Górnicy się odkochują

A na imię miałaś właśnie Beata… – śpiewali rozmarzeni górnicy z końcem ubiegłego roku pod oknami pani premier. Echo niosło tęskne dźwięki, jak każdej jesieni augustowskimi nocami. Gdzie Rzym, gdzie Krym – powie kto mądry… Jednak finał wydaje się podobny. Choć jednak niezupełnie.

Bo wygląda na to, że górnicy przestali kochać się w Beacie Szydło. Na najbliższy poniedziałek szykują demonstrację przed jej biurem poselskim w Brzeszczach – nie wykluczają także blokady autostrady A4. Marsz na Warszawę także chodzi im po głowach.

Do Brzeszcz wybierają się póki co tylko górnicy kopalni Makoszowy w Zabrzu, ale w innych także słychać groźne pomruki. A miało to przecież wyglądać całkiem inaczej! – właśnie w tym jednym zdaniu zabrzańskich hajerów z ostatniej w mieście czynnej kopalni tkwi sedno sprawy, czyli gwóźdź.

Miało być inaczej niż za PO-PSL. Żadnych zwolnień i zamykania kopalń. Restrukturyzacja i dobre zarządzanie. W ramach dobrej zmiany, której zapowiedź pozwoliła PiS pokonać PO na Śląsku, Makoszowy miały na chwilę trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), a z niej szybko przemieścić się do Polskiej Grupy Energetycznej. Taki myk.

Zabrzańska kopalnia znalazła się w SRK – firmie, pod której parasolem odbywa się likwidacja kopalń – meldunek, że pierwszą część planu wykonano gdzie trzeba, padł.

O drugiej części… zapomniano. Kopalnia załapała się wprawdzie na pomoc publiczną, czyli dopłaty do węgla, i na ten rok dostała 157 mln zł, ale do końca kwietnia wykorzystała już prawie połowę przyznanego wsparcia. Załoga czuje pismo nosem. Jest przekonana, że padła ofiarą manipulacji, została najzwyczajniej w świecie oszukana i że wszystko zmierza ku likwidacji. Jest zdeterminowana do obrony 1,5 tys. swoich miejsc pracy. Domaga się przekazania kopalni spółce pracowniczej. Może sami poradzą, albo znajdą inwestora?

W innych kopalniach także nie jest różowo.

1 maja tego roku Kompania Węglowa przekształciła się w Polską Grupę Górniczą (PGG), która z marszu została dofinansowana przez firmy energetyczne – z dominującym udziałem Skarbu Państwa – w kwocie 1,8 mld zł w gotówce, a wcześniejsze finansowe wsparcie Węglokoksu (pół miliarda złotych) przekształcone zostało w udziały. Ale z tym zastrzykiem różnie jeszcze być może, bo sprawa trafiła do Komisji Europejskiej, która analizuje, czy wejście spółek energetycznych – PGE, Energa i PGNiG Termika – do PGG nie nosi znamion niezgodnej z unijnymi zasadami pomocy publicznej. O 12 mld zł zobowiązań Kompani Węglowej na razie cisza – zgodnie z zasadą, że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Szczególnie o długach.

Trudno też powiedzieć, jak długo nowa-stara spółka węglowa cieszyć się będzie finansowym wsparciem, bo w pierwszym kwartale polskie górnictwo straciło na sprzedaży węgla ponad pół miliarda złotych (25 zł na każdej wydobytej tonie) – z tego lwia część przypada właśnie na PGG.

Rząd szuka też ratunku dla Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), zadłużonego na 3 mld zł. Firma na gwałt potrzebuje pół miliarda złotych dokapitalizowania. Do KHW ma wejść kolejna spółka energetyczna – poznańska Enea, która ma w swoim portfelu giełdową podlubelską Bogdankę. W kopalni wrze – górnicy obawiają się, że zmuszenie Enei do ratowania śląskiej spółki odbędzie się kosztem właśnie Bogdanki.

Są i inne powody. W ubiegłym roku Enea przejęła prywatną Bogdankę w giełdowej grze. I oto pokazowa kopalnia, która od lat fedrowała zyski, podczas gdy śląskie kopalnie liczyły straty – ubiegły rok zakończyła stratami netto sięgającymi 280 mln zł. Bogdanka pokryje je z zysków lat ubiegłych, ale dywidendy już nie wypłaci.

Tak w skrócie wygląda górnictwo po dobrej zmianie.

Swoje robią rynek i spadające ceny węgla w Europie. W politycznych przedwyborczych zapewnieniach ten drobiazg nie był brany pod uwagę. W tym roku 28 polskich kopalń wydobędzie ok. 72 mln ton węgla. Może należy ponownie zastanowić się, czy aby nie za dużo? A jak rząd podtrzyma swoje obietnice, może należy zadać proste pytanie – kto ma dopłacać do produkcji węgla? Można, oczywiście, zmuszać do tego państwowe firmy energetyczne – jak to dzisiaj się dzieje – ale to przecież finansowa partyzantka rodząca kolejne pytanie: jak długo energetyka poradzi sobie z ciągnięciem węglowego wózka?

Damy radę! Czy w poniedziałek górnicy z kopalni Makoszowy usłyszą w Brzeszczach to proste zapewnienie? Od Beaty, która z Albatrosem nie ma wprawdzie żadnego związku, ale jak przyjdzie co do czego, to kamraci gotowi pociągnąć mazurską balladę, a echo poniesie: … dziś pozostał mi po tobie smutek, żal…