Smogu nie ma, a muł ratuje górnictwo

Wojciech Piecha (brat Bolesława), senator PiS z Rybnika, górnik z zawodu, zakwestionował uchwałę antysmogową Sejmiku Województwa Śląskiego. Za to, że uderza w zwykłych ludzi, że napisana została pod publiczkę – a więc na kilometr pachnie populizmem, z którym, jak wiadomo, jego partia stanowczo nie ma nic wspólnego.

O co idzie gra? Szczególny przypadek oczadzenia smogiem czy jeszcze coś innego? To druga po Małopolsce uchwała antysmogowa, która nie ma nic wspólnego z populizmem – tylko ze zdrowiem mieszkańców.

Senator wybrany został z Rybnika i okolic, a Rybnik zajął 4. miejsce w pięćdziesiątce możliwych na liście WHO najbardziej zanieczyszczonych miast Unii Europejskiej. Tuż za nim uplasował się sąsiedni Wodzisław Śląski. Z Piechy okręgu wyborczego, w którym dostał ponad 57 tys. głosów na 245 tys. uprawnionych – na 49. miejscu rozsiadły się jeszcze Żory.

Palmę pierwszeństwa w tym niechlubnym rankingu WHO dzierży Żywiec – też z województwa śląskiego. W sumie aż 33 miasta tej listy są z Polski, a z tego 13 ze Śląska. Stąd wiosną tego roku Wojciech Saługa, marszałek województwa z PO, doprowadził do przyjęcia uchwały, która od 1 września br. zakazuje – w instalowanych nowych urządzeniach grzewczych – spalania, na terenie całego województwa, węgla brunatnego, mułów i flotokoncentratów (odpadów z przeróbki węgla) oraz wilgotnego drewna. Starsze piece mają być wymieniane stopniowo, w zależności od wysłużenia, do 2025 r. Uchwała przyjęta została jednomyślnie, a więc „za” byli też wszyscy radni PiS, co oznacza, że walka z zanieczyszczonym na Śląsku powietrzem prowadzona jest ponad podziałami politycznymi.

Marszałek zaapelował do zarządów węglowych spółek o powstrzymanie sprzedaży odpadów gospodarstwom domowym, a więc rynkowi sektora komunalno-bytowego, który jest odpowiedzialny za tzw. niską emisję. Apel dotyczył także mieszanek produkowanych na bazie węglowych odpadów. Te mogą być wykorzystywane, ale tylko w piecach odpowiedniej mocy. W sąsiednich Czechach, rzut beretem od Rybnika, obowiązuje zakaz sprzedaży mułów, które muszą być utylizowane, a gdyby kopalnie złamały prawo – poniosą niebagatelną karę 1,6 mln zł. W przeliczeniu na „nasze”. Gdyby jakimś cudem muły trafiły do domowego pieca, grozi kara 8,2 tys. zł – tyle też można dostać za niewpuszczenie do domu inspektora środowiska.

Na apel marszałka zareagował ostatnio na stronie internetowej Polskiej Grupy Górniczej Wojciech Piecha, senator z najbardziej zanieczyszczonego, jak już wiadomo, okręgu wyborczego w kraju. Jego zdaniem uchwała antysmogowa może mieć dla mieszkańców i PGG fatalne skutki, bo wyeliminuje z rynku, wraz z mułami, 2,5 mln ton węgla. PGG straci na tym interesie 640 mln zł, a mieszkańcy zmuszeni będą do kupowania paliwa lepszego, czyli droższego. A tym samym wzrośnie koszt ogrzewania domu. Czy uchwała, która daje niemal dekadę na wymianę kotłów (pieców), uderzy w zwykłych ludzi? Czas pokaże, choć senator, związany z węglowym lobby, już wie, że uderzy! Stąd dla niego uchwała została źle przygotowana i „napisana pod publiczkę”. Pachnie populizmem. Na kilometr.

Dorzućmy więc do tego pieca: a jakby tak państwo sypnęło podtruwanym mieszkańcom Śląska parę groszy na zakup lepszego węgla lub dopłaciło do wymiany pieców – podobnie jak dokłada do swojego górnictwa – to co by pan, senatorze, powiedziałby na taki populizm?

Co ciekawe, pod publiczkę poszli radni PiS w Sejmiku Śląskim, głosując za antysmogowymi przepisami; a przecież już na takie numery nie dał się wcześniej nabrać minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, który stwierdził autorytatywnie, że smog to „zagrożenie teoretyczne”.

„Palta” więc na Śląsku, „czym chceta” – zachęcają wespół minister i senator. Może też wkrótce zgodnie stwierdzą, że stojący za antysmogową uchwałą marszałek Saługa z PO pewnie nie nadaje się na gospodarza regionu węgla i mułu. Nie rozumie interesów górnictwa. Może senator Piecha z PiS byłby lepszy? Może to pierwszy krok ku wyborom 2018. Głosy charczących mieszkańców Śląska, w tym górników – ma jak w banku. Smogu przecież nie ma, jak zapewnił minister, a muł ratuje górnictwo. A badania WHO? Cholera, zagranica znowu się wtrąca w polskie sprawy!

Na końcu swojego apelu do władz węglowych spółek Saługa napisał: „Jako na przedsiębiorstwach, które mogą poszczycić się przymiotnikiem państwowe, spoczywa na Państwa firmach dodatkowa odpowiedzialność za mieszkańców naszego kraju. Istnieją bowiem wartości wyższe, takie jak zdrowie i życie obywateli, dla których rachunek zysków i strat nie jest wyłącznym kryterium sukcesu”.

To dopiero apel pod publiczkę. Czysta ideologia, psiakrew.