Śląskie się uczy
W 1989 r. na 100 badanych uczniów w byłym województwie katowickim – tylko 19 wybierało szkoły maturalne, będące przepustką na studia wyższe. Należy przypuszczać, że w ówczesnych województwach bielskim i częstochowskim wynik byłby podobny. Dominowało szkolnictwo zawodowe.
Liczba studentów zamykała się zaledwie w 42. tysiącach.
A gdzie jesteśmy dzisiaj?
Niedawne badania statystyczne przeprowadzone w województwie śląskim pokazały, że w ciągu 20 lat dokonał się prawdziwy przełom świadomościowy i edukacyjny – w sumie cywilizacyjny.
Prawie 80 proc. gimnazjalistów decyduje się obecnie na szkoły uwieńczone egzaminem maturalnym!
Z nich aż 72 proc. deklaruje zamiar zdobycia dyplomu wyższej uczelni.
W blisko 50 szkołach wyższych naszego województwa kształci się około 200 tys. studentów. Może to niedużo, jak na 4,7 – miliony region, bo w samym Krakowie studiuje 212 tys. żaków, a w Małopolsce wyższe uczelnie są jeszcze w Nowym Sączu i Tarnowie, ale trzeba pamiętać, że pod Wawelem uniwersytet założono w 1364 r. za Kazimierza Wielkiego, a w Katowicach w 1968 r., za Edwarda Gierka. Do 1945 r. na dzisiejszym Śląsku nie było żadnej wyższej uczelni.
A przez lata PRL promowano i wychwalano rodziny, w których synowie szli śladami ojców i dziadków – wybierali pewne i dobrze płatne zawody górnika czy hutnika, a nie jakieś inteligenckie mrzonki.
Ponadto w województwie funkcjonuje prawie 30 filii i punktów konsultacyjnych uczelni pozaśląskich.
Można też założyć, że każdego roku przynajmniej kilkanaście tysięcy śląskich maturzystów wybiera studia na innych uczelniach krajowych, a także zagranicznych. Często znanych i prestiżowych.
Na terenie województwa działają m.in. trzy Uniwersytety: Śląski, Ekonomiczny i Medyczny, 4 wyższe szkoły techniczne, 14 ekonomicznych i 16 wyższych szkół zawodowych.
Każdego roku kończy je z dyplomami w kieszeni około 45 tys. młodych, wykształconych ludzi. To olbrzymi zastrzyk wiedzy i energii dla rozwoju wszystkich dziedzin życia regionu.
Najwięcej jest absolwentów wyższych szkół ekonomicznych – 32 %, szkół technicznych – 24% i Uniwersytetu Śląskiego – 18 %.
Tutaj pracuje i prowadzi badania naukowe prawie 10 tys. nauczycieli akademickich.
Cóż, minęło trochę ponad 20 lat od badań prowadzonych jeszcze w PRL. Ale czy faktycznie można już mówić o cywilizacyjnym skoku?
***
A ja, odwrotnie niż Śleper, nie ucieszyłem się z tego, że plany szybkiej kolei do Pyrzowic legły w gruzach. Już w marzeniach widziałem namiastkę „śląskiego metra” z Gliwic do lotniska, z odgałęzieniem do Zagłębia. Właśnie porządkując archiwum znalazłem propozycję sprzed lat budowy „górnośląskiego metra” po śladzie sztolni zbudowanej z Zabrza do Chorzowa w latach 1799 – 1868 (ponad 14 km). Przeczytam dokładnie i o tym opowiem, bo to chyba cudo sztuki inżynierskiej XIX wieku.
Co do przebiegu A – 4 przez Opolszczyznę, to proponuję nie narzekać, tylko pomyśleć: a gdyby autostrady nie było?
Z tego co wiem, to wspólna „Historia Górnego Śląska” ma mieć w pierwszym wydaniu zaledwie 2 tys. nakładu. Kropla w morzu.
Komentarze
1.namiastka śląskiego metra , albo raczej S-Bahn już jest – to ogromna sieć trakcji od Tychów (nawet Bielska) po Tarnowskie Góry i od Będzina po Gliwice. śląski S-Bahn to nie kwestia infrastruktury tylko organizacji.
2. szkoda, że tylko w liczbach ten zastrzyk wiedzy tak dobrze wygląda.nadzieja w stary dobrym Karolu – ilość nieubłaganie przejdzie w jakość
Czy skok cywilizacyjny? Tak, ale nie z powodu wykształcenia. Skok cywilizacyjny, czyli znajmośc języków obcych, przyzwyczajenia kulinarne i kultura spożywania alkoholu, stan środowiska naturalnego – tu od 1989 roku dokonał się ogromny skok w górę i nie tylko na Śląsku, ale w całej Europie Środkowej.
Niestety z wykształceniem rzecz ma się inaczej. Nastąpił drastyczny spadek poziomu nauczania zarówno w szkolnictwie wyższym, jak i w średnim, a ukończenie studiów wyższych magisterskich nie stanowi gwarancji elemantarnego niegdyś poziomu. To samo dotyczy wykształcenia średniego, gdy na studiach trzeba na pierwszym, a nawet na drugim roku studiów uczyć rzeczy, do których jeszcze 15 lat temu nie trzeba było wracać, bo osoby kończące liceum ogólnokształcące po prostu coś wiedziały. Awanturują się o to głównie nauczyciele akademiccy na kierunkach ścisłych, ale na humanistycznych nie jest wcale lepiej.
Chwalenie wzrostem liczby absolwentów szkół średnich i wyższych to jak chwalenie się wzrostem płac w Polsce. Uwzględniając denominację w 1989 średnia miesięczna płaca w Polsce wynosiła 20,67 zł, a w 2010 3.224,98 zł. A to nie znaczy, że jesteśmy 155 razy bogatsi (co nie znaczy, że się nie wzbogaciliśmy, tak jak nie twierdzę, że nie mamy więcej ludzi znających się na chemii, czy finansach). Tam inflacja pieniądza, tu inflacja dyplomów.
Przemysł Górnego Śląska choć ciągle jeszcze tradycyjny, ulega modernizacji, a ta z kolei wymusza zapotrzebowanie na pracowników z wyższym wykształceniem. Dochodzi do tego jeszcze czynnik o którym piszesz Janie, tradycje przejmowania przez dzieci zawodu górnika czy hutnika odchodzą w przeszłość. Dzieje się tak nie tylko na Śląsku, młodzi ludzi i ich rodzice widzą awans tylko poprzez wykształcenie. Zachłystywanie się jednak takim obrotem sprawy jest przesadą, ponieważ na rynku pracy liczy się jakość wykształcenia, a bezlik wyższych uczelni tego i owego nie gwarantuje nic. Nie chcę się znęcać nad absolwentami tych uczelni, bo oni niczemu nie są winni, uwierzyli w zapewnienia polityków, którzy stracili z oczu jakość edukacji.
Co tu dużo gadać, kiedyś w mojej młodości, ażeby dostać się na jakikolwiek kierunek studiów na Politechnice Gliwickiej, trzeba było pokonać kilkunastu kandydatów na jedno miejsce, a i to nie gwarantowało dyplomu, grupy topniały z semestru na semestr.
A jakby tak zrobić maturę z matematyki na poziomie lat 60- tych i 70-tych, to w każdej dzisiejszej szkole średniej zdałoby maturę po kilku uczniów.
Szkolnictwo zawodowe, łącznie z średnimi szkołami technicznymi prawie nie istnieje, choć zapotrzebowanie na fachowców jest ogromne, kapitaliści polscy na razi nie widzą interesu w kształceniu młodzieży, oni chcą gotowego fachmana. A skąd ich brać? Nie wiem skąd się wzięło przeświadczenie, że cieśla czy murarz wyuczy się swojego zawodu raz dwa? Żeby osiągnąć w tych zawodach stopień mistrzowski, trzeba na to poświęcić nie mniej czasu niż na zdobycie tytułu inżyniera. Budując dom, remontując mieszkanie miałem do czynienia z takimi „fachowcami”, oni robili coś po raz tysięczny i zawsze to sknocili, ponieważ nikt ich nigdy porządnie nie wyszkolił.
Czekam na ciekawe komentarze @antoniusa.
Janie, szybka kolej z Pyrzowic do Katowic (przez Tarnowskie Góry, Bytom, Chorzów) byłaby lepszym rozwiązaniem, choć nie wiem kto miałby zapełniać wagony takiej kolei. Korzystam z lotniska w Pyrzowicach i nigdy nie zauważyłem tam tłoku, wszyscy rozjeżdżają się w kilka minut tam gdzie chcą. Dla mnie najtaniej wychodzi autobus MPK, którym można dojechać gdzie się chce. Dalsze trasy obsługują busiki, które spokojne czekają na chętnych, nikt ich nie szturmuje. Upieram się w dalszym ciągu, że pomysł szybkiej kolei jest na wyrost do tego lotniska, niedługo połączy się z nim autostrada. W dalszym ciągu uważam kolej za rozwiązanie komunikacyjne dla Śląska. Jeździłem pociągami 9 lat na trasie Bytom -Gliwice, choć pociąg wlókł się niemiłosiernie 40 min (chyba 20 km), to ciągle było się szybciej i wygodniej niż autobusem MPK. Nie wiem jak jest dzisiaj, pociągiem nie jechałem już z 30 lat, a autobusem czasami mi się zdarza.
Co do pracy zbiorowej „Historia Górnego Śląska”, wyostrzyłem sobie apetyt, muszę ją dostać.
Pozdrawiam
Gdyby tak Redaktor zadał sobie trochę trudu i sprawdził ilu z tych 45 tys absolwentów z dyplomami w kieszeni skończyło studia , które daja zatrudnienie, a ilu jest bezrobotnych. Po co nam następne tysiące absolwentów „marketingu i zarządzania”, socjologow, polonistów itp. Znacznie lepiej było by , gdyby ci młodzi ludzie zdobyli jakieś średnie techniczne wykształcenie potrzebne w przemyśle, czy usługach. Niestety, również u nas, tak jak w Polsce, panuje moda na tytuł „mgr” przed nazwiskiem. Za chwilę sprzątaczka , czy kasjerka w hipermarkecie będzie miala wyższe wykształcenie. Tylko po co nam to, czy nas na to stać
——–
Co do przebiegu A4 przez Opolszczyznę, czy musimy się godzić na bezmyślność projektantów? Nikt nie robi nam łaski budując autostradę, która i tak za kilka miesięcy będzie płatna, a opłaty będą pobierane w najgłupszy z możliwych sposobów, na bramkach. Już widzę te zakorkowane Gliwice (znowu).
Pozdrawiam
Drogi Redaktorze i Gospodarzu,
ale tradycyjnym miejscem edukacji dla Śląska i jego mieszkańców był znakomity uniwersytet w Breslau. Nie tak stary jak Kraków ale co najmniej równie znakomity, zwłaszcza gdy się weźmie pod uwagę ilość laureatów Nobla. Brak dostępu do wyższej edukacji to problem Śląska od kiedy przejęła włądzę nad nim warszawa. W czasach pruskich, gdzie nacisk na edukację był kładziony jak w żadnym innym kraju nie brak dostępu do uniwersytetu był problemem ale tradycyjne formy życia społeczeństwa. A czasem nacjonalistyczna paranoja niektórych, którzy np. odmawiali edukacji w języku państwowym (co czasem równie dobrze mogło przykrywać zwykłe lenistwo). rzekome bohaterstwo uczniów z Wrześni gdzie komuś pobieranie edukacji pomyliło się z powstańczą partyzantką jest tutaj ponurym przykładem.
Panie Dziadul,
„Do 1945 r. na dzisiejszym Śląsku nie było żadnej wyższej uczelni.”
Czyżby Wrocław, albo jak to pewni „opcjoniści” mawiają, Breslau, był kurpiowską wioską?!
I na deser; taka np. „wyższa szkoła biznesu” w Dąbrowie Górniczej (woj. – za przeproszeniem – śląskie) ma się tak do Wyższej Szkoły, jak wieża spadochronowa w Parku Kościuszki do wieży Eiffla!
„Do 1945 r. na dzisiejszym Śląsku nie było żadnej wyższej uczelni.” – stare bzdury zajs kolportowane: 1) Wroclaw i Dolny Slask byl i jest tez Slaskiem, a tam byl uniwersytet i to jaki, 2) na Górnym Slasku tez bylo kilka def acto wyzszych szkól technicznych, np. budowy maszyn i górnictwa. To stara i juz nudna polska propaganda.
A ile to wtedy w tej historycznej Polsce bylo tych uniwersytetów, oprócz Lwowa, Krakowa i Warszawy ? 10, 20 albo 150 ????
szybka kolej z Pyrzowic do Katowic jest zbędna bo powstanie autostrada A1 wcinająca się na teren lotniska. I tylko 300 m od pasa startowego.
Tak wiec prosto z samolotu do auta.
http://nie.com.pl/art24843.htm
Ciekawe czy Geniusze Narodu przygotują prace dla tych wykształconych czy tez wyślą ich na zmywaku za granice z długiem za studia?
A pro po pracy, czy Geniusze zdecydowali się w końcu rozbudować terminal w Sławkowie by zwiększyć kasę za tranzyt towarów z Azji do UE ?
Ukłony dla ministra Wąsacza za probe sprzedania końcówki torów dla Czechow.
Czy dalej wysmiewaja się z szerokich torów jak za komuny ?
@Śleper pisze:
2011-11-14 o godz. 19:25
Przywołujesz mnie jakby do tablicy. Faktycznie mam moralne prawo wypowiadania się na temat „kagańca” – pardon – kaganka oświaty na Śląsku (ponad 52 lata pracy w szkolnictwie wszelkiego typu), są to jednak wnioski tak smutne, że lepiej się powstrzymam.
Nie atakujcie kamraty Jan za to, że napisał o braku wyższych uczelni na Górnym Śląsku przed wojną, bo jest w tym niezamierzony błąd. W pracy zbiorowej „Historia Górnego Śląska” brało udział szacowne grono historyków ze Śląska, Czech i Niemiec, a podstawową trudnością dla Niemców było traktowanie Górnego Śląska jako części odrębnej. Historyczna kraina Górny Śląsk (Rejencja Opolska) ma się nijak do terytorium autonomii śląskiej w IIRP. To ten skrawek Śląska zwykło się nazywać w Polsce Górnym Śląskiem, choć to nieprawda, powstał na skutek złożonych zabiegów zainteresowanych stron, z których każda ujawnia tylko wygodne dla siebie fakty. Francuzi zaczęli puszczać farbę (pisałem o tym niedawno), a Polakom w czasie tych wykładów opadły szczęki ze zdziwienia.
@Galicyjok milczy, ale może ktoś inny napisze, czym to się zajmowali uczeni UJ w Krakowie, w czasie gdy Uniwersytet Wrocławski błyszczał pomiędzy europejskimi uczelniami. Przecież Austriacy nie zabraniali myśleć!!!
Cóż, pan Bartoszcze pozostanie dla mnie szczytem……indolencji historycznej…
@wiesiek59
Cóż, są ludzie dla których wiedza jest dowodem indolencji. Mogę jedynie współczuć.
@drogi Śleperze,
Nie było w Krakowie tak źle (mieliśmy kilku dobrych: tlen skroplili, Carl Menger u nas doktorat napisał, kilku cesarskich ministrów od finansów, językoznawcy, nie najgorzej chyba medycy jedne nawet w nagrodę objął potem katedrę… we Wrocławiu) ale generalnie „podtrzymywali substancję i tożsamość” czy nie robili nic specialnie coby próbę czasu na europejskiej arenie przetrwało. Co innego Lwów. Ale żaden z tych ośrodków nie umywał się do Wrocławia i jego noblistów z początku XX wieku.
bartoszcze pisze:
2011-11-16 o godz. 14:02
A wykazał się Pan jakąś wiedzą? Poza tą wyniesioną z podstawówki oczywiście.
Czytać, myśleć, analizować……
To bolesne, czasochłonne, ale nietrudne. Wystarczy wyrobić sobie nawyki.
Nie ma jedynie słusznej wersji historii, czy interpretacji faktów.
Ale do dyskusji trzeba mieć wiedzę, nawet kontrowersyjną.
A nie dostrzegam jej jakoś u Pana.
Nasz spór zaczął się bodajże od mojego stwierdzenia że jak sama nazwa wskazuje Księstwa Śląskie miały historię inna niż Ziemie Polskie.
A potem już poszło…….
Pan Jan na wstępie stwierdza -nastapił przełom cywilizacyjny
.
Korespondując z tym pomyślałem ,że warto przytoczyć ( będą to cytaty z książki Górny ŚLASK przed laty -autor Klausmann wydanie I Berlin 1911 rok .) opinie świadka o innym przelomie też obejmujacym 20 -30 lat )i opisać nieco ten ŚLĄSK w obrazach minionych – 100 lat temu cały wiek
minął . Ten dziennikarz niemiecki po 30 latach nieobecności na ŚLASKU od 1879 ,tuż przed wydaniem tejże książki pobył w rejonach swojej młodości ,(od 4 roku życia -1855 rok (( pow.Mysłowice ,Katowice ,Zabrze,Gliwice ).
Zamieszczam niektóre ,cytujac .
” Postęp jaki dokonał się na Górnym ŚLASKU w ostatnich 30 latach jest oszałamiający ,niewiarygodny,niesłychanie przypominajacy wzorce amerykańskie w najróżniejszych dziedzinach ”
„Już dziś ,może stanać w równym szeregu z innymi centrami kultury Cesarstwa „.
„Zagladałem na podwórka i stwierdzałem ,że wszędzie panuje wzorowa czystość ”
„Dawna słomianna strzecha zniknela zupełnie .Ustapiła miejsca dachówkom albo smołowanej papie .”
„Wszędzie wielkomiejskie trotuary ,elektryczne oświetelenie ,buduje się domy dla dwóch ,najwyżej trzech rodzin ,co sprawia , że wyglądają lepiej niż niejedno miasto na zachodzie.
Giszowiec -To cacko architektoniczne .Osiedle na 5 tysiecy mieszkańców zbudowno lesie ,domy dla dwóch rodzin ( moje -po wojnie 45 r. to znana nazwa Korea z Balkanem-elktrycznym pociagiem )
„Władze ,poczta,banki państwowe ,koleje -wszyscy wznosza imponujące budowle.”
” Zwłaszcza szkoły wydały mi się prawdziwymi perłami ”
„Jedna tylko spółdzielnia Bracka -wzniosla monumentalne budynki szpitale w Bytomiu ,Katowicach ,Królewskiej Hucie ,Mysłowicach , Zabrzu ,Tarnowskich Górach ,Orzeszu -kompleksy te wyposażane w najnowcześniejsze urządzenia ,takie że każdy uniwersytet cieszłyby sie taki instytucjami.
KOMUNIKACJA
Cały obszar Górnego ŚLĄSKA objeła gęsta sieć komunikacji tramwajowej”
„Całe kopalnie i huty znikneły z powierzchni ziemi ,za to w innych miejscach zbudowane zupełnie nowe .
Przez okno tramwaju liniami przez Katowice, Chorzów ,Królewska Huta ,Żabrze Gliwice rozwoj tutejszego przemyslu rzuca sie w oczy ze wzmożona sila .
Katowice skok z 9000 tysiecy miszkańców do ponad 43000.Miasto ogromnie przypomina Stuttgard i kilka innych mniejszych niemieckich miescowości .
Miasto ma Rzeźnie miejską, szkoly średnie ,kanalizację, kapieliska i odleglym na kwadrans spacerkiem Parkiem Poludniowym ( moje dziś to park Kościuszki )
„Górny ŚLASK stoi przed wielka przyszłoscia .” To ostatni cytat
Zadaje sobie pytanie jak decydujaco losy tego regionu zmienila I wojna a potem jej następstwa .
Widac jakim znakomitym kąskiem było zdobycie przez Polska tego skarwka ( woj ŚLASKIE stanowilo 1% obszaru IIRP ,ale dawało w latch 30 -tych ca 45% produktu tamtego państwa -)pozostawiam bez komenatarza .
Tamte 20-30 lat i ostatnie 20 lat porównania są możliwe ,konieczne i kiedy pan Jan Dziadul i Blogowicze pisali o Bytomiu i jej dzielnicy górniczej ,to jestem pewnien ,że przeklenstwo tej ziemi zostało zaprogramowane bezmyśnoscia wynikajacą z uznania tej ziemi za Kolonie ,która można wyeksploatować do cna .
Szkolnictwo -nie komentuje bo i tak naskrobałem za dużo .
To tylko po to ,by można się refeksyjnie zastanowić .
@wiesiek59
Drogi Panie, żeby coś dostrzec, trzeba patrzeć.
Jeśli Pan uważa że toczymy jakiś niekończący się spór, to mogę jedynie współczuć – ostatnio próbowaliśmy dyskutować nt. Jałty, Poczdamu i kształtowania się granic w kontekście IIWŚ, tylko miał Pan problem z elementarną komunikatywnością. Jeżeli pisząc o Poczdamie miał Pan na myśli księstwa śląskie, to zaczynam rozumieć Pana problemy.
Ale proszę się nie zrażać, jak Pan uporządkuje wiedzę (bo zakładam, że ją Pan posiada, lecz przed nami chowa) i sformułuje sensowną wypowiedź, możemy nadal dyskutować, tyle że ja nie zamierzam spędzać czasu na odgadywaniu zamysłów rozmówcy.
Przepraszam za wszystkie błedy w tekście z g.23.59
@ Śleper , doczytałem Cholonka , może kiedyś napiszemy o tym .
Książka Niemca Klausmanna i jego Obrazy tego regionu Ślaska z lat 1856-1879 bardziej przypominają Janoschowe z lat 30 -tych XX wieku . Jego dopisek na stronach 173-192 to obserwacje z sierpnia i wrzesnia 1911 roku ,tuż przed wydaniem ksiązki .Mój egzemplarz wydało Muzeum SLASKIE ( II wydanie ) w 1997 roku i tylko tam do nabycia.
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/byla-inna-polska
Ciekawe te przedwojenne statystyki……..
Przez ostatnie 70 lat zaszliśmy daleko. Obyśmy się tylko nie zaczęli cofać…
drogi @wieśku59
musisz najwyraźniej tak formułować myśli by pasowały do czytanek szkolenych naszego świstaka-wikipedysty, bo inaczej sreberka mu się plączą przy zawijaniu…
@wiesiek59
linkt, który wkleiłeś jet najlepszym komentarzem….
musze sobie trochę „poszydzić” bo nie wytrzymam…. jakie to „świetlane perspektywy” oferowała II RP i nie tylko II RP…
cytaty: „…II RP do końca swego istnienia nie zdołała osiągnąć poziomu rozwoju gospodarczego z roku 1913….”
„…Wydobycie podstawowego surowca energetycznego – węgla kamiennego – do końca II RP było mniejsze niż w 1913 r.
w kopalniach, które znalazły się w składzie państwa polskiego (wydobyto w nich wówczas 41 mln ton, w 1938 r. – 38,1 mln)….”
to starcza za cały komentarz
kto miał budować drogi mosty i faabryki skoro w kraju sami partyzanci, siedzący po lasach i dumający „nad szczęściem ojczyzny” może nie być toalety i jedna izba z urządzeniami kuchennymi za to grunt było było zdrowo i narodowo oraz patriotycznie biało-czerwono
i nic nie szkodzi, ze 1/4 ludności nie umie czytać i pisać grunt, że nie robiła tego po niemiecku? (tak a propos dzielnych uczniów z Wrześni)
i do takiego poziomu miał po 1945 równać Śląsk…
cywilizacja albo zdrowie (narodowe) wybór oferowany przez warszawę do dziś
Galicyjok pisze:
2011-11-18 o godz. 16:08
Nawet w wiki jest sporo informacji, trzeba je tylko czytać ze zrozumieniem…..
Na przykład takie sympatyczne hasło jak Linia Curzona, czy Grodno.
Nie mieliśmy NIC do powiedzenia…..
„Do poważniejszych incydentów doszło na przełomie pierwszej i drugiej dekady czerwca. 10 czerwca 1945 r. czechosłowacki batalion piechoty, wsparty plutonem czołgów i dwoma plutonami zmotoryzowanymi, przekroczył granicę w Raciborskiem, zajmując 14 przygranicznych miejscowości i dochodząc na odległość 5 km od Raciborza. W przygranicznych Chałupkach Czesi przeprowadzili rewizję we wszystkich domach, rozbroili wartowników kolejowych, aresztowali zawiadowcę stacji, a na samej stacji zerwano polskie tablice i emblematy. Polacy otrzymali 2 godziny na opuszczenie Chałupek i zostali odstawieni do Odry.”
http://ioh.pl/artykuly/pokaz/konflikt-graniczny-polskoczechosowacki-w-latach,1076/
————————
Na przykład taka ciekawostka jest szerzej nieznana……
Norupy i co poczną ze swoim życiem dumni posiadacze dyplomów Wyższych Szkół Gotowania na Gazie???Komu i do czego są i będą potrzebne ich dyplomy???;-)
„Boom edukacyjny” to był (manipulacyjny!) sposób na odsunięcie dużej grupy frajerów od rynku pracy na kilka lat. Dziś właśnie pierwsze króliki doświadczalne „reformy” Handkego dostają pierwsze magisteria i … cieszą się jak dzieci z posad recepcjonistek, sekretarek od parzenia kawy, konduktorów w Inter City. Właśnie praktycznie testują wartość swojego „wykształcenia”…;-)
Powinno się zaczynać „No i co …”….
@wiesiek59 pisze:
2011-11-18 o godz. 23:34
Przeczytałem (pobieżnie) artykuł i przypomniała i się jedna rzecz z szabrem w roku 1945. Kilka lat wcześniej jechałem pięknym pociągiem o napędzie elektrycznym z Wrocławia do Szklarskiej Poręby. Kilka lat później po tej zelektryfikowanej linii nie było śladu. Chodziły słuchy, że jakiś radziecki generał przehandlował ją Czechom. Chyba do dziś nie ma tam trakcji elektrycznej? W latach 60-tych jeździłem z Wrocławia do Jeleniej Góry zwykłą ciuchcią parową.
@wiesiek59 (o 23:34) „zaserwował”;
„W przygranicznych Chałupkach Czesi przeprowadzili rewizję we wszystkich domach, rozbroili wartowników kolejowych, aresztowali zawiadowcę stacji, a na samej stacji zerwano polskie tablice i emblematy. Polacy otrzymali 2 godziny na opuszczenie Chałupek i zostali odstawieni do Odry.”
(Polski) PEARL HARBOR II !?
@wiesiek59
/Nawet w wiki jest sporo informacji,/
Przecież dla Galizienuebermenscha problem z Wiki jest taki, że tam w hasłach nie chcą powtarzać non stop „priwislinskij Kali”, więc przez to jest niewiarygodna.
/Nie mieliśmy NIC do powiedzenia/
Skoro się w tym punkcie zgadzamy, to w czym tkwił problem uprzednio?
/Na przykład taka ciekawostka jest szerzej nieznana……/
Bo to interesująca, ale tylko ciekawostka. Polsko-czeski spór o przebieg granicy szczęśliwie nie rozwinął się bardziej (choć może i dobrze, że i w tym zakresie mieliśmy niewiele do powiedzenia pod bokiem Wielkiego Brata).
ciekaw jestem jaki wpływ na stanwisko Stalina w okresie owego „szarpania o granicę” z Czechosłowacją roku 1945 miał fakt, że rząd polski lubelskiej był już kontrolowany przez komunę a w Czechosłowacji komunistyczny zamach stanu dokonany został dopiero w 1948. czyżby serwilizm popłacał?
Wieśku 59;
Serdecznie dziękuję za link do tygodnika Przegląd. Czytałem uważnie ,wielokrotnie(dziękuje również za Twoje komentarze na innych blogach ), rodzą się obrazy tamtej Polski do 1939 ,jako niezwykle biednych ludzi i ułomnego państwa .
.Zestawienie obrazów które pozostawił Klausmann w swojej książce o Górnym Śląsku, (jej treść obejmowała lata 1855-1879 na G.Śląsku), z danymi o Polsce lat 30 -tych XX wieku pochodzącymi z rocznika GUS – widać pewne podbieństwa ,ale tak u Naszych przodków na GŚ .było 80 lat wcześniej ,kiedy druga polowa XIX wieku byla przed nami i przed Europą .
Z tego co Klausmann opisał o roku 1911 wynika ,że dystans powiekszył się niewatpliwie .
Dodam tylko ,.ze w samym 1910 roku poprzez graniczne Mysłowice i zorganizowane tam przejście dla robotników sezonowych przeszło 150.000 ludzi -Polaków ,Ukrainców ,Słowaków ,Rumunów .Jedynym słowem dziś Historia się powtarza , na Zachodzie jest robota ,a szkoly u NAS są (odnosze sie tu do wpisu Pana Jana Dziadula ) dają papier ,a gdzie umiejetności ?
Do czego tęsknią ci Polscy Patroci mówiąc o swojej II Rzeczpospolitej Piłsudzkiego i jego kumpli ?.Wyciagaja też teraz Dmowskiego. Tego wszystkiego nie da sie zrozumieć ,tej PYCHY opisujacej tamten Polski świat , którego nie mieli w rzeczywistości !
ps.
Rozpoczynamy 30-lecie nowej odrodzonej Rzczpospolitej ,wolnej demokratycznej ect .a żaden produkt polskiej produkcji( od projektu do wytworzenia )nie ma marki Europejskiej .
Wystarczy spojżeć na te „mordunie ” w Sejmie by zrozumieć, że nie zanosi się na żadne zmiany .
Przegranemu w wyborach Zbigniewowi Romaszewskimu dają Order Orła Białego ,wybieraja do Trybunalu Stanu, by za bezczynność dostawał dalej złotówki a jego żona …. powołuje Biuro na potrzeby podziemego państwa PiS.
Twarz Romaszewskiego jest tą ilustarcja intelektualnych i molarnych kwalifikacji i mozliwości chłopaków z korzeniami od panny S .
Całe szczęście , że jest przy życiu gen.Wojciech Jaruzelski i można będzie wywrzeszczeć przed jego domem na 30 lecie 13 grudnia i przy tej okazji Udzielić Pannie S – rozgrzeszenia za to ,że nie umiemy robić naprawdę wielkich ,porządnych i wróżnającego rzeczy w Europie .On Wojciech J. to wszystko uniemożliwił i BASTA..
Pozdrawiam z pogranicza polsko-niemieckiego ,łatwej tu oddychać na codzień ,mając dostęp na wyciągniecie ręki do umownego Berlińskiego ringu.
Panowie!!
Do usług……
Przez jakieś 40 lat moją pasją prywatną jest historia.
Nagromadziłem w pamięci mnóstwo szczególików, przeczytałem sporo przyczynków do zdarzeń historycznych.
Co jest podstawą do takich a nie innych wniosków wyciąganych przeze mnie.
Okazuje się że „wersja kanoniczna” serwowana przez oficjalny system oświaty jest…..mocno niekompletna i stronnicza.
Ale podobno historia to dziwka filozofii- daje wszystkim za pieniądze…..
Ostatnio za pieniądze daje wersję IPN- jedynie słuszną zresztą- na przeciąg kilkunastu lat.
Za kilkadziesiąt, gloryfikować się będzie Gomułkę, Gierka, Jaruzelskiego.
Wahadło wychyli się prawdopodobnie w drugą stronę.
Polecam wywiad z Michnikiem, o Gomułce zresztą.
Naczelny Opozycjonista jest chyba obiektywny….
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/gomulka-wielki-maly
@wiesiek59
/„wersja kanoniczna” serwowana przez oficjalny system oświaty jest…..mocno niekompletna i stronnicza/
Po pierwsze, każda wersja historii jest niekompletna i najczęściej stronnicza:)
Po drugie, moje kontakty z systemem oświaty są obecnie ograniczone, ale od jakiegoś czasu istnieje zdaje się dosć znaczna autonomia nauczycieli w ustalaniu dokładnego programu nauczania, w tym w wyborze podręczników.
/wersję IPN- jedynie słuszną zresztą/
Czy miałeś tu na myśli także prace IPN np. o Zgodzie czy deportacjach?
drogi @wiesiek59
dobry tekst…
ale czy wikipedysta zrozumie?
Takie tam refleksje po przeczytaniu postu @Waldemara.
Jako uczeń szkół kształcących młodzież w PRL-u dowiadywałem się na lekcjach o 20 leciu Polski międzywojennej, a także o ich stosunku przekazujących tą wiedzę nauczycieli do tego okresu. Nie jest prawdą (kłamstwo, kłamstwo i jeszcze raz kłamstwo), jakoby tamci nauczyciele pałali nienawiścią ideologiczną do tamtego okresu, część z nich była nauczycielami także w tamtym okresie. Niektórzy z nich strasznie wycierpieli w czasie wojny (mieli takie numerki na przedramieniu), więc korzystali z tego i mówili o rzeczach, które podobno były zakazane (Katyń, wywózki do Rosji, UB itp draństwa). Z ich przekazu, tamta przedwojenna Polska jawiła mi się jako bieda połączona z konfliktami na tle narodowościowym. Jako uczeń, nie zawsze kojarzyłem o co chodzi, bo wokół mnie mogli przebywać co najwyżej Gorole lub sporadycznie Cyganie. Na szkołę nakładały się też oczywiście historie opowiadane w rodzinie, z czego nie wyłaniał się obraz sielski i anielski, tak jak to próbują przedstawiać dzisiejsi szefowie propagandy narodowokatolickiej. Ględzenie w dniu dzisiejszym o tradycjach przedwojennych jest gównianym nadużyciem, bo cóż to za tradycja może się zrodzić w tak krótkim okresie. Podobne idiotyzmy wygadywali komuniści, o jakiejś świeckiej tradycji, bo coś się odbyło już dziewiąty raz z rzędu.
Przechodząc do sedna, zapytuję się, czy w szkolnictwie powszechnym 20 letnia „tradycja” może przeważać nad tą 45 letnią, znaną mi z doświadczenia. Przeprowadzona reforma miała tylko za cel: „bo tak było przed wojną”, a że wiązało się to ze zdemolowaniem sensownego systemu oświaty, nie miało najmniejszego znaczenia, ponieważ był on ideologicznie niesłuszny.
W tym niesłusznym systemie jako uczeń mogłem korzystać do woli i za darmo z usług pedagogów ( z naciskiem na znaczenie pedagog), którzy byli patronami najrozmaitszych ognisk dla młodzieży nieznudzonej.
Począwszy od Ogrodu Jordanowskiego z pedagogiem ganiającym ze smyczkiem za chuliganami, a skończywszy na tych prowadzących teatrzyki i chórki szkolne.
Gdzie to jest do cholery, przecież wróciliśmy do tradycji przedwojennego systemu edukacji????
bartoszcze pisze:
2011-11-20 o godz. 17:56
Sęk w tym, szanowny dysputancie, że Ty się nie rozwijasz, nie szukasz, nie wzbogacasz wiedzy, nie weryfikujesz znanych sobie informacji- przynajmniej w mojej ocenie.
Publikacje IPN śledzę, czy czytam jedynie w omówieniach i recenzjach.
Te które się przebijają do mediów są zdecydowanie kontrowersyjne. Szczególnie w wydaniu pewnych gwiazd, typu Żaryn, Cenckiewicz.
Liznąwszy nieco psychologii, socjologii, pedagogiki, na studiach i w pracy, oceniam większość tych prac jako absolutnie oderwane od życia i praktyki.
Teoretycy mogą oceniać ludzi na wiele sposobów.
Tylko że teoria nijak się ma do rzeczywistości…….
Zachowanie się aniołów byłoby NIELUDZKIE.
Pozostaje fundamentalne i ponadczasowe
CUI BONO
W odniesieniu do ludzi, społeczności, narodów, państw…….
@wiesiek
Cóż, ja mógłbym analogiczny sąd postawić na Twój temat – a jakoś tego nie czynię.
/Te które się przebijają do mediów są zdecydowanie kontrowersyjne. Szczególnie w wydaniu pewnych gwiazd,/
I tu popełniasz błąd generalizacji, bo zakładasz że IPN składa się wyłącznie z Żarynów i Cenckiewiczów. Jest ich tam zapewne za dużo, ale stanowią jedynie głośną mniejszość.
PS. Nie podoba mi się ten nowy wygląd:-(
Przyszła mi na myśl prosta metoda ocenienia czy Śląskie się uczy.
Wystarczy wziąć książki telefoniczne…….
Porównanie ilości i profili szkól z lat 70 i obecnych, czy przeliczenie tego w okresach 10 letnich na przykład, byłoby ciekawą pracą, co najmniej magisterską.
Sądząc po moich Gliwicach, większość szkół zawodowych znikła……
O internatach nie wspominając.
Przybyło ogólniaków, w tym i takich „matura w rok”
Chociaż pan Kempski zrobił podobno technikum w pół roku, taki zdolny był……
Kopalnia badań socjologicznych, taka książka……
A mnie się podoba nowy wygląd blogu ( a może bloga?). Zaraz się przekonam czy pod postem @bartoszcze pojawi się mój wpis.
Pozdrawiam
Jeszcze raz ja. A dlaczego mój comments nie może po prostu nie czekać moderation?
Kolejna sprawa o której często mówiono na polskich forum dotyczących polsko-czeskich stosunków to druga wojna światowa. Wielu Polaków czuje, że Czesi to tchórze – ale dam takie pytanie: kto był po wojnie w lepszym stanie? Czechy lub Polska? Po co honor, jak cię już nie ma? To po prostu inna preferencja – my uwielbiamy życie, i zmarły nie żyje.
Ostatnią sprawą podzielającą Czechy i Polskę to religia. Dla Polaków katolicyzm to święta wartość, dla Czechów to ponad ostatnich 300 lat okupant i agresor. Nie pięknie traktuje się religię, do której ktoś został zmuszony i która wypędziła lub pozabijała elitę narodową.
http://forum.interia.pl/czesi-i-polacy-typowy-poglad-czeski-na-polske-i-polakow-tematy,dId,967575
———————————————
Podoba mi się ten głos Czecha, jakże bliski jest mi ten typ myślenia…..
Umarł? to nie żyje, po co mu zaszczyty i honor?
Tym dzieci nie wykarmi…….
A co Czesi mówią o Operacji Anthropoid? Zwłaszcza mieszkańcy Lidic?
Można pisać o Legionie Czechosłowackim , powstałym po 1938r w Polsce, pomimo Zaolzia, czeskim dywizjonie w Anglii, kilku fortach które broniły się w czasie zajmowania Sudetów przez Niemców.
Niemniej jednak, przeważająca liczba naszych sąsiadów wzięła na przeczekanie, a spora ich część wzięła odwet na Niemcach w 1945-46 roku, z mordowaniem ich włącznie.
Nie są Czesi pozbawieni odwagi, ale zdecydowanie lepiej liczą szanse i minimalizują straty……
też sobie wybudowa Muzeum Powstania pardon Zamachu? No popatrz Pan….
@wiesiek59
Mam wrażenie, że trochę sobie obraz upraszczasz:
http://www.historycy.org/index.php?s=43015132287349f9972597ca321d6ab3&showtopic=2538&mode=linear
Trzeba pamiętać, że porównywanie zjawisk niepodobnych, nie jest równie miarodajne, co porównywanie podobnych.
bartoszcze
24 listopada o godz. 21:07
Z tekstów pod linkiem wynika jedno- Czesi siedzieli w swej masie cicho…..
Być może, gdyby Polacy byli traktowani podobnie, my również mielibyśmy inną historię…..
Byt określa świadomość.
Oni mieli zapewnione 4 000 kalorii, my 900…….
http://www.dziennikzachodni.pl/stronaglowna/475777,swieczkowski-idzie-do-sadu-przeciw-calemu-sejmikowi,id,t.html
Kamraty przeczytajcie ten link, mnie ta wiadomość ucieszyła jak mało która, nareszcie obywatel w stanie spoczynku zasmakował działania prawa. Jak był ważny i groźny kręcił sobie paragrafami jak gałką od radia Pionier, a teraz przy gałce jest kto inny i wielce mu to nie odpowiada. Ten gagatek był obelgą dla Sejmiki woj. Śląskiego, w głowie mi się nie mieściło jak mógł mieć taki tupet i wejść do tej sali, ażeby zabierać głos w sprawach mieszkańców Śląska.
Ślaper ;
Serdeczne dzięki za link .
Kurcze , ten Świeczkowski jak malo kto już na fizys nadaje sie do kryminalu .Napewno prof.Lombrozo w XIX wieku zakwalifikował by go na podstwie fizjonomi do jednej z grup potencjalnych kryminalistów ( nie sugeruje jakiej ).
Facet ma nadzieje , że Ziobryści wyjdą na powierzchnie .Tym listem do Sejmiku Ślaskiego dał dowod swojej ułomnej znajmosci prawa .
Pozostaje mu ponad 10.000 PLN miesiecznie za nic nie robienie – to skandal ,ale że to w Polsce, to mnie nie dziwi ,po prostu nie dziwi .
W prokuraturze Katowickiej podobno jest ich tam sporo , gotowych do dalszych świństw .
Pozdrawiam
@wiesiek
Jak napisał Zbigniew Herbert:
„Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono”
(Potęga smaku)
a nieco poza tematem jaki wpływ mieliśmy na przebieg linii granicznej…
to co się stało w 1945 wschodnią granicą to jeden z wariantów linii Curzona. wariant zw. potem w historiografii jako wariant A. własciwym wariantem był wariant B albowiem ten był przez Radę Ambasadorów rozważany w Spa. Oba w okolicach 1920 rok zostały odrzucone przez Sowiety. W czasie drugiej wojny wrócono do nich a było ich aż wersji sześć z tego 5 głównych. W sumie linia Curzona była od biedy stabilna tam gdzie chodziło o granicę stricte Polska – Rosja a warianty rózniły się w przebiegu linii granicznej na terenie Naszej Monarchii czyli b. Galicji (to w 1920) a potem gdy dodatkowo w grę wchodziło także rozgraniczenie ziem b. Prus Wschodnich i Wolnego Miasta Gdańsk (to w okresie 1944/45). Wybrano wariant 5 odpowiadający zasadniczo linii Curzona wersji A z 1920, który uznano za niekorzystny po pozostawiał Lwów przy Sowietach. A ciekawostka: skąd on się wziął? zwany był Linią Namiera, a wziął się z tradycyjnego priwislinskiego patriotyzmu zalatującego nie tylko społecznym Darwinizmem ale i zwykłym antysemityzmem. Otóż ów Namier był doradcą Curzona (skąd bowiem ten skądinąd wybitny polityk mógł cokolwiek wiedzieć o rozkładzie etniczno-patriotycznym w Mitteleuropa) zaś Lewis Namier wbitny później i wpływowy profesor historii w Anglii pochodził z Polski (a raczej dokładnie z Priwislinia)… ze spolonizowanej i zasymilowanej rodziny żydowskiej. Urodził się w Woli Okrzejskiej – tak, tak dokładnie tam gdzie Sienkiewicz jako Ludwik Namierowski używający także rodzinnego nazwiska Bernstein. Wyemigrował do Anglii po studiach, studia także oczywiście w Polsce (ukonczył m.in. Uniwersytet Lwowski całkowice niemal spolonizowany). Stało się to ok. roku 1913 gdy w Priwislinskim kraju szczególnie szalała nasilona fala antysemityzmu związanego z aktywnością endecji, zirytowanej wynikami wyborów w 1912 do Dumy państwowej gdy okazało się jak silna jest społeczność żydowska np. w Warszawie i jak wiele zaważyły jej głosy. Namier wlaczył potem we Flandrii w brytyjskiej armii ale z racji pochodzenia zawsze był z dużą sympatią do ruchu syjonistycznego i wrażliwy np. punkcie antysemityzmu (cemu dawał potem wyraz protestując przeciw angielskiej polityce wobec Hitlera). To o tyle istotne, że jako doradca Curzona w Wersalu napotkał patriotycznego nacjonalistę-antysemitę Dmowskiego reprezentującego wtedy interesy Warszawy. Nietrudno się domyśleć jakie ciepłe uczucia musiał ten „warszawski patriota” z Kamionka słynący już wtedy z antysemityzmu wzbudzić u doradcy ministra Curzona. Można się potem zastanowiać jaki wpływ to miało na ustalenie tej linii, która jest dziś wschodnią granicą państwa warszawskiego. Ale morał taki: warszawa nie pępeł świata a za zachowanie warszawskich polityków przyjdzie kiedys wam zapłacić. Drugi to taki, że ma się czasem wpływ na rózne rzeczy, kłopot w tym by nie był „przeciwskuteczny”. Na nic przydługaśnie wywody Pana Romana w czterech językach o Cylicji na konferencji w Wersalu, których nie słuchano za bardzo, po drugiej stronie siedział bowiem Pan Namier świetnie władający polskim za to mający w pamięci rok 1912…. Tak jak na Śląsku i nie tylko dokładnie się pamięta zachowanie przybyszów zza Brynicy nie tylko po 1945 ale i po 1918 roku… oj pamięta, pamięta… łącznie z pamięcią o katarku grasującym w Łambinowicach
Polacy z Legionu Orła Białego byli przygotowani do prowadzenia działań dywersyjnych na tyłach Armii Czerwonej. Odbyli też szkolenie z zakresu szpiegostwa, działań partyzanckich oraz agitacji politycznej. W oddziale znalazł się również wyższy rangą oficer AK, który szkolił Polaków w zakresie przygotowywania skrytek na broń. W kwietniu 1945 roku znaczna część batalionu została zrzucona na spadochronach w okolice Kielc, gdzie miała prowadzić zaczepne działania partyzanckie. Los żołnierzy od momentu ich wylądowania pozostaje nieznany. Niektóre źródła podają, że część ochotników mogła uczestniczyć w obronie Berlina.
http://okiemlodym.salon24.pl/291457,legion-orla-bialego-czyli-polacy-w-sluzbie-iii-rzeszy
———————-
Bartoszcze
pisz hasło-Polacy w służbie Niemiec, a uzyskasz sporo przyczynkarskich tekstów, na przykład ten…….
Nic nie jest czarne, ani białe do końca……
Sam czasami dziwię się wyszukanym w necie informacjom…….
Jak często Polacy dezerterowali z Wehrmachtu, uciekając do polskiego wojska?
– Żołnierze, którzy trafili do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie lub do Armii Polskiej w ZSRR (90 tysięcy Polaków, z czego ok. 50 tys. stanowili Ślązacy), to zwykle nie są klasyczni dezerterzy przechodzący na drugą stronę frontu i porzucający broń. Taka klasyczna dezercja ściągnęłaby represje na ich rodziny – rodziców i żony. Zwykle najpierw stawali się jeńcami i dopiero z obozu jenieckiego przejmowali ich polscy oficerowie łącznikowi. Przenoszono ich wtedy zwykle do obozów dla żołnierzy włoskich, żeby nie stali się ofiarą samosądów swych niemieckich kolegów, kiedy zadeklarują, że chcą przejść do Wojska Polskiego. Potem z reguły nadawano im fałszywą tożsamość, by uchronić ich od zemsty na wypadek, gdyby trafili – już jako żołnierze polscy – do niemieckiej niewoli.
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101211/REPORTAZ/251795321
—————–
Warte przeczytania…….
@Wiesiek59, los polskich ( tu głównie śląskich) żołnierzy Wehrmachtu uciekających do armii Brlinga był nie do pozazdroszczenia, traktowano ich jak zdrajców i przeważnie tak kończyli. Wzorcem była armia czerwona, która z kolei czerpała chyba z Greków, którzy nie wybaczali nawet dowódcom przegranych kampanii wojennych. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie faktycznie utrzymywały swoją zdolność bojową ( o ile nie istnienie) dzięki dezerterom z armii niemieckiej. To prawda, żołnierze niemieccy wzięci do niewoli przechodzili przez sito, z którego odsiewano Ślązaków ( i nie tylko). Wyglądało to tak, że wchodzący do punktu weryfikacyjnego Gustlik, wychodził jako Hubert z fikcyjnymi danymi osobowymi. Historycznie ujął ten problem prof. Ryszard Kaczmarek w książce „Polacy w Wehrmachcie”, którą to książkę polecam wszystkim przekonanym o prostych wyborach. Na marginesie dodam, że profesor jest współautorem najnowszej książki historycznej o Górnym Śląsku. Książka jest do nabycia ( tu informuję Jana Dziadula) w sklepie internetowych na stronie RAŚ. Sam jej jeszcze nie zmówiłem, ponieważ proponowana cena mnie trochę zmroziła, będę próbował taniej ją zdobyć.
@wiesiek
Ale ja tymi informacjami nie jestem ani zaskoczony (większość znam), ani zbulwersowany 🙂
a teraz mam coś na kształt kija w mrowisko:
Biorąc pod uwagę, iż najnowszym pomysłem „polskich patriotów” jest pomysł zapędzenia nas wszystkich zpowrotem do jaśkiń albowiem życie tam było nie tylko bardziej moralne ale i „ma pewne uzasadnienie teologiczne” zastanawiam się jak na to zareagować. To że zamierzają sobie w warszawie i całym Kraju Priwilsinskim zaprowadzić karę śmierci a w dobie kryzysu gotowi nawet wymusić referendum w tej sprawie to ich sprawa ale obowiam się, że w to „patriotyczne” i „biało-czerwone” (tak jak oni tę symbolikę rozumieją) bagno gotowi wciągnąc także resztę kraju. Mary mi się więc by może pochodzący z wolnych wyborów a zasiadający w ciałach obieralnych (czy to rady gmin, czy powiatów czy nawet parlament – wszak Ruch nie najgorsze miał tam wyniki) przedstawiciele zebrali się i ogłosili coś w rodzaju „Deklaracji Praw Ludu Śląska” czy jakoś tak albo przynajmniej „Deklaracji Praw Językowych i Cywilizacyjnych Śląska” – jeżeli boją się, iż by ta autonomia została odebrana jako tylko dla Ślązaków a tymczasem chodziłoby o wszystkich mieszkańców tej ziemi (włączając w to nawet Pana @Bartoszcze wiernego unionistę warszawskiego – jako znawca wikipedii myślę, że wie co termin ten oznacza). Obecna władza bowiem prowadzi absurdalną polemikę z coraz to idiotyczniejszymi postulatami „patriotów” i jak długo kwestia sprowadzała się do tego ilu ludzi potrzeba by ściąć jedną brzozę można było traktować to w kategorii kabaretu ale prowokacje i posługiwanie się prokuratorem do sekowania opozycji (jak w sprawie Blidy) czy donosy rozmaitych dziwnych tzw. kombatantów i innych dziwnych „bohaterów” na zagrożenia suwerenności polskiej władzy okupacyjnej na Śląsku to zaczyna zalatywać Białorusią. To samo dotyczy dziwnych manewrów polskiego wymairu sprawiedliwości, który pod różnymi pretekstami sekuje ludzi deklarujących śląską tożsamość czy język. Niestety w dobie kryzysu i załamywania się gospodarki różne rzeczy się mogę zdarzyć. Skoro zatem warszawscy nacjonalisci dla poklasku ulicy gotowi nawet przywrócić karę śmierci może nadszedł czas by powiedzieć non possumus lub no pasaran. Wiele ruchów wolnościowych tak właśnie czyniło. Wybrani w wolnych wyborach, zatem mający madat od obywateli reprezentanci deklrowali kim są i czego chcą. Tak postąpili wybrani do londyńskiego parlamentu irlandzcy deputowani proklamując się kimś odrębnym tak też postępili zwolennicy przyłączenia Galicji do Priwislinia w 1918 roku (posłowie do wiedenskiej Rady Państwa i inni deputowani do obieralnych ciał Monarchii ogłosili się lokalną reprezentacją i tymczasową władzą). Skoro „patrioci” z warszawy nie cofną się przed najgorszym pomysłem to może czas dać im odpór – jeszcze można. Za chwilę bowiem urządzą nam referendum czy chcemy wprowadzenia stanu wyjątkowego i wojny np. z Niemcami. Przyprawiając gębę sobie przyprawiają ją także Śląskowi, ktory na to nie zasługuje…..
@Galicyjoku, znajdujący się w opozycji PiS i ten drugi odłam ziobra też, nie znajduje w tej chwili punktu zaczepienia, więc aby zaistnieć wywołuje niby dyskusję o karze śmierci. Ta już się dawno odbyła, padły wszystkie argumenty za i przeciw, a referendum w tej sprawie przyniosłoby takie same rezultaty jak w przypadku np. ustawy o odcinaniu dłoni złodziejom – większość byłaby za.
Wszelkiej maści dyktatorzy ograniczali zawsze swój program polityczny do tego, jak i komu zabrać, kogo zniszczyć, co robić ażeby nigdy nie zabrakło wrogów, usprawiedliwiających konsekwencje nieudolnego rządzenia.
Obecny ustój polityczny Polski pozwala bez dyktatora i w skrajnych przypadkach typować wroga w pałacu prezydenckim lub w gmachu URM. Jak na powielaczu odbija się ten system w konfliktach pomiędzy UW a sejmikami wojewódzkimi. Przyjęło się nam wmawiać, że w ten sposób jesteśmy zabezpieczeni przed nadużyciami władzy. Ja to widzę trochę inaczej, według mnie tych nadużyć jest dwa razy więcej, a co za tym idzie i szkód. Słynny bon mot Tuska o wójcie, którego on nie wybierał ma swoje uzasadnienie, ale tylko w przypadku jeśli władza samorządowa będzie miała swój udział w ściąganych podatkach na rzecz obywateli, którzy ją wybrali. Jeśli już mówimy o demokratycznym sposobie wyłaniania władzy, muszę dodać, że na tym demokracja nie powinna się kończyć. Obywatele powinni uczestniczyć bezpośrednio w procesie tworzenia budżetu swojej gminy, miast czy nawet regionu. Pierwsza jaskółka wyleciała z Sopotu, to tam zadecydowali obywatele na co wydać 1%(na początek) z budżetu miasta. Warto taką demokrację rozpropagować na cały kraj i zadekretować, że wybrańcy mają ich słuchać, bo nie zostali wybrani dlatego, że wiedzą więcej.
Z galicyjskich jaskiń to faktycznie widać tylko kaczystów. Reszta Polski ma do kaczystowskich pomysłów stosunek racjonalny.
@drogi Śleperze,
ja się tylko obawiam, że kto dziś proponuje referendum nt. kary śmierci jutro z całkowitą powagą zaproponuje np. wystąpienie z UE („bo to będzie niemiecka Europa”). Oni muszą wiedzieć, że przynależnośc tam, nawet za cenę tzw. suwerenności jest integralną częścią pakietu „po ’89” r. A jeżeli gotowi są zaryzykować rozwalenie jej lub zakwestionować polskie w niej członkowstwo (bo np. wywalą warszawę gdyby karę śmierci przywróciła) niech wiedzą, że to początek a nie koniec zmian. nikt za warszawę nie będzie już umierał i niech wiedzą, ze czeka ich księstwo warszawskie – niech wiedzą, że bez UE (i kontroli Brukseli nad nimi) granice wieczne być nie muszą.
Dyskusja o karze śmierci jak piszesz wydaje się zamknieta a jej podejmowanie wręcz absurdalne, a mimo to gotowi to uczynić. co ich zatem powstrzyma przed innymi pomysłami? obecnej władzy to odpowiada by owraca uwagę od nieudolności i tego, że sobie nie zawsze radzi z kryzysem na który i tak nie ma wpływu. łatwo jednak może stracić kontrolę nad rozhuśtanymi nastrojami (zwłaszcza gdyby kryzys przybrał ostrzejsze oblicze).
Galicyjok
27 listopada o godz. 21:53
Przecież ich nie interesuje JAKA będzie Polska, tylko CZYJA…..
Być pierwszym w pipidówie, czy jednym z wielu w Warszawie- oto jest pytanie
Które dręczy wielu polityków.
Przy powstaniu federacji, czy państwa europejskiego, byliby jednymi z wielu zarządców krajów narodowych, z niewielką szansą na przywództwo.
Pycha i ambicje na to nie pozwolą większości polityków….
Autonomiczne regiony to również okrojenie władzy warszawskich kacyków, bez pomysłu na świat. Szczególnie gdyby kontrolowały w większym stopniu finanse.
Jak na razie jesteśmy na etapie stwierdzenia Goryszewskiego
„nieważne jaka będzie Polska, biedna czy bogata, ważne żeby była katolicka”
circa ebaut 4,200,000 ludzi widzących za każdym rogiem wroga, najpewniej w wiadomej pikelhaubie trudno nazwać racjonalną opcją lecz zadać sobie pytanie „jak żyć!!! w tak doborowym towarzystwie” i się nie upić o wiele trudniej
A propo galopującej ceny (od 105 do 125zł +postkosten) i Historii Górnego Śląska mogę śmiało sparafrazować słowa piosenki bodajże J. Pietrzaka „warto było czekać tyle długich lat” . Z 2000 nakładu posiadłem 6 szt, 5 lokując w biblioteczkach znajomych Ślązoków mając nadzieję że ku uciesze potomnych i świetlanej przyszłości naszego Heimatu
@wiesiek
Pytanie: minister spraw zagranicznych jakiego państwa zaproponował właśnie wzmocnienie instytucji unijnych i przekształcanie Unii w federację?
Podpowiedź: nie pochodzi z Galicji.
No cóż @Galicyjoku, tonący brzytwy się chwyta, więc całe to narodowokatolickie towarzystwo próbuje z różnych stron podważyć nieuchronną federalizację państw europejskich. W takiej konstrukcji politycznej zwalczanie regionalnych autonomii wydaje się być bezsensowne, ponieważ każdy składnik takiej federacji i tak musi akceptować jej prawa. Inaczej jednak mogą się kształtować związki gospodarcze regionów przygranicznych, w sferze kultury wspólne projekty wydają się nieuniknione , współpraca wyższych uczelni pewna. Innymi słowy państwo narodowe rozłazi się po różnych szwach, a tego „patrioci” boją się jak ognia piekielnego. Ich propozycja to kłótnia ze wszystkimi sąsiadami, przegrana z każdym z osobna, a później obnoszenie cierpienia. Pielgrzymują za ocean w nadziei, że ich tam adoptują, choć za każdym razem docierają najwyżej na przedpokoje, nie tracą nadziei.
Jestem ciekaw, co też zaproponują Berlin i Paryż, bo podobno zanosi się na nowe rozdanie.
Osobiście jestem za wzmocnieniem Unii, z federacją włącznie.
Nie interesuje mnie kto bedzie rządził, byle robił to KOMPETENTNIE!!!
Obrona za wszelką cenę państwa narodowego, to idiotyzm.
Własny nadzorca nie jest lepszy od obcego, a taką rolę pełni administracja wobec obywateli……
Sikorski zrobił sporo zamieszania, ale komentarze zagraniczne są przychylne.
Jedynie nasi „patrioci” są skwaszeni, ale to norma…..
Janosch został honorowym obywatelem miasta Zabrze . Dokument wręczyli na Teneryfie ,gdzie Janosch od lat mieszka .
Fajnie, że po latach takie uznanie ,pasuje nawet do tytułu komentrza Ślaskie sie uczy .
Info . wyczytałem w interentowym wydaniu Dziennika Zachodniego ,
gdzie na fotografi pamiątkowej z wreczenia dokumentu widać szelmowsko roześmianą postać Janoscha autora „Cholonka ”
Jego rodzinnego domu w Zabrzu przy ul.Piekarskiej niema ,zostal wyburzony , po tej trasie dziś „biegnie ” Średnicowa Autostrada .
Kamraty, jeszcze o tym jak nas traktowali (traktują) Polacy, przeczytajcie
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35063,10752363,Powstania_slaskie_jak_rzez_na_Balkanach.html
Andrzeju 52 ;
Dzięki za link ,przeczytałem i dzis kupie to papierowe wydanie GW.
Pozdrawiam
Waldemar
@Andrzej52 i reszta kamratów, przeczytajcie cały wywiad z Ingmarem Villqistem, cytaty w linku są mocne, warto jednak poznać całość. Gdyby wybrać nasze co bardziej krewkie polemiki z „patriotami”, można by ułożyć opowieść Ingmara bez jego osoby. Ciekaw jestem reakcji czytelników spoza Śląska, a także tych śląskich przerobionych na polskich szowinistów. Będzie co poczytać, pod warunkiem że GW dopuści na łamach, a nie w internecie do dyskusji na „wstydliwe” tematy.
Mniejsza z tym, ponieważ najważniejsze z tego wywiadu jest otwarcie się twórców (poza Ingmarem) na nasz język. Bez literatury, dramatu, filmu w języku śląskim nie mamy co nawet marzyć o uznanie naszej godki jako równej językowi. Nie ma po prostu kto tego załatwić, ponieważ nawet pani senator Maria Pańczyk-Pozdziej, rodowita Ślązaczka uważa się za Indianerkę. Zadowala się tym co zrobiła, chwała jej za to, ale dalej już nie pójdzie.
Pozdrawiam