Cierpiały za to, że były

Katarzyna W., winna jest śmierci swojej półrocznej córeczki – Madzi. Chciała zabić i z premedytacją to zaplanowała. Sędzia Adam Chmielnicki rzeczowo przedstawiał w uzasadnieniu serię zdarzeń wiążąc ich konsekwencje w logiczny ciąg.Kara 25 lat pozbawienia wolności ma wypełnić funkcję prewencyjną, stanowić swoisty odwet za popełniony czyn, a także – co najważniejsze – zresocjalizować Katarzynę W., przywracając ją społeczeństwu i dając jej tzw. „nowe życie”. Taka jest kwintesencja procesu uznanego przez fachowców za szybki (14 rozpraw), sprawny i wyjątkowo profesjonalny.
Jeśli wierzyć ekspertom od wizerunku – skład sędziowski zwraca uwagę przede wszystkim na to, jak wygląda oskarżony, potem na to jak mówi, wreszcie na to – co mówi (mec. Piotr Szramm).

Jeśli to prawda, to Katarzyna W. bardzo się postarała. Odziana schludnie, permanentnie skromnie i elegancko zarazem prezentowała się optymalnie do sytuacji. Sędzia wyjaśnił obszernie dlaczego nie dopuścił do nowych ekspertyz histopatologicznych, a także odniósł się kolejno do uzasadnień zarówno ze strony oskarżyciela, jak i obrony.
Sprzeciwił się wnioskowi prokuratora o dożywocie, kładąc nacisk na okoliczności przemawiające za oskarżoną, sięgające głębokiej przeszłości. Zwrócił uwagę również na predyspozycje tkwiące w samej Katarzynie W. – które niewątpliwie popchnęły ją do tak ekstremalnych poczynań.

To frustracja, dbałość o odbiór własnej osoby w otoczeniu bliższym i dalszym (dlatego nie brała pod uwagę oddania dziecka do adopcji), okrutny pragmatyzm, a także chęć powrotu do dawnego życia – bez obowiązków, obciążeń, niechcianego macierzyństwa – do wolności.

Sędzia zaznaczył, że nie jest jego rolą ocena etyczna czynu, którego dopuściła się oskarżona. Jego zadaniem była ocena behawioralna, zbadanie (na podstawie dociekań ekspertów) zachowania Katarzyny W. w danych okolicznościach i beznamiętne wyprowadzenie właściwych wniosków.

Chłód profesjonalisty przeciwko emocjom rozgadanej gawiedzi. Używając określenia „gawiedź” mam na myśli również rozliczne stacje TV, które w owym czasie karmiły nas produktami trudnymi do strawienia. Wsuwaliśmy tę pożywkę garściami bez opamiętania. Zapomnieliśmy, że zabójstwo – także dziecka – to czyn towarzyszący nam od zarania dziejów. Już Księga Rodzaju przedstawia nam pierwszą zbrodnię, a w mitologiach starożytnych mamy niezłą prezentację zbrodniarzy, z czego korzystali późniejsi kompozytorzy, poeci i malarze.

Medea postanawia w szale zemsty ukatrupić własne dzieci z przyczyn bardziej prozaicznych niż Katarzyna W. Łączy je jednak jedna wspólna sytuacja – NIEPRZYSTOSOWANIE. Nieprzystosowanie do sytuacji, osób, tradycji, zwyczajów i panujących wszechobecnie opinii. Katarzyna W. Medeą nie jest, choć być może takie porównanie przypadłoby jej do gustu. Na razie klamka zapadła. Sąd orzekł, że gdyby miał tylko 99 proc. pewności, że oskarżona zabiła – puściłby ją wolno. Miał 100 proc. – dlatego została skazana.

Tak więc jeden proces za nami – drugi właśnie rusza. We wtorek właśnie przed tym samym katowickim wymiarem sprawiedliwości stanie Beata Ch. i jej konkubent, Jarosław R. – oskarżeni są o tak drastyczne pobicie 2 – letniego syna , że Szymonek umierał w niewyobrażalnych męczarniach. W lutym 2010 r. jego ciało porzucono w stawie w Cieszynie.

Pamiętacie tę tragedię? Swego czasu nie schodziła z medialnych czołówek. Na cieszyńskim cmentarzu na grobie wypisano „Chłopczyk”. Wszyscy żyliśmy nadzieją poznania prawdy o „Chłopczyku”, rodzicach i okolicznościach zbrodni, bo że było to zabójstwo – nie było pod początku wątpliwości. Trwało gigantyczne śledztwo nie tylko w Polsce, ale także w Czechach i Austrii. Sprawdzono kilkadziesiąt tysięcy rodzin, które miały dwuletnich chłopców. I nic – kamień w wodę.

Potem przyszedł styczeń 2012 r. Sprawa Madzi W. wypchnęła „Chłopczyka” z pierwszych stron gazet. W kwietniu tamtego roku śledztwo zostało umorzone. Ale w połowie roku anonimowa informacja, że w jednej z rodzin w Będzinie od dawna nie widziano trzeciego dziecka – doprowadziła do rozwiązania tragicznej tajemnicy. W śledztwie ustalono, że Szymonek po skatowaniu przez rodziców konał przez trzy dni w gorączce i bólach. Nie ma wątpliwości, że rodzice razem pojechali do Cieszyna i tam porzucili ciało.

Zdaniem biegłych lekarzy, z czym zgodził się katowicki sąd, Magda W. została uduszona, a umierając – cierpiała. Cierpienie dzieci – to kolejny wspólny element zbrodni oddalonych od siebie o dwa lata. Paradoksalnie okazało się, że świat zabójców jest mały. Beatę Ch. i Katarzynę W. los (lub zamierzone działanie) zetknął w tej samej celi katowickiego Aresztu Śledczego. Zwierzały się ze swoich problemów. Czy rozmawiały też….o TYM?

W jednym i drugim przypadku jedyną winą ich dzieci było to, że przeszkadzały rodzicom. Znalazły się w swoich domach w złym czasie. Beata Ch. była świadkiem w procesie Katarzyny W. Teraz role się odwrócą.

Skazanie Katarzyny W. to dopiero pierwsza odsłona najbardziej medialnego procesu ostatnich lat. Bez wątpienia będą apelacje. Czy 25 lat więzienia – prokurator chciał dożywocia – nas usatysfakcjonuje? Przypomnę tylko, że w styczniu 2012 r. cierpieliśmy cierpieniem matki. Tysiące ludzi włączyły się w poszukiwanie porwanej Madzi. Sympatie szybko pękły jak mydlana bańka – poczuliśmy się oszukani, zdradzeni i wykpieni. Wydaliśmy wyrok zanim dzisiaj orzekł go katowicki sąd.  Czy to jest „nasz” wyrok, czy odpowiada naszemu poczuciu sprawiedliwości?