Warszawska spółka chce budować kopalnię. Kalkuluje się?
Ubiegły rok nie był dla węgla kamiennego łaskawy, a ten może być jeszcze gorszy. Stąd na wieść o tym, że spółka z Warszawy chce budować kopalnię w śląskich Mysłowicach, wielu przeciera oczy ze zdumienia. Zacznijmy od kalkulacji.
Nowa kopalnia średniej wielkości to dzisiaj wydatek ok. 3 mld zł. Żeby dobrać się do 90. mln ton świetnej jakości węgla, zarejestrowana w stolicy Niwka SKA musiałaby taką sumę posiadać. Przy planach wydobycia ok. 3 tys. ton na dobę kopalnia mogłaby spokojnie fedrować kilkadziesiąt lat. Wcześniej na ten węgiel miał chrapkę Katowicki Holding Węglowy. Ale banki nie wykazały należytego entuzjazmu – finansiści byli wyjątkowo sceptyczni, zadawali niewygodne pytania i ogólnie znanymi sposobami piętrzyli coraz to nowe trudności. Ostatecznie skończyło się na apetycie.
Ani chybi o to samo bankierzy zapytają Niwkę: po cholerę to wszystko, kiedy świat, Europę i Polskę zalewa węgiel tani prawie jak barszcz! Oczami wyobraźni widzę to starcie – pierwsza odpowiedź będzie taka, że nowa kopalnia, bez szybów, w której wszelki transport będzie się odbywał tzw. upadowymi (w miarę szerokimi drogami na powierzchnię), zmniejszy koszty wydobycia. Poza tym nowa załoga kompletowana będzie już na innych zasadach, bez historycznych zaszłości dających górnikom już od pierwszego dnia pracy szereg przywilejów, z darmowym węglem na dzień dobry. Nie bez znaczenia jest także stały rozwój nowoczesnych technologii. Ostatecznie po upływie potrzebnego czasu (budowa kopalni głębinowej to około 5 lat) może się okazać, że do fedrowania nie trzeba 2–3 tysięcy górników, tylko kilkuset.
Jest oczywistą oczywistością, że nowe będzie o niebo lepsze od kopalń zbudowanych przynajmniej pół wieku temu albo jeszcze starszych. Jedno się jednak nie zmieni – ten węgiel z głębinówek będzie musiał konkurować z płynącym (coraz większym strumieniem) ze świata do Europy surowcem z kopalń odkrywkowych. Z USA, Australii, RPA, Kolumbii, Rosji i jeszcze kilku państw. To będzie as w rękawie ostrożnej finansjery trzymającej pieniądze w garści – czyli w bankach.
Tak więc droga do kopalni – ochrzcijmy ją „Warszawa” (co Ślązakom powinno się spodobać) – daleka. Uzależniona m.in. od pozytywnej opinii środowiskowej – a władze miasta przysięgają, że bez zgody mieszkańców nic nie podpiszą. Wszak wybory tuż-tuż. Coraz większe wzięcie mają opinie, że bez kopalń na Śląsku też da się żyć, co jeszcze kilka lat temu było objawem niebezpiecznego szaleństwa i bełkotu.
Jeżeli „Warszawa” miałaby fedrować 30 lat, to pewne jest, że nasza energetyka przez ten czas od węgla się nie uwolni. I jeżeli w sercu Europy będzie sprzedawać węgiel taniej (korzystając z renty geograficznej) niż ten wyładowywany np. w Amsterdamie czy w Gdańsku – przetrwa. Inaczej tą żabą będzie się dławił prywatny inwestor, a nie państwo.
Stąd uważam, że jeżeli znajdą się chętni do budowy nowych kopalń na Śląsku – daj im Boże zdrowie. Pod warunkiem, że przekonają do tego mieszkańców, pod których osiedlami będą fedrować. Zagwarantują, że ich domy pozostaną bezpieczne, autostrady i linie kolejowe na wierchu nie zapadną się, a rzeki i strumienie nie zmienią biegu. Bo na tym, w największym skrócie, polegają szkody górnicze. Ślązacy mają w tyle głowy przykład Bytomia – trudno o bardziej ponury obraz degradacji miasta. I czują, wdychając czyste powietrze pełną piersią, że bez kopalń da się żyć.
Dlatego nie przypuszczam, że łatwo będzie o środowiskową aprobatę dla potencjalnej „Warszawy” i paru innych pomysłów. Bo o budowie kopalń myśli Kulczyk, Kopex (dziś światowy gracz na rynku maszyn i technologii węglowych) i kilka innych firm.
Czeski inwestor w „Silesii” w Czechowicach-Dziedzicach pokazał, że jak z głową sypnie się groszem i dogada ze związkami zawodowymi – to i z upadłej kopalni można zrobić majstersztyk. Żeby tak się stało, musiały zaistnieć konkretne ku temu warunki – pieniądze, nowoczesne myślenie, odwaga i desperacja załogi. Powstała prawdziwa perełka, a tej nie rzuca się – jak wiadomo – przed wieprze, tylko pod nogi właściwego inwestora w odpowiednim miejscu i czasie. Dużo warunków do spełnienia – ale i rzecz do zrobienia niebagatelna. Czesi dali radę, ale powtórzyć ten sukces niełatwo.
Inni Czesi, powiązani z NWR i Zdenkiem Bakalą (spółki notowanej na naszej i londyńskiej giełdzie, ostrzącej sobie niegdyś pazurki na „Bogdankę”), którzy przymierzali się do odbudowy kopalni „Dębieńsko” w Czerwionce-Lędzinach, ogłosili, że mają za ub. r. 970 mln euro strat! Zresztą już wcześniej ten szumnie zapowiadany polski projekt odłożyli ad acta. Tak sobie myślę, że ta gigantyczna strata, to mogą być różne zabiegi księgowe, ale… ale „Forbes” podaje, że sam Bakala szacowany w 2012 r. na 1,2 mld własnych dolarów – cieniutko przędzie. To z czym do gości?
Kłopoty Bakali, choć wielu chciałoby mieć troski finansowe podobnego kalibru, są bez wątpienia odzwierciedleniem problemów głębinowego górnictwa również u nas. Branża ciągle potężna, zatrudniająca 110 tys. ludzi, miała w 2013 r. 430 mln zł zysku (rok wcześniej – 1,6 mld zł). Ceny węgla w Europie spadły – wszystko można zrozumieć. Kryzys i nadprodukcja. Tylko, aż 330 mln zł z tego plusu, dała podlubelska „Bogdanka”, a Jastrzębska Spółka Węglowa – 82 mln zł. Reszta niech pozostanie milczeniem.
„Bogdanka” – na rubieżach, z czterema tysiacami górników, sprzedaje dzisiaj blisko 15 proc. węgla energetycznego spalanego w kraju. Z roku na rok zwiększa wydobycie (do poprzedniego o ponad 7 proc.) i zysk (prawie 7 proc.) – i idzie do przodu jak burza. Stąd zaroiło się od pomysłów, aby w jej sąsiedztwie budować nowe kopalnie. Wszak za Gierka miało to być potężne Lubelskie Zagłębie Węglowe – po jego odejściu została samotna „Bogdanka”. Do likwidacji – jeżeli ktoś o tym pamięta! Chcą tam inwestować m.in. Australijczycy i śląska Kompania Węglowa, największa taka firma w Europie. Choć węgiel tam nie najlepszy, ale o rzut beretem są olbrzymie elektrownie przygotowane na jego spalanie. Kawał drogi od Śląska.
Kiedy na Lubelszczyźnie wyrosną nowe kopalnie, to w szczerym polu – żadna autostrada nad nimi się nie zapadnie, a miasto nie „siądzie”. Ludzie tam chętni, przyjmą górnictwo z otwartymi ramionami. Patrzą na świetnie prosperującą „Bogdankę” i sąsiadów, którym się dobrze dzieje.
Wygląda na to, że po dwóch wiekach fedrowania na Śląsku przyszedł czas zwijania tutaj górniczych interesów. Albo przynajmniej zrobienia przemyślanego kroku w tył. Bo przemyślany krok w tył nie zawsze musi oznaczać cofanie się. Czasami to strategiczne posunięcie dające lepszy ogląd sytuacji.
Komentarze
a dyć juz momy tako gruba kole tausena, to może by założyli spólkę i razem dalej kopali?
Oby tylko teraz zrobić dwa kroki do przodu. Chociaż porównując to do sytuacji Bogdanki… To nie ma co porównywać.
Spółka o żywotności 30 lat, po tym okresie zwinie się. Kto będzie naprawiał szkody, kiedy już nie będzie wpływów z fedrowania?
Redaktorze Dziadul. Pomysłów na zarabianie pieniędzy jest wiele. Jeszcze więcej sposobów na wyprowadzanie sporych kwot pod pozorem poważnych projektów gospodarczych. A Warszawa z takiej aktywności znana była od dawna. W końcu nie raz sprzedawali, czy to kolumnę Zygmunta, czy też most Kierbedzia, o innych drobiazgach nie wspominając. W końcu wszystko można sprzedać. Teraz hasłem znowu jest węgiel. Temat nośny i poważny, bo polska energetyka węglem stoi, dzięki przejętym za friko w 1922 roku kopalniom górnośląskim. Na śląskim węglu stała gospodarka II RP, a także w znacznym stopniu PRL-u. Dzięki polityce władz centralnych, które straciły masę czasu, nie angażując się w poszukiwania nowych źródeł energii dla Polski, jest on nadal istotny.
Redaktorze. Osobiście uważam temat planów uruchomienia kopalni przez spółkę Niwka, za rodzaj „financial fiction”. Nie wierzę w dobre intencje warszawskiego „inwestora”. Zbyt wiele argumentów jest przeciwko, aby tę ideę potraktować poważnie. Chociaż, mowa jest o poważnych pieniądzach na inwestycję. I dla mnie to jest jedyny powód do zastanowienia nad projektem. Bo przy takiej skali nakładów już jeden promil daje nam 3 miliony złotych. A co to jest za problem zgubić w kosztach kwoty wielkości jednego procenta. Ot, taki miły zadatek na spokojną emeryturkę, gdzieś na morzach południowych albo innych rajach dla przedsiębiorczych, odważnych ludzi. Trzeba tylko znaleźć bankowców zapatrzonych w potencjalne zyski i przekonać ich do wsparcia ‘poważnego przedsięwzięcia”, a także zdesperowanych górników naciskających za pomysłem na władzę lokalną. Biorąc zaś pod uwagę, wiarygodność państwa polskiego, porównywalną obecnie z wiarygodnością Rosji gwarantującej Ukrainie integralność terytorialną, nie mam najmniejszych wątpliwości, że organy państwa nie poradziłyby sobie z przedsiębiorczymi inwestorami. Jako obywatele tej ziemi zostalibyśmy z ręką w nocniku „wspaniałej inwestycji”. Nawet jeśli rzeczona kopalnia zaczęłaby dawać węgiel, skutki eksploatacji w postaci dobrze znanych Ślązakom szkód górniczych, spadłyby w ostatecznym rachunku na mieszkańców. A państwo (czytaj: władza centralna) rozłożyłoby bezradnie ręce. Tak jak to czyniło do tej pory, mimo iż to ono było odpowiedzialne za eksploatację węgla pod śląskimi miastami.
Redaktorze Dziadul. Jeśli państwo spółkowicze z Warszawy są zainteresowani wydobyciem węgla, to lubelski węgiel na nich czeka. Z naszym śląskim błogosławieństwem. Te 500 potencjalnych miejsc pracy nie jest warte ekstra kosztów, jakie zapłacilibyśmy jako mieszkańcy tej ziemi, za realizację zamiarów spółki Niwka, która dziś jest, a jutro może okazać się mirażem w stylu Amber Gold.
Pisalem juz na ten temat,ale powtorze:
-jednym z najwiekszych bledow PRL byla budowa nowych kopaln .Budowe zaczeto w momencie jak kraje Zachodu zaczely masowo zamykac kop.wegla Kam.
-odkrywki wydobywaja ten sam wegiel 10-30x taniej:dl.RFN importuje ten wegiel,a ostatnie 2 kop.zamkna do 2018
-inwestowanie w kop.glebinowe w Europie jest niczym innym jak zmniejszanie dobrobytu!Tj.ostro powiedziawszy sabotaz gosp.Tego nie kapuje Salon warszawski!
-Bogdanka to takze jeden z czynnikow obnizania dobrobytu PL.Uzasadnic to,to caly elaborat:wymienie tylko 2 punkty:
-oplacalnosc liczona jest z sufitu,typowo po polsku,jeden oklamuje drugiego;ale to wytlumaczyc potrafi tylko fachowy ekonomista
-poglebienie o 1 poziom to poczatek konca takze tej sufitowej oplacalnosci!!!
Obecnie rzadzacy przemyslem,takze gornictwem,to przewaznie byli szefowie apartamentow mninistra,zawsze nie wiedzacy nic o przemysle .Dopoki to sie nie zmieni, trwac bedzie oszukiwanie sie dalej!
W PL nie bardzo rozrozniam prace w apartamencie i departamencie.To sa tylko poczekalnie ludzi ktorzy swoje najlepsze lata stracili w warszawskich salonach i stamtad sa wysylani na stolki do ktorych nie dorosli!
Autorowi i innym entuzjastom polskiego gornictwa polecam przeczytac: Google.Wegiel kamienny.Podrozdzial:metoda odkrywkowa!
Panie Gospodarzu
Czerwionka nie ma nic wspólnego z Lędzinami.
@sasza
Pozwolę się z tobą nie zgodzić. Czerwionka ma wspólne cechy z Lędzinami. Obie miejscowości leżą na Śląsku i obie są miejscowościami górniczymi. A przeciętny Polak i tak nie rozróżni Czerwionki-Leszczyn od Lędzin. Nawet taki spec od Śląska, jak nasz Gospodarz puścił knota.
Jednak bardziej, niż ten błąd, boli ponad trzydniowa moderacja wpisów komentarzy. Przy takim tempie moderacji, ten blog trafi wszelki sens. A przecież wpisując się nie jesteśmy dla Gospodarza anonimami.
Nowa kopalnia -wydobycie 3tys ton na dobe.Przeciez to smiechu warte.Kopalnie takie jak „Andaluzja,Dymitrow,Jastrzebie” fedrowaly w latach 70-tych ubieglego wieku po 18-22tys ton na dobe i zasoby sie jeszcze nie wyczerpaly ktory byl exportowany.Dajcie sobie spokoj z ta inwestycja,gra nie warta swieczki.
Jeszcze jedno-czeski inwestor nic w Czechowicach nie pokazal.Bujda na resorach.O ile wiem eksploatuje 1 sciane-o oplacalnosci nie mozna obecnie nawet marzyc!Za 2-3 lata mozna na ten temat spekulowac_-nie twierdzic!
Iwo:KWK Jastrzebie nigdy nie wdobywala 18.000.Bujasz !
Kamraty
„Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza to nasze konstytucyjne prawo. Grupa 100 000 obywateli może zmienić prawo. Korzystając z tego narzędzia, które daje nam demokracja, chcemy doprowadzić do nowelizacji ustawy z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych poprzez dopisanie do listy mniejszości etnicznych (art. 2 ust. 4) Ślązaków.”
Potrzeba do tego 5000 wolontariuszy, chetni moga sie zgłosić tutaj :http://jestemslazakiem.pl/
Na zebranie 100 tys podpisów zostały 3 miesiące.
Nie rozumiecie. To taka wymiana. Górnicy ze Śląska budują metro w Warszawie, a Warszawa chcę się zrewanżować. Taki barterek. Wymiana technologii i płynów.