O noblistach ze Śląska – cd.

W przedostatniej „Polityce” (18/2011) pisałem o śląskich noblistach – „Nasi i wasi”. Była to kolejna, choć niepełna lekcja śląskiej historii. Kolejna, bo po przerabianych niedawno sprawach autonomii, narodowości, języka, zrywach powstańczych, które dzisiaj przyrównuje się do wojny domowej – mamy śląskich noblistów. Skąd się wzięli?

Nie dla wszystkich znalazło się godne ich miejsce we wcześniejszym artykule, czas więc nadrobić zaległości. Tym bardziej, że wracają z zapomnienia. Kilka miesięcy temu powstało w Katowicach stowarzyszenie wspierające budowę Centrum Nauki – wzorem warszawskiego Kopernika – im. Marii Skłodowskiej – Curie. Pomysł się spodobał, jest cień szansy, że centrum zacznie działać w 2016 r., ale osoba patronki już niekoniecznie. Dlaczego ma nią być Skłodowska, nie związana w ogóle z regionem, a nie urodzona przed I wojną światową w Katowicach Maria Goeppert – Mayer, która dostała Nagrodę Nobla z fizyki w 1963 r. jako obywatelka USA?

Jeżeli ktoś nie czytał „Naszych i waszych”, to śpieszę poinformować, że o Geppert – Mayer było trochę więcej, choć niedosyt pozostaje. Można jeszcze dodać, że noblistka była w 1967 r. w Polsce z okazji 100 – lecia urodzin Marii Skłodowskiej – Curie. Na taki wyjazd do komunistycznego kraju – jako że uczestniczyła w czasie wojny w amerykańskim programie atomowym, a potem współpracowała z Edwardem Tellerem, twórcą amerykańskiej bomby wodorowej – musiała uzyskać zgodę najwyższych władz USA. Ponoć za żelazną kurtyną była obserwowana przez CIA, choć nie miała już bezpośrednio nic wspólnego z amerykańskim zbrojeniami. Zachowała się jej korespondencja z prof. Henrykiem Jabłońskim, wówczas wiceprezesem PAN, z prośbą o umożliwienie jej odwiedzenia Katowic. Nie wiadomo jednak, czy dotarła na Śląsk? W 1995 r. na jej rodzinnym domu w Katowicach odsłonięto tablicę pamiątkową. Kilka lat później licealiści wymusili na władzach miasta nadanie jej imienia jednej z ulic.

Sporo miejsca poświęciłem Fritzowi Haberowi z Wrocławia – dostał Nobla w 1918 r. za syntezę amoniaku, no i zabrakło go dla Kurta Aldera – laureata Nagrody Nobla z chemii w 1950 r. Alder urodził się w 1902 r. w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów). W 1922 r. zdał tutaj maturę, a po niej, i po podziale Górnego Śląska, rodzina wyjechała do Berlina. Noblista zawsze podkreślał, że jest Niemcem – Górnoślązakiem. W 1994 r. na chorzowskiej kamienicy, w której mieszkał, odsłonięto tablicę pamiątkową. Druga, późniejsza, znajduje się na ścianie szkoły. W 1950 r. nagroda dla Aldera była w Niemczech wielkim wydarzeniem, ponieważ był on pierwszym Niemcem po II wojnie światowej, który dostał Nobla. Podkreślano, że tym samym niemiecka nauka wróciła na międzynarodowe salony.

Było o Konradzie Emilu Blochu, urodzonym w 1912 r. w Nysie (Opolszczyzna) – Nobel w 1964 r. dla USA za badania nad syntezą cholesterolu w organizmie ludzkim, ale tylko jedno zdanie o urodzonym w 1882 r. we Wrocławiu Maksie Bornie, genialnym fizyku – Nobel w 1954 r. za osiągnięcia w zakresie mechaniki kwantowej. Born rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim, a ukończył w Getyndze, gdzie funkcjonował najprężniejszy w tamtych czasach na świecie ośrodek fizyki atomowej. Zajmował się m..in. teorią sieci krystalicznej, budową atomu, teorią względności, elektromagnetyczną teorią światła, a przede wszystkim mechaniką kwantową. Po dojściu Hitlera do władzy został zwolniony, jako „żydowski fizyk”, z Instytutu Fizyki w Getyndze. Wyjechał do Anglii. Wykładał na uniwersytetach w Cambridge, a następnie w Edenburgu. Był jednym z niewielu sławnych fizyków, którzy odmówili udziału w pracach nad amerykańską bronią atomową. Jego żona była kwakierką, stąd miał takie zdecydowane postawy antyatomowe, w ogóle – antywojenne. W 1953 r. Max Born wrócił do Niemiec. W 2002 r. na wrocławskim domu, w którym mieszkał Born, odsłonięto tablicę pamiątkową. Ma też swoją ulicę, uhonorowany został – wśród innych noblistów – na Uniwersytecie Wrocławskim, a jego popiersie umieszone zostało w Galerii Wielkich Wrocławian w Muzeum Miejskim.

Wspominałem o urodzonym w 1888 r. Żorach Otto Sternie – Nobel z fizyki w 1943 r. dla USA za badania nad promieniowaniem molekularnym i odkrycie momentu magnetycznego protonu. A także o urodzonym Strzelinie w 1854 r. Paulu Ehrlichu – laureacie Nagrody Nobla z medycyny w 1908 r. za badania w dziedzinie immunologii. Pominąłem noblistów najświeższej daty. Reinhard Selten dostał Nobla w 1994 r. z ekonomii. Dla Niemiec. Urodził się w 1930 r. we Wrocławiu, jego rodzina opuściła miasto w 1944 r. Dwa lata po nagrodzie wrocławska Akademia Ekonomiczna nadała mu tytuł doktora honoris causa.

Kolejnym noblistą na śląskiej liście jest Guenter Blobel, urodzony 1936 r. w Niegosławicach k. Szprotawy na Dolnym Śląsku – Nobel z medycyny w 1999 r. Dla USA. W 1945 r. rodzina Blobelów uciekła przed Armią Czerwoną, a potem błąkała się po NRD i RFN. Studia medyczne ukończył w 1960 r. w Tybindze, a dwa lata później wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W 2001 r. Blobel odsłonił na rodzinnym domu poświęconą mu tablicę pamiątkową i przyjął dyplom honorowego obywatela Niegosławic.

Śląscy nobliści, w większości pochodzenia żydowskiego, zdobywali nagrody dla Niemiec i USA. Chociaż na swoje sztandary wpisał ich Ruch Autonomii Śląska, a także wpisała Mniejszość Niemiecka, to pamięć o nich przywracają – choćby w Nysie, Strzelinie i Wrocławiu – potomkowie repatriantów. Polacy. To także ich historia, choć – przyznają – zbyt późno odkrywana.

Według książki „Nobliści znad Wisły, Odry i Niemna” Marii i Przemysława Pilichów, przedstawiającej sylwetki laureatów Nagrody Nobla urodzonych w obecnych granicach naszego kraju – jest ich 26, z tego 11 pochodzi z historycznego Śląska. Na Kresach Wschodnich urodziło się 7 późniejszych noblistów, a Polska, dla przypomnienia, chlubi się 6 laureatami Nobla: Marią Skłodowską – Curie (dwukrotnie), Henrykiem Sienkiewiczem, Władysławem Reymontem, Czesławem Miłoszem, Wisławą Szymborską i Lechem Wałęsą.