Przyszłość na Wschodzie
Katowicka Kompania Węglowa, największa firma górnicza w Europie, szansę na rozwój i dobry wynik finansowy widzi na Lubelszczyźnie – tam właśnie chce zbudować kopalnię. Na Śląsku ciągle leżą dziesiątki miliardów ton węgla – dlaczego więc KW szuka szczęścia na Wschodzie?
Sama KW chwali się, że ma 8,5 mld ton zasobów bilansowych i 1,2 mld ton tzw. operatywnych (nadających się obecnie do ekonomicznego wydobycia). Sęk w tym, że z wydobyciem trzeba schodzić coraz niżej, ok. 1000 m to już prawie norma, a to cholernie drogo kosztuje. Dzisiaj spółki węglowe, w tym KW, chwalą się gigantycznym zyskiem netto górnictwa za 2011 r. – to 2,9 mld zł!, co robi wrażenie – ale prawda jest też taka, że na ten wynik zapracowały głownie światowe ceny węgla.
Nie obniżka kosztów, nie wzrost wydajności, tylko ceny węgla kształtowane przez wielkich producentów i odbiorców, na które nasze firmy – Polska wydobyła w ub. r. trochę ponad 75 mln ton – nie mają najmniejszego wpływu. Tylko się modlić, aby ceny węgla nie spadły do poziomu z 2008 r. – bo w tej sytuacji śląskie spółki byłyby pod kreską. A na garnuszek państwa już by nie przeszły, to nie te czasy.
Można się spodziewać, że za kilka lat ceny drastycznie spadną. W Mongolii i Mozambiku (przyszłych potęgach węglowych) prowadzone są gigantyczne inwestycje w kopalnie odkrywkowe. Z kolei USA rzucają od paru lat na eksport coraz więcej węgla. To efekt trzykrotnego potanienia cen gazu dzięki eksploatacji łupków.
Jeżeli ceny węgla spadłyby do poziomu z 2008 r., to na naszym rynku przetrwałaby tylko podlubelska „Bogdanka” – z najniższymi kosztami w kraju i z prawie dwukrotnie wyższą wydajnością niż w kopalniach śląskich. „Bogdanka” ma gorszy energetyczny węgiel, ale też ma rentę geograficzną. „Bogdanka” nie ma nad sobą aglomeracji, tysiąca dróg, w tym autostrad i nie ma linii kolejowych. Może fedrować bez obaw, że na górze coś się zawali.
Trudno się więc dziwić KW, że zapatrzyła się na „Bogdankę” i chce wybudować kopalnię w „szczerym polu”. Ma na to zielone światło tamtych samorządów gminnych i olbrzymie przyzwolenie społeczne ludzi, aby tam budować zakład, który ożywi ich gminy, jak to zrobiła „Bogdanka” w swoich. Tymczasem na Śląsku podaje się kopalniom czarną polewkę. Zarządzający śląskim górnictwem narzekają, że samorządy z ich terenów nie chcą górnictwa, blokują inwestycje. Narzekają, że lokalne władze posługują się taką filozofią: kopalnia zawsze była, jest i zawsze będzie. Stąd nic złego się nie stanie jeżeli postawi się jej coraz ostrzejsze warunki, przeważnie finansowe. Brakuje tylko refleksji – twierdzą szefowie węglowych spółek – że te warunki wpływają na koszty wydobycia i na konkurencyjność węgla.
Na pewno gminy chcą doić bogate (jeszcze) górnictwo – jeżeli będą to robić z umiarem, to nic złego. Ale zarządzający górnictwem, którzy dzisiaj widzą przyszłość swoich spółek w inwestycjach na Lubelszczyźnie (a może gdzieś na Ukrainie, może w Kazachstanie, Rosji, albo w Mozambiku) powinni rzucić okiem w przeszłość. Kilkanaście lat temu zlikwidowano kopalnię „Dębieńsko” w Czerwionce – Leszczynach ponieważ nie była „perspektywiczna” – dzisiaj giełdowy koncern NWR na jej gruzach buduje nową kopalnię, bo widzi perspektywy dobrego biznesu na kilkadziesiąt lat.
Dalej: kilka lat temu zlikwidowano i sprzedano innej czeskiej firmie kopalnię „Silesia” w Czechowicach – Dziedzicach. Od niedawna, po sporych inwestycjach, „Silesia” znowu fedruje w niespotykanym w naszym górnictwie rytmie. Na okrągło – 7 dni w tygodniu. Górnicy pracują 5 dni. Typowa czterobrygadówka, która była jedną z przyczyn sierpniowych strajków jastrzębskich w 1981 r. Oburzenie wtedy było wielkie, że specjalnie zabiera się górnikom niedziele, nie mogą pójść do kościoła, spędzić czasu z rodziną – nic tylko harówka. Na taką harówkę – 5 dni pracy, 2 – wolne (również co kilka sobót i niedziel) – zgodzili się górnicy „Silesii”. Czesi im wytłumaczyli, że aby ten biznes miał sens, a oni pewną pracę i dobre zarobki – wydobycie musi być prowadzone bez przerwy.
Dobrze, że KW szuka dla siebie miejsca w okolicach świetnej „Bogdanki”. Jest szansa na powrót do pomysłu z czasów Gierka, kiedy miało tam powstać Zagłębie Lubelskie z siedmioma kopalniami. Ale też warto zauważyć, co uświadamiają nam Czesi, jaki jeszcze wielki potencjał węglowy i wydobywczy istnieje na Śląsku. Nawet w zlikwidowanych kopalniach.
Komentarze
A Kompania Węglowa zeszloroczny zysk zamiast przeznaczyć na inwestycje , chce 20% przeznaczyć na premie dla „biednych” gorników, po 1700,- złotych dla każdego (średnio)
Po prostu rece opadają.
Jeszcze tylko zdanko do spostrzeżenia @Antoniusa w temacie do tyłu, a dotyczącym podniesienia klimatu dyskusji na blogu Jana. Istotnie, od pewnego czasu miło nam się wymienia opinie ( @Górnoślązak się jak najbardziej dołożył) na – co tu dużo pisać – kontrowersyjne i drażliwe tematy. A więc ( tu moja polonista postawiła by mi znowu dwóję) nie psujmy tego kamraty.
O likwidacji kopalń niejednokrotnie już tutaj debatowaliśmy, zgłaszając zastrzeżenia do gwałtownego i nieprzemyślanego sposobu, który polegał niejednokrotnie na bezmyślnym wycofywaniu się z udostępnionych i perspektywicznych złóż. Był także przypadek użycia materiałów wybuchowych do likwidacji szybów, które zwykle można technicznie zabezpieczyć do przyszłego użytku, ale komuś szajba odbiła i postanowił się szybko rozprawić z problemem.
Na szczęście mamy już za sobą ten etap gospodarskiej działalności urzędników państwowych wyższego szczebla, a także zmianę myślenia o własności, bo jeszcze do niedawna sprzedaż kopali, czy zezwolenie na eksploatację obcemu kapitałowi, równała się ze zdradą główną.
Górny Śląsk jest terenem wysoce zurbanizowanym (to truizm), co pociąga za sobą konsekwencję coraz większego oporu mieszkańców, narażonych na skutki działalności górniczej. Dobrze, że wreszcie doszło to do świadomości włodarzy spółek węglowych i polityków, bo nie można zmuszać lokalnych społeczności do akceptowania uciążliwości związanych ze szkodami górniczymi. Skoro KGHM może inwestować aż w Kanadzie (według mnie to błąd), to KW powinna jak najbardziej budować kopalnie w Lubelskim tym bardziej, że tam nikt nie ma obiekcji.
Krytyka czterobrygadowego systemu pracy górnictwa polskiego w latach 80-tych, miała wydźwięk polityczno-religijny, ponieważ wówczas powszechnie sądzono, że górnicza rodzina w niedzielę nie ma nic innego do roboty oprócz wspólnego chodzenia do kościoła i celebracji więzi ze sobą. Dzisiaj demokratyczna władza (kiedyś przeciwniczka takiego systemu pracy w górnictwie) nawet sobie takimi bzdetami głowy nie będzie zawracać, ponieważ przedsiębiorstwo ma być efektywne. Jeśli ktoś wykłada setki milionów na linię produkcyjną ( kompleks ścianowy do fedrowania węgla), to nie może sobie pozwolić na dwudniowy przestój tych drogich maszyn. Poza tym, skały nie czekają, są plastyczne i z wściekłą sił napierają na każdą pustą przestrzeń, co w przypadku dwudniowego postoju stwarza niejakie trudności w ponownym rozruchu. To na razie tyle.
Pyrsk
Panie Redaktorze.
Może to i lepiej, że KW wycofuje się na wschód. Wspomniany przez pana przykład Silesii, pokazuje, że nowy gospodarz jest lepszy, bardziej racjonalny i gospodarny, niż dotychczasowy.
Niech KW szuka szczęścia na wschodnim eldorado. Powodzenia!
Oto dowód, ze związek polityki z gospodarką jest raczej scisły. Balcerowicze i Lewandowscy nie wybronią się przed politycznoscią swoich decyzji gospodarczych zamykających wiele fabryk w 90-tych latach. Oni robili to z politycznej nienawiści,a my za to nie mamy dziś gdzie pracować.
O ile jednak „opcja polska” nie miała pośród łużyckiego ludu specjalnego poparcia, to istniały frakcje łużyckich działaczy narodowych (z Wojciechem Kócką i Jurijem Cyżem na czele), którzy jak najbardziej szukali go w Warszawie. I o ile czeski prezydent Edward Benesz nie odpisywał nawet na łużyckie noty, to polscy politycy deklarowali ostrożną sympatię dla łużyckiego ruchu. W 1945 roku łużycki niepodległościowiec Jan Cyż uzyskał ostrożną deklarację poparcia od Bolesława Bieruta. Ostrożną, bo Polacy – w chwili, gdy ważyły się losy granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, którą Stalin forsował wbrew niemieckim komunistom, na których zamierzał się oprzeć – bali się głośniej odetchnąć, by nie zawalił się ten cały domek z kart.
http://www.ahistoria.pl/index.php/2010/05/slowianskie-panstwo-na-zachod-od-polski/
===========
Nie na temat, ale ciekawy z punktu widzenia historii wątek…..
Weźmy – na przykład – taki Śląsk, pozornie wbity mocno w polską mentalność.
Ale Śląsk traktowany jest raczej jako coś do Polski „przyszytego”, ciało nieco obce z tą swoją kulturową „opcją niemiecką”, która każe być bardziej po czesku zapobiegliwym, niż „po polsku” narwanym. Która każe raczej dzielić włos na czworo i rozpatrywać rzeczywistość w wielu jej odcieniach, zamiast „po polsku” oceniać szybko, gwałtownie i czarno-biało.
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/polska-nie-jest-tylko-jedna,1719844,3439
============
Jeszcze jeden ciekawy tekst……
@ adam 31 maja o godz. 9:27
Te jaja jakie KOR, S i Krk zrobili wokół czterobrygadówki jest typowe dla ich ogłupiania ludzi.
Balcerowicz i Buzek, pozwolili na stworzenie OFE i teraz one dają Balcerowiczowi na chleb, utrzymując jego FOR.
Buzek został szefem PE
Lewandowski zrobił dobrze kolegą z UE wiec zrobili go Komisarzem Ludowym w UE.
Dlatego jego i jego kolegów Komisarzy, żądania zwolnienia z wiezienia Julki złodziejki nie dziwią
Prawdziwa przyczyną beznadziejnych osiągnięć gospodarczych III RP jest pogarda dla państwa zaszczepiona przez urzędników watykańskich i chęć nażarcia się elity z KOR i S.
A to jest możliwe tylko po przez przekryty jakimi cała III RP stoi, bez względu na rządzącą partie
O „sprzedaży” „Silesii” pisało NIE
@sleper:
to sejsmografy(dziadul,blogowisko) robi sie odpowiedzialne za trzesienie ziemi (autonomia)?
jesli tak, to my juz nie spacerkiem, ale truchcikiem do sredniowiecza.
p.s.
powoli zaczynam rozumiec dlaczego zniemczyli sie piastowie slascy.
@Andrzej52
/chce 20% przeznaczyć na premie /
Nie chce tylko musi. Te 20% to już uzgodnione ze związkami, czy dopiero będzie strajk, że ma być więcej?
@Śleper
Dziś demokratyczna władza nie wtrąca się do tego, jaki jest system pracy w przedsiębiorstwach. Jeśli jest zgodny z przepisami, to niech sobie będzie.
@byku, zdaje się już drugi raz w celach leczniczych rozbito termometr (ten sejsmograf). Tym razem gospodarz podał do obgadania temat niechodliwy, więc możesz spokojnie się nie zgadzać, nikt blogu nie zasypie spamem.
Skoro jednak nikt się nie chce spierać o przyszłości węgla, lub jej braku, to może popyskujmy o nowej propozycji pana Gorzelika, a chodzi o odtworzenie historycznego obszaru Górnego Śląska, na początek jako nowego województwa. Co wy na to?
pomysł Gorzelika nie najgorszy – czy jednak do zrealizowania? Wszak opolskie okrzepło a co więcej jednym z motywów jego utworzenia było uczynienie mniejszości niemieckiej stabilną grupą w ramach jednej jednostki szczebla regionalnego – krótko mówiąc szkoda zrażać sobie tych, którzy powinni być najbliższymi sojusznikami i popierają wspólną śląską sprawę.
To ponadto wymagałoby i innych zmian administracyjnych (vide „Częstochowa jako Śląsk”). Niestety byłem bezpośrednim nieomal świadkiem jak „wykrawano” granice nowych województw i celowo niejednokrotnie starano się zacierać granice tradycyjnych regionów historycznych. Nazywało się to wtedy „zacieranie granic pozaborczych” lub „usuwanie śladów w administracji po granicach z czasów okupacji i czasach niewoli, pardon, narodowej”, które silnie tkwią w mentalności. Warto pamiętać, iż było to w czasach gdy niewiele wcześniej był minister, który twierdził, iż Polska może być biedna byle katolicka. Taką politykę stosowano już w II RP starając się „zacierać” dawne granice i regiony – stąd „podbeskidzie” zamiast Śląska Cesarskiego, „pogórzanie” zamiast Głuchoniemców w Galicji etc. Najważniejszym argumentem przeciw np. Lubuskiemu województwu było, że to…. wypisz wymaluj ziemie dawnej Marchii Wschodniej a co wygadywano o Opolskim to Oberprezes na Krakowskim Przedmieściu by się nie powstydził. No ale czego oczekiwać od gości, którzy walnęli sobie muzeum powstania…. jaka mentalność taka argumentacja.
Stąd też, po takich zaszłościach, będzie teraz trudno zmienić – no i czy warto brnąć w ten konflikt?
Śleper
4 czerwca o godz. 22:58
Śleper jestem za.
Popyskować też możemy (na dowolny temat) pod jednym warunkiem, że będzie to dyskusja na żywo, albo przynajmniej w jakimś przewidywalnym czasie komentarze będą sie ukazywały. Mój poprzedni czekał 48 godzin.
Pozdrawiam
@Andrzej52,
a dyć karlusie mosz recht, tyn blog (jego „administracjo”), jes ło kant rzici rozczaś !
Klopfer
A Ty karlusie widziołżeś kajś kanciasto rzić?
U nos tyż sie tak godo.
Tak na poważnie, mnie sie wydaje że na tym blogu nikomu w Redakcji, a szczegolnie Gospodarzowi, nie zależy.
Gdzie te czasy z przed ponad dwoch lat, kiedy pod każdym tematem było 200 komentarzy. Ale wtedy na blogu panowała wolność slowa.
Teraz już mi sie tu nawet nie chce zaglądać.
Gospodarzu , tak trzymaj.
Pan Gorzelik po raz wtóry wsadził kij w mrowisko, tym razem zaproponował połączenie tego, co zostało podzielone na skutek wojny domowej zakończonej plebiscytem. Nastroje przeciwników tego pomysłu są jednak jak najbardziej bojowe, choć bić się nie ma o co, a fuzja nie będzie niosła za sobą „dobrowolnych” migracji obywateli (po plebiscycie 400 tys. mieszkańców Górnego Śląska upuściło swoje domy). Najgłośniej krzyczą oczywiście ci, którzy czują zagrożenie dla istnienia stołka zajmowanego do tej pory, choć nikt jeszcze nie powiedział, jak podzielić władzę w nowym województwie. Nie słyszałem do tej pory takich obaw ze strony urzędników woj. katowickiego, a przecież i im będą groziły redukcje i starania o głosy obywateli na stanowiska samorządowe. Dlaczego włodarze woj. opolskiego od razu zakładają, że padną ofiarą Katowic? Skąd ta niepewność swojej popularności i siły oddziaływania na wyborcę? Może stąd, że rządzenie opolskim włościami panom nie wychodzi, co przekłada się na deficyt i słabość gospodarczą sztucznie stworzonego regionu zwanego przez nich samych Śląskiem Opolskim. Właśnie ta nędza gospodarcza stała się głównych argumentem w dyskusjach, a przecież ważne (o ile nie najważniejsze) są setki lat historii tej ziemi, która była wspólnym domem Ślązaków. Wszyscy ci przeciwnicy nie czują tematu, jest im obojętne gdzie się znajdują i nie potrafią wykorzystać „spadku” jaki został im dany. Do tego spadku jak do tej pory nie dopisali żadnych osiągnięć cywilizacyjnych i gdyby nie nieoczekiwane dołączenie do unijnego cycka, starzy Niemcy odwiedzający swoje miasta i miasteczka w dalszym ciągu doznawaliby szoku, polegającego na zderzeniu pamięci z tą samą rzeczywistością, jaką pozostawili kilkadziesiąt lat temu.
Pyrsk
Ps.
Piszcie komentarze moi mili, bez względu na czas jaki trzeba odczekać na publikację, nie dajcie się zniechęcić.
/połączenie tego, co zostało podzielone na skutek wojny domowej zakończonej plebiscytem/
Coś Ci się pomyliło w historii lub geografii. Obecny podział nie ma nic wspólnego z plebiscytem ani jego wynikami.
Mylisz się Śleper, pisząc że najważniejsza jest historia…W ustroju demokratycznym najważniejsza jest wola obywateli.
Głównym motywem cyklicznego powtarzania przez RAŚ pomysłu połączenia województw śląskiego i opolskiego są, moim zdaniem, interesy wyborcze tej organizacji.
Patrząc na wyniki ostatnich wyborów samorządowych, widać przecież wyraźnie, że poparcie dla RAŚ jest zerowe (albo bliskie zeru) w Zagłębiu, Bielsku – Białej i Częstochowie. RAŚ zatem chce „pozbyć się” tych miast z województwa śląskiego, a niejako w zamian przyłączyć Śląsk Opolski, gdzie liczy na poparcie pozwalające zwiększyć reprezentację tej organizacji w sejmiku wojewódzkim. Na razie osiągnięcia wyborcze RAŚ w opolskim są wprawdzie znikome, niemniej wyniki spisu powszechnego zdają się sugerować, że może dojść do przejścia głosów autochtonów z Mniejszości Niemieckiej na RAŚ.
Natomiast argumentów ekonomicznych (argumentów – bo frazesy w rodzaju „opolskie jest biedne, śląskie bogate, jak je połączyć, to wszystkim będzie dobrze” to przecież nie są argumenty) za połączeniem dotąd nie spotkałem. Bardzo chętnie je poznam – jeśli ktoś jest w stanie powiedzieć (ale znowu: konkretnie), dlaczego i w jaki sposób utworzenie jednego województwa wpłynęłoby korzystanie gospodarkę regionu.
Jak jednak wyżej napisałem, w demokracji decydująca jest wola obywateli. Dlatego uważam, że referendum przeprowadzone w obu województwach nie byłoby złym pomysłem. Gdyby w takim referendum większość mieszkańców zarówno woj. śląskiego, jak i opolskiego, poparła połączenie, przypuszczam że w Sejmie znalazłoby się potrzebne poparcie dla stosownej zmiany ustawy o samorządzie wojewódzkim.
„Jak jednak wyżej napisałem, w demokracji decydująca jest wola obywateli” – ciekawe…. trudno szyderczo nie zauważyć, że na „demokrację” i „wolę obywateli” powołują się ci, którzy przez 40 lat utrzymywali i praktykowali komunistyczny reżim, który jednocześnie zadbał przy pomocy kibitek i wywózek by ci „obywatele” (bo „panów” jak wiadomo przegnali) mieli jedynie-słuszny skład etniczny i jedynie-słuszne warszawsko-powstańcze poglądy. W 1922 „demokracja” i „wola obywateli” nie przeszkadzała im zignorować i przemocą zakwestionować wyników plebiscytu…. Tak jak w starym dowcipie „wojny sprawiedliwe to te, które Związek Radziecki popiera a niesprawiedliwe, to te, których nie popiera”.
Gdyby nasz @Górnoślązak uczył się „demokracji” i „woli obywateli” nie w rosyjskim Kraju Priwislinskim tylko gdzieś bardziej na zachód, to może by wiedział, że oprócz prostej przewagi arytmetycznej głosów „jedynie-słusznych” równie ważne jest respektowanie praw mniejszości i jej podmiotowości ale nie wymagajmy od neofitów zbyt wiele…. Wszak zmiany terytorialne wynikłe z układów jałtańsko – poczdamskich zostały „zaaprobowane” „demokratycznie” i „wolą obywateli” w referendum z 1946 roku 3 razy TAK….
Masz całkowitą rację @Górnoślązaku, liczyć się będzie wola mieszkańców, obywateli Górnego Śląska i w tym jest problem dla RAŚ-u i kilkunastu organizacji obywatelskich na tym obszarze.
Bezwładność blogu Jana nie pozwala na żywą dysputę, a ja jestem pod dwóch meczach ME i nie jestem w stanie tak na szybko zmierzyć twoje wątpliwości, więc pozwól, że zrobię to w najbliższym, lekko spóźnionym czasie.
Pozdro
@Górnoślązak
Mylisz skutek z przyczyną. RAŚ odwołuje się do Śląska i Ślązaków, więc chyba logiczne, że poparcie ma na Śląsku i wśród Ślązaków. Poza tym Twoja teoria pada na Śląsku Cieszyńskim, gdzie RAŚ poparcie ma słabe, ale nie zamierza pozostawiać tych ziem poza połączonym województwem górnośląskim.
I tak na marginesie – wiem, że po wyborach w 2006 roku półżartem w RAŚ rozważali wystawienie w Częstochowie kandydatów pod hasłem oderwania Częstochowy od śląskiego, bo tam to dość nośne hasło jest:-)
Galicyjok:
***na „demokrację” i „wolę obywateli” powołują się ci, którzy przez 40 lat utrzymywali i praktykowali komunistyczny reżim***
Piszesz o byłej NRD i tamtejszych elitach politycznych (bo przecież nie tylko PDS, pardon Linkspartei, ale i SPD i CDU przyjmują w swoje szeregi b. funkcjonariuszy SED)? Ale ten blog dotyczy przecież Śląska, może lepsze do takich dyskusji byłoby zatem jakieś regionalne forum dyskusyjne z Meklemburgii czy Saksonii – Anhalt? Ponoć nawet FDJ się tam odrodziła w jakiejś postaci – jeśli nie lubisz więc dyskutować o totalitaryzmie koloru brunatnego 😉 to o tym o czerwonej barwie na pewno na pewno będzie tam z kim porozmawiać.
***Gdyby nasz @Górnoślązak uczył się „demokracji” i „woli obywateli” nie w rosyjskim Kraju Priwislinskim tylko gdzieś bardziej na zachód***
Cóż, nie byłem nigdy w żadnym rosyjskim Kraju, Priwiślańskim ani innym, nie miałem zatem sposobności czegokolwiek się tam uczyć. Nawiasem mówiąc, skoro jesteś tak przywiązany do nazwy, jaką carskie państwo nadało w XIX wieku części ziem polskich, to pewnie czujesz rozczarowanie, że twoja carska Rosja już nie istnieje,od ponad 100 lat.
***Wszak zmiany terytorialne wynikłe z układów jałtańsko – poczdamskich zostały „zaaprobowane” „demokratycznie” i „wolą obywateli” w referendum z 1946 roku 3 razy TAK….***
Zmiany terytorialne których następstwem jest granica na Odrze i Nysie, zostały ostatecznie zaaprobowane przez Niemcy w Traktacie Granicznym, zawartym w 1990 r. pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec , ratyfikowanym przez Bundestag oraz Sejm RP. A znacznie wcześniej, przez całą resztę świata.
Myślałem, że fakt zawarcia wymienionego Traktatu jest dość powszechnie znany, ale cóż – rzeczywiście, nie wymagajmy zbyt wiele… 😉
bartoszcze:
***RAŚ odwołuje się do Śląska i Ślązaków, więc chyba logiczne, że poparcie ma na Śląsku i wśród Ślązaków***
Czy RAŚ nie deklaruje, że w drodze do uzyskania autonomii, dąży do uzyskania poparcia wszystkich mieszkańców Śląska?
Oczywiście to, z jakim przyjęciem wśród wyborców spotykają się tego rodzaju deklaracje, to inna sprawa, masz zatem trochę racji. Biorąc zaś pod uwagę stosunek liczby mieszkańców Śląska Cieszyńskiego do ogółu ludności projektowanego województwa śląskiego, wyniki wyborów tam, nie ważyłyby zbytnio na wynikach głosowania do sejmiku wojewódzkiego.
Co do Częstochowy masz po części rację, obawiam się jednak, że gdyby RAŚ zaczął głosić szeroko postulat wyłączenia jej z woj. śląskiego, to nagle wielu jej mieszkańców zmieniłoby zdanie w przedmiotowej kwestii i nagle stwierdziło, że jednak chcą być w tym województwie, co dotychczas.
„skoro jesteś tak przywiązany do nazwy, jaką carskie państwo nadało w XIX wieku części ziem polskich, to pewnie czujesz rozczarowanie, że twoja carska Rosja już nie istnieje,od ponad 100 lat”. Istotnie jestem rozczarowany – przydałby się ktoś, kto skutecznie powściągnie warszawskie czy też sarmackie apetyty.
„fakt zawarcia wymienionego Traktatu jest dość powszechnie znany…” – faktem powszechnie znanym jest także zawarcie traktatu zwanego Acte final z 6 czerwca 1815 kończącego Kongres w Wiedniu, że o traktacie Wersalskim nie wspomnę – dlaczego do nich się nie stosować? Co jeden traktat ustanowił inny zmienić może: nie ma jak 3 razy Tak?
@Górnoślązak
/nagle wielu jej mieszkańców zmieniłoby zdanie w przedmiotowej kwestii /
Przypisujesz RAŚ zbyt wielką moc sprawczą:-)
(choć fobia ludzka na ich punkcie jest momentami zupełnie niezrozumiała)
I nie, RAŚ nie układa swojej programu wyłącznie pod kątem lokalnych wyników wyborczych.
PS Tym z Galicji się nie przejmuj, on ma fiksację na punkcie tworzenia neologizmów od słowa Priwisle, i to uważa za Rozstrzygający Argument.
primo: tak historii, nie mitomanii!
ani w nrd, ani w prl komunizmu nie bylo tylko sitwa kolesi pod wezwaniem;
oczywiscie inaczej bylo w bulgarii, niz w czechoslowacji, ale charakterystyczny dla wszyskich satelitow zwiazku sowieckiego byl azjatycki system produkcji pod szyldem rwpg; na slasku i pomorzu widzialo to sie najlepiej, bo tak to jest, ze nawet wandal
zaczyna szanowac sedes, ale musi go najpierw rozbic…
w ten cudowny(he,he @galcyjok) sposob dzicz z kresow ucywilizowala sie w ciagu dwoch pokolen, tylko poprzez kontakt z klamkami i drogami, ktore jesienia nie tonely w blocie, i zazadala akcesu do okcydentu (1980-81);
wniosek ten zostal poparty przez reagana i parafowany przez wojtyle, wiec nic nie stalo mu na przeszkodzie, tym bardziej, ze sowieci UTOPILI SIE W AFGANISTANIE
(cdn)
„Tym z Galicji się nie przejmuj, on ma fiksację na punkcie tworzenia neologizmów od słowa Priwisle, i to uważa za Rozstrzygający Argument.”
Czasami jest to Rozstrzygający Argument – znakomicie ilustruje to czym jest ten kraj gdyby otrzepać lukier i sztukaterie nadętych uroczystości i „łzawych opowieści dziadka – powstańca”, które tyle mają wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wypadków co polityka historyczna.
warszawa i mieszkańcy owego Priwislinia (nawiasem mówiąc określenie wymyślił nie kto inny ale wasz Marszałek) niczym Rosjanie albo też Serbowie w latach 80-tych za wczesnego Milosevicia czerpią satysfakcję z „poczucia mocy i wielkości”, choć sami poza stolycom różnie się mają a reszta kraju poddana jest eksploatacji i na nią przerzucane są koszty reform czy obecnego kryzysu (słyszał ktoś kiedy o „strukturalnym bezrobociu” czy o „bolesnych kosztach reform w przemyśle” w stosunku do warsiawy? „rząd [i stolyca] zawsze się wyżywią”).
Ale nic to! Grunt, że nasza kiełbasa już dawno wyprzedziła waszą kiełbasę! I prawdę tę warszawski żołdak będzie głosił od Santo Domingo do Afganistanu! Tak jest! ukrytym opcjom damy odpór jak nasi pod Stalingradem!
Długo się zastanawiałem, czy zabrać głos, czy dać sobie spokój. Najpierw dyskusja wyglądała na rzeczową, a teraz już przeszła w obrażanie – niepotrzebnie! Na temat jednego województwa – dużego – można mieć różne zdania. Sytuacja Opola jest inna, niż Katowic, jedynie Racibórz, niesłusznie zabrany Opolu miałby status quo. Pewnie są plusy takiego połączenia – znaczenie wojewody wobec Warszawy wzrosłoby może. Kędzierzyn ma raczej smutne doświadczenia z rządami Katowic po wojnie. Mój ojciec walczył z władzami Katowic o prawo do swojej własności od dziada, pradziada i poległ w walce z machiną biurokratyczną przybyszów rządzących wtedy Śląskiem. Teraz stosunki ludnościowe są zupełnie inne, ale nie wiem czy dla Opolskiego przyjazne, raczej wątpię. Programu „Gorzelikowcow” nie znam i nie szukam w sieci. Sam Gorzelik podobał mi się, gdy go widziałem w akcji, ale to nie jest dowód na czyste intencje – właśnie – czego? Partii, stowarzyszenia czy jeszcze innej formacji. Mam niestety żenujący brak informacji na temat RAŚ i nie zamierzam tego zmienić, bo ja już się nie liczę, młodzi powinni się wypowiedzieć na temat przyszłości ich „małej ojczyzny”, że użyję tego infantylnego określenia. Ja nawet już nie jestem patriotą lokalnym, a co dopiero reszty Polski, byleby ZUS działał sprawnie.
Nie ma co sobie stroszyć piór, dyskusja powinna być na wysokim poziomie, nie chodzi o obrażanie itd. Tu cel jest inny.