, nie widziałem żadnych oznaki liczenia się przez Ślązaków – jedynie przyjmowanie ostatnich list z podpisami. Chyba nie insynuuje Pan, że zbierając min. 100 tysięcy podpisów za nowelizacją rzeczonej ustawy (z bezpiecznym naddatkiem), Ślązacy dokonali nowego, lepszego „Spisu Powszechnego” – nie dysponując aparatem Państwa, 10 latami na przygotowanie, pół roku na zbieranie wyników oraz ponad rokiem na liczenie wyników? 😉
„Szło około 5 tys. zwolenników powrotu do autonomicznych korzeni, co nie jest liczbą imponującą”
Jakże to panie Redaktorze! 14.07.2013 roku był Pan uprzejmy napisać: „Przeciwnicy autonomistów doliczyli się ok. 700 maszerujących w katowickim pochodzie, a zwolennicy – prawie 4 tys.”. Jeśli dawać wiarę przeciwnikom „autonomistów”, oznacza to około SIEDMIOKROTNY wzrost ludzi biorących udział w Marszu Autonomii. Czy tak dynamiczny wzrost nie jest niepokojący? No chyba że dojdziemy do wniosku, że przeciwnicy „autonomistów” drastycznie rozmijają się z prawdą i w ubiegłym roku faktycznie udział w Marszu Autonomii wzięło ponad 4 tysiące maszerujących (dodajmy – przy fatalnej pogodzie).
Panie i Panowie – albo mamy do czynienia z niezwykle dynamicznym wzrostem liczby uczestników Marszu Autonomii albo rok temu przeciwnicy „autonomistów” drastycznie rozminęli się z prawdą.
Jeśli dobrze pamiętam relację w GW, w tegorocznym Marszu Autonomii udział wzięło kilkudziesięcu prszedstawicieli Młodzieży Wszechpolskiej – ku mojemu dużemu zdziwieniu, po stronie „autonomistów”. Czy ktoś z czytelnikow wziął udział w tegorocznym Marszu Autonomii i może to potwierdzić?
„(…) skasowanie, w grudniu 2013, przez Sąd Najwyższy rejestracji (przez sądy opolskie) Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Nie ma takiej narodowości w obowiązującym prawie, więc i organizacja pod taką nazwą nie może istnieć.”
Dla zainteresowanych linki do:
* uzasadnienia wyroku SN – http://slonzoki.org/files/SNuzasadnienie.pdf,
* krytycznego komentarza do niego – http://slonzoki.org/files/GlosaTS.pdf.
BTW – emocjonował się Pan wówczas panie Redaktorze równoległym zgłoszeniem 2 wniosków o delegalizację RAŚ. Czy odpowiedni sąd już rozpatrzył te wnioski? Jeśli tak, to z jakim wyrokiem? Czyżby RAŚ – organizacja, które nawet w samej nazwie ma przywrócenie Śląskowi autonomii i w najlepsze organizuje Marsze Autonomii, była najzupełniej legalna, w przeciwieństwie do SONŚ? Co do delegalizacji różnych organizacji – ostatnio niemal furorę w polskiej polityce robi Kongres Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke, która w swoim programie ma m. in. następujący postulat:
„Za bardzo ważny uważamy samorząd:
a) Zapewnimy ogromną autonomię wszystkim ziemiom, upraszczając strukturę samorządową.” (cały program na stronie: http://www.nowaprawicajkm.pl/info/program-wyborczy/program-kongresu-nowej-prawicy/item/program-kongresu-nowej-prawicy)
Skoro RAŚ miałoby zostać zdelegalizowane za dążenia do przywrócenia Śląskowi autonomii (jak się Pan, panie Redaktorze, jakiś czas temu zgodził, odebranej prawem kaduka) to co zrobić z partią oficjalnie głoszącą przyznanie wszystkim ziemiom RP autonomii i to jeszcze „ogromnej”? Mam nadzieję, że poinformuje nas Pan, panie Redaktorze, jak tylko jakaś nacjonalistyczna organizacja zgłosi taki wniosek, prawda, panie Redaktorze 🙂
Na marginesie stwierdzenia, że nie można rejestrować nazwy wprowadzającej w błąd – w naszym kraju trwa proces rejestracji Kościoła Latającego Potwora Spaghetti – czy mam rozumieć, że jego rejestracja zależy od tego, czy on obiektywnie istnieje? 🙂
„Już ten zabieg dałby Ślązakom, jako mniejszości etnicznej, finansowe wsparcie od państwa na instytucje kulturalne, przedsięwzięcia artystyczne i pielęgnowanie godki (języka).”
No właśnie, panie Redaktorze, prof. Miodek powiedział m. in.:
„Mowa śląska to jest piękna skamielina staropolska. Skamielina ciągle żyjąca (…)” oraz
„Niech oni nie mają złudzeń. Konkurs Marii Pańczyk „Po naszymu, czyli po śląsku” to jest skansen. Gwara zanika.”
Jeśli Polacy przywiązują chociaż trochę znaczenia do swoich korzeni, spuścizny kulturalnej dziesiątek pokoleń przodków, to powinno im chyba zależeć na pielęgnacji owej „pięknej skamieliny staropolskiej”? Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Polacy z władzami państwowymi na czele są przeciwni jej wsparciu. Chyba że… tak naprawdę nie uważają etnolektu śląskiego za jeden z etnolektów j. polskiego? Jesli tak rzeczywiście jest, to dlaczego zaprzeczają, że śląski jest odrębnym językiem?
„(…) za odrzuceniem w pierwszym czytaniu będzie PiS (wrażliwe nosy złapią ten obrzydliwy odorek skrywającej się po kątach opcji niemieckiej)”
Kto wie, prezes PiS przekonywał jakiś rok temu, że Śląsk ma być jak „Freistaat Beyern”. Z tego, co mi mówiła mi moja ciocia z Bawarii, nie brak tam ludzi określających się jako „Bawarczycy” a nie „Niemcy”. 🙂 Może będzie konsekwentny i udowodni, że nie było to wciaskanie ciemnoty ciemnemu ludowi lecz nowe lepsze credo jedynie słusznego prezesa? 😉
„Za dalszym procedowaniem sprytnie stanie murem SLD i Twój Ruch (wspierające śląskie etniczne ambicje).”
Co do TR – faktycznie w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego „puszczał oko” do RAŚu, ale po wyniku wyborów pewnie podporządkuje się starszemu bratu, a SLD jest mocno anty-śląskie (co się dziwić, to ich duchowi protoplaści unicestwili autonomię Śląska, „polonizowali” Ślązaków – podobnie jak Kaszubów, Mazurów…, krótko – niejednego „trupa” mają w szafie). Bardzo wątpię, by się zdecydowało na poparcie nowelizacji ustawy.
„Tak więc wydaje się, że inicjatywa przepadnie z kretesem.”
Bardzo prawdopodobne – kilka miesięcy temu Dziennik Zachodni opublikował wyniki badań socjologicznych, z których – jeśli dobrze pamiętam – wynika, że większość Polaków ma do Ślązaków nastawienie negatywne. Po cóż ryzykować dla pozyskania kilkudziesięciu bądź nawet kilkuset tysięcy wyborców stratę milionów głosów?
„premier Tusk spacyfikował swoim wilczym wzrokiem górnicze związki zawodowe”
Ciekawe sformułowanie. Co powiecie Państwo na takie informacje: http://biznes.onet.pl/tusk-wkrotce-projekt-ws-odroczenia-platnosci-zus-p,48006,5637495,office365-detal
Jeśli tak wygląda pana Tuska pacyfikowanie wilczym wzrokiem górniczych związków zawodowych, to może faktycznie nowelizacja ma szanse? 😉
„W każdym razie w tym przypadku Ślązacy idą zgodnie z prawem”
Czy znam Pan jakieś przypadki, w których Ślązacy (jak rozumiem, tu rozumie Pan pod tym pojęciem śląskie organizacje) łamały prawo? Ponieważ RP jest państwem prawa, zapewne posypały się surowe wyroki? Może Pan wskazać chociaż jeden? Jeśli nie, to czemu nie napisze Pan np.: „W każdym razie w tym przypadku – jak zawsze – Ślązacy idą zgodnie z prawem”?
@prawda 17 lipca o godz. 15:02:
„ja nie widzę żadnego problemu…odseparować Śląsk z zadłużonymi kopalniami od Polski….wszyscy wtłaczamy tam co roku ciężkie miliony. Niech sobie stworze własne państewko i dbają o swe przestarzałe kopalnie i wygodnickich górników.”
Pan(i) mówi od odseparowaniu? Utworzeniu niepodległego państwa Śląskiego? Ostrzegam: łamie Pani tym samym konstytucję RP 🙂
No dobrze, życzy sobie Pan(i) odseparowania G. Śląska. Mogę zapytac, czemu teraz, a nie jakieś 90-95 lat temu, kiedy delegacja polska w Wersalu przekonywała, że z uwagi na gospodarcze znaczenie Górnego Śląska trudno im sobie wyobrazić egzystencję RP bez tego regionu? Wszak całkiem spora częśc mieszkańców G. Śląska optowała wówczas za tym, była nielicha okazja… Czemu rząd RP „nie odpuścił” sobie Górnego Śląska, tylko – po de facto przegranym plebiscycie – bardzo poważnie wsparł starannie i długo przygotowywane III powstanie śląskie? O walkach na Śląsku Cieszyńskim nie wspomnę. Czemu nie zrezygnował ze Śląska chociażby na rzecz NRD po II wojnie światowej, w czasach, w których w pierwszej 5-latce ówczesne woj. śląskie wypracowało 49% PKB ówczesnego państwa polskiego? Czemu nie odseparował Śląska w latach 70-tych, w których sam eksport węgla przyniósł PRL ok. 20 miliardów USD (żeby uzmysłowić sobie tą kwotę, proszę to porównać z łączną sumą długów zaciągniętych przez ekipę E. Gierka). Czemu Was, siostry Polski i bracia Polacy, nie kłują w oczy dopłaty do stoczni (faktycznie kilka lat temu drastycznie zrestukturyzowanych), większości przedsiębiorstw państwowych (LOT czy koleje ogólnopolskie są nadal własnością Skarbu Państwa), spec-emeryturki posłów, senatorów, prezydentów, rolników, prokuratorów, sędziów, służb mundurowych? Nonsensowne inwestycje w rafinerie na Litwie, stadiony kosztujące kilka razy więcej niż opiewały pierwotne szacunki i deficytowe w utrzymaniu, bez mała najdroższe w Europie autostrady?
Mogę zapytać, czy to górnicy sami sobie przyznają dotacje i przywileje emerytalne? Czy może wybierany w powszechnych wyborach parlament, prezydent oraz rząd wybierane przez parlament? Przecież to nie górnicy i nie Ślązacy mają większość w parlamencie, lecz prawdziwi Polacy z krwi i kości, Wasi wybrańcy! Dlaczego do nich nie kierujecie pretensji?
Marudzicie na krajowy węgiel? To zerknijcie proszę na stronę http://szczesniak.pl/2671 ; średnia cena węgla na rynkach światowych w przeciągu ostatnich 12 miesięcy to około 80 USD za 1 tonę. Szacując średnie zapotrzebowanie RP na węgiel na poziomie 100 mln ton / rok (teraz jest niższe, ale były długie lata, w których wydobycie w śląskich kopalniach oscylowało wokół 250 mln ton) za 69 lat od 1945 roku otrzymujemy kwotę (po obecnych cenach węgla): 80 USD * 100 000 000 * 69 = 552 miliardy USD. To oczywiście rachunek przybliżony, chodzi mi bardziej o rząd wielkości. BTW – pamiętacie, jak „łatwo” było o dewizy za czasow PRL? Ale Górny Śląsk to były (w małej części nadal są) też koksownie, huty (żelaza i metali niezależnych), cementownie, przemysł chemiczny i maszynowy… Czy wiecie, jakie straty w zdrowiu mieszkańców Górnego Śląska poczyniła ekstensywna by nie rzec rabunkowa gospodarka – tu znajdziecie przykład: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,14884955,Odkryla_wsrod_dzieci_grozna_chorobe__ale_w_PRL_u_nie.html
Tak, wiem, teraz przemysł jest passe, wszystko dostarczą mieszkańcy Dalekiego Wschodu za pożyczane Euro i USD…
Tak, wiem, to wszystko to wina szpetnej komuny, prawdziwi Polacy nic a nic z owoców ciężkiej pracy na Śląsku nie mieli, tylko ku swojemu umartwieniu ciągle dopłacali do tego niewdzięcznego Śląska, nieprawdaż? Skoro tak, to mam propozycję: przyznajcie powszechnie, że decyzja KRN znoszca autnomię województwa Śląskiego (i przy okazji szabrująca jego skarb między pozstałe województwa) jest nieobowiązująca jako niezgodna z prawem i rozliczcie się z tym okropnym województwem Śląskim co do grosza – skoro tak ciągle dopłacacie, to nie dość, że ograniczycie dopłaty, to jeszcze zapewne ciężkie pieniądze wyciągniecie – co w perspektywie chociażby czekających ZUS wydatków (proszę zerknąć na http://www.zus.pl/bip/prognozy_fus/prognoza_2013-2017.pdf strona 27) jest nie do pogardzenia, nieprawdaż? Oczywiście, takie rozliczenie działa w obie strony – jeśli by się okazało, że to jednak per saldo woj. Śląskie więcej wniosło do budżetu RP / PRL / RP, to oczywiście poieniądze zostałyby wpłacone do Skarbu woj. Śląskiego. To chyba fair? 🙂
Jaki będzie stosunek Unii Europejskiej do tej Śląskiej autonomii ? Czy taki sam jak do Wschodniej Ukrainy ? Tylko kogo obłożą sankacjami za taka próbę uzyskania autonomii? Może Niemcy ?
Panie Dziadul, czy Pan czyta swoje teksty przed publikacją?
„Wejście na obywatelską drogę ustawodawczą było odpowiedzią na skasowanie, w grudniu 2013, przez Sąd Najwyższy rejestracji (przez sądy opolskie) Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. Nie ma takiej narodowości w obowiązującym prawie, więc i organizacja pod taką nazwą nie może istnieć. Takie mniej więcej było uzasadnienie.”
Czy byłby pan łaskaw napisać jakiś konkret na temat tego uzasadnienia? Sąd Najwyższy uznał, że SONŚ nie mogło zostać zarejestrowane ponieważ narodowość śląska nie występuje na ustawowej liście mniejszości narodowych i etnicznych. Sęk w tym, że SONŚ nie jest stowarzyszeniem odwołującym się do pojęcia mniejszości narodowej (co nie jest prawnie w ogóle możliwe – szczegóły w ustawie o mniejszościach) ani etnicznej. Jest zwyczajnym stowarzyszeniem osób narodowości śląskiej. Podobnym do legalnie istniejących w Polsce stowarzyszeń Greków, Francuzów czy Wietnamczyków, których też nie ma na tej ustawowej liście. Innym zarzutem SN były hipotetyczne przywileje wyborcze dla Ślązaków. Otóż takie przywileje przysługują wyłącznie organizacjom mniejszości narodowych (a jak już wspomniałem Ślązacy takiego statusu nie mogą uzyskać w ogóle – szczegóły w kodeksie wyborczym). Innymi słowy Sąd Najwyższy palnął kilka dużych głupstw, w tym powołując się na nieistniejące przepisy prawne. Co do istnienia narodowości jako takich (narodowości ogólnie, nie mniejszości) w obowiązującym prawie to nie ma w tym prawie żadnej listy narodowości, na którą można by się powołać.
„Dlatego nie proponują teraz „narodowości śląskiej”, tylko dopisanie do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych śląskiej mniejszości etnicznej.”
Panie Dziadul, a może pan wyjaśnić różnicę między narodowością a mniejszością etniczną? Wyjaśnię panu. Różnica jest taka że mniejszość etniczna jest to narodowość wpisana do odpowiedniego artykułu ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych. Nieprawdą jest, że Ślązacy zrezygnowali ze swojej narodowości. Ślązacy chcą dopisania swojej narodowości do ustawy.
Odrzucenie wniosku albo jego zamrożenie, jakkolwiek dość prawdopodobne, chwały państwu polskiemu nie przyniesie, państwo polskie było już nieraz upominane przez organizacje międzynarodowe w sprawie traktowania Ślązaków. A Ślązacy po prostu – cytując Młynarskiego – robią swoje. I robią to zgodnie z polskim prawem. Czy państwo polskie zechce ich tym razem potraktować poważnie to już jest osobna sprawa.
Nie ma to jak przeczytać dobry artykuł, napisany z głową, przy kawie 🙂
….śląską brać nie można traktować jak nie byłą i nie istniejącą…
Tak na marginesie: Peter Drucker – sławny manager USA – twierdzil, ze najlepszym sposobem przewidywania jest przyszłość, którą tworzymy na co dzien…
@Halibut: problem nie jest bynajmniej w tym, że Ślązacy nie chcą się wpisywać w polski nurt narodowy (przytłaczająca większość deklaracji Śląskości była połączona z deklaracją Polskości), ale w tym że polska prawica wierzy ślepo w PRL-owską propagandę utożsamiającą Śląskość z Niemieckością i straszącą wydumanym separatyzmem. Kaszubi mieli szczęście że byli zorganizowani gdy wolna Polska zajmowała się kwestiami narodowościowymi i gdy uchwalano Ustawę o mniejszościach narodowych. Ślązaków nie było wtedy przy stole i po dziś dzień za to pokutują.
Chciałbym wierzyć w optymizm oragnizatorów i trzymam kciuki żeby ich polityczna kalkulacja sie udała, ale patrząc na poziom i nastawienie polskich elit politycznych z prezydentem na czele i szanownym komentatorami w ogonie, boję się że optymizm jest przedwczesny.
Premier poopowiada jak to rozumie i ceni ślązaków, tak jak opowiadał, że nie będzie klękał przed kościołem, a potem odda działkę mniejszości narodowych jakiemuś oszołomowi, który przeszedł do PO z PiS-u i temat zostanie efektywnie zamknięty na polskim podwórku.
Na szczęście jest jeszcze trybunał w Strasburgu, więc może w najbliższej dekadzie dowiemy się, czy postulowanie śląskiej przynależności narodowej jest dążeniem do obalenia w nielegalny sposób ustroju RP. Rada Europy raczej nie pomoże, bo naszych polityków nie da się zawstydzić: podobnie jak elity II RP zawsze są zadowoleni z siebie i dumni jak pawie.
Uważam, że przyjęcie takiego projektu mogłoby mieć bardzo pozytywne konsekwencje dla tożsamości wielu Ślązaków, którzy sami zaczynają powoli przyznawać, że „po śląsku” na Śląsku mówi już coraz mniej osób. Szczepan Twardoch podkreślał na portalu gryfnie.pl, że dziś, mówi, pisze i myśli po polsku, a „ślaski” jest raczej językiem jego dzieciństwa. Mamy więc do czynienia z nieuchronnym procesem wypierania i zanikania dialektu. Zrozumieli te zagrożenia Baskowie i Katolończycy w Hiszpanii i zainwestowali ogromne pieniądze w stworzenie szkolnictwa, przekładów i promocje kultury lokalnej. To pozytywna strona takich inicjatyw – ochrona lokalnego dziedzictwa kultury. Ale niestety budzi ona różne atawistyczne lęki: np. powojennych przesiedleńców ze wschodu, którzy licznie na Śląsku mieszkają i obawiają się ostracyzmu, w centralnej Polsce straszy wizja autonomii najbogatszego i najbardziej gospodarczo rozwiniętego regionu Polski. Spór o „śląskość” nie jest dotyczy więc uznania „etniczności” jego mieszkańców, ale staje sie walka ze strachem.
Do (Murator) Dziwny bełkot pełen pogardy ,której doświadczamy od was od co najmniej kilkudziesięciu lat .Taką retoryką posługiwali się kreatywni w swoim barbarzyństwie nadzorcy w obozach dokonujących czystek etnicznych na Śląsku.Jeśli już chcesz się wypowiadać na jakiś temat to warto byłoby go najpierw poznać .A tak poza tym,to warto docenić ,że pół milionowa mniejszość zdołała zebrać 12o tysięcy podpisów ,proporcjonalnie to tak jakby Polacy poparli jakąś inicjatywę 10 milionami.Żądanie sprostania tak wyśrubowanej ,dyskryminującej nas normy miało Śląską inicjatywę uwalić na samym początku .Żaden Ślązak nie posługuje się w stosunku do was retoryką nienawiści ,co wam przychodzi niezwykle łatwo (co kraj ,to obyczaj )Nie lubię tych ,którzy okazują mi niechęć i wrogość i chyb nie jestem wyjątkiem .
Co do PO to obawiam się, że to moze przejść. W końcu oni i tak są na pasku Berlina wystarczy że Merkel zadzwoni a Tusk potulnie zrobi co mu każą. A PSL te pańszczyźniane chłopki za posadki zrobią wszystko.
prawda
17 lipca o godz. 15:02
A pracowałeś kiedyś w kopalni gdzie w każdej chwili możesz zginąć no to popracuj sobie a potem nie gadaj głupot.
Głos Muratora przesadził o mojej sympatii.To głos ganz ciemnego ksenofoba ,pozbawionego wiedzy historycznej i odrobiny,chociażby,rozumienia ludzi z odmiennym od „,pożal się Boże,prawdziwków , poczucia Łojczyzny czy Heimat.Byli 600 lat poza Polską.
Zachowali język ale wybrali cywilizację.Niecywilizowana Łojczyzna Muratora jest im całkowicie obca.Mnie też.
Podpisy zostały zebrane po to, żeby pojawiła się możliwość legalnego zarejestrowania mniejszości etnicznej. Postulatów o autonomii na poważnie RAŚ nie wysuwa, bo wie, że to jest sprawa nie do przeprowadzenia ze względu na administrację i kwestie polityczne. Swoją drogą dziwne, że sądy zapiekle zabraniają Ślązakom uznania ich odrębności, skoro przynależność do narodu jest deklaratywna. Ślązacy walczą o możliwość dofinansowania swojej kultury i tradycji – i to powinno się doceniać, a nie rzucać im kłody pod nogi.
krótko:
http://www.danga.pl/?p=994
Jaki będzie stosunek Unii Europejskiej do Śląskiej autonomii ? Czy taki sam jak do Wschodniej Ukrainy ? Tylko kogo obłożą sankacjami za taka próbę uzyskania autonomii? Może Niemcy ?
Murator: A co ci ludzie zrobili takiego Tobie ? Przeciez moga spedzac urlop gdzie chca. Moga sie czuc, kim chca. Mówic, jak chca. I, dopóki Tobie nie zrobili „aua”, takze zachowywac jak chca – zrobili Ci cos ? I nigdzie nie widze zadnej zdrady, utraty godnosci itp. A u Ciebie tez nie widze jakiegos kregoslupa tylko dlatego ze mówisz piekna polszczyzna (i nawet po niemiecku, a wiec „szósta kolumna” chyba). A co by bylo, gdyby ci Slazacy nagle przemówili po morawsku/czesku lub bohemoslasku (bo tacy tez sa, nawet po polskiej stronie, nie tylko czeskiej) ? Czy wtedy byloby jeszcze gorzej i bys sie na nich rzucil albo przynajmniej czyms w nich rzucil, polski „tolerancyjny” zakompleksiony „swiatowy” tzw.patrioto ?
I teraz panie Dziadul , wyobrażmy sobie , że zwalają sie na Śląsk tabuny polityków z kraju nielubianego i mniejszego od nas – np. Litwy ( bo nie daj Boże Rosji ) . I zaczynaja pie…..lić o ważnym elemencie samostanowienia , wolności itp. Jak nasze (?) „elity ” postsoslidarusze ! I wyobraż sobie Pan tez jazgot któryby sie podniósł wśród politycznego naszego ścierwa . I mediów też . A nasi (?) politycy robili i robią to np. na Ukrainie . Wbrew własnym interesom na chwałę USA . Tyle !
@Ostatni Prorok 17.07.2014 12:41
Jeszcze jedną ciekawostkę wyszukałem na Wikipedii:
„Erich Julius Eberhard von Zelewski, znany później pod nazwiskiem von dem Bach-Zelewski, wreszcie von dem Bach, urodził się w Lęborku (wówczas Lauenburg) na Pomorzu jako syn inspektora ubezpieczeniowego Ottona Jana von Zelewskiego (1859-1911) i jego żony Elżbiety Eweliny Szymańskiej (Schimansky). Rodzina Ericha wywodziła się ze szlachty kaszubskiej herbu własnego (Żelewski)[1]. Nie ma dowodów na to, że przyszły Gruppenführer SS znał język kaszubski lub polski, ale jest to prawdopodobne, bowiem do listopada 1914 był uczniem gimnazjów w Wejherowie, Chojnicach i Brodnicy. Dla większości uczniów tych szkół polski był językiem macierzystym, posługiwali się nim na co dzień w nieoficjalnych kontaktach.[potrzebne źródło]
Rodzina Ottona Jana von Żelewskiego była niewątpliwie rdzennie polska – stwierdził Marek Dzięcielski, biograf von dem Bacha. Ten sam badacz wykazał, że żaden z przodków przyszłego niemieckiego generała SS i Policji nie używał przydomku „Bach”. Jeszcze w średniowieczu w Zelewie w pow. wejherowskim osiadła rodzina Bach, która później pisała się Bach Żelewski, ale późniejszy wojskowy niemiecki się z niej nie wywodził. Pochodzenie od tej rodziny przypisał sobie samowolnie, żeby zatrzeć swoje słowiańskie pochodzenie. Po raz pierwszy użył podwójnego nazwiska von dem Bach-Zelewski w 1933, sześć lat później zdecydował się na ostateczne zerwanie śladów, mogących wskazywać na jego pochodzenie. W liście do Heinricha Himmlera z 29 października 1940, tak motywował swoją decyzję: Powołując się na naszą rozmowę podjąłem w większym zakresie badania genealogiczne, aby w rezultacie przestać nosić drugie polskobrzmiące nazwisko. (…) przywiązuję wagę do tego, aby moi potomkowie, a zwłaszcza moi trzej synowie, mogli w przyszłości wstąpić do SS i w każdej chwili wykazać działania swego przodka, SS-Gruppenführera przeciwko Polsce. Zgodę na zmianę nazwiska uzyskał 28 listopada 1940 i odtąd pisał się von dem Bach. Polskie korzenie potwierdził także biograf von dem Bacha Tomasz Żuroch-Piechowski[2]. Wszyscy znani przodkowie niemieckiego wojskowego byli wyznania rzymskokatolickiego, przez stulecia związanymi z kościołem parafialnym w Strzepczu. Fakt ten był niewygodny dla von dem Bacha, który starał się zacierać ślady swojego pochodzenia. On sam był wyznania ewangelickiego, jednak nie wiadomo kiedy zmienił konfesję.
Pierwszym uchwytnym źródłowo jego przodkiem był Michał von Żelewski (ok. 1700-1785), właściciel części wsi Milwino, Niepoczołowice i Zakrzewo, żonaty z Anną Zofią von Pirch. Ich synem był Franciszek (ok. 1735-1788), który odziedziczył i powiększył majątek w Niepoczołowicach, poślubił on Ewę von Kętrzyńską. Ich synem był Andrzej Klemens von Żelewski (ur. 1778), właściciel części Niepoczołowic i Zakrzewa, który poślubił Konkordię Wilhelminę Henriettę von Grubba. Ich najstarszy syn Otton August Ludwik Rudolf von Zelewski (ur. 1820 w Zakrzewie, zm. 28 czerwca 1878 w Zęblewie) był dziadkiem von dem Bacha. W 1855 w rzymskokatolickim kościele parafialnym w Strzepczu poślubił on Antonię Fryderykę z d. von Żelewską. Jednym z ich potomków był Otton Jan von Żelewski (ur. 19 maja 1859 w Zęblewie, zm. 12 kwietnia 1911 w Dortmundzie), który ok. 1890 poślubił Elżbietę Ewelinę Szymańską. Miał z nią trzy córki i trzech synów, w tym Ericha Juliusa Eberharda von Zelewskiego.”
Pełna notka biograficzna, jak też kakiera wojskowa, są na Wikipedii: pl.wikipedia.org/wiki/Erich_von_dem_Bach-Zelewski
Szanowny autorze, pana blog powinien zmienić nazwę na „Śląsk z buta”. Pisze pan, że tylko 124.000 podpisów- proszę zatem wskazać inną taka inicjatywę, lub podobną w skali lokalnej w najnowszej historii RP. W innym miejscu z odrobiną sarkazmu, wskazuje pan na śmiesznie niską frekwencję na Marszu Autonomii- podobnie jak wyżej proszę wskazać większe manifestacje na Górnym Śląsku w ostatnich latach, gdzie liczba organizatorów i opłacanych wykonawców z województw ościennych przekracza liczbę uczestników. Proszę również w tym miejscu przywołać jakieś manifestacje, marsze ludzi uśmiechniętych którzy są za czymś a nie przeciwko.
@Moderator: Czy mogę prosić o wyjaśnienie, dlaczego moje komentarze (4) czekają już szósty dzień na moderację?
Czyżbym trafił na jakąś „czarną listę”? Może nie tylko ja? Proszę o przysłanie mailem lub opublikowanie na blogu przyczyn takiego opóźnienia.
Z góry dziękuję!
@Ostatni Prorok 17.07.2014 12:41
Ciekawy wpis odnośnie Kaszubów, pozwoliłem sobie skonfrontować go z notką z Wikipedii – poniżej fragmenty, które chyba jednak niezbyt pasują do Pana stwierdzenia, tak kategorycznie sformułowanego:
“Kaszubi stanowią typową ludność pogranicza, która w ciągu wielu wieków żyła na terytorium zmieniającym przynależność państwową. Wielu z nich uległo germanizacji lub asymilacji z resztą narodu polskiego, proces ten miał charakter przymusowy lub naturalny. Wielu znanych wojskowych pruskich i niemieckich miało pochodzenie kaszubskie, ale nie poczuwało się do związków z rodzimą kulturą lub ulegały one całkowitemu zerwaniu w następnym pokoleniu. Z tego powodu trudno dokładnie zdefiniować, którą z postaci historycznych wolno uznać za Kaszuba, a którą za Niemca lub Polaka pochodzenia kaszubskiego.” (…)
“Część Kaszubów zachowała własną kulturę i język. Współcześnie w socjologii i historii dominuje pogląd, że Kaszubi stanowią grupę etniczną narodu polskiego. Zdecydowana większość Kaszubów posiada podwójną identyfikację – narodową polską i etniczną kaszubską.” (…)
“W spisie powszechnym z 2002 r. 5062 obywateli polskich zadeklarowało narodowość kaszubską[10]. Jest to ok. 1% całej społeczności kaszubskiej. Rzeczpospolita Polska nie uznaje tych deklaracji za wiążące (podobnie w przypadku Ślązaków), stąd Kaszubi nie znaleźli się na oficjalnej liście mniejszości narodowych sporządzonej przez MSWiA. Co ciekawe, w tym samym spisie powszechnym język kaszubski zadeklarowało 52665 osób.
W 2011 r. podczas Narodowego Spisu Powszechnego, narodowość kaszubską zadeklarowało 228 000 osób, w tym 16 000 osób zadeklarowało ją jako jedyną narodowość, 1000 jako pierwszą przy zadeklarowaniu również drugiej narodowości, 211 000 jako drugą narodowość.
Kaszubski ruch narodowy, choć nie należy do głównego nurtu w ruchu kaszubsko-pomorskim, ma jednak długoletnią tradycję. Za odrębny naród słowiański uważał Kaszubów zasłużony dla literatury kaszubskiej Florian Ceynowa, w okresie międzywojennym jego myśl kontynuowali działacze z kręgu tzw. Zrzeszeńców, którzy w PRL byli represjonowani przez UB, a następnie SB i zepchnięci na margines działalności publicznej. Po 1989 tę samą myśl w ruchu kaszubskim reprezentowało pismo Tatczëzna, obecnie zaś Kaszëbskô Òdroda.
Z powodu odmienności językowej Kaszubi byli już przez sanację posądzani o separatyzm, tj. chęć oderwania od Polski części jej terytorium (…)”
Może się mylę, ale dostrzegam wiele punktów zbieżnych między obiema społecznościami słowiańsko-germańskiego pogranicza. Jak również długie tradycje traktowania przez polskie władze – mniejszości, nieprawdaż?
Dla zainteresowanych – ciekawe losy Słowińców, w tym próby polonizacji i ich rezultaty, są również opisane na Wikipedii – http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owi%C5%84cy – dla nielubiących klikać, pozwoliłem sobie wybrać fragment z rozdziału “Historia”:
“Od XVIII wieku, Słowińcy ulegali naciskom germanizacyjnym np. stopniowo, w kolejnych wsiach obowiązywał nakaz prowadzenia nabożeństw w języku niemieckim.
Po roku 1945 Słowińcy, traktowani jako Niemcy – zamieszkujący przed wojną ziemie niemieckie i posługujący się językiem niemieckim, byli szykanowani i wysiedlani. Wielu z nich zmuszono do emigracji do Niemiec. Znaczna liczba znalazła się w obozie przesiedleńczym w dzielnicy Hamburga, Finkenwerder; osiedlając się później w kilku sąsiadujących ze sobą dzielnicach miasta i pobliskich wsiach. Nie wszyscy jednak zostali wysiedleni; dzięki różnym zabiegom udało się zatrzymać migrację ludności ze wsi Kluki – około 100 osób, jednak w większości wyemigrowali oni do Niemiec w latach 70. XX w.
Jednym z głównych powodów emigracji Słowińców z Kluk, po początkowym wysiedleniu części niezweryfikowanych mieszkańców w latach 40., był ustawiczny konflikt z grupą przesiedleńców, której przewodzili członkowie ORMO: Antoni Korczyński (kierownik punktu połowowego) oraz Michał, Alfred i Kazimierz Woronko. Grupa ta ciesząc się poparciem komendanta lokalnego posterunku MO w Gardnie Wielkiej oraz kierownika działu społeczno-administracyjnego powiatowej Rady Narodowej w Słupsku, Koguta, regularnie szykanowała autochtonicznych mieszkańców Kluk dopuszczając się rozbojów i kradzieży. W związku ze skargami mieszkańców, w 1953 roku grupa warszawskich redaktorów zainteresowanych problemem Słowińców skierowała do kancelarii prezydenta Bolesława Bieruta oraz na ręce sekretarza KC PZPR Edwarda Ochaba petycję z prośbą o usunięcie z Kluk Korczyńskiego i Woronki jako głównych sprawców zajść we wsi, na skutek których ludność słowińska występowała o zezwolenie na wyjazd do Niemiec. Petycja ta, jak i następne skierowane do Ministerstwa Państwowych Gospodarstw Rolnych, premiera Józefa Cyrankiewicza oraz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, nie odniosły żadnego skutku. Jedynie na skutek interwencji Tadeusza Bolduana oraz Stanisława Rzeżuchowskiego u szefa Wydziału Śledczego w Komendzie Głównej Milicji Obywatelskiej udało się tymczasowo usunąć Korczyńskiego z ORMO z odebraniem broni włącznie. Komendant powiatowy MO w Słupsku w raporcie do Komendy Głównej informował o łamaniu prawa w Klukach i skierowaniu przezeń spraw o znamionach przestępstw do prokuratury, w której były one blokowane.
Kolejne interwencje i skargi Związku Kaszubskiego i Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich kierowane w latach 1957-60 do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komitetu Centralnego PZPR nie przyniosły rozwiązania problemu. W 1958 zmarł Michał Woronko, a w latach 60. większość autochtonicznych mieszkańców Kluk wyemigrowała do RFN. W 1974 pozostało tylko 5 osób. Do Niemiec wyemigrował wówczas także Antoni Korczyński żonaty ze Słowinką oraz Kazimierz Woronko żonaty z Irmą z domu Barnow.
Współcześnie Słowińcy i ich potomkowie czują się Niemcami, jedynie dzieci pochodzące z małżeństw mieszanych czują się także Polakami. Tylko ci drudzy przyznają się do nazwy “Słowińcy”. Wielu byłych mieszkańców Kluk odwiedza Kluki i spotyka się na dorocznych zjazdach.”
Ciekawe losy, ciekawe podejście polskiej administracji do ludzi, którzy Pana zdaniem “zawsze sa + byli Polakami”, nieprawdaż?
Inicjatywa inicjatywą – i tak pewnie nic z tego nie będzie… Chyba, że tak jak Pan pisze, odgrzeją przed wyborami.
Co za ci..e tu pisza ? Grycka ze szolkom przy uchu
Obserwacje mówią same za siebie.Młode pokolenie Ślązaków,wychowując swoje dzieci,mówi do nich językiem literackim.Nie uczą malucha dej,tylko daj,bron boże nie piznoł,tylko uderzył,strofują ”nie mówi się szolka tylko kubek”.Również dziadkowie muszą mówić do wnuków” czysto po polsku”.Pytani o to,mówią że byłby to obciach,gdyby ich pociecha w szkole mówiła po śląsku.Boją się, że zostanie uznane za wsioka i dziecko prostaków,że będzie się wstydzić swojej gwary idac do urzędu itp.,będzie miało utrudniony awans społeczny.
Sądzę, że powinna zostać założona partia, która reprezentowałaby Ślązaków w Sejmie. Wtedy można by coś zdziałać!