Zgoda dzieli

W tych dniach składane będą kwiaty i zapalane znicze pod bramą obozu Zgoda w Świętochłowicach – ostatnim fragmencie obozu koncentracyjnego zbrodniczo wykorzystywanego przez dwa totalitarne systemy. Od kilku lat trwa spór o treść tablicy mającej upamiętnić ofiary nazizmu i komunizmu. Proponuję swoją wersję

Od historii nie uciekniemy, zresztą nie miałem takiego zamiaru, chodzi jedynie o rozsądne podejście do tego, co za nami. I jeszcze jedno: z historią nie da się dyskutować, nie da się jej poprawić i naprawić – można ją tylko zrozumieć i ocenić. I zamknąć kolejne rozdziały jakimiś symbolami upamiętnień.

W lutym 1945 r. na miejscu filii KL Auschwitz – Eintrachthutt powstał Obóz Pracy Świętochłowice – Zgoda. Auschwitz miał na dzisiejszym Śląsku ponad 40 podobozów w sąsiedztwie kopalń, hut i zakładów zbrojeniowych. Zanim w maju 1943 r. Eintrachthutt włączona została w struktury KLA więziono tutaj Żydów. Nie zachowały się dane o ilości ofiar. Z Einrachthutt każdego tygodnia wywożono – podawali po wojnie świadkowie – 10 – 15 trupów. W styczniu 1945 r. NKWD trzymała tutaj jeńców wojennych, a w lutym obóz przejęło Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Przy tych zmianach prawdopodobnie ani na moment nie wyłączono prądu w obozowych zasiekach. Jeden system totalitarny zastąpił drugi ze swoim archipelagiem gułagów. Powojenne dane są już konkretne: od maja do listopada 1945 r. (kiedy Zgodę zlikwidowano) przeszło przez obóz ponad 6 tys. osób – w znakomitej większości ich winą było podpisanie niemieckiej listy narodowościowej. Zmarło 1885 z chorób, wycieńczenia i zakatowanych przez ubeckich strażników. Były przypadki samobójstw, w tym rzucania się na druty kolczaste pod napięciem. Od czerwca 1945 r. panem życie i śmierci w Zgodzie był Salomon Morel.

Warto pamiętać, że w 1944 r. połowę siły roboczej w przemyśle górnośląskim stanowili więźniowie i robotnicy przymusowi, w tym było ok. 40 tys. więźniów obozu Auschwitz. Przemysł ten dostał się pod kontrolę sowiecką prawie nie zniszczony i musiał z dnia na dzień podjąć wojenną produkcję na rzecz ZSRR. Wtedy, jak w czasie wojny, nie mógł funkcjonować bez niewolniczej siły roboczej.

Tylko, czy można przyjąć, że krótko po wojnie działał u nas system, który w skrócie można nazwać „Auschwitz po Auschwitz”? Nie! Powojenna prawda jest brutalna, ale nie można jej zderzać z prawdą hitlerowskich obozów ludobójstwa. Błędem byłaby relatywizacja ofiar. Auschwitz osadzony był w ramach zbrodniczego państwowego systemu, który dążył m.in. do całkowitego wymordowania Żydów, fizycznej eliminacji części Polaków, do eksterminacji Cyganów. Wśród narzędzi zagłady był cyklon i była wyniszczająca praca. Po wojnie działy się za drutami rzeczy okrutne – można znaleźć wspólne elementy jednych i drugich obozów – ale nikt już nie planował likwidacji całych narodów.

Czym więc były takie obozy, jak Zgoda? Pełniły funkcje pozwalające nazwać je obozami koncentracyjnymi i obozami niewolniczej pracy. Czy również zagłady? Nie, w tym miejscu także trzeba stanowczo zaprzeczyć. Elementy zagłady, czy też ludobójstwa, nie były wpisane w powojenny system. W Zgodzie ludzie umierali na tyfus nie dlatego, że w ten sposób chciano wyniszczyć Niemców i folksdojczów, ale dlatego, że ubecy posprzedawali i przepili przeznaczone dla więźniów lekarstwa. W Jaworznie więźniowie umierali z wycieńczenia, bo okradano ich z racji żywnościowych. W pierwszych powojennych dniach liczył się też czynnik odwetu. W Łambinowicach k. Opola panem życie i śmierci dla kilku tysięcy Niemców czekających na przesiedlenie był 21-letni Czesław Gębarski, analfabeta, partyzant AL., który w czasie wojny stracił rodzinę. Z chorób i wycieńczenia straciło tam życie ok. 1500 osób. Część ofiar została w sposób bezmyślny i sadystyczny rozstrzelana. Po wojnie, co trzeba dodać, choć nie szukać w tym usprawiedliwienia – władza zupełnie nie miała kadr potrafiących sprostać wyzwaniom związanym z przesiedleniami i rozliczeniami za czas wojny. Komendantami i strażnikami obozów zostawali ludzie prawie z łapanki, często ze środowiska lumpenproletariatu.

Nie było w powojennej historii Auschwitz po Auschwitz, choć jeden system totalitarny nałożył się na drugi. Nie da się jednak ukryć, że na fundamentach Auschwitz komunistyczne władze postawiły paskudny pomnik. Należy go odsłonić. Czy, jak w Zgodzie, obozowa brama mogłaby być zwieńczona taką tablicą:

Pamięci ofiar totalitarnych systemów nazistowskiego i komunistycznego.

Ku przestrodze! (Tutaj daty z hitlerowskiej i komunistycznej historii obozu i historyczne nazwy). Rodziny Poległych i Mieszkańcy Świętochłowic.

Czy to wystarczy, żeby Zgoda przestała dzielić?

***

PS. Drodzy Goście, niebawem odniosę się do poprzedniego wpisu „Gdyby Śląsk był Śląskiem”, a szczególnie do spraw węgla. Za fedrowanie wzięli się prawie wszyscy: od Warszawiaka po Joachima. Warto więc pochylić się nad tym problemem i zastanowić, jak wyjść z węglowej pułapki, bo w taką właśnie wpadliśmy. Serdeczności.