Nadciąga bitwa o Śląsk

29. czerwca na śląskiej ziemi rozegra się bitwa o serca i dusze jej mieszkańców. Tego dnia PIS obnaży swoje szranki na kongresie programowym partii.W tym samym czasie – wspomagając zmęczoną wyobraźnię  obrazem filmowym Aleksandra Forda – w namiocie wojennym przeciwnika toczyć się będzie konwencja PO. Władcy wiedzą, że upał spłynie z nieba, a trup posieje  się  gęsto. No, i że jest to walka na śmierć i życie – bo w tym pamiętnym dniu będzie z kim przegrać.

PiS na fali sukcesu w senatorskich wyborach uzupełniających w okręgu rybnickim poszło za ciosem, uznając chytrze, że Śląsk będzie najkorzystniejszym miejscem na kongres. Idzie z hasłem: dzisiaj Rybnik, jutro Śląsk, pojutrze Polska! PO jest w gorszej sytuacji. Będąc w sondażach partią „drugiej świeżości” nie tak dawno wzięła na klatę kilka spektakularnych porażek w swoim bastionie. Poreferendalne wybory w  Bytomiu zmiotły jej prezydenta  i połowę jej radnych. Rybnik – wiadomo. W Gliwicach i Rudzie Śląskiej  zaangażowała się w nieudane próby odwołania władz miejskich. Wpadki z Kolejami Śląskimi i rozgrzebanym Stadionem Śląskim – poszły ruchem kuli śniegowej (niezupełnie sprawiedliwie, ale z kulą śniegową się nie dogadasz)) – na jej konto. Widowiskowe porzucenie przez Ruch Autonomii Śląska koalicji z Platformą w samorządzie województwa – wręcz ośmieszyło partię władzy.

Stąd też decyzja PO o konwencji na Śląsku, która powinna odwrócić negatywny bieg wydarzeń, a przynajmniej przykryć (przynajmniej propagandowo) partyjny spektakl konkurenta. Kamery, mikrofony, setki dziennikarzy tu i tam – takiej okazji nie można zaprzepaścić. Oddanie pola rywalowi byłoby niewybaczalnym błędem, a kolejnego błędu popełnić nie wolno. Niegdysiejsza perła w koronie odzyska – przynajmniej na jeden czerwcowy dzień – swój blask. A więc… wszystkie karty na stół, a ty Śląsku patrz, jakie cacanki.

Kto da więcej ? PiS wywinie ani chybi sprytny numer, który wykaże każdemu Ślązakowi jasno jak na dłoni – że „zakamuflowana opcja niemiecka” była zbitką słowną, źle zrozumianą i na dodatek nienawistnie propagowaną przez wraże oddziały przeciwnika. Idę o zakład, że „dziadkowie z Wehrmachtu” jednak na coś się przydali, bo przecież wielu z nich walczyło potem w Armii Andersa na Zachodzie. A Werhmacht…no już dobrze, trudno. Już odgrzebywany jest dowcip o dwóch górnikach, którzy chwalili się wojennymi historiami. Jeden z AK (Armia Krajowa) na Wołyniu, drugi  też z AK (Afrika Korps), a potem u Andersa. Dla Polski walczyli.

Asem w rękawie PiS będzie górnictwo, co widzieliśmy już w trakcie kampanii senatorskiej w Rybniku: koniec prywatyzacji i likwidacji kopalń! Próżno będzie uzyskać odpowiedź na pytanie: co dalej? Bo przecież wiadomo, że nasz węgiel jest na zakręcie, że nie wytrzymuje konkurencji z importowanym, że na progu lata  przy kopalniach leży od miesięcy 9. mln ton jego zwałów, a elektrownie mają dalsze wielomilionowe zapasy. Rozsądek podpowiada kolejną reformę górnictwa i zamknięcie najdroższych kopalń. Ale kto sięgnie po rozsądek przed wyborami? To deficytowy oręż wysoce niebezpiecznego kalibru.

Zresztą w sprawach górnictwa PO jest chłopcem do bicia, choć to jej  wiceminister gospodarki, Tomasz Tomczykiewicz, lider na Śląsku – odpowiada w rządzie za węgiel. Skrzydeł rozwinąć nie może, bo każda jego propozycja jest skutecznie kontrowana przez PSL.Ubiegłoroczne hasło dalszej prywatyzacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej wygwizdały wszystkie związki zawodowe, a pomysłodawca został przez swojego szefa, Waldemara Pawlaka, wytargany za uszy. Żeby mi tu już żadną prywatyzacją głowy nie zawracać! Ale Tomczykiewicz uparta bestia! W tym roku zapowiedział likwidację kopalń trwale nierentownych. A tu nowy szef, Janusz Piechociński, pogroził palcem i powiedział: nic z tego, żadnej likwidacji nie będzie i cześć pieśni. Jest więc wiceminister z PO, ale jakby go nie było – sen, mara…

29 czerwca na Śląsku będzie się działo. PO ma trudniejszą sytuację, bo już swoje naobiecywała. PiS otworzy swój mieszek (miech!) i sypnie górami złota. Możemy ulec pokusie i zamienić się w  zbiorowego króla Midasa… Popłynie rzeka mlekiem i miodem płynąca. Wszyscy się umarasimy. Będzie słodko i lepko. Coś mi się widzi, że z ulgą wrócimy do swojskiej – śmierdzącej Rawy.

Polityczni konkurenci wierzą, że kto w najbliższych wyborach zdobędzie Śląsk – wygra też w całej Polsce. Wiara często czyni cuda, ale częściej jest złudna. A kiedy 29. czerwca dzień będzie się chylił ku zachodowi, nie wiadomo kto wypowie sienkiewiczowskie: ”oto jest ten, który jeszcze dziś rano…”